Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

( Było o Byłej ) teraz opowiesc RETROFOOD'a


zielonooka

Recommended Posts

...

ONA już też była.

cd.

Ujrzałem JĄ jak siedziała na trawie pod drzewem w kwiecistej, zwiewnej, letniej sukience. Aż mnie zatkało. Była po prostu niewinnie piękna. Jakoś straciłem cały rezon, poczucie czasu i próbowałem się tłumaczyć ze spóźnienia. Przerwała mi ze śmiechem. Przecież nie byłem spóźniony. Wytłumaczyła, że po prostu wyszła wcześniej z domu, aby trochę przyglądnąć się rzece, bo w te miejsca w zasadzie nie chodzi, więc taki rekonesans przed kąpielą jest wskazany. No bo przecież chyba pójdziemy się kąpać? To pytanie było skierowane do mnie, więc nie czekałem z odpowiedzią. Szybko się rozebrałem i skoczyłem do wody. Mogłem sobie na to pozwolić, bo akuratnie to miejsce w rzece, to ja znałem doskonale. Gdy wynurzylem się z wody spojrzałem na brzeg. ONA zdejmowała sukienkę. Pod spodem miała kostium kąpielowy więc szybko do mnie dołączyła. Pobaraszkowaliśmy trochę w wodzie, popływaliśmy i wyskoczyliśmy na brzeg. Trzeba było trochę odpocząć, a przy okazji się poopalać. Rozmowa układała się nieźle. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, trochę o naszym życiu, o studiach (oboje po pierwszym roku), jednak na temat naszego rozstania, ani o bieżących partnerach nie padło ani słowo. Te tematy nie istniały! Chyba było nam zbyt dobrze, by psuć sobie nastrój.

Takich wypadów do wody było kilka. I kilka następujących po sobie odpoczynków na brzegu. Było fajnie. Ale po kolejnym wyjściu z wody, kiedy już nie było ani okruszka ciastek i tylko parę łyków wody, ONA powiedziała, że ma wody dość i chce się przebrać. Odwrociłem się dyskretnie. Kiedy pozwoliła spojrzeć, ujrzałem JĄ znowu w tej kwiecistej sukience. Powiedzialem, że pięknie w niej wygląda i połozyłem się obok. Moja ręka jakoś sama JĄ objęła, przysunąłem się bliżej i ... zorientowałem się, że pod tą cieniutką materią sukienki jest ONA i nic więcej tam nie ma!!! Świat zawalił mi się na głowę i chyba straciłem przytomność (ONA raczej też), bo nic nie pamiętam.

Kiedy obydwoje ochłonęliśmy z lekka i zaczęliśmy odzyskiwać zmysły, po drugiej stronie rzeki rozległy się trzaski łamanych gałązek. Kurna, po naszej stronie brzegu wynaleźliśmy fajne, zaciszne miejsce, ale otwarte na rzekę. O drugiej stronie nie myśleliśmy, bo teoretycznie niezamieszkała. No i niby las. Przecież komu by się chcialo chodzić w lecie w sosnowym zagajniku? A tu masz ci los. Jednak komuś się chciało i nas podglądał. Byłem wkurzony i słowo daję, myślałem tylko o tym, by JEJ przez to nie stała się jakaś przykrość. ONA jednak sprawiała wrażenie, jakby zupelnie JEJ to nie obchodzilo. Śmiała się z tego i dowcipkowała.

Jednak kiedy po jakimś czasie przyszło nam się rozstawać i zapytałem kiedy się zobaczymy - odpowiedź była mrożąca. ONA powiedziała, że dostała to co chciała i spotykać się więcej nie chce, a teraz moje zmartwienie, abym wytłumaczył się z dzisiejszej nieobecności przed moją dziewczyną i zadbał, aby nic z tego spotkania do niej nie doszło. Oczywiście ONA będzie dyskretna, chodzi o tego podglądacza.

Znaliśmy się na tyle dobrze, że wiedziałem, że dyskusja jest zbędna. Pożegnaliśmy się wprawdzie czule, jak na ... znajomych przystało, ale w końcu poszliśmy każde w swoją stronę i tyle.

A kto był podglądaczem dowiedziałem się już następnego dnia.

Otóż na tych wakacjach podjąłem pracę w charakterze konwojenta w przedsiębiorstwie "LAS". Była kiedyś taka firma, która m.in. zajmowała się skupem runa leśnego, czyli grzybów, jagód, jeżyn i podobnych. I do moich zadań należało objeżdżanie punktów skupu jagód i grzybów, oraz rozliczanie się ze skupowymi. I na jednym z takich punktów, pani, która go prowadziła, zaczęła nagle coś żartować o moim rychłym pewnie ożenku. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, ale jak pochwaliła wybór partnerki, mówiąc wprost o NIEJ (którą znała), to zaczęło mi coś świtać. Po chwili rozmowy okazało się, że to małoletni synkowie tej pani wybrali się nad rzekę próbować łowić ryby no i przypadkiem nas zobaczyli. Wprawdzie niewiele z tego zrozumieli, ale jak opowiedzieli matce, to dla niej było to dostatecznie. Okazała się jednak fenomenalnie dyskretna i żadnych plotek chyba nie wypuściła, bo do dzisiaj żadna do mnie nie doszła.

 

Teraz chyba jest bardziej zrozumiałe dlaczego z NIĄ chciałem sam na sam porozmawiać.

Ten okres poobiedni strasznie mi się dłużył. Siedzieliśmy u NIEJ w pokoju, dzieci dokazywaly, JEJ córka demonstrowała znajomość sztuki makijażu (ONA ze smiechem mnie pytała: skąd takie małe to zna, przecież wiesz, że ja maluję się bardzo dyskretnie)...

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 247
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

retrofood - mnie tez wciągnęło... :wink: i przywołało wspomnienia...mam mnóstwo takich w pamięci - kiedy coś było tuż tuż...co mogło zmienic bieg całego życia...ale mały niuans, drobne zdarzenie lub czysty przypadek skierowały je na inny tor... :roll:

i znów zastanawiam sie co by było gdyby...: gdybym wtedy pojechała z NIM nad morze, gdybym się nie zawahała, gdybym przeczytała Ten list dzień wcześniej... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow, no ładnie, trafiłam tu zupełnie przypadkiem i... masz babo placek wciągnełam się w tą historyjke :D

Popieram Maje, piórko faktycznie lekkie.

Miło coś takiego przeczytać i chociaż na chwile zatrzymać sie w tym szalonym świecie...i pogdybać :D

 

Czekam na ciąg dalszy,

Pozdrawiam

Aga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood

Proponuję, załóż oddzielny wątek:

po pierwsze- to wątek Zielonookiej, więc ma pełne prawo nas stąd przegonić :-?

po drugie- łatwiej będzie wertować karteczki Twojej książeczki :D

po trzecie- dla porządku :)

po czwarte i ostatnie- aż się prosi, żeby to zrobić... :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood

Proponuję, załóż oddzielny wątek:

po pierwsze- to wątek Zielonookiej, więc ma pełne prawo nas stąd przegonić :-?

po drugie- łatwiej będzie wertować karteczki Twojej książeczki :D

po trzecie- dla porządku :)

po czwarte i ostatnie- aż się prosi, żeby to zrobić... :p

 

A da sie tak poprzenosić?

 

Kurna, zielonookiej juz drugi raz zepsułem temat. Pewnie zaciska zęby i mruczy: do trzech razy sztuka ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurna, zielonookiej juz drugi raz zepsułem temat. Pewnie zaciska zęby i mruczy: do trzech razy sztuka ...

 

Więc nie prowokuj... Zielonooka to energiczna kobieta :p

 

 

A da sie tak poprzenosić?

 

Modyfikować ten wątek może tylko Zielonooka, jako założycielka.

Ty możesz, a nawet powinieneś :) założyć oddzielny wątek i skopiować do niego swoje posty (prawo autorskie :wink: ) a potem już pisać ciąg dalszy opowieści w tym nowym wątku.

A my, wielbicielki Twojego talentu na pewno będziemy do niego zaglądać... :)

 

Maja (jedna z rzeszy oczarowanych)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj temat jest juz zamkniety wiec spokojnie sobie go "psujcie" :)

Pytanie tylko czy nie warto zeby watek retro mial swoj wlasny kat :) a nie goscinnnie u mnie :)

 

ps. ja "modyfikowac" to obecnie moge tylko tytul watku - jakiekolwiek rozdzielenie itp. to juz po stronie moderatora (administratora?) forum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam taki pazerny nie jestem, mogę siedzieć kątem i u zielonookiej, jeśli jej nie przeszkadzam. zresztą, czuję się tutaj jak w domu, bo obydwie chałupy też są tylko żony, więc do kąta w cudzym ogródku jestem przyzwyczajony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Retrofood, ja też z przyjemnością czytam Twoją historię, pisz jak najszybciej ciąg dalszy. :D Znakomicie uwodzisz swoich czytelników, jestem całkowicie uwiedziona i bardzo tym faktem ukontentowana. 8) :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten okres poobiedni strasznie mi się dłużył. Siedzieliśmy u NIEJ w pokoju, dzieci dokazywaly, JEJ córka demonstrowała znajomość sztuki makijażu (ONA ze smiechem mnie pytała: skąd takie małe to zna, przecież wiesz, że ja maluję się bardzo dyskretnie)...

cd.

 

Chłopaków makijaż nie zainteresował. To jeszcze nie byl ten wiek :wink: Biegali przez balkon po obydwu pokojach, w końcu coś na jakiś czas przykuło ich uwagę w JEJ pokoju. Mój był chwilowo wolny, więc przeniesliśmy się do mnie. Przez jakiś czas byliśmy sami, ale drzwi na balkon były otwarte. I wtedy miała miejsce ta rozmowa.

Nie pamiętam jak się zaczęła. Pewnie rzuciłem jakąś dwuznaczną aluzję, bo kiedyś byłem bardziej błyskotliwy niż teraz i wśród znajomych uchodziłem za mistrza łapania interlokutorów za słówka i wypowiadania wieloznacznych uwag. ONA jednak była poważna. I nagle usłyszałem jak odpowiedziała:

- Myślałam o tym od samego początku.

Troszkę zdrętwiałem, ale udałem, że niczego nie rozumiem.

- O czym myślałaś?

Roześmiała się. - Nie udaj. Nie udaj, że nie rozumiesz. Zbyt dobrze cię znam.

Dalej grałem nieświadomego, ale bez większego przekonania, bo moje zbyt długie "niezrozumienie" groziło obrazą zarówno JEJ jak i mojej inteligencji.

- Cały czas myślę - usłyszałem - dlaczego znowu los tak nas złączył i porównuję to z sytuacją wtedy na polnej drodze.

- No właśnie - rzuciłem i bezczelnie dodałem: - a my nic!!!

- Spokojnie, spokojnie - nie dała się sprowokować. - Właśnie chciałam z tobą porozmawiać na ten temat i prosić cię, abyś nie stwarzał sytuacji, której oboje moglibyśmy żałować. Wtedy było inaczej. Obydwoje byliśmy wolni, coś nas wcześniej łączyło i szczerze ci powiem, że bardzo wtedy tego chciałam. Bez względu na wszystko. I było mi dobrze, chociaż wiedziałam, że to się już więcej nie powtórzy, bo nie będę rywalizować o ciebie z twoją dziewczyną. Bo cóż by mi dała wygrana, jeśli ty po kilku latach powiedziałbyś nagle, że miałeś fajną dziewczynę i przeze mnie z nią nie jesteś. To byłoby dla mnie straszne. Dzisiaj sytuacja jest inna. Ty masz żonę, ja mam męża, obydwoje mamy dzieci i to nie z sobą, więc sytuacja jest diametralnie inna ...

- Ale masz ciężkie wymagania - zdążyłem rzucić.

- Sam się zastanów - kontynuowała. - Jeśli przespalibyśmy się ze sobą teraz - czy to jeden raz, czy dziesięć razy, to już bez różnicy. Na turnusie byłoby fajnie. A co potem? Nie sądź, że dałoby się to ukryć. Przynajmniej ja nie dałabym rady. Dlatego jeszcze raz proszę, nie stwarzaj okazji, bo ... ja nie jestem z marmuru ani z kamienia. I wczoraj, gdy odprowadziłam cię spać do pokoju, to sama potem leżałam i sama siebie się bałam. Bałam się, że jak ci tego wszystkiego dzisiaj nie powiem, to potem może być za późno.

 

Nie powiem, żebym w tym momencie miał jakąś mądrą minę. Nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć. Myśli dość gwałtownie kotłowały się w głowie. Świadomość, że ONA ciągle czuje do mnie jakieś resztki sympatii mile łechtała moją próżność, jednak miałem świadomość, że ONA ma rację. Moja żona, czyli ta dziewczyna sprzed lat, którą zostawiłem aby spotkać się z NIĄ, nie była już tak wyrozumiała jak kiedyś. Nie to, abym dawał zbyt wiele powodów do zazdrości, nie. Ale po prostu czuła się - i była - trochę zaniedbywana i opuszczona. Przyczyn przez te kilka lata parę bylo, najpierw piłka nożna - moje niedzielne wyjazdy na mecze, kiedy ona zostawała z dziećmi sama, potem moja praca - ciągle w delegacji, te powroty o różnych godzinach, wreszcie zmiana pracy i ... praca na zmiany, często w soboty i niedziele też. Ileż młoda kobieta może wytrzymać! Dlatego wiedziałem, że ONA ma rację.

- No cóż - zdołałem w końcu wydukać. - W takim razie na gwałt liczyć nie możesz.

Roześmiała się i jakoś normalny nastrój wrócił. Kontynuowaliśmy temat, ale już bez tego skupienia i powagi. ONA powiedziala, że owszem publicznie możemy się przytulać i obejmować, dla otoczenia możemy być parą, chociaż lepiej, aby córka tego nie widziała, bo nie jest pewna, czy nie zda relacji po powrocie do domu. Ale gdy zostajemy sami, to jeszcze raz poprosiła o umiar. Ja nie miałem wyjścia, musiałem się na wszystko godzić. Jeszcze myślałem, że w końcu to dopiero początek turnusu, wiele może się wydarzyć.

No fakt, tu miałem rację. Gdybym wiedział jaki numer ONA "wykręci" mi w sobotę, to pewnie nie czekałbym tak wydarzeń i miałbym inny nastrój.

Ale był dopiero wtorek ... Chociaż ONA chyba już wiedziała o sobocie.

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...