ila66 16.12.2008 12:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2008 DLA STUKA http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/0,0.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
stukpuk 16.12.2008 14:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2008 DLA STUKA http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/0,0.html dziękuje ślicznie czyli jak przetrwać w kuchni Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dragasia 28.01.2009 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 Mam super latwy i super szybki przepis Piers z kurczaka kroimy ma kawalki, ale takie wieksze. Polowke na 2-3 czesci. Smietane mieszamy z zupa cebuowa Knorra i zalewamy tym piersi w naczyniu zaroodpornym. Pieczemy 20minut. Do tego ryz, ale jakis doprawiony i ostra salatka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 24.02.2009 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2009 Z SERII JAK ZROBIC WRAŻENIE NA KOBIECIE GOTUJĄC...? ZREZYGNOWAĆ ZE SPAGHETTI BO TO UMIE KAŻDY I POKUSIC SIE O COŚ FANTAZYJNEGO A JEDNOCZESNIE Z JAJEM. Kiedys zaprosiłem na kolację pewna Pania uprzedzając , że gotuję. kiedy dogotowywał się makaron a sos ze słoika stał gotowy do odgrzania zadzwoniła i poprosiła: tylko nie spaghetti bo każdy facet to gotuje żeby pokazac jaki jest sprawny w kuchni. To robi sie żenujące.... Z mysla o moich forumowych kolegach polecam Pasztet łatwy prosty i przyjemny powalający na kolana każdą kobietę. W celu przygotowania pasztetu potrzebujemy masę czasu ale to nic ponieważ efekt końcowy jest tego wart i zyskujemy na wrażeniu poza tym do wszelkich naszych zalet dokładana jest pracowitość, wytrwałość i talent kulinarny który zawsze wysoko stoi w skali.Warto też wyposażyć się w maszynkę do mielenia mięsa z drobnym sitkiem (elektryczną bo ręczna to już głębsza finezja), duży garnek, blachę do pieczenia i takie tam durnoty. Lecimy do mięsnego i czarując prosimy o półtora kilograma drobnego mięsa wieprzowego, solidny udziec kurzeńczy, trochę drobiowych wątróbek 30 dag (wieprzowe mogą być ale tych trzeba wziąć mniej i więcej z nimi zachodu) i kawałek podgardla (bez skóry chociaż tę zawsze możemy odciąć). Dodatkowo nabywamy po drodze włoszczyznę: najwięcej marchwi jakieś cztery do pięciu uczciwej wielkości, ze dwie pietruchy małego selera i pora. Przyda się też cebula – dwie duże w zupełności wystarczą.Przepraszam jeżeli obrażam czyjś intelekt ale muszę to napisać bo spotkałem egzemplarze dla których nie było jasne co następuje: marchew, pietruszkę, cebulę i selera obieramy, od pora odkrajamy zieloną część. Mięso myjemy pod bieżącą zimną wodą, kroimy na kawałki. Kurczaka siłą rzeczy nie kroimy bo ma w środku kość. Do gara wwalamy mięso (oprócz wątróbki) , warzywa pokrojone na byle jakie kawałki. Cebulę przekrajamy na połówki i metodycznie nabijając na widelec opalamy najpierw nad gazem po czym siup do gara, druga cebule kroimy w byle jaka kostkę i odstawiamy na bok. Dorzucamy do składu gara ze trzy listki laurowe, z sześć bubek ziela angielskiego, parę ziaren pieprzu, dwie łychy soli. Nie używamy wegety ani innych kostek rosołowych – dzięki temu podczas kolacji możemy się pochwalić, że bojkotujemy glutaminian sodu gdyż zależy nam na zdrowiu, tężyźnie fizycznej i tak dalej w tę mańkę. Wszystko zalewamy wodą do poziomu trochę wyższego (5 cm) niż poziom tego co ma się w niej gotować. Przykrywamy pokrywką i gotujemy na małym ogniu. Wątróbkę jeśli drobiowa przesmażamy z cebulką tą odstawioną wcześniej na patelni. Jeśli wieprzowa na godzinę przed smażeniem musimy zalać ją zimnym mlekiem – potem postępujemy tak jak z drobiową i odstawiamy do wystygnięcia. W tym czasie możemy odbezpieczyć piwko, obejrzeć mecz, naprawić auto, obejrzeć masę porno stron w necie, zagrać w fajną gierkę osiągnąwszy szesnasty level (niepotrzebne skreślić) bo gotuje się to naprawdę długo. Że gotowe poznajemy generalnie po dwóch rzeczach: 1 – marchew jest miękka, 2 – kurczak odstaje od kości. Jeżeli planujemy na wieczór jakąś zupę, bulion z gotowania pasztetu radzę zachować, jeżeli nie, won do zlewu. Cedzimy zatem wszystko przez durszlak, liście i ziarna pieprzu i ziela wywalamy zaś mięso i warzywa zostawiamy do wystygnięcia – kolejny browar, kolejne auto, kolejny mecz lub darmowe porno. Wystygnięte ingrediencje przetłaczamy przez maszynkę do mięsa o drobnych oczkach, dodajemy jedno, dwa jajka – zależy czy nas poniesie. Wbrew ustalonym szablonom nie dodajemy bułki tartej bo nie!! UWAGA: z mięchem kręcimy tez marchwie, pietruszki, selery, pory i cebulę. Są szkoły które tego zabraniają ale moim zdaniem pasztet zyskuje smakowo kiedy doda się warzywa. Pasztetową masę miętosimy łapami do połączenia składników, doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Nie przesadzamy! Jeżeli przygotowujemy kolację dla kobiety wymagającej i bywałej można do środka dodać płatków migdałowych. W tym celu na suchej patelni prażymy płatki i walimy na oko. Nie przesadzamy ale tez nie jesteśmy skąpi jeżeli chodzi i migdałowe dobrodziejstwa. Osobiście bardzo te migdały doradzam bo pracy niewiele więcej a efekt nieporównywalnie lepszy. Blachę smarujemy masłem, wysypujemy w środku tartą bułką, wwalamy masę pasztetową i uwaga, bardzo ważne: moczymy łapę zimną wodą i poklepujemy pasztet celem usunięcia z niego pęcherzy powietrza. Następnie bydlaka siup do piekarnika na 200 stopni i na kolejne 45 minut mamy luz. Po upływie wskazanego czasu wyjmujemy, kroimy na grube sztuki, podajemy gorący z jakimś fajnym sosem (np. z borowików suszonych) albo prościej – z jarzębiną do mięś kupioną zwyczajnie w sklepie. Do tego razowe pieczywo, dobre wino i tym samym zapewniamy sobie noc pełną wrażeń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 24.02.2009 15:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2009 dandi - bardzo fajnie to opisałeś może się skuszę i zrobię kiedyś taki pasztet, np. na Wielkanoc Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 24.02.2009 22:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2009 Ten opis to poezja-smaku mozemy sie tylko domyślać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 24.02.2009 22:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2009 Ten opis to poezja-smaku mozemy sie tylko domyślać Ja bym wolała spróbować własną paszczęką Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 25.02.2009 07:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2009 Cieszę się, że się podoba zwłaszcza, że chciałem tu bardziej radzić facetom jak kulinarnie uwieść kobietę ale skoro babki tez czytają to OK. – takie przepisy maja to do siebie że działają w obie strony. Kolejny patent na fajną rzecz jest dużo prostszy a nie mniej smaczny. Skoro na kolację był pasztet mający na celu uwiedzenie kobiety ( w przypadku pań – faceta), można się spodziewać, że rano na śniadanie będziemy potrzebowali czegoś krzepiącego i pobudzającego energetycznie. W tym celu w dużym zaparzaczu (wszak nie jesteśmy sami) przygotowujemy zieloną liściastą herbatę. Jeżeli ktoś nie ma zaparzacza, może ją zwyczajnie finalnie potraktować sitkiem ale zaparzacz ułatwia życie. Kiedy herbata wystygnie wlewamy ją do miksera (może być zwykły pojemnik jaki zwyczajowo dołączany jest do blenderów – nie ma wymogu by był to mikser dzbankowy) dodajemy jedną słusznego kalibru cytrynę obraną ze skórki i białych błon i podzieloną na cząstki (które można dodatkowo pokroić), dwie dojrzałe brzoskwinie obrane ze skórki (wcześniej parzymy wrzątkiem jak pomidora – skórka zejdzie bez zbytnich awantur) – brzoskwinie im bardziej dojrzałe tym lepiej. Z braku brzoskwiń świeżych można dać te z puszki ale smak nie jest ten sam. Dosypujemy dwie łyżki brązowego cukru (jeżeli nie mamy brązowego też nie ma tragedii, bez wygłupów – można go zastąpić miodem lub, pal licho, zwykłym cukrem) i wszystko wesoło miksujemy. Nie ma mowy żeby cytryna zmiksowała się na gładko więc jeżeli ktoś nie lubi wyczuwalnego miąższu niech se trzaśnie z rana kawkę. Taki napój pijemy sobie z wysokich szklanek udekorowanych czym tam chcemy lub ze zwyczajnych szklanek nie udekorowanych, lub z ulubionego kubka dołączonego w promocji do miliona torebek herbaty. Warto wypróbować bo fajnie budzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 26.02.2009 09:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Lutego 2009 Dobra… znów się uaktywnię. Coś mi się porobiło i swoje kuchenne zboczenia postanowiłem objawić na FM ale głównie w temacie: mężczyzna – łatwizna – gotowizna cytując za tym, który wymyślił ten przaśny slogan na potrzeby gazety, którą w kawalerstwie czytywałem pasjami a teraz nie bo mi zona nie pozwala bo gazeta kosztuje – o wszystkie złota Egiptu – jakieś 9,90! Faceci nie gotują! Kobiety nie prowadzą samochodów! Jak facet jest dobry w gotowaniu to żadna kobita mu nie dorówna – przykładem jest Chef Paul z naszego Forum. Jak kobita dobrze prowadzi auto – klękajcie narody i nawet Rychu od Maliniaków co od dzieciństwa śmiga motoryną, potem MZtką 150, potem maluchem, Skodą Favorit, w końcu przez Poloneza po Audi nie osiągnie takiej perfekcji w manewrowaniu autem. Chefów Paulów jest mało, za mało, mniej jeszcze jest koleżanek przy których Rychu wymięka ale po co od razu skakać na głęboką wodę. Zacznijmy od podstaw. Nie chcę unifikować płci, wszak wyżej dupy i tak się nie podskoczy, zachęcam jedynie do świadomego uwodzenia bo porzekadło, że „przez żołądek do srerdu pierdu” sroce spod ogona nie wypadło i już parę razy się obroniło. ŚNIADANIE Kup ekspres ciśnieniowy. Najlepszy na jaki Cię stać. To jednak drogi gips i jeżeli chcesz wydać na niego 150 zł to daj spokój. Kup mokę. To takie proste urządzonko, które stanowi najlepszą znaną mi alternatywę dla dobrego ekspresu ciśnieniowego. Fajnie jest mieć włoską mokę, osobiście polecam tę:http://www.bialetti.it/files/catalogue/attachments/Moka.jpg ale można też kupić tańszą za to większą w LIDLU czy innym Kerfurze i spełnia tę samą rolę. Na śniadanie we dwoje kawa jest uzusem i nie dyskutujemy na ten temat bo zapach + smak + fakt, że przyrządzisz ją samodzielnie sumują się na konkluzję żeś mądry, zaradny i w mig chwytasz potrzeby. Jeżeli chce Ci się bawić w dodatkowe efekciarstwo, pół kubka mleka podgrzej w mikrofalówce, spień je czymkolwiek i dodaj do gorącej kawy, jeżeli nie, zwykłe espresso z moki też będzie świetne. Zakładam, że po śniadaniu nie wybieracie się na 12 godzin na zmianę do kopalni ewentualnie nie planujecie przekopać sześćdziesięciu hektarów zmarzniętego pola dlatego sugeruję odrzucić koncepcję usmażenia ukochanej kopy jaj z cebulą na boczku. Z drugiej jednak strony rozumiem, że żaden facet przy zdrowych zmysłach nie tknie musli z własnej woli do czego też nie zmuszam bo sam serdecznie nienawidzę. Skocz zatem po jakieś świeże pieczywo z ziarnem, polówki bułek posmaruj masłem i zapiecz w piekarniku. Uwaga: zapomniane bułki lubią się przekształcać w węgiel! W międzyczasie do jednej miseczki właduj tuńczyka sałatkowego w oleju (bez oleju), dodaj do niego posiekany ząbek czosnku, ogórka kiszonego w kostkę, kukurydzę, łyżkę słodkiego majonezu, wymieszaj. W drugiej misce rozmemłaj twaróg chudy ze szczypiorkiem i rzodkiewką, dołóż łyżkę śmietany (18%) dopraw solą i pieprzem do smaku w trzeciej dwa jajka ugotowane na twardo z jakąkolwiek wędzoną rybą. Na talerz wyłóż wędliny (jakiekolwiek masz w lodówce byle w plastrach i nie nazbyt śliskie bądź wyschnięte. Te, których kolor zdecydowanie odbiega od koloru, który zwyczajowo zwykło się uważać za kolor wędlin, wywal do kosza). Przygotuj sos: majonez, śmietanę i jogurt naturalny wymieszaj z łyżką posiekanych drobno marynowanych grzybów (jakichkolwiek oprócz maślaków), dwoma korniszonami w kostkę, kawałkiem posiekanej drobno cebuli i dwoma ząbkami czosnku (rozdrobnionego w pył bądź prościej – przeciśniętego przez praskę). Dopraw do smaku solą i pieprzem. Gorące pieczywo podaj w koszyczku, do tego pasty i sałatki które przygotowałeś wcześniej i wędliny. Takie kanapki wykończ sosem. Zakładam, że daleko Ci do drobnomieszczańskiego odginania małego palca podczas picia kawy. Jeśli nie, przypominam: mały paluch trzymamy na wodzy i nie wygłupiamy się z idiotycznymi gestami, których celem jest li i jedynie zrobienie z Ciebie głupka. Cdn… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
piterazim 26.02.2009 09:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Lutego 2009 niestety należę do przeważającej części gatunku męskiego, czyli tych upośledzonych gastronomiczne - moje zdolności kończą się na gorącym kubku więc wklejam tu poradnik dla takich jak ja - Jeśli coś Ci spadnie, a ty stopą kopniesz to pod szafkę, to tak naprawdę nie znika. - Jajka to nie czipsy i tak naprawdę wychodzą z kurzej dupy. I trzeba je umyć. Powaga. - Jeśli jesteś z dziewczyną i masz wobec niej "plany" nie używaj czosnku i cebuli. Chyba, że jesteś gejem, zaprosiłeś faceta, ale nie akceptujesz swojej seksualności. Wtedy to rób. O kilka dni odwleczesz zaakceptowanie prawdy. - Wiem co myślicie. Robiąc jedzenie, pobrudzicie 14 talerzy, 2 patelnie, 3 blaszki, 21 zestawów sztućców. Ale na nasze szczęście obecne kuchnie są tak zaprojektowane, że sprzątają się same kiedy wy oglądacie TV. - I pamiętajcie - przepisy kulinarne są jak znaki drogowe. To tylko sugestia. - Chleb: Ziarenka sezamu i maku to jedyne oficjalnie akceptowane "plamki" jakie mozna zauważyć na powierzchni bochenka chleba. Włochate, białe lub zielone placki dobitnie świadczą o tym, ze twój chleb zamienił się w eksperyment z laboratorium farmaceutycznego. - Jedzenie w puszkach: każda puszka z jedzeniem, która przybrała ksztalt piłki musi być natychmiast usunięta. Ostroznie i delikatnie. - Marchewka: Jeżeli możesz ją zawiązać na supełek, to znaczy, że nie jest swieża. - Płatki zbożowe: Generalna zasada mówi, że płatki należy wyrzucić jeśli termin ważności upłynął co najmniej 2 lata temu. - Sos do frytek: Jeżeli możesz go wyjąć z pojemnika i odbijać po podłodze, to znaczy, że się nie nadaje do jedzenia. - Nabiał: Mleko jest zepsute, kiedy zaczyna wyglądać jak jogurt. Jogurt jest zepsuty, kiedy zaczyna wyglądać jak twarożek. - Twarożek jest zepsuty, kiedy zaczyna wyglądać jak żółty ser. Chociaż żółty ser to nic innego, jak zepsute mleko i już nie może być bardziej zepsuty. - Ser Cheddar jest zepsuty, kiedy zaczyna wyglądać jak Brie, przy czym masz świadomość, że takiego gatunku nie kupowałeś. - Jajka: Jeśli coś puka od środka, starając sie wydostać ze skorupki, to jajko prawdopodobnie jest nie pierwszej świeżości. - Puste opakowania: Wkładanie pustych opakowań ponownie do lodówki to stara sztuczka, ale przynosi skutek tylko jeśli mieszkasz z kimś, lub masz kogoś do prowadzenia domu. - Terminy ważności. To nie jest chwyt marketingowy, mający na celu skłonienie cię do wyrzucenia dobrego jedzenia tylko po to, żebyś wiecej wydał na kolejne zakupy. Może powinieneś powiesić w kuchni kalendarz. - Mąka: Mąka jest zepsuta, kiedy się rusza. - Mrożonki: Mrożonki, które stały się integralną częścią oblodzonego zamrażalnika prawdopodobnie i tak staną się niejadalne zanim wydłubiesz je za pomocą kuchennego noża. - Sałata: Nie nadaje się do jedzenia, jeśli nie możesz jej usunąć z lodówki bez użycia papieru ściernego. Ani jesli jest w stanie płynnym. - Majonez: Jeżeli po spożyciu nastąpi gwałtowna reakcja żołądkowa i reszty przewodu pokarmowego, to znaczy, że majonez był zepsuty. - Mięso: Jeżeli otwarcie lodówki powoduje gromadzenie sie bezpańskich psów i much przed twoim domem, to oznacza, że mieso się zepsuło. - Ziemniaki: Świeże ziemniaki nie mają korzeni, lodyg ani bujnego listowia. - Rodzynki: Nie powinny być twardsze, niż twoje zęby. - Sól: Na szczęście się nie psuje. - Produkty nieoznaczone: Wszystko, co nie jest w oryginalnym opakowaniu staje sie automatycznie podejrzane. - Mdłości: Wszystko, co wywołuje mdłosci jest niejadalne, chyba że są to resztki wczorajszej, własnoręcznie przez ciebie przygotowanej kolacji. źródło http://www.joemonster.org/art/10906/Prawdy_kulinarne_ktore_musza_poznac_faceci Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 26.02.2009 20:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Lutego 2009 dandi3 Jesli masz trochę czasu-pisz książkę kucharską z jajem Jesli nie masz czasu-nie, nie ma takiej opcji. pierwsza ją kupię ,bo kiedy czytam Twoje przepisy ,pysk mi sie cieszy jak kiedyś przy lekturze Chmielewskiej O nakład się nie martw,tylu ludzi na forum,a kazdy ma rodzinę,znajomych... kaska na wykończenie domu też by sie przydała Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 26.02.2009 21:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Lutego 2009 dandi3 Jesli masz trochę czasu-pisz książkę kucharską z jajem Jesli nie masz czasu-nie, nie ma takiej opcji. pierwsza ją kupię ,bo kiedy czytam Twoje przepisy ,pysk mi sie cieszy jak kiedyś przy lekturze Chmielewskiej O nakład się nie martw,tylu ludzi na forum,a kazdy ma rodzinę,znajomych... kaska na wykończenie domu też by sie przydała Ale wątki kulinarne w książkach Chmielewskiej nie dorastają do pięt opisom Dandiego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 27.02.2009 05:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lutego 2009 Nie znam Pani Joasi Ch. więc nie mam zdania na temat Jej stylu pisaczego. Widziałem babinę jak rozmawiała z Magdą Mołek w programie tejże (żona oglądała a ja sie podkochuję w Mołek jak każdy facet. Z jakiegoś powodu kobiety jej nienawidzą a faceci za nią szaleją - ja szaleję z przyczyn powyższych) i zapamiętałem że jara jak smok, jest pyskata ale świadomie i to wszystko. Kiedyś próbowałem przeczytać Lesia... cóż - Chmielewska pisuje chyba tylko dla kobiet bo nie znam osobiście żadnego faceta który z własnej woli przeczytałby cokolwiek tej Pani i żadnej kobiety, któraby nie była fanką jej twórczości. Miło się czyta że komuś miło się czyta ale moja rozbujana próżność i zarozumialstwo i tak popycha mnie do wywalania kulinarnych flaków bez względu na to czy jestem chwalony czy nie - rozpędziłem się i nic już mnie nie powstrzyma... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 27.02.2009 06:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lutego 2009 rozpędziłem się i nic już mnie nie powstrzyma... to super Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 27.02.2009 07:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lutego 2009 Mniejsza o wygląd Chmielewskiej,mniejsza o wygląd Mołek(nie cierpię).Chodzi o sposób pisania ,który -u Chmielewskiej k i e d y ś-wywoływał usmiech-bezcenne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nastka79 27.02.2009 07:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lutego 2009 Ja tam lubię Mołek, a jestem kobietą (Chmielewską też ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ila66 27.02.2009 17:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lutego 2009 POLECAM ZERKNIJCIE http://forum.muratordom.pl/pyszny-chleb-domowy,t142440-180.htm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 02.03.2009 08:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2009 Będzie po Podlasku. Bo ja będę na chama promował swój region i niech mi ktoś zabroni. Upieczemy sobie blina – prawdziwego, podlaskiego, pachnąc ego nadbużańskim klimatem, ukraińskim śpiewem… Blina piecze się w kaflowym piecu nagrzanym do granic możliwości, wygarnąwszy z niego uprzednio żar i pozostawiwszy jedynie wysoką temperaturę i lekko wyczuwalny zapach palącego się tu wcześniej mocno wyschniętego liściastego drzewa. W takiej wersji blin jak wiemy jest prawie nierealizowalny. Oczywiście da się to zrobić ale w tym celu musimy nabyć dom na podlaskiej (ewentualnie innej) wsi, wyposażony odgórnie w ów piec co jako składnik blina jest wysoce kosztowne. Dlatego kompromisem będzie upieczenie blina w zwykłym piekarniku godząc się tym samym na lekko inny smak. Dobre dwa kilogramy ziemniaków obieramy z łupin i ścieramy na tarce do tarcia ziemniaków (nie o drobnych oczkach tylko tej do tarcia jarzyn). Dodatkowo ścieramy też dwie solidne cebule. Do ziemniaczano cebulowej masy wbijamy trzy jajka, dodajemy łyżkę mąki, doprawiamy solą i czarnym, grubo mielonym pieprzem wedle uznania i gustu i to właściwie jest wersja podstawowa, która świetnie sprawdza się jako dodatek do grillowanych mięs. Ja jednak proponuję dodać trzy łyżki kwaśnej śmietany ewentualnie szklankę zsiadłego mleka ewentualnie kefiru (nie do zastąpienia jogurtem naturalnym), nieco suszonego majeranku chociaż koper też będzie dobry. Możemy też pokroić w drobną kostkę boczek wędzony, usmażyć go na patelni (ale nie na twarde skwarki tylko delikatnie i z wyczuciem) i dodać do masy z tymże z boczkiem uzyskujemy kompletne danie – sycące i dość ciężkie. Blachę smarujemy olejem, wlewamy masę i pieczemy dobre dwie godziny. Czekamy aż blin ostygnie. Najlepszy blin jest następnego dnia odsmażany. Jeżeli komuś się chce bawić w sosy, można do tego dorobić sos np. z kurek chociaż ja zawsze wybieram wersję: plastry usmażone na zwykłej patelni + szklanka zimnego mleka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 02.03.2009 09:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2009 Aha i jeszcze coś. Znów z myślą o moich forumowych kolegach (z serii prosta kuchnia) ale i o sobie bo dziś zaczął mi się Wielki Post a ja jak co roku mam na okres jego trwania moc postanowień. A pościć warto bo gdzieś wyczytałem (Nie zarzymam się bo nie pamiętam czy jestem w stanie ponieść odpowiedzialność jeżeli chodzi o autorytatywność źródła), że mięso nie ulega w ludzkim organizmie pełnemu strawieniu a jego resztki podgalają procesom zwyczajnie gnilnym. Dlatego warto zrezygnować przynajmniej na jakiś czas. Świetnie zastępują je ryby ewentualnie pasty i mądrze dobrane tłuszcze roślinne jak oliwa z oliwek. Do sporządzenia fajnego makaronu potrzebujemy: - (o cudzie !!!) makaronu (ja wybrałbym tagliatelle – takie niezbyt szerokie wstążki) - słoika suszonych pomidorów - dwóch ząbków czosnku - soli - jakiegoś powszechnie dostępnego niebieskiego sera pleśniowego (może być Lazur, może być Gorgonzola) Mało co? Makaron gotujemy tak jak lubimy i uwaga wywaliwszy go na durszlak PRZELEWAMY ZIMNĄ WODĄ bo makaron, który zawiera skrobię nie przestaje się gotować tylko dlatego że wyjęliśmy go z wrzątku dlatego gwałtowne schłodzenie jest konieczne. Czosnek siekamy, pomidory wyjmujemy z zalewy oliwnej, kroimy w paski i ładujemy wszystko na ZIMNĄ patelnię. Zalewamy oliwą pozostałą z pomidorów i z wyczuciem smażymy. Czosnek ma się tylko lekko zarumienić – jeżeli się spali stanie się momentalnie gorzki dzięki czemu danie możemy wesoło excusez – moi wypierdolić do kosza. Pod koniec smażenia dodajemy ugotowany makaron, mieszamy do połączenia składników. Wykładamy na talerz, posypujemy pokruszonym serem, zajadamy ze smakiem ciesząc się dobrym stanem osobistych kiszek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 02.03.2009 18:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2009 Aha i jeszcze coś. Znów z myślą o moich forumowych kolegach (z serii prosta kuchnia) ale i o sobie bo dziś zaczął mi się Wielki Post a ja jak co roku mam na okres jego trwania moc postanowień. A pościć warto bo gdzieś wyczytałem (Nie zarzymam się bo nie pamiętam czy jestem w stanie ponieść odpowiedzialność jeżeli chodzi o autorytatywność źródła), że mięso nie ulega w ludzkim organizmie pełnemu strawieniu a jego resztki podgalają procesom zwyczajnie gnilnym. Dlatego warto zrezygnować przynajmniej na jakiś czas. Świetnie zastępują je ryby ewentualnie pasty i mądrze dobrane tłuszcze roślinne jak oliwa z oliwek. Do sporządzenia fajnego makaronu potrzebujemy: - (o cudzie !!!) makaronu (ja wybrałbym tagliatelle – takie niezbyt szerokie wstążki) - słoika suszonych pomidorów - dwóch ząbków czosnku - soli - jakiegoś powszechnie dostępnego niebieskiego sera pleśniowego (może być Lazur, może być Gorgonzola) Mało co? Makaron gotujemy tak jak lubimy i uwaga wywaliwszy go na durszlak PRZELEWAMY ZIMNĄ WODĄ bo makaron, który zawiera skrobię nie przestaje się gotować tylko dlatego że wyjęliśmy go z wrzątku dlatego gwałtowne schłodzenie jest konieczne. Czosnek siekamy, pomidory wyjmujemy z zalewy oliwnej, kroimy w paski i ładujemy wszystko na ZIMNĄ patelnię. Zalewamy oliwą pozostałą z pomidorów i z wyczuciem smażymy. Czosnek ma się tylko lekko zarumienić – jeżeli się spali stanie się momentalnie gorzki dzięki czemu danie możemy wesoło excusez – moi wypierdolić do kosza. Pod koniec smażenia dodajemy ugotowany makaron, mieszamy do połączenia składników. Wykładamy na talerz, posypujemy pokruszonym serem, zajadamy ze smakiem ciesząc się dobrym stanem osobistych kiszek. No nie, moje po przeczytaniu tego domagają się opisanych smakołyków Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.