Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pomoc ze strony rodziny ???


krzsieeek

Recommended Posts

Witam wszystkich .Otóż nurtuje mnie pytanie czy na waszych budowach macie jakąś pomoc np. ze strony żony i córki.Ja nie mówię o noszeniu cegiel ,ale jest wiele przeróżnych prac porządkowych i innych.

Moja rodzina jest wręcz zbulwersowana że jak ja mogę wymagać od nich czegoś takiego.NIe wiem czy ja jestem dziwny że chciałbym czuć jaieś zaangażowanie w takie przedsięwzięcie jakby tego nie brać rodzinne.

Pozdrawiam życzę powodzenia

 

za mało danych, żeby cokolwiek powiediziec.

- w jakim wieku jest ta córka, co ma pracować?

- w jakiej kondycji jest żona?

- czyim pomysłem jest dom?

- w jaki sposób poprosiłes zonę o pomoc?

 

 

 

 

Mnie nie chodzi o faktyczną pomoc w robotach fizycznych bo nawet ja nie mam zbyt wiele czasu spędzac na budowie , bo ktoś na to musi zarobić ale każde wolne popołudnie , czy sobotę spędzam na budowie .Tak samo w ciągu dnia czasami muszę się dwa , trzy razy pojawic na budowie i uważam to za normalne ale trochę niepokoi mnie podejście moich dziewczyn , które uważają że do czasu przeprowadzki dla nich nie ma zajęcia.

 

Powyższe pytania pozwolą wyeliminowac sytuację na przykład taką:

żona, po 10 godiznach spędzonych w biurze, z pękającą głową od wydziwiań szefostwa / petentów przewożona jest przez małża na działkę i słyszy: te palety załaduj na przyczepę, a potem wykop dziury pod słupki na ogrodzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja diagnoza:

Żona nie identyfikuje się z tym domem. Nie ona go chciała, nie wymarzyła go sobie. Zgodziła się, albo nie była pytana, a teraz jest jej obojętne. Chce mieć lokum i to wszystko. Wypisz wymaluj moja ciocia - a bo jej mąż tak chciał mieć dom, to niech sobie zbuduje. Ale ona - kobieta luksusowa- może najwyżej zająć się kupnem firanek czy wyborem koloru ścian. A cała ta budowa to zawracanie głowy, wygodnie żyć można i w blokach albo kupić coś gotowego :D

 

Chyba nie są po prostu zarażone chorobą budowlaną. Może za mało rozmawiacie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż...

Ja też wychodzi na to "babochłop" :lol:

I chętnie coś robię na placu naszej przyszłej budowy, chętniej niż mąż :roll:

Odnośnie kobiety luksusowej- jak kobieta luksusowa w końcu coś zdecyduje się zrobić to mąż chyba się ze wzruszenia popłacze i o wiele bardziej to doceni niż gdyby robiła codziennie :-?

Może powinnam się przestawić na luksusową :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż...

Ja też wychodzi na to "babochłop" :lol:

I chętnie coś robię na placu naszej przyszłej budowy, chętniej niż mąż :roll:

Odnośnie kobiety luksusowej- jak kobieta luksusowa w końcu coś zdecyduje się zrobić to mąż chyba się ze wzruszenia popłacze i o wiele bardziej to doceni niż gdyby robiła codziennie :-?

Może powinnam się przestawić na luksusową :roll:

 

:o kurcze , to wychodzi na to , że ja też " babochłop" :wink:

Ale na szczęście mi z tym dobrze .

Pomimo tego , że pracuję zawodowo , zajmuję się dzieckiem i prowadzę dom to uwielbiam jeździć na budowę .

Zawsze znajdę sobie jakieś zajęcie . Zresztą nie ma dnia , aby nie było tam coś do zrobienia dla mnie .

Mąż buduje sam dlatego wszelka pomoc jest wskazana .

Jestem dumna z tego , że nasza budowa jest zadbana .

Ostatnio kierowca , który przywiózł żwir powiedział , że takiej czyściutkiej budowy to nigdy w życiu nie widział :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

krzsieeek nie będę się chwalić co ja robię na budowie tylko,mam dla Ciebie radę. Postaraj się zmienić swoją sytuację mieszkaniową, jeśli powiększenie rodziny nie jest możliwe to kup 2 psy i kota. Kiedy żonie zacznie doskwierać ciasnota zacznie się dopytywać o termin przeprowadzki, a może nawet coś zacznie pomagać na budowie. :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem czy będziesz w stanie zmusić żonę do zaangażowania w budowę, jeśli ona tego nie czuje :wink: Może tak naprawdę nie pragnie tego domu i jest jej dobrze tak jak jest. Chyba musicie o tym porozmawiać :-?

Z mojego życiowego doświadczenia (prawie 30-letni staż małżeństwa) oraz z powyższych wpisów wynika że najbardziej cieszy gdy pracujemy wspólnie i dla siebie, każdy oczywiście na miarę swoich sił. U nas np. ze względu na moje przypadłości z kręgosłupem mąż nie pozwala mi dźwigać ciężarów, ale są rzeczy które mogę robić i nie wyobrażam sobie aby tylko siedziała i przypatrywała się jak inni pracują :roll:

Zyczę powodzenia w dalszej budpowie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich .Otóż nurtuje mnie pytanie czy na waszych budowach macie jakąś pomoc np. ze strony żony i córki.Ja nie mówię o noszeniu cegiel ,ale jest wiele przeróżnych prac porządkowych i innych.

Moja rodzina jest wręcz zbulwersowana że jak ja mogę wymagać od nich czegoś takiego.NIe wiem czy ja jestem dziwny że chciałbym czuć jaieś zaangażowanie w takie przedsięwzięcie jakby tego nie brać rodzinne.

Moje damy odwiedzają budowę średnio raz w miesiącu. I dlatego ciekawi mnie czy jest to normalne .

Pozdrawiam życzę powodzenia

 

Nie wiem dlaczego tak masz, a raczej mają TAK twoje dziewczyny. Nie wiem w jaki stopniu pragną tego domu.......

Ja gdyby mi tylko pozwolili, to z kielnią też bym latała..... a tak, to tylko ponad dwie tony stali z mężem przeniosłam, ileś tam kubików drewna, kwadraciaki i takie tam różne rzeczy sobie robię....... każda z forumowiczek pomaga jak umie, bądź może- o czym pisały wyżej - u nas ja jestem mózgiem całej budowy........ i nawt dostałam komplement od jednego z forumowiczów :oops: ............... i jak mi skrzydła wtedy urosły :roll: ........

 

Może TWOJE dziewczyny trzeba jakoś zachęcic.....sama nie wiem co Ci poradzic - ale rozmowa z pewnością będzie ok na początek.

Trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 3 weeks później...

przyjeżdzam na budowę, robię sobie kawę, maluję paznokcie, a kiedy wyschną z grubsza biorę młot udarowy i wykuwam w piwnicy dziurę pod kanalizację ...

albo inne"typowo męskie :wink: " prace

tylko do sprzątania nikt mnie nie przekona :oops: :oops: :oops: ...no chyba że nie ma innego "chętnego"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Moja połowa twierdzi, że bedzie pomagać w wszelkich pracach lekich i w ramach własnych możliwości i wolnego czasu. Na działkę póki co to lubi jeździć.

Czas pokaże do jakich prac bedzie zdatna i przydatna, hehehehee

Już ja zadbam, żeby się nie nudziła. (wkońcu piasek do murowania można przesiewać bez końca :wink: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego tak masz, ja też bym z kielnią latała gdybym wiedziała jak i co, ostatnio chcę sie nauczyć fugować spoiny- korci mnie to bardzo, tylko ,że ja jestem w identycznej sytuacji jak ty tylko ,że inna płeć reszta nie robi nic i szlag mnie trafiała . Ja budowę prowadzę i ja ja wykańczam ale jestem sama. Szkoda,że rodzina nie garnie sie . nie chca tego domu czy masz małą siłę perswazji. Fajnie być łania i udawać ,że nic nie umie. Bardzo fajnie ,że nie ma się sił. Ale kamienia z działki to by mogły powybierać lub ponosić gruz w taczce , szkoda . Wniosek- nie chcą tego domu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z mężem w czasie urlopu kopałam fundamenty...budowlańcy od sąsiadów mieli ubaw, Pan co wode nam podłączał też nie mógł się napatrzeć... a ja ostro kopałam... może nie za dużo, może wolniej ale zawsze....

Przy zasypywaniu fundamentów to już we czwórkę pracowaliśmy, dziewczyny miały fajną zabawę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zniesmaczeni bylejakością pracy "specjalistów budowlańców" wraz z mężem sami samiusieńcy ociepliliśmy sobie fundament (lekarz i księgowa). Przez tydzień szukaliśmy specjalnego styropianu a później to już z górki; 2 dni wspólnego klejenia.

Trzeciego dnia mąż w pracy a ja w rowie montowałam folię kubełkową a tu wchodzi obcy na działkę i do mnie z pytaniem: nie wiecie panowie gdzie mieszka pan x? :o

Zbaraniałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zniesmaczeni bylejakością pracy "specjalistów budowlańców" wraz z mężem sami samiusieńcy ociepliliśmy sobie fundament (lekarz i księgowa). Przez tydzień szukaliśmy specjalnego styropianu a później to już z górki; 2 dni wspólnego klejenia.

Trzeciego dnia mąż w pracy a ja w rowie montowałam folię kubełkową a tu wchodzi obcy na działkę i do mnie z pytaniem: nie wiecie panowie gdzie mieszka pan x? :o

Zbaraniałam.

 

Księgowe to jednak pracujące kobietki, księgowa pozdrawia księgową :D . Położyłam 100 metró paneli, fugowanie łazienki to także ja. To co mogę to robię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...