Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

opowieści magmi


Recommended Posts

Oj, długo mnie tu nie było.

Z kilku powodów.

Po pierwsze, na skutek utraty płynności finansowej wszelkie prace budowlane zostały wstrzymane i nie było o czym pisać.

Po drugie, nasze życie od wiosny przeniosło się do ogrodu. Do domu wchodzimy spać. Odnotowujemy w naszej rodzinie całkowity, aczkolwiek sezonowy, zanik entuzjazmu dla internetu oraz innych zdobyczy cywilizacji.

Po trzecie, chociaż prace budowlane zostały wstrzymane, to prace ogrodowe bynajmniej - i na stukanie w klawiaturkę brak nie tylko zapału, ale i czasu.

 

No, ale teraz nastąpił zwrot akcji. Przeprowadziwszy z powodzeniem śmiało zakrojoną akcję porządkowania naszych spraw finansowo-kredytowych, rzucamy się od nowa w wir, nieprawdaż... podejmujemy nowe wyzwania z podniesionym czołem... i tak dalej... z nowym zapasem sił... (ekhmmm... no może trochę przesadziłam...)

 

Po pierwsze, będą podłogi na poddaszu, malowanie na poddaszu, tapetowanie na poddaszu... I z tego wszytskiego bystry czytelnik już pewnie odgadł, że wreszcie zamieszkamy na poddaszu. Mam nadzieję, że jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.

Koniec ze spaniem na codziennie od nowa rozkładanej kanapie. Uff... Aby taka przeprowadzka była możliwa, czeka nas niestety jeszcze jedna, dodatkowa, inwestycja: rolety wewnętrzne do okien dachowych. O ile nie chcemy ugotować się żywcem zaraz pierwszej nocy.

 

Po drugie, do końcu sezonu mamy też nadzieję wykonać główne roboty ogrodowe: żywopłot od ulicy, krzewy ozdobne wzdłuż płotu z boku, trawnik przed domem, no i obowiązkowo jakaś ładna, wolno rosnąca choineczka na jego środku - żeby co roku było na czym wieszać wiadome lampki.

 

I na koniec - tadadam! Już za dwa tygodnie startujemy z ELEWACJĄ.

Jestem niesłychanie szczęśliwa z tego powodu. Widok gołego Porothermu bardzo mi już obrzydł. Chciałabym też, żeby uroda naszego domu stała się w końcu widoczna nawet dla osób całkowicie pozbawionych wyobraźni, a tej naprawdę potrzeba sporo, żeby w obecnym stanie rzeczy ową urodę dostrzec.

Wykończenie elewacji zamknie właściwie całość robót zewnętrznych - o brukach pisałam, od tego czasu przybyła nam także brama i furtka oraz siatka pod żywopłot, a mój mąż pomocą obu ojców zmontował drewniany domek na narzędzie ogrodnicze. Nawet kamienny krąg na ogniska już mamy. Ognisko inauguracyjne z udziałem sąsiadów odbyło się oczywiście w Noc Świętojańską...

 

Tu jeszcze parę uwag natury obyczajowej, dla tych, którzy takie wątki lubią.

Jednym z milszych aspektów mieszkania na naszej małej uliczce jest międzysąsiedzkie życie towarzyskie.

W naszym ogrodzie stoi na stałe rozwieszona siatka do badmintona. Jest w użytku niemal codziennie, ktoś zawsze ma ochotę przyjść i pograć. Nasz Sąsiad w ramach wkładu w życie lokalnej społeczności zrobił u siebie wędzarnię. Kurczaki już jedliśmy, teraz czekamy na rybki...

Wczoraj zaś, ponieważ wszyscy właśnie wróciliśmy z urlopów, kolejny Sąsiad zwołał wieczorne, tarasowe zebranie wakacyjno-reminiscencyjne. Bardzo udane, mimo poniedziałku - gdyby nie perpsektywa długiego, pracowitego tygodnia, pewnie nie rozeszlibyśmy się już o północy.

I gdy tak sobie siedzieliśmy przy czerwnonym winie, ciepłym letnim wieczorem, gwiazdy w górze, zapach maciejki i cała ta uśpiona zieleń wokół, ktoś westchnął z żalem, że szkoda, że już po wakacjach... A na to nasz Sąsiad: Co ty opowiadasz. Przecież my tu ciągle jesteśmy na wakacjach, trzeba tylko co dzień na parę godzin do pracy wyskoczyć.

I naprawdę - tak właśnie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 104
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Pewna powszechnie szanowana Forumowiczka zadała mi pytanie o koncepcję kolorystyczną elewacji. Ponieważ jest to zagadnienie, które zazwyczaj interesuje wszystkie kobiety (wiem po sobie), chwytam za klawiaturę i odpowadam publicznie.

 

Założenia są takie: spora część elewacji (tzn. ściany szczytowe na całej wysokości poddasza) będą, zgodnie z projektem, pokryte oblicówką drewnianą w kolorze naszej podbitki i okien - czyli dość ciemnym, rudo-brązowym. Cokół - klinkierowy, ceglastoczerwony, taki jak kominy.

 

Do zdecydowania pozostała kwestia tynków.

Z technicznego punktu widzenia jest to operacja dwuetapowa.

Najpierw trzeba zrobić normalny tynk cementowo-wapienny (bo ściana jednowarstwowa z Porothemrmu), a na to dopiero tynk cienkowarstwowy, silikonowy, firma jeszcze niesprecyzowana - najbardziej polecają nam Terranovę, ale jest najdroższa, więc może Kreisel albo Kabe.

Co do koloru... Ściągnęłam z biura projektów wzornik kolorów dla naszej Klementynki i poeeksperymentowaliśmy sobie.

No i wyszło na to, co było do przeiwdzenia z góry - że przy tylu ciemnych elementach (dach, okna, oblicówka, cokół) właściwie najlepszy byłby tynk żółtawy albo kremowy, albo beżowo-piaskowy, ale w każdym razie bardzo jasny - prawie biały. I do tego o ton ciemniejsze opaski dookoła okien.

Czyli klasyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od niedzieli układamy podłogi na poddaszu.

 

Przez długi czas trzymaliśmy się wersji z mozaiką parkietową. Ale primo po pierwsze, nie znaleźliśmy mozaiki klonowej (a na klon uparłam się jak ten osioł nie przymierzając), a primo po drugie, wizja klejenia-szlifowania-lakierowania nad naszymi głowami z czasem coraz bardziej nas przerażała. Oczyma wyobraźni niemal widziałam już te kłęby pyłu i fale smrodu spływające na niewinne główki naszych dzieci pogrążonych w błogim śnie... i nasze też przy okazji... i tak przez jakieś trzy tygodnie...

I pewnego pięknego dnia spojrzeliśmy sobie w oczy i rzekliśmy zgodnie: będzie deska.

 

Jaka deska? Barlinecka.

 

Tu pewnie niektórzy przeżegnają się ze zgrozą - straszliwe i miażdżące opinie na ten temat można wyczytac na forum. Ale ja, jako urodzona optymistka, wyszłam z założenia, że skoro moja kobieca intuicja podpowiada mi to rozwiązanie, to znaczy, że będzie dobrze. I przecież firmy rozwijają swoje produkty... i na ogół starają się poprawiać jakość, więc może i ta deska lepsza jest, niż kiedyś bywała... I tak dalej, umotywować już podjętą decyzję to my umiemy doskonale.

 

Zakupiliśmy więc 70 metrów kwadratowych podłogi klonowej, po czym zaczęłam wiercić mężowi dziurę w brzuchu.

Że szkoda kasy na układaczy... że może byśmy spróbowali tymi ręcami... a on nie i nie.

Bo materiał drogi, a co jak spartolimy? Bo próbował kiedyś z moim ojcem układać panele plastikowe i porażka (no, ale przy tamtych to nawet wezwani fachowcy naklęli się i napocili zdrowo - takie były krzywe).

W końcu w desperacji przyniosłam sobie jedną paczkę na poddasze (mąż odbywał właśnie sjestę poobiednią, przemknęłam obok na paluszkach) i złożyłam próbnie kilka desek. Proste jak drut. Wezwałam męża. Obejrzał sobie moje dzieło i - układamy.

 

Przez niedzielne popołudnie oraz wczorajszy wieczór ułożylismy dwa pokoje i zaczęliśmy trzeci. Właściwie główny problem leży w wymierzeniu pomieszczenia i rozplanowaniu desek (nie mogą zostawać przy ścianach końcówki za krótkie ani paski zbyt chude). Samo układanie jest banalnie proste i łatwe. Deski są równiutkie i podłoga wygląda bardzo ładnie - ładniej, niż się spodziewałam nawet. Pozostaje pytanie, jak to się będzie sprawować w dłuższym okresie czasu.

 

Tymczasem na naszym podwórku pojawiła się kupka drobnego piasku, betoniarka i trochę innego sprzętu - od czwartku rusza tynkowanie elewacji.

Równocześnie usilnie poszukujemy stolarza do wykonania oblicówki na ścianach szczytowych - bo ten, który nam robił podbitkę, jest niestety nieosiągalny. Kolor tynku ozdobnego mamy już wybrany. Ale to będzie dopiero w październiku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Podłogi na poddaszu ułożone.

Zaczęliśmy tapetowanie i malowanie. W sumie mamy 70m2 poddasza, więc to coś jakby remont sporego mieszkania... Ale posuwamy się do przodu i myślę, że do września przeniesiemy się do naszych nowych sypialni.

 

Równolegle trwają prace na zewnątrz. Panowie Tynkarze wczoraj zakończyli kładzenie tynków cementowo-wapiennych, a dzisiaj kleją nam opaski dookoła okien ze styropianu i siatki.

Ich Szef złamał się pod naszym zmasowanym naciskiem (wcześniej stawiał opór, bo sezon ma do końca roku dokładnie obstawiony innymi robotami) i ci sami panowie zrobią nam też drewnianą oblicówkę na ścianach szczytowych, przedzierzgnąwszy się uprzednio w Panów Stolarzy (żadna sztuka dla chłopaków z Nowego Sącza, jak mówią...).

Zabawę z drewnem mają zacząć od poniedziałku.

 

Muszę powiedzieć, że aż trochę mi żal, że tej ekipy i tego Szefa nie znaliśmy wcześniej, kiedy zaczynalismy budowę. Nie żeby nasi budowlańcy tacy źli byli, swoją robotę robili porządnie i z wyniku jestemy generalnie bardzo zadowoleni.

Ale cośmy się naużerali naszym byłym Szefem Ekipy z powodu różnych opóźnień! Jaki tragiczny bajzel zostawiali po sobie wszyscy niemal kolejni fachowcy!

A tymczasem aktualnie u nas obecni Panowie Tynkarze nie dość, że są zawsze punktualnie na budowie i wygląda na to, że robotę skończą przed umówionym terminem, to jeszcze sprzątają po sobie CODZIENNIE. Wiadomo, ile brudu i bałaganu powstaje przy tradycyjnych tynkach - bardzo się tym stresowaliśmy, bo przecież mamy już położoną kostkę granitową naokoło domu. Tymczasem codziennie popołudniu nasze podwórko wygląda tak, jakby przez cały dzień absolutnie NIC SIĘ NIE DZIAŁO. Przybywa tylko kolejna otynkowana ściana...

Na samym początku podpadłam Panom Tynkarzom, bo - podpuszczona przez mojego Tatę - pytałam, czy nie zamierzają używać listew, żeby ściany były równe. Panowie spojrzeli na mnie z lekceważeniem, po czym za pomocą dwuipółmetrowej łaty wykazali mi - przykładając ją co pół metra - idealną równość wykonanego właśnie tynku. Położyłam więc uszy po sobie i przestałam się czepiać.

Drugą radą mojego Taty natomiast podzieliłam się otwarcie z Panami Tynkarzami. Brzmiała ona tak: "Niech ci sami ludzie robią potem tynk cienkowarstwowy, to będą wiedzieli, że mają sobie zrobić równy podkład, bo inaczej będą kłopoty z zacieraniem". Panowie Tynkarze przytaknęli.

W związku z tym, po skończeniu drewnianej oblicówki będą znowu tynkować. Na silikonowo tym razem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

I znowu jesień...

Raz jeszcze wydobyłam z archiwum mój dziennik i zdmuchnęłam z niego grubą warstwę wirtualnego kurzu. W międzyczasie tyle nowych, interesujących i barwnie pisanych dzienników budowy pojawiło się na forum, że aż wstyd zawracać głowę starymi historiami - ale ponieważ każda porządna opowieść powinna mieć początek, środek i zakończenie, dziś pora na ostatnią stronę.

 

Nasz dom jest właściwie gotowy.

Słówko "właściwie" kryje w sobie schody czekające na wykończenie drewnem, brak drzwi wewnętrznych na poddaszu oraz składzik rupieci wszelakich w miejscu, gdzie powinna w przyszłości zaistnieć nasza główna łazienka. Oczywiście wprawni czytelnicy dzienników (że już o budowniczych własnych domów nie wspomnę) doskonale w lot pojmują, że te braki są efektem innych braków, fundamentalnych rzec by można. Których zapełnienia w najbliższej przyszłości się nie spodziewamy.

Ale to już są braki kosmetyczne. Może łazienka najmniej, ale ponieważ mamy jedną kompletną łazienkę na parterze, a do tego wykończony i działający wucecik przy sypialni na poddaszu, nie ma żadnego dramatu. Może to nawet dobrze, że się trochę odwlecze, bo nie mamy jeszcze gotowej koncepcji wykończenia głównej łazienki, a tak... Pooglądamy kafeleczki... zdjęcia... cudze domy... i się koncepcja wykluje. W swoim czasie.

 

Dziękuję wszystkim, którzy wiernie czytali mój dziennik i trzymali za nas kciuki. A także tym, którzy czytywali go z doskoku. Dziękuję za wszystkie komentarze i słowa otuchy.

Nasz dom z nowymi zdjęciami można zobaczyć i skomentować tutaj:

http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=57380

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...