Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik budowy - i trochę retrospekcji


Recommended Posts

No i co my tu mamy ?

 

W zasadzie nic, co mogłoby pocieszyć.

Wczoraj po południu pojechaliśmy do Wrocławia, aby obejrzeć i podotykać drzwi wejściowe Stobrawa. http://www.stobrawa.pl/

 

Cieszyłam się jak dziecko.

 

Co naszukaliśmy się tej ulicy to już nasze.

Wcześniej dzwoniłam do pana, który te drzwi robi, chciałam podjechać i zobaczyć jak wyglądają i podotykać też, pan na to, że bliżej mi będzie do sklepu we Wrcku. No ok.

Dzwonię do sklepu,w celu zasięgnięcia informacji, no bo na darmo jechać nie będę- UPRZEJMA Pani mówi, że i owszem drzwi na stanie są, ale nie królewskie, te będą w tygodniu. No ok.

 

Jadę z przyświecającą mi myślą, że skoro wszystkie na obrazku ładnie wyglądają, to jakość ich też powinna być porównywalna.

 

I co się okazauje na miejscu ? :o :o :o :o :o :o

 

Sklep nie jest sklepem ani salonem w powszechnie rozumianym tego znaczeniu - stanowi go zaś BIURO o powierzchni ( na oko 3,5x 2 m) pozwalającej wstawić biurko na 2 komputerki, 2 krzesełka i 2 młode osoby przeciskające się do nich - w postaci dwudziestoparolatki i młodzieńca wiekiem nieodbiegającego - ludzi, którzy pewno dorabiają do studiów i obce jest im obsługiwanie klientów.

 

Co do drzwi - to i owszem były - do jednych, wzór Kentucky, dojście by się jeszcze znalazło, zaś do Teksasa absolutnie, bo dbając o dobro klienta zostały wstawione za wyżej opisane biurko i dociskajace je krzesło wyżej wymienionej dziewanny. :o :o :o :evil:

 

Młodzież oczy zrobiła :o zobaczywszy mnie z aparatem i jeszcze większe :o :o kiedy spytałam " No i jak mogę je obejrzeć?" No bo przecież przez biurko widać :lol:

.............. no cóż jak wyglądają po obydwu stronach nie powiem, jak działa klameczka z zameczkiem - nie powiem, skrzypią czy nie skrzypią - nie powiem, metaloplastyka w Teksasie czy pożądnie zrobiona czy na słowo honoru - nie powiem, jak wykończona jest ościeżnica nie powiem.............. :x :x :x

a co powiem? - Powiem jak bardzo się wkurzyłam :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

 

Dostając informacje przez telefon, że jest to sklep - sądziłam, że powierzchniowo sklep też będzie przypominał i drzwi będzie można obejrzeć z każdej strony i sprawdzić jak się otwierają........

Okazało sie, że moja wyprawa była nieporozumieniem...........tak samo jak bytność tego biura w tamtym miejscy. Dojazd masakryczny, w nowo budującym się bloku, w dodatku otoczonym dookoła płotem z tabliczką i napisem - " Wjazd tylko za zgodą zarządcy" ......no i to mogłam właśnie sfotografować :wink:

 

Młodzi prowadzą sprzedaż drzwi Porta, te ze Stobrawy zostały im dorzucone, więc może dlatego ich zainteresowanie było mniej niż żadne.

 

No ale nic to, pomyślałam wieczorem nastawiając budzik na 7 rano.

Wstanę i ogarnę mieszkanie, bo dziś przychodzą pierwsi klienci w sprawie kupna.

 

Wstałam.............. i od 7 rano zbierałam wodę, bo UPRZEJMY sąsiad z góry UPRZEJMIE chciał mi pomóc w sprzątaniu i zalał mi całą łazienkę. Woda lała się wszędzie..... :cry: :cry: :cry: :cry: ........ i w te upały jej dźwięk nie jest tym, za którym koniecznie przepadam....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 205
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • YreQ

    206

A na osłodę dnia kiepsko rozpoczętego - PRZEPIS NA MUFINKI.

SYPKIE WYMIESZAĆ RAZEM :

-250 gr mąki

- 2 łyżeczki proszku do pieczenia

- 2 łyżeczki sody

- 175 gr cukru

- 3 łyżki kakao

- 150 gr groszków czekoladowych

 

PŁYNNE ROZTRZEPAĆ:

- 250 ml mleka

- 90 ml oleju roślinnego

- 1 łyżeczka wanilii

- 1 jajko

 

Płynne dodać do suchych, wymieszać, napełnić papierowe foremki w blaszce do połowy i piec 20 minut w temperaturze 200 stopni.

 

Smacznego :wink:

 

No i fajnie, gdyby do mufinek w dniu takim jak mój, wpadła przyjaciółka z butelką czerwonego, słodkiego wina............................ :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny pracowity dzień.

 

Na działce byliśmy już o 8.00 - po tym jaką burzę zafundowały nam niebiosa wczorajszego wieczora - jechałam tam z duszą na ramieniu - nękały mnie wewnętrzne pytania:

a czy komin jeszcze stoi, a jak stoi , to czy wichura nie zerwała jego "płaszczyka" i woda deszczem zwana nie leje mi się wprost na pierzynkę z wełny mineralnej?

a to, czy ulubione brzozy, do których trzeba tulić się na wiosnę, bo to zdrowo, nie przytuliły się tym razem do szalowanego stropu?

a to, czy to, a to tamto........ :roll: :roll: :roll:

 

Szczęśliwie dojechaliśmy, a ja po drodze nie zwariowałam....ekipa - remontowo budowlana, jak ją zwę - już szalała. W dosłownym tego słowa znaczeniu......... znów byli od 4 rano - bo " po południu pani Agnieszko ma padać" :o .............

a szlała , gdyż w tym rozpędzie OSIŁKI nie zauważyli, że stemple mieli w dwóch wymiarach - 3 m do wszystkich pomieszczeń i 4m do pom.gospodarczego ( bo jest niżej ) i pod balkony :roll: ....no i do pomieszczeń zaczęli sobie docinać z tych 4 m :evil: - a tu wpadła kierowniczka budowy ( jak nazywa mnie mój mąż ) i PIŁY STOP krzyknęła.......a tak dobrze im szło :wink:

 

Dopiero po chwili zagrodę obeszłam i stwierdziłam, że szkód piorun - bez odgromówki na DOMU :lol: - nie zrobił, a w skrzynce mam już zamontowany licznik :D :D :D - tak jak kierownik posterunku energetycznego w Chocianowie obiecał - tak zrobił i chwała mu za to, a w poniedziałek dostanie OSOBISTE TELEFONICZNE PODZIĘKOWANIA OD KIEROWNICZKI BUDOWY, A CO :D

 

Zatem moi drodzy, prócz prądu w sobie , mam również i własny na działce.

Jeszcze tylko woda i siusiu ( czyt. kanalizacja) i będzie można pierwszą parapetówkę robić :D :lol:

 

O 9.00 usłyszeliśmy : " Szczęść Boże" od płotu- to kierownik budowy przyjechał, posprawdzał, omówiliśmy różne nurtujące mnie kwestie i ma być na działce we wtorek. Budowa domu na zasadzie wspólpracy BAAAARDZO MI SIĘ PODOBA :)

 

Poza lasem przed działką, za działką, na działce.......... po deszczyku wyrósł mi las również w domu, wygląda tak i będzie jeszcze zagęszczany.

 

Po lewej -wejście do przedpokoiku, a vis-a-vis chłopcy ...przez kuchnię w jadalni - przed śniadaniem byli skubańcy :wink:

http://img405.imageshack.us/img405/9081/dsc00112acu9.jpg

 

A tu moja ekipa z jej szefem na pierwszym planie - panem Jankiem

http://img524.imageshack.us/img524/4130/dsc00113aeu4.jpg

 

Komin stoi, las rośnie i myśli, że będzie miał bliżej do kiminka :wink:

http://img395.imageshack.us/img395/8073/dsc00114acw0.jpg

 

Widok z "salonu" na jadalenkę

http://img101.imageshack.us/img101/1533/dsc00115bie6.jpg

 

A tutaj - ekipa - oj niektórzy to się lubią fotografować :wink: - a na prawo MĄŻ kierowniczki budowy.

http://img19.imageshack.us/img19/6377/dsc00118bcm7.jpg

 

 

A że nie samą budową człowiek żyje - to teraz przepis na leczo, które jadłam na obiad :D

 

 

Leczo wg. przepisu kierowniczki budowy:

- cebulę, kiełbaskę i pieczarki pokroić i podsmażyć na niewielkiej ilości oleju ( może być bez kiełbaski LUB bez pieczarek )

- paprykę - trzy kolory ( może być jeden :wink: )- pokroić w kostkę i dodać do garnka powyżej

- pomidory - pokroić i dodać powyżej

- cukinię - obraną i wypestkowaną - pokroić w kostkę i dodać powyżej

 

POWYŻEJ - CZYLI DO JEDNEGO GARA :lol:

ILOŚCI PRODUKTÓW - obojętnie ile wszystkiego - zależy, czy gotujesz tylko dla siebie, dla rodziny, czy pułku wojska - bądź wygłodniałej ekipy budowlanej :wink:

 

Do tego:

- sól, pieprz, odrobinę carry i czosnek, czosnek, czosnek - wrażliwi mogą BEZ.

- koncentrat pomidorowy do smaczku.

 

Smacznego życzę :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:( :( :( smutno mi Boże :( :( :(

 

W niedzielę jadąc za Wrocław po córkę, pomyślałam, że nawet mi należy się odpoczynek od zakupów budowlanych - cement, cegła itd. Choć na chwilę chciałam oderwać się od brudnej roboty i zagościć we wnętrzach już urządzonych i podumać, co by tu później - nie wiadomo jeszcze jak później , bo roboty na budowie wleką się jak nie wiem co - do domu wstawić.

 

Wyjeżdżając z Legnicy nie wiedziałam jeszcze o wypadku pielgrzymów, oglądanie mebli trochę mnie odstresowało, ale jak już późnym popołudniem zobaczyłam zdjęcia z wypadku - to beznadzieja ogarnęła mnie na powrót.......

 

Jadąc do Wrocka pstrykałam sobie z samochodu zdjęcia - przy A4 rozpościerają się pola słoneczników:

http://img204.imageshack.us/img204/5560/dsc03728bdc0.jpg

 

W salonie meblowym - no cóż ceny mnie poraziły........ :o

Z daleka ujrzałam śliczną szafkę do łazienki - tudzież kibelka - a cenę odczytywałam z odległości 10 cm odliczając zera .... ta szafka z lustrem - bez umywalki - kosztowała 14 tys. zł :x

 

http://img300.imageshack.us/img300/5978/dsc03756axk1.jpg

 

A jak przy cenach jesteśmy - to najdroższe krzesło do stołu kosztowało prawie 900 zł za sztukę - zdjęcia nie zrobiłam.

 

Spodobał nam się za to kolonialny stół - coś ok.3000 zł :o a do tego krzesła po 600 zł - ale, ale.........przestałam robić na te ceny takie oczy :o bo i tak do mojej jadalenki on nie wlezie o saloniku nie wspomnę :wink: ( a może pojadę do domu z kreda i metrówką i sprawdzę :D :wink: )

 

http://img530.imageshack.us/img530/5668/dsc03772alm9.jpg

 

Szafeczka do kuchni na ściankę między oknami suuuper by mi pasowała, gdyby nie jej cena : 550 zł - zdjecie zrobione, zobaczymy ile stolarz zawoła a ja sobie pomaluję - a jak mnie przypili to może nawet sama taką sobie zbiję :wink:

 

http://img521.imageshack.us/img521/9697/dsc03767bam8.jpg

 

 

A oto komplet do saloniku - takie niby nic - ale nam sie baaaaardzo spodobał, inwestorkowi nawet nie przeszkadzało, że zagłówków nie ma ( i jak uwali się z pilotem w dłoni :roll: :wink: )

 

http://img64.imageshack.us/img64/7303/dsc03749adb3.jpg

 

http://img64.imageshack.us/img64/952/dsc03750aiv8.jpg

 

Na sam koniec, po kilku godzinach chodzenia i oglądania, "achach" i "ochach" i wątpliwościach czy starczy kasy,i że prędzej my się wykończymy, zanim zdąży nas wykończyć WYKAŃCZANIE......... padłam zmęczona a inwestorek mężem zwany - nie omieszkał tego nie wykorzystać i moje błogie lenistwo, RELAKSACJĄ PRZEZE MNIE ZWANE a prościej odpoczynkiem w zaciszu staroci....................... uwiecznił na fotce do rodzinnego albumu :oops:

http://img73.imageshack.us/img73/2584/dsc03774blu7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

 

No i się zaczęło, wojna wytoczona.

 

Skoro nie pisałam nic wcześniej - oznaczać może to jedno - musiałam ochłonąć.

 

Rano pojechaliśmy na rozmowę do ZGK w sprawie wyjaśnienia dostępu do wody i kanalizacji. Okazało się, że choć zakład powstał i przejął schedę po Wod-Gaz-Serwisie, to z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli z człowiekiem tam pracującym, rozumowaniem, nieprzestrzeganiem prawa i żerowaniem na ludzkiej naiwności.

Pan uprzejmie poinformował nas, że warunki z WGS nam wygasły - bystrzacha, sam je tylko na 3 miesiące wystawiał :wink: - i trzeba dać nowe - ale na tej samej zasadzie do SIECI NIEISTNIEJĄCEJ a mającej powstać za naszą kasę. I w tym momencie umarły płonne nadzieje pani kadrowej, która twierdziła i żyła w przekonaniu, że teraz zgodnie z przepsami będą pracować.

 

Generalnie napięcie rosło, mąż domagał się konkretów, Pan nie chciał ich podać, krew się burzyła i w pewnym momencie MÓWILI do siebie już baaaardzo podniesionym głosem. Pojawił się też dyrektor ZGK, którego ja z kolei wzięłam w obroty i wyszła na jaw nicość jego wiedzy.

Czy mi z tym dobrze? Nie. Zawsze milej rozmawiać jest z ludźmi, od których można się uczyć , a nie ich uświadamiać.

Oczywiście owijał kota ogonem jak mógł, jak mu powiedziałam ( bo mnie już podkurzł :x ), że dawno przestałam być dzieckiem i obiecywanie , mówienie półsłówkami, tzw. mamienie na mnie nie działa i żeby mnie nie odsyłał od Annasza do Kajfasza - bo i tak w końcu do niego wrócę - to też był niepocieszony , że PYSKATA MU SIĘ TRAFIŁA, i jakże się obruszył jak powiedziałam, że bałagan w dalszym ciągu mają - tak samo jak w byłym WOD-GAZ-SERWISIE.

 

Nasz przyszły sąsiad też walczył jak lew i ku mojemu zdziwieniu parokrotnie padła i z jego ust prośba o podanie przez dyrektora podstaw prawnych - a odbiorca pytania nadal w kółeczko..... :x

 

Konkretne pytania padały tylko z naszej strony, konkretnych odpowiedzi nie otrzymaliśmy. I jak po raz któryś z rzędu padło sakramentalne : " Prosimy o podanie podstawy prawnej wg której ci inwestorzy, co kładli wodociągi są ich właścicielami i gdzie to jest zapisane( bo wg nas mając pozwolenie na przejcie po nie ich gruncie powinna być ustanowiona służebność), o podanie podstawy prawnej, w kórej jest mowa o tym, że oni jako firma administrująca mogą zmusić nas do położenia sieci ( bo to, że życie może mnie zmusić do budowania albo sieci albo POŚ -to jestem świadoma), podstawy prawnej wg której wydanie "moich" warunków przyłączeniowych a tym samym pozwolenia na budowę, jest uzależnione od osoby fizycznej, na którą zostało scedowane budowanie sieci - i albo Pan Ixiński wybuduje i ja się podepnę albo mam nici z "wody i siusiu"...i kilka innych podstaw prawnych :wink: To wówczas PAN DYREKTOR odsunął mankiet koszuli, zerknął na zegarek, nabrał wody w usta i powiedział: " Proszę Państwa musimy już kończyć, bo mam kolejne spotkanie" :o :o :o No wyjście po angielsku z zachowaniem twarzy to nie było. Na to mój mąż : " co trudny temat?" " No trudny" " Trudny, bo dla Pana niewygodny" :evil: - i w tym momencie myślałam, że nas wywalą na zbity pysk.............

 

Ale nie, obracanie kota ogonem trwało dalej, a reasumując to:

 

1. Dyrektor ZGK - z ramienia gminy - twierdzi, że sieci mogą być prywatne i u nas w Karczowiskach są i prywatne i gminne :o ( ciekawa interpretacja prawa :roll: )

2. Nasz sąsiad po wybudowaniu swojego odcinka wodociągu NIE CHCE GO PRZEKAZAĆ NA GMINĘ

3. W związku z tym, że traktują nas POWAŻNIE ( ich słowa), to jak wystąpimy o nowe warunki, to dadzą nam te same, które mieliśmy :lol: :lol: :lol: czyli do nieistniejącej sieci w drodze gminnej i mają propozycję :p abyśmy 80 m kanalizy i wody ( 50m do mojej działki i dodatkowe 30m do nowego sąsiada) pociągnęli ze świnki skarbonki, podpisali umowę z gminą o refinansowanie a gmina nam odda .....na moje pytanie kiedy? powiedział, że dowiem się jak będę podpisywała umowę, bo sami nie wiedzą - więc wg mnie na Św. Dygdy - na co Pan się obruszył - nie po raz pierwszy już zresztą :wink:

4. Warunków do wodociągu sąsiada nie dostaniemy, bo JEST NIE JEGO - CZYLI DYREKTORA

5. Jeżeli tak stawiamy sprawę - jak stawiamy - to w ogóle nie powinno dojść do przekształcenia tych gruntów na budowlane i nie powinniśmy się tam budować :roll: - i tu mnie facet powalił ( ten z wod-gaz), bo nie wiedział nawet, że przekwalifikowanie terenu było Uchwałą Rady Gminy w momencie uchwalenia planu - i guzik powinno to jego obchodzić i mnie też, bo byłam wówczas jeszcze na studiach a działkę kupiłam jak kilkadziesiąt nowych domów było już wybudowanych - no ale cóż ...tonący brzytwy się chwyta, w tym wypadku NIEWIEDZY

6. Dyrektora nie obchodzą formy rozliczeń między sąsiadami za wybudowane sieci - jak mamy z tym problem to podpowiedział, żebyśmy się po wsi przeszli i popytali innych jak się rozliczali :o , a na stwierdzenie małżonka inwestorka już bardzo wzburzonego ,że powinno go to interesować, bo z ich bałaganu sytuacja ta wynikła i co jak sąsiad się obrazi i zgody nie da " No to ma Pan problem" - odpowiedział odkrywczo dyrektor - ....a ja myślałam , że to ludzie na poziomie.

7. Następnie skierował nas do wydziału inwestycji o zapytanie czy kasa w gminie jest przewidziana na kanalize itd. - poszliśmy i gościa wybrechtali, że w ogóle nas tam posłał :) (nawiasem mówiąc jak on chce pracować, jeżeli nie wie czy kasa w budżecie gminy na jego sprawy jest przewidziana?)

8. Kolejnymi drzwiami był wydział Ochrony Środowiska - w którym "zwracają" kasę za położenie sieci - grzecznie czekaliśmy aż PAN odpowiedzialny za te sprawy skądeś wróci i nas niezbyt ochoczo przyjmie.....a przyszedł sam kierownik - którym okazał się kolega mężusia inwestorusia z ciśnieniem 160/100 :wink: Kolega powiedział, żebyśmy do 4 tygodni z zadymami się wstrzymali, o warunki nie występowali, bo trwają prawne rozstrzygnięcia TEJ SPRAWY :o :o :o

 

A późnym popołudniem dowiedzieliśmy się, że budujący się inwestorkowie od stony głównego kolektora, ciągną sobie w dróżce do naszej chatki kanalize, za odcinek której - w metrach będzie tego 50 - zapłacą firmie z zewnątrz 30 000 zł :o :o :o - i mają o zwrocie kosztów przez gminę coś zapisane, ale nie wiedzą co i kiedy :roll: - no ale tak to jest, jak się ma kapuchę z sadów, beztrosko mozna kopać...... takiej z geodezji niestety nie ma..... :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NO I CO WY NA TO?

POJECHALIŚMY PO BANDZIE CO?

 

I w dalszym ciągu bez "wody i siusiu". Ehhhhhhhhhhh życie......

 

Wczoraj chciałam "pochwalić" przed robotą swojego instalatora od CO, hydrauliki, gazu, odkurzacza i innych rzeczy :wink: - bo okazało się, że nasz kierbud go zna, współpracował już z nim i o instalacje się nie martwi - raczej o nasz portfel, bo tanio nie będzie - dzwonię i co się okazuje? że mój instalator ma chore serducho i leży w szpitalu na badaniach........ :( i jak tu się nie podłamać.

 

Inna rzecz, zamówiłam ponad miesiąc temu komin do pieca kondensacyjnego z zamkniętą komorą spalania IBF KOMBI - zamówiłam, bo był już wyprodukowany trzeba go było tylko skompletować na palety - i co? - i ktoś mi go sprzątną sprzed nosa, nie dostanę NIC, a może coś po 15 września, no szlag by to trafił :evil: :evil: :evil: Jutro będę interweniowała, jak będzie trzeba to u samego dyrektora IBF :x :x :x

 

Do tego zaproponowano mi Schiedla Avant - na otarcie łez - za 4700 + 1600 za wentylacyjne :o :o :o :o brak mi słów, i niech ktoś mi powie, że ja pecha nie mam.

 

Dzwonię do PSB, przełączają mnie od PANA do PANA - W KOŃCU ODBIERA KTOŚ OD KOMINÓW, MÓWIĘ CO I JAK, PAN COŚ WYSTUKUJE, PODLICZA I MÓWI " KOMIN BĘDZIE KOSZTOWAŁ PANIĄ 2960" :o robię przez słuchawkę takie oczy "a jaki komin mi Pan proponuje?" - " no uniwersal" - " ale tłumaczę Panu, że jest mi potrzebny KOMBI do pieca kondensacyjnego z zamkniętą komorą spalania" - " to taaaaki proszę panią w ogóle jest?" :o :o :o Ręce opadły mi niżej niż mam kostki.

 

A może ktoś z forumowiczów pomoże kupić mi komin ?????????

 

A na budowie? Chłopcy - ociągają się jak na mój gust - i uchachani, że mają "własny" - czyli nasz inwestorsko -budowlany prąd - przywieźli sobie radio :D Jutro jadę na inspekcję :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dzisiaj parę słów o tym, jak to beznadzieja - tzw. opad rąk do kostek - skrzydeł, wiary i mocy może dodać - czyli interwencja w wykonaniu żonki inwestorka :D

 

Nie odpuściłam hurtowni " mojego " komina.

 

Od 10 rano do 15 wisiałam na dwóch telefonach i rozgrzewałam klawiaturę komputerka - nie myślałam, że kiedykolwiek przyznam, że internet to świetna rzecz....oj....powiało naftaliną :roll:

Sprawdzałam wszystko, wszystkich i też to - co jedni na drugich mówią, czyli hurtownia na producenta i odwrotnie. Odkryłam trochę przewałów i się zaczęło :evil: :evil: :evil:

A w tak zwanym "międzyczasie" - obdzwaniałam pozostałe hurtownie - z litościwym pytaniem, czy aby one komina mi nie sprzedadzą, bo jestem w ogromnej potrzebie :oops:

Nie wiem skąd tyle siły w sobie miałam, determinacji i wiary, że JA z metra cięta .....no 1,58 m......babeczka dam radę - ale dałam....i jakaż byłam przy tym stanowcza...........szkoda, że mąż nie widział mnie w akcji - może powiedziałby wtedy" kochanie jestem z ciebie dumny"....... :)

Komin będzie jutro u mnie na działce - cena za 9mb IBF Kombi fi16 - 3700 + 72 szt. podwójnych bloczków wentylacyjnych za ok.1500 zł.

 

Czego żałuję ? - inaczej niż Samoobrona :oops: że nie było podsłuchu w telefonach i kamer w moim domu - bo nikt mi chyba nie uwierzy, co tu się działo....... :wink:

 

:D Wygrałam jedną z bitew. :D

 

P.S. Po bitwie polecam odwiedziny na Kopaczu.........no ale nie każdy może :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

 

Zjadło mi przed sekundą dłuuuuuugie zapiski dziennikowe, myślałam, że będzie krótko, wyszło mi dłużej, Świercza nie posłuchałam i guzik z tego miałam hahaha…. i nie wiem czy cokolwiek dam radę odtworzyć. :(

 

A było o tym, jak to życie na mojej budowie wolno płynie, że nic prócz zagęszczenia stempli do soboty nie zrobili :x , że inwestorek teraz pojechał, żeby sprawdzić co i jak a ja zostałam w domciu. 8)

 

I że muszą włączyć dopalacze, bo jak tak dalej pójdzie to czarno to widzę, gdyż na koniec sierpnia przywożą z tartaku więźbę, a i moja dachówka na placu hurtowni przeszkadza, więc też chcieliby ją już wywieźć, no i te moje plany z tygodnia na tydzień w łeb biorą…

W maju, kiedy była ładna pogoda – to był przestój :( , w czerwcu 9 dni roboty i zmiana ekipy :o , a w lipcu, jak nie padało - to nanosili po poprzednikach poprawki i szalowali strop…….i w dalszym ciągu go nie mam. :x

 

Znacznie wydłużył się zapas jaki brałam pod uwagę PLANUJĄC.

 

Pisałam też o tym, jak to nie wiem ile w rzeczywistości wyniesie mnie stan surowy zamknięty, bo NIC nie udało mi się kupić po kosztorysowych cenach. Już wiem, na czym mogłabym przyoszczędzić :lol: :lol: :lol: , ale wówczas w takim domu nie chciałabym mieszkać 8) , zatem wydaję pieniądze dalej, ale bez fajerwerków, czyli np.drewnianych okien ( za które w stosunku do kosztorysu musiałabym zapłacić 400% więcej). :wink:

 

A dzisiaj z wrodzonym sobie czarem :roll: i uporem mimo wszystko :D , zaczęłam planować kolejne zakupy, bo bank przelał mi kolejną transzę kredytu ( NAWET NIE WIEM KIEDY RZECZOZNAWCA ROBIŁ ZDJĘCIA A MIAŁAM NIEPOZAMIATANE :wink: ), a skoro naliczają już odsetki, to głupio żeby kasa na koncie tak sobie leżała.

Na liście do wyceny umieściłam:

- całe orynnowanie

- nieceramiczne dodatki do dachu

- folię wysokoparoprzepuszczalną – na której temat wiedzę zdobywam

- okna dachowe – 7szt + wyłaz na dach

- „ulubioną” wełnę – o której czyt. w komentarzach

- klinkier do obmurowania kominów

 

I jak to w moim przypadku bywa ...– „pod latarnią najciemniej” :p i „najszybciej – najdalej” – co oznaczać ma, że Wrocław mi odpowiedział a Legnica jeszcze przysypia.

A że o kominie była mowa – ba...... nawet temu ustrojstwu cały wpis poświęciłam – to nie należy nigdy myśleć, że jak bitwa wygrana, to cała wojna również. Otóż auto, które jechało do producenta PO MÓJ KOMIN, całe w szoku chyba było - bo zepsuło mu się sprzęgło i komin dojechał dopiero dzisiaj.

Poza tym mąż wrócił z „placu boju „ – gdzie dokonało się szalowanie balkonów, gzymsów pod balkonami i również ustalenie między PANAMI, że stempli zabraknie ( a było 200 szt :evil: :evil: :evil: ) pod wykusz pokoju nad wejściem. Uradzili, że doleją razem z kolumnami później, tzn. jak wyschnie strop z gruchy i zdemontują TAMTE stemple. I znów musiałam wkroczyć do akcji, bo nikt nie domyślił się o ile w czasie się to przedłuży, że ścianki kolankowej nie będą mogli stawiać, ale za to będą dmuchać żeby szybko wyschło. O nie panowie, za dmuchanie to ja nie płacę – robić tak, żeby (było dobrze chciałam napisać :oops: :wink: ) stempli starczyło i było wylane za jednym zamachem. I wypadałoby dodać, że niestety dokupienie nie wchodzi w grę, bo a- nie ma na to czasu, b-tartaki mają wstrzymane dostawy z nadleśnictwa.

 

 

Napisałam rymowankę w przypływie chwili i poszło w powietrze, a szło coś tak:

 

Nowy dziennik – jeśli redakcja pozwoli – będzie miał tytuł :

„ Jak to Agnieszka budowała i krew ją zalewała, w końcu skończyła i winko sobie wypiła.”

A potem kontynuacja :

„Teraz kafelki w kuchni kładzie a mąż w łazience zaciąga gładzie – już tego nigdy nie zrobię – tak myśli sobie.

Ze ścian kable wystają – bo elektryk zrobił ją w balon, tynkarze wściekli – ach gdzie ten elektryk?

Mężu kochany, zaciągajmy rękawy, bierzmy się do roboty, bo ludzie śmieją się za płotem…………tak dwa lata mijały a my wciąż jacyś niedoskonali…….

Skarbie, to nie twoja wina - wszak wiedzę Muratora czytając nabyłaś, a że wszyscy wyjechali, to brnijmy w to dalej sami .

Och nie wina, nie wina, wszak dobrego inwestora poznać po tym jak kończy a nie jak zaczyna.”

 

 

I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis – który dokonał się na prośbę pewnej osoby oraz mojego strachu , żeby myszy ciuchów mi nie pogryzły – i uroczyście oświadczam, że wkleję w 2008 roku zdjęcie z historii Bożonarodzeniowej – czyt. w komentarzach – bo determinacja u mnie jest WIELKA, a marzenia się spełniają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kominowe rewolucje trwają.......................

 

"Kochanie i jak komin, dojechał?" - pyta żonka małżonka inwstorka, który dnia wczorajszgo z pola walki - jakim nasza budowa jest - wrócił.

"dojechał"

....no to jak DOJECHAŁ.....to ok.

 

Dziś od rana na trzy telefony i internet trwała akcja pod hasłem "bo stempli nam zabraknie i to ze 20 szt." :o :o :evil:

 

W szoku i amoku popołudniem późnym jeździłam z familiją swoją szukać dobrych ludzi, którzy drewnem mnie poratują..... :roll:

Objechawszy kilka budów ujrzały me oczy jedynie szczęśliwców, którzy domy dachem pokryte mają i bałagnu w obejściu - w postaci zużytych RAZ JEDEN drewienek stemplami zwanymi - się pozbyli.

A że przyjęcie zbłąkanych wędrowców w potrzebie - wyglądało jak przeganianie psa zapchlonego - szybko z miejsc tamtych uciekaliśmy, no ale co się dziwić ....."po prośbie" w końcu chodziliśmy :wink:

 

Zajechaliśmy na budowę.

 

Żonka małżonka inwestorka w dalszym ciągu w "szoku pourazowym" będąc...jedyne co zdołała zrobić, to pstryknąć parę fotek, na których są:

zaszalowane balkony, lekko podparty pokój przed wejściem - bowiem ekipa info. komórą dostała, że to nie takie hop siup ze stemplami - formy do gzymsów "podbalkonowych" i córka Julka w.....toalecie :oops: .

 

http://img72.imageshack.us/img72/931/dsc03787akk9.jpg

 

http://img72.imageshack.us/img72/2962/dsc03789axi2.jpg

 

http://img72.imageshack.us/img72/9271/dsc03791apw1.jpg

 

http://img241.imageshack.us/img241/4210/dsc03792aji6.jpg

 

http://img72.imageshack.us/img72/3637/dsc03786abv6.jpg

 

Szok sprawił .......u zmęczonej stresem żonki małżonka inwestorka....że nie obejrzała owocu SWOJEJ kilkugodzinnej czwartkowej walki ....czyli komina....rzuciła w jego stronę jedynie mętne ze zmęczenia spojrzenie :roll: :roll: :roll:

Wróciwszy do swego mieszkania zajrzała w projekt - sprawdzając coś tam - i pyta męża inwestorka swego:

" A gdzie postawiliście bloczki wentylacyjne? no bo przy kominie ich nie było..."

" Jakie bloczki?"- pyta małżonek zaskczony :o

" No wentylacyjne.....podwójne ...... w sztukach 72.....za które już zapłaciliśmy :x "

" Żadnych bloczków nie było, tylko komin i dwa pustaki dodatkowo do classica, które KTOŚ nam pobił "

 

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

 

I w tym momencie otrzeźwiałam.

Ale co...przed 20 nic już nie mogłam zrobić, ale jutro moi drodzy......... od jutra to się będzie działo - niech Bóg ma ich w swojej opiece, bo to nie na skandal już zakrawa, ale chamstwo nie z tej ziemi.

 

I tak to hurtownia jest do przodu o 1500 zł - a ja w plecy o kasę i stracone nerwy.

 

Poza tym szef ekipy opowiedział nam historię z zeszłego tygodnia, jak to podjechał czerwony bus do BRAM DOMU MEGO, wysiadło z niego 5 gości - Pan Jan myślał, że to instalatorzy wpadli ustalić szczegóły przed laniem stropu....A tu niespodzianka - legitymacje przed oczy ...policja celna :o

 

Sprawdzali kto u mnie dom stawia i usilnie szukali Ukraińców..... nie wierzyli, że mam niżej pomieszczenie gospodarcze, myśleli, że wykopałam im kryjówkę :o :o :o

Pomijając wszelkie prawne aspekty pracy na czarno obcokrajowców - stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że wielu "polskich fachowców" mogłoby się fachu od Ukraińców z powodzeniem uczyć - a już na pewno ekipa, którą pogoniliśmy.

 

W naszej wiosce Ukraińcy dom stawiali. Fundamenty zaczęli kopać w momencie, jak ja miałam już wylaną płytę na swoich.

Obecnie ....... ja nadal nie mam stropu, a tamten dom od ponad miesiąca jest przykryty dachem. Pozwolicie, że nie będę tego komentowała....................................

.....a może troszeczkę :wink: ściany z odległości 4 m - do granicy i płotu - było widać, że są zrobione dokładnie, czysto, równo a otwory okienne wykończone picuś glancuś , z głową - czyli ciętymi stronami pustaków do środka a nie od zewnątrz otworu - czyli tak, jak być powinno, a nie tak - jak to spartoliła mi to moja piewsza ekipa.

A Ukraińcy ? Ktoś ich podkablował i ich deportowano........

 

Koniec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o :o

 

:D :D A co mnie nie zabije to wzmocni na pewno :D :D

 

Nie zaśmiecając dziennika - choć z moim szczęściem podczas budowy i nieodpartym wrażeniem, że "o śmieciach, bezczelności, walce i gonitwie" będzie właśnie najwięcej - dzisiejszy wpis postanowiłam umieścić w komentarzach.................... tylko........... czy jest co w ogóle komentować :o :o :o :roll: :roll: :roll: :o :o :o :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaniedbałam cię dzienniku........

Parę zdań dzisiaj zamieszczę - ku pamięci.

 

Wczoraj wieczorem mieliśmy spotkanie z naszym instalatorem......byłam później zmęczona.

Fajny ten facet, z ogromnym poczuciem humoru - mimo chorego serducha :cry: - ale ja naiwnie myślałam, że już jakoś wybrniemy z problemów...... a tu ciągle coś.

 

1. mieliśmy uzgodnic przepusty w stropie na piony kanalizcyjne - dzień wcześniej - wracając co jakiś czas do rzeczy spieprzonych przez partaczy- zauważyłam, że piony się nie zbiegają, czyli rura która będzie szła od góry nie wchodzi w tą na dole wychodzącą z chudziaka :o .

Owszem rozprowadzenie kanalizy przed zasypaniem fundamentów robił instalator - sąsiad, który odpowienio nas skasował i pewno byłoby dobrze, gdyby PARTACZ ADAŚ nie postawił niepotrzebnie dodatkowej warstwy bloczków fundamentowych, hydraulik nie zastanawiał się nad tym jaka ściana będzie na nich wznoszona i zamiast wyjście rur przy działówce 11 cm to mam wyjście przy bl.fundamentowym 24 cm i dziadowski uskok - mam pretensje do siebie, bo nie było mnie przy rozprowadzniu tej kanalizy :evil:

 

Co trzeba zrobic ? Skuc tą warstwę i kolankami robic jakieś przejścia, wpuszczac rury w ściany............... na miłośc boską dlaczego jak się buduje to nie można zrobic ustaleń i nie niszczyc tego co już wybudowane ???

Moje obserwacje - wszyscy budowlańcy - jak już myślą... to tu i teraz... a nie perspektywicznie, co będzie później i czy swoimi decyzjami ułatwią komuś pracę czy wręcz przeciwnie....Różnią się między sobą tym, że niektórzy robią i są święcie przekonani o swojej racji :o a inni na mament w "bezzastanowieniu" potrafią się zatrzymac i zadzwonic do inwestora, kierownika budowy i upewnic się co do swoich pomysłów.

 

Dowcip instalatora - "nie może byc puszczona kanaliza z góry na dół bez kolan, bo zaraz ZIELONI na budowie się pokażą i trzeba mandat płacic...... :roll: gówienko łagodnie musi sobie spływac a nie waląc o glebę zabijac bakterie"

 

2. kolejna sprawa to komin ale nie chce mi się o tym pisac................. może kiedyś nadrobię.

 

Wczoraj również dowiedziałam się, że przynajmniej na leśniczego mogę liczyc, sam zadzwonił, bo wrócił z urlopu i oświadczył, że na jutro mamy do odbioru brakujące stemple. Ludzki gośc...

Jakoś poszukiwania wśród budujących na naszym terenie nie przyniosły skutku....... :(

Tym sposobem .....późną jesienią będę miała do odsprzedania 220 pięknych prostych stempli, o dł.3-4 metry, prosto z lasu bez pośredników :wink:

Otwieram listę chętnych... :)

 

Dzisiaj musiałam jakoś się wyżyc - za dużo spraw i smutków na głowie - więc narobiłam na budowie dymu....... kurzu znaczy się bo zamiatałam, inwestorek palił suche gałęzie z naszych drzewek,śmieci, a te których się nie dało to włożył do samochodu.... następnie skrzętnie pozbierał "kupki" przeze mnie zrobione .... :wink:

 

Ekipa? O 9 jak przyjechaliśmy jeden zwijał pręty, szef pił kawę a 2 pozostałych z pustaków i stali na strop zrobili prowizorycznego grila i piekli kiełbaski.

Nie powiedziałam nic ..............................................................................

zero komentarzy z mojej strony - to znak, że cienka linia, która była na końcu ślimaczego tempa i prac tzw. mało postępujących - została ...........nie przekroczona ale zerwana.

Ponoc na strop za dużo prętów architekt wkreślił, bo im się nie zmieści - wnisek, albo mam dom niezgodny z projektem albo coś zkaszanili.....myśleli, że zuch dziewczynka ( czyli ja ) jak zawsze weźmie projekt i wytłumaczy chłopcom co ma byc zrobione.......zaskoczeni byli ( w tym mój mąż :roll: ) jak odzyskałam głos i powiedziałam, że MAM DOŚC i nie zamierzam robic kolejnej specjalizacji - bo w końcu okaże się że jestem samowystarczalna i nie będą mi już potrzebni i jak mają problem to niech dzwonią do kierownika budowy......postali tak jeszcze w bezruchu a ja od razu wróciłam do swojej roboty czyli zamiatania.

Kierownik budowy będzie jutro rano.

Jakieś parę minut po ZDARZENIU usiedliśmy sobie z szefem ekipy i spokojnie, pooooowoli jak tempo robót - powidziałam, że muszą podgonic tempo, bo przypominam po raz kolejny, że 27 więźba będzie na budowie i nie może leżec tylko ma byc skręcana, bo w przeciwnym razie poskręca się sama bez ich pomocy.

Ja wiem, że robią dokładnie, ale nawet DOKŁADNIE można zrobic 2x szybciej...... no i w końcu trafili na mój slabszy dzień.

 

Dzisiaj byłam obejrzec wizualizację kuchni..... nie wiem po co, bo na komputerze było widac jedynie okucia - meble zlane w jedną plamę, trafiłam na tego pana co za pierwszym razem, na jego szczęście ten drugi też był.....poprosiłam o rozjaśnienie obrazu, bo z tej wizualizacji niewiele wynika - więcej wynikało z mojego rysunku.

Kalkulacja - nie dostałam wydruku do ręki - 24500 zł ze sprzętem ( piekarnik z płytą retro, lodówka, zmywarka, okap kominowy - ponad 7000 zł) czyli 17000 za meble, gdzie 1400 zł to 2 dodatkowe fronty z lodówek i .... uwaga 1800 zł koszt montażu............... parę godzin skręcania bo kuchnia nieduża. Bez komentarza.

Dla zainteresowanych - BRW od września podnosi ceny na wszystkie swoje meble, kolejna podwyżka na wiosnę........

 

Co muszę zrobic jeszcze dzisiaj?.....policzyc klinkier na kominy i postarac się zasnąc............................................................................................

 

Ciężkie dni przede mną........ jutro mama ma operację........babcię wypisali ze szpitala - słabą i bez rozpoznania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:o :x :evil: :cry: :cry: :cry:

 

Wróciłam z działki. Wcale nie miałam ochoty tam jechac, ale wracając mieliśmy zamówic w hurtowni klinkier.......... na kominy.....

 

O samym kominie pisała nie będę, bo jest moją zmorą.

 

Byłam w środku domu, kiedy mąż poszedł do sasiada zanieśc mapkę - mieli źle wkreśloną średnicę rury od wody( 63 a powinna byc 90 ) - my kapnęliśmy się podczas rozmowy z dyrektorem z ZGK, sąsiad kapnął się chyba w domu i poprosił, czy mąz nie mógłby tego POPRAWIC....czyli sprostowac ( za innych geodetów) na mapach w ośrodku. Ok, zgodziliśmy się - przysługa sąsiedzka.

 

Córka wraca zapłakana - mamo, bo tato kłóci się z sąsiadem i nie będziemy miec wody na budowe........ :o

Wraca od sasiada mąż: Agnieszka nie mamy wody........ :o

 

Mąż oddał mu mapę - i spytał czy może podłączyc węża, bo woda w baniaku nam się skończyła. A sąsiad na to, że NIE bo skoro nierozliczyliśmy się za wodociąg - czytający wątki sensacyjne w moim dzienniku wiedzą o co chodzi - to on doszedł do POROZUMIENIA Z SĄSIADEM OBOK, że wody na dalszą budowę za odpłatnością nam dawał nie będzie. :o

 

To sie nazywa miec tupet i potrafic załatwic sąsiada, co nie ?

 

Bez żenady za friko wziął mapę, i bez mrugnięcia okiem, wody nie bo nie, a w przyszłym tygodniu strop mamy podlewac.

 

Jak mąż w skrócie - bo dokładnie nerwy mu nie pozwoliły - powiedział mi jak się z nim kłócił, usiadłam pod oknami w kuchni i normalnie się poryczałam.

Czy ta budowa do reszty zabije we mnie wiarę w ludzi...........(?)

 

Potem poszedł z chłopakami zabrac styropian, który mieliśmy u niego na strychu,(jakieś trzy paczki) a następnie zadzwonił podburzony przez p. Janka, że jak tak, to za usługę inwentaryzacyjną tyle a tyle się należy, a sąsiad, że nie zapłaci, bo w ramach tej usługi ...uwaga .... ODLICZYŁ SOBIE TŁUCZEŃ NA DROGĘ , KTÓRĄ ROBIŁ 1.5 ROKU PRZED ZAKUPEM PRZEZ NAS DZIAŁKI.

 

Brak mi słów...............

 

Potem mąż wysłał mu jeszcze sms-a, że złamał warunki ustnej umowy o odpłatnym użyczeniu wody i prądu ( na szczęście ten od jakiegoś czasu mamy swój )

na czas naszej budowy..... wobec tego za usługi geodezyjne zostanie mu wystawiona faktura.

 

Sąsiadów z drugiego rzędu, pod lasem, nie było w domu.

O ile zechcą nam pomóc - wprowadzili się wiosną, kupili wybudowany już dom i może jadem nie są zarażeni :roll: - i odsprzedawac wodę, to dokupimy tylko węża............jeżeli nie bo nie - wszystkiego już się po ludziach mogę spodziewac - to wymyśliłam straż pożarną, już dzwoniliśmy do znajomego, musimy tylko skombinowac więcej pojemników na wodę - ale tutaj też mam dojście..... :wink: ...a podlewanie stropu będzie wiaderkami, murarze sami się zaoferowali....

 

A nowych warunków wpięcia do wody i kanalizy jak nie mieliśmy, tak nie mamy, gmina milczy, prawnicy dumają, dyrektor czeka na przejęcie odcinka wodociągu od naszego "sąsiada już wroga", ten ma wszystko w pompie, bo to jego i już, a ja na końcu całej tej przepychanki z rozgrzebaną budową domu, co jak flaki z olejem sie wlecze i tydzień za tygodniem coś we mnie zabija........... a ja z uporem maniackim koziorożca brnę dalej.....

 

Ale mimo wszystko wierzę, że wodę tak czy inaczej załatwię, dom kiedyś wybuduję, ogrodzenie postawię....ale już bez przejścia do sąsiadów..........

 

Wściekałam się ostatnio, jak sąsiad nade mną mieszkający po raz trzeci zalał mi łazienkę......ale jak to się ma do świństwa zrobionego przez sąsiadów przyszłych :roll: .... pojąc mój nadszarpnięty umysł nie może.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jad "ludzkiej żmiji" albo "ludzkiego smoka ziejącego nienawiścią"..... nie zabija od razu.... czasami zaraża..................no i jakim trzeba byc człowiekiem, żeby tak nisko upaśc.....................?

 

Ten wpis dedykuję tym wszystkim, którzy wspierają mnie na forum i trzymają kciuki..... i mam nadzieję, że nie zaiodą też wtedy, gdy zaproszę na imprezę przy grilu.... :wink:

 

Byłam o 18 na działce.....zapukaliśmy do "sąsiada" za naszą działką pod lasem.....przedstawiliśmy się..... chociaż już nas za płotem widział.....mąż powiedział, że chcielibyśmy spytac o pobór wody .....itd facet stał z niewzruszoną miną...padło sakramentalne "czy Pan się zgodzi?" ....NIE....nie ukrywam, że zatkało nas na dobrych kilkanaście sekund - a w takich sytuacjach, to jak wiecznośc.....

W końcu spytalismy czy można wiedziec dlaczego?.....a on na to, że pan W. powiedział mu o tym, że nie chcemy rozliczyc się za wodociąg, a on jest uczulony na takie zachowania, więc wody nie sprzeda. :o

 

No to mój mąż się wpienił, zaczęłam go uspokajac.

Ja na to:" że ok, nie chce sprzedac to nie - jego kran jego decyzja - ale sąd wydaje wyroki na podstawie wypowiedzi obrony i oskarżenia, i chciałabym, aby wiedział, że my nie powiedzieliśmy że za wodociąg nie zapłacimy, tylko ( okazło się że tego mój sąsiad mu nie powiedział :evil: ) póki co ani nie jesteśmy tam podpięci, ani nie mamy warunków, mało tego dopóki sąsiad nie przekarze wodociągu to my tych warunków nie dostaniemy - tak nam powiedział dyrektor ZGK. Ustalenia mieliśmy, że wodę nam odpłatnie użycza a jak nie chcieliśmy brnąc w bezprawie, to wody dac nie chce"

 

Co na to Pan X ? Że nie będzie wnikał w spór między nami :o a wody nie da bo tak tamtemu obiecał............ wyobrażacie sobie takie rzeczy? Sąsiad zaczął nakręcac przeciw nam innych ludzi............pomyślałam....Boże co ja tu robię?

 

A mój mąz nadal:" czyli Pana stanowisko jest jednoznaczne w tej sprawie? Nie i koniec?" "TAK" ........... DZIEKUJĘ I DO WIDZENIA I OPUŚCIŁAM JEGO POSESJĘ.

Mąz wkurzony chciał wracac..... poprosiłam, żeby poszedł do następnych, nie chciał, bo pewno dupę nam obrobiono w całej wiosce....ale poszedł i to sam.

Zrobili oczy - teśc i zięc - jak im opowiedział dlaczego po prośbie przychodzimy...miał nie gadac na sasiadów ale w takich okolicznościach nie dało się tego uniknąc.........tak głosno gadał, że połowa wsi go chyba słyszała......

" Panie a czemu mam nie dac wody, przecież będziemy tu ze sobą życ , trzeba sobie pomagc...........niech pan nie kupuje drugiego węża dam swój.....itd a po co ON -czyli nasz sąsiad- problemy robi, przecież gmina wszystko teraz przejmuje i .....on za to co wybudowal 30 tys. dostanie" :o - powiedział pan starszy ( prywatnie właściciel jakiejs firmy budowlanej).

 

Wyciągnął węża, ponakręcał złączki, wodę ciągnęliśmy coś około 70-80 metrów, baniak napełniony, możemy wchodzic kiedy chcemy i napełniac.

Potem przyszedł do nas na dzialke pokazac nam swojego kaukaza i luźno pogadac.

 

Na koniec jego zięc opowiedział mężowi, jaki to W PORZĄDKU był nasz sąsiad wobec nich wszystkich jak się budował......otóż najpierw wpiął się do ich wodociągu, pobierał wodę a następnie biegał z listą i prosił wszystkich o zgodę......... i jak to kurde ma się do mnie i moich problemów z gminą i braku warunków do wpięcia i do tego, że jaka to ja podła jestem i bez wstydu.....

 

Mojego męża dręczyło tylko pytanie...dlaczego nasz lis nie poszedł dalej z obgadywaniem? Odpowiedź dla mnie prosta, bo sam nie był w porządku i łatwiej mu było zmanipulowac gościa, który dopiero parę miesięcy temu się wprowadził.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mija kolejny dzień, w którym zastanawiałam się ..... jak ja tam będę mieszkała. :roll:

 

W porannym słońcu zwieźliśmy naszym samochodzikiem (2x) dodatkowe stemple - załadowali nam mili "panowie z lasu" a rozładowaliśmy sobie sami.

Ekipa dostała wesołe ostrzeżenie, że jak znów im zabraknie, to sami będą strugać.... :wink:

 

Następnie była kolejna wizyta w Centrozłomie po .... znów brakujący drut wiązałkowy.

 

Szybki obiad i kolejna podróż na budowę.... a z niej na spotkanie z radcą prawnym :roll:

 

W sumie.... nic mądrego nie wymyśliliśmy, poza tym, że jak wójcina wróci to trzeba umówić się z nią na rozmowę - ja na urlopie nie byłam, wójcina ze świeżym umysłem może dobre pomysły będzie miała... :roll:

Poza tym .... prawo sobie, a życie sobie..... dowiedzieliśmy się, że w zasadzie jesteśmy na tzw. "bezprawiu"...... czyli sytuacja niewesoła. Prawa do wpięcia nie mamy, prawa do zapłaty sąsiadowi nie mamy ( chociaz radca radzi aby z sąsiadem się dogadać i dać spokój gminie..., tyle, że z sąsiadem dogadać się nie da...), prawa do zaskarżenia ( o czym w ogóle nie myśleliśmy) gminy nie mamy, bo szkody nie ponieśliśmy.

Co zatem mamy? Niezły burdel w tym archeo mamy....

 

Nie wiem czy dobrze, ale obliczyłam klinkier potrzebny do obmurowania kominów.... wyszło mi 846 szt. a na palecie jest 840 - jak ktoś ma pecha, to nawet cegieł na palecie mu zabraknie.

Wybrałam melanż carmel z Ekoklinkieru, ryflowaną cegłę połówkową, której na sztuki dokupic nie mogę, tylko na pełne palety.... pewno coś wykombinuję( może gzymsy z cegły całej,czyli "12" dołożę i będzie ok?) do jutra........ muszę, bo w tygodniu hurtownia jedzie po towar, jak się nie zdecyduję, to później będzie problem.

A może ktoś z was mi pomoże i podpowie jaką wysokość pod połacią dachu - czyli część komina, której nie widać - obkładaliście klinkierem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komedia rozgrywająca się w naszym rządzie przestała już dawno śmieszyć, a oni wciąż kręcą nowe odcinki ....

PANOWIE.... TO NIE FILM SYLWESTRA CHĘCIŃSKIEGO........

"SAMI SWOI" :D " NIE MA MOCNYCH" :D " KOCHAJ ALBO RZUĆ" - TO JUŻ BYŁO I NIE WRÓCI WIĘCEJ.........

 

 

W drodze do szpitala .... na sekundę zajechaliśmy na działkę. Ekipa zabawiała się :oops: ze stropem dalej.... :D

Małżonek inwestorek zapytał ...... "kiedy lejemy"?

- majster odparł "jutro" :o

Przezorna i zaskoczona żonka inwestorka spytała..... "na ile procent lejemy?"

"Na 1000" - odkrzyknął się majster z błyskiem w oku i ......... straciłam orientację czy mówimy o tym samym laniu i procentach.

A że ważniejsze sprawy miałam na głowie...... no cóż brzydko mówiąc "olałam" to lanie.

Inwestorek nie i telefonicznie próbował ze swoim imiennikiem - sąsiadem skądinąd kierownikiem betoniarni baaaaardzo miłym - to lanie załatwić, ale "znajomości" pozwoliły nas wcisnąć na czwartek. Ok chłopaki i tak chyba nie zdażą....

 

Ale CHYBA.....robi WIELKĄ różnicę..........

 

Przed 21 wracaliśmy ze szpitala, zajeżdżamy na działkę i naszym zmęczonym oczom ukazał się taki oto obraz ....... obraz jeszcze bardziej zmęczonej MOJEJ WŁASNEJ ekipy budowlanej :o :o :o

Tak się zawzięli, że przygotowali sobie nawet lampy na 22 :o :o :o

Byli wściekli, że nie będzie gruchy na jutro (....może jabłuszko...? :wink: ) i że kazaliśmy im jechać do domu, bo gdybyśmy nie zajechali.... to kończyliby do 24..... a tak jutro znów na rano....

 

Kierownik budowy miał dzisiaj być...ale nie wiedzieć czemu... go nie było.

Zobaczymy czy jutro odbierze zbrojenie.

 

Ostatkiem sił umysłowych... na koniec dnia dzisiejszego obliczyliśmy ilość wnętrzności gruchy, która w przyszłości sufit nad salonem i innymi pomieszczeniami będzie tworzyła oraz podłogę poddasza - i wyszło ....20 m3.

 

Ciekawe o ile się machnęliśmy...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

" Mimozami....jesień się zaczyna...... złotawa......." :wink:

 

http://img403.imageshack.us/img403/5360/dsc03818avr5.jpg

 

I takie mimozy pokryły właśnie łąki i łączki oraz pola dookoła mojej budowy..... to znak przemijającego lata :cry:

 

Każdy ma "swój motor", co go napędza do życia i daje kopa do dalszych działań ....... moim.... dającym energii większej niż kawa i red bull..... jest zawsze wyjazd nad nasze morze ( ten bezkres, totalna wolność, oczyszczenie organizmu z trosk i zartwień lepsze od "detoksu" czyt. tabletki, suplement diety :lol: ) oraz wypad, choćby krótki, do Wrocławia.... na rynek.....między wąskie uliczki.....chodniczki na Ostrowie Tumskim....i gra wieczornych świateł na cudnych mostach Odry.

 

Tego lata nie było nam dane odpoczywać nad Bałtykiem -wczasy zaplanowane w lipcu musieliśmy odwołać.... sprawy budowlane pochłonęły nam każdy dzień i noce i nie mieliśmy nikogo, kto by choć na tydzień "rozgrzebanej"- dosłownie i w przenośni- budowy mógł popilnować.

Został mi zatem Wrocław - moje miasto... :)

 

Dlaczego o tym piszę ? :o

Bo tak naprawdę dzisiaj okazało się, jak bardzo psychicznie jestem zmęczona, jak bardzo przydałoby mi się wytchnienie....

 

A co takiego się zdarzyło.....? 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...