e-Mandzia 21.05.2008 21:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2008 no własnie, zapomniałem o meczu to się przeciągnie... Retro - powiedz, że przesadzasz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 21.05.2008 23:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2008 63.Wyszliśmy niespiesznie ze stołówki we trójkę. Było jeszcze wcześnie i w baraku, który służył dziewczynom za szatnię, mógł ktoś jeszcze być. A my chcieliśmy być sami. Na ulicy było zimno, ale tuż po kolacji zimno nie dokuczało nam zbytnio, więc mogliśmy sobie pozwolić na leniwy spacer. Przed barakiem zostałem za węgłem najbliższego domu w plamie cienia, gdzie nie dochodziło światło ulicznej latarni, a dziewczyny poszły zorientować się w sytuacji. Po chwili Nina wróciła. Mogliśmy iść, barak był pusty. Ja jednak pamiętałem o tym, że mamy tu być tylko krótką chwilę i wykorzystując nieobecność Olgi poprosiłem Ninę, aby jej nie brała dzisiaj ze sobą do hotelu. Chciałem, abyśmy byli tylko we dwoje. Po krótkim namyśle Nina zgodziła się. Pocałowaliśmy się obiecująco i poszliśmy do baraku.Wewnątrz prezentował się nieszczególnie. Przy okienku zasłoniętym zasłonką stał stół przykryty czystym, grubym papierem, wokół niego kilka starych krzeseł, a dalej zwykłe szafki ubraniowe i drewniane ławy. Co było dalej za szafkami – nie sprawdzałem, do niczego nie było mi to potrzebne. Widać było tylko, że tutaj pewnie nie ma facetów, bo nigdzie na podłodze nie było niedopałków i takiego bałaganu jaki mają faceci. Było dość schludnie i w miarę czysto, oraz bardzo ciepło. Trzeba było trochę się rozebrać.Usiedliśmy na krzesłach przy stole. Miałem ze sobą jakąś brendy, więc butelka powędrowała na stół, a że znalazły się także jakieś szklanki, więc wypiliśmy po łyku. Szklanek starczyło i na herbatę, a że jakiś słoik służył za popielniczkę, więc mieliśmy wszystko co trzeba.Wreszcie Nina przyniosła jedną niespodziankę, bo miała być druga. Był to album z jej zdjęciami. Od dzieciństwa do lat najnowszych. Było tego sporo, oglądanie na pewno zajęłoby więcej jak godzinę. A Nina wyjaśniła, że właśnie chciała mi opowiedzieć o sobie, wykorzystując zdjęcia, abym miał lepsze wyobrażenie o jej życiu.Śmiesznie wyszło. Bardzo chciałem wszystkiego się dowiedzieć, a kiedy Nina już chciała mówić, to sam namówiłem ją aby to odłożyć na później. A potem była druga niespodzianka. Kiedy wypiliśmy już tak pół butelki, pooglądali przelotnie fotografie, Nina podeszła do swojej szafki i wyjęła gitarę. Podeszła do stołu, oparła nogę o krzesło, a gitarę o nogę i zaczęła śpiewać z akompaniamentem gitary.Byłem totalnie zaskoczony. Nina miała wspaniały głos i niemałe umiejętności wokalne. Świetnie też grała na gitarze. Te kilka ballad, które zaśpiewała zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. A przecież słoń mi na ucho nie nadepnął! I chociaż do śpiewania głos mam trochę zbyt chrapliwy, to mógłbym z powodzeniem pracować jako akustyk, bo wszelkie zafałszowania wychwytywałem w zasadzie bezbłędnie. A Nina śpiewała czyściutko. Mało tego. Jej sposób śpiewania wyraźnie oddawał uczucia i nastrój piosenki, można było nie znać słów, a doskonale wyczuwać emocje im towarzyszące. Była naprawdę dobra!Ale czas upływał teraz zbyt szybko. Kiedy siedziałem zasłuchany w jej śpiew, przerwała nagle i rzuciła krótkie: to na dzisiaj droga młodzieży wszystko. Dalszy ciąg może kiedyś. I kazała mi się zbierać do drogi. Potem odniosła gitarę do szafki, pogadała coś z Olgą i zaczęły ubierać płaszcze, szykując się do wyjścia. Wtedy sam zapytałem, kiedy kontynuacja tematu, ale nic konkretnego nie ustaliliśmy, zostawiając to na później. W końcu wyszliśmy na zewnątrz. Dziewczyny zamknęły barak, schowały klucze i poszliśmy do metra. Już w metrze Olga pożegnała się z nami i pojechała w drugą stronę, a my zostaliśmy sami. Pewnie obydwoje już myśleliśmy o tym samym, bo rozmowa na żadne tematy jakoś nam się nie kleiła. W wagonie, wykorzystując wszechobecny zawsze tłok, staliśmy objęci i od czasu do czasu delikatnie się całowaliśmy. Nie robiło to na naszym otoczeniu żadnego wrażenia, takie zachowania były tutaj rzeczą powszechną. A my zbliżaliśmy się do mojego hotelu. Po wyjściu z metra nie czekaliśmy na autobus. Wziąłem taksówkę, która zawiozła nas pod same drzwi wejściowe. Ale przemknąć się nam nie udało. Ostatnio ochrona coś uważniej oglądała nasze karty pobytowe i rzadko kiedy my faceci sami przechodziliśmy bez kontroli, chociaż nasze twarze były dobrze znane. A na kobiety to się chyba zawzięli. Załatwienie przepustki trwało ponad dwadzieścia minut. Byłem wściekły, ale cóż mogłem poradzić. Trzeba było przez to przejść. W końcu i to załatwiłem. Pojechaliśmy windą do góry. Krótkie przejście korytarzem... jest nasz pokój. Otwieram drzwi, zapalam światło, gestem ręki zapraszam Ninę do pokoju. Nina wchodzi, ja wchodzę za nią, zamykam drzwi na klucz. Obejmujemy się i ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 21.05.2008 23:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2008 Stachu, a co było... sekundę później. Mistrzu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 22.05.2008 00:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2008 64.Nina łagodnie odepchnęła mnie od siebie. Roześmiała się i powiedziała, że najpierw to musi iść w pewne miejsce. Fakt, za bardzo zacząłem się spieszyć. Nina weszła do łazienki a ja poszedłem dalej na pokój. W pokoju wszystko było jak należy. Sprawdziłem szafę. Moje rzeczy leżały uprasowane i poskładane w kostkę. Pewnie należało uregulować finanse z etażową, ale zostawiłem to na jutro. Włączyłem telewizor i zacząłem się rozbierać.Nina nadal nie wychodziła. Po chwili zorientowałem się, że pewnie się kąpie. Zajrzałem do łazienki. Była już w wannie i przeglądała nasze kosmetyki stojące na brzegu. Kiedy mnie zobaczyła zapytała tylko który to szampon, bo chciała umyć włosy. Pokazałem jej i zaoferowałem pomoc. Pokazała mi tylko miejsce obok w wannie i powiedziała, że z włosami da sobie radę sama. Rozebrałem się więc do końca i wszedłem do drugiego końca wanny.Woda była cieplutka. Przed sobą miałem Ninę i patrzyłem jak sprawnie zabiera się do mycia włosów. Jej duże piersi podrygiwały rozkosznie w rytm ruchów dłoni, którymi wcierała szampon. Powiedziałem jej, aby się odwróciła plecami, to jej umyję, bo jak się nie odwróci, to ją zgwałcę mimo nie zakończonego mycia głowy. „Zgwałcę” powiedziałem po polsku. Zapytała co to znaczy, więc jej wyjaśniłem. Była zachwycona, że poznała znaczenie takiego słowa, które już u Polaków kilka razy słyszała, a nie potrafiła zrozumieć o co w nim chodzi. Odwróciła się plecami do mnie i powiedziała, że jeszcze chwilka i ona sama zgwałci mnie osobiście.Powoli namydliłem jej plecy, ale ręce same poszły dalej i zaczęły bawić się jej biustem. Brodawki naprężyły się jakby pchnięte jakimiś sprężynami, a Nina oparła się o mnie plecami, niemal kładąc się na wodzie. Pochyliłem głowę, a nasze usta zaraz się spotkały. Czułem narastające pożądanie i czułem, że jej ciało gwałtownie na to odpowiada. Nina jednak szybciej oprzytomniała. Podniosła się i powiedziała, żebyśmy szybciej kończyli to mycie, bo w wannie jest jednak trochę niewygodnie.Tak i zrobiliśmy, już bez zbędnych przerw. Po kilku minutach wyszliśmy z łazienki owinięci tylko w ręczniki. Poszliśmy na pokój. Tam przy łóżku objęliśmy się mocno i jakoś te ręczniki szybko z nas pospadały a my wylądowaliśmy w łóżku. I znów na początku fatalnie się spisałem. Wszystko trwało zbyt krótko, aby Nina była zadowolona. Ona jednak nie tylko nie okazywała niezadowolenia, ale pocieszała mnie, że nic się strasznego przecież nie stało i że będzie lepiej. Leżeliśmy do siebie przytuleni i leniwie rozmawiali o czymś zupełnie nieistotnym. I rzeczywiście, nie minęło pół godziny, kiedy znów gładząc jej aksamitną skórę, poczułem napływ nowych sił. Tym razem zakończyliśmy to równocześnie i dobrą chwilę trwało, zanim odzyskaliśmy świadomość. Wtedy zorientowałem się, że Nina znów krzyczała na cały głos i pewnie znowu podrapała mi plecy paznokciami. Poprosiłem, aby popatrzyła, czy ślady są widoczne. Niestety, były. Poszedłem do łazienki i w apteczce wyszukałem maść na takie i inne zadrapania i poprosiłem aby mi posmarowała te rysy. Wiedziałem, że po tej maści jutro śladów już nie będzie.Kiedy leżeliśmy już uspokojeni i sennie spoglądaliśmy w telewizor, nieoczekiwanie za drzwiami usłyszeliśmy Artura. Nie mógł biedaczysko otworzyć drzwi bo nie miał klucza i wołał aby mu otworzyć. Ubrałem się chociaż minimalnie i poszedłem otworzyć. Artur ujrzawszy mnie rozebranego zdziwił się i zapytał co się stało, że o takiej wczesnej porze idę już spać. Zdążył jeszcze zapytać czy czasem nie jestem chory, kiedy wchodząc do pokoju ujrzał wystającą spod kołdry głowę Niny. Wtedy zrozumiał, dlaczego jestem rozebrany i zaczął się śmiać z własnej naiwności. Przywitali się z Niną, ale długo z nami nie porozmawiał, bo zaraz poleciał do chłopaków opowiedzieć jak to mi omal już nie współczuł, że jestem chory. Zaraz też przyszli Mirek ze Staszkiem pooglądać nowe zjawisko, pogadali z Niną, pośmiali się trochę z Artura, ale poważniejąc zaczęli zapraszać nas na dzisiejszą imprezę do Hanoi. Ja nie bardzo się do tego paliłem, ale popatrzyłem na Ninę, czy czasami nie ma teraz ochoty na jakieś małe szaleństwo, jednak wyraźnie nie miała. I dobrze. Rzadko mamy okazję być sam na sam, a imprez będzie jeszcze pod dostatkiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jurand79 22.05.2008 13:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2008 Retrofood, czy ty masz już wydawcę? Nieźle piszesz! WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 22.05.2008 21:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2008 Retrofood, czy ty masz już wydawcę? Nieźle piszesz! WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ! masz propozycję?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 22.05.2008 21:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2008 65.Kiedy wreszcie chłopaki poszli, Artur zajął się własną toaletą. Gdzieś się wybierał, więc musiał się wykapać i przebrać. Trochę ponarzekał na pochlapaną przez nas łazienkę, ale ponieważ i w jego szafie wszystko było wyprane, wyprasowane i równiutko poukładane, to nastrój mu się poprawił. Moja stara zasada wytrawnego kursanta i pracownika w delegacji, mówiąca o tym, że warto dobrze układać sobie stosunki z najniższym personelem w miejscu zakwaterowania tutaj też się sprawdzała. Za równowartość paru paczek papierosów mieliśmy przez tydzień załatwione z etażową pranie i prasowanie naszych rzeczy. A oprócz tego, zawsze w różnych nieoczekiwanych sytuacjach można było w cichości liczyć na ich dobrą opinię. I nigdy nie było wiadomo, czy nie wydarzy się nic takiego, kiedy taka opinia będzie potrzebna. Najczęściej potrzebna nie bywała, ale parę razy w życiu miałem takie sytuacje, że tylko przychylność takich właśnie pracowników ustrzegła mnie od niemałych kłopotów. Zaczęliśmy z Arturem o tym rozmawiać, że przyjechaliśmy do tego kraju jako biedni gastarbeiterzy, a w niektórych sytuacjach czujemy się prawie tak jak milionerzy, posiadający własną służbę, działającą pewnie i dyskretnie. Ot taki paradoks, który może zdarzyć się tylko w określonym miejscu i w określonym czasie.Wreszcie odświeżony i przebrany Artur szykował się do wyjścia. Usiadłem z nim chwilę przy naszym stoliku, Nina zaś dalej leżała pod kołdrą. Nie bardzo miała się w co ubrać, bo swoją bieliznę zdążyła przeprać i teraz mokra wisiała na kaloryferze, zaś mój T-shirt, który włożyła na siebie, nie był dość długi, aby zakryć jej biodra. W końcu przysunęliśmy nasz stolik do tapczanu i Nina, okręcona w kołdrę miała możliwość usiąść i wypić z nami kieliszek czegoś mocniejszego. A kieliszek się nam należał. Solidnie dziś na niego zapracowaliśmy we dwoje. A przed nami była jeszcze cała noc!Po niedługiej chwili powrócili chłopaki z naprzeciwka i nieoczekiwanie w pokoju zrobiło się tłoczno i gwarno. Widząc co się dzieje, że otwarta i pokaźnie opróżniona butla stoi na stole, chłopaki poprzynosili szklanki i w ciągu paru minut ta reszta zawartości mojej dwulitrowej buteleczki, którą jeszcze miałem przed chwilą, pozostała tylko wspomnieniem. Ale trwało to niedługo, ktoś był na tyle uprzejmy, ze przyniósł następna butelkę i impreza zaczęła rozkręcać się na dobre. Był już nawet taki moment, że towarzystwo zaczęło głośno rozważać, czy w ogóle gdzieś iść, bo przecież tu w pokoju też jest dobrze. Ale to było oczywiście w formie żartu. Po kilkunastu minutach chłopaki zaczęli szykować się do wyjścia, a po kilku dalszych - tylko dym z papierosów świadczył o tym, ze przed chwilą byli tu goście. Chłopaki poszli w miasto. Spojrzałem na zegarek. Za dwadzieścia minut wybije północ. Dla naszej ekipy zaczynała się pora zabawy. A o piątej pobudka do pracy.A my zostaliśmy sami, tylko we dwoje. Otworzyłem na chwilkę okno, aby wpuścić świeżego powietrza. Powiało chłodem. Wsunąłem się pod kołdrę do Niny. Była cieplutka i mięciutka. Przytuliła się do mnie. Moje dłonie przesuwałem po jej plecach w dół i w górę, aż w końcu zatrzymałem na nagich pośladkach. Wtedy jej biodra mocno przywarły do mnie. Ale wyśliznąłem się delikatnie z Niny objęć. Wstałem, zamknąłem okno i szybko zrzuciłem z siebie resztki odzienia. I znowu wśliznąłem się pod kołdrę. Tym razem Nina jeszcze energiczniej na mnie naparła, tak, ze znalazłem się na plecach. Teraz to jej palce i dłonie penetrowały całe moje ciało we wszystkich możliwych kierunkach. Aż znalazły to czego szukały. Sprawdziły stan tego czegoś i doszły pewnie do wniosku, że wszystko jest w porządku. Pewnie taki sygnał poszedł dalej do reszty ciała Niny, bo poczułem nagle jak paroma szybkimi ruchami dosiada mnie jak swojego rumaka i teraz ona zaczyna dyktować warunki jazdy. Trudno to nawet nazwać jazdą. To było czyste, wyrafinowane ujeżdżanie. Tyle, że na końcu i jeździec i rumak chyba równocześnie się poddali, tracąc świadomość. Ja wprawdzie byłem jeszcze na tyle przytomny, żeby złapać Ninę za nadgarstki rąk, bo chyba zdrapała by mi tors do krwi. A ona faktycznie zupełnie nie kontrolowała siebie podczas orgazmu. Krzyczała i wyrywała mi ręce, wpijała się palcami w moje ciało, chociaż próbowałem do tego nie dopuścić, w końcu zrezygnowałem i poddałem się temu co musiało nastąpić. A odlot był totalny.Będę musiał pilnować od dzisiaj, aby nie miała tak ostro opiłowanych paznokci. A siniaki na torsie, to jutro będę miał na pewno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 22.05.2008 21:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2008 Biedny, poraniony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 23.05.2008 00:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2008 Biedny, poraniony albo się wyliże, albo miał będzie wylizane Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jurand79 23.05.2008 07:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2008 Biedny, poraniony albo się wyliże, albo miał będzie wylizane ...ale nic za darmo! Pewno też będzie chciał polizać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 25.05.2008 01:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2008 66.Powoli wracaliśmy do rzeczywistości. Popatrzyłem na Ninę. Leżała zarumieniona, rozgrzana i uśmiechnięta. Nasze oczy spotkały się. Uniosła ręce, objęła mnie za szyję i zaczęła powoli całować. Znów nasze usta się spotkały, ale tym razem w naszych pocałunkach nie było już żaru pożądania, a jedynie podziękowanie za to co było, za to co się stało. Nina przechodziła samą siebie. Pieściła mnie tak, jak tylko poddana może pieścić swego władcę i takie też teksty cały czas deklamowała. Trochę się z tego pośmiałem, ale kiedy w końcu wydało mi się, że przestaje to być zabawne, po prostu jej o tym powiedziałem. Udawała przez chwilę obrażoną, oczywiście na żarty, bo w jej oczach nie było tej niepewności, która królowała podczas naszego poprzedniego spotkania. Dzisiaj widziałem Ninę pewną, świadomą tego co robi i zadowoloną z tego co zaszło. To była całkowicie inna Nina, nie ta, która była tu poprzednim razem. To czułem nawet bez słów. Całe jej zachowanie, chociaż na pierwszy rzut oka zupełnie takie samo, świadczyło o czymś zupełnie innym. Po prostu w tej dziewczynie nie było już wahania. I dopiero teraz pojąłem, że wtedy, pierwszym razem, nic do mnie nie dochodziło i nic nie zrozumiałem. Ale też w końcu miałem mało informacji. Więc skąd miałem wiedzieć?Przyszła wreszcie pora, abyśmy zrobili sobie przerwę w pieszczotach. Zwykła sprawa, trzeba było wstać z łóżka, skorzystać z toalety, napić się wody... Nina ubrana jedynie w moją koszulkę, błyskając nagimi biodrami, uporządkowała stół po wieczornej imprezie, a ja, chociaż nie miałem ochoty w ogóle się ubierać, starałem się jej pomagać. Wreszcie wspólnymi siłami jakoś doprowadziliśmy pokój do porządku i usiedliśmy obok siebie przy stoliku. Nina poprosiła o kieliszek czegoś mocniejszego. Wypiliśmy po jednym, potem po drugim i wtedy Nina zaczęła opowiadać.Pochodziła z kozackiej stanicy Assinowskaja położonej u stóp Kaukazu. Zapytałem zaraz co to znaczy „stanica” czy to miasto, czy wioska, jak to w ogóle się ma do współczesnych realiów, bo słowo „stanica” znam z dawnej literatury i wyobrażenie mam o nim tylko stamtąd wzięte. Kiedy opisywała stanicę, jej życie i wygląd, jej zasady i samorząd, to przemknęło mi przez głowę, jakim geniuszem musiał być Sienkiewicz. Stanica kozacka z opowieści Niny, znaczy Assinowskaja, miała kilka tysięcy mieszkańców, ale niewiele różniła się od tych z opisów Sienkiewicza i nawet system władzy w niej istniejący, był niepodobny do systemu władzy sowieckiej na reszcie terytorium. No, ale trzeba pamiętać, że już od czasów carycy Katarzyny II rosyjscy Kozacy byli ostoją i strażnikami granic Imperium. To na nich ciążył obowiązek obrony granicy i dlatego cieszyli się określonymi przywilejami. I nawet czasy stalinowskie i post-stalinowskie niewiele z tego zmieniły! Było to dla mnie niespodzianką, ale nie jedyną.Dalsze opisy zostawiliśmy sobie na później, Nina powiedziała, że to wszystko chciała opowiedzieć pokazując mi zdjęcia, które przyniosła dzisiaj i do szczegółów powróci, kiedy znów będziemy mieć okazję te zdjęcia oglądać.W ten sposób prześliznęliśmy się gładko nad jej młodymi latami, coś tam wcześniej wiedziałem o tym jak znalazła się w Moskwie i w końcu nadszedł czas na wyjaśnienie jej sytuacji rodzinnej.Długo milczała, nie wiedząc jak zacząć. Wypiliśmy po następnym kieliszku, potem jeszcze po jednym. A potem Nina po prostu powiedziała, żebym zgasił światło, a ona opowie mi to wszystko w łóżku. Zgasiłem więc światło i poszliśmy na tapczan. Zaczęła przypomnieniem pierwszej naszej nocy i tego wszystkiego, co wtedy zaszło. Przypomniała, że pytałem co jej jest, dlaczego jest taka jakaś nieswoja, taka inna jak dotąd. I od razu odpowiedziała, że były dwie przyczyny jej takiego a nie innego zachowania. Po pierwsze oświadczyła, że chociaż jest podwójną mężatką, to nigdy w życiu nie sypiała z dwoma facetami jednocześnie. I fakt, że znalazła się ze mną w łóżku oznaczał dla niej ni mniej ni więcej, tylko to, że ze swoim dotychczasowym mężem zakończyła łóżkowy epizod życia. Po prostu już nigdy w życiu się z nim nie prześpi. Ale to niewielka strata. Zapytała, czy pamiętam, jak pytałem, czy jest mężatką i czy pamiętam jej odpowiedź. Ja pamiętałem i przypomniałem. Była mężatką od sierpnia. A teraz był początek października. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 25.05.2008 20:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2008 67.Nina zaczęła opowiadać. Jej obecny mąż pochodził z rosyjskiej prowincji. W Moskwie znalazł się jak wtedy wielu innych mieszkańców wielkiego Związku Sowieckiego, szukając pracy, która dawała konkretne pieniądze. Bo za pracę na państwowym etacie płacili paręnaście dolarów miesięcznie i to wszystko. A ceny już galopowały do europejskich.Był zdolnym facetem, szybko uczył się nowego fachu i wkrótce zyskał sobie opinię niezłego hydraulika. Nina poznała go oczywiście na budowie, wiele razy pracowali niedaleko siebie, wiele razy świętowali razem budowlane sukcesy, bo w końcu nawet pracowali w jednej firmie. Wiele razy Sasza – bo tak miał na imię – niby żartem, niby poważnie, proponował jej małżeństwo, ale Nina nie była zainteresowana. Nie miała pewności co do niego i prawdę mówiąc, liczyła na lepszą partię. Była w końcu jeszcze dość młoda i pełna nadziei na przyszłość. I sama się przyznała, że kiedy wpadła w psychicznego „doła”, rzuciła pracę i nie wiedziała co robić, przyszedł do niej nieoczekiwanie Sasza i tak ją pocieszał, że został u niej w mieszkaniu i wzięli ślub.Już na drugi dzień po ślubie idylla się skończyła. Okazało się, że Saszy ślub był potrzebny przede wszystkim do uzyskania moskiewskiego meldunku, czyli prawa legalnego przebywania w Moskwie, a w następnej kolejności do bezpłatnego mieszkania a jak się uda, do pozostawania na utrzymaniu żony. Sasza był tak zadowolony z faktów dokonanych i tak dumny z osiągnięć, że po ślubie rzucił pracę i postanowił, że jego jedynym zajęciem będzie dyrygowanie żoną i pilnowanie, aby przynosiła do domu określoną ilość kasy, aby mu na wszystko starczyło.Nie mogłem tego słuchać, bo brzmiało to jak jakiś horror nie z tej ziemi i zapytałem Ninę jak to możliwe, jak może się kobieta dać sprowadzić do takiej roli i wprost powiedziałem, że zwyczajnie w to nie wierzę.Nina tylko roześmiała się z goryczą. Gwałtownie zapytała czy zdaję sobie sprawę dlaczego ona jest tutaj ze mną, dlaczego tuli się do mnie, a nie do męża i dlaczego nie jest z dziećmi. Tak, prawie wykrzyczała - mam dzieci, jestem niemal wyrodna matka. To wtedy pierwszy raz usłyszałem o dzieciach. Ale na razie nie o nich była dalej mowa. I na swoje pytanie Nina sama odpowiedziała: bo wy, Polacy, jesteście inni, jesteście zupełnie inni od ruskich. W was nie ma agresji do kobiet. To wy sami czujecie się odpowiedzialni za swoją rodzinę, nie tak jak u nas. Pamiętasz – ciągnęła Nina – jak zapytałam kiedyś, czy jesteś żonaty. Odpowiedziałeś, że tak. Gdybyś wtedy skłamał, nigdy mnie by tu nie było. I teraz poznaj drugi powód mojego nastroju wtedy, kiedy byłam tu po raz pierwszy. Ja zdałam sobie sprawę, że krzywdzę twoją żonę, a nie chciałam tego robić. Ona nie jest moim wrogiem, ja jej po prostu zazdroszczę tego, że ma ciebie. Ja zdaję sobie sprawę, że ty nie zapomnisz ani o żonie, ani o dzieciach, że nigdy tak naprawdę nie będziesz mój. Więc jak się miałam czuć? Nie wiedziałem co powiedzieć. Nina prawidłowo oceniała sytuację, jednak dręczyło mnie to, dlaczego przez te kilka dni nie chciała mnie widzieć, słyszeć i nie przychodziła do pracy. Nie wytrzymałem i zapytałem wprost.Kiedy Nina usłyszała to pytanie, aż westchnęła głośno, poprosiła o następny kieliszek, a kiedy wypiliśmy, nagle wpiła się w moje usta i wyszeptała: bo zdałam sobie sprawę z tego, że cię kocham zarazo nad życie i próbowałam się usunąć, aby ci tego twojego życia nie komplikować. Ale mi się nie udało. Po prostu nie wytrzymałam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lakk 25.05.2008 20:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2008 Ale sie porobiło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 25.05.2008 20:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2008 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bodzio_g 25.05.2008 21:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2008 no no no ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 26.05.2008 07:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2008 czyżby rozwój akcji Was zaskoczył??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 26.05.2008 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2008 czyżby rozwój akcji Was zaskoczył??? oooooooooo tak, nawet bardzo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 26.05.2008 09:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2008 to jak ma być? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 26.05.2008 09:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2008 Jeśli chodzi o mnie - jest pięknie Kcem jeszcze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 26.05.2008 11:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Maja 2008 Jeszcze, jeszcze, jeszcze... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.