Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wzrost cen i deficyt materiałów a Wasze budowy


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 58
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Niestety nasze precyzyjnie okreslone plany finansowe wzięły w łeb! Nie wystarczy nam odłożonych i kredytowych pieniędzy na doprowadzenie domku do takiego etapu, aby móc zamieszkać na parterze i następnie wykańczać resztę za pieniądze uzyskane ze sprzedaży mieszkania. Różnica niebagatelna - przynajmniej 100 tys. Podjęliśmy więc decyzję o wcześniejszej sprzedaży mieszkania z zadatkiem na ponad pół roku. Na szczęście mamy atrakcyjne mieszkanie i znależliśmy nabywcę ,ale cenę musieliśmy w związku z tym obniżyć. Nie chcemy jednak przedłużać budowy, bo podniesie to koszty budowy dodatkowo, no i takich szybkich możliwości dochodowych nie mamy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykonawca już nam oświadczył, iż nie zmieści się w przypieczętowanym umową kosztorysie. Ceny materiałów oszalały a i robotnikom trzeba więcej płacić :(

Z drugiej strony wzrosła wartość mieszkania które posiadamy i mimo, że pierwotnie miało ono być przeznaczone pod wynajem może konieczna okazać się jego sprzedaż.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku nie zmiescilismy sie w planowynym przedziale finansowym i jestesm zmuszeni wczesniej brac kredyt. To ze poszly w gore ceny towarow mialo tez wplyw na wzrost ceny uslug i to za wszystko co jest zwiazane z budownictwem. Nawet za wiercenie studni sobie podniesli. Poza tym w styczniu firma brala 12zl\m2 scian dzialowych a teraz tzn. w lipcu chca 25zl\m2 a tlumacza to podniesieniem pensji pracownikow. Przy czym pensje ich wzrosly max. 40%. Po prostu kazdy, ktorego dzialalnosc jest zwiazana z budownictwem chce jak najwiecej na tym boomie zarobic. Jak najwiecej!!!

Tylko ze to wszystko naszym kosztem. My musimy brac wieksze kredyty itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My budujemy własny dom właśnie jako wykonawcy (tzn. mój mąż) i oprócz tego jeszcze trzy domki i muszę powiedzieć, że na tym boomie właśnie nie da się zarobić, mniej niż przedtem, przynajmniej w małej firmie. Nie ma już rabatów i prowizji na materiałach, pracownicy cenią się nad wyraz szantażując pensjami z Irlandii itp, ci, którzy zostali mają wydajność i kwalifikacje zerowe, a żądają wysokich zarobków. Nie mówiąc ,że zostali prawie sami alkoholicy, ostatnio mąż gonił samochodem dwóch uciekających na piwo!!! :evil: :wink: I nie zwolnił ich dyscyplinarnie - bo nie ma innych, tylko ochrzanił i jak kapo zmusil do pracy, także pracował fizycznie z nimi, bo jak się wytłumaczyć inwestorowi! Inwestorzy pomimo trudnej sytuacji na rynku starają sie płacić jak najmniej, częściej niż przedtem zalegają z płatnościami, bo wykańczają ich materiały i starają sie za wszelką cenę zaoszczędzić na robociźnie. Nie mowi,ąc o tym, że teraz nie jest się w stanie zrobić rzetelnej kalkulacji kosztów i bardzo łatwo popłynąć. Jakie to krocie zarabia wykonawca, to widać po materiałach, metrażu i niewyszukanej architekturze naszej "posiadłosci" w porównaniu z tymi, które budujemy dla innych. :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom w stanie surowym postawiliśmy 2 lata temu. W tym roku uzbieraliśmy na dach i przykryliśmy do na gotowo. Mieliśmy czekać jeszcze z 2 lata na wykończenie, ale obserwując co się dzieje i pewnie będzie dziać z cenami za materiały wykończeniowe i cenami za wykonanie tych prac, bierzemy kredyt, aby jak najszybciej zakończyć budowę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My planowaliśmy budowę w 2008r. Do tego czasu chcieliśmy oszczędzić trochę gotówki i powoli załatwiać wszelkie formalności.

Szybki wzrost cen spowodował, że "na gwałt" adaptujemy projekt i biegamy z papierkami, żeby dostać pozwolenie na budową i jak najszybciej wziąć gigantyczny (jak dla nas) kredyt. Nie opłaca nam się oszczędzać, bo ceny materiałów rosną szybciej niż możliwości naszego portfela.

W panice kupiliśmy już część materiałów za zaoszczędzone pieniądze i jak się okazuje na cegłach sporo straciliśmy (teraz są tańsze).

Teraz sami się zastanawiamy czy inne materiały będą tanieć czy drożeć. Ale decyzja została podjęta. Budowę zaczniemy pewnie pod koniec lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaczynam budowę za 2 tyg. mój wykonawca już w marcu móił, żeby nie spieszyć się z kupowaniem.

dobrze,że go posłuchałem. Wtedy był pik cenowy, obecnie z hurtowni dzwonią do mnie co 2 tyg proponując co raz tańsze pustaki, stal...

Spadek cen nie powala, ale kilka ładnych tysięcy wydał bym więcej, gdybym w owczym pędzie kupował w marcu, a do tego pewnie połowę by rozkradli, bo musiał bym trzymać na działce. hurtownia jest zawalona zapłaconymi materiałami, któryych wykonawcy nie odbierają.

 

w marcu porotherm był po 13zł.st, teraz 8,5 bez łaski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom w stanie surowym wybudowaliśmy w 2006r. Na wiosnę 2007 musieliśmy dobrać kredytu (całe szczęśćie, że wystarczyło zdolności :-? ).

Tak jak u poprzedników wzrosła też znacznie wartość naszego mieszkania, które jednak chcemy póki co wynająć.

Mimo wzrostu cen staramy się nie oszczędzać na materiałach. Wiemy już, że zabraknie na nowe meble, ładny ogród itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szalony wzrost cen ostudził moje ambicje, przekalkulowałem i starannie dobieram wykonawców, szukam tanich materiałów targuje się, na szczęście nie uległem panice i nie kupowałem na"górce cenowej", nie było żadnych racjonalnych powodów uzasadniających wzrost ceramiki o o 300-400 procent w górę,to czysta spekulacja a zarazem pociąganie za sznurki przez wielkich producentów i maluczkich cwaniaczków,także podsycanie paniki, że brakuje materiałów ( nie bez udziału mediów - nagle po trzech miesiącach cud- są pełne składy!!!???) Mogę sobie pozwolić na patrzenie na to ze spokojem, bo mam gdzie mieszkać, wiele rzeczy staram się załatwiać sam, to przynosi efekty. Wzrostowi cen i usług poniekąd sami sobie jesteśmy winni (budujący) mając łatwy pieniądz w postaci kredytu, bez umiaru podbijamy stawki, ta "bańka" za jakiś czas pęknie, ludzie będą niewypłacalni (kredyty na 35-50 lat !!!, kto to widział i decydują się na nie ludzie przed 30-stką bez ustabilizowanej sutuacji zawodowej, myślę, iż wielu młodych inwestuje emocjonalnie a nie racjonalnie) banki będą sprzedawały ich domy za pół ceny, rozpocznie się ruch w drugą stronę. To nieuniknione, jeszcze nie teraz ale za dwa, trzy lata napewno. Z nowymi domami za jakiś czas będzie jak z nowymi samochodami, wyjeżdżając z salonu tracisz 30% na wartości, ta sytuacja może dotyczyć także domów budowanych indywidualnie. Zamieszkały dom może być warty 75% kosztów jego wytworzenia.

Taka sutuacja tz huśtawki cenowej i braku możliwości przewidywania kosztów cen i usług jest ze wszech miar niekorzystna. Jedynie dla spekulantów i ryzykantów jest to woda na młyn, oczywiście nie mam przeciwko nim nic, to normalna gra rynkowa, nie mniej jednak nie służy to rozwojowi społeczeństwa, raczej jest elementem destabilizującym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My jesteśmy już na finiszu. Została nam ostatnia, niewielka transza z kredytu. Bank nie wziął, niestety, pod uwagę wzrostu cen materiałów i usług budowlano- wykończeniowych i otrzymaliśmy odpowiedź, że budynek jest niedoinwestowany na kwotę 40 000zł. Złożyliśmy stosowne wyjaśnienie i czekamy na kolejną odpowiedź. :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

my podobnie na finiszu. Niestety kredytu zabraknie na dokończenie w stanie pozwalającym na normalne użytkowanie. Włożyliśmy dodoatkowo wszelkie rezerwy finansowe. Na szczęście jest mieszkanie do sprzedania więc pieniążki z mieszkania pójdą w wykończenie. Planowaliśmy część ze sprzedaży zainwestować ale cóż wyjdzie inaczej... W banku pani opiekująca się nami mówi, że i tak nie mamy źle bo większość jej klientów zwiększa kwotę zadłużenia niektórzy nawet więcej niż 1 raz dobierają... :roll: :roll: :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co krok to szok !!! faktycznie wzrost cen na towary i usługi budowlane podniósł nam koszt budowy domu . Bardziej odczuwamy brak siły fachowej i wzrost cen na ich usługi. Okazuje się ze na dobrego fachowca trzeba długo czekać. Można oczywiście skorzystać z usług kogoś przypadkowego ,ale takie ryzyko może się nie opłacić . Bioroąc kredyt wzieliśmy 30 tyś więcej na wszelki wypadek ( dobrze być zabepieczonym ) no i okazało sie ze nasza rezerwa była bardzo dobrą decyzją , bo dzięki temu nie zatkaliśmy się finansowo i możemy płynnie prowadzić naszą budowe pomino wzrostu cen. Na szczeście mamy jeszcze mieszkanie do sprzedaży i tutaj rynek przyszedł nam z pomoca podnoszac ceny m2 , co z kolei pozwoliło nam nam rekompensate wzrostu cen materiałów. Myśle ze budując dom trzeba być przygotowaną furtkę na wypadek nieoczekiwanych zajść , tak jak to miało miejsce w tym i zeszłym roku . Materiały budowlane bardzo podrozały , ale dobrze ze chociaż już są dostępne .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytacja na rynku budowlanym uświadomiła mi dobitnie że co dwie głowy to nie jedna. O ile cała ta ucieczka przed podwyżkami na początku roku mnie dopadła- strategiczne towary zakupiliśmy w lutym, to teraz chłodny umysł męża ostudził mój pęd. Nie bieżemy na razie kredytu - budujemy za to co odłożymy. Poczekamy na rozwój sytacji.

To co dzieje się w tym roku to wynik splotu kilku ważnych wg mnie czynników. Koniec "starych" preferencyjnych kredytów w końcówne roku 2006, nowa "pomoc" państwa - nowe kredyty - czyli przypływ ogromnej puli gotówki na rynku do wydania, a z drugiej strony koniec z 7% vatem i możliwością odzyskania choć części za sprawą zwrotów różnicy 7 a 22, emigracja wielu dobrych fachowców - to wszystko wielu ludzi pcha do decyzji ryzykownych i pod wpływem emocji.

Sądzę (mam taką nadzieję) że emocje opadną za 2- 3 lata i będzie normalniej - klient nasz pan. Więc nasz plan wygląda tak: stan surowy - do końca 2007 a reszta - w zależności od przypływów.

Powiem szczerze że podziwiam odwagę wszystkich tych którzy biorą ogromne kwoty kredytów i wykańczają na bustwo swoje gniastko. Nie wierzę że ktoś wytrzyma bez zmian przez 10-15 lat nawet w swoim wypieszczonym i idealnym domku, potrzeba zmian jest gatunkowi ludzkiemu nieodzowna i pytanie jest jedno - za co te zmiany zrealizować gdy cały czas spłaca się jeszcze pierwszy image.

Dodam jeszcze dla optymistów że nie nastawiałabym się na utrzymanie wysokich cen mieszkań - to dzięki nowej ustawie o wykupie mieszkań za "1 zł" spółdzielnie przeżywają oblężenie wykupujących, więc można sądzić że ilość mieszkań do sprzedaży ulegnie zwiększeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My w tym roku robimy tylko fundamenty. Zakup materialów oczywiście zimą. Wtedy ceny powinny znacznie znormalnieć tym bardziej, że już teraz widać tendencje spadkowe. Sztucznie nadmuchany balon cenowy zaczyna powoli pękać. Dziękujmy zatem importerom materiałów budowlanych i niewidzialnej ręce gospodarki rynkowej. Z właściwą budową postaramy się ruszyć wczesną wiosną...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szalony wzrost cen ostudził moje ambicje, przekalkulowałem i starannie dobieram wykonawców, szukam tanich materiałów targuje się, na szczęście nie uległem panice i nie kupowałem na"górce cenowej", nie było żadnych racjonalnych powodów uzasadniających wzrost ceramiki o o 300-400 procent w górę,to czysta spekulacja a zarazem pociąganie za sznurki przez wielkich producentów i maluczkich cwaniaczków,także podsycanie paniki, że brakuje materiałów ( nie bez udziału mediów - nagle po trzech miesiącach cud- są pełne składy!!!???) Mogę sobie pozwolić na patrzenie na to ze spokojem, bo mam gdzie mieszkać, wiele rzeczy staram się załatwiać sam, to przynosi efekty. Wzrostowi cen i usług poniekąd sami sobie jesteśmy winni (budujący) mając łatwy pieniądz w postaci kredytu, bez umiaru podbijamy stawki, ta "bańka" za jakiś czas pęknie, ludzie będą niewypłacalni (kredyty na 35-50 lat !!!, kto to widział i decydują się na nie ludzie przed 30-stką bez ustabilizowanej sutuacji zawodowej, myślę, iż wielu młodych inwestuje emocjonalnie a nie racjonalnie) banki będą sprzedawały ich domy za pół ceny, rozpocznie się ruch w drugą stronę. To nieuniknione, jeszcze nie teraz ale za dwa, trzy lata napewno. Z nowymi domami za jakiś czas będzie jak z nowymi samochodami, wyjeżdżając z salonu tracisz 30% na wartości, ta sytuacja może dotyczyć także domów budowanych indywidualnie. Zamieszkały dom może być warty 75% kosztów jego wytworzenia.

Taka sutuacja tz huśtawki cenowej i braku możliwości przewidywania kosztów cen i usług jest ze wszech miar niekorzystna. Jedynie dla spekulantów i ryzykantów jest to woda na młyn, oczywiście nie mam przeciwko nim nic, to normalna gra rynkowa, nie mniej jednak nie służy to rozwojowi społeczeństwa, raczej jest elementem destabilizującym.

 

W pelni zgadzam sie z Twoja opinia, skorzystali na tej hustawce glownie producenci i czesciowo handel. W chwili obecnej wszyscy hanlowcy maja jednak zapchane magazyna i beda zmuszeni do ,,specjalnych rabatow,, aby sie tego towaru pozbyc (magazynowanie kosztuje...). To co zarobili na kupujacych w amoku - straca, bo u producentow tez musieli zapalacic drozej.

Najlepiej wychodza w takich sytuacjach banki... Sama jestem wlascicielem sklepu z ceramika, wiec znam sytuacje od podszewki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...