Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 180
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Fajny wątek :D To i ja wam opowiem mój największy obciach w życiu :oops: Będąc dzieckiem nie przykładałam wagi do porządków w swojej garderobie, zawsze gdzieś się śpieszyłam i wszystko robiłam na ostatnia chwilę. Któregoś dnia miałam na rano do szkoły, była pożna jesień i trochę mi się zaspało :wink: W pośpiechu - i tak będąc już spóżniona wskoczyłam w ciuchy które miałam pod ręką . Pobiegłam licząc , że złapie autobus. Po drodze spotkałam sąsiadkę - wybierała się na zakupy rowerem :) mijając mnie zatrzymała się zadajac mi pytanie - co ciągnę za sobą ? :D Obejrzałam się zdziwiona :D zobaczyłam cos długiego , oblepionego błotem i zwiędłymi liśćmi !! :D Zgadnijcie co to było? :D To wystające na pół długości moje rajstopy :oops: :oops: Na moje szczęscie nie doszłam jeszcze do przystanku :oops: :oops:
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-1994173
Udostępnij na innych stronach

Z rajstopami to mi sie tez kilka razy zdarzyło z tym że nigdy mi nie wypadły spod spodni ale w najmniej odpowiednim momencie dały znać o sobie. :oops: :oops:

 

Ale przypomniał mi się obciach ale na szczęście nie mój :roll:

Opowiadała mi to moja mama, dosyć dawno zresztą.

Stała na przystanku autobusowym ,koło mojej mamy stał mężczyzna czekał na kobietę która wysiadała z autobusu, i w momencie kiedy zaczęła schodzić po stopniach spadła jej spódnica :oops: :oops:

została w samej halce. :o

A facet cały czerwony zwiał :roll:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-1995575
Udostępnij na innych stronach

Opowiadała mi to moja mama, dosyć dawno zresztą.

Stała na przystanku autobusowym ,koło mojej mamy stał mężczyzna czekał na kobietę która wysiadała z autobusu, i w momencie kiedy zaczęła schodzić po stopniach spadła jej spódnica :oops: :oops:

została w samej halce. :o

A facet cały czerwony zwiał :roll:

taki facet to dopiero obciach... :lol:

żeby uciekać przed opadającą spódnicą?! :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-1995606
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek
Opowiadała mi to moja mama, dosyć dawno zresztą.

Stała na przystanku autobusowym ,koło mojej mamy stał mężczyzna czekał na kobietę która wysiadała z autobusu, i w momencie kiedy zaczęła schodzić po stopniach spadła jej spódnica :oops: :oops:

została w samej halce. :o

A facet cały czerwony zwiał :roll:

taki facet to dopiero obciach... :lol:

żeby uciekać przed opadającą spódnicą?! :wink:

 

 

wszystko zależy od tego, co on tam zobaczył... :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-1995678
Udostępnij na innych stronach

A ja pamiętam, z dzieciństwa, był rok może +/- 1980, byliśmy u sąsiadów i oni mieli taż dwóch chłopaków - naszych rówieśników. Sąsiadka zrobiła chleb z masłem dla swoich dzieci, to i nam dała. My to spróbowaliśmy, popatrzeliśmy po sobie i pytamy co to za masło, bo takie troche inne. A kumple tak jakby nie rozumieli czego pytamy o rzeczy oczywiste, powiadają że to ruskie masło. To my od razu tak kilka pajd z tym masłem wsuneliśmy, bo tego w domu nie było i takie to dobre było!!! I jak wieczorem przyszło do kolacji to my zamiast wcinać chlebek masełkiem smarowany, zaczeliśmy z żalem głośno opowiadać jakie to koledzy z sąsiedztwa mają klawe życie bo im mama daje chleb z ruskim masłem, a my musimy zwyczajne jeść! I poleciała mama do sąsiadki i dostaliśmy chlebek z ruskim masłem! Jaka to była wyżerka!! Po jakimś czasie, jak byłem starszy dowiedziałem się, że jak sąsiadka masła w sklepie nie dostała, to swoim pociechom, a czwórkę ich miała chlebek z margaryną serwowała. Tyle że chleba z margaryną nikt by do ust nie włożył, ale ruskie masło to wszyscy wcinali :lol:
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-1997900
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Fajne te Wasze opowiadania.

Ja wychowałem się w Warszawie na cytadeli, więc bywanie na jej obrzeżu należało do normalnych codziennych czynności, później nawet szkołę nam postawili na skraju fosy, to urywaliśmy się z lekcji i na cytadelę. Raz nawet na wagarach w pobliskim parku na ławce zobaczyliśmy nieciekawie rzężącego gościa z nożem w plecach, powiadomiliśmy patrol milicji i nie dość, że może uratowaliśmy gościowi życie to i nas spisano za wagary.

Ale to nic chcę opisać wydarzenie, które miało miejsce na naszym podwórku i dotyczyło oczywiście naszych eskapad na cytadelę. Tam przy cytadeli, na zboczu fosy był mały bunkier jak żeśmy nazywali, taka pomieszczenie w stoku z solidnymi drzwiami. Do niedawna stali tam wartownicy, których ciągle męczyliśmy naszymi pomysłami. Ale teraz już wartowników nie było i drzwi były otwarte. Chodziło się tam na wagary, a dodatkową atrakcją było wygrzebywanie z podłogi, którą był ubity piasek, naboi karabinowych z różnych okresów i rozbieranie ich na czynniki pierwsze i w tej formie trafiały do kieszeni. Cytadela funkcjonowała ponad 100 lat. Ojciec znajdując te militaria w naszych kieszeniach często wynosił nocą do śmietnika.

Pewnego dnia starsi koledzy sprokurowali coś o czym do końca nie wiedziałem, ale ukryli to w pojemniku na śmieci, takim metalowym z pokrywą. Pojemnik za to stał w śmietniku wymurowanym z białej cegły taki ażurowy jakich jeszcze wiele w Warszawie. Z pojemnika wyprowadzili lont do samej ziemi, a dalej usypali ścieżkę prochową, jeszcze proch potrzebowali i zbierali od wszystkich kto tylko miał. Potrzebowali tylko kogoś kto by im tę ścieżkę prochową podpalił. I padło na mnie. Maiłem wtedy krótkie spodenki, bo było ciepło na dworzu. Dostałem zapałki i podpaliłem ścieżkę prochową. Proch się palił szybko więc niedługo dotarł do lontu wystającego z pojemnika.mnie jakby sparaliżowało, zamiast odejść na bezpieczną odległość to stałem tam gdzie podpaliłem proch z rozdziawioną buzią i czekałem co to będzie.

No i stało się!!

Wybuch był całkiem niezły, pokrywa otworzyła się z hukiem a wybuch był na tyle duży, że zauważyłem, że dach śmietnika uniósł się nieco do góry, a wszystkie cegły z których był zbudowany śmietnik poluzowały się, ale po wszystkim dach opadł na poruszone ściany i jakoś to wszystko się nie przewróciło. A ja wtedy spojrzałem na swoje nogi i zobaczyłem mnóstwo małych ranek, to były odłamki i resztki prochu, z nóg lała się krew. Z płaczem pobiegłem do domu, gdzie oczywiście dostałem w skórę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2016857
Udostępnij na innych stronach

Fajne te Wasze opowiadania.

Ja wychowałem się w Warszawie na cytadeli, więc bywanie na jej obrzeżu należało do normalnych codziennych czynności, później nawet szkołę nam postawili na skraju fosy, to urywaliśmy się z lekcji i na cytadelę. Raz nawet na wagarach w pobliskim parku na ławce zobaczyliśmy nieciekawie rzężącego gościa z nożem w plecach, powiadomiliśmy patrol milicji i nie dość, że może uratowaliśmy gościowi życie to i nas spisano za wagary.

Ale to nic chcę opisać wydarzenie, które miało miejsce na naszym podwórku i dotyczyło oczywiście naszych eskapad na cytadelę. Tam przy cytadeli, na zboczu fosy był mały bunkier jak żeśmy nazywali, taka pomieszczenie w stoku z solidnymi drzwiami. Do niedawna stali tam wartownicy, których ciągle męczyliśmy naszymi pomysłami. Ale teraz już wartowników nie było i drzwi były otwarte. Chodziło się tam na wagary, a dodatkową atrakcją było wygrzebywanie z podłogi, którą był ubity piasek, naboi karabinowych z różnych okresów i rozbieranie ich na czynniki pierwsze i w tej formie trafiały do kieszeni. Cytadela funkcjonowała ponad 100 lat. Ojciec znajdując te militaria w naszych

 

 

kieszeniach często wynosił nocą do śmietnika.

 

 

 

 

Pewnego dnia starsi koledzy sprokurowali coś o czym do końca nie wiedziałem, ale ukryli to w pojemniku na śmieci, takim metalowym z pokrywą. Pojemnik za to stał w śmietniku wymurowanym z białej cegły taki ażurowy jakich jeszcze wiele w Warszawie. Z pojemnika wyprowadzili lont do samej ziemi, a dalej usypali ścieżkę prochową, jeszcze proch potrzebowali i zbierali od wszystkich kto tylko miał. Potrzebowali tylko kogoś kto by im tę ścieżkę prochową podpalił. I padło na mnie. Maiłem wtedy krótkie spodenki, bo było ciepło na dworzu. Dostałem zapałki i podpaliłem ścieżkę prochową. Proch się palił szybko więc niedługo dotarł do lontu wystającego z pojemnika.mnie jakby sparaliżowało, zamiast odejść na bezpieczną odległość to stałem tam gdzie podpaliłem proch z rozdziawioną buzią i czekałem co to będzie.

No i stało się!!

Wybuch był całkiem niezły, pokrywa otworzyła się z hukiem a wybuch był na tyle duży, że zauważyłem, że dach śmietnika uniósł się nieco do góry, a wszystkie cegły z których był zbudowany śmietnik poluzowały się, ale po wszystkim dach opadł na poruszone ściany i jakoś to wszystko się nie przewróciło. A ja wtedy spojrzałem na swoje nogi i zobaczyłem mnóstwo małych ranek, to były odłamki i resztki prochu, z nóg lała się krew. Z płaczem pobiegłem do domu, gdzie oczywiście dostałem w skórę.

 

 

 

Widzę , że zabawa w saperów nie tylko w Warszawie się odbywała :wink:

Mój brat również miał takie hobby, chodzili z kumplami do poniemieckich bunkrów , pamiętam przynoszone przez nich w ogromnych ilościach długie rurki zielonego prochu , z którego tworzyli bomby własnej produkcji. Któregoś dnia ta zabawa skończyła się oderwanym kciukiem :(

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2018163
Udostępnij na innych stronach

Ten zielonkawy, lub szary proch w rurkach, o którym piszesz, znajdywaliśmy najczęściej w pociskach artyleryjskich. W amunicji karabinowej występowało tyle różnych typów prochu i to nie tylko w kolorze ale i formie od proszku do kulek wałeczków, płytek, że można by na ten temat książkę napisać.
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2018308
Udostępnij na innych stronach

Oj, obciachów i przygód było mnóstwo. Z działki pirotechnicznej to np. pamiętam:

- plucie do zakretek po wódce wypełnionych wrzącą parafiną (tzw. skwiercenie ;) ),

- kadzidło, czyli kręcenie podziurwaioną puszką zawieszoną na drucie, w której była podpalona folia, plująca ognistymi kroplami wokoło,

- wrzucanie pustych sprayów do ogniska,

- i mój prywatny hit; wrzuciłem nabój do syfonu do pieca i przykucnąłem przed otwartymi drzwiczkami czekając na efekt... no i sie doczekałem :o :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2019866
Udostępnij na innych stronach

Ja na brzegu wanny układałam kępki waty. Polewałam je różnymi wodami kolońskimi ojca, mamy perfumami i co tam jeszcze znalazłam. Łączyłam prowizorycznym lontem (ze skręconej waty) i podpalałam. Fascynowały mnie różne kolory płomienia. Raz próbowałam do jeszcze płonącej kępki dolać więcej specyfiku prosto z butelki :oops: szkalnej :oops: :oops:
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2020988
Udostępnij na innych stronach

Boszzzeeee popłakałam się ze śmiechu czytając ten wątek! :lol: Moje dzieciństwo to lata 70-te. Dzieciństwo na wsi u babci. Podpisuje sie prawie pod wszystkim co napisaliście. Z innych wynaturzeń to dorzucę dwa:

- za płotem były tylko pola. Gdy wiał wiatr trawy falowały. Kładliśmy się wtedy na takiej falujacej, wysokiej trawie i udwaliśmy, że pływamy w morzu :lol: potem rolnicy się wkurzali bo trawa była wygnieciona do koszenia :lol:

- bawiłam się w wojnę robiąc karabiny ze sztachet sąsiada :lol:

 

Aaaaaa i nie mówiłam "wujek" tylko "hujek" :oops: Potem logopeda mi to wyprostował ale całe tygodnie dzieciaki miały ze mnie polewkę :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2030247
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałabym, a opalanie na masło(ponoć lepiej bierze). Smrodu stopionego tłuszczu nie mogłam pozbyć się przez kilka dni, ale co tam . :lol:

:wink:

Na masło opałyśmy się z moimi kuzynkami notorycznie :D :lol:

Ale raz wpadłyśmy na lepszy pomysł. Ktoś nas podpuścił, że najlepiej na "ropę" (czyli O.N.)

Wyszperałyśmy więc w garażu baniak, gdzie wujek trzymał zapasy do ciąnika i wysmarowałyśmy się obficie.

Na słońcu dałyśmy radę wyleżeć może z 15 min, tak nas wszystko piekło :oops:

Przez najbliższe dni naszym znakiem firmowym była wysypka i smród jak ze stacji benzynowej, a moich kuzynek dodatkowo czerwone pręgi od pasa na tyłku (mnie wujek oszczędził :roll: ) :D

A na ropę próbowałaś? 8) :lol: Kiedyś z siostrami poszłyśmy nawet nad zalew sie opalać ze słoikiem ropy :lol: Schowałyśmy go w krzakach i ktoś nam ukradł :lol: A smród był i owszem, całkiem niemały :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2030255
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie przypomniałam ,jak chciałam ukraść sąsiadom psa.

Miałam wtedy 8 lat

Kilka domów od nas

był piękny wielki wilczur o imieniu Dżok bardzo chciałam go mieć więc któregoś dnia zrobiłam mu podkop pod siatką ile sie wtedy nakopałam żeby ten wielki pies mógł się przez tą dziurę przecisnąć. :roll:

Pies wyszedł ja cała szczęśliwa że mam psa prowadziłam go do domu , a on odprowadził mnie tylko kilka metrów i wrócił się z powrotem :evil:

 

Ale jak sięgam pamięciom zawsze do domu odprowadzał mnie jakiś pies , wszystkie we wsi były moje :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2030431
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Ja też miałam psa który wabił się Dżeki :D .Pamiętam ,rodzice wywieźli go do moich dziadków ok 25 km ode mnie.Bardzo płakałam nie chciałam nic jeść.Mama ,zeby mnie uspokoić mówiła''jak zjesz to dżeki wróci. No i wrócił.. nie wiem kto był bardziej zdziwiony mama czy tata ja nie bo dla mnie było w tedy jasne ,że jak mama mówi ,ze wróci to wróci....
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2050915
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Gość elutek

ja i moje rodzeństwo, gdy byliśmy mali, mieliśmy psa - Ami się nazywał,

nie był zbyt ładny ani inteligentny, zresztą mieliśmy go krótko

no i Ami któregoś dnia po prostu uciekł...na spacerze :(

 

w każdym razie, do dzisiaj, gdy się tylko spotkamy i np. siedzimy przy stole

i ktoś sobie coś weźmie /lub dostanie/ to zawsze pozostali pytają się:

- a mi?

a odpowiedź jest zawsze jedna, z salwą śmiechu oczywiście:

- Ami uciekł... :wink: :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-2148428
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

Może warto odświeżyć ten wątek

Ja jak byłam mała to często wychodziłam na tzw. podwórko. Pewnego razu w jednej z bram pojawił się facet pokazując tę część ciała, którą z pewnością powinien trzymać w spodniach. jedna ze starszych koleżanek powiedziała "ale świnia". Po przybyciu do domu mówię do mamy, że w bramie stał pan, który z tyłu trzymał świnię, a z przodu tylko jej ogon było widać :oops:

A drugi obciach to moja mama wykupiła w jakiejś tam stołówce obiady, które można było odbierać w takich specjalnych garnkach (chyba trójniaki to się nazywało) no i kiedy ja je odbierałam to udawałam, że jest wojna a ja przenoszę jedzenie rannym żołnierzom i aby mnie Niemcy nie postrzelili droga powrotna do domu to było bieganie z bramy do bramy i ukrywanie się z tymi garnkami. :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/84008-quotobciachyquot-i-wspomnienia-z-dzieci%C5%84stwa/page/9/#findComment-3442513
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...