Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Proszę wejdzcie.PIES ze schroniska vs.z hodowli - DLACZEGO??


Fitzgeraldine

Recommended Posts

Odnośnie psów na wsiach, zwłaszcza blisko dużych miast, zgadzam się z przedmówcą.

Mieszkam na totalnej wiosze, gdzie ludzie żyją z dziada pradziada jako "chłopstwo". Miałam przyjemność widzieć wiosną procesję budowych burków prowadzonych przez swoich panów na szczepienie i czipowanie, które odbywało się u sołtysa. Psy nie były przyzwyczajone do smyczy, więc ciężko było je prowadzić, ale żaden z chłopów nie próbował potraktować psa brutalnie. Brudne były, no pewnie, przecież nikt ich nie kąpie ani nie czesze, ale żaden nie wyglądał na zagłodzonego i zamęczanego.

 

Z tym, że po pierwsze: na wielu wsiach, zwłaszcza w typowo wiejskich regionach, jednak sytuacja jest zgoła inna.

A po drugie na wsiach rzecz nie dotyczy tylko karmienia czy utrzymania. Suki się mnożą, szczeniaki się topi bądź żywcem zakopuje. Jeżeli suka ma pecha, to chłop zostawia jednego szczeniaka, a matki sprawę, jak już przestanie karmić, załatwi się siekierą. Całe szczęście większość z nich wie jak się sprawę załatwia jednym łupnięciem, jest szansa, że pies się nie męczy przed śmiercią. Można jeszcze przywiązać psa do drzewa w lesie, względnie utopić czy zakopać, ale chłopstwo jest pragmatyczne, dorosły pies może się wydostać i jeszcze nie daj Boże wróci... Bo pies wraca do takiego pana. Naprawdę nie wiem dlaczego, ale wraca...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 230
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dorzucę swoje trzy grosze.

Na pewnym etapie życia też zapragnęliśmy mieć z żoną psa. Ja miałem doświadczenie, bo w młodości mieliśmy w domu wilczura (niecałkiem rasowego-klapały uszy). Unosząc sie na fali dobrego uczynku pojechaliśmy do schroniska. Wybraliśmy spokojnego szczeniaka. Okazało się, że szczeniak był chory na nosówkę. Jak wzięliśmy to już nie oddaliśmy i postanowiliśmy go wyleczyć. Codzienne jazdy do weterynarza na zastrzyki, Specjalna karma, Naprawdę dużo serca wkładaliśmy w tego zwierzaka. Żona niepracowała, potem pojawił sie syn. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to że pies był lekko "szurnięty".

Po naszym wyjściu z domu pies niszczył wszystko co mu tylko wpadło w zęby. Na nic zdały się nauki. Normalny pies jak dostanie klapsa za jakieś przewinienie to tego drugi raz nie zrobi. Ten pies popełniał dalej te same przewinienia. Doszło do tego, że jak coś zbroił to sam wiedział że źle zrobił ale mimo wszystko robił to dalej. Zniszczył 2 łóżka, komórkę, pilota, obicie drzwi itp. Koszty kilku tysięcy za leczenie i straty materialne. W końcu oddaliśmy po 3 latach do znajomych na wieś gdzie pies ma dużo wolności.

 

Dlatego jestem za wybieraniem psa rasowego, bo rasa to nie tylko wyselekcjonowany wygląd, ale także cechy charakteru.

 

Właśnie daliście mu serce :roll:

Raczej potraktowaliście go jak rzecz , typowa reakcja jeśli jest dobrze i pies chodzi jak w zegarku to fajnie, jeśli nie to pies albo ponownie trafia do schroniska albo do znajomych.jeśli tacy chętni się znajdą.

 

Nie pomyśleliście o tym że pies w ten sposób demonstruje to ze nie chce zostawać sam.I trzeba może innego rozwiązania poszukać , piszesz że zainwestowałeś w psa a pies nie okazał wdzięczności .Co za niewdzięczny pies.

 

Jeśli ktoś tak postępuje w ogóle nie powinien decydować sie na jakiekolwiek zwierzę.

Jeśli biorę zwierze to ze wszystkimi konsekwencjami , i akceptuje jego osobowość i charakter. Nawet jeśli to wymaga ogromnej cierpliwości i poświecenia.

 

 

--ciach--

 

No tak, oczywiście powinienem sie poświęcić, zwolnić z pracy i zająć pieskiem, albo wynająć opiekunkę do pieska...

Super.

ps. nie leciałem zaraz go oddać, tylko po 3 latach poszedł do znajomych na wieś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ps. nie leciałem zaraz go oddać, tylko po 3 latach poszedł do znajomych na wieś.

No i chwała Ci za to, że nie wyrzuciłeś gdzieś w lesie. Mam tylko nadzieję, że u znajomych nie jest przywiązany do budy?

Nie wszyscy przywiązują się bezgranicznie do swoich zwierząt. Ważne, by w cywilizowany sposób rozwiązywać tego typu problemy. Ja bym próbował zmienić zachowanie psa, nie każdy jednak ma na to czas, chęci, serce itd. itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Polecam zwierzeta ze schroniska.

 

Odrobaczanie , szczepienia , kastracja za darmo..... przynajmniej w Krakowie.

 

Jak ktos boi sie psa lub kota "po przejsciach" to sa i szczeniaczki i male kociaki.

A kundelki to taka fajna "rasa" ze sa w dowolnym kolorze i rozmiarze.

 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i znowu dyskusja nie prowadząca do jakiegokolwiek celu. Już miałem nadzieję, że ten topik umrze śmiercią naturalną a tu znowu ktoś go podnosi! Pasuje tu cykl śp. Jana Tadeusza Stanisławskiego: "O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy". Z tym, że tego można było słuchać na okrągło a ten wątek już się opatrzył.

Proponuję zachować celne riposty na inne tematy.

Pozdrawiam, Krzysiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie stać na to, żeby wydać parę tysięcy na psa i na veta mnie stać i na karmę. Dlaczego niby mam się tego wstydzić? Pracuję, zarabiam i kupuję co chcę. To ma być powód, żeby nazywać mnie snobką? Nie obnoszę się ze soimi pieniędzmi i nie pogardzam mniej zarabiającymi. Ale nikt mi nie będzie mówił, co ze swoją kasą mam robić, lub nie.

 

A tak naprawdę, to ani mój pies, ani kot nie są rodowodowe. A dostają najlepszą karmę, zabawki i takie tam. A pies jest alergikiem, więc u veta jesteśmy regularnie. Utrzymanie psa kosztuje tyle samo, niezależnie od tego, czy jest z hodowli, schroniska, czy skąd tam jeszcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
dlaczego w USA na pierwszym miejscu na liście pogryzień sa labradory :lol:

bo są chętnie gryzione przez inne stworzenia gdyż są tak łagodne, że nie potrafią się obronić :lol:

[może dla tych dziwnych ludzi zza oceanu złapanie zębami w zabawie to "pogryzienie", a może ststystyki, które cytujesz tworzą amerykańscy prawnicy żądni zdobycia odszkodowań dla swoich klientów?]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I po co ta wojna rasowy- nierasowy. Zdania podzielone, różne opinie to chyba normalne, bo każdy pies to inny charakter i niewiele ma tu rasa do gadania. Osobiscie mam kaukaza -tragedia, bo duże to i puste, nic a nic posłuchu, ale ma u mnie dożywocie- za błędy się płaci!! Dzieci do niego nie podchodzą, chyba, że jest na smyczy. Zjeść może nie zje, ale wystarczy, że przewróci. Ale znam takich co mają takie łagodne jak baranki. To samo dotyczy innych psów. Rasowe też mają humorki i bywają indywiduami (jak ludzie?). Żeby wziąć psa niezależnie kundel, czy rasowy trzeba się liczyć z konsekwencjami, bo to nie kanapa! A uwagi tez mu należy się nieco, bo zacznie się jej dopominać i tu wspominane przez niektórych "kłopoty". Ale zawsze jest winny pies :cry: , a jak nie spełnia oczekiwań to fora ze dwora i na ulicę!! A potem schroniska pełne! :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psa przywiózł mąż i myślę, że jak wielu nie myślał!! Ładne to , małe, śliczna kuleczka, ale niech urośnie!!! :roll: . No cóż jak już miałam to na głowie to szukałam literatury fachowej. Ale teoria teorią. Pies ma "szacunek" do mnie, bo ja zapewniam michę i opierunek, muszę też myśleć za niego i za siebie :lol: Teraz już wiem co bym chciała, ale oprócz niego mam jeszcze dwie suki kundelki!!! Na jakiś czas wystarczy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aluland to może chcesz sunię?? :p Ostatnio jakiś niby człowiek pozbył się dwu szczeniaków zostawiając w krzakach, niby też sposób!!!! :evil: I teraz mamy z sąsiadką problem. Szukamy domków dla nich, ale wieś to wieś, sterylizacja, szczepienie- tabu!!!!!! A my takie dwie psie samarytanki szkoda nam ich :cry:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...
Dorzucę swoje trzy grosze.

Na pewnym etapie życia też zapragnęliśmy mieć z żoną psa. Ja miałem doświadczenie, bo w młodości mieliśmy w domu wilczura (niecałkiem rasowego-klapały uszy). Unosząc sie na fali dobrego uczynku pojechaliśmy do schroniska. Wybraliśmy spokojnego szczeniaka. Okazało się, że szczeniak był chory na nosówkę. Jak wzięliśmy to już nie oddaliśmy i postanowiliśmy go wyleczyć. Codzienne jazdy do weterynarza na zastrzyki, Specjalna karma, Naprawdę dużo serca wkładaliśmy w tego zwierzaka. Żona niepracowała, potem pojawił sie syn. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to że pies był lekko "szurnięty".

Po naszym wyjściu z domu pies niszczył wszystko co mu tylko wpadło w zęby. Na nic zdały się nauki. Normalny pies jak dostanie klapsa za jakieś przewinienie to tego drugi raz nie zrobi. Ten pies popełniał dalej te same przewinienia. Doszło do tego, że jak coś zbroił to sam wiedział że źle zrobił ale mimo wszystko robił to dalej. Zniszczył 2 łóżka, komórkę, pilota, obicie drzwi itp. Koszty kilku tysięcy za leczenie i straty materialne. W końcu oddaliśmy po 3 latach do znajomych na wieś gdzie pies ma dużo wolności.

 

Dlatego jestem za wybieraniem psa rasowego, bo rasa to nie tylko wyselekcjonowany wygląd, ale także cechy charakteru.

 

Właśnie daliście mu serce :roll:

Raczej potraktowaliście go jak rzecz , typowa reakcja jeśli jest dobrze i pies chodzi jak w zegarku to fajnie, jeśli nie to pies albo ponownie trafia do schroniska albo do znajomych.jeśli tacy chętni się znajdą.

 

Nie pomyśleliście o tym że pies w ten sposób demonstruje to ze nie chce zostawać sam.I trzeba może innego rozwiązania poszukać , piszesz że zainwestowałeś w psa a pies nie okazał wdzięczności .Co za niewdzięczny pies.

 

Jeśli ktoś tak postępuje w ogóle nie powinien decydować sie na jakiekolwiek zwierzę.

Jeśli biorę zwierze to ze wszystkimi konsekwencjami , i akceptuje jego osobowość i charakter. Nawet jeśli to wymaga ogromnej cierpliwości i poświecenia.

 

Sama mam dwa koty które nieźle dają mi czasem w kość.

Złoszczę się , pokrzyczę na nie .Ale nie biegnę zaraz oddać je do schroniska ani nie szukam chętnych żeby je komuś podrzucić i kłopot z głowy :evil:

 

Ale niektórzy cóż zwierze to rzecz,można wziąć i oddać bez konsekwencji dla siebie oczywiście, ale co czuje zwierzę, może warto sie też nad tym zastanowić :roll:

 

 

tak sobie przeglądam forum i znalazłam wpis męża o naszym psie. Wiesz trudno na forum opisać całą historię naszą i Pajdy. Korzystaliśmy z terapii psychologa zwierzęcego, stosowaliśmy rózne techniki, żeby tylko pies dobrze się czuł w domu, np. wtedy gdy nas nie było w domu.

Kotki dają Ci w kość, pokrzyczysz sobie? Super, jeśli akceptujesz taki stan rzeczy.

Każde nasze wyjście z domu okupione było stresem - co znowu zastaniemy. Jakoś ciężko mi było znosić myśl, że raz w miesiącu muszę wymienić kanapę, nie mówiąc o braku forsy na takie zdarzenia. Co z tego, że zamykaliśmy wszystkie drzwi, potrafiła wydrapywać w nich dziury. Itd, itp. A kiedy pies zaczął dobierać się do zabawek i ubranek dziecka, powiedzieliśmy dość. Bo za chwilę mógł się dobrać i do niego samego.

Ciężko było wysłuchwać pretensje sąsiadów, że mają dość wycia i szczekania naszego psa; nie zamierzałam też mieszkać w ruinie (rozdrapane do żywego drzwi, poszarpane i posikane meble i kanapy, zeżarta farba z barierki, itp) zamiast w mieszkaniu. Itd, itp.

 

Jak to prosto napisać, że odpowiedzialność za zwierzę to, właśnie co? bezgraniczna akceptacja jego poczynań??????

Nie pobiegliśmy "zaraz" oddac psa. Walczyliśmy o naszą wspólną egzystencję ponad 3 lata. Poddałam się, kiedy Pajda zeżarła ze złości koszulkę syna. Uznałam, że lepiej ją oddać DO ZNAJOMYCH w wiadome miejsce, z możliwością kontroli i kontaktu, z ewentualnym zabraniem spowrotem. A pies? jechał tam przysmucony, ale na miejscu odżył, ma las i pola do wyhasania, całe dnie spędza na powietrzu i zawsze ktoś jest z nim w domu.

 

I mąż nie pisał, że "zainwestowaliśmy" w psa, chodziło raczej o to, że robiliśmy wszystko żeby psa utrzymać przy życiu (wzięliśmy ją b. chora ze schroniska, schroniskowy lekarz sugerował uśpienie), że bardzo chcieliśmy, żeby Pajdka była z nami; że nasze wysiłki, w tym oczywiście finansowe, nie pomogły, nic się w jej zachowaniu nie zmieniło na "lepsze", spokojniejsze.

 

Rzeczywiście, straszną krzywdę psu wyrządziliśmy, troglodyci jacyś. Pewnie powinniśmy faszerować psa lekami uspokajającymi (mieliśmy taką propozycję weterynarza), moze powinnam zaprzestać pracy zupełnie, a może oddać dziecko, które wzmagało niepewność psa i jego ataki furii. Taaa, nowy dom mu znaleźliśmy, bez dzieci, z nieograniczoną przestrzenią; a fuj.

Uwielbiam takie jednowymiarowe opinie!!!!! Bez komentarza więcej, szkoda słów.

 

bartolinka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...