JoShi 03.07.2007 18:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2007 - podwieszenie do kibelka zainstalowali mi nie w ścianie i zabrali ponad 20cm z szerokości łazienki + kibelek+grzejnik na przeciwnej ścianie i....? w konsekwencji chyba będę głową sie o ten grzejnik opierać siedząc na wc (a łazienka ma tylko 115cm szerokości) Po pierwszej mocniej zakrapianej imprezie docenicie... W innych rzeczach też znajdziecie dobre strony. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
a_gnieszka 03.07.2007 19:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2007 Sikorko, głowa do góry! Ja też się w sierpniu przeprowdzam do niewykończonego domu i mam masę obaw... Kasy też nam nie wystarczy, na początek chcę wyposażyć kuchnię i łazienkę, troche mebli do pokoju syna też mamy... A reszta? Trudno, będzie później... Na działce demolka, góry, doliny i błoto, nie wiem kiedy my to choć trochę uporządkujemy, ogrodzimy... Ale wierzę, że damy radę! Ja tez jestem już zmęczona tym wszystkim, trudno, trzeba wziać się w garść i wytrzymać Będzie dobrze Teraz wynajmujemy mieszkanie w bloku, jak patrzę na urocze dzieci sąsiadów plujące na klatce i obijające mi samochód piłką to mi się poprawia P.S. My mamy 260 cm i nie zamierzam się załamywać z tego powodu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sikorka123 04.07.2007 08:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2007 sikorka123 napisał: - podwieszenie do kibelka zainstalowali mi nie w ścianie i zabrali ponad 20cm z szerokości łazienki + kibelek+grzejnik na przeciwnej ścianie i....? w konsekwencji chyba będę głową sie o ten grzejnik opierać siedząc na wc (a łazienka ma tylko 115cm szerokości) Po pierwszej mocniej zakrapianej imprezie docenicie... JOSHI masz rację tuuska1 napisała: Kuleczko masz szcęście,,że mozesz sprzedać dom i budować jeszcze raz. Nas budowa kosztowała dużo wysiłku, do tego ceny działek , materiał , robocizna -strasznie podrożały. Myśle ,że na budowe nowego domu mnie poprostu nie stać. u mnie to samo! jak i u wielu zapewne nie tak łatwo jest rzucić wszystko, co kosztowało nas tyle wysiłku, kosztów, marzeń, poszukiwań etc. - sprzedać i budować się na nowo a jeśli sprzedam, to gdzie mieszkać? znów wynajmować (mam DOŚĆ przez całe 11 lat ) owszem można kupić nieduże mieszkanie (bo kasa jest za dom), rozpocząć poszukiwania nowej działki i projektu i znów się budować, ale po drodze trzeba spłacić kredyt zaciągnięty wcześniej i myślę, że tak na dobrą sprawę niewielu stać na takie rozwiązanie - BUDOWĘ PO RAZ KOLEJNY jest powiedzenie - "pierwszy dom dla wroga, drugi dla przyjaciela, trzecie dla siebie", ten ostatni będzie zawsze baaaaardzo się różnił od tego pierwszego, bo i my się zmieniamy w ciągu życia - jesteśmy w różnych etapach rozwoju rodziny, nasze preferencje ulegają zmianom i modom, dziś w wieku 30lat chcemy piętro i schody, aby dzieciaki nie krzyczały nam nad uchem, za 10 lat widzimy, że przydałby sie parterowy domek, bo tyle tego chodzenia i dzieci zamykają się w pokojach, więc kontakt jakoś ucieka, za kolejne lata - stwierdzamy "po co taki duży dom!!" i tak właściwie możemy być wiecznie niezadowoleni z naszego domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 04.07.2007 09:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2007 Ja dopiero zaczynam budowę w sierpniu, a obawy mam już, nasiliły się gdy niedawno sprzedaliśmy mieszkanie i poczułam się jakby bezdomna, niby mam gdzie tymczasowo mieszkać (bez opłat-to ważne), ale mam takie poczucie jakbym straciła swoje miejsce na ziemi, domu jeszcze nie ma (a gdzie tam domu, fundamentów, nawet wykopu, nawet pozwolenia jeszcze niet), a mieszkania już nie ma, nie ma poprostu odwrotu, a Ty Sikorko123, masz dom, wykańczasz go, nikt Ci go nie zabierze, zrobisz z nim co zechcesz, możesz sprzedać, zostawić, pomyśl o mnie, a będzie Ci lepiej zobaczysz Swoją drogą, od dwóch lat marzyłam o tym domu, a jak marzenia są coraz bliższe spełnienia, to takie nachodzą człowieka wątpliwości i obawy - nie sądziłam, że tak zareaguję na jakby nie było, spełnienie marzeń. Ale człowiek, juz taki jest. Mimo wszystko, jestem pełna nadziei, że wszystko minie i bedziemy szczęśliwi, w naszym domku, czego z całego serca Tobie i innym życzę. Dobrze, że jest forum i człek wygadać się może, nie tylko poradzić w kwestiach budowy. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elajak 04.07.2007 13:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2007 dziewczyny zazdroszczę Wam Waszych domów,choć nie zazdroszczę obaw i wątpliwosci. My czekamy na nasze pierwsze własne mieszkanie. obawy i watpliwosci mamy takie jak Wy. czy dobrze wybraliśmy czy bedziemy umieli mieszkać w bloku. ja wychowałam sie w swoim domku, mąz w kamienicy z podworkiem jak w domu.teraz wynajmujemy mieszkanie z podwórkiem,jest piaskownica dla dzieci,biega pies i naprawde trudno nam sie przyzwyczaic do naszego nowego mieszkania. ciagle mam nadzieje ze bedziemy budowac nasz dom i za jakis czas przypomne sobie to co napisalyście sikorce i ja też udomowię swój dom. na razie udomawiam mieszkanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 05.07.2007 09:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2007 Sąsiadka mojej mamy kupiła na przetargu działkę prawie w centrum miasta, w zeszłym roku rozpoczęli budowę, w tym roku chyba sie wprowadzą. Chyba, bo ona sama nie wie. Spytacie co mają zrobione? Wszystko ! Dom na zicher, czekają tylko na dostawę kuchni za 30 000 zł, działka uprzątnięta i facet kończy robić im ogrodzenie z klinkieru i metaloplastyki Przed kupnem działki skończyła robić kapitalny remont mieszkania w bloku - 74 mkw. Nadmiar pieniędzy też może być zgubny - kobitka aktualnie chodzi na medytacje i leczy się u psychologa i psychiatry.Nie potrafi sobie poradzić z bezproblemowym życiem. Była zaskoczona jak powiedziałam jej, że u mnie ogrodzenie z klinkieru (i to tylko z przodu)to pewno najwcześniej za cztery lata będzie, i że kto wie - mimo "rad" znajomych żeby nigdy nie wprowadzać się na niewykończony dom, bo prowizorka trwa najdłużej - pewno na niewykończony się wprowadzimy. Przy dzisiejszych cenach dopadnie mnie brak kasy - więc góra poczeka, do tego córcia w przyszłym roku idzie do pierwszej klasy i nie chciałabym dziecka w trakcie roku przenosić do innej szkoły.......ZATEM będziemy musieli robić tak, żeby do sierpnia 2008 roku już być na swoim - najwyżej zrezygnuję ze zrobienia sypialni, drugiej łazienki, pokoju dla drugiego dziecka( no bo wszystkie plany trzeba będzie kiedyś zrealizować, no nie?a ponoć na nowym miejscu ...), ze ścian będą wystawały kable, bo kinkietów też nie będzie...... jedyną rzecza jaką wykonam zgodnie z planem i to w 200% będzie paśnik za ogrodzeniem, dla sarenek , bo przychodzą z lasu. Zamieńmy swoje lęki i obawy w motor do działania i nadzieje, że się nam uda Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
imak 05.07.2007 09:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2007 Od wczoraj czuję się tak jak Sikorka i dlatego weszłam na ten wątek żeby się pocieszyć. Ulżyło mi. Widzę, że każdy to ma. Poczucie ogromnego zmęczenia, bezczynności, zwątpienia w sens tego co już się dokonało. Mam nadzieję, że to minie. Trzymajmy się! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
imak 05.07.2007 09:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2007 Przepraszam. Zamiast "bezczynności" miało być "bezsilności." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwia1667 09.07.2007 08:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2007 U mnie dopiero stan surowy a ja już się obwawiam czy - nie za mało okien czy nie za małe te okna - dobrze rozmieściłam kontakty - nie za mały ten dom - nie za daleko do pracy - dziecko polubi nowe miejsce - my polubimy nowe miejsce i tak dalej. Gdy wracam do swojej klitki na 10 piętrze wszystko jak ręką odjął. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aniazbyszek 10.07.2007 10:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2007 Och jak ja bym już chciała mieć takie obawy przed przeprowadzką. U nas to jeszcze trooooche potrwa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
HARY 10.07.2007 13:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2007 Sikorko! powiadasz zmęczenie "materiału" bo tyle ważnych decyzji. Posłuchaj więc mojej opowieści. Budowa od końca sierpnia do końca października następnego roku. Oprócz pracy zawodowej prowadziłam budowę jako zaopatrzeniowiec (więc podejmowałam wszystkie decyzje) i dodatkowo na niej pracowałam fizycznie. Na budowie mieliśmy tylko murarza i dekarzy, reszta sami lub ze znajomymi. Na sam koniec okradziono nas. Decyzja, bez względu na wszystko musimy się jak najszybciej przeprowadzić. Wciągu tygodnia dokończyliśmy układać podłogi i wstawiliśmy drzwi wewnętrzne (oprócz tych z wiatrołapu, aby się nie obiły przy wnoszeniu mebli). W niedzielę przyjechaliśmy pomalować ściany w salonie. W poniedziałek rano przyjechałam zrobić w salonie przecierki, później pojechałam nas spakować a o godz. 17 rozpoczęcie przeprowadzki. W dzień przeprowadzki rozłożyliśmy w naszej niepomalowanej sypialni łóżko, padłam na niego ze zmęczenia i ............. o godz. 02,oo jeszcze nie spałam. Każdy szelest doprowadzał mnie do palpitacji serca, bo myślałam że ktoś chodzi obok domu. Doszło do tego że, obudziłam męża i musiał pójść zobaczyć czy wszystko jest ok. Może dlatego że przy domu pracowałam fizycznie nie miałam oporów gdy wyszły jakieś niedoróbki (tylko ten się nie myli co nic nie robi). Także nie potrafiłam się znaleźć w nowym otoczeniu, pomimo że, wszystkich w około znałam. Na początku wszysto wydaje się dziwne bo poprostu trzeba się na nowo zorganizowć. Nigdy jednak nie żałowałam że się przeprowadziłam. Mam nadzieję że moja opowieść choć trochę podniesie Cię na duchu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sikorka123 10.07.2007 15:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2007 HARY ...Także nie potrafiłam się znaleźć w nowym otoczeniu, pomimo że, wszystkich w około znałam. Na początku wszysto wydaje się dziwne bo poprostu trzeba się na nowo zorganizowć. Nigdy jednak nie żałowałam że się przeprowadziłam. Mam nadzieję że moja opowieść choć trochę podniesie Cię na duchu. hary - twoja opowieść napewno podnosi na duchu i jakbym troszkę czytała o sobie, tak -w nowym domu wszystko będzie nowe i nieznane i potrzeba czasu, aby to oswoić, ale mam nadzieję, że również tak jak ty nie będę tego żałować aniazbyszek Och jak ja bym już chciała mieć takie obawy przed przeprowadzką. całkowicie to rozumiem i znam z autopsji, wewnątrz mnie krzyczało nie raz "JA CHCĘ DO WŁASNEGO DOMU!!!" i KAŻDY był piękny i w każdym się widziałam, potrzeba własnego M była tak silna (i napewno jest!), że przeprowadziłabym się do każdego domku, niestety im bliżej spełnienia marzeń tym większe obawy przed konfrontacją marzeń z rzeczywistością, ALE MOI DRODZY.... obawy są już niewielkie dzięki WAM , a chęć zamieszkania i poznania tego nieznanego silniejsza!!! dziękuję, więc każdemu z Was za te miłe słowa i przykłady z życia, a i fajne jest to, że inni, którzy mają takiego stracha przed nowym domem, mogą tu znaleźć "pokszepienie serc" szukam teraz pomysłów jak ocieplić wnętrza (szczególnie salon, bo jest największy), aby było przytulnie i miło, bo powiem wam, że czasem w niektórych salonach czuję się sztywno, chłodno i nieprzyjemnie, ale u mnie będzie pięęęknieeee (tzn. ja będę oczy cieszyła swoimi wnętrzami, a innym nie musi się podobać, no nie? ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sikorka123 10.07.2007 16:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2007 Sylwia1667 U mnie dopiero stan surowy a ja już się obwawiam czy - nie za mało okien czy nie za małe te okna - dobrze rozmieściłam kontakty - nie za mały ten dom - nie za daleko do pracy - dziecko polubi nowe miejsce - my polubimy nowe miejsce i tak dalej. Gdy wracam do swojej klitki na 10 piętrze wszystko jak ręką odjął skąd ja to znam Sylwio moja mała rada - jesteś na etapie stanu sur., więc sprawdzaj wszystko, dobrze przemyśl każdą decyzję i przyszłą organizację wnętrz,bo zawsze masz jeszcze szansę na ewentualne zmiany, np. zobacz czy ci zmieści się kabina tam, gdzie ją planujesz (ja ostatnio wchodziłam do kabiny w salonie łazienkowym, aby sprawdzić czy się zmieszczę i sprawdzałam mały sedesik do mojej wąskiej łazienki, a co tam) (sedesik Nova Top PIco z KOŁA nie jest taki maleńki, pupa się zmieści ) powodzonka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwia1667 11.07.2007 10:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lipca 2007 No właśnie to jest najgorsze: niby już zdecydowane, ale że można jeszcze zmienić decyzję to pojawiają się wątpliwości Teraz pojawił się nowy pomysł: bidet. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sikorka123 11.07.2007 15:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lipca 2007 Sylwia1667 No właśnie to jest najgorsze: niby już zdecydowane, ale że można jeszcze zmienić decyzję to pojawiają się wątpliwości właśnie!!!! za dużo możliwości też jest wyczerpujące, człowiek siedzi i myśli (albo nie może spać, jak ja) i kombinuje - "a może tak będzie lepiej, ale czy tak będzie ładnie, a może inny kolor.... ", a najgorsze jak sobie coś zaplanujesz, a ktoś (np. mąż) nagle wpada na "genialny" pomysł, zupełnie różny od twojego i zaczynasz mieć wątpliwości szukasz w sklepach, internecie i w kosmosie ale myślę, że należy trzymać się konsekwentnie swego PIERWOTNEGO planu, iść za głosem serca i intuicji, nie słuchać "życzliwych" rad, a będzie dobrze i wątpliwości przestaną nas trapić - ja właśnie tak robię (oczywiście po kilku nieprzespanych nocach, szukania pomysłów wszędzie i mnóstwa wątpliwości czy dobrze wybrałam - rzecz jasna nad każdym kolejnym planem tak mam ) i zdecydowałam i nikt mnie już ma nie przekonywać i.... mówię ci jest od razu lżej (tak np. miałam ostatnio ze swoją wąską łazienką - inny pomysł, marzenia, które nie wypaliły, ale poszukałam, pomyślałam, trochę się znów pomyliłam, ale niech już tak zostanie i myślę, że będę zadowolona - miało nie być kabiny, będzie kabina, ale taka ładna - jak dla mnie ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sikorka123 11.07.2007 15:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lipca 2007 Sylwia1667 Teraz pojawił się nowy pomysł: bidet. a w kwestii bidetu - nie idź za modą, ale odpowiedz sobie szczerze czy rzeczywiście będziesz z niego korzystać (ludzie często w nim nogi myją), ja wolę wskoczyć pod prysznic i tu i tam się umyć ale to moje zdanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwia1667 11.07.2007 18:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lipca 2007 Mi tam by się bidecik przydał, nawet nie wiedziałam, że jest na niego moda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sloneczko 15.07.2007 23:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2007 Sikorko, przybij piątkę Nie jesteś sama Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
piejar 16.07.2007 04:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2007 Po pierwsze primo - bedzie ok i za chwile "kompromisow" widziec nie bedziesz ale... po drugie primo - chyba zescie na głowe upadli robiac 2,60 wysokosci pomieszczenia w chałupie.... 2,65 to jest w bloku, w domu minimum to 2,70-2,75 ehhh.... Po jaką cholerę 2,75 ??? U mnie na poddaszu jest 2,40 i nie czuję się wcale klaustrofobicznie. Ja postawiłem na powierzchnię domu a nie na kubaturę z której nic mi nie przyjdzie.. No, może poza kosztami ogrzewania. sikorka123 czy w bloku zastanawiałaś się że ta ściana jest tu a tamta tam? Że grzejnik jest taki a nie inny, że ściany krzywe i w ogóle byle jak ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sikorka123 16.07.2007 18:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2007 piejar Po jaką cholerę 2,75 ??? U mnie na poddaszu jest 2,40 i nie czuję się wcale klaustrofobicznie. Ja postawiłem na powierzchnię domu a nie na kubaturę z której nic mi nie przyjdzie.. No, może poza kosztami ogrzewania. ja teraz mieszkam w mieszkaniu o wysokości 2,45 i też jakoś sufit nie wali mi się na głowę, a mieszkałam w 2,90m!!! (więc mam porównanie) trzeba tylko trochę krótsze lampy wieszać i będzie ok Sloneczko Sikorko, przybij piątkę Nie jesteś sama Sloneczko, a może podzielisz się swoimi dylematami z nami??? zawsze lżej na duszy dla mnie już chyba tamte dylematy są nieaktualne, bo wciąż pojawiają się nowe ale nie jest już tak źle i całkiem optymistycznie patrzę na mój nowy domek I OBY TAK DALEJ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.