Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Sąsiad pies i szczekanie


Recommended Posts

Temat faktycznie nie normalny,lub ludzie jacyś "normalni inaczej"

Zastanawiam się po jaką cholerę ludzie miastowi,z warsiawy i takie tam wyprowadzają się na wieś zamiast siedzieć w czterech ścianach we własnym lub nie M,gdzie szczekania psa,piania kogutów na pewno by nie było i nie byłoby narzekania.

Czy u Was w szkołach nie uczą co to jest wieś ? Czy nigdy nie byliście na wsi ? Czy kupując działkę nie było psa na sąsiedniej działce ?

Czy naprawdę jesteście tacy prości ?

Jeśli przeszkadza Wam szczekanie psa to jedyna rada,sprzedać dom i przeprowadzić się z powrotem do M do centrum miasta...

Co tu się dziwić, jak przyjedzie taki Maczo z miasta, fura, komóra i 100kg frustracji na karku - takiemu Miastowemu się wydaje, że jest Panem na wsi i każdy musi go podziwiać, szanować i przyklaskiwać mu. Psy na wsi zawsze traktowane były jako zwierzęta gospodarcze/użytkowe - jak się drze, to jakiś powód pewnie jest. Mnie dla przykładu przeszkadzają głośne imprezki,jakie miastowe dzieciaczki urządzają sobie na pobliskich ogródkach działkowych swoich rodziców. Latem w nocy nie można spać przy otwartych oknach, tak "muzyka" daje... Ale pies im rano przeszkadza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 198
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Temat faktycznie nie normalny,lub ludzie jacyś "normalni inaczej"

Zastanawiam się po jaką cholerę ludzie miastowi,z warsiawy i takie tam wyprowadzają się na wieś zamiast siedzieć w czterech ścianach we własnym lub nie M,gdzie szczekania psa,piania kogutów na pewno by nie było i nie byłoby narzekania.

Czy u Was w szkołach nie uczą co to jest wieś ? Czy nigdy nie byliście na wsi ? Czy kupując działkę nie było psa na sąsiedniej działce ?

Czy naprawdę jesteście tacy prości ?

Jeśli przeszkadza Wam szczekanie psa to jedyna rada,sprzedać dom i przeprowadzić się z powrotem do M do centrum miasta...

 

 

Wiesz , mam poważne wątpliwości kto tu jest "prosty", a może lepsze określenie byłoby prostacki...

 

No sorry Arturo, ale pojechałeś po bandzie.

 

Podajesz rozwiązanie problemu- ot miastowi, biedacy wsi nie znali i teraz im wszystko przeszkadza.

 

Wyjaśniam: mieszkam w mieście, tyle, że przy lesie, gdy budowałam dom psa nie było, pojawił się razem z sąsiadami . Jest duży, jest w kojcu usytuowanym od strony rekreacyjnej mojego ogrodu i jeśli ktokolwiek znajduje się w pobliżu - w tym ja na własnym tarasie lub balkonie lub w ogrodzie lub na podjeździe lub otworzę okno na poddaszu- szczeka. Jeżeli człowiek idzie ulicą zaczyna szczekać gdy jest się jakieś 200m od posesji sąsiadów .

Jak się rozkręci potrafi ujadać godzinę. Korzystanie z ogrodu jest raczej mało komfortowe.

 

Zadałam pytanie na forum, bo szukam pomocy, jakiegoś pomysłu który uchroni mnie przed kosztownym stawianiem dźwiękochłonnego ogrodzenia od strony psa- od Ciebie dowiedziałam się, że jestem "normalna inaczej" i najlepiej sprzedać dom jak mi pies nie odpowiada.

 

Dzięki, rada niezwykle wartościowa:sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Wyjaśniam: mieszkam w mieście, tyle, że przy lesie, gdy budowałam dom psa nie było, pojawił się razem z sąsiadami . Jest duży, jest w kojcu usytuowanym od strony rekreacyjnej mojego ogrodu i jeśli ktokolwiek znajduje się w pobliżu - w tym ja na własnym tarasie lub balkonie lub w ogrodzie lub na podjeździe lub otworzę okno na poddaszu- szczeka. Jeżeli człowiek idzie ulicą zaczyna szczekać gdy jest się jakieś 200m od posesji sąsiadów .

Jak się rozkręci potrafi ujadać godzinę. Korzystanie z ogrodu jest raczej mało komfortowe.

 

Zadałam pytanie na forum, bo szukam pomocy, jakiegoś pomysłu który uchroni mnie przed kosztownym stawianiem dźwiękochłonnego ogrodzenia od strony psa- od Ciebie dowiedziałam się, że jestem "normalna inaczej" i najlepiej sprzedać dom jak mi pies nie odpowiada.

 

Dzięki, rada niezwykle wartościowa:sick:

Drugim sposobem oprócz sprzedaży domu i wyprowadzką do M lub na pustynie są stopery do uszu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mieście(i w blokach) psy też drą japy,to nie jest problem wsi,nawet bym powiedziała że to nie jest problem z psami.To problem z uciążliwym,ciągłym,całodobowym hałasem.

To może dotyczyć wszystkiego innego,nie tylko psa.

Pewnie po jakimś czasie można się przyzwyczaić tak jak np ludzie mieszkający przy dwupasmówkach itp.

 

Stopery czy słuchawki wygłuszające nie są rozwiązaniem,bo nie możemy izolować się od otoczenia np dzwonka do drzwi,telefonu,głosu dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to jest bardzo proste.

W tym przypadku uczysz sąsiada empatii poprzez poddanie go "innym dzwiękom" (do których on nie jest przyzwyczajony)z podobną częstotliwością.

Kupujesz np furę drzewa i tniesz elektryczną piłą na podwórku dzień i noc.

Z oszczędnościowych sposobów-można np śpiewać.

Gorzej jak sąsiad faktycznie jest głuchy i nie zareaguje,wtedy nawet nie ma szansy omówić sytuacji :eek:

 

Wieś wsią i co to ma do rzeczy i tematu,jeżeli mpzp pozwala na wydzielanie małych działek i zaplanowana jest zabudowa mieszkaniowa,obowiązują pewne normy hałasu i przepisy o dobrym sąsiedztwie..

Teraz sobie wyobrazcie że macie do sąsiada płotu 4 metry,a on wam pod tym płotem dzień i noc z przerwami na żarcie np na pianinie gra.

Edytowane przez marynata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiałam się czytając wątek. Ale w sumie znajomi mają podobnych sąsiadów. Ci znajomi mieszkają pod Krakowem, prowadzą normalne gospodarstwo, mają m. in. kury. Tymczasem w okolicy wybudowało się sporo nowych domów, w których niestety jest trochę dziwnych miastowych, którym wszystko przeszkadza. Już kilka razy przychodzili z awanturą, że rano kogut pieje i nie daje im spać ;)

Moja rada: przywyknąć albo przeprowadzić się do miasta. W mieście jeśli pies uporczywie szczeka, trzeba wezwać straż miejską i niech się właściciel martwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie - nieustannie szczekający pies pod płotem kiedy ja biesiaduję ze znajomymi może być wkurzający.

 

Moi znajomi, starsi państwo mieszkający "od zawsze" na wsi męczą od kilku lat sąsiadem, który uwielbia kosić trawnik swoją spalinówką w soboty po południu - wieczorem, kiedy ci właśnie siedzą na swoim ogrodzie ze znajomymi na grillu. Facet jest wyjatkowo upier ... wy i specjalnie kosi im pod samym nosem. Nie sposób spokojnie porozmawiać, nie da się przekrzyczeć kosiarki. Ale to typ złośliwego drania :(

 

Ostatnio jednak mój sąsiad, rolnik, opowiadał jak nawoził swoje własne pole obornikiem. Ludziska z kilku sąsiadujących nowo pobudowanych domów mieli pretensje,że im śmierdzi, dopytywali się czy to aby ekologiczne ( ! ) ,nieszkodliwe ( ! ), czy coś takiego jest dozwolone ( !!! ). Trzymajcie mnie ...

 

U mnie po sąsiedzku jakoś tak się przyjęło,że późnym popołudniem w sobotę już nie kosimy trawników, nie tniemy drzewa , ogólnie - nie robimy hałasu ( no chyba,że ktoś coś kończy na budowie - ale to wyjątkowa sytuacja). Każdy już chce sobie posiedzieć na ogrodzie, odpocząć , pogadać z gośćmi.

 

Ale do szewskiej pasji doprowadza mnie jak ktoś zabiera się za wielkie porządki, koszenie i ogólnie wielki tumult w niedzielę, bo rzekomo - nie ma kiedy - i ma w głębokim poważaniu spokój i odpoczynek sąsiadów. Twierdzi,że on niewierzący/ niepraktykujący - i mu wolno, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Wtedy mam wielką ochotę pogadać z takim sąsiadem - burakiem ...

 

Ogólnie narzekanie na wiejskie szczekające psy, piejące koguty, zapachy na wsi to jakieś nieporozumienie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie znowu kompletnie nie przeszkadza jak ludzie traktują niedzielę jak każdy inny dzień tygodnia.

 

Wiadomo że wieś to wieś i rządzi się swoimi prawami-pies szczeka,krowa ryczy,świnia kwiczy,ale to są gospodarstwa z dużymi podwórkami,zabudowaniami itd i tam pies pełni określoną rolę.Ale też pomiędzy takimi gospodarstwami trudno spotkać na małej działce domek jednorodzinny "miastowych".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj fajny temat trochę się pośmiałem, ale kiedyś nie było mi do śmiechu.

Za płotem u sąsiada miałem takiego "skurczybyka" który jak tylko słońce zachodziło zaczynał szczekać i robił to dopóki nie zaczynało się przejaśniać. Krzyki petardy nic nie pomagało. Po kilku latach pies zdechł (bez mojego udziału :-) ) w niedługim czasie i mój owczarek padł ze starości, rodzice kupili nowego i co mój nowy piesek a właściwie suka w nocy zaczęła ujadać wniebogłosy i przez pewien czas był problem sąsiedzi zaczęli na mnie krzywo patrzeć nie wiedzieć czemu :-). Postanowiłem z moim pieskiem pogadać, negocjacje trochę trwały ale ostatecznie jak mój piesek się zapomni i zaczyna ujadać otwieram okno i drę ryja na całego SARA ZAMKNIJ SIĘ !!! i o dziwo przestaje szczekać. Tak więc może warto pogadać z sąsiadem zasygnalizować problem może i jemu uda się dogadać ze swoim psem.

 

To było jak mieszkałem jeszcze z rodzicami, teraz kończę budowę swojego domu i co innego mię przeraża, a mianowicie mój nowy sąsiad nota bene fajny chłop jest miłośnikiem gołębi ma ich naprawdę pokaźną ilość i co za tym idzie bombardują moje podwórko białymi plackami Problem na razie dotyczy mojego pięknego grafitowego dachu, bo podwórko to w tej chwili prawie same chwasty, ale jak będzie piękny grafitowy bruk na chodniku, na podjeździe i tarasie problem się pogłębi. Może znacie jakiś sposób by sobie z tym poradzić bez szkody dla gołębi i mojego sąsiada?

ps. tylko nie proponujecie przemalowania dachówki na dachu i wyboru bruku innego koloru, bądź przeprowadzki :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo że wieś to wieś i rządzi się swoimi prawami-pies szczeka,krowa ryczy,świnia kwiczy,ale to są gospodarstwa z dużymi podwórkami,zabudowaniami itd i tam pies pełni określoną rolę.Ale też pomiędzy takimi gospodarstwami trudno spotkać na małej działce domek jednorodzinny "miastowych".

 

Nie zawsze tak jest. Ci moi znajomi od koguta mają kilka hektarów, uprawiane od dziada pradziada. Natomiast w okolicy budują się głównie domy jednorodzinne na małych działeczkach - w okolicy ziemia jest droga. Ci przyjezdni uważają, że tam mają być przedmieścia, a nie żadna wieś i konflikt gotowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat faktycznie nie normalny,lub ludzie jacyś "normalni inaczej"

Zastanawiam się po jaką cholerę ludzie miastowi,z warsiawy i takie tam wyprowadzają się na wieś zamiast siedzieć w czterech ścianach we własnym lub nie M,gdzie szczekania psa,piania kogutów na pewno by nie było i nie byłoby narzekania.

Czy u Was w szkołach nie uczą co to jest wieś ? Czy nigdy nie byliście na wsi ? Czy kupując działkę nie było psa na sąsiedniej działce ?

Czy naprawdę jesteście tacy prości ?

Jeśli przeszkadza Wam szczekanie psa to jedyna rada,sprzedać dom i przeprowadzić się z powrotem do M do centrum miasta...

 

Wypowiedzi white1234 komentować nie zamierzam, bo nie ma czego.

Mogę co najwyżej uściślić swoją wypowiedź: nie zamierzam rzucać petard psom do mordy, ani pod nogi, tylko w bezpiecznej odległości po to aby je przestraszyć samym hukiem.

Do Arturo: ja akurat jestem wsiokiem z "dziada, pradziada": wychowałem się i mieszkam na wsi, mój ojciec wychował się na wsi, dziadek również i o pradziadek ile wiem też. Z resztą obaj dziadkowie i pradziadkowie, więc nie wiem co Ci dolega.

Na wsiach ludzie zawsze trzymali psy: to przy budzie na 1m łańcuchu jak i biegające wolno za płotem i najgorsze przypadki: biegające wolno po całej wiosce.

Zwierzęta nigdy mi nie przeszkadzały: pamiętam czasy, gdy ojciec wraz z dziadkiem mieli konie, krowy, ponad setkę świń, kury kaczki. Były też i 3 (w szczytowym okresie) psy.

Może moja wiocha była jakaś inna, ale pamiętam, że psy nie dokuczały sąsiadom. Gdy któryś próbował na początku dawać koncerty to zaraz go dziadek albo ojciec (częściej ojciec, bo dziadek przygłuchy) tresował. Gdy była suka, to zamykano ją na noc w stodole. Był spokój.

Zdarzały się ekscesy z wyjącymi psami, ale sąsiedzi jakoś się szanowali (ZAZWYCZAJ).

Teraz to jest wolna amerykanka.

Z doświadczenia wiem, że największe problemy na wsiach sprawiają psiarze, którzy przyjechali z miast właśnie.

Przyjedzie często taki "pan z miasta" ze swojej blokowej klatki, kupi kawałek działki i wydaje mu się, że wszystko mu można, bo jest "na swoim".

Oczywiście NIE GENERALIZUJĘ, więc nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka.

 

Generalnie: pies nie jest po to żeby szczekać. Psa można nauczyć i wychować i każdy psiarz ma zakichany obowiązek tego dopilnować.

Nie może być tak, że moje dzieci nie mogą w nocy spać, nie da się latem otworzyć okna bo taki CHAM (nie boję się tego słowa) nie potrafi wychować swojego czworonoga i USZANOWAĆ TO, ŻE OBOK NIEGO ŻYJĄ JESZCZE INNI LUDZIE.

AMEN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiałam się czytając wątek. Ale w sumie znajomi mają podobnych sąsiadów. Ci znajomi mieszkają pod Krakowem, prowadzą normalne gospodarstwo, mają m. in. kury. Tymczasem w okolicy wybudowało się sporo nowych domów, w których niestety jest trochę dziwnych miastowych, którym wszystko przeszkadza. Już kilka razy przychodzili z awanturą, że rano kogut pieje i nie daje im spać ;)

Moja rada: przywyknąć albo przeprowadzić się do miasta. W mieście jeśli pies uporczywie szczeka, trzeba wezwać straż miejską i niech się właściciel martwi.

Słuchaj: nie piszemy tutaj o kogucie piejącym z rana (przy okazji: pianie poranne koguta to taki mit miastowy), czy typowych odgłosach wsi.

Mówimy o napierdzielającym przez kilka godzin psie, który często szczeka w nocy i nie pozwala spać, ani normalnie funkcjonować na podwórku.

To nie tak, że pies szczeknie parę razy na obcego i jest problem!

Wyobraź sobie, że ktoś od 23 w nocy zajeżdża Ci furą z wielkimi głośnikami pod dom i puszcza muzyczkę przez 4 godziny.

Fanie? "W końcu radio jest po do, żeby grało!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj

To było jak mieszkałem jeszcze z rodzicami, teraz kończę budowę swojego domu i co innego mię przeraża, a mianowicie mój nowy sąsiad nota bene fajny chłop jest miłośnikiem gołębi ma ich naprawdę pokaźną ilość i co za tym idzie bombardują moje podwórko białymi plackami Problem na razie dotyczy mojego pięknego grafitowego dachu, bo podwórko to w tej chwili prawie same chwasty, ale jak będzie piękny grafitowy bruk na chodniku, na podjeździe i tarasie problem się pogłębi. Może znacie jakiś sposób by sobie z tym poradzić bez szkody dla gołębi i mojego sąsiada?

ps. tylko nie proponujecie przemalowania dachówki na dachu i wyboru bruku innego koloru, bądź przeprowadzki :-)

Mój ojciec też hoduje gołębie. Ma ich ponad 130 chyba. Z tego co widzę nie ma problemy z plackami na podwórku.

Czasem się zdarzy, ale rzadko. Jak przyjadę do niego w odwiedziny i postawię auto pod gołębnikiem to jestem raczej spokojny. Nie muszę go potem myć.

Na sąsiednich działkach ani tyle.

Jak będę miał okazję to go zagadam, dlaczego u niego tak jest, że nie sra.... gdzie popadnie, tylko "kulturalnie" mniej więcej w jednym miejscu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było jak mieszkałem jeszcze z rodzicami, teraz kończę budowę swojego domu i co innego mię przeraża, a mianowicie mój nowy sąsiad nota bene fajny chłop jest miłośnikiem gołębi ma ich naprawdę pokaźną ilość i co za tym idzie bombardują moje podwórko białymi plackami Problem na razie dotyczy mojego pięknego grafitowego dachu, bo podwórko to w tej chwili prawie same chwasty, ale jak będzie piękny grafitowy bruk na chodniku, na podjeździe i tarasie problem się pogłębi. Może znacie jakiś sposób by sobie z tym poradzić bez szkody dla gołębi i mojego sąsiada?

ps. tylko nie proponujecie przemalowania dachówki na dachu i wyboru bruku innego koloru, bądź przeprowadzki :-)

 

Zaproponowany powyżej sokół, chociaż to pewnie nie poprawi relacji z sąsiadem. A może kot by pomógł? Ptaki chyba boją się kotów?

 

Grzegorz, Ty jakiś nerwowy jesteś, widać to nawet z Twojego stylu pisania. Jeśli faktycznie pies szczeka na okrągło, to prawdopodobnie dlatego, że coś jest nie tak - może nie ma dostępu do wody? Może sąsiad nie poświęca mu wystarczająco dużo czasu i pies się zwyczajnie nudzi? W takim wypadku jeden długi spacer dziennie dla wybiegania psa by pomógł? Warto z sąsiadem pogadać na spokojnie i wspólnie poszukać rozwiązania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...