Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zderzenie chromosomu XX z XY :)


zielonooka

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 244
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

... i zaczął się bajeczny dzień. Zaraz na początku poprosiłem koleżankę, aby wzięła mnie pod rękę, tłumacząc, że to z troski o nią, aby się nie zgubiła. Zrobiła to ochoczo. Jednak było to trochę niewygodne, więc wzięliśmy się za ręce jak licealiści i tak zwiedziliśmy uniwermag. Na półpiętrach były stoiska bufetowe i tam piłem najlepszą kawę w życiu, parzoną po turecku! Dziwne, prawda? W Sojuzie coś naprawdę dobrego!

Uniwermag szybko nas znudził, więc poszliśmy zwiedzać miasto. Cały czas trzymając się za ręce niczym zakochane małolaty i zachowując się tak, jakbyśmy byli nimi naprawdę. Chociaż cały czas rozmawialiśmy o swoich drugich "połowach" i naszych dzieciach.

Na jakimś placu (teraz nie pamiętam jego nazwy) przystanęliśmy przy ulicznym kiosku i kupiliśmy kilka bananów (u nas wtedy nie było!). Śmiejąc się i obejmując, karmiliśmy się wzajemnie tymi bananami, liżąc je obleśnie. Ja pytałem koleżanki, czy zawsze tak robi, ona ze śmiechem odpowiadała, że zawsze. :oops: Oczywiście rozmawialiśmy po polsku, ale zauważyłem, że wszyscy wokół nas rozumieją i nasze zachowanie wzbudza sympatię. Bardzo się to podobało szczególnie facetom, którzy wyraźnie mi zazdrościli.

I tak lekko zmęczeni, wróciliśmy po południu do hotelu. naszych kolegów jeszcze nie bylo, więc postanowiliśmy przygotować kulinarnie wieczorne "posiedzenie" i zabraliśmy się do pracy. Jednak niezadługo koledzy wrócili. Już po chwili zorientowałem się, że coś jest nie tak. Ten "obrońca" patrzy na mnie wilkiem, a pozostali dwaj się śmieją i tylko dogadują, że lepiej nam do Polski nie wracać. Nie mogliśmy się zorientować o co chodzi, czyżby fakt naszego zniknięcia tak go zabolał?

Okazało się, że gorzej. Cała trójka widziała nas (z okien przejeżdżającego tramwaju) na tym placu, gdzie trzymaliśmy się za ręce i karmili wzajemnie bananami!!!! Podobno tren durny "obrońca" był tak wzburzony, że chciał zatrzymywać tramwaj hamulcem bezpieczeństwa, ale mu się nie udało, bo pozostali go powstrzymali.

Cóż było robić. Wieczorna impreza nie wychodziła, atmosfera jakaś nie taka, więc oboje poszliśmy do naszego pokoju. Drzwi zamknąłem na klucz, by nie było wątrpliwości, że na imprezę już nie wrócimy.

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całą tą historię zapamiętałem dobrze do dziś właśnie ze względu na tą "wpadkę bananową". No bo co za zbieg okoliczności! Człowiek pojechał paręset kilometrów od domu, do innego państwa, złapał się za rękę z dziewczyną, kupił parę bananów i jakiś "kabel" musiał to zauważyć! Ja jeszcze pamiętam smak tamtych bananów! Pamiętam w ogóle smak tamtego dnia, radosnego, swobodnego, kiedy człowiek jest absolutnie zrelaksowany, chodzi sobie zupełnie wyluzowany, ogląda wspaniałe, stare miasto i ... Dobrze ludowa mądrość mówi, by nie chwalić dnia przed zachodem słońca.

Sprawa nie była błaha.

Kiedy zamknęliśmy się z koleżanką w pokoju, przez chwilę panowało milczenie. Potem usiedliśmy na jednym łóżku i ona zaczęła mówić. O tym niby przyjacielu jej męża. Słuchałem z zainteresowaniem, bo moja znajomość jego osoby była minimalna. Wiedzialem, że niedaleko pracuje i to wszystko. O wiele lepiej znałem dwóch pozostałych i wiedzialem, że oni trzymają sztamę z nami.

A koleżanka z kolei mówiła, że dawno czyniła wysiłki, aby rozluźnić trochę znajomość meża z tym znajomym, bo jest jeszcze kawalerem, więc uważa, że jego częste odwiedziny zabierają jej rodzinie troche za dużo czasu. A w ogóle, to uważa go za niezbyt ciekawego człowieka (potwierdzałem, bo przez tych parę dni zaczynałem nabierać do niego niechęci). Mąż jednak był uparty ze względu na dawną z nim zażyłość no i nic nie czynił, aby go chociaż trochę zniechęcić. Powiedziala, że zna go na tyle, że na pewno przekaże mężowi relację o faktach i o swoich zmyśleniach - jako fakty, co nie wróży jej niczego dobrego.

Był jeszcze jeden problem. To była wycieczka zakładowa. Wszyscy, także ci o ktorych nie wspominam, pracowaliśmy w tym samym zakładzie, albo pracownikami byli małżonkowie. Nawet gdyby nie powiedział wprost mężowi, to taka jedna papla wystarczy, ze zacznie opowiadać swoje bajki kolegom z pracy, a echo zawsze do zainteresowanego dojdzie. I to z niejednej strony.

Nie mieliśmy pomysłu co w tej sytuacji robić. Siedzieliśmy obok siebie, niemal przytuleni i cichutko zastanawialiśmy się nad sytuacją.

Nagle zza drzwi rozległ się głos mojego kolegi - Wieśka, który wołał, abyśmy przestali szeptem się kochać, bo to niewygodnie i przychodzili na świętowanie ich sukcesów zakupowo - hadlowych. Przykazałem koleżance, że ma trzymać fason i nie dać nic po sobie poznać, że się czymś przejmuje, odczekaliśmy chwilę, aby doszła do siebie i poszliśmy do kolegów. Okazaliśmy (niby) zainteresowanie ich zakupami, pooglądaliśmy towar i zaczęło się świętowanie. Tym razę pałeczkę przejął mój kolega Wiesiek. Aha, nie powiedziałem jeszcze, że w pracy był... przełożonym tego "obrońcy". Głośno i dobitnie uspokajał koleżankę, żeby się niczym nie przejmowała, bo - jak mówił - jeśli ten idiota (dosłownie tak mówił!) spróbuje coś nabruździć, to sam osobiście się z nim policzy. Cały czas starał się ją rozruszać i ... udało mu się! Poimprezowaliśmy do bardzo późna, bo już było fajnie i wesoło, a my z koleżanką siedzieliśmy obok siebie i ... cały czas trzymaliśmy się za ręce! Wreszcie pora było kończyć. Wiesiek zapowiedział, że dziś nie pozwoli nikomu chodzić podsłuchiwać pod nasze drzwi i ze śmiechem poszliśmy do siebie.

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale budujesz napięcie :D

Jeszce nigdy we Lwowie nie byłem. Muszę się tam wreszcie kiedyś wybrac. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...