Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

JAk żyć z zarozumialcami??


nidziowa

Recommended Posts

Wyszłam za mąż za człowieka, którego rodzice są tak zarozumiali, zadufani w sobie ze świat nie widział. Nie moge juz tego znieść. Nikt sie dla nich nie liczy, nikt nie jest na tyle dobry, nikt nie wie tak duzo.

Są tak bezkrytyczni względem siebie, uwazają ze wszytsko robia naj..

Nie potrafią pzryjąć nawet najmniejszej krytyki, słowa sprzeciwu. KOszmar.

 

POza tym są dobrymi ludzmi. POmagają nam sporo. Tesc pomaga nam duzo na budowie. Jednak ciągle probuje nam coś narzucać. Nie weimy jak się bronic. ? Próbujemy ale nie zawsze wychodzi.

Dzis tesc powiedział ze chce nam układac terakotę a ja na to ze specjalista ułozy. No i tym go zdenerwowałam chyba bo powiedział:

" to i lepiej jak baba z wozu koniem lżej.."

Nie bardzo wiedziałam co miał na mysli ale chyba to zebysmy go pocałowali w cztery litery. :D

pomocy. Cięzko z tym żyć, cięzko się do tego pzryzwyczaic. Cięzko to zmienic.

Co robić??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie..a dlaczego Wam pomagają? To jest sedno sprawy.

 

Jeśli pomagają Wam ze względów finansowych...bo Was nie stać.... a Wy przyjmujecie tę pomoc, często to jest pomoc finansowa ale nie koniecznie...to jeśli tak, to się nie dziw.. że oczekują posłuszeństwa...płacą - wymagają. Stara zasada, wielu ludzi się nią posługuje. ( nie rozważam czy to jest dobre czy złe ..poprostu tak bywa)

 

Jeśli nie przyjmują krytyki...nie kontaktuj się, o nic nie proś. Jeśli nie będziesz nic chciała...nie będą mieli prawa się wtrącać... ale jeśli dali Wam np ziemie..na której budujecie....to gorzej...

 

Zmuś męża do rozmowy z rodzicami...sama nie wiele zdziałasz.

 

Dzieciom często się wybacza ...nawet jak padną niechciane słowa...synowej -niekoniecznie.

 

Ogólnie zasada jest jedna o której warto pamiętać...jesli bierzesz czyjąś pomoc...musisz się liczyć z konsekwencjami. Jeśli sama na wszystko pracujesz... wtedy ty jesteś sobie panem.

 

Nie zmienisz od razu rodziców. ALbo się dostosujesz albo nie będziesz od nich nic brać.

 

powodzonka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Albo rybki albo akwarium.

Jeśli się przyjmuje pomoc to trzeba zamknąć pyszczydło i wysłuchać. Uszki po sobie.

Jeśli mąż na to pozwala ( w końcu ktoś obraża jego żonę - nawet jesli to rodzice) i nie ingeruje - to wszystkiego najlepszego...

U mnie złota zasada : moich rodziców ustawiam ja - rodziców męża ustawia mąż. Ale jak sie ktoś wkręcił w zależność... cóż...

Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka.

 

Dlatego często się dziwię, że ludziom, których nie lubimy/akceptujemy oddaje sie dzieci pod opiekę. A potem żale, że źle wychowują, rozpuszczają. Tu jest to samo - pozwalasz by byli w Towim życiu - to są - od początku do końca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, to co napisały Nefer i Nidziowa to 100% prawdy. Pomagam, ale się nie wtrącam, to ich decyzja. Będą mieli co chcą. Mogę tylko doradzać i pokazywać co mogą mieć innego. Decyzja należy do dzieci, czyli inwestorów. Ja jestem tylko doradcą i częściowym... bankiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy macie całkowita rację.

Tescie pomagają nam finansowo. Jednak ja robię co mogę aby jakoś odwdzięczyć się za to, aby nie zyc do konca zycia z poczuciem wdzięcznośći na karku.

Do tej pory wydawało mi się ze oni pomagają nam poniewaz chcą, mają mozliwości, chca abysmy w koncu byli na swoim. ale po jakims czasie zorientowałam się ze jest cos nie tak. Tesc narzuca a jak my tego nie chcemy to się obraża. Albo tłumaczy nam 10 godz dziennie az nam pzrekreca się z zoładku.

Doceniam to co dla nas robią ale nie moge zgadzać sie na wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wdzęczności nie da się zmierzyć- jest dosyć względna :roll: - pomoc peinięzna to konkretne kwoty i mocny argument aby rościc sobie do czegoś prawo (np. do podejmowania decyzji na budowie)...sorry :roll:

Ja miałam podobne problemy na początku małżeństwa (oj działo się, działo - standardowe pogawędki w stylu ;"nie chce się wtrącać, ALE... :wink: ) +silna pedantyczna osobowość obojga teściów... (dwie PANNY :o )

ja też mam silną, więc nie było łatwo 8) ale po paru poważnych rozmowach - takich katharsis - z płaczem i bólem głowy...ustaliliśmy reguły... współżycia :wink:

dziś teściowie sie nie wtrancają, a jak coś sprezentują to przy rodzinnym grillu wszystkim obwieszczam kto miał tak dobre serce - i to ich w zupełności satysfakcjonuje...ach ta próżność... :roll:

w chwilach zapomnienia - jak rozmowa się zagęszcza - zmieniam szybko temat albo nagle sobie coś przypominam itepe itede, byleby nie ugrząźć w śliskich tematach i w ogóle nie ich kontynuuję...no chyba że im się uzbiera i mam niskie ciśnienie - to znowu "katharsis" .... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joan masz całkowita rację i jestem pewna ze to skutkuje w twoim [pzrypadku. Jednak nie znasz moich tesciów. Oni uznają zasade: " kto nie jest z nami, jest pzreciwko nam." Wiesz jak jest cięzko zyc w takich warunkach.

Jaki tzreba mieć charakter aby temu podołać, aalbo spryt. Moze trzeba działać z premedytacją. Ale mi od razu włączaja się uczucia, gdyż jestem chyba za b. wrazliwa i pzrepadłam.

JAk się siedzi cicho i im pzrytakuje to jest ok ( ja do tej pory tak robiłam). A jak próbujesz mieć własne zdanie to ...jakbys powodowała lawinę.

 

Sorry za narzekanie, ale chyba musze się wygadac. Męża nie ma i nie ma do kogo ust otworzyc.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszłam za mąż za człowieka, którego rodzice są tak zarozumiali, zadufani w sobie ze świat nie widział. Nie moge juz tego znieść. Nikt sie dla nich nie liczy, nikt nie jest na tyle dobry, nikt nie wie tak duzo.

Są tak bezkrytyczni względem siebie, uwazają ze wszytsko robia naj..

Nie potrafią pzryjąć nawet najmniejszej krytyki, słowa sprzeciwu. KOszmar.

 

POza tym są dobrymi ludzmi. POmagają nam sporo. Tesc pomaga nam duzo na budowie. Jednak ciągle probuje nam coś narzucać. Nie weimy jak się bronic. ? Próbujemy ale nie zawsze wychodzi.

Dzis tesc powiedział ze chce nam układac terakotę a ja na to ze specjalista ułozy. No i tym go zdenerwowałam chyba bo powiedział:

" to i lepiej jak baba z wozu koniem lżej.."

Nie bardzo wiedziałam co miał na mysli ale chyba to zebysmy go pocałowali w cztery litery. :D

pomocy. Cięzko z tym żyć, cięzko się do tego pzryzwyczaic. Cięzko to zmienic.

Co robić??

 

spójrz na to z ich perspektywy:

1. nie są zarozumiali tylko świadomi własnej wartości

2. nie są upierdliwi tylko uczynni

3. nie ingerują w Wasze życie tylko chcą podzielic się własnym doświadczeniem

to nie grzech że Rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej (chociaż czasem się mogą zapędzić w tym pomaganiu :)

 

z dwojga złego lepiej chyba miec takich co się interesują niż takich których Wasze tematy w ogóle nie ineteresują

może powinnaś ich czasem pochwalić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po jakims czasie zorientowałam się ze jest cos nie tak. Tesc narzuca a jak my tego nie chcemy to się obraża. Albo tłumaczy nam 10 godz dziennie az nam pzrekreca się z zoładku.

Doceniam to co dla nas robią ale nie moge zgadzać sie na wszystko.

Powiedz im to dokładnie tak jak napisałaś..... "doceniam Wasza pomoc i dziekuje za troskliwość, ale chciałabym móc decydowac sama o wszystkim. Mam prawo miec własne zdanie, jestem dorosłą osobą. Nie lubie jak narzuca mi sie swoje zdanie, mam inny gust, uważam inaczej....."

Powiedz to stanowczo i zawsze przy nastepnych razach stawiaj na swoim, w koncu to zaakceptują, po długich jak domniemywam bojach z Twojej strony.

Możesz tez cos napomknąć o tym obrażaniu się, powiedz im, że obrażanie sie niczego nie zmieni..... Tylko stanowczo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry za narzekanie, ale chyba musze się wygadac. Męża nie ma i nie ma do kogo ust otworzyc.

 

No właśnie, nic nie piszesz jakie jest zdanie męża. Czyżby on o niczym nie wiedział? A jak wie, to gdzie jego interwencje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie zarozumialce, to rodzice / teściowie toksyczni.

 

Najzdrowiej - nie korzystać z żadnej pomocy, żadnego wsparcia. Pozostać życzliwym, ale zachowywać dystans, i czujność. Warto żyć na własny rachunek.

 

Jeśli mąż nie reaguje, to znaczy, że nadal jest uwikłany w relacje zatruwające życie.

 

W sumie - dużo pracy przed Wami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

No to ja z własnego pdwórka. Moja mama jest dokładnie taką osobą jak teściowie nidziowej.

Nie pomaga nam finansowo. Wręcz przeciwnie ja "zatrudniam" ją u siebie i płacę za większość jej zachcianek.

Ale cały czas mamy z żoną wypominane jak to wszystko jej zawdzięczamy-bo umożliwiła mi skończenie dobrych szkół, po których sobie jakoś radzę w życiu. I ustawianie mojej mamy nic nie pomaga. Z reguły jest to cykl półroczny:jest OK, zaczynają być jakieś niedomówienia i pretensje, wkraczanie w nasze życie rodzinne z poradami nie do odrzucenia i w końcu awantura z obrażaniem i nieodzywaniem się do siebie. I potem po kilku tygodniach cykl się powtarza od normalnych rozmów i normalności. Niestety moja mama nie zmienia w żaden sposób swojego zachowania. Ostatna awantura odbyła się po raz pierwszy bez mojego udziału. No i teraz i mama i żona jak chcą sobie coś przekazać to obydwie dzwonią do mnie i ja przekazuję informacje :lol: .

Jesteśmy z żoną 3 lata po ślubie i tyle samo byliśmy przed ślubem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...