Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Było PODDASZE, jest ogród i takie tam


Recommended Posts

 

Co innego nie odkładanie talerza, dla Ciebie (i mnie:)) ważne, dla męża już mniej, ale to działa w obie strony, przykładowo dla mnie to, gdzie położyłam kluczyki od samochodu to luzik (zawsze sie znajdą), a dla mojego męża, który zawsze kładzie je w to samo miejsce to już MEGA problem:) Małżeństwo polega na kompromisach, nie można się "zaprzeć" i koniec, tak na dłuższą metę się nie da, bo każdy się czuje pokrzywdzony. Natomiast zupełnie co innego to nieszanowanie czyjejś pracy:(

jest taki dobry kawał:

 

[/i]

 

Kurcze u nas to samo... :lol: :lol: :lol:

Też nigdy kluczyków nie zostawiam na miejscu tylko Krzysiek musi szukać po moich kieszeniach i się wkurza że hej... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 14,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • DarioAS

    4062

  • malgos2

    1528

  • OK

    1104

  • monia i marek

    733

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

A z tą nianią to u nas nie tak latwo...jeszcze w malych miejscowościach...ja mam ten sam problem...teściowej nie mam a moja mama pracuje, tata chory i do spacerów owszem ale nakarmić, przebrać czy coś to nie tak latwo...

 

A niania - to nie takie proste. Po pierwsze finanse - musi Ci się oplacać iść do pracy i opłacić jeszcze nianie - a wieżcie mi to nie takie proste...

Sama kiedyś byłam nianią do dziecka synka mojej koleżanki...zaraz jak skończyłam liceum - i wtedy Ania była super zadowolona - miała znajomą sprawdzoną osobę...i przede wszystkim ufała mi...i jakoś sobie radziła - co prawda ni zarabiała dużo ale jeszcze doszły jakiś korepetycje i było...mogla opłacić nianie i coś jej zostało...

 

Teraz Ania ma drugiego synka która ma już prawie 2 latka i teraz nie wróciła do pracy...chciala ale nie było jak...dale parę ogłoszeń - zgłosila się jedna dziewczyna, której napewno nikt z Was nie powierzyłby swojego dziecka...

Przedszkole od ok. 3 lat, - jedyne rozwiązanie żłobek - tylko że nie przyjmują tam dzieci spoza Chrzanowa - mimo że powiatoey - Nie ma miejsc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Co innego nie odkładanie talerza, dla Ciebie (i mnie:)) ważne, dla męża już mniej, ale to działa w obie strony, przykładowo dla mnie to, gdzie położyłam kluczyki od samochodu to luzik (zawsze sie znajdą), a dla mojego męża, który zawsze kładzie je w to samo miejsce to już MEGA problem:) Małżeństwo polega na kompromisach, nie można się "zaprzeć" i koniec, tak na dłuższą metę się nie da, bo każdy się czuje pokrzywdzony. Natomiast zupełnie co innego to nieszanowanie czyjejś pracy:(

jest taki dobry kawał:

 

[/i]

 

Kurcze u nas to samo... :lol: :lol: :lol:

Też nigdy kluczyków nie zostawiam na miejscu tylko Krzysiek musi szukać po moich kieszeniach i się wkurza że hej... :wink:

 

a mnie to też wkurza....zawsze je tak schowa że nie idzie znależć :evil:

 

Ja tam zawsze znajduje ale mąż wściekły bo czas traci na szukanie... :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadia - 400

Dawid - 267

 

Ania, kobieto!!! Sama sobie krzywdę robisz !!!

Czy Twojemu męzowi ręce do tyłka przyrosły żeby nie odnieść talerza czy piwa do lodówki włożyć??? Skoro siedzi przy kompie to znaczy że jest w pełni sprawny fizycznie.

A to co Ty robisz w domu to nie praca???

Nie możesz nadskakiwać mężowi ze wszystkim, ciche dni też nic nie dadzą, wy będziecie w stresie i dzieci też.

Zaproponuj mężowi że ty Ty pódziesz do pracy a on niech zostanie w domu. Poza tym tłumaczenie że on chodzi do pracy i zarabia jest co najmniej dziecinne. W końcu powinien być odpowiedzialny, skoro ma rodzinę to powinien o nią dbać. I nie tylko o pieniądze tu chodzi...

 

A co do niani... ja mam obecnie świetną. W pełni jej ufam. Dzieci są zadowolone i zadbane. Spełnia również ich emocjonalne potrzeby jak mnie nie ma, tzn. przytuli jak mała płacze czy wysłucha problemów szkolnych syna. Wiem że nie jest łatwo o taką opiekę ale może warto spróbować. Ja też mieszkam w małej miejscowości.

 

Przez to że mam opiekunkę chodzę normalnie do pracy, mąż też. Bardzo lubię przebywać z dziećmi ale mam odskocznię, widuję innych ludzi... i to każdemu jest potrzebne.

Nie czuję się absolutnie przez to wyrodna. Dzieci też nie są dzikuskami, mają kontakt z innymi osobami i można je zostawić spokojnie pod czyjąś opieką. Można sobie zorganizować wyjście wieczorne do np. knajpy.

 

Ania, przemyśl to. Może warto podjąć jakąś pracę.

I pogadajcie spokojnie, rzeczowo i bez nerwów z mężem.

 

POWODZENIA !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąż wrócił z pracy i zobaczył, jak trójka jego dzieci siedziała przed domem, ciągle ubrana w piżamy i bawiła się w błocie wśród pustych pudełek po chińszczyźnie, porozrzucanych po całym ogródku. Drzwi do auta żony były otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu i nie było najmniejszego śladu po psie. Mężczyzna wszedł do domu i zobaczył jeszcze większy bałagan. Lampa leżała przewrócona, a chodnik był zawinięty pod samą ścianę.

Na środku pokoju głośno grał telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia była zarzucona zabawkami i różnymi częściami garderoby. W kuchni nie było lepiej: w zlewie stała góra naczyń, resztki śniadania były porozrzucane po stole, lodówka stała szeroko otwarta, psie jedzenie było wyrzucone na podłogę, stłuczona szklanka leżała pod stołem, a przy tylnych drzwiach była usypana kupka z piasku.

Mężczyzna szybko wbiegł na schody, depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważał na to, tylko szukał swojej żony. Zaniepokoił się, że może jest chora, albo że stało się coś poważnego. Zobaczył, że spod drzwi do łazienki wypływa woda. Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki. Kilometry papieru toaletowego leżały porozwijane między tym wszystkim, a lustro i ściany były wymalowane pastą do zębów.

Przyspieszył kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę, leżącą na łóżku w piżamie i czytającą książkę. Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i zapytała jak mu minął dzień. Popatrzył na nią z niedowierzaniem i zapytał:

- Co tu się dzisiaj działo?

Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała:

- Pamiętasz, kochanie, że codziennie jak wracasz z pracy do domu, to pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam?

- Tak - odpowiedział z niechęcią.

- Więc dziś tego nie zrobiłam.

 

świetne!!

 

 

rewelacja :lol: :lol:

 

podeślę mu to zaraz na komórkę...

8)

 

a teraz tak...

wszystko co miałam do napisana (powiedzenia..), to napisałam 8)

Wiecie, że problemy każdy ma..

Każde małżeństwo..

I każdy z nas komuś coś poradzi, doradzi a w swoim związku nie zawsze mu uda się wdrożyć to, co się chce...

my mamy takie problemy (dość powszechne jak widzę..), a Wy inne :wink:

cieszę się, że mam od Was tyle dobrych fliudów i rad, właśnie wystosowałam mężowi odpowiedniego i baaardzo długiego smsa z moimi żalami, zrozumieneim jego potrzeb i moimi potrzebami.... 8)

 

po co mi psycholog, skoro tu mam grupę wsparcia... 8) :p

 

 

 

co do niani...

Gosia ma rację..

ja już mam nianie za sobą, jak chodziłam do szkoły. Wyjeżdżałam co drugi weekend i ktoś musiał z dzieckiem być.

Niania to też człowiek, też może nie przyjść bo coś jej wypadnie, bo chora, bo wyjazd, bo coś tam, coś tam...

Raz zostałam na lodzie..

Po za tym..

Przeliczając ile chcą u nas nianie na godzinę...

To jej wynagrodzenie wyniosłoby więcej niż mój wówczas zarobek :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tylko jedno - ja też pacuje, wykańczam dom, zajmuje się dzieckiem, sprzatam w domu i robie masę innych rzeczy...więc nie mówcie że wasi panowie są tacy zmęczeni że nie mogą pomóc

 

 

Romek ale Ty jesteś teraz w innej sytuacji bo jesteś sam........

 

Przepraszam, ale nie mogę używać buziek..........nie pokazują mi się

 

Aniu - tu nie chodzi tylko o obecną sytuację

zawsze tak było

może i nie mam wtedy czasu na pierdoły, na odpoczynek, na piłkę w tv i piwo z kolegami ale mam to gdzieś

nie widzę powodu dla którego moja żona miałaby zapieprzać od rana do wieczora

 

 

:o

bardzo chciałabym to usłyszeć z ust tego mojego męża.... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już tyle razy pracowałam...

i wszystko na chwilę...

a wczoraj to za dużo juz złego mu powiedziałam..

takie miałam nerwy :-?

 

tego już nie zapomni...

 

no..

i tego co on mi pwiedział ja tez nie zapomnę...

 

ale będę teraz twarda i konsekwentna...

i...

 

trzymajcie kciuki :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja trzymam kciuki też

 

od tej strony zupełnie problemu nie znam, bo bałaganiara jestem :oops:

i nie chce mi się to nie sprzątam,

jak się mężowi zachce to sprzątnie,

albo jak poziom bałaganu przekroczy jakieś jego normy akceptacji ;)

czasem przychodzę z pracy i mam kolacje na stole,

często zostaje sam z dziećmi albo wyprawia je do przedszkola lub szkoły,

nawet kanapki starszemu robi rano ;)

no więc rad żadnych raczej nie mogę dawać

bo mi się trafił ideał

:oops:

 

ale kciuki za Ciebie trzymam, że się uda to wszystko połatać

i poskładać w jakąś logiczną całość

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu znajoma na wsi znalazla nianie na 9 godzin codziennie za 600zl. Moze warto kupic jakies niedrogie auto i moglabys dojezdzac, chocby twoj zarobek byl jak koszt niani to z czasem sie ta roznica zwiekszy. Cos musisz zrobic bo tu nie tyllko chodzi o nicnierobienie ale i o szacunek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu akurat się wypowiem, bo znam z doświadczenia

czasem warto zarobić na przedszkole, nianie i dojazdy do pracy

niż siedzieć w domu :)

 

dokładnie z czasem różnica będzie większa w zarobkach

a na niektórych facetów to działa

przestają w żonie widzieć tylko kucharkę i niańkę dla dzieci...

smutna prawda,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie..

problem głównie tki w tym, że nie pracuję..:roll:

no przepraszam cię bardzo, jak to nie pracujesz ?!?!?!

to że nie ma u nas zawodu opiekunka albo osoba prowadząca dom to nie znaczy że nie pracujesz?

a że nie ma z tego pieniędzy? a czy każda praca jest płatna? Jak ktoś pracuje w polu lub w ogrodzie to nie praca?

 

sorry, ale dla mnie to nie argument, Ty po 8-miu godzinach spędzonych na prowadzeniu domu i opiece nad dziećmi masz takie samo prawo jak mąż do zmęczenia i odpoczynku, nie widzę żadnego argumentu tłumaczącego faceta, że jest bardziej zmęczony i nie może pomóc wieczorem kobiecie.

A przecież im szybciej się uporacie z obowiązkami wieczorem tym szybciej będziecie mieć czas dla siebie :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już tyle razy pracowałam...

i wszystko na chwilę...

a wczoraj to za dużo juz złego mu powiedziałam..

takie miałam nerwy :-?

 

tego już nie zapomni...

 

no..

i tego co on mi pwiedział ja tez nie zapomnę...

 

ale będę teraz twarda i konsekwentna...

i...

 

trzymajcie kciuki :roll:

Aniu w nerwach sie nie rozmawia o problemach. magpie tutaj dobrze pisala, ze pogadac spokojnie ale jak wszystko jest ok.

 

Jak pisze pogadac to nie znaczy to obrzucac sie pretensjamy.

Sprobojcie usiasc, polozyc kreske na to co bylo i ustalic jak dalej wspolnie funkcjonowac.

Przed rozmowa niech kazdy z Was napisze na kartce pozytywne strony tej drugiej osoby.

Napiszcie tez, o tym co Was polaczylo, dlaczego zdecydowaliscie sie byc razem. Przypomnijcie sobie czasy narzeczenstwa i sprobojcie odnalezc ta druga osobe z tych lat w Was z dzis.

Jesli Wasze rozmowy wygladaja tak, ze Ty zarzucasz Jemu a On Tobie, to nigdzie nie prowadzi.

Kazdy z Was ma swoje dobre strony i na tych trzeba sie skupiac. Wzmacniac to co dobre.

Nie mowic - Ty wciaz pracujesz i nie ma cie nigdy w domu a raczej - ty jestes bardzo zapracowany a mi cie bardzo brakuje w domu, pusto tu bez ciebie, dzieciakom tez brakuje taty mocnego ramienia... :wink: Cos w tym rodzajau.., powiedziec swoje ale jakby ciagle glaskajac... :wink:

No i moze warto by bylo zrobic sobie taki plan tygodnia, ustalic tam jakis zwyczaj, ze na przyklad cos w domu jest Jego obowiazkiem, cos Twoim, a cos robicie wspolnie (potem jak dzieci podrosna to wlaczac ich w to wspolnie - sprzatanie, gotowanie, zabawa)... Choc wspolna zabawa z rodzicami juz powinna byc. Cala rodzinka razem.

Tak moze bedzie latwiej odnalezc jakis porzadek w zyciu i nabyc przyzwyczajen ktorych bedziecie sie potem mogli trzymac.

Jesli boisz sie drastycznych zmian to na razie zrobcie po woli, a potem mozecie dodawac co nieco.

Tylko musicie sie ustalonego planu trzymac. I bron Boze Go nie poprawiaj. Jakby nie zrobil to chwal, wazne aby trzymac sie planu. Potem zobaczysz, ze nabierze wprawy.., a jak bedziesz go ustawiac i dyrygowac to Ci ucieknie na samym poczatku.

Pamietaj, ze kropla drazy skale. :wink:

Trzymam mocno kciuki.

p.s. wybaczcie moja pisownie, leniwa bylam aby sprawdzac :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu jak sobie tak czytam co tu napisałaś to mi normalnie ręce opadają. Mój mąż też pracuje, wykańcza mieszkanie i jakos może po sobie sprzatać. Mało tego, zawsze zmywa po obiedzie który jemy razem (mówi, że lubi ! - nikt mu nie każe), pierze moje rzeczy jesli znajdzie coś w koszu, robi zakupy - nie konsultuje tego wczesniej ze mną, nie pyta co ma kupić, sam wie bo mieszka tutaj też, dzieki temu zawsze mamy papier toaletowy, proszek do prania, bo ja często o tym zapominam :oops: Jesli w sobote on wstanie troszkę wczesniej to zawsze mam na stole ciepłą herbatkę i np. jajecznice na bekonie. Obydwoje pracujemy i jestesmy od siebie niezalezni finansowo. Czasami pracujemy całymi dniami i nie mamy czasu pogadac ale dzwonimy do siebie bardzo czesto, pomagamy sobie jak możemy i w ogień byśmy za soba wskoczyli. No i staramy sie by weekendy były "nasze". Często chychodzimy gdzieś ze znajomymi, balujemy do rana ale zawsze razem, nigdy nie wychodzimy osobno.

Aniu, nie gniewaj się , że ja tak z grubej rury ale nie myślisz, że on poprostu kogoś ma? Bo dla mnie takie zachowanie faceta, męża, ojca, głowy rodziny jest poprostu nie do zaakceptowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może nie od razu musi kogoś mieć, czasem wystarczy jak zacznie zauważać wokół siebie kobiety pracujące - profesjonalistki, głupio to brzmi, ale takie które z uśmiechem w szpilkach czy co tam umalowane, z fryzurami, itd...

a w domu zrzedząca i w pretensjach żona która nie docenia "wysiłku" meża,

taka kuchta, słuząca i gosposia...

wiem że to troszkę może brutalne,

ale tak się zaczęło rozpadać kilka małżeństw w moim otoczeniu gdzie właśnie kobieta nie pracowała,

oczywiście że to żadna reguła ani nic, tylko spostrzeżenie, że czasem wystarczy jakieś słowo kolegów, jakieś głupie myśli i człowiek zupełnie zaczyna zauważać nie to co ważne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[

Aniu, nie gniewaj się , że ja tak z grubej rury ale nie myślisz, że on poprostu kogoś ma? Bo dla mnie takie zachowanie faceta, męża, ojca, głowy rodziny jest poprostu nie do zaakceptowania.

 

Nie nie - no bez przesady...On zakochany w Anii tylko rozpieszczony troszkę...

Choć nie twierdze że jest idealny...ale On i zdrada to jakoś nie bardzo mi pasuje...Gadać głupio owszem lubi, poflirtować też...ale wszystko w granicach rozsądku... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anoleiz

- no z ust mi to wszystko wyjęłaś. Zgadzam sie w 100%.

Gosiaczku jesli kogoś ma (nie chodzi mi od razu o kochankę, wystarczy zwykła koleżanka z którą przebywa się "wygodniej" i ciekawiej niż z żoną) to też nie znaczy że ma żony nie kochać. W takich sutuacjach bardziej chodzi o fascynację, urozmaicenie itp.

Bo przeciez chodzi o to zeby gonić króliczka :lol: a nie o to by króliczek na tacy w domu siedział i czekał.

Aniu ja na twoim miejscu wydostałabym się w końcu z domu. Mam koleżanki, które maja naprawde malutkie dzieci i nie siedzą w domu. Pracują, są niezależne, nie musza prosić męża o wszystko i dzięki temu on też nie czuje się jak królewicz.

Wiem , że łatwo powiedziec..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie podzielam zdanie markoto, Anoleiz i Bea. Aniu - choćbym miała pieszo biegać, sąsiadkę prosić o pomoc i na rzęsach stawać, to poszłabym do pracy. Nie gniewaj się, ale wychodzę z założenia, że jak się chce, to się da - również znaleźć opiekunkę :wink: Wolałabym mieć opiekunkę, nawet kosztem pracy i zarobku wyłącznie "na nią", niż siedzieć w domu i słuchać takich rzeczy. Prawdę powiedziawszy nigdy bym sobie na takie słowa od męża nie pozwoliła, mój mąż z pewnością to wie, choć nigdy mu tego nie mówiłam - po prostu mnie czuje i zna. Twój mąż wyczuł inaczej - wyczuł, że sobie może pozwolić powiedzieć Ci wszystko, a takie traktowanie wg mnie jest dla Ciebie poniżające! Jak już pisałam - wspaniała z Ciebie dziewczyna i nie możesz sobie na to pozwolić. Awantury, przegadywanie, sms-y nic tu nie pomogą - On musi zrozumieć, że to co robi jest nie fair. Konieczna jest długa, rozmowa bez uniesień, nerwów i wymówek. Jeśli trudno Wam rozmawiać, to weźcie kartki i wypiszcie swoje oczekiwania względem siebie, a później wymieńcie się tymi kartkami i przemyślcie co możecie z tej listy zrobić od razu, a co wymaga czasu, poświęcenia się (wzajemnego) i cierpliwości. Ciekawa jestem jakie będą oczekiwania Twojego męża?? Może jest coś, co On też w sobie dusi i nie umie o tym porozmawiać? Może to błahostka, która mogłaby zmienić wiele? :wink: Aniu - trzeba próbować, bo tak nie można żyć! Może zostaw dzieciaki i wpadnij do mnie na kawę - na chwilę, na godzinę, dwie?? Niech mąż pobędzie trochę ojcem bez Ciebie na każde zawołanie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...