zielonooka 25.07.2007 10:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Liu- nie do konca chyba zrozumialas co chcialam przekazac (moze metnie napisalam) Mam lekki zal (podkreslam - lekki ) nie o to ze nie zafundowali wycieczki - bo czegos takiego nawet nie oczekiwalam tylko ze obiecali (sami z siebie i pamietam bylam bardzo mile zaskoczona) i... nawet nie o to ze nie dotrzymali slowa (co bym zrozumiala - ze np. wyslali na wycieczke do turcji brata i kasy juz nie starczylo ) tylko o to ze wyparli sie calej rozmowy i byli "bardzo zdiwieni", ze cos takiego mialo miejsce. Tylko dlatego to pamietam - - mi sie ta obietnica nie przysnila przeciez i moi rodzice doskonale to pamietaja Tylko moze bylo im glupio pogadac ze mna szczerze i wybrali najglupszy sposob na zaltwienie sytuacji - wyparcie oczywiscie - jest to bardzo błachy problem - zdaje sobie z tego sprawe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 25.07.2007 10:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 u mnie niby rodzice bardziej faworyzowali brata, ale wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Teraz, jak zbrakło nam na wykończenie , tata wyciągnał (po kryjomu przed mamą )zaskórniaki (20tyś ) i nam dołożył...a potem powiedział mamie, że nam dał Kocham ich bardzo mocno Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwia1667 25.07.2007 11:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Mi obiecywali, że jak się dostanę na studnia dzienne, to za część kasy, którą mają odłożoną na zaoczne sfinansują mi dwutygodniowy pobyt nad polskim morzem. Nie mogli uwierzyć, że się dostałam. Jak to możliwe?Wymyślili nawet teorię spiskową, że to na pewno jakiś ich wysoko postawiony znajomy (pan K.) w tajemnicy przed nimi załatwił mi te studia. Kiedy upomniałam się o ten wyjazd no to mnie zbesztali, jak ja mogę, oni tak ciężko pracują a ja chcę tyle pieniędzy przeturmanić. Aaaa, jak byłam w podstawówce były eliminacje do drużynny siatkarskiej Płomienia Sosnowiec. No i się dostałam. Rodzice: no na pewno sławetny pan K. załatwił. Niech żyje wiara we własne dzieci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwia1667 25.07.2007 11:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Co tam, opowiem jeszcze jedną historię. W II czy II klasie podstawówki pani w szkole pytała nas, które dzieci są bite przez rodziców. No to się zgłosiłam. Kiedy rodzice się dowiedzieli, naskoczyli na mnie, że przecież oni mnie nie biją, tylko czasami jak jestem niegrzeczna to dostaję "klapsy", że ja nie wiem co to jest prawdziwe lanie, nie wiem jak źle mają inne dzieci itd. I wiecie co? Uwierzyłam im. Uwierzyłam im, że to jest normalne. Swojej 8-leniej córce raz jedyny dałam klapsa kiedy miała 3 latka. Natychmiast ją przeprosiłam. Wyjaśniłam, że nie można bić ani dzieci ani drosłych i że nikt nie ma prawa jej uderzyć, dorosły czy dziecko, znajomy czy obcy. Dobrze, że nie powielam zachowań swoich rodziców. Z powodu tego incydentu do dej pory mam poczucie winy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 25.07.2007 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Problem z zazdrością mojego brata wynika po prostu z tego, że on jest......leniwy i wygodny. Kiedyś mi powiedział, że "nie każdy ma bogatego męża". Owszem, nie każdy. Ja też nie Mój mąż jest po prostu bardzo pracowity i ambitny. A mój brat uważa, że mu się należy. Odkąd jest dorosły (czyli odkąd ma własną rodzinę) biadoli na swój ciężki i niesprawiedliwy los. Zazdrości ludziom wszystkiego. I wg niego nie można uczciwie zapracować na dom czy auto. Wszyscy kradną, kombinują, ustawiają się, albo są bogaci z domu. Smutne to. Dokładnie jak mój szwagier. Tylko on jest jedynakiem, więc wszystko wylicza rodzinie swojej żony. Oprócz tego to całkiem fajny gość. Jeszcze miał potworne kompleksy związane z brakiem wykształcenia, ale nadrobił. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 25.07.2007 12:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Jeszcze miał potworne kompleksy związane z brakiem wykształcenia, ale nadrobił. Mój brat nie nadrobił Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 25.07.2007 15:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Mi obiecywali, że jak się dostanę na studnia dzienne, to za część kasy, którą mają odłożoną na zaoczne sfinansują mi dwutygodniowy pobyt nad polskim morzem. Nie mogli uwierzyć, że się dostałam. Jak to możliwe? Wymyślili nawet teorię spiskową, że to na pewno jakiś ich wysoko postawiony znajomy (pan K.) w tajemnicy przed nimi załatwił mi te studia. Kiedy upomniałam się o ten wyjazd no to mnie zbesztali, jak ja mogę, oni tak ciężko pracują a ja chcę tyle pieniędzy przeturmanić. Aaaa, jak byłam w podstawówce były eliminacje do drużynny siatkarskiej Płomienia Sosnowiec. No i się dostałam. Rodzice: no na pewno sławetny pan K. załatwił. Niech żyje wiara we własne dzieci. O, na temat wspierania dzieci i wiary w ich możliwości to mogę książkę napisać. W podstawówce zrobiłam dwie klasy w jednym roku (piątą i szóstą). Byłam wizytowką szkoły - olimpiady z każdego możliwego przedmiotu. Jakas "srebrna tarcza" z kuratorium. A moja matka uparła się, ze do zawodówki mam iść. Do huty szkła. I jeszcze - "przecież jak ci dobrze będzie szło, to mozesz nawet zrobić technikum po zawodówce" Poszłam do ogólniaka, ku ich oburzeniu. Jako jedyna miałam dwie piątki na egzaminach wstępnych. nigdy się tym nie zainteresowali. Średnia z matury - 5,66. Zainteresowanie - zerowe. Moja misja w ich domu to latanie na szmacie. Zdałam na dzienne studia na AE - ale wtedy byli już wyłącznie na etapie wyciągania ode mnie pieniędzy (tatunio na bezrobociu wyladował). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Małgonia 25.07.2007 16:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 No to ja mam powody do radości! Mam 2 siostry ( jestem średnia) i nigdy nie było między nami nieporozumień , wręcz przeciwnie - przyjażnimy się, tęsknimy za sobą, bo mieszkamy dość daleko, wspieramy się w każdy możliwy sposób.Teraz sekundują naszej budowie i ciesza się razem z nami.I myslę,że byłoby tak również, gdybyśmy mieszkały blisko! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 25.07.2007 16:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 W II czy II klasie podstawówki pani w szkole pytała nas, które dzieci są bite przez rodziców. No to się zgłosiłam. Cały czas się zastanawiam, czy w szkole mojego syna nikt takich ankiet nie przeprowadza. Bo mój dziewięciolatek-szantażysta, kiedy się na mnie wścieka (bo zabawki ma sprzątnąć, albo brata przeprosić), to wrzeszczy: WSZYSCY SIE DOWIEDZA, ZE MNIE BEZ PRZERWY BIJESZ, ZOBACZYSZ! - niestety, przyznaję, kilka razy dostał klapsa. I teraz potrafi manipulować moimi wyrzutami sumienia. Na dodatek, często jest agresywny wobec młodszego o pięć lat brata. Mnie od najmłodszych lat przyzwyczajano do tego, ze moje miejsce jest na szmacie. Umyte naczynia i podłogi świadczyły o mojej (i tak nikłej) wartości. Chciałam, żeby moje dzieci miały inaczej, żeby czuły beztroskę i radość dzieciństwa, uczucia zupełnie dla mnie obce. Zagalopowałam się w tym do tego stopnia, ze moje dzieci zaczęły traktować mnie jak pokojówkę w hotelu. I teraz na prośbe o posprzątanie swoich zabawek reagują złością. Ech, dużo pracy przede mną... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 25.07.2007 16:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 i jeszcze a propos wakacji: jedyną i bardzo wątpliwa wakacyjną atrakcją był dla nas wyjazd "śladami młodości" mojej matki. Zabita dechami wieś pod Wroclawiem. Duża odmiana dla kogoś, kto na codzień mieszka w zabitej dechami wsi pod Gnieznem. Jako anstolatka wkręcałam się w jakieś zbierane truskawek, itp, zeby jakąś kase mieć. Tak naprawde dopiero od kilku lat staramy się co roku gdzieś wyjechac podczas wakacji - i nie mam tu na myśli żadnych zagranicznych kurortów. A przecież nieźle zarabiamy. Po prostu, do tego stopnia mieliśmy wyryte w głowach, ze "nie zasługujemy" (mój mąż też z toksycznych, ech...) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 25.07.2007 16:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Ja kiedy powiedzialam , ze wychodze za maz uslyszalam tylko , ze "taki jak ON i tak sie z toba nie ozeni". I zeby sie nie ludzic. Poki co mija prawie 20 lat od tamtej pory . I miej czlowieku poczucie wlasnej wartosci Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 25.07.2007 16:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Ja kiedy powiedzialam , ze wychodze za maz uslyszalam tylko , ze "taki jak ON i tak sie z toba nie ozeni". I zeby sie nie ludzic. Poki co mija prawie 20 lat od tamtej pory . I miej czlowieku poczucie wlasnej wartosci Och, to ja jeszcze miałam tak: Zaczął się mną interesować mój obecny (i jedyny) mąż. Byłam już na wylocie (kończyłam liceum), ale jeszcze tam mieszkałam. No i podjeżdżał po mnie, kilka lat starszy. Własnym samochodem. Z CB radiem I z rodowym sygnetem na paluchu No i moja cudo matka wzięła moją siostrę na przesłuchanie: - Kto to jest? - Krzychu - idź zobacz, czy nie ma obrączki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 25.07.2007 17:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Ja kiedy powiedzialam , ze wychodze za maz uslyszalam tylko , ze "taki jak ON i tak sie z toba nie ozeni". I zeby sie nie ludzic. Poki co mija prawie 20 lat od tamtej pory . I miej czlowieku poczucie wlasnej wartosci No wlasnie dalas przyklad ze jak najbardziej "miej" Męża rrmi widzialam 2 x w zyciu "na zywo" -przesympatyczny, otwarty na ludzi i z ogromnym poczuciem humoru (pomijam drobny fakt ze przy okazji tez bardzo przystojny ) Ale wiesz - ja jakos wcale ale to wcale nie bylam zdziwiona ze taki ON sie z Toba ożenił Ok a taeraz wszyscy biora do łapek chusteczki i scieraja te wazelinke co kapie z ekranu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 25.07.2007 17:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 A a'propos nie mezów ale narzeczonych Nigdy, przenigdy zaden z nich nie przypadl do gustu mojej matce. Nigdy . Nawet jak byl przystojny , mily i ubieral sie schludnie - zawsze bylo jakies ale. Co gorsza moja matka nie stosuje metody krytykowania - bo to spokojnie umiem olewac i nie przejmowac sie. O nie, ona perfekcyjnie opanowala jedyna metode jaka mnie rusza i sprawia ze troche sie tam przejmuje . Mianowicie - ja to nazywam : "cierpi za miliony". Wzdycha, martwi sie, ma skopany humor, mowi mi ze sie o mnie martwi. Ze "on" to to albo smo. I ze nie bedzie dobrze i ze mnie skrzywdzi itepede. I chyba sie sama tak nakreca ze faktycznie zaczyna sie martwic i autentycznie w to wierzy. Najgorzej bylo z biednym y_notkiem - bo rozwiedziony bo dzieciaty , bo "pies na baby" i cynik. A to ja go puscilam w trabe tak naprawde a przy okazji wyszlo ze facet umie sie zachowac w takiej sytuacji (nie bylo zadnych scen, zadnych pretensji i jeszcze naparwde bardzo uczciwie potraktowal mnie przy wspolnym rozliczaniu wlozonej kasy na niedoszly wspolny dom - naprawde 100% facet z klasa) Efekt - kazdego faceta staralam sie trzymac jak na najwieksza odleglosc - bo pomimo iz wiem ze jest to klasyczna sztuczka psychologiczna i wzbudzanie we wmnei poczucia winy - calkowicie odporna nie jestem ps. z obecnym moja mama ma problem bo : kawaler, niejedynak, przystojny, wysoki, odpowiedzialny, mily, czysty , pedant, opanowany, nie tak zle zarabiajacy, z wlasnym domkiem . Co by tu wymyslec? Aaaa! no tak - ma zawod do bani i "jeszcze bede miala same z tym problemy ":D:D:D:D:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 25.07.2007 18:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 ...O, na temat wspierania dzieci i wiary w ich możliwości to mogę książkę napisać... To ja się przyłączę i napiszę też kilka rodziałów. Niech to będzie praca zbiorowa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 25.07.2007 18:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 ...O, na temat wspierania dzieci i wiary w ich możliwości to mogę książkę napisać... To ja się przyłączę i napiszę też kilka rodziałów. Niech to będzie praca zbiorowa och, ależ by mi się przydała kasa z tej ksiązki te wywiady, spotkania z czytelnikami A teraz trochę bardziej serio: Nie byłoby takie głupie opublikowac pracę na temat wpływu toksycznych rodziców na dorosłe życie swoich dzieci. Ja się i tak przyznaję tylko do tych bardziej lajtowych reperkusji. I pewnie wiele z was więcej ukrywa niż pisze. Przydałoby się jakies zamknięte forum na początek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 25.07.2007 18:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 A teraz trochę bardziej serio: Nie byłoby takie głupie opublikowac pracę na temat wpływu toksycznych rodziców na dorosłe życie swoich dzieci. . Takich publikacji jest bardzo wiele na rynku i mysle ze nie odkrylybysmy zadnej "ameryki":) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 25.07.2007 18:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 A teraz trochę bardziej serio: Nie byłoby takie głupie opublikowac pracę na temat wpływu toksycznych rodziców na dorosłe życie swoich dzieci. . Takich publikacji jest bardzo wiele na rynku i mysle ze nie odkrylybysmy zadnej "ameryki":) się nieprecyzyjnie wyraziłam. Wiem, że jest dużo literatury na ten temat. Sama wszystkim polecam S.Forward. Trafiłam też na pozycje niestrawne. nieistotne. Forward dramatyzm osiąga poprzez wybranie sobie bardzo niewielkiej grupy osób do omówienia jednego typu toksyczności. Ja myślę o większej grupie badawczej No i większa analiza konsekwencji w doroslym życiu. Mniej amerykańskie podejście jednym słowem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 25.07.2007 19:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Rozumiem Natomiast - gdyby chcciec powaznie pomyslec o czyms takim - watpie czy by sie znalazy chetne osoby. ja - np. mimo ze sobie tam cos ponarzekalam - nie uwazam moich rodzicow za "toksycznych " Ot - po prostu - nie sa idealni Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 25.07.2007 19:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Męża rrmi widzialam 2 x w zyciu "na zywo" -przesympatyczny, otwarty na ludzi i z ogromnym poczuciem humoru (pomijam drobny fakt ze przy okazji tez bardzo przystojny ) Ale wiesz - ja jakos wcale ale to wcale nie bylam zdziwiona ze taki ON sie z Toba ożenił Ok a taeraz wszyscy biora do łapek chusteczki i scieraja te wazelinke co kapie z ekranu ekhmmm normalnie Kurna dobrze ,ze chociaz poczucie humoru mam ps,Jak cos to sie spotkamy jak Jego nie bedzie , bo tak powinno byc lepiej dla nas wszystkich ps 2. To wszystko co tutaj piszemy to tak naprawde sa ludzkie nieszczescia. Moze ida sie tak zyc ,czasem zapominajac. Ja ostatnio uswiadomilam sobie jeszcze jedna rzecz w tym wszystkim . Nie napisze o tym , bo to zbyt zenujace. Oczywiscie mialoby tytul wszystko o mojej Matce Capri ja sie dorzuce z tym do ksiazki , jak co to moge autografy dawac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.