Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zderzenie chromosomu XX z XY :)


zielonooka

Recommended Posts

W sumie nie sadzilam ze watek rozwinie sie w ta strone :)

Bo zalozony byl z tego powodu ze ja prawdopodobnie od wrzesnia zamieszkam z MŻ - (czyli mezczyzna zycia czy jak to sie tam zwie) - troszke mam opory czy to dobry pomysl - lubie czasami byc sama :) i lubie mieszkac sama :)

Na razie tak "pomieszkujemy" ale juz zabawne historie sie zdarzaly i chce sie psychicznie nastawic na to co ew. bedzie :)

 

Do tej pory udalo mi sie:

 

- zabrac przez pomylke jego komplet kluczy (nie wiem jakim cudem wsadzilam je do torebki razem ze swoimi) i wyszlam na caly dzien do pracy - co gorsza pojechalam poza warszawe na jakies ugory (dzialka klienta) gdzie nie bylo zasiegu orange - w zwiazku z tym MŻ nie mogl pojsc do pracy bo nie mogl zostawic chalupy niezamknietej a niestety nikt (typu rodzice czy brat) nie mogli popilnowac a kontaktu ze mna nie bylo żadnego.

- zbic jego ukochana miseczke w ktorej je rano jakies ohydne mleczne gluty :-? (miseczke mial chyba od dziecka , jescze prawdopodobnie jego ojciec jadl jak byl maly i przetrwala 3 wojny swiatowe a taka zielona przyszla i zbila)

- uprac 50 zł pozostawione w kieszeni portek

- zapchac odplyw wanny swoimi dlugimi kudlami ktore byly wypadly z glowy w trakcie mycia wlosow

- wysadzic korki w domu wlaczajac pare rzeczy na raz- odkurzacz , suszarke, tv, przyrzad do gotowania na parze i pralke (domek jest jednorodzinny ale "starego typu" i np. taka instalacja ele. nie jest pierwszej mlodosci " :-? ) ,

-zaprosić koleżanki na noc (zestaw : koleżanki , w tym przynajmniej jedna zdradzona lub/i rzucona przez faceta) + wino = niezapomniane wrażenia dla Faceta ktory nocuje w pokoju obok)

- skrytykowac podarta na rekawie koszulke ktora to koszulka jest UKOCHANA koszulka w ktorej sie oglada mecze i chodzi po domu i NIEWAZNE ze jest podarta bo do "ludzi " sie w niej nie wychodzi :)

- zainfekowac komputer mezczyzny wirusem sprawdzajac tylko jakis "drobiazg" w internecie (bo wlasnego komputera nie chcialo sie wlaczyc)

 

Jemu do tej pory udało sie:

 

- zachlapać całą łazienkę używając ręcznika do wytarcia podłogi.

-po skorzystaniu z kibelka zamaskować niemiły zapach używając w ramach odświeżacza powietrza jej ukochanych perfum z limitowanej edycji za 300 zł.

(myslalam ze zabije!!!!!)

- podkradać kremy, peelingi, scruby do ciała,olejki do kąpieli, kremy rozświetlające pod oczy

- zrobić pizze zostawiając posprzątanie ... tajemniczym siłom natury.

- spytać „Czemu tak wcześnie zainwestowałaś w kota”??? ( w domysle mial byc to komplement ze jeszcze TAKA STARA nie jestem :o :lol: )

- wyśmiać jej zakupy – np. rzeczy o których nie ma pojęcia ( mialam kupic plyty do nagrania filmu i zamiast dvd nabylam cd - ale skad mialam wiedziec????)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 244
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tak sądziłam, że chodzi Ci o poradnik http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_lol.gif tylko panowie nie "kumają bazy" http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif

pewnie chodzi o to, co może Cię zaskoczyć w codziennym, całodobowym mieszkaniu z MŻ

trudno tu coś ogólnego powiedzieć, każdy jest inny i my możemy mówić tylko z własnego doświadczenia

co do upranych pieniędzy szybko nauczysz się, że trzeba przeglądać kieszenie przed włożeniem portek do pralki - mój niestety też ma taki zwyczaj noszenia kasy w kieszeniach (już mu nie kupuję portfeli - zbędny wydatek) i chociaż sam kieszenie przegląda, jednak czasami zapomina, skąd mam wiedzieć kiedy jest ten raz, gdy zapomni http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif

poza tym ja szybko nauczyłam się mówić: wyrzuć śmieci, a nie: śmieci są do wyrzucenia - na pierwszy zwrot uzyskuję oczekiwaną reakcję, drugi jest dla faceta niezrozumiały http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

 

i jeszcze: mój MŻ po udomowieniu nagle zapomniał instrukcji obsługi pralki, żelazka i zmywarki http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_eek.gif pozostała mu w pamięci instrukcja czajnika, mikrofali i PILOTA

 

poza tym pozytywnie reaguje na krótkie polecenia bez podawanego rozwlekłego uzasadnienia, np. zrób..... zamiast: trzeba zrobić.... ponieważ....

im dłużej się mówi, tym szybciej przestaje słuchać, dotyczy to chyba większości facetów, niezależnie od poziomu wykształcenia i inteligencji wrodzonej http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

o coś takiego Ci chodziło?

 

http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mój MŻ po udomowieniu nagle zapomniał instrukcji obsługi pralki, żelazka i zmywarki

 

Zielonooka nie dopuść do tego !!!

 

Moje doświadczenia sa trochę inne

1.Nigdy nie sprawdzam kieszeni mojego męża

przyznaje wyprałam już parę rzeczy ważnych i mniej ważnych

 

2.Wrzucam do pralki tylko rzeczy które są w koszu na pranie

po pierwszych 2 tygodniach wspólnego zamieszkania T nie miał czystych skarpetek bo leżały porozwalane w miejscach gdzie się rozbierał

 

3.Nie dotykam żelazkiem jego rzeczy czyt. nie prasuję dla zasady-nie rozumiem dlaczego miałabym to robić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

canna napisał:

 

mój MŻ po udomowieniu nagle zapomniał instrukcji obsługi pralki, żelazka i zmywarki

 

 

 

Zielonooka nie dopuść do tego !!!

 

 

co racja to racja http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_lol.gif

 

1. sprawdzam kieszenie przed wrzuceniem spodni do pralki - jakoś mam awersję do wyrzucania pieniędzy, kiedy chodzi o "konkretne" papierki http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

 

po pierwszych 2 tygodniach wspólnego zamieszkania T nie miał czystych skarpetek bo leżały porozwalane w miejscach gdzie się rozbierał

postąpiłam inaczej, ponieważ denerwowały mnie porozrzucane rzeczy - uzbierałam pełną reklamówkę i wystawiłam ją na klatkę schodową (kiedy zobaczyłam przez okno, że małż podjeżdża do domu, ale on o tym nie wie i jakoś nie domyślił się http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif ) - pomogło radykalnie, już nie mam tego problemu http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

 

3. prasuję wszystko - jest to moja ulubiona czynność domowa, natomiast nie znoszę mycia okien i od lat tego nie robię http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

1. sprawdzam kieszenie przed wrzuceniem spodni do pralki - jakoś mam awersję do wyrzucania pieniędzy, kiedy chodzi o "konkretne" papierki http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

 

 

a mnie się zdarza wyprać "konkretne papierki"...

http://foto2.m.onet.pl/_m/1417c02dbdc94980b46cc7d81a00b366,5,19,0.jpg

 

złotówki to jedne z lepiej wykonanych pieniędzy

 

gorzej jest z fakturami, one nigdy nie przetrwały prania, ale zawsze można poprosić o duplikat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sądziłam, że chodzi Ci o poradnik (..........)

o coś takiego Ci chodziło?

 

http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif

 

dokladnie o to :)

 

A widzisz Zielonooka co z Twojego watku wyszło?

Wybacz proszę, bom się do tego przyczynił. :D :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sądziłam, że chodzi Ci o poradnik (..........)

o coś takiego Ci chodziło?

 

http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif

 

dokladnie o to :)

 

A widzisz Zielonooka co z Twojego watku wyszło?

Wybacz proszę, bom się do tego przyczynił. :D :wink:

 

alez zaden problem :)!

To moze byc nawet przelom na forum!

Pierwszy dwutorowy watek na Psychologu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D :D :D :D :D :D :D

Opowieść Retrofood'a jest super, niezależnie jak się te spacerki po Lwowie skończą. Oby małż nie przyjechał poinformowany przez życzliwego. :wink:

Pozdrawiam czytających :D

 

Stasiu, proszę o ciąg dalszy. Nie jestem chyba odosobniony, a walka z farb to chyba juz przeszłość? :)

 

 

Możliwe zakończenie: Retrofood będzie miał nową żonę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D :D :D :D :D :D :D

Opowieść Retrofood'a jest super, niezależnie jak się te spacerki po Lwowie skończą. Oby małż nie przyjechał poinformowany przez życzliwego. :wink:

Pozdrawiam czytających :D

 

Stasiu, proszę o ciąg dalszy. Nie jestem chyba odosobniony, a walka z farbą to chyba juz przeszłość? :)

 

 

Możliwe zakończenie: Retrofood będzie miał nową żonę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również nie sprawdzam kieszeni męża (tak samo jak telefonu, komputera itp.). Ostatnio jednak przeglądnęłam jego szafkę nocną przy łóżku, bo coś mi dziwnie w sypialni pachniało....

i co tam znalazłam? całą masę papierków po batonikach, czekoladach, miseczkę (pełną!) starych orzeszków oraz... kostkę starego żółtego sera! :D

 

Jak proszę męża, żeby sprzątnął blat w kuchni po zrobieniu kanapki, zrzuca wszystkie okruchy na podłogę.

Na mój protest patrzy ze zdziwieniem i pytaniem w oczach "o co Ci kobieto chodzi, przecież blat jest czysty".

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stasiu, a jak było dalej we Lwowi? Nie daj się prosić. :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw duże przeprosiny dla wszystkich, którzy czekali na zakończenie opowieści o Lwowie. Nie moglem pisać, bo byłem zaproszony na zajęcia w podgrupach :wink: i dzisiaj jeszce ciężko zebrać myśli. :(

A więc najpierw mały remanent:

do zielonookiej

W sumie nie sadzilam ze watek rozwinie sie w ta strone

Bo zalozony byl z tego powodu ze ja prawdopodobnie od wrzesnia zamieszkam z MŻ - (czyli mezczyzna zycia czy jak to sie tam zwie) - troszke mam opory czy to dobry pomysl - lubie czasami byc sama i lubie mieszkac sama

Na razie tak "pomieszkujemy" ale juz zabawne historie sie zdarzaly i chce sie psychicznie nastawic na to co ew. bedzie

Takie wątpliwości są tym większe, im później przychodzi TA decyzja. Słyszałem o poważnych problemach, zakończonych zresztą porażką związku, z powodu tego, że strony nie mogły uzgodnić położenia deski sedesowej po użyciu toalety. I może to wyglądać śmiesznie, ale śmieszne nie jest. Po prostu w wieku dwudziestu lat jeszcze się wygodnickich nawyków nie ma i łatwiej zaakceptować inne. A im później - tym gorzej. :(

Wiem coś o tym, bo mam syna - kawalera, który już niemal łapie trzydziechę. Całe "szczęście", że rzadko przyjeżdża (mieszka w W-wie), bo bym chyba musiał ja się wynieść. Jest takim pedancikiem, że każdą wizytę rozpoczyna od mycia wszystkiego. nawet w Wielką Sobotę, kiedy porządki niby już zrobione. Dla niego to, co sam nie umyje - to jest brudne! Jak mi się zdarza naprawiać coś podczas jego obecności, to strasznie pilnuję narzędzi, bo gotów uznać za porzucone i wyrzucić do śmieci. A jeszce dziesięć lat tego nie było. Jak on się teraz ma ożenić - nie wiem. A "partia" przecież niby nie ostatnia, bo prawnik (po wynikach - ścisla czołówka warszawska) i to już z niezłą kasą.

do danap:

Nie dotykam żelazkiem jego rzeczy czyt. nie prasuję dla zasady-nie rozumiem dlaczego miałabym to robić

Na takie dictum jest jedna odpowiedź: skoro tak, to dotyczy to nie tylko prasowania, ale i operowania młotkiem i śrubokrętem. Takie zasady muszą być symetryczne. Swojej żonie dawno takie fochy wybiłem z głowy, bo sie tak złożyło, że nie chciała prasować, jak ja jeszcze robilem półki w piwnicy. Wręczylem jej wtedy młotek i ... jakoś nie chciała iść kończyć tych półek. Ja np. prasować nie lubię (chociaż umiem) i nie prasuję. Zresztą wszystko umiem, bo jak się pół dorosłego życia spędziło w delegacji, to potem się umie. (Na delegacjach zawsze szukałem jakiejś panienki do prasowania :lol: )

Tak sądziłam, że chodzi Ci o poradnik tylko panowie nie "kumają bazy"

pewnie chodzi o to, co może Cię zaskoczyć w codziennym, całodobowym mieszkaniu z MŻ

trudno tu coś ogólnego powiedzieć, każdy jest inny i my możemy mówić tylko z własnego doświadczenia

Niech ci będzie, ze nie kumają. Tylko niby o jaki poradnik chodzi? Na taki jak mój - jest za późno. A inny przecież nie istnieje!!!

Na koniec mogę dodać jeszcze jedno: przecież dopasowanie się w łóżku jest trudniejsze, ale się przecież ludzie dopasowują. Więc jaki jest sens sporu z najbliższym człowiekiem o położenie deski sedesowej ?

To jest .... (nie napiszę co) naprzeciw wieczności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, Stasiu, mój syn mniej więcej w tym samym wieku. Córki starsze.

A co było dalej we Lwowi? :wink: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

canna napisał:

Tak sądziłam, że chodzi Ci o poradnik tylko panowie nie "kumają bazy"

pewnie chodzi o to, co może Cię zaskoczyć w codziennym, całodobowym mieszkaniu z MŻ

trudno tu coś ogólnego powiedzieć, każdy jest inny i my możemy mówić tylko z własnego doświadczenia

 

Niech ci będzie, ze nie kumają. Tylko niby o jaki poradnik chodzi? Na taki jak mój - jest za późno. A inny przecież nie istnieje!!!

Na koniec mogę dodać jeszcze jedno: przecież dopasowanie się w łóżku jest trudniejsze, ale się przecież ludzie dopasowują. Więc jaki jest sens sporu z najbliższym człowiekiem o położenie deski sedesowej ?

To jest .... (nie napiszę co) naprzeciw wieczności.

 

powiedz lepiej co było dalej we Lwowi? http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_lol.gif bo rzeczywiście nie kumasz http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_wink.gif jestem pewna, że wszystkie kobiety zrozumiały doskonale o co Zielonookiej chodzi http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

i kto tu mówi o sporach?

krótko: chodzi o zaskoczenie, coś co dla faceta jest normalne a kobietę może zdziwić

 

 

na przykład zdolność do regeneracji w ciągu kilkuminutowej drzemki przed TV w biały dzień !!!! http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_evil.gif http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_rolleyes.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Gościu nalegal, opuścił trochę, ale nam nie bardzo się chciało nosić jakichś bagaży i nadal staraliśmy się go pozbyć. Ale jemu najwyraźniej bardzo zależało na sprzedaży i mnie podpuszczał: " ... dla takiej pięknej żony pan nie kupi? To przecież grzech nie kupić takiej ładnej żonie!" A ja, dureń, z rozpędu odpowiadam: "przecież to nie moja żona! to tylko taka żona "wycieczkowa"!"

W koleżankę jakby piorun trzasł. Zastygła i zaraz odbiegła od nas kilka metrów. Tam opuściła glowę, ukryła twarz w dłoniach, a my obydwaj staliśmy jak wryci przez chwilę nic nie rozumiejąc. Wreszcie podbiegam do niej, pytam co się stało, a ona odpowiada, że nic, że chce wrócić do hotelu. próbuję przepraszać, tłumaczę, że to tylko tak powiedziałem, żeby gościu dał nam spokój, ale NIC NIE DZIAŁAŁO! Koleżanka o niczym rozmawiać nie chciała, tylko o powrocie, albo - mówi - daj mi voucher i możesz sobie iść gdzie chcesz. Nie było wyjścia. W milczeniu wracaliśmy do hotelu. Oczywiście, nie trzymaliśmy się już za rączkę, nie pozwalała się dotknąć.

W hotelu zaraz zapytała, czy będę w pokoju, czy gdzieś wychodzę, bo jeśli zostaję, to ona prosi o voucher, a jeśli idę, to życzy mi szerokiej drogi. Cóż było robić. Było niedlugo po południu, do wieczora daleko. Poszedłem.

Kiedy wróciłem, koledzy też juz byli. Cała czwórka siedziała już przy kolacji i wesoło gaworzyła. Dołączyłem do towarzystwa. Od razu zorientowali się, że między nami wyrosła przepaść, ale obydwoje jakoś nie mieliśmy ochoty wprowadzania ich w szczegóły. Tylko koleżanka stwierdziła, że ten czwarty z naszej grupy (nazwijmy go Mirek), o którym było tu najmniej, jest z nas wszystkich najgrzeczniejszy i z nim umówiła się na jutro na wypad na miasto. Mirek zadowolony, zaraz przysiadł się do niej, a ona demonstracyjnie wzięła go za rękę i tak - mnie na złość - siedzieli. Ze mną na początku w ogóle nie rozmawiała, ale w miarę ubywania "pszenicznej" atmosfera trochę zelżała. Kolacja, jak zwykle, była dość dluga, a ja tym razem niezainteresowany jej przedlużaniem pierwszy poszedlem do pokoju. Tyle, że zasnąć się nie dało. Udawalem przy wszystkich, że nagłe przejście koleżanki do Mirka mnie nie obeszło, ale gdzież tam. Spać nie mogłem. Jednak koleżanka chyba ulitowała się nade mną, bo niedlugo przyszła. Ja milczałem, ona też i po prostu zasnęliśmy, każdy na swym łóżku.

No a rano, wybraliiśmy się na miasto tym razem całą piątką. no bo co sam miałem robić? Koleżanka twardo od początku trzymała się Mirka, który, szerze powiedziawszy, robił wszystko co chciała, jednak sam nie wykazywał najmniejszej inicjatywy w kierunkach, które nie byly związane z handlem. W trakcie tego naszego zwiedzania i wpadania do sklepow opowiedzialem Wieśkowi przebieg całego zdarzenia. Miał ze mnie trochę ubawu, jednak potem poważnie wzięliśmy się za "burzę mózgów" na temat jak przywrócić poprzednią sytuację. No i opracowaliśmy plan.

Wiesiek wymyślił jakiś powód - już nie pamiętam co - abym musiał wcześniej sam wrócić do hotelu. Więc pojechałem. A niedaleko był jakiś mini bazar, gdzie sprzedawano kwiaty. Poszedłem na ten bazar i kupiłem całą stertę wspaniałych róż. A do tego wiaderko, bo w nic mniejszego się nie mieściły. Przyniosłem to do pokoju chlopaków i ukryłem tak, aby w razie gdyby koleżanka zaglądnęła to nie rzucały się w oczy. Kiedy całe towarzystwo zameldowało się na kolacji wręczyłem koleżance te róże z wiaderkiem wraz z przeprosinami. Była strasznie zaskoczona. Jednak Wiesiek chyba w międzyczasie rozmawial z Mirkiem, bo obydwaj natychmiast wykazali taki entuzjam dla naszego pojednania, że sam byłem zaskoczony. Wreszcie koleżanka przelamała swój opór i solidnie-śmy się ucałowali. Oczywiście zaraz były brawa, okrzyki: gorzko, gorzko... nawet "obrońca" się podpalił i stwierdil, że nasze boczenie się na siebie mu nieodpowiada. Więc nie czekając na decyzję koleżanki sam wziąłem ją za rękę i usiadłem tak, aby odgrodzić ją od Mirka. Nie protestowali, ani on, ani ona.

Tym razem na kolacji "pszenicznej" poszło więcej niż zwykle, bo wszyscy uznali sprawy handlowe za zalatwione, więc na dzień następny planów nie było. Spać poszliśmy, gdy już bylo widno. Ale co było to za spanie! Tym razem nie przypilnowałem klucza i któryś z kolegów go zabrał. A potem cała trójka stwierdzila, że chcą oglądać "noc poślubną" w naszym wykonaniu, więc klucza nie dostaniemy, tylko nam otworzą pokój. A potem co parę minut będą zaglądać.

No to podjęliśmy grę. Na początek polożyliśmy się obydwoje w jednym łóżku całkowicie ubrani, tylko bez butów. Przyszli, ale coś im się nie podobało i odgadli podstęp. Więc dostaliśmy jeszcze pięć minut na rozebranie się.

No tośmy się rozebrali i każde położylo we własnym łózku. Przyszli i stwierdzili, że cofną całą imprezę :lol: :lol: i swoje poparcie, jeśli będziemy spać oddzielnie, więc cóż było robić, poszedłem do łóżka koleżanki. Wreszcie dali nam spokój, a my pewnie zasnęliśmy, bo nic już nie pamiętam. :wink:

 

Potem nie działo się nic szczególnego. W drodze powrotnej trzymaliśmy się z koleżanką w "za rączkę" do samejej granicy. Po polskiej stronie odepchnęła mnie od siebie mówiąc, że nasz glejt - voucher - stracił właśnie ważność, więc i nasz związek zostaje rozwiązany. I abym się nie ważył kiedykolwiek na niego powoływać.

Więc się nie powoływałem.

Do teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na takie dictum jest jedna odpowiedź: skoro tak, to dotyczy to nie tylko prasowania, ale i operowania młotkiem i śrubokrętem. Takie zasady muszą być symetryczne. Swojej żonie dawno takie fochy wybiłem z głowy, bo sie tak złożyło, że nie chciała prasować, jak ja jeszcze robilem półki w piwnicy. tylko z własnego doświadczenia

 

To jest właśnie tytułowe zdarzenie XY z XX

 

retrofood jako przedstawiciel XY z definicji masz błędne pojmowanie wspólnego życia/mieszkania, bo niby jak można osobistą prywatną koszulę spodnie czy inną część garderoby porównać z wspólną półką??

 

Wielu XY wymiguje się od dbania o swoje osobiste rzeczy machając przysłowiowym młotkiem i śrubokrętem. Jeżeli młotek i śrubokręt w rękach XY służy dobru wszystkich mieszkańców to w moim mniemaniu nie zwalnia z dbania o swoje osobiste rzeczy (ciuchy, papierzyska, zabawki, żołądek itp.)

 

I to nie jest foch, bo skoro ma być symetrycznie to przestańcie wywijać młotkami tylko weźcie się do roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Po polskiej stronie odepchnęła mnie od siebie mówiąc, że nasz glejt - voucher - stracił właśnie ważność, więc i nasz związek zostaje rozwiązany..

 

Kiedyś się mowilo: "żyć na kartę rowerową".

Widac i na voucher można :wink:

 

Na koniec mogę dodać jeszcze jedno: przecież dopasowanie się w łóżku jest trudniejsze, ale się przecież ludzie dopasowują.

 

Pozwolę sobie nie zgodzic się z tym stwierdzeniem. Co tu trudnego? Albo pasuje, albo nie. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...