Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

dziennik Moiry


Recommended Posts

Oj ten weekend to niezła rozgrzewka przed sezonem.

Najpierw w piątek wieczór przywieźliśmy duotewniki, po drodze zajechaliśmy do znajomego ślusarza aby wywiercił dziurki na śruby.

Nie powiem wesoło było - ślusarz wesoły chłop, a jeszcze jacyś okoliczni budowlańcy towarzysko mu pomagali. Trochę śmiechu i tylko 20 zł za tych parę otworów :lol:. To lubię miła atmosfera i niski rachunek.

W sobotę mąż przed bladym świtem wyjechał do Katowic na wystawę, a ja zostałam sama na straży naszej budowy. Wstałam sobie spokojniutko o wpół do dziewiątej - z czystym sumieniem gdyż maż mówił że mają przyjść przed dziewiątą, ale poniważ ich dobrze znamy to liczyłam że przyjdą w południe. Jaka niespodzianka musiałam w pidżamie i z potarganym włosem otwierać im bramę.

No i nagle nasz spokojny zakątek stał się centrum budownictwa jednorodzinnego - u nas kucie i walenie, sąsiad z boku równał teren, a nasprzeciwko nas nagle tak niespodziewanie zaczeli kopać fundamenty 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 122
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Oj przypomniało mi się.

W sobotę ekipa oprócz podniesienia nadproży musiała jeszcze podciąć wszystkie otwory okienne na parterze i zerwali deski z okien. Deski stały w oknach przez trzy lata i zdążyłam już zapomnieć jak wyglądają widoki z moich okien.

I w sobotę cud. Stoję sobie w wykuszu a oni odwalają te dechy i dech mi zaparło.

Zaczynam drżeć i krzyczę : TU NIE MA ŚCIAŃ.

Byłam przerażona tą ilością światła i widoków jakie rozporcierają się z jadalni - trzy okna 150/120 plus witryna 150/200.

Teraz kiedy szok minął, jest po prostu super. :D :D :D :D

Tylko o myciu nie pomyślałam - właśnie złośliwe koleżanki z pracy mnie uświadamiają. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mori, mówiąc szczerze Pan z Gaspolu nabił Cię w butelkę, nie rozumiem jak można oszczędzać podpisując umowę z najdroższą firmą, ja mam baniak z dragongazu, w tym roku kończy mi się umowa i planuję zmienić firmę, obserwuję rynek od kilku lat i Gaspol ma zawsze najdroższy gaz, na początku wszystko fajnie wygląda, ale jak skończy Ci sie okres promocyjny to dopiero zobaczysz co znaczy miły Pan z gaspolu, to nie są informacje wyssane z palca, Gaspol ma najdroższy gaz na rynku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i nasz mały problem rozwiązany. Nadproża poprawione. UFf. A już się bałam, że przez te głupie nadroża posypie się nam harmonogram budowy. Na szczęście poszło lepiej niż myślałam. Wprawdzie jakość wykończenia tych nadroży :-? , ale mąż mnie pociesza, że przecież to i tak będzie zatynkowane. Za to naprawdę okna balkonowe będą super. Zwłaszcza okno tarasowe zyskało bardzo wiele na urodzie tą zwiększoną wysokością. :lol:

W sobotę wybraliśmy się na zakupy budowlane. Plan do wykonania: kupić - umywalkę, sedes, kabinę (łazienka na dole) i kominek.

Kupiliśmy tylko kominek - Tarnawę Comfort 18 KW w Żabiej Woli. Pan Darek B. tak zachwycił mojego męża, że cały weekend tylko o tym mój ślubny opowiadał - mnie, swojemy koledze , który nas odwiedził w weekend i mojej rodzinie u której bylismy na imprezie. Zauroczony mąż dostał takiego powera do budowy, że będę musiała chyba spuścić z tego dyktatorskiego tonu, jakim do tej pory się cieszyłam.

Umywalki i sedesu nie kupiliśmy - niestety. Wybraliśmy Ceresitu umywalkę Lotos i sedes Delfi. Obejrzeliśmy te artykuły w trzech sklepach i w każdym są porysowane. :x Okazuje się, że Ceresit pakuje to na palety bez kartonu czy chociażby foli i pewnie podczas rozpakowywania rysuje się. Nie chcę nowej porysowanej umywalki i sedesu. Jak nie znajdziemy gdzieś nie porysowanych to będziemy musieli poszukać innej firmy np. Koła - chociaż Ceresit wydaje mi się bielszy od Koła.

Kabinę wybraliśmy Sanplasu, ale w sklepie mieli tylko 80, a ja potrzebuję 90. - Można zamówić. Jeszcze poszukamy.

Szukaliśmy też gresu do kuchni i płytek do łazienki na dole. Ale jakoś nic nam nie wpadło w oko.

Za to przy okazji wizyty w OBI (mają tam teraz promocję na płytki) znaleźliśmy białą glazurę do łazienki na górze. Cena strasznie niska - 19,95. Patrzę na producenta - niemcy. I tak sobie myślę czy na pewno będzie drożej po wejściu do Uni, może właśnie zaleją nas tanie produkty niemieckie. Na pewno ich jakość będzie adekwatna do ceny, ale u nas też czasami bywa różnie.

Kupilismy płytki Cersanitu do korytarzy i dopiero nasz kolega uświadomił nas że one nie trzymają wymiarów. Faktycznie niewielkie różnice, ale są. :cry: zwłaszcze jeżeli chodzi o płytki różnych kolorów, ale tej samej serii. Dlatego chyba dzisiaj pojedziemy do OBI i zdecydujemy się na tanie białe płytki (w dodatku na białej glince).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cena tych białych płytek jeszcze niższa niż pamiętałam - 14,95 zł. :lol:

Kupiliśmy, a co tam najwyżej glazurnik będzie marudził. Na wszelki wypadek sprawdziłam czy trzymają wymiar i ich twardość. Może powinien to zrobić mąż, ja mam takie słabiutkie łapki, że czasami nawet słoika nie odkręcę. W każdym razie mój test wypadł pomyślnie.

Przed chwilą dzwonił mąż, że okna dowieźli i że są śliczne. Już nie moge się doczekać, aż je zobaczę. Siedzę jak na szpilkach, a jeszcze tak pięknie słońce świeci.

Muszę jak najszybciej wracać do domu.

W dodatku dzisiaj w nocy okradli naszego dalszego sąsiada jak spał - podobno szajka która grabiła w Józefowie teraz zmieniła terytorium. :x A u nas tyle towaru i jeszcze te okna. Mam nadzieję że psy i alarm ich skutecznie odstraszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och słuchajcie ta kupa gruzu, którą postawiliśmy przed trzema laty, w końcu zaczęła przypominać dom.

Okna na dole wstawione i zaczynam kochać już ten dom, choć po trzech latach czasami nachodziła mnie myśl rzucić wszystko w diabły i zamieszkać w bloku.

Teraz już wiem że było warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cd. okien

 

Jeszcze tak szybko z pracy nie wracałam. Okna, okna tam czekają a ja muszę przez korki do domu.

W końcu dojechaliśmy i pełny zachwyt. Pierwsze co widzę to okno w kuchni - śliczne. Potem wchdzę dalej i jadalnia - to już poezja. Biegam, cieszę się razem z córką. Biegnę po aparat co by zrobić fotki - a wszystko to na oczach dwóch panów wstawiających okna. Córka tak samo podniecona, chociaż pewnie bardziej z możliwości sfotografowania się niż z tych okien. Niestety na filmie były tylko trzy wolne klatki. Więc może dzisiaj porobię zdjęcia reszcie okienek.

Teraz dopiero widać trafność naszych decyzji, aby obniżyć parapety na 90 cm (było 100) i na podniesienie wysokości drzwi balkonowych. Na wspomnienie 2 m otworu wzdrygamy się oboje - tak pięknie i przytulnie wygląda teraz nasz taras. Pomimo ogromnego pobojowiska dookoła domu i a w środku dużo sprzątania nas czeka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wczoraj wstawili okna na górze i co do okien to nie mam zastrzeżen, ale teraz dopiero wychodzą kolejne błędy i niedopatrzenia budujących (gdzie byłeś kieroniku budowy). Okna w lukarnach są o 30 cm niższe niż pozostałe okna. To że są niższe to wiedziałam, ale nie wiedziałam (zadeskowane otwory), że okna zaczynają się i kończą na innych wysokościach. I wprawdzie w naszej przyszłej sypialni to nie razi bo okno lukarny porównuje się do okna balkonowego - więc to ujdzie, ale w pokoju obok okno lukarny sąsiaduje ze ścianą szczytową na której jest okno w normalnej wysokości. Okna ciemne więc widać jeszcze bardziej. :cry: Ale teraz to już po ptokach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę coś mnie dorwało - to pewnie ta szyszynka na światło słoneczne tak reaguje - i spać nie mogłam. Po pięciu godzinach snu zerwałam się na nogi i dalej porządki wiosenne. Zaczęłam od domu, ale jak tylko chłopcy budowlańcy weszli na działkę to i ja juz gotowa byłam na roboty ziemne.

Chłopcy mieli odkopać fundamenty i ocieplić styropianem i dodatkowo folia kubełkowa.

Wcześniej z tydzień temu dogadywałam sie z ojcem jednego z nich (miał robić, ale się nie pokazał - syn przyszedł z kolegami - wcale nie żałuję). Trudna to była rozmowa bo nie nadajemy na jednej fali, jak mówię jak głupia kobitka to on mi jakieś farmazony wciska, jak zaczyman zachowywać się jak stara jędza to się obraża. W kazdym razie rozmowa między nami była o dwóch sprawach: primo ocieplenie fundamentów, secundo wykopanie rowków pod gaz. Krótko uciełam wtedy dyskusje o gazie argumentem, że dopóki nie będzie projektu nie wiemy jak kopać, więc teraz możemy tylko o fundamentach pogadać.

NO to gadaliśmy - przynajmniej mi się tak wydawało - ugadaliśmy się na dwie stówy. Jeszcze pytał się ile to metrów.

A tu niespodzianka. Chłopcy robią - nie powiem nie najgorzej, nie trza stać i pilnować - a to duży plus. W końcu wieczorem mówią, że chcieliby zaliczkę. No to mój mąż proponuje 50 zł i tu :-?

Kolesie kręcą nosami, że to mało. NO to mąż podbija stawkę do stówy. Kolesie że za taką robotę to ze dwie stówy. :( Mąż zdziwiony rzuca to co całą kasę mam wam teraz zapłacić.

Totalna konsternacja. Chłopcy mówią, że ojciec to się zgodziła na dwie stówy, ale za wykopy do gazu.

Ma facet szczęście że osobiście się nie pojawił. Demencja alkoholowa by go nie uratowała.

Trochę nam ręce opadły kiedy nam krzyknęli 500 zł za te 23 m fudnamentu, argumantująć że ruscy to biorą 20 zł/m2.

Zapłaciliśmy, ale potem byliśmy na siebie wściekli. Obiecaliśmy sobie, że to ich ostatnia robota u nas.

:x A już nawet zastanawiałam się czy by ich nie wziąć do elewacji.

W sobotę był także polecony przez Darka B. (Kominki Bielawski) pan od rozprowadzenia ciepełka z kominka. Szlag trafił wszystkie moje przemyślenia i koncepcje. Pan krótko: to nie będzie działać. Za to działać ma dopiero z DGP. Machnełam ręką i zostawiłam męża co by wszystko ustalił. Na odchodnę rzuciłam tylko, że chcę by działalo.

Mąż jak to mąż gadatliwy, tak się rozgadał, że wszystko mu się poukładało w głowie, tylko zapomniał ustalić za ile. 8)

I tak oto kolejna robota, której cena końcowa pewnie zwali nas z nóg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O przypomniałam sobie o jeszcze jednej niemiłej niespodziance, po odkryciu której opadły mi nie tylko ręce ale i zęby musiałam zbierać.

Przy odkopywaniu fundamentu odkryłam, że nasi chłopcy z typowym zagranicznym akcentem pomylili się przy stawianiu wykusza. Nie zachowali symetri i jeden kąt wyszedł im mniejszy. Zamiast rozebrać ten kawałek (pewnie się im nie dało bo ława pewnie też wylana pod złym kątem) to co zrobili. Zrobili rzecz najprosztą pod słońcem co by zadowolić inwestora estetę - po prostu ten fragment który jest widoczny na zewnątrz wymurowali już prawidłowo. Skutek taki że część górna fundamentu i cały róg wykuszu jest oparty tylko na jakieś góra 10 cm na pozostałej cześci fundamentu. :evil: Reszta wisi w powietrzu. Ups... w piasku.

Dobrze że chociaż zadbali o izolacje - wszystko ładnie wysmarowane dysperbitem.

Stałam tak oniemiała i dopiero po paru minutach zdesperowana chwyciłam za telefon i dzwonię do mężą z płaczem bezsilności. Mąż za chiny nie mógł zrozumieć moich opisów sytuacji. W końcu stwierdził, że jak się nie zawaliło przez trzy lata to i teraz się nic nie powinno złego dziać, a nad wykuszem już nic nie ma więc i większych obciążeń już nie będzie.

Uspokoić mnie trochę uspokoił, ale nerwy mnie do tej pory lekko szarpią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopcy się za bardzo rozbestwili.

Wczoraj przyszli i skończyli fundamenty. Przyszli po resztę kasy i od razu zaczeli gadać, że ustalili z mężem iż przyjdą i wleją podkład w kojcach dla psów. Jako ta trzymająca kasę (mocno ściskająca) zaraz rozwiewam ich marzenia, że nie bardzo mamy teraz kasę na jakieś dodatkowe roboty, więc wybiję ten pomysł mężowi. Na to że w takim razie po świętach przyjdą. ?Co to zmienia?

Dzisiaj rano okazuje się że mąż o niczym nie wie i nic z nimi nie ustalał. :evil: Ciekawe dlaczego traktują mnie jak głupią blondynę. Niech ich kolor włosów nie myli. :x Dziś ma mąż do nich zadzwonić i ich opieprzyć - może jego potraktują poważnie.

A tak poza tym zaczyna się dla mnie trudny moment bo zaczynamy powoli kupować gresy, panele i inne elementy decydujące o wystroju. I tu straszny ból głowy.

Wczoraj rozłożyłam panel, gres do korytarza, gres do kuchni i konsternacja.

Gres do kuchni w białym kolorze (na szczęście ma fakturę podobną do tego z korytarza) gryzie się z panelami. A ja już chciałam ten biały połozyć też w korytarzu, a ten z korytarza na taras. :-?

totalna konsternacja. Zaczynam bać się tego wielkiego misz-maszu jaki na własne życzenie wprowadzimy sobie do domku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święta, święta ludziom w głowach, a mi budowa.

Dziś po pracy przypinamy przyczepkę do samochodu i jedziemy w objazd po marketach budowlanych. W planach Castorama, L&M i coś jeszcze?

W Castorami tanie płytki i gresy, w L&M kupujemy panele laminowane takie same jak na górę.

Czasami zastanawiam się jak to będzie jak skończymy budowę (skończą się pieniądze) - może jakaś grupa terapeutyczna co by wyleczyć się z nałogu zakupów?

Czytającym życzę WESOŁYCH ŚWIĄT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jeszcze ostatnie większe zakupy - zamówiłam ceramikę Cersanitu: bidet Edera 270 zł, 2 x wc kompakt Edera 250 zł, 2 umywalki blatowe Beta 217 zł.

Do kupienia zostanie nam jeszcze kabina prysznicowa. Na krany i inne duperele sanitarne brak już kasy. Mąż się śmieje że co miesiąc będziemy dokupować jeden kran - parę miesięcy i jakoś skompletujemy.

A mnie szlag bierze na naszego kierownika budowy (po raz nie wiem który). Prosiłam, błagałam aby przygotował kosztorys realny, taki że by stanowił nie tylko podkładkę pod kredyt, ale i nas uświadamiał co nas jeszcze czeka. Bęcwał jeden - wyszło mu tylko o 3 tys. więcej niż kwota kredytu. I teraz zamiast cieszyć się zakupami muszę zaglądać z coraz większym strachem do sakiewki. :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu obsuwa. Tynkarze mieli dziś najpóźniej wkroczyć do akcji. Ale zadzwonili rano, żeby nas przeprosić ale oni to dopiero 3 maja mogą :evil:

I co ja mogę. Mogę potupać jak dziecko i parę razy zakląć jak szewc. I tyle. godzimy się na obsuwę - dwa tygodnie to trochę mało aby tak na chybcika szukać innej ekipy.

Teraz musimy tylko przekładać umówione terminy u glazurnika, kominkarza itp.

Dzień w ogóle jest strasznie denerwujący. Wczoraj zadzownił do nas facet od dawnych historii z wodą. Rok temu robił nam taki zbiornik na pompę i hydrofor - nieskończył, mało tego to urwał filtr i spaliła nam się druga już pompa. :evil: Teraz zadzwonił czy możemy mu zapłacić 1500 zł. :evil: :evil: A filtr to nie on. Ciekawe kto? Pewnie święty walenty.

Umówieni byliśmy na 1000 zł :evil: , zapłaciliśmy 200 - tego oczywiście nie pamięta :evil: - za nową studnię i nową pompę zapłaciliśmy 1600 zł :evil:

I w czym problem? Ja bym spokojnie olała faceta, ale mój mąż czuje się winny (facet mieszka w tej samej wsi co my) i chce z nim rozmawiać. O czym? :evil:

Tłumaczę mężowi, próbując stłamsić jego wyrzuty sumienia.

Dziś pewnie pojedziemy do niego - pojadę pilnować męża, żeby przypadkiem nie był bardziej uczciwy od wykonawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj budowa bardzo zmieniła mój charakterek. Wczoraj odbyliśmy spotkanie z panem co to sobie przypomniał o nieskończonej robocie - o tym że nieskończona zapomniał, tylko o tym że nie opłacona pamiętał.

Pan sobie my sobie. Zresztą jak tylko usłyszałam pierwsze zdanie pana wiedziałam, że nic tu po nas. Pan zapomniał powiedzieć nawet dzień dobry, ale za to "Panie Arturze jak pan tak może, pan jest ostatnią osobą o którą bym to podejrzewał...."

Mojemu mężowi od razu mina zrzedła - lubi jak się go lubi 8)

Ale ja nigdy nie zabiegałam o tytuł najpopularniejszej koleżanki, a czasami wręcz przeciwnie wydaję mi się że coraz częściej przypinają mi etykietę jędzy. :wink:

Cóż dyskusja z panem trwała. Pan nadal twierdzi, że to nie on uszkodził filtr - filtr musiał być od razu uszkodzony. Tylko ciekawe dlaczego piasek pojawił się dopiero po przeinstalowaniu pompy i hydrofora. I dlaczego do cholery przez trzy lata tego nie zauważył ciągnąc kasę za każdą naprawę a nam wmawiając że u nas to nie ma wody. I niech wam się nie wydaje że tej wody nie było. Oj była była, tylko za pierwszym razem pan hydraulik podłączył pompę do hydroforu nie takim wężykiem więc wężyk się załamywał i pompa ssała na sucho, aż się przepaliła. Ta teraz to już trzecia pompa. :evil:

Pan nie czuje się winny, mało tego to wmawia nam że on ten umówiony 1 tysiąc to liczył tylko za robociznę, a zbiornik miał niby kosztować 1500 zł. :evil:

To chyba jakaś choroba miejscowych :evil: Właśnie cały czas myślę jak to się stało że zaraz po tym jak dałam się naciągnąć na zwiększenie kosztów ocieplenia fundamentów robionych przez miejscowych to i miejscowy hydraulik odezwał się po 1,5 roku od rozpoczęcia roboty z prośbą o kasę.

No cóż efekt był taki że mnie w końcu hormony poniosły wsiadłam do samochodu trzasnęłam drzwiamy i kazał się mężowi też do auta pakować bo tu nie ma o czym rozmawiać.

Chcieliśmy mu zapłacić 500 (240 już dostał) w porywie dobrego serca (męża - nie mojego), a teraz to facet nie dostanie nic. Może sobie dzwonić, może dupę obrabiać itp. Dla miejscowych i tak zawsze zostaniemy obcy - więc pocieszam męża żeby przestał się przejmować i nie dał z siebie frajera zrobić.

Mąż pokornie przyznał mi rację i smutno stwierdził "no tak jak bym był kłótliwym chamem to powinienem wtedy wziąć tą spaloną pompę pojechać i zrobić mu awanturę - teraz nie było by problemu i tego szarpania"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...