Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy sprzeciwić się mężowi ?


aspidisca

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 130
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja sie wypowiadam w kwesti "postawienia meża przed faktem dokonanym" - czyli kupienia bez jego wiedzy (a słowo "wiedzy" nie = słowo "zgody"):)

a nie o zasadnosci tego zakupu czy tez tego ze cieżarna żona ma racje.

Dla mnie to zupelnie inna kwestia .

Choc jak tak pomysle to wcale nie wykluczam ze mąż ma ważne argumenty (choc moze zupelnie nieobiektywnie odbierane przez autorke postu ) zeby tego samochodu nie kupować.) Skad mozemy to wiedziec - znamy relacje jednej strony...

 

Bardzo łatwo udzielac rad - kupuj - nie pytaj... fajnie tylko nie my bedziemy potem ponosic konsekwencji takich rad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy sprzeciwić się mężowi i kupić mimo wszystko auto?

Jedni sa "za", inni "przeciw". Argumentują swoje zdanie opierając sie na własnych doświadczeniach i własnych układach w małżeństwie.

 

Mnie wydaje sie, że to nie takie proste. Finanse są wspólne, więc decyzja powinna byc wspólna.

Ja nie poradzę nic, bo mam inne układy.....

Jak mój mąz nie chciał kupic drogiej (wówczas sie tak zdawało) działki i nie chcił budowac domu, to kupiłam ją sama za własne pieniądze i za własne buduje dom. W tzw. miedzyczasie dojrzał i przekonał sie o słuszności mojej decyzji. Teraz jak słyszy ile kosztuje taka działka i ile kosztuje dom w stanie surowym, to widze błysk zadowolenia w jego oku...

Tak, to prawda, gdybym go wówczas posłuchała, dzisiaj nie tylko bym żalowała, ale nawet płakała i to na glos !. Bo ceny poszły ponad dwukrotnie w górę, a mnie teraz nie byloby juz stac na dom. Nigdy !

Ale gdybysmy mieli wspólne finanse, to pewnie wierciłabym mu w brzuchu dziurę dzien i noc, żeby go przekonac do takiej decyzji. Nie kupiłabym sama.

Każdy ma prawo decydowac o pieniądzach, które zarobił.....

Pomijam fakt, kto tutaj ma rację, bo może byc tak, że obydwoje maja swoja rację, po polowie.....

Trzeba sie dogadać !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie wydaje sie, że to nie takie proste.

 

Dokładnie tak!

Moja akcja z komputerem to była sztuka na raz, akcja jednorazowa, niepowtarzalna. Nie odważyłabym się kupić auta, bo mnie samą normalnie na to nie stać. Zwłaszcza, że mamy wspólną kasę. Sęk w tym, że są ludzie, którzy nie umieją sami podjąć decyzji i potrzebują, żeby ktoś za nich zdecydował: tak jest wygodniej no i zawsze można zwalić winę na tego drugiego za wszelkie niepowodzenia z tym związane.

I to właśnie miałam na myśli, że czasem trzeba postawić przed faktem dokonanym; oczywiście wtedy trzeba mieć power, żeby ponieść wszelkie konsekwencje swojej decyzji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tyle ględziła, tłumaczyła, oswajała...aż w końcu stwierdziłby, ze rzeczywiście ten samochód jest potrzebny i jeszcze myślał, że sam na ten pomysł wpadł :lol:

 

Podobno mądroscią kobiety jest tak podejśc faceta, żeby łykał wszystkie nasze pomysły i brał je jako swoje 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tyle ględziła, tłumaczyła, oswajała...aż w końcu stwierdziłby, ze rzeczywiście ten samochód jest potrzebny i jeszcze myślał, że sam na ten pomysł wpadł :lol:

 

Podobno mądroscią kobiety jest tak podejśc faceta, żeby łykał wszystkie nasze pomysły i brał je jako swoje 8)

 

no podobno 8)

znam z autopsji 8) :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo wam dziękuję za głosy. Oczywiście temat jest nadal otwarty.

Sh'eenaz - bo tu nie chodzi o robienie na złość - tylko zajęciu stanowczego stanowiska - zwłaszcza że argumenty mocne. Bo argumenty męża dotyczą z pewnościa kwestii finansowej - racja - boi sie o bezpieczeństwo powiększonej rodziny...ale chyba nie mowa tu o kupnie nowego mercedesa klasy s dla kaprysu - a zmianę samochodu na tylko nieco lepszy...

Ja bym sama tez nie kupiła samochodu (w sensie: nie posżłabym do sklepu i pociągnęła kartą) ale klimat, jaki bym stworzyła memu ukochanemu, nie pozwoliłby mu dłużej zwlekać...z pewnością za słusznie podjęta jego decyzję- zostałby sowicie przeze mnie nagrodzony :wink: - żeby dobrze sobie skojarzył - właściwe zachowanie=nagroda (kurcze - zapomniałam - to nie wątek o zwierzakach... :oops: :wink: 8) )

 

I to są święte słowa!!!

Tak to własnie u nas wygląda.

 

Nie chodzi o mercedesa, ale o mini vana 5-8 letniego. Co do marki nawet sie zgadzamy. Bedzie to albo Picasso, albo Galaxy. Coś żeby weszły 3 foteliki, bo córka ma 5 lat dopiero. Za gotówkę, nie na kredyt. I jeszcze dobrze by było gdyby się zmiesciła nasza goldenka Jenny.

Dodam że jak mąż kupował sobie Fiestę to ja nie miałam nic do powiedzenia. Owszem pojechaliśmy po nią razem, ale do dziś mąż bardzo żałuje że Fiesta nie ma klimy

8) Sprzeciwił sie jak wymyśliłam zakup działki 5 lat temu. " Bo nie będzie nas stać na budowę" Sprzeciwił się zakupowi mieszkania w mieście.

I w ten sposób mieszkamy wciąż w domu teściów na wsi :evil: (moja teściowa jest nadgorliwa). Oboje mamy po 25 km do pracy, 8 letnią Felicję - którą wybierał teść i 5 letnią Fiestę.

 

Wiem, wiem. Niejeden by chciał mieć takie warunki jak ja.

 

Ale kurcze ! Chciałabym mieć coś swojego, coś co ja wybiorę! I tak będzie sobie jeździł swoją ukochaną Fiestą (to tak jakby Harley), a ja tym rodzinnym do pracy, bo po macierzyńskim znowu 50 km dziennie, w korkach, przez miasto. Już tyle lat jeżdżę w korkach pod słońce, bez klimy, że juz mi się to znudziło. A piszecie że to jest standard.

 

Mój mąż jak pisałam wczesniej jest minimalistą. To naukowiec, któremu wystarczy byle co, chodzi w wymiętych ubraniach, przez tydzień w tym samym. Ale jakby mu zwrócić uwagę to ho ho ho!! Ma takie argumenty że mucha nie siada. Ale widziały gały co brały

 

Chyba nie będzie tak źle, żeby nam zabrakło na żywność i pampersy.

ALe ani do fiesty ani do felicji nie wejdą trzy foteliki. Musimy mieć cos wiekszego, tylko kwestia "kiedy" Przecież za rok auta nie potanieją, ani nam nie przybędzie pieniędzy. Na razie gotówka jest. No chyba że dostanę spadek i będę musiała zapłacić podatek od spadku.

 

Dwa auta muszą zostać w rodzinie, bo mieszkamy na wsi. Żeby dojechac do pracy autobusem, to muszę iść do przystanku pół godziny, potem przesiadać sie trzy razy: autobus- tramwaj-autobus, na godzinę siódmą rano.

 

No dobra. Byłam dzis w komisie z zamiarem podpisania umowy na Citroena i wiecie co? Nie odwazyłam się. A pojechałam specjalnie 70 km.

Chyba nie posiadam tego "poweru", aby sie bronić gdyby auto okazało się "topielcem".

 

Być może są to rzeczywiście "humory ciężarnych" jak ktoś napomknął.

 

A może macie jakieś typy aut, oprócz wyżej wymienionych do których zmieszcza się trzy foteliki?

 

Idę go dalej urabiać :wink: :wink: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aspi - mysle ze Ty znasz meza i sama wiesz na co mozesz sobie pozwolic a na co nie :) I czy maz da sie urobic, czy machnie reka zy tez (czego nie zycze) zrobi taka atmosfere w domu po twoim zakupie i bedzie mial taki zal do ciebie - ze ci ten samochod bokiem wyjdzie .

Bo czasem lepiej z czegos zrezygnowac niz miec zatruta atmosfere w domu czy ciche dni - znam i takich ludzi - moj ojciec byl taki - jakiekolwiek postwaienie go przed faktem dokonanym bez powiadomienia - ojjj nie bylo ok :)

Wlasciwie jestem taka sama. :) Tylko ze mi po gora dwoch dniach - przechodzi.

 

Prawdopodobnie tez bym zastosowala metode dziamgolenia i upierdliwego powtacania do tematu

9 na 10 facetow zrobi wszystko tylko zeby juz mu baba tej glowy nie suszyla :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tyle ględziła, tłumaczyła, oswajała...aż w końcu stwierdziłby, ze rzeczywiście ten samochód jest potrzebny i jeszcze myślał, że sam na ten pomysł wpadł :lol:

 

Podobno mądroscią kobiety jest tak podejśc faceta, żeby łykał wszystkie nasze pomysły i brał je jako swoje 8)

 

:p :p :p skad ja to znam! Robie identycznie, jak sobie cos zaplanuje to nie mowie od razu o tym co chce, tylko najpierw opowiadam, ze ktos ma, niby przypadkiem pokaze mu cos w gazecie lub internecie i po tygodniu moj maz od tego sluchania mnie na temat tego co ja chce (on oczywiscie o tym nie wie) sam zaczyna mowic o tym zeby kupic dana rzecz :p :wink: .

Przenigdy nie zaczynam, ze cos chce tylko najpierw go urabiam, on sobie mysli, ze to ON podjal decyzje i ja sie "grzecznie" na to godze.

To co napisala arcobaleno o madrosci kobiety - swieta prawda!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak coś chcę to chcę i już.

I w końcu do tego dojdę.

Podobnie jest z budową domu - mój mąż chciałby dwupoziomowe mieszkanie - do niedawna. Teraz już chce dom.

Wszystko piknie - tylko nic na siłę.

To jakie metody stosują kobiety nie jest tajemnicą : prośbą, groźbą, wprowadzeniem embarga na niektóre czynności, oswajaniem z tematem, miałczeniem po nocach i marudzeniem - wszystko piknie. Ale nie na siłę i na, zasadzie faktów dokonanych.

 

Przykład: mój mąż chce mieć dom, ale jakoś tak cały czas ma wrażenie, że się nei spieszy.

Wczoraj zapytałam : "Kochanie, kupujemy garaż na działkę ?"

mąż z kuchni zapytał : "A kiedy"

"Teraz" - odpowiedziałam - "właśnie jestem na Allegro "

"Jak to - teraz ????????????" - przylazł z kuchni

"Ano takto - dostawa za 3 tygodnie po urlopie. Co Ty na to ? ŁAdny garaż ?

"Ładny" - powiedziła - "i niedrogi. Bierz."

 

Kto podjął decyzję ?

Mój mąż :):)

 

Oczywiście trudno porównywac z samochodem.

Ale dom to już niezłe osiągnięcie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer - podoba mi sie twoja "postawa" :)

Jakos jak tak czytam to ... mysle ze ty nieglupia kobitka jestes

 

 

ok - dość wazeliny :)

 

 

eeeeeee tam - stara du.pa jestem - 15 lat po ślubie, to wiem jaka jest instrukcja obsługi tego gatunku :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer - podoba mi sie twoja "postawa" :)

Jakos jak tak czytam to ... mysle ze ty nieglupia kobitka jestes

 

 

ok - dość wazeliny :)

 

 

eeeeeee tam - stara du.pa jestem - 15 lat po ślubie, to wiem jaka jest instrukcja obsługi tego gatunku :):)

 

15 lat z facetem i umiejetnosc jego "obsługi" = niegłupia babka :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak coś chcę to chcę i już.

I w końcu do tego dojdę.

Mam podobnie, uparta jestem jak osioł. Tylko ja nie "podpuszczam" męza tak jak Ty.... raczej stawiam go przed faktem dokonanym. Zawsze potem słyszę, że mam sama ponosic konsekwencje..... on jest stanowczy i to egzekwuje. To nie jest przyjemne, bo on sie nie daje bałamucic i o niczym nie zapomina, nawet po długim czasie..... taki charakter. Myslę, że to dlatego, że nie konsultuję z nim spraw.

Ale ja tez mam "charakter", niestety nie jestem kobietą uległą, wprost przeciwnie buntownikiem i uparciuchem. No, a jak takie dwa "charaktery" sie spotkają, to trudno jest życ nie urażając sie wzajemnie.... Mimo wszystko jakos funkcjonujemy i każdy realizuje swoje pasje....od pewnego czasu nikt nikomu nie przeszkadza.

Jak sie chce, to można znaleźć kompromis.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...