JAKA JEST RÓŻNICA POMIĘDZY ...

[braza]

... Kredytobiorcą a Poręczycielem??

Każdy na to pytanie odpowie, to jasne ale co by formalności stało się zadość, wyjaśnijmy:

Kredytobiorca to ten, który kredyt bierze (i z niego korzysta namiętnie, pławiąc się w rozkoszach luksusu).

Poręczyciel to ten, dzięki któremu niejednokrotnie rzeczony kredytobiorca ma w ogóle możliwość i szansę kredyt otrzymać, a ów poręczyciel swoim honorem, słowem, podpisem no i kasą za takiego kredytobiorcę ręczy, a kasy nawet nie wącha.

To tyle w kwestii formalnej.

A teraz mini quiz (za prawidłową odpowiedź - satysfakcja):

Komu pierwszemu „w razie „W” banki dają nura w portfel?!

a) kredytobiorcy

b) poręczycielowi

Kto zakreślił odpowiedź „b” – brawo, zdobywa 5 punktów.

Ktoś powie, że się czepiam. Że banki po to właśnie mają poręczyciela, no bo jeśli ten pierwszy przestaje płacić, to znaczy że nie ma z czego, a ktoś musi. Zgadzam się. Byłeś człowieku kretyn, poręczyłeś, to teraz płacz i płać. OK. I taki kretyn płacze i płaci.

Ale skoro już zapłacił, skoro bank swoją kasę odzyskał od tego bałwana poręczyciela, to myślicie, że bałwan poręczyciel może o sprawie zapomnieć?! Otóż NIE!! Nawet gdyby chciał, to nie może, bo jest jeszcze coś takiego, jak Biuro Informacji Kredytowej. Cudowny twór, stworzony dla ochrony ... no właśnie... kogo? czego? Zapis w raporcie BIK-u o zaleganiu ze spłatami zobowiązań wobec banków, egzekucjami, windykacjami itp. dotyczy każdego jednakowo. Nie jest ważne, czy wystąpiło się w roli idioty poręczającego, czy w roli cwaniaka biorącego i niepłacącego. I owszem, w zapisie BIK-u widnieje rozgraniczenie na „główny kredytobiorca” i „poręczyciel”, ale banki tego rozgraniczenia delikatnie nie zauważają. Okres „wiszenia” w raporcie BIK-u też jest jednakowy dla kredytobiorcy i poręczyciela – co najmniej 5 lat, a nawet 7, jeśli kredyt był windykowany

Jakie są konsekwencje „wiszenia” w raporcie BIK-u chyba wiemy wszyscy.

No to w końcu jest jakaś różnica pomiędzy jednym i drugim?

[agnieszkakusi]

jesteś na liście?

[braza]

Niestety, tak. Właśnie rozpoczęłam akcję "Usuwanie". I szlak mnie trafia. Wprowadzanie zapisów idzie bankom z prędkością huraganu, ale już usuwanie tychże - prędkość porównywalna do prędkości żółwia na zakręcie. Mają to po prostu gdzieś. Najbardziej zastanawiające jest to, że duża rzesza bankowców ma na temat tych zapisów jednoznaczną opinię, którą można streścić w trzech słowach "To jest chore". Ciekwawe, prawda? To o co w tym chodzi i komu na tym rejestrze zależy?