retrofood 27.06.2008 13:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2008 e-Mandzia powinas chyba napisac; piszi, nie pizdzi. powinno być: nie pizdi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czmirek 27.06.2008 17:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2008 nie bede spieral sie o akcent pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 27.06.2008 18:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2008 Retro, akcent to, to, to, to, no , najważniejsze, że nie zaciukali zatem pizdi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lbryndal 27.06.2008 19:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2008 no to dawać kolejny odcinek plizzzzzz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 28.06.2008 22:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Czerwca 2008 81.Było to oczywiście dla Olgi obraźliwe i wszyscy to czuli, więc informacja o tym pomyśle Artura przekazywana była tylko szeptem i to tak, aby dziewczyny nie zorientowały się o co chodzi. Tym niemniej, po paru minutach, wszyscy faceci przy stole orientowali się o co chodzi i z zainteresowaniem obserwowali dalszy ciąg wydarzeń. Oczywiście, my najbliżej siedzący, czyli ja i Zbyszek, mieliśmy pełny przegląd sytuacji. A wyglądało to mniej więcej tak, że kiedy większość wracała z tańców, to oczywiście, wypijaliśmy coś niecoś po kieliszku. Natomiast Artur zażyczył sobie wcześniej szklankę zamiast kieliszka i pił po pół szklanki. Po pierwszej rundzie głośno obwieścił, że Olga zaczyna się mu podobać. Po parunastu minutach była druga runda, Artur wypił i znów głośno, na całą salę obwieścił, że w wyborach miss będzie głosował na Olgę. Na całe szczęście dziewczyny nie bardzo kumały co jest grane i co znaczą te odzywki, bo chyba mielibyśmy przechlapane. I tak po paru jeszcze takich rundach, Artur doszedł do takiego stanu, że faktycznie zdołał tylko wykrztusić „Olga, jesteś piękna”, no i głowa opadła mu na stół pomiędzy półmiski. I wtedy faktycznie musieliśmy zaciągnąć go do taksówki przed wyjściem i odstawić do hotelu.Cała ta historia rozegrała się w ciągu niecałej godziny. Artur narzucił takie tempo, że doszedł do końcowego etapu bardzo szybko. No a my, nazywa się, bawiliśmy się dalej.Na początku kilka razy poszliśmy z Niną na parę tańców. Ale wracaliśmy, zresztą jak wszyscy, z parkietu, trochę dlatego, że kapela robiła sobie przerwy, a trochę dlatego, że chciałem obserwować co też wyjdzie z pomysłu Artura. Jednak to, że trzymaliśmy w tajemnicy przed dziewczynami treść całego numeru, trochę się odbiło na mnie. Nina chciała tańczyć, z mojej chęci siedzenia przy stole nic nie rozumiała, a ponieważ chętnych do tańców z nią nie brakowało, więc powoli, powoli, pojawiała się przy stole coraz rzadziej. W końcu zdałem sobie sprawę z tego, że Artura już dawno nie ma, a ja zaczynam przesiadywać przy stole coraz częściej i wtedy przypomniałem sobie o tym, co obiecali mi koledzy. A obiecali przecież, że mnie od Niny „uwolnią”. I pewnie dbali o to, aby zatrzymywać ja na parkiecie. Fakt, ja dotąd, zgodnie z umową, nic jej o tym nie mówiłem. Ale jakoś dziwnie, na razie jej nieobecność wprawdzie trochę dokuczała, ale nie martwiła. Pomyślałam, że albo zda egzamin, albo nie. I czekałem. Ale moje samopoczucie gasło z upływem każdych pięciu minut.W końcu Nina wróciła z parkietu. Coś tam usiłowała do mnie mówić, ale nie bardzo jej słuchałem. Nie da się ukryć, że już byłem wściekły, bo trochę za dużo wypiłem a spalić tego nie było gdzie i jak, a ponadto samotne siedzenie sprzyja pogorszeniu nastroju. I chociaż niby próbowałem być uprzejmy to wychodziło to fatalnie. Nina od razu otwarcie zapytała co jest grane. Nie bardzo rozumiała co się stało, bo ostatnio jak mnie widziała to byłem dość rozbawiony sytuacją z Arturem i nie zdawała sobie sprawy, że to rozbawienie było trochę na pokaz. Starałem się uspokoić, wreszcie byłem w stanie spokojnie ją zapytać, czy w końcu jesteśmy dzisiaj razem, czy nie. I wystartowałem z pretensjami, że troszczy się o wszystkich, tylko o mnie jakoś zapomniała, a na koniec opowiedziałem jej o obietnicach moich kolegów. Na początku milczała, słuchając moich pretensji, ale kiedy zrozumiała dokładnie o co chodzi w tej opowieści o postanowieniu kolegów, wtedy wpadła we wściekłość. Ja jej jeszcze nie widziałem w takim stanie. Była mocno rozżalona tym, że ona starała się, aby oni dobrze się bawili, a oni obiecali jej taki numer. Do mnie zwróciła się krótko, jednym zdaniem, pytając, a właściwie stwierdzając, że chyba nie uwierzyłem w takie głupoty, że ona byłaby w stanie mnie porzucić dla jakiejś balowej przygody.I właściwie to, że wcale nie próbowała się gęsto tłumaczyć i zaprzeczać, że nie ma zamiaru mnie zdradzać, najbardziej mnie przekonało i uspokoiło. Posadziłem ją sobie zaraz na kolanach, szybko wypiliśmy po dwa kieliszki, potem było parę minut całusów przy aplauzie wszystkich pozostałych na sali i w najlepszej zgodzie poszliśmy w tany. Tym razem we dwoje i już tylko we dwoje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 30.06.2008 00:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 No patrzcie... tym razem mu darowali i nie zaciukali...Widać upada duch w narodzie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lbryndal 03.07.2008 05:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2008 a cdn ... a raczej cd.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 03.07.2008 05:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2008 wakacje są Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
an-bud 03.07.2008 05:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2008 wakacje są wakacje są dla dzieciaków Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 03.07.2008 05:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2008 wakacje są wakacje są dla dzieciaków a my co, nie duże dzieci??? PS. zupełnie nie mam weny, może coś przy weekendzie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
matka dyrektorka 05.07.2008 19:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 no i jest weekend Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 05.07.2008 19:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Pewnie go zaciukali... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 06.07.2008 08:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 82.Przetańczyliśmy parę tańców i wróciliśmy za stół. Dotąd, zajęty różnymi zagrywkami, bardziej piłem niż coś jadłem i w końcu należało się trochę wzmocnić. Bo na stołach nie brakowało niczego. Ani kawioru, ani szampana, ani mięs, ani ryb, ani owoców. Stawałem się ostatnio miłośnikiem kawioru, bo był tu tani, a z masełkiem i odrobiną cytryny smakował wybornie. Więc zjedliśmy co nieco, nikt nam już nie przeszkadzał, a i my raczej nikim się nie zajmowaliśmy. Potem to wszystko utrwaliliśmy paroma kieliszkami i poszliśmy znów na parkiet. I wtedy mieliśmy możliwość obserwowania z bliska tego, czego dotąd w życiu nikt z nas nie widział. Ale od początku.Byliśmy tu w restauracji dość częstymi gośćmi więc i wiedzieliśmy co i jak tu się dzieje. Większość gości zwykle stanowili Azjaci, którzy niewiele jedli, niewiele pili, potrafili przy jednym drinku przesiedzieć cały wieczór. No i tańczyli raczej rzadko. Trochę tańczyli inni Europejczycy, ale nas - Polaków nikt przebić nie mógł. To dopiero wtedy, gdy my ruszaliśmy na parkiet, kapela zwykle energiczniej zaczynała grać bo miała dla kogo.A w dzisiejszy wieczór było nas jeszcze więcej. No i większość już była na parkiecie, bo przecież przyszliśmy tu się bawić. No i siedzącym przy stoliku blisko kapeli Gruzinom tak się spodobało obserwowanie naszych tańców, że postanowili zachęcić kapelę do grania bez przerwy. Jak tylko grany utwór zbliżał się do końca, jeden z siedzących przy tym stole (a było ich czterech) sięgał do nesesera stojącego u nich pod stołem i wyjmował paczkę rubli, taką z banku, w której było 100 sztuk banknotów. No i z tych rubli zrywał banderolę i ten plik banknotów wyrzucał wysoko w powietrze tak, że powoli spadały na parkiet niczym iskry z fajerwerków. Na początku były to dziesięciorublówki, a potem zaczęły się dwudziestki piątki.Oczywiście, była to kasa dla orkiestry, która nie przerywając grania zaczynała następny utwór, a tańczący pozostawali na parkiecie.To było coś niesamowitego. Ta zabawa trwała ponad dwie godziny. Czyli ponad dwie godziny co chwilę na parkiet spadały banknoty. Wreszcie nie było już nigdzie widać ani jednej klepki, a my tańczyliśmy na stercie szeleszczących papierów. Było trudniej utrzymać równowagę, bo wszystko „jeździło” pod nogami, ale jakoś dawaliśmy sobie radę.Oczywiście, trochę tańczących się wyłamało i zeszło z parkietu, trochę odpoczęło w trakcie i wróciło do tańca, jednak nasza grupa trzymała się dzielnie i wymieniając się trochę partnerkami tańczyliśmy bez przerwy.W końcu kapela miała naprawdę dość i powiedzieli Gruzinom, że za żadne pieniądze dłużej grać nie mogą, bo im palce drętwieją i nastąpił koniec zabawy. Zeszliśmy wtedy z tych rubli i stanęliśmy przy parkiecie pomiędzy stolikami, przypatrując się co będzie dalej. No i zaraz kelnerzy przynieśli kartonowe pudła oraz miotły i duże szufle i pozbierali tymi szuflami te banknoty do pudeł. I odtąd aż do końca balu te pudła stały z kapelą na podium. A my staraliśmy się oszacować ile tej kasy tam mogło być. Wychodziło nam, że były to 5 – 8 letnie zarobki rosyjskiego pracownika. A my po takiej kasie deptaliśmy w takt muzyki.Wróciliśmy za stół. Wszyscy byli pod wrażeniem tego co się działo. Byli wśród nas światowcy, którzy niejeden kraj odwiedzili i zjeździli, ale przyznawaliśmy zgodnie, że czegoś podobnego nikt w życiu nie widział i że takie coś to możliwe jest chyba tylko w Rosji. No, a że tańce pozwoliły nam szybko spalić wypity dotychczas alkohol i spożyte kalorie, więc nie żałowaliśmy sobie podczas dyskusji ani jadła ani trunków. Wreszcie ktoś zaintonował naszą znaną pioseneczkę „Pytała się pani pewnego doktora...” i na całą restaurację popłynęła wiązanka najlepszych polskich utworów, na czele z „Szła dzieweczka... ” no i z „Góralem...” co to mu nie było żal. Nasze Rosjanki też próbowały zaśpiewać coś swojego, ale nie dopuszczaliśmy ich do głosu. W końcu wykorzystały przerwę i coś zaczęły śpiewać, ale nie trwało to długo, bo kapela odpoczęła i znowu zagrała. Ich sprzętu przekrzyczeć się nie dało, więc musieliśmy zamilknąć i albo jeszcze posiedzieć, albo iść tańczyć. My z Niną wybraliśmy to drugie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 06.07.2008 10:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 Czy nikt z tańczacych się nie schylał żeby ''zawiązać sznurowadła''? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
an-bud 06.07.2008 15:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 Pewnie go zaciukali... no i nie zaciukali a mówiłam, że nie.... gosia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Natalia Stanko 06.07.2008 17:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 to jak ma być? A co to? Bajka interaktywna? niektóre sugestie można by uwzględnić... Proszę cię niech bohater w przerwie między pożądaniem i piciem zadzwoni do Polski i pogada ze swoimi dzieciakami, będzie swojsko... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 06.07.2008 18:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 będzie, ale później... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzymi 07.07.2008 15:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2008 Retrofood!! Moja kobita nieodzywa sie do mnie od 3 dni, dzieci mowia do mnie wujku ,nie gole sie i nie myje!! Jeszcze chodze do pracy ale juz zaraz mie wywala a TY nie ppppiszesz n i c od paru dni. JA Ciebie ostrzegam TY pisz bojak nie to to too zaciukam!!!!!!!! Krzymi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzymi 07.07.2008 15:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2008 Troche mi ulzylo. Czekam Krzymi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 07.07.2008 16:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2008 Pewnie go zaciukali... no i nie zaciukali a mówiłam, że nie.... gosia A ja myślę, że zaciukali. To tylko retroduch. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.