Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiętnik znaleziony w Moskwie


retrofood

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

83.

Teraz już wszystko odbywało się w miarę normalnie, kapela grała dwa utwory, po których była krótka przerwa, a potem znowu dwa utwory. Nic wielkiego się już nie działo, pomijając drobne incydenty, takie jak np. ten, kiedy jacyś faceci rozebrali w tańcu panienkę do naga. Jej wprawdzie to niezbyt przeszkadzało, ale interweniowała obsługa, no i musiała się ubrać.

My bawiliśmy się spokojnie. Chodziliśmy co jakiś czas do stołu dla wzmocnienia, ale głównie przebywaliśmy na parkiecie, gdzie tańczyliśmy ze wszystkimi. Nina w razie wymiany partnerów, po każdym takim tańcu wracała do mnie, więc i problemów nie było. Aż w końcu zmęczenie zaczęło brać górę i nie dało się go już oszukać kolejnymi dawkami alkoholu. Należało wracać i trochę się przespać.

Zbliżała się już czwarta, kiedy postanowiliśmy kończyć zabawę. Nina zabrała Olgę i wyszliśmy na ulicę. Olga, o dziwo, trzymała się nieźle, nawet nie bardzo wiedziałem gdzie była cały wieczór, bo tylko kilka razy siedziała z nami przy stole, Nina pewnie jakoś ją tam obserwowała, ale mnie to nie przeszkadzało więc się tym nie interesowałem.

Na ulicy szybko złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy we trójkę do mnie, do hotelu. I od razu przy wejściu zgrzyt. Wprawdzie ochrona przy wejściu nas przepuściła, to drugi pas ochrony, przed windami, zaparł się jak muły i kategorycznie odmówili przepuszczenia dziewczyn do hotelu bez przepustki. Nawet pokazali mi okienko, gdzie się przepustki załatwia. Kiedy jednak poszedłem do okienka, okazało się, ze jest otwarte... od siódmej!!!! A nie było jeszcze wpół do piątej!!! Żadne rozmowy nie pomagały, próba przekupstwa też skończyła się kategoryczną odmową. Co za komunistyczne zasady! Tutaj nawet służba hotelowa jest od wychowywania gości, którzy kurna jeszcze za to płacą. Ręce opadają.

Dobrze, że w weekendy hotel nie był taki oblężony i większość foteli w hallu była pusta. No i było tu ciepło. Ja oczywiście mogłem swobodnie pojechać do siebie, więc uzgodniliśmy co mam zawieźć a co przywieźć i pojechałem na górę. Przede wszystkim należało wziąć coś do picia, bo przy tym wysuszonym powietrzu i w naszym stanie, to języki nam do gardła poprzysychają. Poza tym rozebrałem się i wziąłem szybki prysznic, a wtedy połowa zmęczenia ze mnie spadła. Szybko jednak się ubrałem i wróciłem do dziewczyn, żeby nie myślały, że zasnąłem. Mieliśmy teraz co pić i co jeść, bo picie przyniosłem, a do jedzenia zabraliśmy owoce z restauracji. Wzmocniliśmy się zatem po jednym, no i dziewczyny porozkładały się na fotelach, żeby się trochę zdrzemnąć. Ja starałem się czuwać, ale gdzież tam, powieki opadały jak ołowiane i żadna siła nie była w stanie ich utrzymać w górze dłużej niż parę sekund. Jednak nie był to mocny sen. Co i raz budziłem się, bo to powietrze wysuszało usta na wiór i co jakiś czas trzeba było łyknąć płynu. Woda pomagała na króciutko. Lepiej było wypić jednego i popić wodą. Wtedy na parędziesiąt minut był spokój.

I tak dotrwaliśmy do siódmej. Poszliśmy do okienka i w ciągu paru minut dziewczyny dostały przepustki i wreszcie mogliśmy pojechać na górę.

Artur nadal spał w najlepsze. Jednak kiedy zaczęliśmy trochę hałasować w pokoju, to się obudził. Nie był w idealnym stanie, ale już jako tako się czuł. Zaraz tez ubrał się z zamiarem pojechania na Oktiabrską, co mi bardzo odpowiadało, bo dzięki temu w pokoju pozostawało wolne łóżko. Natomiast Nina niemal od drzwi rzuciła się do telefonu. Zadzwoniła do domu, porozmawiała parę minut z córką, którą zresztą obudziła, no i uspokojona wieściami mogła teraz myśleć o jakiejś drzemce. Tak też wszyscy i zrobiliśmy. Olga położyła się na tapczanie Arka, nawet się nie rozbierając, a my razem na moim i szybko zasnęliśmy.

Kiedy już po południu zaczęliśmy się budzić, na korytarzu słychać było gwar naszych kolegów, którzy wstali trochę wczesniej i żywo komentowali wczorajsze wydarzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stachu, czoło chylę nad tym pamiętnikiem. :D Jesteś wielki. :wink: :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze urlop w Moskwie?

 

no nieee, tylko nie to. ja tam za długo mieszkałem, że by teraz to był urlop...

 

PS. Świetny dowcip znalazłem na rosyjskim internecie. przedstawiam w wersji oryginalnej.

 

В постели Нина набросилась на меня с таким жаром, что я подумал: "Если останусь жив - жене больше изменять не буду"…

 

proszę przetłumaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

84.

W nocy na hallu nie byliśmy sami. Wprawdzie kilku kolegów przepadło gdzieś z dziewczynami, kilku jakoś dostało się w komplecie na górę, ale sporo spotkało to co i nas. Po prostu spędzili czas do siódmej tak jak i my, czyli na fotelach. Nie pisałem o tym wcześniej, bo i nie było o czym; mało rozmawialiśmy, każdy drzemał jak mógł, a o siódmej rozeszliśmy się odpocząć i tyle.

Ale teraz, kiedy podniósł się już gwar sytuacja trochę się zmieniła. W nasze drzwi co i raz ktoś uderzał rękami niczym w perkusję, nie pozwalając spać. Ekipa bawiła się już w najlepsze. Nie było wyjścia. Trzeba było wychodzić z pościeli. Więc wyszedłem, otwarłem drzwi i zaraz mieliśmy gości. Wpadł Mirek z zaproszeniem, żeby zaraz do niego przychodzić, bo nikomu nie pozwolą być dzisiaj samotnym. Mnie wprawdzie samotność nie groziła, ale co tam. Nad ranem się wykąpałem, więc pozwoliłem sobie w slipach od razu do niego pójść. Jeszcze tylko uzgodniłem z Niną, że idzie do łazienki, zaś Oldze łazienkę zaoferował się udostępnić Andrzej, taki starszawy gość, którego kolega z pokoju przepadł dzisiaj gdzieś na mieście i pokój więc i łazienka były wolne. Andrzej zaś siedział już u Mirka.

Spotkanie u Mirka wyglądało niecodziennie. Nie wiem, czy wspominałem, że pokój Mirka i Grześka był jakimś cudem prawie dwa razy większy niż pozostałe. Pewnie coś innego miało tu się znajdować, ale przerobili to na pokój i tak zostało. Dlatego większość imprez właśnie tu się odbywała. Gdy jeszcze wziąć pod uwagę, że Grześka od dłuższego czasu nikt w hotelu nie widział... no to Mirek miał warunki lepsze niż ktokolwiek inny.

No i w tym pokoju zaczęliśmy się zbierać. Mirek, kucharz niezrównany, na stoły powykładał co było, a było niemało; okazało się, że większość była bardziej zapobiegliwa niż my i sporo jadła z wczorajszego balu zostało tu przyniesione. My mieliśmy niewiele, ale wpadłem do pokoju i przyniosłem to co mieliśmy. No poza tym, wiadomo, alkohole, ale z nimi to problemów nie było żadnych, bo z korytarza idąc, za winklem był kiosk, w którym wszystko było pod ręką.

Dzisiaj nikomu nie przeszkadzało, że paru z nas, w tym ja, chodziliśmy w samej bieliźnie, znaczy ja byłem w slipkach i koszulce sportowej, ale paru kolegów było tylko w slipkach, a co tam, dziś było to dopuszczalne. I tak szybko doprowadziliśmy się do stanu kiedy świat zaczyna znowu wyglądać na zdatny do życia i jakiś taki bardziej człowiekowi przychylny. Oczywiście nie zapominałem o tym, że nie jestem tu sam. Mirka pokój znajdował się niemal naprzeciwko mojego, był po prostu sąsiadem naprzeciwległego. Pod pretekstem więc, że muszę się ubrać wymknąłem się z imprezy popatrzeć co się dzieje.

Nina była w łazience. Zajrzałem więc do pokoju Andrzeja. Był otwarty i pusty, ale z łazienki dobiegały odgłosy kąpiącej się Olgi. Zapowiedziałem więc jej przez drzwi, że przez pół godziny ma nie wracać do nas i poszedłem z powrotem. Zamknąłem drzwi wejściowe i poprosiłem Ninę o otwarcie drzwi do łazienki. Otwarła bez zwłoki. Już wyszła z wanny i owinięta w mój wielki ręcznik kończyła swoją toaletę. Zapytała tylko co z Olgą. Powiedziałem jej o uzgodnieniach przed chwilą.

Nina odetchnęła i się uspokoiła. Była cieplutka, wilgotna i pachnąca. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na tapczan. Kiedy już ja ułożyłem, to przyklęknąwszy, zacząłem ustami, bez pomocy rąk, próbować dostać się od góry do tego, co skrywał ręcznik. Mieliśmy z tym trochę zabawy, Nina delikatnymi ruchami ciała trochę ułatwiała mi zadanie i w końcu wyłuskałem ją z tej osłony.

Kochaliśmy się jak szaleńcy. Jakby świat miał się skończyć. Nina na wszystko reagowała tak spontanicznie, że podniecało mnie to do niemożliwości. Miała piękne ciało, ale to nie ciało było najbardziej podniecające. O wiele więcej wyrażała jej twarz, jej mimika i jej reakcje głosowe. Kiedy zbliżaliśmy się do końca, nie kontrolowała się już zupełnie: jej krzyki usłyszano nawet w pokoju u Mirka.

Kiedy udało nam się znowu złapać trochę tlenu, a oddechy zaczęły się powoli uspokajać, popatrzyła na mnie jakoś tak tkliwie, zwinęła się w kłębek i wtuliła we mnie, jednocześnie biorąc moją rękę tak, bym ją objął i przytulił do siebie. Po chwili usłyszałem: ty moj radnoj, ja tiebia nie dam nikamu. Ty zapomnij eto: ni-ka-mu!

Nie przejąłem się tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

85.

Jeszcze leżeliśmy sobie wtuleni w siebie, kiedy delikatne pukanie w drzwi oznajmiło przyjście Olgi. Musiałem więc wstać, założyć slipy i otworzyć drzwi. Olga bezceremonialnie od samych drzwi zapytała czy jesteśmy już po, a kiedy Nina powiedziała, że tak, to odetchnęła z ulgą, że nie musi znowu gdzieś iść. Nina wstała i swoim zwyczajem znowu zabierała się do łazienki (zawsze „po” musiała z nie skorzystać). Poszła naga, zupełnie nie przejmując się obecnością Olgi. Powiedziałem jej, że mnie prowokuje i chciałem pójść za nią, ale zaprotestowała. Kazała mi się ubierać i iść do Mirka. Powiedziała, że za piętnaście minut obydwie do nas dołączą.

Tak i zrobiłem. U Mirka powitała mnie owacja. Krzyki Niny były tu jednak dobrze słyszalne, bo drzwi na korytarz mieli stale otwarte. Okazało się, że coś usłyszawszy od strony mojego pokoju, wszyscy zamilkli no i w ciszy dosłuchali naszej końcówki. Wiedziałem, że większość mi zazdrości. A co ja mogłem dla nich zrobić. Przecież Niny im nie oddam. A resztę niech sobie załatwiają ze swoimi dziewczynami.

Szybko uzupełniłem poziom elektrolitów w organizmie. Impreza rozkręcała się na całego. Po chwili przyszły Nina z Olgą. Nina od razu z drzwi rzuciła się na mnie z udawanymi pretensjami, że ja tu piję, a ona musi zajmować się domem i całym gospodarstwem, zresztą będący w świetnym humorze Mirek od razu załapał o co chodzi i wsparł ją w tych tekstach... ubaw mieliśmy przedni. Ja udawałem skruszonego, przyłapanego na gorącym uczynku faceta i prawie wszyscy zapomnieli o krzykach Niny, jednak Mirek, któremu bardzo podobało się przekomarzanie z Niną przypomniał o nich. Wtedy ja przypomniałem o zdolnościach muzycznych Niny i stwierdziłem, że ona po prostu ćwiczyła melodię i teksty przed występem.

Mirek udał, że przyjął to tłumaczenie za dobrą monetę, no i na następne spotkanie obiecał załatwić gitarę i dokonać przesłuchania. Osobiście.

I tak nam fajnie biegło popołudnie, kiedy nagle Nina poprosiła mnie cicho, żebyśmy wyszli. Było to przekazane tak poważnym tonem, że bez słowa wstałem i poszliśmy do siebie. Tuż za nami przyszła Olga. Kiedy patrzyłem na nie nic nie rozumiejąc, Nina powiedziała, że Olga zorientowała się, że nie ma całego złota, jakie miała na balu. To znaczy żadnej biżuterii. A faktycznie, trochę tego było.

Nie miałem żadnego pojęcia co odpowiedzieć. Jak dotąd żadne kradzieże się tu nie zdarzały, a teraz taka rzecz i to w moim pokoju, w dodatku wtedy, kiedy Arek wyszedł rano i w ogóle nie mógł być brany pod uwagę? No to wychodzi wszystko na mnie! To tylko ja mogę być sprawcą!

Taki wniosek nasuwał się sam. Ale chyba był zbyt prosty, dlatego nie zauważyłem, żeby dziewczyny poważnie brały go pod uwagę. Raczej starały się, abym pomógł im w określeniu gdzie i kiedy to się mogło zapodziać.

Usiedliśmy we trójkę przy stole i próbowaliśmy ustalić nasze postępowanie od momentu wyjścia z balu. Olga przysięgała, że na pewno jeszcze po przyjeździe do hotelu wszystko było, wszystko było podczas czekania na fotelach, bo wtedy właśnie o tym pomyślała i sprawdziła. Wszystko było w porządku. Tyle, że od naszego przyjścia do pokoju, po prostu zmęczenie dało się tak we znaki, że nie jest w stanie sobie przypomnieć kiedy i w jakiej sytuacji zdejmowała złoto i gdzie położyła. Próbowaliśmy obszukać pokój. Zaglądaliśmy nawet w nieodkurzane miejsca, ale to nic nie dało. Żadnych śladów. W końcu przyszła myśl o łazience w pokoju Andrzeja. Więc Olga poszła do pokoju Mirka, wzięła znowu klucz od Andrzeja, sprawdziła łazienkę. Ale tam też nie było niczego. Żadnych nawet śladów nie było.

No i miałem problem. Tak bywa, człowiek niewinny, a życie go wplącze i tak w jakieś swoje niuanse.

Nasza nieobecność na imprezie chyba przedłużała się ponad miarę, bo przyszedł do nas Andrzej. Najpierw popytał dlaczego wyszliśmy z imprezy, a kiedy dawaliśmy wymijające odpowiedzi, zapytał Olgi wprost, czy jej coś nie zginęło.

No to byliśmy w domu.

Olga powiedziała, że tak i to dużo. Poprosiła Andrzeja, że jeśli coś znalazł to żeby powiedział, bo od zmysłów odchodzi, bo to pamiątkowa rodzinna biżuteria. Ale Andrzej wykorzystał jej słowa i stwierdził, że skoro to takie cenne, to on się boi tego nosić, więc niech Olga sama przyjdzie zobaczyć, czy to o to chodzi.

Olga wyjścia nie miała. Sprawa była postawiona niby żartem, ale ... Więc poszła.

A my zadowoleni z tego, że złoto się znalazło i że nie mamy z jego zniknięciem nic wspólnego, popatrzyliśmy się na siebie i ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood :D

 

В постели Нина набросилась на меня с таким жаром, что я подумал: "Если останусь жив - жене больше изменять не буду"…

 

proszę przetłumaczyć.

 

Прив'ет!

 

Czekam i czekam aż ktoś rosyjsko/polsko „języczny” się pokusi. A tu nic.

Dla mnie (ostatni raz z tym językiem miałam do czynienia z pięć lat temu):

 

W łóżku Nina rzuciła się na męża z taką namiętnością, co on pomyślał: jeśli pozostanie żywy, to on żonkę więcej zdradzać nie będzie…

 

Spaliłam, nie? Ale należę do osób bardzo niecierpliwych.

 

Что 'это зн'ачит?

 

Больш'ое спас'ибо :D

Mówiłam, jestem niecierpliwa :D

 

Будь здор'ов!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Приветь!

p r a w i e dobrze, ale... (prawie czyni...)

przeczytaj swoje tlumaczenie, ono jest troszeczkę sprzeczne.

a ma być tak:

W łóżku Nina rzuciła się na mnie z taka namiętnością, że pomyślałem: jeśli ja to przeżyję, to więcej żony zdradzał nie będę"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...