Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Przeprowadzka do nowego domu- jak to sobie wyobra?acie?


Szadam

Recommended Posts

No właśnie. :-? Wielu z nas planuje, buduje, buduje, buduje, aż pewnego dnia nastąpuje moment przeprowadzki. I tu moje pytanie - w jakim stanie zaawansowania robót, czy wykończenia wnętrza, zagospodarowania terenu planujecie się wprowadzić, bądź już to macie za sobą. Znam ludzi, którzy zamieszkali prawie na budowie mająć dywan na gołej posadzce, schody na piętro jak drabina. Inni właśnie kończą dopieszczanie ostatnich detali zagospodarowania terenu, są po wyposażeniu kuchni itp, a ciągle twierdzą, że to jeszcze nie ten moment. Ja mam zamiar wybrać coś pośredniego :D posadzki z podłogami, ale zagospodarowanie terenu, barmy bruki i tarasy to spiewka przyszłości.

Ciekawe co SZANOWNE FORUM powie na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 82
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dobrze jest mieć termin, ważny z jakiegoś względu. Na przykład sprzedaż lokum, w którym mieszkamy. Dla nas takim terminem jest sezon grzewczy. Zrobimy wszystko, żeby nie płacić podwójnie za ogrzewanie, nowy dom i tak trzeba będzie grzać, a partycypowanie w kosztach tu gdzie teraz mieszkamy, to niebagatelne sumy. Szczególnie, że jest to realne. Zawsze można dopieszczać i odwlekać w nieskończoność. Pewnie nie chcielibyśmy być narażeni na remont w nowym domu w krótkim czasie, ale już wiemy, że odpuścimy ze względu na koszty jedną łazienkę i prawdopodobnie posadzkę w piwnicy (czyli i tak trzeba będzie wpuścić ekipy). Pewnie też kuchnię wyposażymy w to co mamy. Meble zawsze były u nas niedoiwestowane. Czyli tak naprawdę podobnie jak Szadam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My jako termin realny i wymarzony mieliśmy święta. Jeszcze miesiąc temu wydawało się mi to realne, dzisiaj mam pewne wątpliwości. Jeszcze tyyyyle roboty. Mieszkanie myślałem, że też sprzedam łatwiej. Na dziś 0 ofert, a ceny jakie tu chodzą to 950/m2. Z drugiej strony może to lepiej niż znajomy - sprzedł mieszkanie nim nowy dom pozwoli mu na zamieszkanie. Teraz mieszka kątem z rodziną u rodzinki, a że ma już dorosłe dzieci to zrobił się niezły pasztet.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wyglądało to tak:

- parter prawie gotowy (bez kominka, nadal go nie mam), na siłę osadzony zlewozmywak w kuchni, brak drzwi w kabinie natryskowej, brak instalacji anteny satelitarnej i zwykłej

- poddasze gotowe tylko w części instalacyjnej i łazienkowej - brak paneli, sam je układam do teraz

- otoczenie - dziki Teksas w momencie sprowadzania się, palety jako ścieżka. Teraz jest inaczej, ale we wrześniu 2002..... Święty Boże....

- samochodem mogłem wjechać w suche albo mroźne dni. Teraz mam już kostkę "zielony parking", ale we wrześniu .....

Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że termin przeprowadzki to sprawa bardzo indywidualna. Nam bardzo się spieszyło, bo cały czas wynajmowaliśmy mieszkanie, a wiadomo w Warszawie to sumy niebagatelne. Tak więc przeprowadziliśmy się do domu, w którym jedna ekipa kończyła ocieplanie poddasza (mieszkali na górze), a druga kładła terakotę na dole. Nikomu nie polecam tego rozwiązania :evil: , wspominam to jako mały koszmarek. Natomiast pewnym jest, że im szybciej się sprowadzicie, tym więcej robót się wykona. Nie jeździsz już specjalnie "na budowę", aby coś zrobić tylko od razu po pracy jesteś u siebie. Mój mąż zamiast siadać przed telewizorem brał się za montaż gniazdek, równanie terenu, porządkowanie pomieszczeń itp.

I jeszcze jedno na etapie stanu prawie surowego możesz jeszcze coś zmienić/ przerobić, ale będziesz wiedział co zmienić tylko wtedy, gdy zaczniesz użytkować swój dom.

 

powodzenia,

Karolina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hi Hi Hi :D

 

A u nas wszystko się pokiełbasiło i z konieczności musieliśmy się przeprowadzić 2 dni po wylewkach na parterze. Oczywiście nie było mowy o jakimkolwiek standardzie - większość rzeczy do dzisiaj (2 tygodnie) jest zapakowana w kartony i worki na poddaszu i w garażu.

 

A było to tak, że w sobotę zaczęliśmy się pakować, a w poniedziałek o 17 zajechała ciężarówka - 2 godziny później było już po wszystkim.

 

Zapewne dla wielu taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania. Ale taka sytuacja ma wiele zalet. Nie ma konieczności dojazdów więc jest więcej czasu na dopilnowanie fachowców i własne prace. Łatwiej wszystko przemyśleć i obmierzyć (parę koncepcji po tygodniu mieszkania już nam się pozmieniało). W efekcie prace nabierają większego tempa i są bardziej przemyślane (zmieniliśmy np.: kolor ścian w sypialniach ze względu na różne nasłonecznienie o różnych porach dnia, albo nocne oświetlenie podbitki).

 

Zresztą - w czasie wakacji często zdarza się nam mieszkać w gorszych warukach (kempingi, namioty, itp) i traktujemy to jako dobrą zabawę. To kwestia nastawienia - my nie żałujemy - jakbym się cofnął w czasie to bez wachania zrobiłbym tak samo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla nas agumentem "koronnym" była obawa że jak kiedyś zajedziemy na budowę to będzie mozna od nowa zaczynać robić instalacje, kupować kocioł i grzejniki a może wstawiać nowe okna itp. Drugi argument to sprzedane mieszkanie.

Przeprowadzka "meblowa" z mieszkania M3 do nowego domu była sprawna, gorzej z wszystkimi "potrzebnymi" przedmiotami (100 kg książek i innych papierów które pod żadnym pozorem nie mogą zginąć), garderobą, szkłem itd. to już przewieźliśmy samochodem osobowym.

Przeprowadzka to był "ciekawy" moment, zwłaszcza dla mnie, w mieszkaniu mieszkało się dobrze, dzielnica dobra, znałem wszystkie potrzebne sklepy, wszystko blisko a budowa kojarzyła mi się z permanentnym bałaganem i ciągłym brakiem czegoś tam, a zwłaszcza kasy, tylko dzięki mojej energicznej żonie odbyło się to w miare bezboleśnie.

Po przeprowadzce jeszcze "długo" nie mieliśmy siły się cieszyć, teraz po 9 miesiącach mieszkania w domku,9 jak mówię po "porodzie" mogę powiedzieć cieszymy się bardzo i choć mamy jescze dużo do zrobienia, to jednak TO JEST TO o co "walczyliśmy". Pozdrawiam wszystkich, którzy są przed i po przeprowadzce, życze jak najmniej stresów z tego powodu, jestem przekonany że i tak na koniec powiecie, "opłaciło się".Gall

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My wprowadziliśmy się w stanie dla wielu możliwym do zaakceptowania, czyli podłogi, pomalowane ściany, wykończona jedna łazienka i poddasze. Brak było natomiast ogrzewania i ciepłej wody, ponieważ szanowny gazociąg jeszcze nie zdążył się rozrosnąć na nasz teren. Że było to w maju to ogrzewanie nie straszne (zwłąszcza, że mamy kominek), ale woda to już gorzej. Pocieszaliśmy się jednak faktem, że dawniej wogóle jej nie mieli pod ręką i jakoś żyli Ci nasi przodkowie. Perspektywa gazu się przybliża, panowie kopią, a nam coraz cieplej jak myjemy ręcę.

Sama przeprowadzka? Mało przyjemna. Nadziwić się nie mogliśmy co my nagromadziliśmy w dwóch pokojach przez ostatnie lata.

Pakowania co niemiara, żeby sam przewóz zajął dwie godziny. A potem to już same przyjemności: ten obraz tutaj, a tamta witrynka może w tamtym rogu.

Dodam, że ogród też do modelowych jeszcze nie należy, ale jest ogrodzony i pokryty "trawą".

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My wykończyliśmy dół czyli podłogi, ściany, łazienka. Przewózka przyczepą za naszą sieną zajęła 4 kursy ,a wcześniej "drobiazgi" woziłem przez 2 tygodnie.

 

Dopiero po wprowadzeniu się robiliśmytaras, ocieplenie poddasza, regipsy, ocieplenie i tynkowanie domu. A wszystko dlatego, że nasze mieszkanie kupil pierwszy klient i nawet zapomnial się targować:D

 

Na wiosnę zrobiłem trawnik, a teraz w kolejce czeka cokół domu, barierka balkonu, płytki na schodach, podłogi i łazienka na górze oraz malowanie na górze. Z tym, ze dół już też podpada pod pędzel, bo dzieci mam zdolne, oj zdolne!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My też z obawy przed przeprowadzkowymi stratami chcieliśmy wozić naszym kombi rzeczy mniejsze, a cenniejsze i kruchsze. W sumie z braku czasu wszystko zabrała firma przeprowadzkowa - jak pisałem trwało to 1,5 godziny (znoszenie, przewóz i wypakowanie), kosztowało 200 złociszy i wszystko jest w najlepszym porządeczku - jak nie traficie na jakiś nurków to IMHO nie warto się samemu szarpać z tobołami.

 

Co do ciepłej wody to my też jeszcze nie mamy gazu - ale kupiłem za 198 zł bojler elektryczny 8 litrowy - to w zupełności wystarcza do mycia, a nawet do kąpieli (w 30 minut mozna wyprodukować ze 50 litrów ciepłej wody).

 

Z bałaganem podobnie - bałagan na 40m2 to tragedia - ale na 200 m2 zawsze można tak to zorganizować, żeby wydzielić czystą część domu.

 

W sumie na wszystko znajdzie się sposób - nie taki wilk straszny jak go malują ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

Minęło kilka miesięcy. Odświeżam moje wcześniejsze zapytanie - jak sobie radzicie z przeprowadzkami? Co z waszymi planami? Ja już wiem że się wyrobię do końca roku. Mam już ciepełko, do końca tygodnia skończę łazienkę górną. Podlogi na poddaszu trzeba będzie wycyklinować i pomalować. Ściany pomalować. Do kuchni jakieś mebele i i już już można świętować. Salonu nie robimy, bo tam ma być parkiet, a z tym ponoć lepiej poczejać na zakńczony sezon grzewczy. W takim układzie z kominkiem tez zaczekamy ( chyba :D )

W domciu to chyba będzie fajnie, ale dojście to będzie prawdziwe zimowe safari.

Nasz problem to brak zainteresowania naszym dotychczasowym mieszkaniem :( :evil: :oops: :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też Bilbo....chociaż mi jeszcze daleko, ale pocieszam się że może jednak nie. I nie mam dużych wymagań - wystarczy mi aby był prąd, woda i było CIEPŁO. Resztę zrobimy stopniowo, ważne aby najpierw zamieszkać i móc się gonić z własnymi dziećmi i bawić w chowanego.

 

Pozdr...G

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My sie wprowadzilismy 5 lipca, jeszcze w lutym nie bylo zadnej instalacji tylko stan surowy a ja ciagle mowilam: na wakacje, a wszyscy sie po glowie pukali. No i udalo sie, tez na wejscie gazu nie bylo ale po tygodniu juz sie pojawil, i dobrze , bo docenilismy jakie to wazne miec cipla wode. Poza tym fajnie jest sie wprowadzic jak jeszcze sporo do zrobienia bo potem wszystko 10 razy bardziej cieszy. Na przyklad przez miesiac nie mielismy stolu i jak zrobilismy jadalnie to tanczylismy na stole ze szczescia ze nie trzeba sie juz zginac i jesc na podlodze. I tak ze wszystkim jest, jak sie pojawily wieszaki w przedpokoju to tez radosc , ze sie ciuchy nie walaja po domu, ale to sa drobiazgi, wazne zeby przed przeprowadzka skonczyc roboty brudne , do ktorych potrzebne sa ekipy, bo jak sie juz zamieszka, to sie ma wstret do wpuszczania obcych do domu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...