Arnitka 12.09.2007 16:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 color] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ged 12.09.2007 18:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 Odmianą pracocholizmu jest budocholizm - czyli budowanie, lub myślenie o budowaniu na okrągło. Wszyscy tutaj na to cierpimy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Barbossa 12.09.2007 18:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 taki post w połowie lat 90' by mnie nie dziwił, ale teraz trochę jest przeterminowanymoim zdaniem coraz mniej się o tym mówi, ludzie zaczynają robić coś więcej niż tylko praca jestem uczulony na pracę, każda wolna chwila spędzana poza pracą jest dla mnie możliwością oddania się ulubionym nałogom, no i pracy, ale na "roli", która tylko odpręża powodując miłe zmęczenie fizycznepraca to konieczność aby żyć, bardziej lub mniej godnie, nic poza tym; wydaje mi się, że nikt o zdrowych zmysłach nie traktuje pracy jako sposobu na życie (pomijam górników, lekarzy i polityków)no może jakieś wolne zawody Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 12.09.2007 18:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 Arnitko, prawie rok temu napisałem tekst dla pracoholików jako ostrzeżenie by się opamietali i zrozumieli, że są walacje. Spróbuję go odnaleźć i tu wkleję. Pozdrawiam Ged, to już nie odmiana pracoholizmu, to... rodzaj narkomanii Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 12.09.2007 19:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 wydaje mi się, że nikt o zdrowych zmysłach nie traktuje pracy jako sposobu na życie (pomijam górników, lekarzy i polityków) no może jakieś wolne zawody I tutaj jesteś niestety w błędzie, Barbossa. To przykre, ale znam co najmniej 6 osób, o których mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że z pracy zrobili sobie sposób na życie. I nie są do górnicy, lekarze ani politycy. Odnoszę wrażenie, że uciekają przed czymś, nie wnikałam jednak za bardzo co ich tak przeraża. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Barbossa 12.09.2007 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 chorzy/biedni ludzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 12.09.2007 20:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 Myslę, że i Braza, i Babossa mają rację. A to mój tekst napisany, na podobny temat, jak sprawdziłem, ponad rok temu: Wakacje pracoholika - poradnik Pracujesz cały rok, ciężko. Nie tylko by zdobyć środki na utrzymania siebie i swoich bliskich, ale by realizować marzenia o awansie, rozwoju własnej firmy, udowodnienia, że jesteś lepszy od innych, od konkurentów, kolegów, wszystkich. Jesteś najlepszy, no może jeszcze trzeba kogoś wyprzedzić w tym wyścigu, udowodnić paru niedowiarkom, że to jednak TY i tylko TY.Rano pędzisz do pracy mając w głowie opracowany program działania na dzień dzisiejszy. Siedząc za kierownica swojego samochodu układasz strategię działania. Do kogo zadzwonić, z kim się umówić na rozmowę najpierw, a dla kogo cały dzień cię nie będzie. Stojąc pod światłami obmyślasz sposób załatwienia korzystnej dla ciebie sprawy. Zapala się zielone na sygnalizatorze, a ty stoisz dalej bo właśnie musisz zadzwonić z komórki. Cały dzień działasz według ułożonego, precyzyjnego planu. Efekty są. Oczywiście pozytywne. Kończysz pracę o 16? Skądże, przecież jeszcze jest do napisania parę listów, jakieś maile pozostawione od rana bez odpowiedzi. Żołądek przypomina o sobie. No tak rano była duża mocna kawa na rozruszanie po nocnej bezczynności, ile to człowiek musi tracić czasu na sen. Czasami nawet 5 godzin na dobę! Później druga mniejsza z klientem. Nie warto było. Nie warto było z nim rozmawiać. Nic nie wniósł nowego. Stracony czas. Szybka decyzja, telefon i z pobliskiej pizzerii przynoszą Ci średnią pizzę i colę. Zysk na czasie w którym można było trochę popracować. Zaczyna się ściemniać. Fajne są te letnie miesiące. Długie dni. Sporo można zrobić przy dziennym świetle. Dziecko z przedszkola odebrała żona. Ona wcześnie kończy pracę. Dobra kobieta, położy dziecko spać, w domu będzie cisza, można będzie popracować nad planem jutrzejszego dnia. Jutro sobota. To dobrze, nie będą przerywały pracy telefony. Skończysz sprawozdanie które trzeba oddać w poniedziałek. W niedzielę, żona pójdzie z dzieckiem na spacer do parku, a ty zajmiesz się uporządkowaniem spraw z tego tygodnia i planami na następny tydzień.Pasuje ten opis choć trochę do Ciebie?Tak?To poświęć jeszcze 10 minut swojego cennego czasu i przeczytaj do końca. Może staniesz się jeszcze bardziej wydajny?W tej codziennej gonitwie zauważasz sobotę, bo telefony rzadziej dzwonią. A czy wiesz co to jest urlop? To takie dwa, trzy tygodnie, a czasami nawet miesiąc kiedy możesz, ale nie musisz pracować. Cała masa wolnego czasu. A może skoro nie musisz to po prostu może nie pracować? Nie, nie namawiam Cię byś całymi godzinami leżał na kanapie gapiąc się w ekran telewizora przeskakując z programu na program, lub snuł się po internecie. Nie, Ty i Twoi bliscy zasłużyliście na znacznie więcej. Kiedy zbliża się ten nieuchronny dzień który wzbudza u Ciebie delikatnie mówiąc niepokój, wpadnij do księgarni i kup kilka książek dla siebie, kilka dla żony i znacznie więcej dla dziecka. Schowaj je na dno walizki. Mogą się przydać. Czy pamiętasz czym się interesowałeś i pasjonowałeś jak miałeś 10, 15 lat? Zbierałeś znaczki pocztowe? A może z kija leszczynowego miałeś wędkę i łowiłeś karasie i jazgarze? A może uwielbiałeś chodzić do kina stając przed bileterem na palcach wy wydać się starszym niż byłeś? Może aparatem „Smiena” robiłeś zdjęcia kolegom o ile udało się zdobyć film OR-WO Color? Potrafisz wrócić teraz do tamtych czasów. Do emocji jakie towarzyszyły wyciąganiu z wody pierwszej małej rybki? Albo wymianie serii „Statki polskie” na egzotyczny „trójkąt”? Wyciągnij z szafy otrzymany od Mikołaja aparat cyfrowy. Nie musisz kupować do niego filmu, ale radzę poświęcić chwilę by przeczytać instrukcje obsługi. Czy łowiłeś ze swoim dzieckiem ryby? Będzie zachwycone jeśli to zrobisz, no może nie wszystkie będą chciały zakładać na haczyk robaka, ale to już inna historia. Żonę masz dobrą, dziecko z przedszkola odbiera, kładzie spać. Zabierz ją do kina. Teraz możecie iść na każdy film bez wspinania się na palce, ale dreszczyk emocji przy sprawdzaniu biletów możecie sobie wyobrazić. Lub „po prostu wyjedźcie w Bieszczady, tak jak rano idzie się do biura” zabierając oczywiście aparat fotograficzny i wędkę. Klaser ze starymi znaczkami też możecie zabrać. By nie obciążać zbytnio bagaży komórkę można zostawić w domu. Rozumiem. To konieczność być w kontakcie. To może na jakiś czas ją wyłączysz? Jak będzie coś ważnego to przecież mogą się nagrać na pocztę głosową. Sprawdzisz wieczorem co się nagrało. Pewnie to znów ten sam namolny klient z którym piłeś południową kawę. Nic ważnego.Dziecko, które widziałeś ostatnimi czasy jeszcze, lub już śpiące, zasypie Cię pytaniami. A co to za ptak, jak nazywa się ten żółty kwiatek, czym się różni mech od porostu? Repertuar mają dzieci ogromny niezależnie od wieku, a wspólny spacer po lesie lub łące dostarcza wielu tematów do pytań. A ile radości dadzą pierwsze wspólne zdjęcia zrobione nowym aparatem? Zapomniałeś o kupieniu wędziska? Wytnij kij leszczynowy i pokaż dziecku jak zrobić z niego niepowtarzalną wędkę. Bądź Tarzanem, może, o ile deszcz nie pada, nocleg z rodziną na świeżym powietrzu i wsłuchiwanie się w nieznane w mieście odgłosy przyrody. Poszczekiwanie koziołka sarny, kumkanie żab, śpiew ptaków. Czyż nie są one piękniejsze niż melodyjka telefonu? Masz jeszcze wątpliwości? Zbliża się wieczór. Przypomnij sobie romantyczne spacery z żoną, która jeszcze wtedy żoną nie była... W TEJ SPRAWIE, WYBACZ, NIE BĘDĘ DORADAĆ. Chyba jeszcze pamiętasz...A książki? To tak na wszelki wypadek gdybyś nie wiedział co odpowiedzieć dziecku na zadane pytanie, lub zająć czymś swą latorośl, gdy chcesz porozmawiać sam na sam z żoną.Pewnie dziwisz się czemu kazałem też kupić książki dla żony. A co zrobisz jak wreszcie zechcesz wyskoczyć sam na ryby? Słownik trudniejszych terminów:Ptak – coś co lata w powietrzu, a nie jest samolotem. Uwaga: nie mylić z nietoperzami lub owadami. Różnice możesz sprawdzić przed wyjazdem w internecie.Żaba - zwierzę które wydaje paszczą kumkanie. Czasami jest zielone. Bociany wbrew powszechnej opinii jej nie łowią. Bociany przeważnie zjadają drobne gryzonie.Las – miejsce gdzie drzew jest więcej niż ludzi.Wędka – dość długi kij z leszczyny lub bambusa, ostatnio robiony z włókien szklanych, który po przywiązaniu żyłki z haczykiem służy do łowienia ryb.„Smiena” - radziecki aparat fotograficzny służył do robienia, zwykle nieostrych, zdjęć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
I.W. 13.09.2007 02:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 A ja mam odwrotnie: mam mało absorbująca pracę niewiele cięższą od spania i chciałbym aby stanowiła jakąs bardziej zajmującą część mojego życia. Nie mam z niej kompletnie satysfakcji ale tkwię w niej bo jest stabilna i jednocześnie moge bardziej skupic się na budowie. I moge śmiało powiedziec że przekłada sie to na aspekty finansowe-mam czas żeby poszukać dobrych ofert i wiele samemu zrobić bo po pracy nie jestem zmęczony. Ale ambicja cierpi i marzę żeby to pie....nąć i zaangażowac się w jakąś inną. Z drugiej strony boję się że będę żałował, i za niewiele większe pieniądze będę zasuwał tak że nie będę wiedział jak się nazywam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 13.09.2007 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 Tomku1950, poradnik zacny , ale jako ex-pracoholik mam dwa zastrzeżenia. a. 90% uzależnionych od pracy - to uzależnieni również od miasta i standardu minimum czterogwiazdkowego. "Bieganie boso po trawie" budzi u nich nie tęsknotę i rozmarzenie - a szyderczy, pogardliwy śmiech. Poza tym boją się pająków, ciszy i źdźbła trawy, a pytania dziecka są dużo trudniejsze niż interview przed pełnym składem zarządu. Te dziesięć % to w większości extremalni - też inna bajka. b. Prawdziwy pracoholik nic już nie może. Ja nawet wyjeżdżałam na wymarzone urlopy, łazęga, góry, narty itd. I co z tego, kiedy już pierwszego dnia dostawałam gorączki około 40 stopni, plus odchorowywałam wszystkie infekcje złapane chyba przez rok, na które "nie było czasu". Wszystko przechodziło jak ręką odjął wraz z końcem urlopu. Tak więc nie jestem pewna czy ten tekst trafi do adresatów. Bo do normalnych ludzi to i owszem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 13.09.2007 08:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 Udzielanie rad pracoholikom to to samo, co prośby kierowane do alkoholików "nie pij więcej!". Na co alkoholik odmrukuje: więcej pił nie będę! (i mniej też nie). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 13.09.2007 08:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 pytania dziecka są dużo trudniejsze niż interview przed pełnym składem zarządu racja ja mam w pracy luz..., nie mam od czego uciekać i już potrafię powstrzymac mój apetyt na więcej i więcej... ale jedno zaobserwowałam - przez prawie całe wakacje gdy nie było w domu dzieci zostawałam w pracy po dwie ,trzy godziny dłużej...nie opłacało się wracać do nagle za dużego pustego domu...gotowanie i celebrowanie posiłków jakoś tak niewychodziło...zajmowanie sie wyłącznie sobą szybko mi się znudziło...(chociaz cały rok o tym marzyłam...) trochę nie dziwę się ludziom że praca zaczyna wypełniać ich życie w momencie gdy nie mają lub nie uznają, innych wartości (niekoniecznie dzieci)...są tam ludzie, jest się w nurcie, dużo sie dzieje, cisza nie dźwięczy niepokojąco w uszach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 13.09.2007 09:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 joan - nie chodź na skróty. Pracoholikami bywają też społecznicy. Jak to się ma do "niemania" wartości. Hę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 13.09.2007 09:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 - przez prawie całe wakacje gdy nie było w domu dzieci zostawałam w pracy po dwie ,trzy godziny dłużej...nie opłacało się wracać do nagle za dużego pustego domu...gotowanie i celebrowanie posiłków jakoś tak niewychodziło...zajmowanie sie wyłącznie sobą szybko mi się znudziło...(chociaz cały rok o tym marzyłam...) A gdzie budowa, remonty, ogródek, "trenowanie" nowych dań w kuchni (jak będzie impreza - będzie jak znalazł), nadrabianie zaległości w literaturze, filmie, etc.,etc. "tych lat nie odda nikt ..." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 13.09.2007 09:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 - przez prawie całe wakacje gdy nie było w domu dzieci zostawałam w pracy po dwie ,trzy godziny dłużej...nie opłacało się wracać do nagle za dużego pustego domu...gotowanie i celebrowanie posiłków jakoś tak niewychodziło...zajmowanie sie wyłącznie sobą szybko mi się znudziło...(chociaz cały rok o tym marzyłam...) A gdzie budowa, remonty, ogródek, "trenowanie" nowych dań w kuchni (jak będzie impreza - będzie jak znalazł), nadrabianie zaległości w literaturze, filmie, etc.,etc. "tych lat nie odda nikt ..." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 13.09.2007 10:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 - przez prawie całe wakacje gdy nie było w domu dzieci zostawałam w pracy po dwie ,trzy godziny dłużej...nie opłacało się wracać do nagle za dużego pustego domu...gotowanie i celebrowanie posiłków jakoś tak niewychodziło...zajmowanie sie wyłącznie sobą szybko mi się znudziło...(chociaz cały rok o tym marzyłam...) A gdzie budowa, remonty, ogródek, "trenowanie" nowych dań w kuchni (jak będzie impreza - będzie jak znalazł), nadrabianie zaległości w literaturze, filmie, etc.,etc. "tych lat nie odda nikt ..." dom zbudowany, ogródek wypielony, literatura wieczorem, kino na bieżąco, dodatkowo: porządki w całym domu - się błyszczało aż strach, dłonie i stopy wymuskane, kosmetyczka, fryzjer, masaże, wycieczki rowerowe, długie spacery z psem, zakupy....więcej czasu dla męża , trzy imprezy dla znajomych, itepe itede ale nadal nic konkretnego...nic co daje spełnienie...a nie jest tylko chwilową przyjemnością... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 13.09.2007 10:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 ale nadal nic konkretnego...nic co daje spełnienie...a nie jest tylko chwilową przyjemnością... O mamo, to znaczy spełnienie przychodzi dopiero w pracy? (znaczy: pracując?). Dziwię się, bo u mnie (było) odwrotnie. Spełnienie w domu, z żoną, a chwilowe przyjemności - w pracy (no, no, ja poważnie, tu nie chodzi o seks). To rzeczywiście musi być choroba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 13.09.2007 11:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 ale nadal nic konkretnego...nic co daje spełnienie...a nie jest tylko chwilową przyjemnością... O mamo, to znaczy spełnienie przychodzi dopiero w pracy? (znaczy: pracując?). Dziwię się, bo u mnie (było) odwrotnie. Spełnienie w domu, z żoną, a chwilowe przyjemności - w pracy (no, no, ja poważnie, tu nie chodzi o seks). To rzeczywiście musi być choroba. chyba mnie nie zrozumiałeś...pewnie że jest jeszcze mnóstwo dziedzin w których ludzie mogą sie spełnić, czy zapełnic czas... miałam taką małą próbkę, kiedy to niezauważenie czas w pracy mi sie wydłużał i właśnie wtedy pomyślałam o ludziach i ich motywach by w pracy zostawać dłużej... wiesz - mój mąż pracował w kilku korporacjach więc się nasłuchałam , ludzie zostawali tam w biurze do 20.00 i dłużej...pracoholicy? o nie...ale to dłuższy temat... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 13.09.2007 11:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 joan - nie chodź na skróty. Pracoholikami bywają też społecznicy. Jak to się ma do "niemania" wartości. Hę? aaaa, społecznicy to odrębny...gatunek ludzi chyba rzeczywiście skróciłam (dziś mam mało czasu na przyjemności...w pracy ) chciałam podkreślić że rozumiem ludzi którzy angażują się w pracę po uszy... a właściwie mechanizm...bo to uzależniające... należy przy tym pracoholizm odróżnić od spędzania zbyt wielu godzin w pracy, bo to, jak pisałam wyżej odrębny temat... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
raffran 13.09.2007 12:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 A czy "dziobanie" w korporacji tak jak zaznaczyla joan,a ciezka praca dla samego siebie to to samo? Czy wlasnie ta ciezka prace w swojej firmie mozna nazwac pracoholizmemem,czy to jest tylko choroba kadry nazwijmy ja kierownicza,czy ja tam ja zwal w duzych korporacjach,chociaz nie tylko w korporacjach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnitka 13.09.2007 19:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2007 Tomek 1950 dzieki za wsparcie, zgadzam się z Brazą Gratulacje bratki ze z tego wyszłaś, całkowicie się z Toba zgadzam, to tak jest dziecko w kocu zapomina jak to jest mic matkę czy ojca b) to fakt, pracoholik jak jedzie na urlop i prawie umiera, ale z chwilą gdy wraca z urlopu nagle zostaje uzdrowiony Alleleuja Niestety wiem to tylko z teorii bo drodzy ex pracoholicy nie chcecie się pozwierzać A co Waszym zdaniem jest najlepsze żeby przestrzec pracoholika, pisanie o konsekwencjach zdrowotnych nie ma sensu, po co??!! czy palacz się martwi, że kiedys będzie miła raka??? nie!!!bo teraz go nie ma Bratki co jest lepsze dla pracoholika rezultat, efekty czy to że się czymś zajmuje? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.