Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

A moja sasiadka - skonczyla 86 lat - i puszcza takie wiazanki do wszystkich , ze uszy wiedna....i my tez niby mamy "piniondze"........ale ona i tak wie , ze kombinujemy!

Drugi sasiad jest normalny - tez sie z miasta wyprowadzil i to calkiem niedawno. Z trzeciej strony jest taki dziadek z babcia - od ktorych kupilismy dzialke - dziadek jest expertem od wszystkiego - na budowie tez sie zna, bo sam kiedy budowal (czytaj 50 lat temu...) ale tak poza tym to porzadny facet - przynajmniej sie stara..i wode nam porzyczal...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months później...
  • Odpowiedzi 94
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Obenie jeszcze mieszkam w mieszkaniu gdzie miało być sielsko i anielsko, gdyż sam koszt budowy mieszkań na tyle drogi iż wykluczał tzw. element.

 

W budynku mieszka 8 rodzin z tego trzy imprezowe łajzy.

Pieniądze rozumu nie dodają wręcz go ujmują.

Na nasze nieszczęście to osoby pod czterdziestkę, kawalerowie z odzyku czyli tacy, którym znudziło się być tatusiem i meżem i teraz używają życia niczym suki spuszczone z łańcucha.

Niestety, naszym problemem było to iż my jako jedyni- do niedawna- posiadaliśmy dzieci.

Efekt jest taki,że oddaliśmy sprawę w rece wymiaru sprawiedliwości i do tej pory jesteśmy ciagani po sadach w odwecie.

Kupując działkę patrzyliśmy gdzie i z kim będziemy dzielić wspólny płot.

Na dzień dzisiejszy jest miło. Lecz niestety pazerny na pieniadze rolnik sprzedaje ziemię robiąc na 0,5 hektarze osiedle domów jednorodzinnych.

Lecz Ci ,co już tu mieszkają gdzie za jakiś czas i ja będę mieszkać, za bardzo cenią sobie ciszę, spokój by pozwolić na burzenie tej oazy.

Dlatego trzeba mówić, do czego namawiam, GŁOŚNO I WYRAŹNIE NIE!!!!!!

wszelkiemu najmniejszemu zakłucaniu życia rodzinnego, gdyz wielu z tych imprezowych ludzi nie zna podstawowych zasad nie tylko moralnych czy etycznych ale jakichkolwiek tylko zyją jak pasożyty w myśl jednej znanej im zasady TYLKO JA I NIKT WIĘCEJ.

Pozdrawiam 8) 8)

mama

Ps. Czy ktoś miał podobne problemy?

Jak sobie poradził z wadliwym naszym prawem w sądzie, gdzie bandyta ma podstawionych i oplaconych świadków?

Byc może to tu na formum znajde pomoc.

Mama

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po mieszkaniu przez rok we własnym domu dochodzę do wniosku, że ludzie którzy wcześniej mieszkali w bloku często nie potrafią być dobrym sąsiadem gdy zamieszkają w domu. A powodem jest przyzwyczajenie do tego, że w bloku każdy sobie rzepkę skrobie i nikomu nic do tego. Można są siadów nie znać, można sobie mieszkanie gazetami oblepić, palić ognisko w salonie i kolekcjonować śmieci, trzymać stare meble na balkonie itp. Potem kupuje taki człowiek działkę i myśli, że na własnej działce też mu wszystko wolno. Zbiera zatem kupy gruzu czy złomu w ogrodzie przed oknami salonu sąsiada, podnosi swoją działkę o 1,5m zalewając wszystkich dookoła, stawia sobie 3 metrowy betonowy płot, bo przyzwyczaił się do takiego otoczenia w bloku. Słowem: w ogóle nie zwraca uwagi na otoczenie i sąsiadów. Wspólnie użytkowana ulica go nie obchodzi, bo to nie jego. Mam jednego takiego sąsiada i cierpię. Jest to człowiek niereformowalny i jeszcze nawet fundamentów nie postawił, a już się nie odzywamy.

 

Natomiast gdy my kupiliśmy działkę, szybko poznaliśmy naszego bezpośredniego sąsiada, bo on już budował. Bardzo się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że buduje projekt muratora tak jak ja, że nasze domy będą do siebie pasować, że ma dzieci w podobnym wieku jak moje. Od tamtej pory mam wrażenie że z obu stron szanujemy siebie wzajemnie jako bardzo ważne osoby, prawie rodzinę. Razem załatwialiśmy formalności kolejnych przyłączy, gdy my nie mieliśmy wody sąsiad użyczał nam swojej ze studni przez ostatni rok! Gdy któreś z nas nie ma chwilowo gotówki, wiadomo, że sąsiad poratuje. Oczywiście w międzyczasie trafiły się i niesnastki, była chwila gdy się na siebie boczyliśmy. Ale szybko doszliśmy do wniosku, że się nawzajem potrzebujemy, bo dobry sąsiad to skarb! Zatem wszystko wróciło do normy.

 

Alicjanka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ludzie którzy wcześniej mieszkali w bloku często nie potrafią być dobrym sąsiadem gdy zamieszkają w domu. A powodem jest przyzwyczajenie do tego, że w bloku każdy sobie rzepkę skrobie i nikomu nic do tego.
Wcześniejsze mieszkanie w bloku nie ma nic do tego. Jak ktoś jest chamem nie liczącym się z otoczeniem, to miejsce zamieszkania nie ma to wpływu. Swego czasu nasi sufitowi sąsiedzi tak głośno puszczali muzykę, że u nas meble same po podłodze chodziły. Na próbę interwencji dowiedziałam się, że u siebie nie będą na paluszkach chodzić :o Czy we własnym domu zachowywali by się inaczej? Podejrzewam, że nawet jeszcze głośniej. Bo to ich WŁASNY dom, a nie spółdzielcze mieszkanie. We własnym, to dopiero nie trzeba się z nikim liczyć :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasza działka na wsi przylega z jednej strony do gospodarstwa od którego na szzczęście jesteśmy oddzieleni budynkami gospodarczymi (na podwórku, psy, kury, kaczki, ciagniki-wiadomo). Sąsiad od poczatku był zadziwiajaco miły, co zreszta miało swoje uzasadnienie, ponieważ jego dom nie będzie już ostatnim we wsi tylko nasz-względy bezpieczeństwa itd. Kiedy doszło do pożyczenia od niego prądu na budowę, zgodził się bez wahania ale...pozornie, w dniu przyjazdu ekipy budowlanej zdecydowanie odmówił. Stosunki mamy nadal poprawne, tylko po co było mówić, ze pożyczy a potem się wypinać?

Z drugiej strony mamy pare lat od nas starsze małżeństwo, które ma juz stan surowy zamkniety i z którymi chyba będzie dobrze, jesteśmy juz po paru grilach, w końcu od nich mamy prąd i wogóle jest bezkonfliktowo. Za ogrodem mamy pole, na wprost też pole, po skosie sąsiad który już mieszka to podobno niezła gangsterka, dom wybudował w jeden sezon, jest z wyglądu niezłym "ciawaresem" i rzekomo sie z kimś strzelał na podwórku. Na razie mówimy sobie dzień dobry! (Oby dalej dobry!)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Hmmm, ja mam bardzo specyficznego sasiada :). W zasadzie jest moim glownym sasiadem, poniewaz droga ktora prowadzi do dzialki /jest to moja droga a sąsiad ma użytkowanie wieczyste/przebiega obok domu sasiada. Ostatnio zauwazylam śmieszną rzecz. Otóż mój sąsiad ciekawski - zarówno w dzień jak i w nocy musi wiedziec co sie dzieje u mnie na dzialce. Ponieważ w nocy jest ciemno,sąsiad wpadl na świetny pomysł i zainstalował halogen z automatycznym zapalaniem.Jak wjezdza sie na dzialke, to od razu na "dzien dobry" dostajesz tym halogenem po oczach /oswietla jak zarowka na przesluchaniu/ a przy okazji sasiad, wie ze ktos wjezdza na dzialke :) Sprytny nie? Ale jak na razie nie grozny. Dobrze, ze sie interesuje tym co sie dzieje na działce, gorzej pewno bedzie jak tam zamieszkam, ale to troche jeszcze potrwa......;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom buduje się po to, żeby sąsiadów oglądać (a co ważniejsze słuchać) tylko kiedy się tego naprawdę chce.
Z tym, to może być różnie. Chyba, że jest się właścicielem kilku hektarów, bo przy typowych działkach, tekich do 1500 m2, trudno jest nie słyszeć dzieci sąsiadów, które w środku lata codziennie urządzają dyskoteki w ogrodzie :wink: Kto przeżył, ten wie :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja to kupiłem jako pierwszy działeczkę z cxałego kompleksu i jak na razie z jednej strony będę miał znajomych z drugiej ciotkę a z trzeciej to wujasa. Co się zaś tyczy czwartej strony to jeszcze nie wiem ale może niedługo się wyjaśni. Może jakiś znowu krewny lub znajomy? Tak byłoby lepiej i bezpieczniej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alicjanka, ja sobie postawiłem murowany płot 2,2 m ale moim zdaniem po otynkowaniu będzie ładnie wyglądał (o ile dzieci nie strzelą mi grafów jak to się podobno teraz mówi), Sasiedzi są zadowoleni i nie czuję że się od nich odrodziłem tylko od zadrzewionej działki i drogi za nią, a sąsiadów mam ok, mam od nich prąd, śmietnik mogłem postawić w ostrej granicy a ja sąsiadce użyczam wodę na budowę. Jest po prostu normalnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzieci sąsiadów robią hałas, ale na pewno mniejszy niż te z podstawówki za moim oknem. Rany, ale język, niektórych przekleństw to się dopiero od nich uczę, bo ja takich nie znam.
Mój syn przez jakiś czas chodził do szkoły, która znajdowała się na osiedlu domków jednorodzinnych. Ci, których działki sąsiadowały z boiskiem, to dopiero mieli używanie :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widze, ze wszyscy prawie sa zadowoleni. ja utrzymuje poprawne stosunki, ale nie da sie uniknac sciec. sasiadowi przeszkadzalo, ze raz na 2 miesiace bywalo glosno( tylko do 22) i on nie mogl u siebie w domu zasnac (ok. 20 m.) a teraz jego pies drze jape przez 2 godziny wieczorem i jest ok. " no wiesz, on tak, bo sie cieszy". a ja nie. ale trzeba isc na kompromisy. czasami jest dobrze, a czasami zle. ale jak cos zamierzam glosnego robic, to powiadamiam sasiadow, nawet tych, z ktorymi nie utrzymuje kontaktow. poza tym i tak jest lepiej niz w bloku, bo nie ma nikogo ponizej i powyzej. trzeba sie nauczyc z tym zyc i juz. zycze wszystkim jak najspokojniejszych sasiadow :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My mieszkamy w bliźniaku - dobudowaliśmy się do istniejącej połówki. Dopóki nasza budowa była mniej zaawansowana niż sąsiada, to było OK. Gdy pierwsi pokryliśmy dach i otynkowaliśmy, to zaczęły się kłopoty. Sąsiad najpierw zgodził się na wybudowanie ogrodzenia między nami (z desek), ale pod warunkim, że na nasz koszt. Zależało nam na ładnym wyglądzie, więc przystąpiliśmy do wykonania. Podczas montażu dowiedzieliśmy się jednak, że musimy wszystkie deski przełożyć na drugą stronę, bo inaczej oni tracą 1,5 cm działki.

Potem byli niezadowoleni, że woda spłynęła z naszego tarasu na ich (po dużych opadach).

W końcu nie spodobał się im nasz tynk. Teraz już nie ma z nim rozmowy, nie można liczyć na to, że np. rzucą okiem na dom, kiedy nas nie ma.

Wniosek: lepiej nie mieć domu w zabudowie bliźniaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

colin, mam ten sam problem, tylko ze sasiedzi maja jedno pietro wyzej i wcale im nie przeszkadzalo, ze chodzili mi po dachu. a potem awantura i juz jest spokoj. nie rozmawiamy ze soba, bo mi to nie jest potrzebne. oni przez 2 lata robili remont generalny i juz tracilem nerwy, ale teraz ja sie przymierzam i rachunki sie wyrownaja. bez zlosliwosci, nie bede walil specjalnie mlotem do 22, ale po prostu zobacza jak to jest. a poza tym glowa do gory, jest lepiej niz w bloku :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...