oxa 12.11.2007 15:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2007 Fajna niuńka i miała szczęście, że traffiła na Was, z tego co wiem psy w tym typie dłuuuuugo szukają nowych domków Preferowane są malutkie do kolan Gratulacje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bogumil 14.11.2007 20:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 Piękna psinka!!!!Rzeczywiście z huskym to ona ma mało wspólnego Ale jesteście super ludziska, pozdrawiam was i waszą Sonie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bogumil 14.11.2007 20:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 Pozdrowienia od Baxtera http://img402.imageshack.us/img402/6065/dsc07674oz6.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 15.11.2007 07:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2007 Nieoczekiwanie ciąg dalszy, a raczej początek historii Sonii. Wczoraj mąż miał drugą zmianę więc od rana kręcił się po podwórku razem z Sonią, Sonia biegała bez smyczy, od początku mąż stosował taką metodę, że podwórko bez smyczy, spacer-smycz, zawsze słuchała i jeśli nawet na chwilę wybiegła za jakimś psem za chwilę przywołana wracała, w zasadzie nie oddalała się poza zasięg wzroku, tyle tytułem wstępu, teraz relacja zdarzenia a w zasadzie ciągu zdarzeń z opowieści męża:Mąż wszedł na chwilę do piwnicy,Sonia siedziała przy drewnie,kiedy wyszedł Sonii nie było, zapadła się pod ziemię w ciągu paru sekund, w ciągu 2,5h obszedł wszystkie miejsca gdzie z nią bywaliśmy i gdzie ona bywała zanim do nas przyszła(te o których wiedzieliśmy), kiedy już zrezygnowany wracał do domu zauważył Sonię na podwórku jednego z domów na naszym osiedlu, jakieś dwie uliczki od nas, brama była zamknięta,na podwórku nikogo z właścicieli nie było, ślady wskazywały, że weszła bramą, przez płot skamlała do niego i oblizywała mu ręce. Po odbytej naradzie telefonicznej ze mną zdecydował się wejść na podwórko i zapukać do drzwi. Wyszedł właściciel, mąż powiedział, że przyszedł w sprawie psa. Z rozmowy z właścicielem:pracuje od rana do wieczora, często wyjeżdża nawet na parę dni, pies wtedy zostaje sam, ma małe dzieci, w zasadzie to może by ją oddał. Wg właściciela Sonia jest mieszanką malamuta z wilczurem, ma ~1 roku, miała już szczeniaki, nazywała się Lena. Rozmowa trwała zaledwie kilka minut.Mąż z posesji wyszedł z Sonią na smyczy. Sonia jest nasza. To było najdłuższe 10 minut w moim życiu. Wyłam w pracy jak bóbr,kiedy oddzwonił i powiedział, że mamy psa w domu, nie mogłam z nim rozmawiać.Opisanie wczoraj tego nie było możliwe, gdyż moja klawiatura nie jest odporna na zalanie, a i moje emocje nie pozwoliły mi zebrać myśli tak, aby inni mogli je zrozumieć. Pozdrawiam MartaPS nie potępiam tego człowieka, raczej podziwiam, ja bym nie mogła tak oddać psa.Jestem mu wdzięczna, że podjął taką decyzję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 16.11.2007 07:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 Marta, raaany, jak zaczęłam czytać prawie się poryczałam, całe szczęście, że opisałaś to na tyle zwięźle, że mogłam zerknąć na koniec, gdzie było napisane, że psina u Was zostaje. Ufff, rozumiem Cię doskonale. Gratuluję, cieszę się, że suńka nareszcie ma domek, na jaki zasługuje. Może ten poprzedni właściciel nie do końca zdawał sobie sprawę, jaką odpowiedzialnością jest posiadanie psa, sytuacja go przerosła. Może, gdy zobaczył, jak Sonia-Lena kocha Twojego męża zrozumiał, że najlepsze, co może dla niej zrobić, to oddać ją Wam. Nawiasem mówiąc, przez jakiś czas po wzięciu mojej Berty ze schroniska trochę bałam się umieszczać w necie jej zdjęcia, że znajdzie się jej poporzedni właściciel i będę musiała oddać. Chociaż była w schronisku prawie 4 miesiące i nikt jej nie szukał. W końcu wolontariuszka z tego schroniska uspokoiła mnie, że ewentualne roszczenia wygasają po roku, więc teraz już wiem, że nie oddam choćby nie wiem co. Pozdrawiam. Nie wiesz jak się cieszę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 16.11.2007 08:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 Żebyś widziała jak ja wyglądałam w pracy siedząc przy biurku i wyjąc jak bóbr jak mąż zadzwonił, że mamy Sonię to się tak rozpłakałam, że nie mogłam słowa do słuchawki wydusić. Sonia ma się dobrze , coraz bardziej domaga sie pieszczot (wcześniej nie była do nich przyzwyczajona), popołudniami wspólnie biegamy po polach, aby się wyszalała i nie przyszło jej do głowy uciekać. Koty się uspokoiły, relacje wyglądają poprawnie potrafią przejść koło siebie już bez burczenia i stroszenia, zostawały już same w domu, nic nikomu się nie stało, podjadają sobie nawzajem z misek , jak Sonia śpi to koty robią przegląd menu psa i wszystkiego muszą spróbować nawet wody z miski , Sonia natomiast robi przegląd kocich misek, kiedy koty od nich odejdą po jedzeniu , bardzo się cieszę że Sonia jest z nami Przepraszam, cała nasza rodzinka się cieszy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
farida 27.11.2007 07:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2007 Witam Was. Sledzilam ta Twoja opowiesc Marto i ciesze sie,ze ze sie cieszycie .Ale musze przyznac,ze zaraz na poczatku mialam wrazenie,ze ten pies komus uciekl. Czasem tak jest,ze mlode psy(jest taki szczegulny okres u mlodego psa) pobiegna za kazdym tylko nie za panem.Wyruszaja na wedrowki i moga odejsc calkiem daleko.Nam sie wydaje,ze ktos pozucil psa,ze go nie szuka itp.A tymczasem 2 wsie dalej rozgrywaja sie dramaty,bo nikomu nie przyjdzie do glowy,ze pies od krzaczka do krzaczka,od pieska do pieska odszedl tak daleko. Fajnie,ze w Twoim przypadku skonczylo sie dobrze.Zycze wam powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 27.11.2007 10:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2007 farida ja zdawałam sobie sprawę że to może być uciekinier, choć błąkała się dość długo,nie miała obroży (dla mnie na wsi jest to sygnał, że pies jest czyjś) pytałam weta (gabinet w środku wsi) czy nikt jej nie szukał, powiedziałam mu, że jest u nas, gdyby ktoś pytał. W tym przypadku problem był tego typu, że właściciel jej nie szukał, jemu chyba było to na rękę, że sobie poszła, później z resztą oddał ją bez problemu. Sonia nie jest łatwa, ponieważ u poprzedniego właściciela miała pozwolone na uciekanie, a później już w ogóle się wałęsała, mimo zapewnienia jej dużej dawki ruchu(codziennie ok. 2 godzin na polach, gdzie biega do woli) ma tendencje do uciekania, właściwie to chyba nawet nie jest uciekanie, ona po prostu biegnie do wsi pobiegać z innymi psami, jeśli tylko na chwilę spuści się ją z oka, w naszej wsi niestety jest takie przyzwyczajenie wśród mieszkańców, że pies może sobie biegać luzem, i jest takich całkiem sporo, i ona jak gdzieś zobaczy takiego biegającego psa, to już nie ma siły.... Próbujemy z tym walczyć, ale myślę że to zajmie sporo czasu, mam jedynie nadzieję że kiedyś się nauczy. Nie ucieka zawsze, ale raz na kilka dni jej się zdarza, zawsze jednak wtedy chodzimy, nawołując ją, i wcześniej czy później znajdujemy. Ona wie już, że robi źle, wraca z łbem spuszczonym, ogonem między nogami i patrzy tymi świecącymi oczkami , ale mimo wszystko czasem ....) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gabryjella 27.11.2007 17:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2007 Mam tylko nadzieję, że nie karcicie jej jak w końcu przyjdzie ? A co robicie na tych polach z suką ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 28.11.2007 07:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2007 Mam tylko nadzieję, że nie karcicie jej jak w końcu przyjdzie ? A co robicie na tych polach z suką ? Próbowałam z nią trochę biegać, ale jeśli ona jest na smyczy, to jak ja biegnę to ona skacze i gryzie smycz Więc puszczamy ją i ona praktycznie cały czas biega, odbiega od nas dość daleko, czasem nie widzimy jej przez kilka - kilkanaście minut, ale zawsze wraca, potem znowu biegnie, czasem kopie węsząc coś, robimy tak parę kilometrów, obchodząc okoliczne pola, stawy, taki spacer po południu trwa ok. 2h. jak wracamy do domu to widać, że jest zmęczona, napije się i kładzie się spać. myślę, że ruchu ma sporo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AT 30.11.2007 00:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 To fakt ruchu ma sporo niejeden psiak by mógł pozazdrościć 2 godzin spaceru dziennie. wydaje mi się, że sunia za bardzo oddala się na spacerach głównie dlatego że to nie Wy jesteście dla niej ,,główną atrakcją". Wcześniejsi właściciele raczej jej też nie pokazali, że bycie z człowiekiem to najfajniejsze coś na świecie. Na spacerek zabierajcie ze sobą smakołyki i ulubioną zabawkę i cały czas absorbujcie ją sobą, bawcie się z nią, jak idzie obok to nagradzajcie smakołykiem jeśli karmicie ją suchym to nawet cały posiłek możecie jej dać na spacerku po trochu za to że idzie przy Was. Ja bym suni póki nie nauczy się wracać na komendę nie spuszczała ze smyczy bo kiedyś z takiej wycieczki może nie wrócić. Przydałby się jakiś kurs posłuszeństwa (dobre szkolenie bardzo zbliża i wiąże psa z właścicielem) albo chociaż poczytaj jakieś poradniki teraz mnóstwo pozycji się ukazuje i jest z czego wybierać. Polecam metodę klikerową. jeśli nawet skrócisz spacer do godziny a pozostały czas ,,spacerowy" poświęcisz na szkolenie suni to za kilka miesięcy wasze problemy prawdopodobnie pójdą w zapomnienie a podczas szkolenia psiak zmęczy się przynajmniej tak samo jak na spacerku. powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 30.11.2007 06:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 AT dzięki za wszystkie rady to nasz pierwszy pies, więc wszelkie sugestie ludzi doświadczonych mile widziane ta historia jeszcze ma ciąg dalszy, dla nas zupełnie nieoczekiwany , wkrótce napiszę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
matka dyrektorka 30.11.2007 09:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 czyżby sunia miała mieć małe ??? nie wiem dlaczego ale od razu o tym pomyślałam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 30.11.2007 11:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 czyżby sunia miała mieć małe ??? Nie przecież już miała małe w tym roku . No dobra, i tak nie mogę się skupić w pracy.....: W piątek Sonia uciekła mi na polach (powiedzmy, że nie było jej dość długo i nie wracała na wołanie ) , wreszcie wróciła , ale nie sama , z takim czarnym jamniko-kundelkiem, przybiegły razem i chwilę się bawiły , odbiegły w kierunku zabudowań, zawołałam, on wrócił, ona nie , znowu mi poszła na wieś , on jej ze mną szukał , szedł z nosem przy ziemi, ja do niego mówiłam i tak po jakimś czasie i spacerze po całej wsi wyprowadził mnie na Sonię , ponieważ byliśmy w okolicy z której on przybiegł, myślałam, że pójdzie sobie do domku, ale on przyszedł z nami pod drzwi, więc ja (głupia, z wdzięczności za "okazaną pomoc")dałam mu kurze łapki, których Sonia nie chciała jeść . No i został na naszej wycieraczce , leżał tam wiernie, jak wychodziliśmy z Sońką na spacer, on szedł z nami, bawił się z nią na polach i z nami wracał, tak tam siedział do niedzieli wieczorem , kiedy spadł śnieg, zaczęło wiać... nie wytrzymałam, wpuściłam go do piwnicy, dałam michę, dywanik do spania. W poniedziałek zrobiłam rekonesans po wsi, okazało się, że błąka się w okolicy od dłuższego czasu, jest niczyj, czasem ktoś go podkarmi (wg pana z którym rozmawiałam, był już tak głodny, że nie mógł wstać ). Z początku myśleliśmy, żeby mu znaleźć dom, ale obserwując jak bawi się z Sonią, jak jest im raźniej razem, Sonia poszła spać do niego do piwnicy, tam też wystawiłam miski z jedzeniem, mogę je tam zamknąć jak wychodzę do pracy, (wcześniej nie było mowy,żeby Sonia siedziała w piwnicy- strasznie rozpaczała-pisałam o tym na początku) podjęliśmy decyzję, że zostanie z nami, liczymy na to,że jak Sonia będzie miała towarzysza do zabawy pod naszą nieobecność, nie będzie uciekała. Czarny (tak został nazwany "roboczo" i tak już chyba zostanie) ma kilka ? lat, jest spokojny, chodząc pilnuje się "nogi" i we wszystkim stara się naśladować Sońkę Oczywiście ogłoszenie i info ze zdjęciem u weta i cała procedura pt. pchły i inne stworzenia I tak w ciągu miesiąca staliśmy się stadem dla Sonii i Czarnego. A nasz życie stanęło na głowie , że o kotach nie wspomnę.... pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję każdemu z osobna za dobre słowo, mając nadzieję, że nie zganicie naszej decyzji, nie jest to fanaberia, jesteśmy świadomi praw i obowiązków... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 30.11.2007 11:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 Aha i jeszcze informuję iż oficjalnie zakończono nabór do stada Sz......ów.(nazwisko) Obecny skład stada to: 2(ja i mąż)+ 2(córka i syn)+2(koty: Nelson i Misia)+2(psy: Sonia i Czarny) uff, na razie wystarczy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
matka dyrektorka 30.11.2007 13:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 no to się wam porobiło myślę że dwa psy są lepsze niż jeden od kiedy mamy dwa nawet spacerki są ciekawsze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
basiah2 30.11.2007 14:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 matko uważaj, bo z następnego spaceru bądź wyjazdu wrócisz z nową bidą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
matka dyrektorka 30.11.2007 14:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2007 kiedy widzimy psa luzem to moja połowa mówi -to nie jest biedny samotny psiak zobacz jest spasiony i ma porządną obrożę tak było zawsze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katya1984 01.12.2007 21:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2007 Acha, czyli włóczęga z Soni...A ona jest wysterylizowana? Jeśli to jest gdzieś napisane, to przepraszam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 03.12.2007 07:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Grudnia 2007 myślę że dwa psy są lepsze niż jeden od kiedy mamy dwa nawet spacerki są ciekawsze Dokładnie tak, odkąd jest u nas Czarny Sonia jest dużo mniej absorbująca, bawią się razem nawet w domu , poszły spać i jeść do piwnicy, co jest dużym ułatwieniem dla nas, bo nawet jak nabrudzą nie trzeba od razu lecieć ze szmatą, wcześniej nie był mowy aby Sonia choć na chwilę została sama w piwnicy. Na spacerach razem biegają , tarzają się w śniegu, a odkąd jest czarny Sonia nie odbiega tak bardzo daleko, raczej trzymają się razem. AT metoda klikerowa jest super , co prawda nie mam klikera a same nagrody,(przy dwóch psach nie wiadomo kiedy klikać), ale psy piorunem się połapały o co chodzi, i już teraz lecą biegiem jak się je woła i czekają na nagrodę , wczoraj czarny przybiegał co chwila nawet nie wołany i czekał, żeby mu coś dać matko uważaj, bo z następnego spaceru bądź wyjazdu wrócisz z nową bidą Nie kracz Zostawię coś dla innych A ona jest wysterylizowana? Jeszcze nie, ale w tym miesiącu załatwimy sprawę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.