Galain 18.07.2007 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Ciekawy temat poruszylas... Moj mlodszy Brat jest zbyt wspanialym czlowiekiem, mimo iz mozna powiedziec, ze jemu finansowo powodzi sie troche gorzej, niz mnie. Moi Rodzice bardzo mi rowniez pomagaja - Ojciec jest na budowie codziennie (ja i maz pracujemy dlugo), doglada, pomaga, sam pracuje... Natomiast reakcje innych czlonkow rodziny zweryfikowaly niejednokrotnie moje opinie na ich temat lub potwierdzily to, co wczesniej sadzilam (w negatywnym i pozytywnym sensie oczywiscie); Ciekawa jest baaardzo reakcja moich tesciow; coz nie naleza oni do ludzi, ktorzy w zyciu wiele osiagneli... natomiast teraz wydaje im sie, ze skoro ich syn (moj maz) i ja budujemy dom, to mamy na tyle pieniedzy, ze bedziemy ich finansowac (zastrzegam, ze na tzw. "zycie" im nie brakuje, no moze nie moga sobie pozwolic na zbytki, ale wiele osob zyje na adekwatnej stopie); uwazaja oni jednak, ze skoro ja (my) "mamy pieniadze", to mamy obowiazek sie z nimi podzielic; niestety utwierdzilo mnie to tylko w przekonaniu, co do jednostronnego charakteru naszych kontaktow, czyli roszczeniowego z ich strony i zaczyna sie od pieniedzy na wielu innych sprawach konczac (o ktorych nie chce tu pisac); i zastanawiajace, ze jako rodzice trojki dzieci - moj maz jest najstarszy - ze wszystkim zwracaja sie do nas... Moj tesc, ktory nie raczyl nawet zjawic sie na naszym slubie (oczywiscie o prezencie nie bylo mowy, no bo "sa biedni") teraz nagle poczul niezwykla chec do zamieszkania z nami... Musialam powiedziec, iz poniewaz sam kiedys ustalil relacje pomiedzy nami na odleglej stopie, to teraz nie widze powodu, by to zmieniac... Niestety, moi tesciowie sa ludzmi ze wszech miar niegodnymi i prymitywnymi, niestety i wielka szkoda... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 18.07.2007 13:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 3. komentarze typu: "to nasze mieszkanie zapiszemy innemu synowi, bo wy przecież macie już gdzie mieszkać NIE CHCĘ i NIE POTRZEBUJĘ starego, małego i niewygodnego mieszkania w bloku z wysokim czynszem, nie uważam, że nam sie ono należy - w końcu mam nowy dom, duży ogród. Capricorn, przepraszam, że sie wtrącam, Ty najlepiej znasz rodziców i rozumiesz wydźwięk ich wypowiedzi, ale z drugiej stronie obca osoba czasem ma nowe spojrzenie... Może własnie rodzice poczuwaja się, żeby Ci pomóc? Może uważają, że wszystkim Wam się należy od nich sprawiedliwa pomoc? Ale z jednej strony nie maja mozliwości, a z drugiej widzą, że sobie świetnie radzisz. Może potrzebuja od Ciebie rozgrzeszenia, potwierdzenia, przyzwolenia na to, że bratu pomoga bardziej niż Tobie. Pozdrawiam zielony_listek Drogi Zielony Listku! Niestety, tak różowo nie jest... Staram się za bardzo nie wyzewnętrzniać na forach internetowych, tym bardziej tych ogólnodostępnych, i pisać tylko to, czego w żadnych okolicznościach nie będę musiała odszczekiwać - czyli: suche fakty, szczera prawda. W naszej akurat sytuacji suche fakty i szczera prawda są takie, że i moi rodzice, i moi teściowie przylepili nam etykietkę "radzą sobie" - i nie dość, że do zaoferowania mają nam wyłącznie krytykę, to jeszcze, jak im sie pali ogonek, to przybiegają do nas. Czasem pożyczyć pieniądze, czasem po to, żeby im coś załatwić. Za to rewelacyjnie im idzie sponsorowanie pozostałych dzieci - "bo im jest tak ciężko". Dokładanie do kredytów, prezenty w postaci samochodów... I jeszcze, do jakiegoś czasu, tak nas nakręcali, żebyśmy i my, jako najstarsi z rodzeństwa, wspierali tych młodszych... Po prostu w moim przypadku sytuacja jest bardzo jaskrawa, bo moi rodzice mają taki sam schemat zachowań jak moi teście. Z jednej strony jestem bardzo dumna z tego, ze radę dajemy świetnie. Ale tylko my wiemy, ile etatów trzeba mieć, i ile dodatkowych zleceń, żeby przy trójce niewielkich dzieci wybudowac dom i go spłacać. Decyzje finansowe moich rodziców czy teściów są ich, autonomiczne, nie roszczę sobie żadnych pretensji. Ale mam nadzieję, że oni mają świadomość tego, że takim zachowaniem powodują, że ich dorosłe dzieci są wobec siebie wzajemnie niechętne. Nie jestem w stanie polubić swojego szwagra głównie dlatego, że przy jakimkolwiek spotkaniu z teściową słyszałam do niedawna, jak to on ma strasznie ciężko, i jak t bardzo trzeba go wspierać - dodam, że nie chodziło o rzeczy niezbędne do przetrwania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
LuiLin 18.07.2007 14:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Sama jest przerazona sytuacja i postepowaniem siostry ktora nic sobie nie pozwoli powiedziec bo ona ma racje a ja nie zasponsorowalam wiec wszystko wedlug niej mam w du.... czytam i czytam i nie rozumiem ... jakim cudem Twojej siostrze przyszło do głowy, że jesteś jej coś winna? z jakiego powodu? bo masz lepiej? bo jesteś samodzielna i pracowita? bo oszczędzacie z mężem od wielu lat? bo chcecie dla siebie i dla swoich dzieci dobrego zycia? czy jej to przeszkadza? zapytaj ją ... jest zazdrosna? zupełnie to jest dla mnie niepojęte ... ja mam siostrę, jest dla mnie najbliższą osobą..jest młodsza, ma ciężkie zycie, więc wspieram ją tak, jak mogę, jak potrafię. bardziej byciem przy niej niż finansowaniem. Zgadzam się z tym i stosuje w zyciu, że rodzice tak jak my mają prawo do zarządzania swoim majątkiem tak, jak tego chcą. jesli przyjdzie im do głowy oddać wszystko jednemu dziecku - to ich wola. nikomu nic do tego. tak myślę, jak KiZ, że siostra miałaby do Ciebie pretensje nawet gdybyście te domy razem budowały ... chyba wyraźnie musisz dac jej do zrozumienia, że nie jestes winna tej sytuacji zyciowej jaka dosięgnęła mamę i siostrę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 18.07.2007 17:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Zgadzam się z tym i stosuje w zyciu, że rodzice tak jak my mają prawo do zarządzania swoim majątkiem tak, jak tego chcą. jesli przyjdzie im do głowy oddać wszystko jednemu dziecku - to ich wola. nikomu nic do tego. Właśnie taka postawa rodzi konflikty i problemy. Moim zdaniem rodzice powinni łączyć rodzeństwo a nie dzielić. Wiele zależy od tego ile jest do podziału, ale gdy są to kwoty rzędu 600000-700000 tys. takie podejście nie jest właściwe. Bardzo ważna jest relacje miedzy rodzeństwem, jeśli taki podział jest akceptowany przez drugie dziecko to ok, jeśli nie, to rodzina się rozpada. Żadne pieniądze nie są warte utraty więzi rodzinnych. Rodzice mogą wszystko zrobić ze swoim majątkiem i to jest bezdyskusyjne, ale czy to ma się pozostałym dzieciom bezwarunkowo podobać i powinny ten stan zaakceptować?. Idąc tym tokiem myślenia to może niektórzy powinni mówić "tak jest Pani Matko, albo Panie Ojcze". Dla mnie jako jedynaczki, ten temat jest obcy, ale mąż ma siostrę i widzę jak to wszystko dziwnie się u nich układa. Nic nie zastąpi szczerości i otwartości w rodzinie. Ja mam taki charakter, że od nikogo nic nie chce , ani nie oczekuje. Zastanawiam się czasem jak brat lub siostra bierze od rodziców ile się da i nie myśli o rodzeństwie, ja bym tak nie umiała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 18.07.2007 17:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 ano, mokka, nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 18.07.2007 20:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Sama jest przerazona sytuacja i postepowaniem siostry ktora nic sobie nie pozwoli powiedziec bo ona ma racje a ja nie zasponsorowalam wiec wszystko wedlug niej mam w du.... czytam i czytam i nie rozumiem ... jakim cudem Twojej siostrze przyszło do głowy, że jesteś jej coś winna? z jakiego powodu? bo masz lepiej? bo jesteś samodzielna i pracowita? bo oszczędzacie z mężem od wielu lat? bo chcecie dla siebie i dla swoich dzieci dobrego zycia? czy jej to przeszkadza? zapytaj ją ... jest zazdrosna? zupełnie to jest dla mnie niepojęte ... ja mam siostrę, jest dla mnie najbliższą osobą..jest młodsza, ma ciężkie zycie, więc wspieram ją tak, jak mogę, jak potrafię. bardziej byciem przy niej niż finansowaniem. Zgadzam się z tym i stosuje w zyciu, że rodzice tak jak my mają prawo do zarządzania swoim majątkiem tak, jak tego chcą. jesli przyjdzie im do głowy oddać wszystko jednemu dziecku - to ich wola. nikomu nic do tego. tak myślę, jak KiZ, że siostra miałaby do Ciebie pretensje nawet gdybyście te domy razem budowały ... chyba wyraźnie musisz dac jej do zrozumienia, że nie jestes winna tej sytuacji zyciowej jaka dosięgnęła mamę i siostrę. Tez wychodze z tego zalozenia ze moge ja wspierac .Staralam sie zawsze podzucac pare groszy z okazji swiat ale nie przyzwyczajac ja do tego .Zaplacilam za jej Prawo Jazdy bo wiem ze to jej sie przyda ale przeciez jej zadania wyrazone w brzydki sposob sa nie do zakceptowania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 18.07.2007 20:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Ciekawy temat poruszylas... Moj mlodszy Brat jest zbyt wspanialym czlowiekiem, mimo iz mozna powiedziec, ze jemu finansowo powodzi sie troche gorzej, niz mnie. Moi Rodzice bardzo mi rowniez pomagaja - Ojciec jest na budowie codziennie (ja i maz pracujemy dlugo), doglada, pomaga, sam pracuje... Natomiast reakcje innych czlonkow rodziny zweryfikowaly niejednokrotnie moje opinie na ich temat lub potwierdzily to, co wczesniej sadzilam (w negatywnym i pozytywnym sensie oczywiscie); Ciekawa jest baaardzo reakcja moich tesciow; coz nie naleza oni do ludzi, ktorzy w zyciu wiele osiagneli... natomiast teraz wydaje im sie, ze skoro ich syn (moj maz) i ja budujemy dom, to mamy na tyle pieniedzy, ze bedziemy ich finansowac (zastrzegam, ze na tzw. "zycie" im nie brakuje, no moze nie moga sobie pozwolic na zbytki, ale wiele osob zyje na adekwatnej stopie); uwazaja oni jednak, ze skoro ja (my) "mamy pieniadze", to mamy obowiazek sie z nimi podzielic; niestety utwierdzilo mnie to tylko w przekonaniu, co do jednostronnego charakteru naszych kontaktow, czyli roszczeniowego z ich strony i zaczyna sie od pieniedzy na wielu innych sprawach konczac (o ktorych nie chce tu pisac); i zastanawiajace, ze jako rodzice trojki dzieci - moj maz jest najstarszy - ze wszystkim zwracaja sie do nas... Moj tesc, ktory nie raczyl nawet zjawic sie na naszym slubie (oczywiscie o prezencie nie bylo mowy, no bo "sa biedni") teraz nagle poczul niezwykla chec do zamieszkania z nami... Musialam powiedziec, iz poniewaz sam kiedys ustalil relacje pomiedzy nami na odleglej stopie, to teraz nie widze powodu, by to zmieniac... Niestety, moi tesciowie sa ludzmi ze wszech miar niegodnymi i prymitywnymi, niestety i wielka szkoda... No wlasnie dlaczego osoba postronnym wydaje sie ze jak ktos sie buduje to nie wiadomo ile ma .A prawda jest taka ze po budowie jest splukany Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 18.07.2007 22:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 No wlasnie dlaczego osoba postronnym wydaje sie ze jak ktos sie buduje to nie wiadomo ile ma .A prawda jest taka ze po budowie jest splukany Dlatego, że sami nie mają odwagi zrobić nic ryzykownego, więc wyobrażają sobie, że jeżeli już budujesz, to jest to fanaberia z nadwyżek finansowych. Znam ten sposób myślenis bardzo dobrze. Co do podziałów w rodzinie, uważam, że majątek "rodzinny" jakikolwiek by on był, nie może być przekazywany według widzimisie rodziców. Jeżeli rodzina coś posiada, to naogół również kosztem wyrzeczeń dzieci (choćby nie mieli mamy w domu czy wymarzonego MP3). Więc później wszystkie dzieci chcą partycypować w podziale zgromadzonych dóbr. Inny wariant - nie dzielimy, zeby nie pomniejszyć (kiedyś w Anglii majorat, w Polsce ordynacja ) był ogłaszany z góry i wszyscy wiedzieli, na ile mogą liczyć z racji bycia kolejnym dzieckiem. Co do siostry - z rodziną można żyć dobrze, jak kwestie finansowe są znane "z góry" i uregulowane. Po prostu trzeba zacząć płakać "jak mi źle...., ile mam raty kredytu, ....nie mam nawet na spódnicę... a o takiej, jak ty sobie kupiłaś, to mogę pomarzey przez następnych 10 lat" Takie narzekanie powtarzane dostatecznie dużo razy mocno wbija się wszystkim w głowę i dają nam spokój. Najwyżej pukają się w głowę "po co im ten dom, jak nie mają na jedzenie", ale tu się kiwa głową i robi zbolałą minę "no tak, ale jak zaczynałąm, to myślałąm, że jakoś będzie". I święty spokój. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magda72 18.07.2007 22:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Ona pracuje Ty pracujeszOna ma facetaTy masz facetaOna nie ma dzieciTy nie masz dzieci Powiedz jej, żeby zaczęła się budować, wtedy na pewno będzie bogataTy przecież za taką w jej oczach uchodzisz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
LuiLin 19.07.2007 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Zgadzam się z tym i stosuje w zyciu, że rodzice tak jak my mają prawo do zarządzania swoim majątkiem tak, jak tego chcą. jesli przyjdzie im do głowy oddać wszystko jednemu dziecku - to ich wola. nikomu nic do tego. Właśnie taka postawa rodzi konflikty i problemy. Moim zdaniem rodzice powinni łączyć rodzeństwo a nie dzielić. Wiele zależy od tego ile jest do podziału, ale gdy są to kwoty rzędu 600000-700000 tys. takie podejście nie jest właściwe. Bardzo ważna jest relacje miedzy rodzeństwem, jeśli taki podział jest akceptowany przez drugie dziecko to ok, jeśli nie, to rodzina się rozpada. Żadne pieniądze nie są warte utraty więzi rodzinnych. Rodzice mogą wszystko zrobić ze swoim majątkiem i to jest bezdyskusyjne, ale czy to ma się pozostałym dzieciom bezwarunkowo podobać i powinny ten stan zaakceptować?. Idąc tym tokiem myślenia to może niektórzy powinni mówić "tak jest Pani Matko, albo Panie Ojcze". cóż, rzeczywiście, jeśli w grę wchodza ogromne majątki powinno być tak, żeby wszystkie dzieci były zadowolone. generalnie chodziło mi o to, że postawa roszczeniowa wobec rodziców, rodzeństwa jest mi zupełnie obca. odkąd wyprowadziłam się z domu, mając 19 lat, radzę sobie sama. teraz z mężem. i taki styl przyjęliśmy, jestesmy zupełnie niezależni i to nam odpowiada. nikt nie ingeruje w nasze zycie tylko dlatego, że dał/daje pieniądze. nie oczekujemy tego od nikogo. przesadziłas chyba z tym Pani Matko/Panie Ojcze ... zupełnie nie to miałam na myśli. raczej to, że każdy ma wolna wolę ja mam jednego syna, więc taki problem nie bedzie istniał. u mnie w rodzinie to tez nie mialo miejsca, bo nie było nic do dzielenia. ale u mojego męża, który po konflikcie z ojcem został pominięty w podziale stało się tak, że myśmy nie zglaszali żadnych uwag ani roszczeń - bo żyjemy samodzielnie własnie ... ale teściowa miała wyrzuty sumienia i było nam jej szkoda .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielony_listek 19.07.2007 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Drogi Zielony Listku! Niestety, tak różowo nie jest... W naszej akurat sytuacji suche fakty i szczera prawda są takie, że i moi rodzice, i moi teściowie przylepili nam etykietkę "radzą sobie" - i nie dość, że do zaoferowania mają nam wyłącznie krytykę, to jeszcze, jak im sie pali ogonek, to przybiegają do nas. Czasem pożyczyć pieniądze, czasem po to, żeby im coś załatwić. Za to rewelacyjnie im idzie sponsorowanie pozostałych dzieci - "bo im jest tak ciężko". Dokładanie do kredytów, prezenty w postaci samochodów... No cóż, mimo wszystko jesteście w lepszej sytuacji niz rodzeństwo. Udało Wam się po prostu dorosnąć i usamodzielnić Pozdrawiam zielony_listek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dzióbek 19.07.2007 07:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Co do podziałów w rodzinie, uważam, że majątek "rodzinny" jakikolwiek by on był, nie może być przekazywany według widzimisie rodziców. Jeżeli rodzina coś posiada, to naogół również kosztem wyrzeczeń dzieci (choćby nie mieli mamy w domu czy wymarzonego MP3). Więc później wszystkie dzieci chcą partycypować w podziale zgromadzonych dóbr. Inny wariant - nie dzielimy, zeby nie pomniejszyć (kiedyś w Anglii majorat, w Polsce ordynacja ) był ogłaszany z góry i wszyscy wiedzieli, na ile mogą liczyć z racji bycia kolejnym dzieckiem. . zgadzam sie Nie rozumiem czemu wogle to dziecko co sobie radzi, oszczędza by cos osiagnąć, najczęsciej kosztem wyrzeczeń ma zostac pominiete - bo jest zaradne?? Drugie natomiast leniwe do pracy, zyje z dnia na dzień nie oszczędzajac (zarobki nieraz na podobnym poziomie), przez co niewiele osiagnął ( zdarzaja sie również czesto totalne pijaki i nieroby), ma dostać po rodzicach więcej albo wszystko bo on nie ma. Dla mnie to nieporozumienie. Za lekko by takim wszystko przyszło, rodzice w ten sposób robia niedżwiedzia przysługe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 19.07.2007 08:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Co do podziałów w rodzinie, uważam, że majątek "rodzinny" jakikolwiek by on był, nie może być przekazywany według widzimisie rodziców. Jeżeli rodzina coś posiada, to naogół również kosztem wyrzeczeń dzieci (choćby nie mieli mamy w domu czy wymarzonego MP3). Więc później wszystkie dzieci chcą partycypować w podziale zgromadzonych dóbr. Inny wariant - nie dzielimy, zeby nie pomniejszyć (kiedyś w Anglii majorat, w Polsce ordynacja ) był ogłaszany z góry i wszyscy wiedzieli, na ile mogą liczyć z racji bycia kolejnym dzieckiem. . zgadzam sie Nie rozumiem czemu wogle to dziecko co sobie radzi, oszczędza by cos osiagnąć, najczęsciej kosztem wyrzeczeń ma zostac pominiete - bo jest zaradne?? Drugie natomiast leniwe do pracy, zyje z dnia na dzień nie oszczędzajac (zarobki nieraz na podobnym poziomie), przez co niewiele osiagnął ( zdarzaja sie również czesto totalne pijaki i nieroby), ma dostać po rodzicach więcej albo wszystko bo on nie ma. Dla mnie to nieporozumienie. Za lekko by takim wszystko przyszło, rodzice w ten sposób robia niedżwiedzia przysługe Dokładnie, wśród rodzeństwa mojego i mojego męża są trzy osoby (z pięciu), którym nigdy nie chciało się być systematycznym, oszczędzać, czy przepracowywać się. To, co mieli, wydawali na chwilowe przyjemności i szaleństwa, a przed mamusią i tatusiem - "oj, jak mi ciężko, oj, jak ja nic nie mam". Sami przyznacie, że wkręcenie małżeństwa utrzymującego się z jednej emerytury w zakup nowego samochodu z salonu jest niezłym wyczynem. Kurcze, zawsze jak uczestniczę w takich wątkach, to potem spać nie mogę, i wszystko się we mnie gotuje, chociaż na co dzień mam do tych spraw (chyba) zdrowy dystans. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 19.07.2007 08:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Co do podziałów w rodzinie, uważam, że majątek "rodzinny" jakikolwiek by on był, nie może być przekazywany według widzimisie rodziców. Jeżeli rodzina coś posiada, to naogół również kosztem wyrzeczeń dzieci (choćby nie mieli mamy w domu czy wymarzonego MP3). Więc później wszystkie dzieci chcą partycypować w podziale zgromadzonych dóbr. Inny wariant - nie dzielimy, zeby nie pomniejszyć (kiedyś w Anglii majorat, w Polsce ordynacja ) był ogłaszany z góry i wszyscy wiedzieli, na ile mogą liczyć z racji bycia kolejnym dzieckiem. . zgadzam sie Nie rozumiem czemu wogle to dziecko co sobie radzi, oszczędza by cos osiagnąć, najczęsciej kosztem wyrzeczeń ma zostac pominiete - bo jest zaradne?? Drugie natomiast leniwe do pracy, zyje z dnia na dzień nie oszczędzajac (zarobki nieraz na podobnym poziomie), przez co niewiele osiagnął ( zdarzaja sie również czesto totalne pijaki i nieroby), ma dostać po rodzicach więcej albo wszystko bo on nie ma. Dla mnie to nieporozumienie. Za lekko by takim wszystko przyszło, rodzice w ten sposób robia niedżwiedzia przysługe Dokładnie, wśród rodzeństwa mojego i mojego męża są trzy osoby (z pięciu), którym nigdy nie chciało się być systematycznym, oszczędzać, czy przepracowywać się. To, co mieli, wydawali na chwilowe przyjemności i szaleństwa, a przed mamusią i tatusiem - "oj, jak mi ciężko, oj, jak ja nic nie mam". Sami przyznacie, że wkręcenie małżeństwa utrzymującego się z jednej emerytury w zakup nowego samochodu z salonu jest niezłym wyczynem. Kurcze, zawsze jak uczestniczę w takich wątkach, to potem spać nie mogę, i wszystko się we mnie gotuje, chociaż na co dzień mam do tych spraw (chyba) zdrowy dystans. Ja tez zawsze sie denerwoje . wlasnie przygotowuje sie do rozmowy w niedziele aby to ukrucic ale jestem na 100% pewna ze siostra sie obrazi Najbardziej zal mi mamy ona niestety zawsze byla osoba niezaradna zyciowo niechce dokladac jej zmartwien . Wydaje mi sie ze ona chyba doskonale wie jaki charakterek ma siostra . Mi to trudno ocenic bo mieszkam bardzo daleko od nich a z siostra spotykalam sie przez ostatnie 13 lat 1-2 razy w roku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magda72 19.07.2007 08:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 bryta już wcześniej ktoś Ci to poradził, a ja to tylko powtórzę, wyznaczyłaś sobie nadrzędny cel, to się tego trzymaj. Inaczej zostaniesz z ręką w nocniku. Przepraszam za obcesowość. Pomagać sobie w rodzinie, tej najbliższej, trzeba, przynajmniej w mojej się tego trzymamy, ale jak to mówi moja mama "Coś jest pierwsze, coś jest drugie". Ty już budujesz i już masz zaciągnięte kredyty, a to są zobowiązania na długie lata, z których ot tak się nie wycofasz. Sprawa mieszkania dla twojej mamy jeszcze się nie wyjaśniła, bo sprawy sądowe się ciągną i nie wiadomo jak się skończą. Więc nie ma ciśnienia. Gdyby nawet mama nie miała spokojnego lokum, to już teraz przeznaczyłabym dla niej pokój w swoim domu. Tym bardziej, że planujesz dzieci . Siostra natomiast jak sama zauważyłaś........jest dorosła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 19.07.2007 08:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 bryta już wcześniej ktoś Ci to poradził, a ja to tylko powtórzę, wyznaczyłaś sobie nadrzędny cel, to się tego trzymaj. Inaczej zostaniesz z ręką w nocniku. Przepraszam za obcesowość. Pomagać sobie w rodzinie, tej najbliższej, trzeba, przynajmniej w mojej się tego trzymamy, ale jak to mówi moja mama "Coś jest pierwsze, coś jest drugie". Ty już budujesz i już masz zaciągnięte kredyty, a to są zobowiązania na długie lata, z których ot tak się nie wycofasz. Sprawa mieszkania dla twojej mamy jeszcze się nie wyjaśniła, bo sprawy sądowe się ciągną i nie wiadomo jak się skończą. Więc nie ma ciśnienia. Gdyby nawet mama nie miała spokojnego lokum, to już teraz przeznaczyłabym dla niej pokój w swoim domu. Tym bardziej, że planujesz dzieci . Siostra natomiast jak sama zauważyłaś........jest dorosła. Wiem ze masz racje i dlatego chce kolejny raz powiedziec siostrze aby przestala w taki brzydki sposob pogrywac . Do mieszkania i tak jej nie doloze bo nie mam z czego . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 19.07.2007 08:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Bryta, nie masz wyjścia. Albo się rozmówisz, albo siostra będzie na tobie żerować długo, bardzo długo. Jeżeli się obrazi - trudno. widzisz, ja jestem radykał - gdyby mi nie pasowało tak bardzo, jak nie pasuje tobie, nie zawahałabym się całkowicie zerwac kontaktów (tak miałam z kilkoma pseudoprzyjaciółmi, a 2,5 roku temu - z moimi pseudorodzicami). W moim przypadku naprawdę bardzo mi ulzyło. Ale mogą też być osoby, które nie będą w stanie tego zrobić z powodu wyrzutów sumienia, poczucia winy itp. Nie masz czasem wrażenia, że siostra "trzyma" twoja mame tylko po to, zeby od ciebie wyciagac na mame pieniądze? Piszesz, ze mama jest "niezaradna" - to tez komplikuje sprawę. Czy aby ona nie ustawia sprawy tak, że "ja jestem niezaradna, i moja młodsza córka jest niezaradna, ale przyjdzie bryta, i wszystko nam załatwi, tak świetnie panuje nad swoim małżeństwem, dziecmi, budową, to nie sprawi jej róznicy, jak jeszcze nas weźmie pod skrzydła?" sytuację znam tylko na tyle, na ile o niej napisałaś, ale moim zdaniem zmierzacie do odwrócenia ról w rodzinie, czyli - masz byc matką swojej matki. Poza wszystkim innym, polecam wyprawę do biblioteki. "toksyczni rodzice" Susan Forward, tak na początek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 19.07.2007 09:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Bryta, nie masz wyjścia. Albo się rozmówisz, albo siostra będzie na tobie żerować długo, bardzo długo. Jeżeli się obrazi - trudno. widzisz, ja jestem radykał - gdyby mi nie pasowało tak bardzo, jak nie pasuje tobie, nie zawahałabym się całkowicie zerwac kontaktów (tak miałam z kilkoma pseudoprzyjaciółmi, a 2,5 roku temu - z moimi pseudorodzicami). W moim przypadku naprawdę bardzo mi ulzyło. Ale mogą też być osoby, które nie będą w stanie tego zrobić z powodu wyrzutów sumienia, poczucia winy itp. Nie masz czasem wrażenia, że siostra "trzyma" twoja mame tylko po to, zeby od ciebie wyciagac na mame pieniądze? Piszesz, ze mama jest "niezaradna" - to tez komplikuje sprawę. Czy aby ona nie ustawia sprawy tak, że "ja jestem niezaradna, i moja młodsza córka jest niezaradna, ale przyjdzie bryta, i wszystko nam załatwi, tak świetnie panuje nad swoim małżeństwem, dziecmi, budową, to nie sprawi jej róznicy, jak jeszcze nas weźmie pod skrzydła?" sytuację znam tylko na tyle, na ile o niej napisałaś, ale moim zdaniem zmierzacie do odwrócenia ról w rodzinie, czyli - masz byc matką swojej matki. Poza wszystkim innym, polecam wyprawę do biblioteki. "toksyczni rodzice" Susan Forward, tak na początek. To ze moja mama jest niezaradna to bardzo komplikuje sytuacje .Niestety rowniez i 13 lat temu jak poznalam mojego meza to tez go nie polubila mimo ze go nie znala . Przez te wszystkie lata staralam sie wypracowac choc troche optymizmu aby malymi krokami isc do przodu . Boje sie ze przegra sprawe o eksmisje ojca a mieszkanie razem z mezem i moja mama bedzie nie do zniesienia Siostra natomiast jest za wygodna aby wyjechac np za granice do roboty .Jak jej to wspominam to twierdzi ze nie bedzie wyjerzdzac bo rozprawy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bryta 19.07.2007 09:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Kurcze jak ja bym chciala nie miec takich problemow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 19.07.2007 09:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2007 Boje sie ze przegra sprawe o eksmisje ojca a mieszkanie razem z mezem i moja mama bedzie nie do zniesienia NIE MUSISZ przyjmowac jej do siebie, jeśli ci to nie pasuje. Mama nie ma żadnych źródeł dochodu? A ojciec? Na pewno będą jej się należały alimenty od ojca jeśli on pracował, a ona zajmowała się domem. A jest rozwiedziona? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.