Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kto jeszcze poznał BIAŁY SZKWAŁ?


DPS

Recommended Posts

Wczoraj biały szkwał pochłonął ofiary na Mazurach. Kiedyś na swoim jachcie płynęłam, mając na pokładzie tylko dwóch synów, wówczas 13- i 11- letniego. Z daleka widać było czarną ścianę, która do nas się zbliża. Dopadło nas. Najgorsze jest to, że w "tym" nic się nie widzi, jest... no... biało. W twarz leje i wieje tak mocno, że tchu nie można złapać. Człowiek ma odczucie zagubienia, bo nie widzi dokąd płynie. Nasza łódka nas uchroniła jakoś - jest ciężka, kilowa, jak większość jachtów nad morzem. Kiedy już pod koniec nawałnicy zdołaliśmy dotrzeć do basenu klubowego, koledzy rzucili się do nas jak do cudownie ocalonych. Zawsze będę pamiętać tę burzę, bo to było 12 B. Prędkość wiatru przekraczała 160 km/h. Prasa i telewizja 3 dni wtedy o tym mówiły i pisały. Tylko, że my mieliśmy dobry jacht i pewnie Ktoś nad nami czuwał. Żeglarze na Mazurach tym razem nie wrócą. Cześć Ich pamięci!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 205
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Właśnie wróciłam z Mazur. Jednego dnia mieliśmy 4 burze i co chwilę ściągaliśmy żagle. Dołączyli do nasi znajomi z 3 dziećmi 5,6 i 11 lat. Czy to nie jest skrajna głupota brać takie maluchy na jacht, nawet jeśli są w kapokach? Mówią, że teraz utonął 5 latek, który pływał z rodzicami. Dreszcze mi po plecach przechodzą jak na to patrzę :cry: Całe szczęście nie testowałam 12 i mam nadzieję, że mnie to ominie. Podziwiam Cię, że masz jeszcze ochotę na pływanie po takich manewrach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

biały szkwał nie przychodzi nagle. Pływający trochę więcej i czujący we krwi tą zabawę wiedzą sporo wczesniej, że się zbliża.

W czasie studiów mielismy wiele obozów na mazurach. Na jednym z nich był organizowany kurs na sternika /czyli wszczyscy kursanci wczesniej zdobyli stopnie żeglarza. Pływaliśmy na dezetach /na niewtajemniczonych to takie wielkie, toporne łodzie żaglowe o ożaglowaniu gaflowym. Pewnego dnia wybralismy sie w rejs dwoma łodziami bez tzw. kadry. Rządzili jak zwykle przemądrzali :lol: panowie. Po paru godzinach beztroskiego halsowania, niebo poczarniało.

Proponuję: zrzucmy grota, zarefujmy bezana. Wyśmiali :roll:

po 10 minutach: zaraz będzie biały szkwał, zrzucajmy grota i bezana, na foku spierniczajmy do brzegu - a co Ty Majka taka strachliwa.

Jak się zaczęło, zaklęłam szpetnie i natychmiast posłuchali. Ustaliśmy z trudem, tylko dlatego, że zwrócilismy się dziobem do nawalnicy.

po - 3 żygało, 1 glowa rozbita bomem, jedna skręcona kostka.

 

druga dezeta sie wywróciła, tam nie było osoby z większym doświadczeniem.

 

Nikomu nie życzę spotkania z białym szkwałem, woda jest wszędzie, czujesz się wtedy, jakbyś się topił :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja chyba takiego szkwału nie przeżyłem, ale było naprawdę ostro, jak kiedyś wychodziliśmy z Giżu na Niegocin, potem podobno było 8, porywach do 10 o ile dobrze pamiętam (a my musieliśmy oddać jacht w Gnidzie)

 

to co pokazywali w tv to wyglądało na błąd sternika - łajba poszła w bok, burtą na wiatr i zaraz wywaliła się

moim zdaniem powinien starać się utrzymać kurs zgodnie z kierunkiem wiatru

 

a znałem przypadki, gdzie "mądrzy" sternicy po zrzuceniu żagli (przy ciężkich warunkach pogodowych) podnosili miecz!, ale głupi często mają farta

 

Majka masz rację

to nawet nie trzeba mieć tego we krwi - wystarczy się rozglądać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jeszcze jest topic bo dawno tam nie byłem, ale zapraszam na forum żeglarskie: http://www.sailforum.pl/

Dyskutowaliśmy tam kiedyć na temat białego szkwału. Wg mnie to co opisujecie tutaj to nie był biały szkwał.

Mnie uczono, że biały szkwał przychodzi właśnie nagle i niespodziewanie "z nikąd". Jak niebo ciemnieje to widać i można przewidzieć że może być nieciekawie :roll:

 

A podniesienie miecza czasem może pomóc, a czasem zaszkodzić - jak wiele innych rzeczy to też zależy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jeszcze jest topic bo dawno tam nie byłem, ale zapraszam na forum żeglarskie: http://www.sailforum.pl/

Dyskutowaliśmy tam kiedyć na temat białego szkwału. Wg mnie to co opisujecie tutaj to nie był biały szkwał.

Mnie uczono, że biały szkwał przychodzi właśnie nagle i niespodziewanie "z nikąd". Jak niebo ciemnieje to widać i można przewidzieć że może być nieciekawie :roll:

Też mi się wydaje, ze tutaj nastąpiło pomylenie pojęć. Co innego biały szkwał co innego burza, czy nawałnica na jeziorze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ze slownika żeglarskiego

Szkwał - nagły i krótkotrwały (trwający od kilku do kilkunastu minut) wzrost prędkości wiatru występuje zazwyczaj przed chmurami burzowymi i kłębiastymi; jeśli uderza o powierzchnię wody powodując pienienie zwany jest białym szkwałem; rzadko uderza o pow. wody z taką siłą,że powoduje jej rozpylenie w powietrzu, ograniczając widoczność do kilku metrów.

 

istnieje jeszcze bardzo rzadko spotykany biały szkwał pionowy - jest bardziej groźny. Slup pędzacego powietrza spada pionowo i rozchodzi się we wszystkie kierunki.

 

Ten na mazurach to był poziomy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był czas kiedy bardzo dużo czasu spędzałem żeglując po jeziorach mazurskich. Były to czsy kiedy królowały na nich omegi, DZ-ty i flagowy jacht mojej drużyny harcerskiej "Biały Słoń". Pływałem w różnych warynkach pogodowych ale białego szkwału nie miałem okazji przeżyć. Jako były instruktor żeglarstwa chciałbym jedynie odnieść się do kilku poprzednich wypowiedzi.

 

1. Sztormuje się zwykle pod wiatr i pod fale. Ucieczka z wiatrem powoduje, że łódż ma tendencje do nurkowania.

2. Ucieczka na foku nie jest naklepszym rozwiązaniem ponieważ ustawienie łodzi pod wiatr w tym wypadku jest praktycznie niemożliwe. Przy jachtach jednomasztowych w pierwszej kolejności refuje się grota, później refuje lub zrzuca foka.

 

3. Przy jachtach dwumasztowych np. (DZ-ty) w ciężkich warunkach pogodowych, jeśli refowanie nie pomaga, najpierw zrzuca się grota, później foka.

 

W obu wypadkach zachowanie tylnych żagli powoduje, że mamy możliwość ustawienia jachtu pod wiatr.

Błedem też jest zrzucenie wszystkich żagli, chyba że mamy silnik, ponieważ wtedy tracimy wszelką kontrolę nad jachtem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem na Mazurach, niedaleko Giżycka. Wprawdzie wczoraj przeżyłem to uderzenie wiatru, ale lądzie.

Pogoda była słoneczna, temp. 31 stopni, wiatru od południa praktycznie zero. Nie wiem jak na samych jeziorach, może był jakiś słaby zefirek. Od południowego wschodu pokazała się czarna chmura. Rosła w oczach i nagle, mniej więcej pół godziny od momentu jak ją dostrzegłem nad lasem uderzył wiatr. Wszystko zaczęło wirować, drzewa przygięły się do ziemi. Odleciało krzesełko z tarasu i plasatikowe wiaderko. To uderzenie wiatru było bardzo silne i trwało kilka minut. Zaczęło lać i wiatr znacznie zelżał. Ściana wody za oknami. W sąsiedniej wiosce spadł grad. Po godzinie wszystko ucichło.

Myślę, że wielu z tych co byli na wodzie miało szansę na dobicie do brzegu, tylko niedoceniali siły żywiołu lub przeceniali swoje siły i umiejetności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki powiew wiatru tuż przed ulewą przeżyłam swego czasu na mazurach, kiedy pływaliśmy polarisem. Młodszy brat DZy, jeden maszt z gaflem i cholernie chybotliwy. W dodatku maszt po jakichś przeróbkach które spowodowały, że bom był na wysokości zębów osoby siedzącej na ławce pod burtą. Załoga składała się głównie z zielonych. Tylko sternik z doświadczeniem (patent pełnomorski i wiele rejsów pełnomorskich na koncie) i dwie osoby jako tako obyte.

 

Jak zaczęła się zbierac chmura nad lasem to sternik zarządził natychmiastowe założenie kapoków. Żagli nie zrzucaliśmy bo na tej łodzi w tych warunkach i z ta załogą (pierwszy dzień rejsu) skończyłoby się raczej położeniem łodzi.

 

Spodziewaliśmy się, że może powiać, ale tego co się działo nikt nie przewidział. Polaris szorował żaglem o tafle wody. Sternik walczył z grotem i ze sterem a cała załoga wisiała na zawietrznej i ciągnęła bydlaka do pion. W tych warunkach udało nam się nawet zrobić kilka zwrotów bo chcieliśmy się wykaraskać i schować za cyplem, gdzie wyraźnie było znacznie ciszej. Więc przeskakiwaliśmy pod tym niskim bomem przy zwrotach depcząc pięcioletniego wnuczka sternika, który miał nakaz leżeć w kapoku na dnie łodzi i wystawialismy tyłki za burtę żeby łódkę utrzymać.

 

Tak gwałtownie jak się zaczęło tak się skończyło nim się schowaliśmy za cyplem. Zebraliśmy oklaski od łodzi co zdążyły złożyć żagle lub zostały wpędzone w przybrzeżne chaszcze. Byliśmy zmęczeni ale szczęśliwi i pól wieczora spędziliśmy na ćwiczeniach w celu opanowania gafla przy zrzucaniu grota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem sztormowanie w jako takim pojęciu

ale tu to po prostu trzeba było walczyć o przeżycie, a w czymś takim co było widać, to raczej pod wiatr nie staniesz

 

Podałem pewne zasady od których oczywiście trzeba odejść kiedy sytuacja do tego zmusza.

Rozumiem, że jak się ucieka to trzeba jak najszybciej dotrzeć do miejsca ucieczki i jak z wiatrem jest najbliżej do brzegu to się tam ucieka. Ucieczka na foku może być dobra jak zdążysz ale jak nie to pozbawiasz się wszelkich szans. Dodam jeszcze, że Kurs z wiatrem (pełny) nie jest kursem najszybszym. Najszybszy jest zwykle półwiatr.

Jak pisałem nie przeżyłem białego szkwału ale krążyły różne opowieści o jego sile. Ci co mnie uczyli żeglować mówili tak: jak masz pewność, że uciekniesz to uciekaj ale jak masz wątpliwości to płyń ostrym kursem na sptkanie. Najgorsza jest bierna postawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Podałem pewne zasady od których oczywiście trzeba odejść kiedy sytuacja do tego zmusza.

Rozumiem, że jak się ucieka to trzeba jak najszybciej dotrzeć do miejsca ucieczki i jak z wiatrem jest najbliżej do brzegu to się tam ucieka. Ucieczka na foku może być dobra jak zdążysz ale jak nie to pozbawiasz się wszelkich szans. Dodam jeszcze, że Kurs z wiatrem (pełny) nie jest kursem najszybszym. Najszybszy jest zwykle półwiatr.

Jak pisałem nie przeżyłem białego szkwału ale krążyły różne opowieści o jego sile. Ci co mnie uczyli żeglować mówili tak: jak masz pewność, że uciekniesz to uciekaj ale jak masz wątpliwości to płyń ostrym kursem na sptkanie. Najgorsza jest bierna postawa.

ale ja sie z Tobą zgadzam (o foku nie pisałem :roll: )

a na filmie widać było, że złapali półwiatr :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ze wszystkim się zgadzam :D

mam pare uwag

- z zasady nie przypuszcza się, że to coś zbliżającego się będzie białym szkwałem, przewiduje się raczej wiatr sztormowy, wtedy na foku mozna zwiać / w naszym przypadku w tamta stronę był najbliższy ląd/ a zostawianie grota, czy bezana to czyste szaleństwo.

- wtedy zdarzyliśmy zrzucić tylko grota, pod wiatr ustawilismy się na bezanie

- tylko ja ubrałam sztormiak / a byla piękna pogoda, tylko ta chmura :evil: /

 

to co widzieliśmy wczoraj w tv - ci żeglarze zdąrzyli zrzucic żagle. Dla nich jedynym ratunkiem było ................... podniesienie miecza. No to teraz od opowiadania herezji mnie wyzwiecie 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ze wszystkim się zgadzam :D

mam pare uwag

- z zasady nie przypuszcza się, że to coś zbliżającego się będzie białym szkwałem, przewiduje się raczej wiatr sztormowy, wtedy na foku mozna zwiać / w naszym przypadku w tamta stronę był najbliższy ląd/ a zostawianie grota, czy bezana to czyste szaleństwo.

- wtedy zdarzyliśmy zrzucić tylko grota, pod wiatr ustawilismy się na bezanie

- tylko ja ubrałam sztormiak / a byla piękna pogoda, tylko ta chmura :evil: /

 

to co widzieliśmy wczoraj w tv - ci żeglarze zdąrzyli zrzucic żagle. Dla nich jedynym ratunkiem było ................... podniesienie miecza. No to teraz od opowiadania herezji mnie wyzwiecie 8)

 

Jeśli podniesienie miecza było ratunkiem to nie ma o czym mówić. Może teraz tak uczą. Po zrzuceniu wszystkich żagli to miecz do niczego nie jest już potrzebny a tylko stawia boczny opór. Ja osobiście miecz i płetwę sterową podnosiłem na regatach płynąc pełnym kursem lub jak było bardzo płytko. Mnie natomiast uczono, że nigdy bez względu na warunki atmosferyczne nie należy pozbywać się możliwości sterowania łodzią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie herezje , tylko może jakieś wprowadzenie w Twą tezę...

 

OK. poniżej znaleziony w sieci rysunek budowy jachtu

http://www.zagle4dojlidy.fr.pl/biblioteka/budowa/jacht1.jpg

 

jacht płynie do przodu dzięku oporowi zagla i miecza. Miecz zawsze wyznacza kierunek do przodu, zmieniasz go sterem.

Jeżeli nie masz postawionych żagli, a uderza w burte jachtu wiatr o sile przekraczającej 8-9 stopni to miecz stanowi olbrzymia przeszkodę, aby łódka sunęła bokiem. / a do przodu nie może, bo brak żagla/ Wtedy opór jest tak duży, że jacht fika koziołka /robi grzyba/. Przy żaglu jest szansa na położeniu bokiem, i po ustaniu wiatru na postawieniu go do pionu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...