Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

dys: -leksja,-grafia-orotgrafia,-kalkulia, co będzie next?


Barbossa

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 263
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Specjalnie to wytłuściłam, bo nie ma tu mowy o tym, że dany uczeń z jakąś dysfunkcją MUSI tą maturę zdać. Otóż nie musi, tak samo jak każde inne dziecko bez dysfunkcji.

 

Matura jak w Polsce to jakiś prehistoryczny twór, nigdzie się tego nie praktukuje. Zdanie takiej matury niczego nie uczy ani nie jest niczego dowodem. Otwiera tylko drzwi do lepszego startu zawodowego.

 

Mam pytanie? Masz maturę? Jeśli tak, to czy z równą łatwością potrafiłabyś sama sobie tego dyplomu odmówić? Byłoby ci wszystko jedno czy ją masz, czy niekoniecznie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To najczęstszy argument jak się nie ma argumentów.

 

chyba dobry - jeśli byłam to wiem jeśli nie to nie znam tematu.

 

Byłaś kiedyś na lekcji w szkole "specjalnej"? Widziałaś jak wygląda typowa lekcja w takiej szkole? w klasie w której część jest np. napakowana psychotropami a reszta robi co chce? Jak tam ma się odnaleźć inteligentne dziecko które trochę inaczej widzi? Ilu znasz olimpijczyków z matematyki czy języka obcego ze szkół specjalnych? Przecież jak ktoś tu stwierdził większość szkół specjalnych to nie szkoły dla upośledzonych umysłowo więc teoretycznie powinni sobie dobrze radzić w konkursach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w opozycji - jesli o to chodzi. Zwracam jedynie na pomijane tu fakty.

Co do wiedzy.

Uczyłem w SPZ i jeden z moich absolwentów ukończył "normalna" zawodówke i "normalne" technikum dla pracujacych.

Dokształcam ( nie jest to moje główne zajęcie - raczej "na zaproszenie")nauczycieli ośrodków i szkół specjalnych. Bardzo sciśle współpracyje z dwoma osrodkami "specjalnymi", dorywczo z kikoma innymi.

Na co dzień współpracuje z dwiema szkołami integracyjnymi.

Osobiscie znam kilka osób ,które zaprzeczyły stereotypom i ukończyły "normalne" studia" bedąc osobami niepełnosprawnym ,głuche (no fakt, ze to bardzo specyficzny przypadek) i niewidome - w tym jest córka mojego przyjaciela, która jest niewidoma od urodzenia (niedorozwój nerwu wzrokowego), uczyła sie w Laskach i kończy psychologie na UJ.

Wstyd sie przyznac, ale "żyję" z niepełnosprawnych.

Z autopsji wiem ile "szkód" potrafią wyrządzić kochajacy rodzice.Na zakończenie, tak jak juz wspomniałem wczesniej sam nie jestem wolny od dys.... niezdefiniowanej :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlaczego nie stworzono szkół, ośrodków, dla dzieci z dys.... coś tam. PRZECIEŻ NIE JEST TO SPRAWIEDLIWE.

 

Nie ma pieniędzy

a po drugie polskie dzieci (i jak widzimy w tej dyskusji dorośli również) mają zafałszowany obraz świata - całe ich otoczenie jest zdrowe, identyczne, niektórzy nawet wybierają szkoły i środowiska identyczne pod względem materialnym. Ze zdumieniem odkrywają że niektórzy są inni ... Ale ci inni są spychani w jakieś podziemie żeby nie psuć tzw "wyników" zdrowych dzieci czy dobrego samopoczucia ich rodziców.

 

Czy to jest OK? Czy "zdrowe" dzieci powinny być wychowywane w takim zafałszowanym świecie? Może właśnie w szkole powinno się ich uczyć tolerancji i szacunku dla nieco innych osób.

 

SSiwy

czy myślisz że tym kilku twoim znajomym osobom było równie łatwo jak innym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłaś kiedyś na lekcji w szkole "specjalnej"? Widziałaś jak wygląda typowa lekcja w takiej szkole?

Którą szkołę specjalną masz na myśli? Dla dzieci opóźnionych? Dla niewidomych? Dla głuchoniemych? Dla dzieci upośledzonych ruchowo? A Ty którą znasz od podszewki?

 

 

Ilu znasz olimpijczyków z matematyki czy języka obcego ze szkół specjalnych?

Znam conajmniej jednego. Chodził do szkoły specjalnej w laskach. Potem skończył studia. Teraz kieruje pracownią kąputerową dla niewidzących na Uniwersytecie Warszawskim? Wystarczy?

 

Przecież jak ktoś tu stwierdził większość szkół specjalnych to nie szkoły dla upośledzonych umysłowo więc teoretycznie powinni sobie dobrze radzić w konkursach.

To głupi, nie mający żadnych podstaw stereotyp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ci inni są spychani w jakieś podziemie żeby nie psuć tzw "wyników" zdrowych dzieci czy dobrego samopoczucia ich rodziców.

 

Ciekawe skąd Ci się wziął taki sposób postrzegania świata. Musisz żyć w ogromnym stresie i napięciu. Ja tu lansuję specjalne szkoły dla dzieci z poważnymi kłopotami. Szkoły w których pomoc miałaby większy sens niż świstek papieru. A Ty wytaczasz taki ciężki kaliber. Ja też znam niejedną matkę dla której posłanie dziecka do szkoły dla niewidomych w laskach było ogromnym wstydem. Nie muszę chyba mówić co wniknęło z tego dla tych biednych dzieci. To dorośli tworzą stereotyp, że szkoły o specjalnym przeznaczeniu to hańba i wstyd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małe sprostowanie. Cytowany przez Ciebie fragment poprzedzony był

I teraz juz całkiem złośliwie

i został wyrwany z kontekstu odnoszacego sie do stwierdzeń innych osób. To tyle wyjasnienia.

Nikomu nie jest łatwo, Kazdy ma wieksze lub mniejsze trudności - no chyba, że mówimy o "gieniusiach". Dla kazdego dziecka nauka jest swoistą "trauma" dla dorosłych zreszta też.

Czy było im łatwiej, to zależy co przez to rozumiemy? Jeśli jakieś "ułatwienia" to niestety, ale i na szczęscie dla nich nie mieli takowych. Selena (córka przyjaciela) stwierdziła, że nauka na uczelni przychodzi jej łatwiej niz rówieśnikom, bo nie ma "pokus ruchowych" tj. z oczywistych przyczyn nie "marnuje" czasu na np. ogladanie wystaw sklepowych - to Jej stwierdzenie. Czy czuje sie "gorsza" od innych, tez nie, bo innego świata nie zna.

Jeszcze raz powtarzam - szkoły specjalne nie sa tylko dla dzieci upośledzonych umysłowo - tych jest najmniej!

Co do olimpijczyków "naukowych", a ile jest szkół "normalnych" z których nigdy nie wyszedł taki olimpijczyk setki, tysiace biorąc pod uwage średnie?

A szkół specjalnych kilkadziesiat. Biorąc pod uwagę proporcje - no właśnie wniosek jest jednoznaczny :o czyzby pozostałe "normalne" szkoły były tez dla ..... :oops:

 

Ps. Nie sprawdałem tego, ale sadzę, ze odsetek absolwentów szkół specjalnych podstawowych,którzy skończyli odpowiednio szkoły średnie nie jest aż tak rażąco niski w porównaniu do absolwentów normalnych przecietnych podstawówek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ci inni są spychani w jakieś podziemie żeby nie psuć tzw "wyników" zdrowych dzieci czy dobrego samopoczucia ich rodziców.

 

Ciekawe skąd Ci się wziął taki sposób postrzegania świata. Musisz żyć w ogromnym stresie i napięciu. Ja tu lansuję specjalne szkoły dla dzieci z poważnymi kłopotami. Szkoły w których pomoc miałaby większy sens niż świstek papieru. A Ty wytaczasz taki ciężki kaliber. Ja też znam niejedną matkę dla której posłanie dziecka do szkoły dla niewidomych w laskach było ogromnym wstydem. Nie muszę chyba mówić co wniknęło z tego dla tych biednych dzieci. To dorośli tworzą stereotyp, że szkoły o specjalnym przeznaczeniu to hańba i wstyd.

 

Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. No i jesteś trochę agresywna.

 

Ile w przeciętnej klasie jest dzieci z zespołem downa, autyzmem, zespołem aspergera, i innymi diagnozami? Ile wózków inwalidzkich widzicie na przerwach?

Dlaczego polskie dzieci są wychowywane w przeświadczeniu że niepełnosprawni są gdzieś daleko?

 

Ja właśnie jestem zdania że dziecko powinni radzić sobie od początku z problemami jakie spotka w przyszłym dorosłym życiu i dlatego wolę żeby chodziło do zwykłej powszechnej szkoły a nie pod klosz do szkoły dla dzieci z problemami. A dzieci całkiem zdrowe powinny wiedzieć że są takie, które trochę się od nich różnią.

Szkoła w Laskach - na razie tylko o niej mówicie. Piszcie o innych szkolach "specjalnych" w małych miejscowościach, gdzie realia są nieco inne. Ja do takiej szkoly dziecka nie chcę posłać - chyba że zmusi mnie do tego brak akceptacji nauczycieli w zwykłej szkole ... No i innych rodziców. :(

 

Aha i jeszcze jedno. Jest wiele dzieci dla których nie ma miejsca nawet w szkole specjalnej czy integracyjnej. Z różnych powodów - bo się nauczycielom nie chce bo nie dali rady bo milion innych powodów. Czy to jest OK?

 

Ale trochę odbiegliśmy od tematu.

Wiem że niepełnosprawności nie zrozumie nikt kto się z tym nie spotkał. Fajnie że jest parę osób które pokonując wszystko dały radę w życiu.

Ale czy moje dziecko musi żyć z kłodami pod nogami? Nie. Ja chcę żeby miało równe szanse z innymi dziećmi. Nie jestem cwaniakiem tylko korzystam ze zdobyczy demokracji :)

Trochę jednak boli jak dziecku nie jestem w stanie wytłumaczyć "dlaczego one nie chcą się ze mną bawić?" albo po raz setny pokonywać frustrację wynikającą z wykonania prostej dla innych rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. No i jesteś trochę agresywna.

Dokładnie to samo moge powiedzieć o Tobie, szczególnie, że nie dyskutujesz z moimi argumentami, tylko pozwalasz sobie na osobiste w stosunku do mnie zaczepki.

 

Ile w przeciętnej klasie jest dzieci z zespołem downa, autyzmem, zespołem aspergera, i innymi diagnozami? Ile wózków inwalidzkich widzicie na przerwach?

Dlaczego polskie dzieci są wychowywane w przeświadczeniu że niepełnosprawni są gdzieś daleko?

Nie wiem. Może rodzice je tak wychowują. Właśnie rozmawiałam z moim kuzynem. Jego syn ma zdjagnozowane jakieś dysfunkcje. Mój kuzyn miał wybór. Posłać dziecko do zwykłej klasy i kazać mu się tam męczyć korzystając jedynie z ulg w postaci wydłużonego czasu na niektóre czynności, lb narażając się na drwiny głupich posłać syna do klasu specjalnej, która poza normalnymi zajęciami (prowadzonymi w sposób przystosowany do możliwości tych dzieciaków) oferuje dodatkowe zajęcia. Wiesz co zrobił? Postąpuił odpowiedzialnie i wysłał dziecko do klasy do której według Twoich wypowiedzi chodzą niedorozwoje. A Twoje dziecko nauczyło się już traktować dzieci z klas i szkół specjalnych jak obywateli drugiej kategorii?

 

 

A dzieci całkiem zdrowe powinny wiedzieć że są takie, które trochę się od nich różnią.

I kto mai ich tego nauczyć? Szkoła czy telewizja? A może rodzice?

 

Szkoła w Laskach - na razie tylko o niej mówicie. Piszcie o innych szkolach "specjalnych" w małych miejscowościach, gdzie realia są nieco inne.

Szkoła do której chodzi syn mojego kuzyna znajduje się w mieście powiatowym daaaleko od metropolii. Nie powielaj stereotypów, jeśli się nie orientujesz w temacie.

 

 

Aha i jeszcze jedno. Jest wiele dzieci dla których nie ma miejsca nawet w szkole specjalnej czy integracyjnej. Z różnych powodów - bo się nauczycielom nie chce bo nie dali rady bo milion innych powodów. Czy to jest OK?

Jakieś konkrety, czy znów niczym nie poparte Twoje przeświadczenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem jest w tym, że do "jednego worka"wkładamy wszystkie niepełnosprawności i o różnym stopniu tej niepełnosprawności.

Może faktycznie żyję w innym świecie, ale sam osobiscie widziałem przerwę w szkole, w której niewidomy (całkowicie) chłopiec ścigał sie na korytarzu z innymi. Jego koledzy z klasy "sterowali nim zdalnie" - widok niesamowity, tym bardziej, ze komende "stój sciana" wykonał "kreskówkowo". Czyli mozna.

Inną sprawa jest tzw. rekrutacja do szkół nawijmy dla niepełnosprawnych, bo niestety, bywa (często) tak, że trafiaja tam dzieci, które tam trafić nie powinny. Dam przykład - do szkoły dla głuchoniemych kieruje sie dziecko niedosłyszące. Ale jest i druga strona medalu - rodzice bardzo czesto nie chcą przyjać do wiadomości tego, że ich dziecko tylko w szkole ....... ma szansę na to aby zdobyć ,jako takie, wykształcenie.

 

I aby rozluźnić atmosfere, jako anegdota - ale byłem jej "świadkiem".

W normalnej szkole podstawowej, apael i rozdanie świadectw ukończenia tejże. Uroczystość zaszczycił Prezydent Miasta. W ramach swojej integracji ze społeczeństwem wreczał absolwentom świadectwa. I sytuacja. Wyciąga rękę i gratuluje absolwentowi, lecz ręka absolwenta "wychodzi trochę bokiem", na co Prezydent (żartując) mówi - "ślepy jesteś", na co "delikwent" - "a zeby Pan wiedział" - Smiała sie cała szkoła, dzieci rodzice, nie śmiał sie Prezydent - nie poczuł "blusa" - tak stwierdził sam zainteresowany i jego koledzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwoli wyjaśnien - mam dziecko niepełnosprawne (ale nie chciałam i nie chcę orzeczenia o niepełnosprawności) całościowe zaburzenia rozwoju (spektrum autyzmu ale nie sam autyzm - ostatnio bardzo wiele dzieci ma takie zaburzenia, dość subtelnie się objawiające) ryzyko dyskalkulii i dysleksji (za wcześnie żeby stwierdzić) plus lekkie zaburzenia emocjonalne, neurologiczne etc. Parę miesięcy temu jeszcze stwierdzono upośledzenie lekkie ale się na szczęście wyrównało. Mam dziecko które jest inteligentne tak jak rówieśnicy tylko pewnie trochę inaczej będzie sobie radzić z obowiązkami. Nie chcę żeby chodził do szkoły dla dzieci głęboko niepełnosprawnych bo co go czeka po takiej szkole - poza tym niech się uczy żyć bez parasola. Dlaczego ma być skazany na naukę w odosobnionym środowisku skoro nieźle sobie radzi, naprawdę nieźle? Niech żyje obok dzieci sąsiadów którzy chodzą do tej samej szkoły. Z kim miałby się bawić po lekcjach? Szkół specjalnych nie uważam za szkoły dla niedorozwojów, jak to subtelnie ujęto, ale jest taki problem że w moim mieście takie szkoły się rozwiazuje albo robi się podchody do ich rozwiązania. Coraz więcej dzieci musi po prostu uczyć się w domu. Czy taka edukacja jest OK? Co ja zrobię jak mi taką szkołę rozwiążą? Gdzie wtedy poślę dziecko?

 

Prawdopodobnie będzie potrzebna tylko pomoc nauczyciela i jego/jej współpraca no i nie ma co ukrywać większe niż normalnie zaangażowanie ... Może się uda bez ułatwień a jeśli nie to mam zamiar z nich korzystać. Będzie dłużej pisał sprawdziany, będą stosować inne kryteria - jak się nie da tak jak w przypadku innych dzieci. W niektórych obszarach jest znacznie lepszy a w niektórych znacznie gorszy od innych dzieci. Czy jeśli nie jest idealnie przeciętny to ma być skazany na trudniejsze życie?

Nie znaczy to że będę mu od razu podawać na tacy łatwą drogę bo on sam jest ambitny i chce próbować trudniej :) ale jak się nie da to skorzystam z papierka i nikogo nie oszukuję i nie cwaniaczę. Po prostu chcę dobrze dla dziecka. On już i tak pokonał taką drogę od dużego zaburzenia do stanu kiedy uważa się go za właściwie nie odstajacego od normy ... no może troszkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Masz dwa wyjscia - przy okazji, popieram takie podejście do sprawy, bo to najrozsądniejsze dla dziecka.

Pierwsze wysłać do "normalnej szkoły" i sprawdzić jak bedzie sobie radził. Pewnie mnie "zakraczą", ale dopuszczam nawet ewentualna "powtórkę" którejś klasy (często IV).

Opcja druga - znacznie bezpieczniejsza zarówno dla Niego jak i dla Ciebie. Szkoła integracyjna - jest to "normalna" szkoła, różniaca sie tylko tym, ze w każdej klasie jest kilkoro dzieci "niepełnosprawnych" + dodatkowe zajecia wyrównawcze tam gdzie sa potrzebne. Jest jednak niezbedne "orzeczenie o niepełnosprawności" lub podobny "papier". Wiem, że trudno sie z tym pogodzić, ale może byc taka potrzeba. Mieszkasz w okolicach Wrocławia, tam powinny byc takie szkoły. Jesli bedziesz miał kłopot z lokalizacja takowej - spróbuje pomóc.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś konkrety, czy znów niczym nie poparte Twoje przeświadczenie?

 

 

 

Aha i jeszcze jedno. Jest wiele dzieci dla których nie ma miejsca nawet w szkole specjalnej czy integracyjnej. Z różnych powodów - bo się nauczycielom nie chce bo nie dali rady bo milion innych powodów. Czy to jest OK?

Jakieś konkrety, czy znów niczym nie poparte Twoje przeświadczenie?

 

nie znów bo moje argumenty są zawsze czymś poparte :)

 

Informacje z prezentacji wygłaszanych na konferencji "Autyzm - wyzwania dla rodziny i społeczeństwa" we Wrocławiu 4-5 grudzień. Informacje od pedagogów.

Dane - zaokrąglam (z roczników statystycznych GUS - 2004 rok)

Wychowankowie ośrodków szkolno wychowawczych 28000

niewidomi i słabo widzący - ok 1000

niesłyszący i słabo słyszący - ok 3000

z niepełnosprawnością ruchową ok 500

z upośledzeniem umysłowym ok 18000

plus inni

 

a teraz

ośrodki rewalidacyjno wychowawcze

ok 4000 wychowanków

ok 2800 miejsc.

 

Gdzie się kształci te 1200 osób?

W domu. Wiem że to trudne przypadki ale ...

 

Wiem też że do domowej edukacji odsyła się dzieci co do których nauczyciele nie mają pomysłu albo nie chcą stosować specjalnych zasad - choć mogliby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poza tym niech się uczy żyć bez parasola.

I chwała Ci za to. Ale jak bez parasola to bez parasola.

 

 

Szkół specjalnych nie uważam za szkoły dla niedorozwojów, jak to subtelnie ujęto

Nie? A co miała oznaczać twoja wypowiedź:

"Byłaś kiedyś na lekcji w szkole "specjalnej"? Widziałaś jak wygląda typowa lekcja w takiej szkole? w klasie w której część jest np. napakowana psychotropami a reszta robi co chce? Jak tam ma się odnaleźć inteligentne dziecko które trochę inaczej widzi? Ilu znasz olimpijczyków z matematyki czy języka obcego ze szkół specjalnych?"

 

albo:

"Bo nie mając pojęcia o czym mówisz (szkoły specjalne jakie by nie były nie dają dzieciom takich szans jak powszechne, niestety to są getta, poziom jest za niski dla inteligentnych dzieci z dysleksją)"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Masz dwa wyjscia - przy okazji, popieram takie podejście do sprawy, bo to najrozsądniejsze dla dziecka.

Pierwsze wysłać do "normalnej szkoły" i sprawdzić jak bedzie sobie bedzie radził. Pewnie mnie "zakraczą", ale dopuszczam nawet ewentualna "powtórkę" którejś klasy (często IV).

Opcja druga - znacznie bezpieczniejsza zarówno dla Niego jak i dla Ciebie. Szkoła integracyjna - jest to "normalna" szkoła, różniaca sie tylko tym, ze w każdej klasie jest kilkoro dzieci "niepełnosprawnych" + dodatkowe zajecia wyrównawcze tam gdzie sa potrzebne. Jest jednak niezbedne "orzeczenie o niepełnosprawności" lub podobny "papier". Wiem, że trudno sie z tym pogodzić, ale może byc taka potrzeba. Mieszkasz w okolicach Wrocławia, tam powinny byc takie szkoły. Jesli bedziesz miał kłopot z lokalizacja takowej - spróbuje pomóc.

Pozdrawiam.

 

Dzięki

taki papier mam - na razie w przedszkolu. ie miałam oporu przed orzeczenim potrzebie kształcenia specjalnego. Ale do szkoły pójdzie powszechnej.

Mam nadzieję że młody do czasu szkoły nadrobi deficyty i może uda mi się zataić przed nauczycielami takie fakty przynajmniej na początku. Chcę dla niego jak najlepiej ...

Wiem że jest bystry i sobie poradzi.

 

We wrocławiu ekipa Tuska dąży do zamykania szkół specjalnych. PiS jakoś bardziej szkołom specjalnym pomagał ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem też że do domowej edukacji odsyła się dzieci co do których nauczyciele nie mają pomysłu albo nie chcą stosować specjalnych zasad - choć mogliby.

Nie bardzo wiem co miały udowodnić te statystyki. Bo nie potwierdzają Twojego przeświadczenia co do postępowania nauczycieli :którym się nie chce".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na zakończenie. W dawnych czasach kiedy to były dwa Berlin-y miałem okazje bywać w tym Zachodnim. Jest tam (przynajmnie było) takie "reprezentacyjne" miejsce - ulica, deptak - Kudam. Zwyczajem Berlińczyków było w czasie wolnym spacerownie i odwiedznie licznych atrakcji. Z zazdrościa patrzyłem na ludzi niepełnosprawnych, ale pełnoprawnych obywateli tego miasta, którzy na wózkach inwalidzkich lub z opiekunami byli "wtopieni" w tłum. Na szczęscie taki widok co raz cześciej jest i u nas - no może w wiekszych aglomeracjach.

Co do szkół specjalnych. Mam swoje zdanie na ten temat - niezbyt pochlebne, ale znam przyczyny takiego, a nie innego funkcjonowania takich szkół.

Natomiast jestem gorącym zwolennikiem i propagatorem szkół powszechnych integracyjnych lub klas integracyjnych w szkołach o takim statucie. Moim zdaniem zarówno z punktu ekonomicznego, jak i społecznego są to najlepsze rozwiazania.

Oczywiście pozostaje pewna grupa dzieci, która z różnych względów nie może skorzystać z takiego rozwiazania. Pozostaja szkoły specjalne, ale, znów moim zdaniem, nie w takiej firmie organizacyjnej i nie na takich jak obecnie, zasadach finansowanych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie? Masz maturę? Jeśli tak, to czy z równą łatwością potrafiłabyś sama sobie tego dyplomu odmówić? Byłoby ci wszystko jedno czy ją masz, czy niekoniecznie?

Ale co chcesz tym pytaniem udowodnić?? :roll:

Oczywiście, że mam maturę i nie było mi wszystko jedno.

Wydawało mi się, że wyrażam się jasno: uczniowie z dysfunkcjami mają egzamin dostosowany do swoich potrzeb, bez względu na to jakie one są.

Ale te udogodnienia nie dają gwarancji zdania matury. Nikt takowych im nie da. Podobnie jest z dziećmi bez żadnych dysfunkcji.

I dalej będę sądzić, że pomimo zaliczania matury za 30% poprawnych odpowiedzi, są dzieci, które nie są w stanie jej zdać. Dysfunkcje czy ich brak nie mają tu nic do rzeczy. Ale przystąpić do matury mogą, nikt im tego nie może zabronić.

Pozdrawiam :))

Kasia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego polskie dzieci są wychowywane w przeświadczeniu że niepełnosprawni są gdzieś daleko?

 

Wychowywanie to obowiązek rodziców, nie szkoły. Szkoła może wspierać i pomagać :roll: pod warunkiem, ze rodzic sobie tego życzy.

Mam w bardzo bliskiej rodzinie osobę niepełnosprawną, leżącą, bez kontaktu z rzeczywistością. Moim dzieciom taki widok nie jest dziwny, obcy czy straszny.

Powtarzam raz jeszcze: to rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci, w każdym aspekcie ich życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...