megazal 21.08.2007 19:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Sierpnia 2007 Witamy serdecznie wszystkich gości na stronach naszego dziennika budowy. Budowy domu Asi i Konrada. Postaramy się oddać w tym miejscu trochę emocji jakie towarzyszą nam w związku z rozpoczynającą się inwestycją i zapewne towarzyszyć będą przez cały czas jej trwania. Żeby nie było zbyt monotonnie, nasze wpisy urozmaicimy, w miarę możliwości, zdjęciami, dokumentującymi kolejne etapy i postępy. A więc do dzieła! Dzisiejszy dzień upłynął nam jako pierwszy oficjalny dzień budowy naszego przyszłego domu. Co prawda przed przeszło tygodniem zdjęliśmy już humus z działki (trochę go było, na szybko licząc około 110 kubików), jednakże w starostwie to właśnie 21 sierpnia widnieje jako początek realizacji inwestycji. No i także dzisiaj zawitała do nas umówiona ekipa. Oprócz niej swoje zadanie szybko i sprawnie wykonała firma geodezyjna, wyznaczając obrys budynku i przenosząc nam właściwe wysokości. Szczerze mówiąc trochę odetchnąłem widząc, iż wszystkie kołki znaczące naroża zmieściły się w pozostałym po humusie obniżeniu. Trochę naprędce to tyczyłem, ale jak widać dobrze się z teściem spisaliśmy. Sądzę więc, że początek można uznać za udany. W następnym poście streszczę dla zainteresowanych historię zmagań, które doprowadziły nas do etapu na jakim się obecnie znajdujemy. Wszelkie komentarze do naszego dziennika prosimy umieszczać w osobnym wątku: Komentarze do dziennika budowy domu Asi i Konrada, żeby tutaj nie robić zbytniego zamieszania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 21.08.2007 19:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Sierpnia 2007 Wszystko zaczęło się w okolicach Bożego Narodzenia 2005 roku. Wtedy to podjęliśmy decyzję, że nie lokum w bloku, a własny dom będą naszym docelowym punktem zamieszkania. Oboje praktycznie całe życie spędziliśmy w mieszkaniach. Jednak to ja miałem większe opory przed zmianą takiego stanu rzeczy. Krótko mówiąc, jako mieszczuchowi, zawsze mi się takie rozwiązanie podobało i nie zamierzałem zmieniać punktu widzenia. Jeszcze nieco pół roku wcześniej, chwilę przed ślubem, zaprezentowałem przyszłej teściowej teorię o wyższości mieszkań nad domami. Co spowodowało u mnie zmianę? Do końca nie wiem, ale myślę, że złożyły się na to następujące czynniki: - lekka zmiana sposobu patrzenia na świat, jaka nastąpiła po wstąpieniu w związek małżeński - rosnące bez opamiętania ceny mieszkań - okolica, w której umiejscowiona jest nasza działka (raptem 10 km do Warszawy, a z trzech stron Puszcza Kampinoska) Gdy już wiedzieliśmy, że na 100% tego chcemy, zakupiliśmy katalog projektów, w miarę szybko dokonaliśmy wstępnego wyboru i w okolicach lutego 2006 zastanawialiśmy się, czy będzie jeszcze szansa zacząć przed wakacjami czy spokojnie poczekać na drugą połowę roku. Cóż to był za optymizm. Nagle jednak okazało się, że coś takiego jak Miejscowy Plan Zagospodarowania, może napsuć człowiekowi sporo krwi. Osobiście jestem wielkim zwolennikiem MPZ, jednak sposób jego egzekwowania przez nadgorliwych urzędników może odbić się zainteresowanemu czkawką. I tak niestety było w naszym przypadku. Przy podziale działki, do jednej z nowo powstających, brakowało niecałych 10 m2 w stosunku do wymagań zapisanych w Planie. Stanowiło to nie więcej niż 1% powierzchni, jednak okazało się przeszkodą nie do przeskoczenia dla Gminy. Po fakcie znalazłem rozporządzenie, które pozwalało nam ominąć tą niedogodność, jednak było to trochę za późno. W międzyczasie musieliśmy dokupić trochę ziemi od sąsiada, który też miał sporo kłopotów przy okazji i tym sposobem powiększenie działki do odpowiednich (no może większych niż wymaganie minimum) rozmiarów zajęło nam rok, a dopełnienie wszelkich formalności nawet więcej. Ale nie narzekamy, bo w końcu wszystko skończyło się dobrze, a ostateczna powierzchnia i kształt działki są dzięki temu o wiele atrakcyjniejsze. Gdy wiedzieliśmy, że sprawy z ziemią są już na dobrej drodze, powróciliśmy do kwestii projektu. Po raz kolejny okazało się, że im bliższa w czasie jest realizacja, tym wszystko wydaje się być droższe, a możliwości skromniejsze. Projekt wybrany rok wcześniej, pomimo jego uroku i zalet, okazał się o wiele za duży jak na nasz budżet, wobec czego wznowiliśmy poszukiwania tego odpowiedniego. Kilkanaście przejrzanych katalogów, dziesiątki stron internetowych i w sumie tysiące gotowych projektów doprowadziło nas do wniosku, że tylko indywidualny projekt spełni nasze oczekiwania, mieszcząc się jednocześnie w założonym budżecie. Tak więc usiadłem do aplikacji CAD i będąc mądrzejszym o rozwiązania jakie podpatrzyłem w niektórych gotowych projektach zacząłem projektować. Udało mi się stworzyć rzuty parteru i poddasza oraz elewacje. Domek wyszedł z tego prosty, ale przyjemny i funkcjonalnie skrojony na miarę. Przekazaliśmy nasze cudo projektantowi i odebraliśmy ubrane wszystko w projekt budowlany. Jednocześnie załatwiliśmy decyzje dotyczące przyłączy i na początku kwietnia złożyliśmy wniosek o pozwolenie na budowę. Dwa miesiące później odebraliśmy pozytywną decyzję i otrzymaliśmy dziennik budowy, po czym przystąpiliśmy do batalii z bankami o przyznanie kredytu. Nie okazało się to szybkie i przyjemne, ale też nie było niczym strasznym. Dowiodło jedynie moich twierdzeń, że mało który sprzedawca ma dogłębną wiedzę na temat oferowanego produktu. W każdym z czterech banków z jakimi negocjowaliśmy udawało mi się zagiąć pracowników i to na dość podstawowych zagadnieniach. Na szczęście w dobie internetu zgłębienie zagadnień niezbędnych do orientowania się w temacie na poziomie lepszym niż doradca finansowy nie zajmuje więcej niż dwa dni i pozwala na stworzenie własnego arkusza porównującego rzeczywiste oferty. Ostateczne odpowiedzi banków spłynęły do nas w ostatnim tygodniu lipca, dzięki czemu w miesiąc sierpień weszliśmy już jako szczęśliwie zadłużeni na okres dłuższy niż dotąd przez nas przeżyty I tak dobrnęliśmy do etapu zamawiania materiałów, ich zwożenia i wejścia ekipy w dniu dzisiejszym. Oczywiście, żeby nie było zbyt różowo, to pierwotna, zaklepana w marcu ekipa pod koniec maja radośnie odjechała w siną dal. Ale może to i lepiej, bo udało się znaleźć obecną, a jak na razie nie ma powodów do narzekań i wydaje się być ona bardziej profesjonalna niż ta niedoszła. Cóż więc mogę napisać na koniec tej dość długiej historii? Ponad półtora roku przygotowań, trochę nerwów, kilka zmian, ale w końcu jesteśmy w punkcie z napisem start. No i wszystkie zmiany, choć zawsze zabierały trochę zdrowia, to w konsekwencji dawały pozytywny rezultat. Efekty obecnych poczynań będą widoczne już niedługo gołym okiem, co mnie najbardziej cieszy, bo dom przestanie być w końcu wirtualny, a zacznie stawać się namacalny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 22.08.2007 20:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Sierpnia 2007 Do tej pory w naszym nowo założonym dzienniku umieściłem trochę tekstu. Teraz przyszła pora na zdjęcia. Na początek zdjęcie pokazujące naszą działkę przed rozpoczęciem działań wojennych http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0001.JPG Teraz czas na ciężki sprzęt w akcji http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0002.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0003.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0004.JPG I efekt jego sprawnej pracy http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0005.JPG To były fotki nieco już archiwalne, gdyż mające prawie dwa tygodnie. Teraz nastąpią znacznie nowsze, bo wczorajsze. A więc po kolei. Ekipa zawitała na plac budowy i ustawia swoje lokum http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0006.JPG Teraz seria zdjęć wykonanych już po zadomowieniu się ekipy na działce (łaty wokół wykopu wykonali nim przyjechał barak) http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0007.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0008.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0009.JPG Na dzisiaj to niestety wszystkie zdjęcia (najświeższych nie zdążyłem jeszcze zgrać), ale mam nadzieję, że jutro wrzucę kolejne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 22.08.2007 20:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Sierpnia 2007 Drugi dzień budowy za nami. Dziś, w odróżnieniu od dnia wczorajszego, nie miałem urlopu, więc nie spędziłem całego dnia na działce. Niemniej o 7 rano umówiony byłem z Kierownikiem Budowy na omówienie szczegółów dotyczących ustalenia zera budynku, więc wstać musiałem nieco wcześniej niż zwykle. Ale gra jest warta świeczki, więc nie narzekam. Spotkanie okazało się bardzo konstruktywne i nieco dłuższe niż zaplanowałem, więc i w pracy posiedziałem nieco dłużej. Potem tylko do domu na obiad i z Asią udaliśmy się obejrzeć postęp prac. Widać, że ekipa solidnie pracowała i zastaliśmy wykonane wykopy pod wszystkie ławy oraz przygotowaną dużą ilość ich zbrojenia. Niestety 2 godziny przed naszym przyjazdem przeszła burza nad okolicą i w trzech miejscach nieco oberwała ściany wykopu. Ale straty wielkie nie są, mam tylko nadzieję, że na razie opady się nie powtórzą. Na jutro przed południem zaplanowane mamy układanie betonu w ławach i do tego czasu ma świecić słońce! (no może być i księżyc nocną porą). Wizytę na działce zakończyliśmy kolejną miłą, a jednocześnie konkretną rozmową z Kierownikiem i powróciliśmy do domu. Dla przybliżenia nieco tych naszych podróży podam szacunkowe odległości, które duże nie są, ale pokonywane kilkakrotnie w ciągu dnia trochę czasu zabierają. Z domu do pracy mam 20 km w jedną stronę (Asię wysadzam w połowie drogi), z domu na działkę kolejne 10 km, a te dwie odległości leżą praktycznie na jednej nitce, tyle że w przeciwnych kierunkach od aktualnego mieszkania, wobec czego z przyszłego domku do pracy będę miał jakieś 30 km... Dzisiaj dało mi to 10+30+20+10+10=80 km, co oznacza, że paliwo jest kolejnym ukrytym kosztem tej inwestycji. Na koniec dzisiejszej notki pochwalę jeszcze ekipę za to, że jak rano punkt siódma podjechałem na działkę to już pracowali. I tym miłym akcentem żegnam Was do następnego wpisu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 26.08.2007 12:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Sierpnia 2007 Minęło kilka dni od ostatniego wpisu, co nie oznacza, że nic się nie działo na budowie. Wręcz przeciwnie. W czwartek, ku mojemu zaskoczeniu, odbyło się betonowanie ław. Jeszcze w środowe popołudnie sądziłem, że czeka nas to dopiero w piątek, a tu taka niespodzianka. W związku z tym wziąłem na ten dzień urlop w trybie nagłym i cały dzień spędziłem na działce. Przygotowania trwały gdzieś do godziny 11.30, a samo betonowanie miało miejsce od 12 do 16. Trochę pechowo trafiliśmy, że akurat na początku tygodnia miały miejsce spore opady, co sprawiło nam nieco kłopotów ze ścianami wykopu. Jednak poza dodatkowym kubikiem betonu i godziną czekania na niego nie było dodatkowych problemów. Od czwartku do soboty rano ławy sobie spokojnie czekały na wyklejenie papą i rozpoczęcie murowania ściany fundamentowej. W piątek miałem po pracy pojechać odebrać tylko transporty bloczków i zaprawy oraz polać trochę nasze, jak spod igły, ławy. Jednakże z zamówionych 28 palet przyjechało tylko 5... Awaria prądu u producenta i niemożność wydawania towaru nieco skomplikowała plany, a w ostatecznym rozrachunku napsuła nam sporo krwi. Nasza ekipa od samego rana w sobotę przystąpiła do pracy i o godzinie 11 papa była wyklejona, dostarczone w piątek bloczki wymurowane, a zbrojenie nakręcone nawet na zapas. W piątek byłem święcie przekonany, że brakujący towar dojedzie w sobotę koło 9, ale los nie okazał się na tyle łaskawy. Po wielu nerwach, interwencjach i negocjacjach z przewoźnikiem w końcu dopięliśmy swego i zobaczyliśmy komplet bloczków na działce, ale było to koło godziny 17. Ekipa, która w międzyczasie pojechała popracować na drugiej budowie, na wieść o szczęśliwym końcu naszych transportowych perypetii od razu się pojawiła i panowie poroznosili sobie towar po budowie tak, aby w poniedziałek od rana przystąpić do murowania. My odetchnęliśmy, bo szkoda byłoby marnować kolejne godziny pracowników na bezowocnym oczekiwaniu na przyjazd towaru, a tak bez stresu o tą kwestię wstanę w poniedziałkowy poranek z łóżka Reasumując - stan na niedzielę, to 3 warstwy bloczków zewnętrznej warstwy ściany fundamentowej po prawie całym obrysie budynku i niezagrożone wznowienie prac od nowego tygodnia. A wieczorkiem postaram się zaprezentować zdjęcia przedstawiające opisane w tym poście postępy prac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 26.08.2007 18:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Sierpnia 2007 Nadszedł wieczór, a więc czas na obiecane zdjęcia. Nie będzie to może bardzo obszerny fotoreportaż (nie dostałem jeszcze wszystkich fotek od Szwagra, który je pstrykał), ale zawsze coś nowego wnoszący. Poniżej mamy zestawienie obrazków ukazujących pompo-gruchę (do której, po wyczerpaniu własnych pokładów betonu, dojeżdżały już gruchy tradycyjne) po przyjeździe, rozkładającą się oraz, rzecz jasna, w akcji. http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0010.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0011.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0012.JPG A na kolejnych dwóch fotkach widać już aktualny stan, a więc - pierwsze mury pną się do góry choć i tak docelowo znikną pod warstwami ziemi. Widać tu też rurę, w przyszłości doprowadzającą wodę do naszego domku, którą w pocie czoła wkopywaliśmy wczoraj z Teściem. http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0013.jpg http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0014.jpg Niebawem kolejne relacje z terenu i oczywiście kolejne zdjęcia... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 18.09.2007 20:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Września 2007 Jakże wiele dni upłynęło od naszego ostatniego wpisu. Cóż, nieraz nadchodzi taki okres, że na nic nie ma czasu. Za dużo spraw się kumuluje i człowiek choćby chciał, to i tak nie zdąży wszystkiego zrobić. Ja za sprawą niezwykle gorącego okresu w pracy oraz wszystkich spraw związanych z budową nie miałem przez ostatnie trzy tygodnie siły siadać wieczorem do klawiatury. Ale postaram się to nadrobić, doprowadzając nasz dziennik do stanu aktualności. Tak więc od czasu ostatniego wpisu prace na budowie szły planowo. Oczywiście zawsze jest trochę nerwów, ale wynikają one raczej ze świadomości, że nie zawsze możemy być na budowie wtedy, kiedy byśmy tego chcieli. No cóż, z pewnością dopiero wzięcie wielomiesięcznego urlopu by nas usatysfakcjonowało. A raczej mnie, gdyż małżonka ma wykazuje większy spokój aniżeli ja. Skoro jednak takie budowlane wakacje wiązałyby się z brakiem comiesięcznie wypłacanych poborów, to trza pogodzić się z obecną sytuacją, zacisnąć zęby i kursować między pracą, budową i obecnym miejscem zamieszkania. Ale chyba trochę odbiegłem od myśli przewodniej. Nie będę więc już się rozwodził nad brakującym czasem, tylko zdam relację z postępów na placu budowy. Skoro ostatnimi czasy mury zaczynały piąć się do góry, to popatrzmy jak im poszło. Szczytów nie zdobyły, wszak to ściany fundamentowe, ale trochę ciała nabrały.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0015.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0016.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0017.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0018.JPG Następnie przyodziały czarne barwy, które chronić je będą przed wilgocią. Na pustyni domku nie budujemy, więc przez następne dziesiątki lat przyjdzie im nie raz i nie dwa zmierzyć się z wodą. A dzięki tej sprytnej powłoce wychodzić będą z tych batalii obronną ręką.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0019.JPG Jeśli uważnie się przyjrzeć, to powstały nam trzy, całkiem spore, "zbiorniki". A jako, że niezbyt nam się podobało to określenie w kontekście budowy domu, to w te pędy je zasypaliśmy. Pamiętając oczywiście o tym, aby wypełniający je coraz bardziej, piasek regularnie i sumiennie zagęszczać. Nie zapomnieliśmy przy tym o tak istotnej kwestii jak wyprowadzenie pionów kanalizacyjnych, bez których... nawet wolę nie myśleć co by było.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0020.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0021.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0022.JPG Gdy już osiągnęliśmy zakładaną rzędną przyszedł czas na drugą wizytę pompy na naszej budowie. Wpierw ławy, teraz pierwsze wylewki. Beton zawsze robi wrażenie, szczególnie na... fakturze. Dlatego miast snuć smutne o nim wywody, zaprezentuję poniżej jak prezentuje się podczas układania oraz na swym docelowym miejscu.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0023.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0024.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0025.JPG Na tym kończę część pierwszą nadrabiania zaległości, aby nie tworzyć postów rażących swą długością... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 18.09.2007 20:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Września 2007 Na tym z kolei zaczynam część drugą wspomnień z dni minionych. Na jej pierwszych obrazach widnieje nic innego jak nasz wspaniały, ceramiczny materiał ścienny i pierwsze wzniesione z niego mury. Wyprowadzone winkle łączone z czasem w coraz to wyższe ściany tworzą zarys naszego domu ponad terenem. A to co napawa mnie największą radością, to fakt zaprzestania wrzucania pieniędzy w ziemię, gdzie wszystko z czasem zanikało, ukryte pod wyższymi warstwami. Wszak wjeżdżając obecnie na działkę już nie muszę się nachylać nad wykopem, aby zobaczyć co przez najbliższe kilkadziesiąt lat spłacać będę zmuszonym.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0026.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0027.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0028.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0029.JPG Zastosowanie belek nadprożowych i nielicznych (acz kluczowych) elementów zbrojonych i deskowanych pozwoliło ścianom konstrukcyjnym osiągnąć pierwszy punkt przystankowy, co prezentują poniższe ujęcia.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0030.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0031.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0032.JPG Żeby nie było wątpliwości, że nie zamocowałem się na stałe w jednym punkcie, tylko dość sprawnie poruszam się po budowie, wstawiam serię zdjęć pozwalających odbyć krótki rekonesans po wznoszonym przybytku.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0033.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0034.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0035.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0036.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0037.JPG Jako, że nie samymi ścianami człowiek żyje, trzeba było zbudować także inne "niezbędności". Nie tracąc więc czasu na świętowanie, jakby nie było, widocznych postępów, ekipa wykonawcza przystąpiła do realizacji kolejnej części programu. A częścią tą były oczywiście kominy. Na kolejnych zdjęciach prezentują się dumnie: - główny komin łączący w sobie przewody spalinowe z kotłowni i kominka oraz wentylację salonu, kotłowni i garażu, widziany oczyma samochodu- komin z przewodami wentylacyjnymi, który zamieszkał w kuchni- ponownie komin główny, tym razem od strony salonu Przed ich wizualizacją napomknę tylko, że w kominach dymowych swe miejsce znajdą jeszcze właściwego rodzaju rury, które bezpiecznie odprowadzą ponad budynek wszelkie wytwory procesów spalania, jakie mieć będą miejsce, by nas ogrzać nas lub wodę.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0038.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0039.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0040.JPG Tu ponownie zrobię przerwę, gdyż następny etap zasługuje na własny rozdział tego opowiadania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 18.09.2007 20:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Września 2007 Panie i Panowie, przed Wami stropy! Rozpoczynamy nowy etap, zamykamy parter, otwieramy poddasze. Ale po kolei. Najpierw należy ułożyć belki i właściwie je podstemplować:http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0041.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0042.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0043.JPG Następnie wypadałoby zająć się nie mniej ważną kwestią, jaką jest wypełnienie przestrzeni powstałej pomiędzy belkami. W tym celu użyliśmy... pustaków stropowych (ha, cóż za zaskoczenie). Ponadto należało dozbroić w newralgicznych punktach konstrukcję oraz wykonać wieńce. Wszystko to zostało wykonane, a dowody widać poniżej (strop nad garażem gotowy, nad częścią mieszkalną będzie trochę później, jako że ostatnie jego belki oprzeć sięmuszą na ścianie, którą wymurować należy na wieńcu stropu garażowego).http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0044.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0045.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0046.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0047.JPG Gdy już wszystko zostało przygotowane nadszedł czas na mój ulubiony, nijak nieprzewidywalny, materiał. Tak jest, oto po raz kolejny na ekranie, beton! Zamówiłem go ze sporym zapasem (jak mi się złudnie wydawało), a starczyło akurat, na styk. Choć muszę się pochwalić widocznymi postępami, wszak to pierwszy raz w długiej historii tej inwestycji, gdy nie był robiony nadprogramowy grucho-kurs. Ale odkładamy dywagacje na bok i wracamy do fotoreportażu. Czas na pompę i drużynę w akcji. Przed tym jakże ważnym zadaniem postanowiłem kosztem dodatkowych... kosztów wyposażyć ekipę w wibrator do betonu. W celu uświetnienia tego wydarzenia, rzeczony wibrator zajmie pierwszą pozycję w tym zestawie fotek.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0048.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0049.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0050.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0051.JPGhttp://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0052.JPG W ten oto sposób dogoniliśmy uciekający czas, jesteśmy praktycznie przy chwili obecnej, więc jako finalny obraz tego postu prezentuję z dumą pierwszy gotowy strop tej budowy.http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0053.JPG I to by było na tyle. Nasz ceramiczny domek rośnie w siłę, a ja tymczasem kończę na dziś i postaram się komentować postępy na bieżąco, gdyż w palcach czuję, iż nadrabianie zaległości do prostych i szybkich działań nie należy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
megazal 07.10.2007 20:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Października 2007 Makabra! Nie wiem jak ludzie mogą prowadzić pamiętniki, dzienniki i inne tego typu ustrojstwa. Toż to niemożliwością istną wydaje się możliwość regularnej aktualizacji w nawale tylu zajęć i obowiązków. Zaiste, podziwiam wszystkich tych, którym się to udaje. Mi wychodzi średnio, więc ponownie muszę nadrabiać zaległości. A co się zmieniło od ostatniego mojego wpisu? Ano całkiem sporo, ale po kolei. Kilka dni po zabetonowaniu stropu nad garażem przyszła pora na strop nad częścią mieszkalną, schody i balkon. Początkowo, jak jeszcze rozmyślaliśmy nad naszym projektem, miały być dwa balkony po przeciwnych stronach budynku. Ale po rozmyślaniach i rozmowach ostał się jeden - z naszej sypialni, zadaszający jednocześnie po części wejście do domu. Pora jednak zaprezentować drugi i ostatni zarazem strop naszej chatki, ale... nie tak szybko. Najpierw czynności przedwstępne i wstępne, a więc: - ułożone belki, pustaki i zbrojenie http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0054.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0055.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0056.JPG - centrum pola bitwy http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0057.jpg http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0058.jpg http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0059.jpg A to wszystko, aby osiągnąć taki oto urzekający efekt http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0060.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0061.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0062.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0063.JPG Niestety ze względu na delegację, jaka w międzyczasie mnie spotkała, dokumentacja fotograficzna z okresu następującego po oddaniu stropów do użytku jest nieco uboga. W dwóch slajdach zaprezentuję więc przeskok do etapu, który zastała na budowie ekipa cieśli przybyła w celu zmontowania nam więźby. http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0064.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0065.JPG A oto i nasza więźba, po wyjęciu z pudełka, ale przed złożeniem http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0066.JPG Na koniec niniejszej aktualizacji wstawiam kilka zdjęc obrazujących proces powstawania rzeczonej więźby. Niestety w trakcie okazało się, że trzeba będzie dokupić kilka belek i kilka wymienić (mam nadzieję, że się uda) na dłuższe. Mam jednak nadzieję, że kłopoty już jutro uda się pokonać i niebawem będę mógł umieścić tu fotki ukazujące ukończoną strukturę dachu i wymurowane do końca ściany szczytowe. A wtedy zewnętrzna bryła będzie już w zasadzie ostateczna. A tymczasem na dobranoc wspomniane zdjęcia. http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0067.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0068.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0069.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0070.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0071.JPG http://www.anglia.pl/dziennik_budowy_foto/0072.JPG Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.