Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiętnik znaleziony w Moskwie


retrofood

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

74.

Nina opowiadała dalej. Kiedy obudziła się całkowicie, wykorzystała swoją pomyłkę do opowiedzenia mu wszystkiego zgodnie z prawdą. Że poznała na budowie jednego Polaka, że z nim sypia i sypiać będzie i że małżeństwo uważa za zakończone. Więc niech szuka jakiegoś lokum do którego się wyprowadzi, bo ona nie chce go więcej widzieć. Te dwa miesiące, kiedy był mężem i kiedy ją poniżał, to dostatecznie długi okres na to, aby zmądrzała i powiedziała „nigdy więcej”.

A w trakcie tej rozmowy, Sasza, bo tak miał na imię, jakoś troszkę przetrzeźwiał i dopytując się o parę szczegółów doszedł do wniosku, że jego rywal, czyli ja, nie jest nic od niego lepszy. Też pije jak smok, też pracuje na budowie, więc zażyczył sobie spotkania ze mną, aby naocznie się przekonać w czym to ja jestem lepszy, że Nina wybrała mnie, a jego zostawia na lodzie. No i postawił warunek, że się wyprowadzi jeśli Nina zorganizuje nasze spotkanie. A Nina warunek przyjęła. Ot i wszystko.

Nie mogę powiedzieć, abym tym pomysłem był zachwycony. W tym mieście działy się już różne rzeczy, których dobrze nie znaliśmy, ale odpryski różnych wieści jakieś do nas dochodziły. Chłopaki z Oktiabrskiej opowiadali, że w jednym z kiosków koło hotelu można zamówić „sprzątnięcie” człowieka za 100 dolarów. Trzeba tylko jeszcze dostarczyć jego fotografię i określić miejsca, gdzie go można spotkać. Prawda, czy nieprawda, ale wrażenie taka informacja robiła.

Zapytałem więc Niny, czy nie widzi niebezpieczeństwa takiego spotkania. Bo przecież mogło być po prostu tak, że spotykamy się niby sami, a zza węgła wyskakuje parunastu osiłków i... Nina nie podzielała moich obaw. Oświadczyła, że wszystko odbędzie się spokojnie, bez niespodzianek i obawiać się nie ma czego. Zresztą na razie na spotkania nie było czasu. Wprawdzie dzisiaj pracowaliśmy tylko do kolacji, ale jeszcze nie było nic uzgodnione, no a jutro był bal i tym bardziej czasu na głupoty nie było. W końcu doszliśmy do wniosku, że są pilniejsze problemy do załatwienia i odłożyliśmy sprawę do poniedziałku.

Jak wspomniałem, dzisiaj pracować mieliśmy tylko do kolacji. Chłopaki ugadali Manfreda, że przecież musimy mieć trochę wolnego czasu wtedy, kiedy jeszcze czynne są sklepy, żeby na balu jako tako wyglądać. No i Manfred się zgodził. Ja tam wprawdzie nie miałem zamiaru nic kupować, bo z Polski niby jechałem na budowę, ale garnitur ze sobą zabrałem. I na pewno nie był ciasny, bo schudłem już ładnych parę kilo. Może jakieś skarpetki, albo koszulę... ale to wszystko mogło poczekać. No, najwyżej jakieś kosmetyki z górnych półek... ale z kolei tu podobno nigdy nie wiadomo co się kupuje, czy autentyk czy podróbkę. I też należy wszystko oglądać parę razy, a na to znów nie miałem ochoty.

I tak powoli tapetowaliśmy ścianę na korytarzu, na razie niewiele mówiąc o jutrzejszym dniu. W końcu zmieniłem temat i zapytałem Niny, czy jest przygotowana na jutrzejszy bal. Odparła, że nie do końca, bo ze względu na komplikacje w domu i brak czasu na przeglądnięcie ciuchów, nie jest jeszcze zdecydowana w czym wystąpi i potrzebuje trochę czasu. I dlatego musi dzisiaj jechać do domu. Mina mi zrzedła. Sądziłem, że pojedziemy dzisiaj do hotelu i ... A tu nie zanosiło się na to.

Manfred po obiedzie nie przychodził do nas. Od przechodzących malarzy dowiedzieliśmy się, że nie ma go na budowie i że pewnie siedzi u swojej Rozy. Nie wiedziałem co to za Roza. Więc mi krótko wytłumaczyli, że... Manfred tez poderwał sobie dziewczynę, taka troszkę bardziej odpowiednią do swego wieku i coraz więcej czasu u niej spędza. A to ci historia! Moskwa chyba już niczym nie może mnie zaskoczyć.

Za to Janek jakby się bardzo przejął swoją rolą. Coraz to przeglądał wszystkie pokoje i korytarze, mniej interesując się tempem pracy, za to bardziej sprawdzając, czy wszyscy są na miejscach. Wreszcie któryś z malarzy głośno mu powiedział, że nie ma co chodzić, bo zaraz po piątej i tak mu uciekną. Wywołało to ogólną wesołość, a Janek tylko westchnął. Przyszedł zrezygnowany do nas i zapytał Niny, czy jest zadowolona. A kiedy odpowiedziała, że tak, nastawił jej policzek do całowania. Nina ucałowała go w oba i tak dowiedziałem się, że obydwoje suszyliśmy mu głowę, aby znów nam dał razem pracować. Janek chwilę z nami porozmawiał, poskarżył się, że w taki dzień Manfred zostawił go samego i przykazał pilnować dyscypliny, bo ponoć dyrekcja budowy ma nas na oku, bo podejrzewają, że za dużo pijemy. Nie wiedziałem, że przed paroma dniami w hotelu na Oktiabrskiej była potężna awantura z pijanym Marianem, który powybijał okna w pokoju i na hallu, a na drugi dzień przyszedł na budowę tez kompletnie zalany i do tego przewrócił się akuratnie przed przedstawicielami dyrekcji. A wstać nie mógł. I był to ten sam Marian, który witał nas po przylocie tutaj. No i w związku z tym Mariana karnie odesłano do Polski, a reszta firmy znalazła się pod wzmożoną obserwacją. A pomylić nas z inną firmą nie było można, Takich białych kombinezonów jak nasze po prostu na budowie nie miał nikt. Tylko my.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

75.

Kiedy Janek poszedł, Nina z Olgą urwały się do dziewczyn, które zebrane w małą gromadkę o czymś zawzięcie dyskutowały. No i z tej dyskusji przyniosły ciekawą informację. Otóż Tania, która pracowała ze Zbyszkiem, mieszkała niedaleko budowy, więc jutro w jej mieszkaniu dziewczyny będą miały gdzie zrobić ostatnie przygotowania do balu. Będzie się gdzie przebrać i zmagazynować wszystkie rzeczy. No i dobrze, bo to rozwiązywało parę problemów z odległością. Po prostu większość miała za daleko do domów by w rozsądnym czasie zdążyć na bal. Mimo, że dziewczyny miały być zwolnione o trzeciej po południu a my o piątej, to przecież nie było to tak wiele.

Ta wiadomość, a może coś innego, poprawiła Ninie humor na tyle, że po powrocie z tych rozmów szepnęła mi, że jak bardzo chcę, to pojedzie dzisiaj ze mną, ale tylko na chwilę, bo potem musi bezwzględnie pojechać do domu.

Ciśnienie od razu skoczyło mi do góry. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że robię się tak od niej uzależniony. Pragnąłem tej dziewczyny, chciałem ją pieścić i od razu podniecenie wzięło górę nad wszystkim. Chociaż, po chwili, jeszcze udało mi się przywołać logiczne myślenie i zacząć działać. Zraz też odszukałem Artura i zapowiedziałem mu, aby za bardzo nie spieszył się z powrotem do hotelu, bo mu drzwi nie otworzę. A potem poskładaliśmy sprzęty i udając pracę czekaliśmy na rozwój wypadków, aby zapewnić sobie mocną „pozycję startową” do opuszczenia budowy.

Wreszcie Janek nie mógł już opanować sytuacji i ogłosił koniec dniówki. Byliśmy przygotowani, więc Nina szybko zbiegła do szatni, ja się przebrałem i po kilku minutach spotkaliśmy się za bramą. Dzisiaj nie w głowie nam była stołówka. Biegiem pokonaliśmy drogę do metra, chociaż zrobiliśmy też po drodze parę przerw, by się wycałować i pozwolić rękom zapoznać się z ukrytymi pod odzieżą detalami naszych ciał. Było ciemno, latarnie na bocznych uliczkach świeciły ledwo, ledwo, więc nikogo nie mogło to szokować, bo nikt nic nie widział. A w metrze zachowywaliśmy się przyzwoicie, to znaczy tylko całowaliśmy się, objęci czule. To było normalne zjawisko, nikt na takie zachowania nie zwracał uwagi. A my z niecierpliwością oczekiwaliśmy końca drogi.

O dziwo, tym razem ochrona nie zareagowała na nasze wejście, Nina weszła bez konieczności wyrobienia przepustki. Pewnie byliśmy za wcześnie i nie byli jeszcze przygotowani, aby nam dokuczyć. Szybko pobiegliśmy do wind, a potem jazda na górę i ... wreszcie razem i bez świadków.

Rozbieraliśmy się już w przedpokoju, rozrzucając swoje rzeczy dookoła. Do łazienki poszliśmy już rozebrani. Tu szybki, ciepły prysznic, tylko rozgrzał nasze ciała, a potem ... wziąłem Ninę na ręce, taką nagą, ciepłą i wilgotną i zaniosłem na tapczan.

Coraz lepiej rozumieliśmy się w łóżku, coraz ... a co ja tutaj będę opowiadał. Tego się opowiedzieć nie da.

...

A potem Nina leżała spokojnie wtulona głową w mój tors, a ja spokojnie gładziłem jej nagie plecy. Milczeliśmy, bo słów nie było trzeba. Było nam dobrze i to nie ulegało wątpliwości. I nagle Nina podniosła głowę i zapytała: gdzie ty byłeś przez te wszystkie lata? Mam wrażenie, że całe życie czekałam na ciebie, a wszystko dotąd było tylko drogą aby cię odnaleźć. Pocałowałem ją, dumny z takich słów uznania i wtedy usłyszałem, jak cicho dodaje: ty będziesz miał problemy, gdybyś chciał się mnie pozbyć. Nie wiem, czy ci dam stąd wyjechać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

76.

Artur rzeczywiście niezbyt spieszył się dzisiaj z powrotem, tak, że gdy wrócił, byliśmy już w zasadzie gotowi do wyjścia. Odprowadziłem Ninę do metra, a tam pojechała już sama, każąc mi wracać i się wyspać. Więc wróciłem. Tyle, że o wyspaniu raczej mowy nie było. Chłopaki niczym przed studniówką powyciągali swoje krawaty i biegali od pokoju do pokoju, szukając tego, który umie wiązać. A przy okazji konsultowali dobór ich kolorów, no i kolor koszul, a także podobne bajery, więc szum w naszej części korytarza był niemały, a drzwi pokojów nawet nikt nie zamykał.

Mirek wprawdzie umiał wiązać krawaty, ale nie wszystkim te jego węzły przypadły do gustu. Więc gdy wróciłem i pokazałem jak ja wiążę, to od razu miałem kolejkę chętnych zleceniodawców. Wreszcie powoli, powoli, wszystko było opracowane, dobrane i mogliśmy pomyśleć o tym, aby przed balem troszkę potrenować, bo taka nagła przerwa, mogłaby nas pozbawić kondycji, więc mocną ekipą powędrowaliśmy do nocnego baru.

Tam, ponieważ tym razem byliśmy wyłącznie w męskim towarzystwie, wywiązała się ciekawa dyskusja na temat rosyjskich związków, kobiet i w ogóle tutejszego życia rodzinnego. Większość z nas miała już przecież swoje spostrzeżenia, większość już bardziej lub mniej wdepnęła w życie tubylców, no i doszliśmy do wniosku, że jednak u nas w Polsce wygląda to o wiele, wiele tradycyjniej, niż mogłoby się komuś wydawać. U nas Kościół narzeka, że rozluźniają się tradycyjne więzi rodzinne, podobno jest jakaś rewolucja obyczajowa, ale w sumie to co się dzieje u nas, nawet w dużych aglomeracjach jest niczym w porównaniu z tym, co obserwujemy tutaj. Bo szczerze powiedziawszy, to oprócz dwóch dziewczyn, które dotąd były panienkami, a miały już po 25 lat, to żadna ze znanych mężatek nie była w pierwszym związku. I żaden z nas, nawet gdzieś na mieście, nie spotkał się z kobietą, która miała dotąd tylko jednego męża. Oczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę, że my mamy okazję poznawać określone typy kobiet, ale chodziło o to, że przecież miały one koleżanki, znajome, czy sąsiadki, ale ta prawidłowość wszędzie była zachowana.

No i w trakcie tej ożywionej dyskusji, któryś z kolegów, nawet nie zauważyłem, który był pierwszy, poddał w wątpliwość zdolność Rosjanek do wierności. Po prostu uznał, że po prostu lubią ten sport i to wszystko. Była to tak oczywista bzdura, że nie miałem siły dyskutować na takie niby-argumenty. Bo dla mnie takie stwierdzenia zaprzeczały naturze kobiety. A gdy któryś w ferworze dyskusji stwierdził, że i zdobycie Niny nie stanowi dla niego większego problemu, to już nie wytrzymałem. Zaproponowałem, że skoro tak, to niech spróbują mi jutro na balu odbić Ninę. Oczywiście, zgodziłem się honorowo na to, że o takich próbach nie będę jej uprzedzał, ani nie będę reagował negatywnie na bliską obecność trójki, która taką akcję organizuje. A ta trójka, to byli Krzysiek, Gienek i Ziutek. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem, czy idą na bal sami, czy maja jakieś partnerki, ale pewnie szli sami, skoro na takie podchody znaleźli czas. A niech tam, niech próbują. Ja byłem pewny swego.

Rano nawet nie było tak źle. Po śniadanku czułem się całkiem, całkiem, dobrze, że wczorajsza dyskusja zakończyła się wnioskami natury rzeczowej i nie spowodowała nadmiernego przedłużenia pobytu w barze. Spaliśmy ponad cztery godziny, co w tutejszych warunkach oznaczało niemałą regenerację sił. Na budowę zajechaliśmy o czasie, a potem tradycyjnie, dziesięciominutowa drzemka na stojąco, albo na kawałku styropianu i w końcu niespiesznie zajęliśmy się swoim dziełem. Szło nam dzisiaj trochę niemrawo, ale też nikt cudów nie żądał. Dziewczyny zajęte były bardziej dyskusją między sobą i ciągłym bieganiem gdzieś tam za czymś tam, ale nikt nie oczekiwał, że będzie inaczej, więc jakoś to nikomu nie przeszkadzało.

Nina przyszła rano z szatni razem z innymi dziewczynami, ładnie buziaczkiem się ze mną przywitała i była wyraźnie zadowolona z pobytu w domu. Powiedziała, że ze Swietłaną wszystko uzgodniła, więc spokojnie teraz może myśleć o imprezie. Niby trochę popracowaliśmy, ale zaraz dołączyła do reszty dziewczyn i zajęła się swoimi sprawami, a ja kleiłem tapety sam.

Obiad zbliżał się już ogromnymi krokami, kiedy Janek oznajmił, że dziewczyny po obiedzie już nie wrócą. Początkowo miały być zwolnione o trzeciej po południu, ale Janek wkurzony, ze Manfred w ogóle nie przyszedł dziś na budowę, nie kazał im przychodzić już po obiedzie. I dobrze zrobił, bo pożytku z nich nie było, tylko jedno zamieszanie.

W drodze na obiad poszliśmy grupką ze Zbyszkiem i Jankiem, zobaczyć mieszkanie Tatiany, gdzie dziewczyny miały bazę. Chodziło o to, aby na wszelki wypadek znać miejsce, gdzie są dziewczyny. Bo jak kto chciał, to mógł się umawiać, aby pójść razem. Ja jednak porozmawiałem chwilę z Niną i doszliśmy do wniosku, że spotykamy się już na balu. Tak po prostu było o wiele wygodniej. Bo my mieliśmy pracować do siedemnastej, a bal zaczynał się od dziewiętnastej, czasu więc na dojazd do hotelu, kąpiel, toaletę, przebranie się, zbyt wiele nie było, a gdyby tak po drodze wydarzyło się coś nieodpowiedniego...

Dlaczego wtedy nikt nie odpukał w niemalowane drewno...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...