Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik budowy - i trochę retrospekcji


Recommended Posts

Nosiłam się z zamiarem rozpoczecia pisania ........... długo. Jak do tej pory perypetie związane z budową opisywałam swojej kumpeli, która momentami umierała ze śmiechu, a ostatnimi czasy coraz częściej załamywała ręce i pocieszała - dzięki Aga. Ostatnio załozyłam wątek pt." po czyjej stronie?" i ......widząc, że nie można uzyskać konkretnej, obiektywnej porady - bo forumowicze muszą mieć pełen obraz sytuacji -obiecałam, że szczegóły i zdjęcia umieszczę w dzienniku, bo duzo się tego uzbierało. Obietnic się dotrzymuje, więc jestem.

 

Stan budowy i mojego nastawienia do niej - jest stanem totalnego zawieszenia.........tu i teraz.

 

Zaczęło sie tak.............................................

W 2003 roku w Wielkanocny Poniedziałek mąż zabrał mnie i córkę na "spacer" samochodem. Wioskę znałam z przejazdów obok niej, w srodku nie byłam.

Samochod postawiliśmy przu placu zabaw dla dzieci a dalej na nogach. Piękne osiedle otoczone lasem w zasadzie z 4 stron. Stanęłam sobie w trawie po kolana, mech pachniał, szyszki walały sie pod nogami, ptaki śpiewały i ta cisza mimo wszystko.....................zakochałam się w tym miejscu.

Odszukanie właściciela nie było trudne, masakrą okazało się przekonanie go do sprzedaży działki. Telefony, prośby namawiania...gość był nieugęty :cry: . Dopadło nas zwątpienie, ale chęć budowy domu nie zniknęła.

 

Po jakimś czasie w miejscowości obok znaleźliśmy duuuuużą działkę rolną, którą mogliśmy odkupić od Agencji Nieruchomości Rolnych. Rozpoczęliśmy wszystkie procedury, po trzech miesiącach okazało się, że sprzedaż została wstrzymana ( nie doszło nawet do ogłoszenia przetargu), bo nie wiedzieli, że Krajowa Dyrekcja Dróg i Autostrad ma przy tej działce wkreśloną i zaplanowaną na niewiadomo kiedy, inwestycję przesunięcia drogi. Kolejny klops.........ale niebawem wychaczyliśmy kolejne fajne miejsce po drugiej stronie lasu. Od początku sprawdzanie wszystkiego, a skoro niedaleko domek jakiś się budował, to wydawało się, że będzie ok. Niestety...........grzebiąc w papierach wyszło na jaw, że w lasku jest cmentarz :o - jakiś poniemiecki, ale nieważne, mieszkać już tam nie chcialam.

 

Naszego miejsca na ziemi szukaliśmy dalej. Mijały, dni, tygodnie, miesiące...........

( ale o tym co było dalej w kolejnym "wejściu dziennika retrospekcyjnego" :D )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 205
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • YreQ

    206

Pod koniec 2005 roku raz jeszcze skontaktowalismy się z włascicielem działki, która nas tak urzekła. Oczywiście tej w dalszym ciągu nie chciał sprzedać (trzyma dla dzieci), ale zaraz z boku były już zrobione podziały na trzy 18-sto arowe działeczki a przy nich stały już nawet szafki energetyczne. Tylko tych 18 arów trochę kosztowało. Nie wiem jak to się stało, ale facet zgodził się na to, zebysmy sobie scalili te dwie 18-stki i podzilili na działki 12 arowe.

Hura wszystko było na dobrej drodze.............tyle tylko, że zima nas zaskoczyła. W lutym podpisałiśmy umowę przedwstępną i rozpoczęliśmy procedury papierologiczne, bo nowych kamieni granicznych do marca wbić nie mogliśmy. I to był najdłużej robiony podział w naszej historii, po drodze musielismy przejść wszystkie panie za biurkami, co to na wszystkim sie znają i takie panie, które w urzędach w czasie wakacji nie zastępują koleżanek........generalnie koszmar. :(

 

Akt własności mieliśmy dopiero na początku października. :x Chcieliśmy, aby choć u notariusza poszło sprawnie, dlatego akt podpisywaliśmy u kuzynki - trochę na innym terenie, niż nasza działka i kolejny kanał, bo akty tworzy się pod sędzinę z danego sądu i podpisywanie naszego trwało 3 godziny.....bo to nie tak, to siak , a tamto tez powinno być ujęte i wyszło 13 paragrafów....i ta trzynastka łaziła za nami od dnia kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy nasze miejsce na ziemi i chodzi nadal.

 

Pocieszeniem w rocznym oczekiwaniu na AKT WŁASNOŚCI była postawa sprzedającego. Facet umówił się z nami na cene w 2005 roku i do października 2006 jej nie podniósł, ani nie wkurzył i nie odmówił sprzedaży.

 

Przez cały ten cas wybieraliśmy oczywiście projekt, ale o tym za chwile, bo niedzielna kawusia na balkonie czeka - a nie mam niestety laptopa - co by pić i pisać jednoczesnie można było :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Projektów, które nam się podobały było kilka, z różnych biur projektowych: między innymi "Wiesiołki" " Truskawki", "Szafirki" z Archonu - ale w każdym projekcie czegoś brakowało lub było za dużo. Pewnie - można było zamówić indywidualny i wszystko by grało, ale koszty takiego projektu pewno by nas zjadły. Generalnie założenie było takie, że ma to być domek z poddaszem o pow. użytkowej max do 140 mkw. Oczywiście chciałam mieć balkon przy naszej sypialni i trochę większe niż 3 mkw pomieszczenie gospodarcze, a mąż koniecznie dach kopertowy. Zwracałam też uwage na to, aby wszelkiego rodzaju korytarze nie zabierały zbyt wiele miejsca. Do naszego wydziwiania dołączyła córka, która stwierdziła " a gdzie balkon dla mnie i mojej siostry ( której nie ma :oops: )

Po jakimś czasie wpadł nam w oko projekt "Halszka" Archetonu, a że został z nami najdłużej - to taki domek zaczęliśmy budować.

Ale zanim to nastąpiło.............

 

Obsługując różne budowy, mąż natknął się wiosną zeszłego roku na gościa, który stawiał dwa domy naszym znajomym, a że byli z niego zadowoleni, to i my umówiliśmy się na wycene i budowe. Kilkakrotnie pytał, czy bedzie miał ludzi, żeby sprawnie i dobrze to poszło........tak, tak on wie na czym stoi. Do tego wzięliśmy na kierownika budowy też tę sama babkę, z którą mąż- nawiasem mówiąc- znał się również z racji wykonywanego zawodu. I wszystko wydawać by sie mogło, że jest ok - tylko ja byłam dziwnie niespokojna :-? , jak się okazało później - kobiety maja intuicję..........................

 

Do tego, w jaki sposób było załatwiane pozwolenie na budowę, i że na to wpływ miały jakieś babskie animozje między kierowniczką budowy, a panią, która te pozwolenia wydawała - nawet mi sie nie chce wracać. Już takich rzeczy jak ona od nas wymagała, żeby dołączyć do dokumentacji - to chyba nigdzie indziej nie wymagają.

 

W styczniu ogrodziliśmy - a raczej leśnicy :D - naszą działkę, bo jak się okazało, to drzewka też można ukraść.

 

W marcu wjechała koparka.

http://img507.imageshack.us/img507/6368/dsc03155agd4.jpg

 

Musieliśmy wyciąć parę drzew :cry: - pozwolenie było- bo okazało się, że rosną w środku domu. Szkoda mi było, bo wyleciała najładniejsza brzoza i sosny. A jak kopara robiła wykop pod fundament, to wykopała taaaaaaaaaaaaki kamol :o - ze środka ławy. Zdjęcie wkleję jak się nauczę.

Nauczyłam :D

http://img74.imageshack.us/img74/4696/dsc03332aeb5.jpg

( córkę sama urodziłam, nie była wykopana :wink: )

 

Walka o materiały rozpoczęła się na dobre...........nie wiedziałam, że to początek wszystkiego.............bitwy o swoje, szarpaniny z ludzką głupotą, bezczelnością, walka z własną bezsilnością................

 

Budowa domu okazała się testem na przysłowie - co nas nie zabije, to nas wzmocni - ........z fachowymi pismami w ręku i forum przed oczami, szykowałam się na .......... wojnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stawianie fundamentów było chyba etapem najdłuższym w historii budownictwa jednorodzinnego w Karczowiskach.

Tak wyglądało " skoczkowanie" mojego męża - czyli ubijanie poprawkowe po budowlańcach.

http://img234.imageshack.us/img234/6784/dsc03344brb1.jpg

 

A tak fundamet po podlaniu.

http://img413.imageshack.us/img413/7748/dsc03348dst0.jpg

 

W tym czasie miały miejsce pierwsze łzy - bo na głupotę ludzką i ściemnianie, jestem mało odporna - i pierwsza awantura z ekipą, bo grzeczne proszę i dziękuję nie działało.

Po kolejnych obietnicach, że będą a ich nie było, że zgodnie z projektem , a nie było....... z samego rana w słoneczną sobotę ruszyliśmy na działkę - oczywiście musieliśmy czekać.........................aż przyjadą. I oczywiście po zrobieniu miny zbitego pieska, majster myślał, że będzie ok. Obeszłam będący w ciągłej budowie fundament 4x, potraktowałam to jak trening na uspokojenie i się nie dało. Pojechałam tekstami po murarsku :oops: - oj tak ......... kląć to oni mnie nauczyli pięknie.

1,Postawili mi ścianę w miejscu, gdzie miały być drzwi do pomieszczenia gospodarczego - rozwalali potem 8 warstw bloczków betonowych

2,Nie zrobili przepustów - bo nigdzie nie robią :o

3,Nie zauważyli, że garaż jest o warstwę niżej........... - "to się pani Agnieszko wytnie"

4,Jak nie chciał pojawić się na budowie, to mówił, że np.cementu starczy na 3 dni, a już w ten sam dzień o 18,30 dzwonił, że się skończył i na 7 rano potrzebuje. Wiedział cwaniak, że nie dowieziemy na rano, to nie przyjechał, ale przez nastepne dni też się nie pokazywał. .........

itp, itd................. i im więcej na forum czytałam, tym więcej błędów widziałam juz popełnionych i kolejnych chciałam uniknąć. No, ale palety rozwalonych bloczków nie dało się już uratować.

 

W między czasie zaczęło wychodzić na jaw oszustwo majstra - przyniosłam umowę do podpisania, tak jak sie umawialiśmy, a on na to, że nie może podpisać, bo z żoną musi to przedyskutować......oj tak, żona była obecna w naszym życiu budowlanym intensywnie....................

Zauważyłam też, że facet więcej łapie jak kobieta do niego mówi, więc wzięłam budowę w swoje ręce.

 

Facet generalnie bał sie kobiet...............potrafił o 13,30 zjechać z budowy( gdzie był na niej od 4 godzin) - bo z żoną na zakupy się umówił - śmiech na sali I JAKA JA GŁUPIA BYŁAM, ŻE JUŻ WTEDY GO NIE WYWALIŁAM :evil:

 

Treść umowy była długo w jego domu dyskutowana, o czym świadczy fakt, że do jej podpisu nigdy nie doszło. Za to okazało się, że na temat vatów, faktur i prowadzenia działalności gość pojęcia nie ma - a skoro nie ma to sprawdziliśmy go................nie mógł podpisać umowy, bo nie mial firmy. Zaczął fisiować - jak to mówią dzieci- z cenami, a to że za ocieplenie fundamentu 2 tys. doliczy, a to, że nie widział 7 veluxów w dachu :o i za osadzenie po 1000 zł za sztukę chciał i za rynny tez doliczy.............

Powoli, powiedziałam, widział pan projekt? TAK. Mówiliśmy co chcemy?TAK. Wycenił pan robote? TAK. Więc o co chodzi????????????????

Powiedziałam mu, że ani złotówki więcej nie dostanie, niż to co było ustalone.

 

Myśleliśmy o zmianie ekipy- ale żadna nie miała wolnego terminu na ten rok.

A że gość obiecał, że będzie już cacy, i że dostał dwa ostrzeżenia ( żółte kartki - jak to mówi mój mąż) - to daliśmy MY NAIWNI - jak sie okazało później- jeszcze jedną szansę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Kto ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę" - mawia moja babcia, mama i teść...ostatnio.

 

Chyba już nie chcę dokładnie wracać do tego co było. Przejście przez zawirowania budowlane sporo zdrowia mnie kosztowały.

 

W maju nie było już naszej "pani kierownik" - w sumie jej osoba pojawia się na dobre, jak jej "nie było".

Do tego czasu na budowie była trzy razy - żeby odebrac zbrojenie fundamentów, potem żeby zwrócić uwagę majstrowi, który tak przygotował fundament pod późniejszy komin - aby można go było w nośną wcisnąć - ja się nie chciałam zgodzić, on nie słuchał, więc przyjechała a trzeci raz była przy laniu płyty fundamentowej. I to tyle jeśli chodzi o jej NAOCZNE doglądanie budowy. Ahh o przepustach tez mu mówiła, ale ją olał, więc kierowniczka nie wracała do tego tematu - w końcu nie ona miała tam mieszkać.

Wyjechała na prawie 2 miesiące do Genewy na wczasy, a zgadzając się na kierownikowanie nic o tym nie mówiła, dowiedzieliśmy się od osób trzecich, o mały włos nie moglibyśmy złożyć papierów o kredyt, bo kto by je podbił? Fundamenty i działkę mieliśmy wnieść jako wkład własny.

 

A tam gdzie kota nie ma..........................ale czy wykonawca się jej bał...?

 

Przez cały miesiąc nie pokazał się na budowie wcale a miał być po 15 maja - teraz wiem, że najważniejsza jest precyzja, bo listopad też jest po 15 maja, prawda? :wink:

Wiedział - bo i umowa taka była , a i sam też obiecywał ( m.in. po wpadkach przy fundamentach), że jak wejdzie to z całą ekipą, żeby szybko ściany pociągnąć i strop wylać. Wiedział, że jak mąż przyjedzie na budowę i zobaczy samych ludków od niego - a on będzie fruwał po innych budowach - to ich pogoni.

Żeby w ogóle zaczęli robić, trzeba było po nich wydzwaniać albo jeździć.....i obiecywał, że w przyszłym tygodniu, a z tego przyszłego robił się kolejny i tak w koło Macieja.

W końcu się pojawili, sam majster był może ze 3 godziny a potem.... zostawił samych............no właśnie, kogo?

Ponownie zaczęło się dzwonienie, wyjaśnianie, obiecywanie i kombinowanie, wodzenie za nos - bo dobrze wiedzieli, że nie znaleźliśmy nikogo innego, a materiały kupione, więźba zamówieona na sierpień a dachówka ma być już w tym miesiącu.

Przy drugim i trzecim razem robili sami, zaczęło wysadzać korki u sąsiadów , bo "fachowcy" mieli kabel do d...., nagle okazało się , że tak naprawdę sprzętu też nie mają - piszę te wspomnienia i sama w to nie wierzę, dlaczego dałam się w taki kanał wpuścić - rusztowań też nie było, za to świetnie ich funkcję zastąpiły deski do szalunków. Mam np. świetnie zbitą drabinę i inne " dogadzacze". Zaczęły się problemy z porządkiem na działce, codziennie jeździliśmy tam sprzątać, bo folia, worki po cemencie, taśmy i inne rzeczy hulały jak halny w górach, do tego z każdym dniem coraz więcej puszek po piwie wynosiłam.................. :x - A NIE JA PIŁAM.

Oczywiście w między czasie nastąpił brak zainteresowania tym, co stawiają i co w projekcie jest napisane, bloczki murowali, potem je wybijali, przyjeżdżaliśmy i okazywało się, że nie tak wszystko, następnie musieli 2x poprawić nadproża, a za trzecim razem MIARKA SIE PRZEBRAŁA...........a było to 21 czerwca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majster, po tym jak nie odbierał telefonów, dostał zdjęcia z "kaszanką" na budowie. Nie wiedzieć czemu :) - nie oddzwonił .............ale pojawił sie w piątek na budowie ze "swoimi ludźmi" - a że była założona NOWA kłódka (do której nie mieli klucza), to .........prostsze od myślenia było działanie...........przecinakiem rozcięli łańcuch i usunęli problem z dostaniem się na budowę.

A że ich działanie było do tej pory takie same, tzn. najpierw stawiali ściany, zaprawa wiązała, a potem jak się okazało, że jest źle, to rozwalali to młotem......to i w tym wypadku ich jedynym myśleniem byłoi : " inwestor kupi nowe"...............

Nie wzięli tylko pod uwagę jednego, że mój mąż - spokojny do tej pory człek- mógł skumulować w sobie od marca pokłady siły, a długotrwały stres przerodził się u niego w odwagę i "prawie agresję" - i jak zadzwonił majster, żeby jak nigdy nic oświadczyć, że " będą mieli tygodniowy poślizg" :o i że cegły im CHYBA :o :o :o zabraknie i .............- ku ich zdziwieniu zostali WYWALENI Z ROBOTY NA ZBITY PYSK - bo łagodniej nie można tego opisać.

 

Moje zapiski nie zdołają nigdy oddać tego, co z ekipą "fachowców" przeszliśmy. Nie jest dla mnie żadnym pocieszeniem, że nie jestem pierwsza i nie ostatnia - najbardziej boli to, jak się zawiedziemy na drugim człowieku. Pozostaje mi solidaryzować się z tymi, co podobne doświadczenia mają już za sobą.

 

Panowie zabrali "swoje zabawki" i opuścili naszą "piaskownicę" a było to pamiętnego dnia 22 czerwca - są daty, które człowiek pamięta przez całe życie....

 

W następnym tygodniu powróciła z zagranicznych wojaży nasza P.kierownik i zamiast przejechać się po wszystkich budowach gdzie kierownikuje, mając ogromne zaufanie do PANA FUSZERKOWCA - zaczęła się kontaktować z inwestorami - do końca nie wiem jak - z nami mailowo - ze słodkim pytaniem " a co tam na budowie słychać"?

Dla jasności obrazu nie mogę pominąć faktu, że dzień wcześniej dowiedzieliśmy się - no tradycyjnie oczywiście od osoby trzeciej - że P.K. PRZYLECIAŁA i .............zostało jej doniesione, że ulubiny fachowiec z 2 budów ,przed nami jeszcze, już zdążył wylecieć.

 

Parę dni później pojawiła się u nas na budowie - oczywiście na naszą prośbę - była zatroskana, dlaczego PAN FUSZERKA nie odbiera od niej telefonów - usterek i nieprawidłowości na naszych murach nie stwierdziła :o , powiedziała, że istnieje szkoła wypełniania nadproży do połowy styropianem bez zalania ich betonem - no i chyba była pionierką, bo ani w nadzorze, ani w innych firmach budowlanych, ani inni kierownicy budów - o czymś takim nie słyszeli. Doszło do tego, że ni z gruchy ni z pietruchy stwierdziła, że z gościem powinniśmy się rozliczyć, bo jakieś sciany postawił, i że gdyby sprawa w sądzie się znalazła, to mamy duuużo do stracenia. Protokołu z usterkami sporządzić nie chciała, za to przyznała się, że chciała PANA FUSZERKĘ - bez naszej wiedzy i zgody oczywiście - zaprosić na konfrontację :o MAILOWEGO TEKSTU MOJEGO MĘŻA, ŻE GOŚCIA NA OCZY NIE CHCE WIDZIEĆ I ŻE JUZ DOŚĆ DOŚWIADCZEŃ ZA NASZE PIENIĄDZE - NIE WZIĘŁA POD UWAGĘ.

 

Jeden z forumowiczów w założonym temacie " po czyjej stronie?" odniósł chyba wrażenie, że się czepiam i żebym zdjęcia wkleiła, ale wklejania muszę się nauczyć. A co do czepiania..............nikt nie lubi być zaskakiwany pytaniami, na które nie zna odpowiedzi - a powinien - kierownicy i ekipy budowlane nie lubią , gdy inwestor pojawia sie na budowie, sprawdza, docieka, pilnuje, żeby maniana za rok , dwa lub trzy bokami mu nie wyszła, nie lubią wreszcie - kiedy to KOBIETA zwraca im uwagę i okazuje się dla nich :x o zgrozo, że na czymś się zna, ma pojęcie i zaczyna wymagać, bo fuszerka nie przejdzie.

Oczywistym faktem jest, że super jest iść na skróty, kity wciskać i mieć mniej roboty - bo inwestor się niedomyśli. Murarz zrobi źle i zniknie, a potem niech inni kombinują, jak wyjść z problemów a inwestor niech płaci.

 

Drodzy panowie, skończyły się czasy kiedy to wy tylko, jako głowy rodzin budowaliście domy, myśle, że my kobitki też mamy coś do powiedzenia - nie MY z naszej inteligencji zrobiłyśmy sobie wroga..... :wink:

 

Nauczono mnie, że ludzi, pracę i ciężko zarobione pieniądze powinno się szanować, i że żyć trzeba tak, aby nikt przez nas nie płakał. Jeżeli ZNALAZŁ SIĘ KTOŚ, kto ani mnie ani mojej pracy i cięzko zarobionych pieniędzy nie szanuje - generalnie ma to gdzieś - a do tego, przez kogoś takiego nie raz juz przyszło mi :cry: - to uważam, że czas się rozstać a w tym wypadku, to z hukiem.

 

OGROMNE DZIĘKI DLA POMYSŁODAWCÓW FORUM, DLA REDAKTOR GAZETY "MURATOR" I DLA POZOSTAŁYCH PISM BUDOWLANYCH.............DZIĘKI ZA TO, ŻE POZWOLILIŚCIE MI PRZETRWAĆ, CZERPAĆ WIEDZĘ I ZAPOBIEC DALSZYM WPADKOM W BUDOWANIU.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

Jest 3 lipiec, zaświeciło słońce nad naszymi głowami. Na budowie sprzęt rozstawia nowa ekipa. Z projektem w rękach ustalamy co, gdzie i jak.

 

Tak gwarno jeszcze na mojej budowie nie było.

 

Panowie z energetyki przestawiają szafkę.

 

Przyjeżdża też nowy kierownik budowy. Tym razem mężczyzna - co mnie bardzo cieszy - zaczynam go obserwować, facet słucha, o co pytam. Trwa to chwilę, bo przyjeżdża była kierowniczka.

 

Jest lekko niespokojna, udaje zdziwioną, dlaczego ma wpisu dokonać na budowie, a nie u niej w domu, wypytuje o daty, nie może zdzierżyć, że nowy kiero i nowy majster wzięli sie do roboty i kwituje to za ich plecami - bo byli odwróceni - " a panowie to niepowinni jeszcze ze sobą rozmawiać, bo ja jeszcze jestem kierownikiem budowy" ................ :o zatkało mnie, oni nie chcieli wdawać się w dyskusje, bo rozmowa sięgnęła by dna i prymitywizmu.

A jeżeli mamy być czepialscy, to w dzienniku wpisała, że z dniem 2 lipca zrzeka się funkcji kierownika, a NOWY miał wypisane papiery , że przejmuje funkcję kierownika z dniem 3 lipca - no i nie chciało być inaczej - mówiąc te słowa kierownikiem już nie była.

 

Do protokolarnego przejęcia budowy nie doszło. Babka uciekła tak szybko z budowy, że mąż musiał wybiec za nią na drogę i przypomnieć, że projektu nie oddała. Nie omieszkała rzucić mu w drzwiach - niech pan pamięta o prawach autorskich co do projektu. Może ktoś mi wyjaśni o co jej chodziło?

 

Jak mąż po wpisie spytał ile się należy za "prowadzenie" budowy do tego etapu - odpowiedziała, żeby zwrócił jej tylko za paliwo :o skoro musiała dojechac 10 km na działkę.

Ale on był nieugięty " chcę się rozliczyć proszę powiedzieć ile to albo dam pani teraz albo przeleję na konto." Nie odpowiedziała nic konkretnego, coś pomamrotała i poszła do samochodu.

Została mi jedna warstwa do stropu, nie ma ścianek działowych i kominów, była na budowie trzy razy od początku, w tym - jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie - dwa razy zawoził ją specjalnie mój mąż.

Czy mogę zapłacić np.1/3 z całej należności, jak sama nie powie ile? Pomóżcie..............może ktoś czyta moje wypociny.

 

Lista fuszerek do poprawy - w następnym wejściu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę już wyleźć z tego co było, bo lepiej czytuje się chyba to, co aktualnie na budowie się dzieje.

Lista rzeczy spartolonych jest dłuzsza niz to, co da się jeszcze poprawić, więc do poprawy są:

1. Nadproża - do zdjęcia i one i cegła na nich leżąca i wypełnienie ich betonem. Oczom wczoraj nie wierzyłam widząc :o jak murarz zdejmuje je tak sobie, bez wysiłku i rozkuwania. Przez dwa tygodnie, to co poprzednicy nazywali zaprawą - zupełnie nie związało - poza tym było tego co kot napłakał. Można było się oprzeć i polecieć :x

2. Do odkopania i poprawy całe ocieplenie fundamentów :x

3. Na ile się da, to wyrównanie ścian - ostatnią niestety tylko warstwą - a potem to tylko tynkarze dobrze zarobią.

 

Brakuje przewiązań ścian, 7 cm na przekątnych ( kierownik chodził z murarzem po ścianach i mierzyli ) estetyka też wiele do życzenia pozostawia

Na szczęście nie grozi nam katastrofa budowlana. Ale po kieszeni da....i ile nerwów było :evil:

 

Kupiliśmy wczoraj płyty OSB do szalowania - i ponad 3800 poleciało.

 

Kończę tekst po bajce :D , bo dopiero wróciłam z budowy. Ludzie mam nadproża :D ........... i się trzymają :D ........i wejście do domu i garażu już widać :D . Dom powoli zaczyna nabierać kształtów, a co za tym idzie - pora żeby zagościł na powrót optymizm. Jak to niewiele kobiecie do szczęścia potrzeba.

 

Jutro jedziemy po "kwadraciaki" i deski do szalowania i ........... zobaczyć - i zapłacić juz też - naszą dachóweczkę, na którą czekaliśmy 2 miesiące, a dostać mogliśmy po znajomości :oops:

 

Generalnie ciężko z towarem na naszym terenie. Próbowałam ściągnąc z Wrocławia Siriusa 13- Ruupceramiki- brązową angobę - ale się nie udało. Roben jakoś w kwietniu wstrzymał zamówienia, więc skoro drzwiami nas wywalili, to weszliśmy oknem - przez tydzień chyba znajomy załatwiał u samych dyrektorów ( kolesie :) ) realizację zamówienia - normalnie nie można było kupić, chyba że jakiś pracownik wziąłby na siebie - ale potem byłby problem z rozliczeniem faktury w banku. Poza tym wątpliwe było dostanie jesiennego liścia, który nam się podobał. Daliśmy więc spokój ....ale widząc jednocześnie ZAGROŻENIE, że przez brak dachówki nie pokryjemy domu do zimy - a więźba zamówiona - to kumpel, który miał zamówione już 3 auta z Bogenera - zamienił nam zwyczajowo w tej dostawie kolor - i zamiast jakiejś ceglastej, skorygowali zamówienie na ciemny brąz angobę.

 

I musze kończyć, bo mąż wywala mnie sprzed komputera, a drugiego jeszcze się nie dorobiliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś, jak co dzień, dzień nauki. Uczymy się wklejać zdjęcia - a raczej mąż mnie uczy, dzięki uprzejmości jednej forumowiczki......

 

Zatem, tak przedstawiała się nasza działeczka, kiedy była jeszcze nie nasza, bo przed podpisaniem aktu notarialnego - latem 2006 roku.

http://img59.imageshack.us/img59/5605/dsc01765agl1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało się :D :D :D

 

Pierwszym sublokatorem, a raczej dzikim lokatorem okazała się być ta oto jaszczurka.

http://img409.imageshack.us/img409/7421/dsc01793arj5.jpg

 

Kiedy indziej znów mąż wypatrzył na sąsiedniej działce boćka ( nie wiem czy go będzie widać na zdjęciu - twierdząc, że jegomość pomylił adres, bo miał przyleciec do nas :oops: :D .............. no więc cały czas czekamy.

http://img158.imageshack.us/img158/4015/dsc00085ik1.jpg

Shot with K750i

 

Działka po ogrodzeniu zimną zimą tego roku i ciepłą zimą tego roku również pięknie wyglądała ( a ja jestem samochwała :oops: )

http://img69.imageshack.us/img69/767/dsc03086ain8.jpg

 

http://img69.imageshack.us/img69/7074/dsc02927aqq4.jpg

 

Jak zaczęli wznosić mury - serce też rosło z dumy - ale jak się później okazało... do czasu :cry:

 

http://img63.imageshack.us/img63/2263/dsc03572arw8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów zastała mnie północ.............. dobrze starzy ludzie powiadają, że wyśpi to się człowiek dopiero w trumnie............. :wink:

 

Przyjechała NASZA dachówka. Mąż umówił się, że wpadniemy w przyszłym tygodniu zapłacić, ale tak go nakręciłam - a wcześniej samą siebie - że pojechaliśmy już dzisiaj. Nie mogłam się doczekać, żeby ją zobaczyć.

Z technicznego punktu widzenia - to palety były porządnie ofoliowane, dachówki i gąsiory sztuka po sztuce przełożone kartonikami.

Faktura mnie nie zmroziła, bo na taka kwotę byliśmy umówieni - 20280zł- choć nie powiem, jakoś dziwnie takie sumy się wydaje - szczególnie, jak się nie ma doświadczenia :)

Na dachu będziemy mieć INNOVO 12 BOGENERA - ciemny brąz angoba.

http://www.bogener-dachziegel.de/index.php?content=p_1_1_0

 

A gąsior - oj był z nim dzisiaj ubaw, ale o tym jutro - wygląda tak:

http://img507.imageshack.us/img507/9611/dsc03677agz0.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie zaczęłam dobrze pisać, aj uż muszę opuścić miejsce przy komputerze....zatem rada dla przyszłych budujących - zanim kupisz projekt, kup drugi komputer :wink: , bo jak dorwiesz się do dziennika, to na bank mąż będzie za uszami mamrotał: " kończysz już ? wpuścisz mnie?"

 

Ogladałam wczoraj cegłę klinkierową i spodobała mi się z Ekoklinkieru - CARMEL MELANŻ - W KOLORZE KARMELOWO - BURSZTYNOWYM...... a że ogrodzenie za parę lat będzie, to na razie może by tak kominy tą cegłą obłożyć - oj ładnie by było :) .........KOLAŻ TOPAZ tez jest super

http://www.ekoklinkier.pl/main.php

 

Okna już się robią...........niestety nie drewniane, bo cena przeszła nasze możliwości finansowe. Będą za to plastiki z Oknoplastu Kraków , profil awans w kolorze obustronnego orzecha.

 

I w dniu dzisiejszym muszę opuścić miejsce przed komputerkiem. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co ? I DOKTOR PAJCHIWO - odpowiada mi mąż na tak zadane pytanie - lub zastanawianie się.

 

Ręce mi odpadły - najpierw na działce - a teraz przy kompie, bo.....oj ciekawość pierwszym stopniem do piekła,...............pisałam sobie w ogólnym zmęczeniu tekst w dzienniku - ostatkiem sił sklejam zdania, a że dostałam odpowiedź do komentarzy, chciałam przeczytać.........i.................długie moje zwierzenia poszły mi w powietrze :x

 

Dlatego teraz będzie w telegraficznym skrócie:

1, Ekipa na budowie poprawki nanosi

2, A Aga z Irkiem drewno nosi :D .

Musieliśmy wnieść 1,5 kubika 6 m desek, 200 stempli 3 m do szlowania i 50 szt.kwadraciaków - które wniósł nasz majster, bo mu się baby - czyli mnie :) - żal chyba zrobiło. :oops:

3,Do tego przywieźli mi płyty OSB do szlowania, ale te wnieśli już mężczyżni.

 

Zatem bilans jest taki, że rąk nie czuję, chce mi się spać i dłuuuuuuuuuuugi dzisiejszy dziennik mi zjadło :cry: A taki był ładny.......

Do budowy wnoszę swój wkład fizyczny również - poza umysłowym rzecz jasna. :wink:

 

Tak wygląda drewienko długo wnoszone i pięknie poukładane:

http://img63.imageshack.us/img63/4481/dsc03680asf9.jpg

 

http://img299.imageshack.us/img299/6256/dsc03681art8.jpg

 

 

A tak wyglądają fuszerki mojej starej ekipy budowlanej, która wiele krwi mi wypiła.

Wklejam te zdjęcia niechętnie, ale obiecałam, że będą, więc proszę.

Poza tym .... mam cichą nadzieję, że uczulę innych budujących ...nie na czujność, bo ja czujna byłam, ale na KONSEKWENCJĘ I WIARĘ W SIEBIE, walczcie o swoje i NIE dajcie się wmanewrować - nawet , gdyby wasze rządania miały skończyć się rzuceniem łopat przez murarzy.

Nanoszenie poprawek jest dłuższe niż poszukanie nowej ekipy......

 

Nadproża na jednym :o poziomie:

 

http://img67.imageshack.us/img67/1529/dsc00091asd2.jpg

 

Puste nadproża:

http://img63.imageshack.us/img63/7104/dsc03632asl6.jpg

 

http://img381.imageshack.us/img381/9650/dsc03634aze2.jpg

 

Nadproże i ścięty górą ( 88 cm a wymagany do ościeżnicy 91!!!) otwór na drzwi:

http://img238.imageshack.us/img238/5397/dsc03652awh0.jpg

 

Ocieplenie fundamentów - do poprawy :cry:

http://img233.imageshack.us/img233/9480/dsc03629axw1.jpg

http://img412.imageshack.us/img412/2438/dsc03660adw4.jpg

 

 

 

Reszty zdjęć nie wklejam :oops: :cry: :cry: :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżąc po różnych wioseczkach naszego powiatu - z racji wykonywanych prac - zdarza nam się pstryknąć fotki - jeśli wcześniej nie zapomnimy wziąć aparatu.

 

Te zdjęcia są dla zniwelowania odbioru paskudnych zdjęć powyżej - i dla tych, którzy lubią zwierzęta :D

 

http://img236.imageshack.us/img236/1618/dsc01823aee1.jpg

 

 

http://img49.imageshack.us/img49/7348/dsc01825azl1.jpg

 

I motylki mające się ku sobie :wink:

http://img507.imageshack.us/img507/2083/dsc03197art9.jpg

 

I ptaszka, który nie bał się obiektywu :D

http://img507.imageshack.us/img507/3365/dsc03204ars0.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie siedzę i myślę.............. :wink:

Zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak, że z ludźmi chcę życ normalnie? Czy w dzisiejszych czasach już nie warto?

 

Może ta pgoda mnie tak nastroiła,a może to, że przez nią z mężem przemokliśmy do suchej nitki dzieląc po południu działkę dla klienta.........mokliśmy my, sprzęt i 4 bociany na dachu stodoły.

 

A RZECZ DOTYCZY MOICH PRZYSZŁYCH SĄSIADÓW.

 

Spokojni ludzie po 50, sąsiadka więcej nerwowa, ale myślałam, że na to nałożyło się wiele nieprzyjemnych spraw. Jakiś czas temu mieli między sobą problemy, sąsiadka też ze sobą, a że byłam jedyną "babką" często pojawiającą się koło jej domu - to kobieta zwierzała się szukając powiernicy. Mi to nie przeszkadzało bynajmniej, bo wiem, że nic tak nie pomaga jak zwyczajne wygadanie sie komuś, kto słucha.

 

Nie za bardzo układały się im stosunki z sąsiadami "po drugiej stronie płotu" - pomyślałam, a co będzie jak ci ludzie się kiedyś wprowadzą? ale nic nie mówiłam.....nie wypowiadałam się też kiedy opowiadała, jak to bardzo nie chciała, żeby ci drudzy się tu budowali :o

 

Sasiedzi zaczęli budowę dwa lata temu. "Musieli" sobie wybudować część sieci wodociągowej, do której podpięli się "tamci". Niesnaski wyniknęły na polu finansowym - ci drudzy nie zwrócili sąsiadom części poniesionych nakładów.

Minęło półtora roku, w ostatnich dniach to my jesteśmy na tapecie do obgadywania, bo "poprawne stosunki dobrosąsiedzkie" zostały kupione - czyli ponoć się rozliczyli - ale nie pół na pół, tylko - podejrzewam, że przy jednej z kawek - doszli do wniosku, że skoro młodzi( czyli my :D ) się budują obok, to podzielmy to na trzy.

 

O co mi zatem chodzi, zastanawiać się będzie wielu z Was??? :o

 

A o to, że nikt z moich sąsiadów nie zauważył, że do ich wodociągu jeszcze się nie podpięliśmy i że nic w najbliższym czasie na to nie wskazuje. A od ponad tygodnia dzień po dniu jesteśmy nagabywani: - kiedy się rozliczymy?

Czuję się bardzo niezręcznie, gdyż sąsiadka robi juz tzw. miny, nie odpowiada na dzień dobry - więc głośno czasem po trzy razy krzyczę :oops:

 

Ale to nic jeszcze..........

Szkopuł w tym, że my dostaliśmy warunki do wpięcia do nieistniejącej sieci w drodze gminnej - przed naszym domem - "ich" wodociąg jest zaś z tyłu działki za ogrodzeniem. Dziwne, prawda?

Napisaliśmy pismo do gminy, co z tym fantem? Kiedy zatem wybudują sieć, ewentualnie, gdzie mamy się wpiąć?

Czekamy zatem na odpowiedź, sąsiedzi o tym wiedzą ale nie rozumieją.

Dla mnie ich roszczenia w takiej sytuacji - czyli braku uregulowań prawnych - pachną lekko wyłudzeniem :-?

 

Czyżby wyczuli, że naiwni jesteśmy ?- opowiadałam im w dobrej wierze, jakie problemy mamy z ekipą - z resztą sami też widzieli w jaki kanał nas ta ekipa wpędziła......

W marcu z mężem stwierdziliśmy nawet, że skoro mamy sąsiadować ze sobą przez najbliższe kilkadziesiąt lat, to na ZASADACH DOBROSĄSIEDZKIEJ PRZYSŁUGI, żeby niepotrzebnie nie tracili kasy, zrobimy im za friko inwentaryzacje powykonawczą budynku. I było ok.

 

I jakież oczy :o mój mąż zrobił w sobotę- podczas kolejnej rozmowy o wodociągu - jak się dowiedział, że skoro nie chcieliśmy od nich kasy (a nie wzięliśmy, bo uważałam, że to żenada, że ja nie zbiednieję a im się przyda i zostało im w kieszeni 800 zł), to oni nie będą się upominali o partycypowanie przez nas w kosztach zasypania tłuczniem paru dziur w gminnej drodze. Tyle tylko, że dziury zrobiły auta dowożące im materiał na budowę i było to na półtora roku przed zakupem naszej działki.

 

I tym samym przestało być miło. W mojej głowie ich tok rozumowania mi się nie mieści. I nie wiem już czy ja mam dzisiaj słabszy dzień, czy nie ma już granic ludzkiej bezczelności. Może jutro spojrzę na to wszystko pod innym kątem, ale dzisiaj jest mi z tym źle i wypisać się w dzienniczku musiałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jak już zabiorę się do pisania, to albo "zejdź", albo" kończ już", albo.... "kochanie wychowałem potwora, jesteś uzależniona" , albo "a może byśmy coś zjedli" - a wystarczy tylko kuchnię odwiedzić............... albo............... no właśnie tak jak dzisiaj po 14, mąż chciał tylko coś sprawdzić i znów cały post w powietrze poszedł :x A ciężko jest odtworzyć coś co pisane było w przypływie chwili.... :)

 

Wszystko, żebym nie pisała.

 

Czasami jak siądę, to uzupełniem zdjęcia w postach, gdzie ich nie było - bo wkleić jeszcze nie potrafiłam.

 

A za oknem deszczowa jesień........ręce zimne, pranie nie schnie.

 

Ekipa narzeka, bo robić nie może, ja narzekam, bo terminy w łeb biorą od samego poczatku - a taka poukładana jestem, mąż narzeka, bo ciągle piszę, dziecko narzeka, że się nudzi, bo u babci tez pada.

 

Dlatego z tęsknoty za kolorem, króciutko opiszę co zaplanowałam do domu.

 

Okna w obustronnym kolorze orzechowym z Oknoplast Kraków, z szybą antywłamaniową p4 i z orzechowymi szprosami, profil Avans.

Bez rolet zewnętrznych, za to ze ślicznymi drewnianymi żaluzjami od wewnątrz, które chronić będą nasze oczy przed słońcem.

Podobają mi się okiennice, ale do tak rozmieszczonych okien jak u nas, chyba mogę pomarzyć.

 

Brama garażowa segmentowa z tłoczeniem kasetonowym - też w orzechu:

http://www.krispol.pl/

 

Drzwi zewnętrzne firmy Stobrawa, które mnie urzekły, ale przed kupnem muszę je obejrzeć na żywca, więc w końcu wybieram się do Wrocławia - i moze to nawet będzie w tę sobotę.

Podobają mi się królewskie i teksas.

http://www.stobrawa.pl/

 

Elewacja - kolor jeszcze nie wybrany na 100%, ale coś jasnego np. krem, beż, albo jakis niezbyt agresywny żółty z jaśniejszymi lub zupełnie białymi wykończeniami dookoła okien i drzwi. Do tego posłuży albo piaskowiec, albo zobaczymy co.... :D

No chyba, że zaszalejemy i uda sie znaleźć jakiś ładny odcień oliwki - do brązów też będzie pasowała. Generalnie kolory jesieni - to moje kolory , ale na coś w odcieniu pomarańczy czy rudego, mąż chyba by się nie zgodził.

Jemu generalnie podobają sie ciemne elewacje np. bordowe. Nasz domek nie będzie duży więc myślę , że taka zupełnie ciemna elewacja mogłaby przytłaczać.

 

A w środku................

Uwielbiam takie rustykalne klimaty, pachnącą wsią kuchnię, czy tynki strukturalne na ścianach - klimaty trochę południowo europejskie..........postarzone drewno, kamień i gdzieniegdzie trochę starego metalu.

Nie przepadam za wnętrzami nowoczesnymi, chłodnymi i takimi, kóre całym swym charakterem przypominają muzeum - czyli np. od a do z same antyki.

 

Kuchnia wzywa, a raczej mąż szukający do niej drogi, zatem skończę później.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam trochę zaległości, które nadrobię wieczorkiem, poza tym doznania estetyczne jakie wzbudzają poniższe kuchnie, nie pozwalają nic pisać, odbierają mowę i pozwalają jedynie pomarzyć................ :roll:

 

Zatem, co na budowie............. - później, a teraz delektujmy się pięknem kuchni stylizowanych i angielskich..........

http://www.arino.pl/k_sty.php?stroid=030

 

A mam w mieszkaniu taką:

 

http://img232.imageshack.us/img232/3704/dsc03237cny7.jpg

 

 

 

A teraz z chmur na ziemię :-?

 

Czy "13" jest pechowa czy szczęśliwa ???

Pytanie ......jakby na miejscu , szczególnie w dniu dzisiejszym :wink:

 

1. Podpisanie umowy przedwstępnej kupna działki.

Sprzedający, to człowiek bardzo zapracowany. Zatem jeżeli powiedział już, że możemy przyjechać " w przyszłym tygodniu we wtorek" ,to zgodziliśmy się bez mrugnięcia okiem. Potem dopiero okazało się, że to "13" :o

Umowę podpisaliśmy wpisując " z dnia 14" a były to Walentynki.

 

2. Podpisanie aktu notarialnego

Co prawda nie "13"-tego ale suma cyfr w dacie - o zgrozo odkryłam to przed chwilą - daje "13".

Paragrafów w akcie "13" - na nasza prośbę dorabiano jeszcze jeden.

 

3. Pozwolenie na budowę

Już to, że długo na nie czekaliśmy było samo w sobie "pechowe" - a tu masz babo czegoś szukała - suma cyfr nr z pozwolonka - daje "13"

 

4. Kredyt

"wychadzany" od lutego, dostany pod koniec maja, suma kredytu wysoka :roll:

a i cyferki z niego dodane dają mi "13" - co odkryłam 2 dni temu, tak aby poszukać zaczepki

Wykorzystanie kredytu - i tu mój mąż się popisał - dosłownie i w przenośni - zaznaczając w rubryce ilość miesięcy wykorzystania kredytu - a jakże"13"

 

5. Dachówka

W zeszłym tygodniu zakupiliśmy dachówkę - czyt. odebraliśmy fakturę.

Na nasz daszek wyszło prawie 12 palet podstawowej - no ale trzeba wziąć z zapasem - więc kumpelka "13" i tu sie pojawiła

 

6. Energia

Umowa podpisana na dostarczenie mocy 13kw.........

...........a dzisiaj - dnia pamiętnego piątku trzynastego - mąż podpisał umowę o założenie licznika...............

 

 

Zaczynam chyba wariować, ale jak tu "nachalnej 13" właśnie nie przypisywać wszystkich czarnych chmur zbierających sie nad nami i naszą budową ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś nie mogę wyjść z tego "13".

 

Chłopcy na budowie rozpoczęli - po deszczach i poprawkach naniesionych po poprzedniej ekipie - szalowanie wieńca, co wygląda tak:

 

http://img475.imageshack.us/img475/4530/dsc03724bty8.jpg

 

 

http://img77.imageshack.us/img77/4408/dsc03714bhc3.jpg

 

 

I komin mi wyrósł - o taki:

 

http://img73.imageshack.us/img73/475/dsc03715bsq3.jpg

 

Tak wygląda salon - z nazwy tylko , bo u mnie to nie SALONY:

http://img59.imageshack.us/img59/641/dsc03720ate0.jpg

 

To tyle z rzeczy dobrych, a ze złych.......... :x ponoć ktoś wszedł mi na działkę i rozwalił 2 szt. pustaków do komina :evil: czy to możliwe, czy też chłopakom spadły i nie chcą się przyznać??? Nie chcę się już nad tym zastanawiać, bo kandydata na złośliwca pewno bym znalazła, ale czy ja mam za mało problemów :roll:

Nie mam pojęcia co sie moglo naprawdę stać, kupione były dokładnie na wysokość komina - teraz nie wiem czy uda mi się je dokupić :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zwiazku z tym, że rodzina poległa w swych łóżkach, a powietrze ani drgnie, tlen wypalił się w żarze słońca dnia dzisiejszego........to może coś napiszę???

 

Kuchennych wariacji ciąg dalszy, bo oto co jeszcze znalazłam:

http://www.wfm-kuchnie.pl/

 

:roll: Chyba jestem marudna.....tzn.konkretna.... a według niektórych przez to marudna......... :roll:

 

Byłam dzisiaj w salonie meblowym Black Red White.

 

Powiedziałam gościowi o co mi chodzi - jesli idzie o kuchnie rzecz jasna - a on patrzył i nie wiem czy kumał, trochę zapisał - a raczej ja wzięłam kartkę i pisałam, on milczał....................., o blaty i uchwyty nie zapytał, ja na koniec: czy "dosprzedałby mi pan dodatkowo dwa fronty od lodówek, prawy i lewy?" :o zrobił taakie oczy, ja na to, że "wymyśliłam sobie, że nie będę wstawiała zwykłych drzwi do spiżarki w kuchni....................i tu potok słów się ze mnie wylał o tym, jak to sobie minimalnie ściankę przesunę i do owych frontów z tyłu przymocuję zabejcowaną śliczną deseczkę na której będą wieszaczki na CZYSTE ściereczki kuchenne a TAM z kolei bedą zawiasy w owych drzwiach...... i takie tam różne.................a ON milczał....a po chwili, jak już skończyłam ...rozumie się - " NIE WIEM ... jak pani chce to zrobić, ale ja się tego nie podejmę" ....i w tym momencie moje oczy wyglądały na zdziwione :o

 

No bo czego ON się miał podjąć niby - przecież to nie profesjonalne studio kuchenne, meble w paczkach przywożą, a małżonek pod nadzorem małżonki potem je skręca - no i jego przy okazji skręca, że ona nad nim stoi.........

 

"Mój sprzedawca" dostał gotowe szafki do wklepania w komputer - i nazywa się ta usługa - "zaprojektuję pani kuchnię". Na to ja, że wiem jak ma wyglądać, tylko nie wiem, ile bedzie kosztować i po to tylko przyszłam, bo cennika szafek do domu mi NIE CHCECIE DAĆ.

 

No i nie zechcieli............a pobazgroloną kartkę schował w segregator - musi swoje odleżeć.

Fajnie byłoby, gdybym miała program do robienia wizualizacji takiej kuchni, a tak...................tylko marudna jestem.

 

:wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mnie rozochociło szukanie mebli do kuchni, że dzisiaj poszłam za ciosem i myślę sobie, a może by tak jeszcze jakieś inne mebelki pooglądać?

 

I co zobaczyłam? Super witrynę do "salonu" w pięknym kolorze polewy czekoladowej na murzynka .....yyyyhhhhhhhhhmmmmmmmmmm.... za bagatela prawie 5 tys. :o No może to normalna cena, ale ja dawno tego rodzaju zakupów nie robiłam, więc cena była dla mnie zaskoczeniem.

 

Przemierzając alejki z kanapami - na których oka zawiesić nie mogłam, bo nic konkretnego nie było- z oddali wyłonił się super fotel, dla super mężczyzny........ fotel, który każda kobieta mieć powinna......dla przyjemności i dla złości :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink:

http://img61.imageshack.us/img61/3474/dsc00109akq4.jpg

 

Nie wiem czy "przed" czy "po" złościach i przyjemnościach można by się napić winka z takiego oto stojaka:

http://img211.imageshack.us/img211/1430/dsc00110aua5.jpg

 

 

A i krzesełka się do tego znajdą:

http://img211.imageshack.us/img211/8941/dsc00111ajc6.jpg

 

Zdjęcia takiej sobie jakości, bo z telefonu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...