Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy budujac dom zmienily sie wasze relacje z rodzenstwem .


bryta

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 207
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Hmm... taka mysl mnie naszła......tez jestesmy rodzicami, jak uchronic siebie przed tym,żeby nasze dzieci tak o nas nie pisały na nascie, dziescia lat?

Bo chyba zaden rodzic /poza skrajnymi przypadkami /nie chce dla dzieci źle i nie chce ich skrzywdzić.. A w rezultacie wielu tak właśnie wychodzi....

Po prostu kochac dzieci, mówic im, że są mądre, ładne, rozsądne, pracowite..... I że czekaliście na nich z utęsknieniem i że są najważniejsze w Waszym życiu i że ich kochacie bezgranicznie.

To wszystko powyżej nie przeszkadza w narzuceniu im dyscypliny, w stawianiu przed nimi zadań itp.

Jak sie chce to sie da pogodzić jedno z drugim.

 

Dokładnie. podkreslać, jak bardzo są dla nas wyjątkowe. Jacy jesteśmy z nich dumni. Mówić im też o swoich uczuciach i obawach - ja mam np. synów kaskaderów. Za każdym razem, kiedy mają dla mnie pokaz akrobatyczny mówię im, jak bardzo mi się podobało, ale tez o tym, że jako matka zawsze się boję, że stanie im się coś złego. nie porównywać - "krzysio w twoim wieku już dawno jeździł na dwóch kółkach", "agnieszka dużo ładniej czyta". Podkreślać to, co w dziecku dobre i madre. Zachęcać do rozwijania talentów. stać przy dziecku w chwilach porażki. Rozmawiać. Mówić: "rozumiem Twoj gniew / smutek". Opowiadać o sytuacjach, gdy sami mieliśmy trudności. Nie robić z siebie rodzica wszechwiedzącego, raczej rodzica partnera.

 

Ale często jest cięzko, bardzo cięzko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj dziewczyny, widzę, że miałybyśmy o czym pogadać przy lampkach wina :)

 

Ja - bardzo chętnie. Dobrze jest z siebie takie rzeczy wyrzucić, a nawet wspólnie opłakać coś, czego było bardzo trzeba... Utulić i ukoić jakoś to małe skrzywdzone i niezrozumiane dziecko, które gdzieś bardzo głeboko w nas siedzi (spoić je alkoholem, hehe).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... taka mysl mnie naszła......tez jestesmy rodzicami, jak uchronic siebie przed tym,żeby nasze dzieci tak o nas nie pisały na nascie, dziescia lat?

Bo chyba zaden rodzic /poza skrajnymi przypadkami /nie chce dla dzieci źle i nie chce ich skrzywdzić.. A w rezultacie wielu tak właśnie wychodzi....

Po prostu kochac dzieci, mówic im, że są mądre, ładne, rozsądne, pracowite..... I że czekaliście na nich z utęsknieniem i że są najważniejsze w Waszym życiu i że ich kochacie bezgranicznie.

To wszystko powyżej nie przeszkadza w narzuceniu im dyscypliny, w stawianiu przed nimi zadań itp.

Jak sie chce to sie da pogodzić jedno z drugim.

Może idealistycznie ale myślę, że większość rodziców działa z takim właśnie założeniem. I na pewno się stara.A po latach sie dowiadują ze są toksyczni. Albo ze relacje miedzy rodzeństwem są toksyczne, bo cos tam kiedyś.. Dlatego myślę, ze to wcale nie takie proste i niestety od wielu czynników zależy.

Z tego co pisze założycielka watku, jej mama lekkiego życia nie miała. I dalej sie z nim zmaga. A córki wychowała jak umiała i różne są. Jak w większości rodzin.

Bo ludzie są różni. I nie są ideałami.A i konflikty międzypokoleniowe istnieją od zawsze :)

 

Z siostra chyba postąpiłabym tak jak radzą inni /tzn. nie dac sobie wejsc na głowę i być odpornym na roszczenia i próby wywoływania poczucia winy- choć to straszliwie trudne/, a jeśli chodzi o mamę, chyba rozważyłabym wzięcie jej do siebie. Ale: w ostateczności /zalezy jak te sprawy rozwodowe się potoczą/ i po wielu rozmowach ustalajacych wzajemne relacje /między mama a TWoja rodziną/. Twój mąz nie mógłby przez to ucierpieć, więc musieliby od nowa budowac swoje relacje.

Gdyby mama nie chciała - jej wybór.

Trzymaj się dziewczyno :). Musisz być silna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu kochac dzieci, mówic im, że są mądre, ładne, rozsądne, pracowite..... I że czekaliście na nich z utęsknieniem i że są najważniejsze w Waszym życiu i że ich kochacie bezgranicznie.

To wszystko powyżej nie przeszkadza w narzuceniu im dyscypliny, w stawianiu przed nimi zadań itp.

Jak sie chce to sie da pogodzić jedno z drugim.

 

Renia, ty czytasz w moich myślach :)

Co nie znaczy też, że po drodze dzieciom nie odbije jakas palma :-?

 

Ale jestem dobrej myśli, w końcu powinno coś im w głowach zostać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Capricorn: Co do wspierania dzieci, to moja teoria jest nieco inna - oboje z mężem jesteśmy najstarsi z rodzeństwa, i widac jak na dłoni pewne prawidłowości (nie tylko na naszych dwóch przypadkach ;-) ) - najstarsze najszybciej się usamodzielniają - zarabiają, odchodzą, zakładają rodziny. Są najbardziej "zaradni", co sprawia, ze uwaga rodziców skupia się na tych, którzy już wiedzą, że nie ma się co wysilać z zaradnością i samodzielnością, skoro mamusia chce wspierać ;-) Przejmuję się tym jednak nie z powodu jakichś wyimaginowanych krzywd, tylko z racji tego, ze muszę pilnować, żeby najstarszego dziecka jednak w ten sposób nie traktować - ale też nie przesadzić w drugą stronę.

Podpisuję się obiema rękami pod Twoją teorią! Uważam, że te różnice jeszcze bardziej się uwydatniaja, kiedy starze z rodzeństwa wyjedzie z rodzinnej miejscowosci ...

PS Masz sliczną córeczkę, jesli to ona jest na zdjęciu w Twoim avatarku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu kochac dzieci, mówic im, że są mądre, ładne, rozsądne, pracowite..... I że czekaliście na nich z utęsknieniem i że są najważniejsze w Waszym życiu i że ich kochacie bezgranicznie.

To wszystko powyżej nie przeszkadza w narzuceniu im dyscypliny, w stawianiu przed nimi zadań itp.

Jak sie chce to sie da pogodzić jedno z drugim.

 

Renia, ty czytasz w moich myślach :)

Ja tak robiłam/robię.... jak mój syn miał "czarne" mysli i doły psychiczne to opowiadałam mu jak bardzo na niego czekałam, jak sie cieszyłam jak sie urodził.... a on wtedy brał kasetę wideo i oglądał te stare nagrania jak był mały, i chodził na czworakach po podłodze w starym 29-metrowym mieszkaniu i gaworzył, a ja byłam w tle o kilkanaście lat młodsza i uśmiechnieta.

 

A jak jednego razu poszedł do koleżanki w pierwszych nowych firmowych adidasach i zostawił je w przedpokoju, a jej wilczur dokumentnie je pogryzł na strzępy, to przez dwie godziny rozmawiałam z nim, bo płakał bez opamiętania..... I dowiedział się, że takich butów będzie miał jeszcze w życiu 500 par i że ważniejszych jest tysiąc innych rzeczy.... poszedł spać z przeświadczeniem, że jak ma problem, to mama pocieszy, rozwieje wszelkie smutki i na wszystko znajdzie radę.

 

Dzisiaj jako dorosły ma inne problemy, ale z niektórymi nadal przychodzi do mnie.... i to jest mój sukces.

Może nie będzie ode mnie uciekał....?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Corcia jest slodka i pewnie trudno bedzie Ci stosowac w praktyce Twoje zasady w spr. wychowania dzieci :D :wink: Jednak po raz kolejny moge tylko podpisac sie pod nimi. Ja nie mam specjalnie duzo do zarzucenia swoim rodzicom, chociaz np. "dzieki" mamie dotad nie moge pozbyc sie kompleksow zwiazanych z moja figura (zawsze kazala mi sie odchudzac i robi to do dzisiaj)

Mojej corce powtarzam czesto, ze jest piekna, wyjatkowa, zdolna ( bo jest :wink: :D ), chociaz nie udaje mi sie ustrzec przed bledami w wychowaniu ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Corcia jest slodka i pewnie trudno bedzie Ci stosowac w praktyce Twoje zasady w spr. wychowania dzieci :D :wink: Jednak po raz kolejny moge tylko podpisac sie pod nimi. Ja nie mam specjalnie duzo do zarzucenia swoim rodzicom, chociaz np. "dzieki" mamie dotad nie moge pozbyc sie kompleksow zwiazanych z moja figura (zawsze kazala mi sie odchudzac i robi to do dzisiaj)

Mojej corce powtarzam czesto, ze jest piekna, wyjatkowa, zdolna ( bo jest :wink: :D ), chociaz nie udaje mi sie ustrzec przed bledami w wychowaniu ....

 

to pierwsze zdanie zabrzmiało tak, jakby łatwiej było wychowywać dzieci brzydkie i knąbrne :D

 

Jak juz pisałam, mam trójkę dzieci. I tak się cudownie składa, że kazde z nich ma bardzo zdecydowany, niełatwy charakter. Ale jednocześnie - kazde jest zupełnie inne, i nie działają wg tej samej instrukcji obsługi.

 

Ja mam jakieś uprzedzenia w kwestii urody, sama zawsze byłam szaraczkiem do potęgi, staram się nie mówić moim dzieciom zbyt często, ze są "ładne" - raczej mówię im, że ślicznie wyglądają, gdy się usmiechają, gdy się razem bawią, itp. Częsciej im mówię, jak cieszę się z tego, że sa mądre, dobre, pomocne, pomyslowe, samodzielne, itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najabsurdalniejsza /w załozeniu :) /złoścliwosc: to wy juz nie macie meldunku w mieście tylko na wsssssiiiii ??? Plus pogardliwa minka :) :lol: :lol: :lol: :lol: z widocznm poczuciem wyższości, ze ona ma jednak miasto w dowodzie :D

 

to niezłe ... uśmiałam się :)

 

To ja taka rozdarta sosna jestem - zmieniłam Toruń na Stary Toruń 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już przed kupnem naszego pierwszego mieszkania, szwagier dosłownie na mnie nakrzyczał, że kredyt nas zeżre i d... mokra, chociaż m o i rodzice nie dołożyli do tego mieszkania nic.

Kiedy tak sobie kiedyś powiedziałam szwagrowi, że zamierzamy budować jego reakcja była identyczna jak wtedy - nakrzyczał na mnie, że wszyscy jego znajomi, którzy się budowali przekroczyli budżet o kilkadziesiąt tysięcy.

 

Kofi, oni po prostu się o ciebie martwią..... :wink:

 

Moje układy z siostrą są dobre, otwarcie przyznała, że bardzo jej się podoba mój domek i chyba pod moim wpływem sama chciała kupić dom, ale się przestraszyła kredytu. Tyle, że my po równo dostałyśmy od rodziców książeczki mieszkaniowe z kilkoma tys. wkładu. Natomiast teściowie pomogli finansowo mojemu mężowi więcej niż jego bratu i mam wrażenie, że jest to powodem ukrywanych pretensji brata, prawdopodobnie podsycanych przez jego żonę. Szkoda, mamy dzieci w podobnym wieku, które się fajnie razem bawią, a rzadko gdzieś razem jeździmy (oni prawie zawsze mają wtedy inne plany). Dla mnie wniosek jest jeden - pomagać każdemu dziecku w możliwie równym stopniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to pierwsze zdanie zabrzmiało tak, jakby łatwiej było wychowywać dzieci brzydkie i knąbrne :D

Ależ skąd! Nie to miałam na mysli, po prostu, kiedy po 2 chłopcach rodzi się dziewczynka, do tego śliczna i najmłodsza :D :wink: , to chyba trudniej trzymac się zasad. :wink: Jednak sądząc po Twoich wpisach, nie masz z tym problemów. :p

Ja mam jakieś uprzedzenia w kwestii urody, sama zawsze byłam szaraczkiem do potęgi, staram się nie mówić moim dzieciom zbyt często, ze są "ładne" - raczej mówię im, że ślicznie wyglądają, gdy się usmiechają, gdy się razem bawią, itp. Częsciej im mówię, jak cieszę się z tego, że sa mądre, dobre, pomocne, pomyslowe, samodzielne, itp

No widzisz - sama piszesz, że jesteś szarakiem do potęgi, a może gdybys w dzieciństwie częściej słyszała, że jesteś śliczna, miałabys lepsze zdanie na temat swojej urody? Ja w to wierzę! Mysle, że zwłaszcza dziewczynkom/kobietom jest łatwiej, kiedy od malego są świadome swojej urody (oczywiście bez przesady!!!!) . Ale to może ja taka jestem dziwna, bo mam fiola na punkcie dziewczynek (bez podtekstów :D) zawsze chciałam miec córeczke i dobry los mi ją dał! Oczywiście zgadzam się, że nalezy podkreślac wszystkie zalety naszych dzieci a te dotyczące przymiotów duchowych i intelektualnych zwłaszcza. (i nie zapominac o upomnieniach, kiedy trzeba ...)

Buziaczki dla Twojej Makowej Panienki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to pierwsze zdanie zabrzmiało tak, jakby łatwiej było wychowywać dzieci brzydkie i knąbrne :D

Ależ skąd! Nie to miałam na mysli, po prostu, kiedy po 2 chłopcach rodzi się dziewczynka, do tego śliczna i najmłodsza :D :wink: , to chyba trudniej trzymac się zasad. :wink: Jednak sądząc po Twoich wpisach, nie masz z tym problemów. :p

 

No no no, kamieniczko, tylko nie rób tu ze mnie matki idealnej :D problemów mam mnóstwo, codziennie. Jestem chodząca wątpliwość ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myslę, że każda z nas ma jakieś wątpliwości. To jest po prostu nierealne, żeby wychowywać dziecko i mieć 100% pewności, że wszystko robi się na pewno dobrze.

 

dokładnie to samo mam na myśli, możesz zobić wszystko co w twojej mocy, żeby było git, a i tak może się coś spsuć po drodze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...