LuiLin 15.09.2007 21:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2007 czasem z tym przytakiwaniem to rzeczywiście lepiej niż miec własne zdanie.... moja mama jest osoba, która wie nalepiej ... jakos cięzko do niej dociera, że jestes,my dorosle i nie trzeba nam mówić wszystkiego jak dzieciom. faktem jest, że ostatnio wyrażałam włsane zdanie, zamiast przytakiwać ... i od słowa do słowa pokłócilysmy sie tak, że skończylo się płaczem obydwu ... na szczeście rano sie przeprosilysmy, ale wtedy kolejny raz pomysłałam, że mogłabym może swoje zdanie zachowac dla siebie ... ale z drugiej strony mam prawo wyrażać jasno co myślę ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kasiola 27.09.2007 11:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2007 a moja rodzina - mówię o rodzicach i rodzeństwie obu stron nie interesuje się naszą budową , przykład: mój mąż przewozi w taczkach tony betonu z betoniarki na budowę a jego brat w tym czasie w białych skarpetkach myje sobie obok autko... i nie ma próśb o pomoc ani propozycji pomocy ... moja mama nawet nie była na naszej budowie (4 lata)... mój brat raz był i malował podbitkę ... i to wszystko teść był kilka razy z dobrymi radami.... a mnie się rzygac chce jak widzę ten dom... i kolejnych odchodzących fachowców zostawiających niedokończoną robote... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kubaimycha 27.09.2007 20:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2007 Intrygantów nigdy nie za dużo.........tak to już jest, że niektórzy tym żyją i ich to chyba bawi Apropo intrygowania...w rodzinie to ostatnio stwierdziłam , że moja rodzicielka jest w tym mistrzem........całe życie / ewidentnie faworyzując siostrę...bo ja to sobie sama dam radę w życiu...bo bardziej zaradna jestem;))/ powtarzała, że siostrę mam tylko jedną..że powinnyśmy się dogadać..i takie tam......rok temu prawie do tego doszło...myślałam, że obie już dorosłe kobiety mające dzieci są w końcu w stanie sie porozumieć....wyjechałyśmy razem na krótkie wakacje....i jak dla mnie było OK..... jednak chyba nie dla mojej rodzicielki bo została odcięta on pewnych informacji i plotek.... ...siostra przyjechała na świeta i chyba mama oceniła, że my dostaliśmy lepsze prezenty niż ona....bo zaczęły się znowu intrygi.....podszepty.....suma sumarum.......w te wakacje siostrunia jak przyjechała znowu jest na mnie nabzdyczona...../nie bardzo wiem o co....ale pewnie moja rodzicielka tak/ a mama cała szczęśliwa bo córcia z niemiec ZNOWU jej przywozi wszystko co tylko ma zbędnego... w ramach obdarowywania i bycia tym lepszym dzieckiem i to się nazywa SIŁA PERSWAZJI i zdolności intrygancki........ale jakby co to ja jestem ta zła co z nikim dogadać się nie potrafi Czytając Twój post, Betka35 miałam wrażenie, że mowa o mojej mamie i siostrze...Trochę opisałam w poście http://forum.muratordom.pl/prawdziwych-przyjaciol-poznajemy-wcale-nie-w-biedzie,t108573.htm Na zadane pytanie główne mogłabym odpowiedzieć : nie , nie zmieniły się relacje z najbliższą rodziną - były i są nie najlepsze...Czasem się tylko zastanawiam, kiedy w końcu przejdę nad tym do porządku dziennego i przestanę się przejmować... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 11.10.2007 11:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Października 2007 Juz dawno nie pisalam w tym watku . Niestety teraz sytuacja sie pokomplikowala Moja mama ma nastepna sprawe rozwodowa nawet mnie nie posluchaly aby wziasc adwokata a sedzina okazala sie jedna z tych nawiedzonych co na sile chce utrzymywac malzenstwa Moja siostra zaszla w ciaze tylko jak sie cieszyc jak wiadomo jak ludzie chca wynajmowac mieszkanie osoba z malym dzieckiem Powiedzcie co o tym myslec .Dlaczego tak mozna komplikowac sobie zycie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
LuiLin 16.10.2007 14:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2007 witanko rzeczywiście sie pokomplikowalo, ale Bryta - to nie twoje problemy tak naprawdę. ONE SĄ DOROSŁE. chociaz chyba tego nie widac w ich zachowaniu. niektorzy maja tak, że jak się zaczyna cos ukladac, to natychmiast zrobią coś, żeby ten stan rzeczy zmienić i znowu miec klopoty - bo lepiej się czują psychicznie jak maja kłopoty - takie wieczne ofiary. i niestety, chociaz cięzko w to uwierzyc to ludzie czują się dobrze tylko wtedy jak jest źle. jak jest dobrze - to znaczy, że coś nie tak..... i zrobią cokolwiek, żeby bylo źle - bo taka sytuację znają. to byłam ja, domorosły psycholog Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 16.10.2007 17:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2007 witanko rzeczywiście sie pokomplikowalo, ale Bryta - to nie twoje problemy tak naprawdę. ONE SĄ DOROSŁE. chociaz chyba tego nie widac w ich zachowaniu. niektorzy maja tak, że jak się zaczyna cos ukladac, to natychmiast zrobią coś, żeby ten stan rzeczy zmienić i znowu miec klopoty - bo lepiej się czują psychicznie jak maja kłopoty - takie wieczne ofiary. i niestety, chociaz cięzko w to uwierzyc to ludzie czują się dobrze tylko wtedy jak jest źle. jak jest dobrze - to znaczy, że coś nie tak..... i zrobią cokolwiek, żeby bylo źle - bo taka sytuację znają. to byłam ja, domorosły psycholog A wiesz ze tez sie nad tym ostatnio zastanawialam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
betka35 23.10.2007 10:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2007 kubaimycha to witaj w klubie jak widać...i to jest święta racja.................z rodziną to się najlepiej wychodzi....ale na zdjęciu NIESTETY . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Lidka i Janusz 23.10.2007 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2007 Myślałam, że tylko ja mam taka porąbana rodzinkę.... Nie jestem sama.. Tez swoje żale wylewałam na forum, ale cóż relacje od tego sie nie zmieniły. Brak zainteresowania z ich strony nawet nie wiem jak tłumaczyć. Odważyłam się powiedzieć o tym podczas rozmowy telefonicznej, a w odpowiedzi usłyszałam: że to 50 km, i mąż zarabia na wykończenie domu, i nie ma czasu na myślenie o cudzej budowie(naszej). Przykro, cholernie przykro, bo mój mąż jeździł i pomagał. Szkoda, że najbliżsi nie potrafia sie z nami cieszyć z naszego domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.