Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiętnik znaleziony w Moskwie


retrofood

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

114.

No i zaczęliśmy żyć z dala od nocnego baru „Saluta”. Wprawdzie Mirek i Staszek jeszcze tam parę razy byli, ale ja nie miałem specjalnie ani czasu ani ochoty na takie wojaże. To było za daleko. Dni, a raczej wieczory i noce, teraz dzieliłem pomiędzy domem Niny i hotelem. Chociaż w hotelu bywaliśmy rzadziej.

Do pokoju dokwaterowali mi Waldka, chłopaka gdzieś z województwa siedleckiego, który przyjechał z Austrii wraz z ekipą do układania wykładzin podłogowych. Ich firma wpisywała się dokładnie w standard na budowie: paru szefów z Austrii, a reszta pracowników to Polacy. I tylko w firmie montującej meble, nadal większość pracowników stanowili Austriacy.

Waldek zarabiał na godzinę chyba nawet więcej niż ja i nie mógł się nadziwić cenom jakie tu obowiązywały. Przez parę wieczorów wprowadzaliśmy go z Niną w sytuację na budowie, opowiadaliśmy też o ludziach i o mieście, a także o sytuacji w Rosji. Był sympatycznym facetem i szybko czuliśmy się, jakbyśmy znali go od dawna. No, ale coraz częściej pozostawał na noc sam. Ale nie narzekał.

A na budowie mieliśmy z nim dobrze, bo Waldek miał klucze do pokojów, w których po zamontowaniu mebli kładli już wykładziny. Pokoje wtedy były zamykane, żeby reszta budowlańców nie nanosiła brudu. No więc zamiast po obiedzie przysypiać gdzieś na styropianie, braliśmy z Niną klucz od Waldka i zamykaliśmy się w takim pokoju. Pierwszym razem, oczywiście, musieliśmy „ochrzcić” szybkim „numerem” wielkie pokojowe łoże, ale później rzadko kochaliśmy się w pokojach, bo po prostu po obiedzie byliśmy na to zbyt ociężali i woleliśmy po prostu trochę podrzemać.

Ale to wcale nie przeszkadzało innym podejrzewać nas o wszystkie bezeceństwa. Szczególnie wyposzczonym pracownikom innych firm. Któregoś dnia wróciliśmy bardzo szybko z obiadu, a ponieważ przyszła z nami Olga, to Nina wzięła ją też do pokoju. No i ja położyłem się spać, a one coś tam cicho rozmawiały, bo od dłuższego czasu kontakty Olgi z Niną się rozluźniły i na takie gadki Nina po prostu nie miała czasu. No a po pierwszej postanowiliśmy wychodzić oddzielnie, aby właśnie uniknąć gadania. No i zonk! Prosto z drzwi trafiłem na stojących na korytarzu elektryków, którzy zaczęli dowcipkować, że tylko mi tam kobiety pewnie brakowało. Potwierdziłem żartem, że oczywiście, ale nie mogłem uciekać, aby to nie wyglądało na próbę ukrywania czegoś i nie mogłem się wrócić, aby powiedzieć dziewczynom, żeby nie wychodziły. No i po paru minutach drzwi się otwierają i wprost na całą grupę wychodzi Olga. Chłopakom szczęki opadły, a Olga nie patrząc na mnie, po prostu sobie poszła. No a jak za minutę znów się otworzyły drzwi i wyszła Nina, to znów miałem przechlapane, że sypiam z kilkoma, a z innymi się nie chcę podzielić. I znów sobie trochę na budowie nagrabiłem.

W ogóle to wszystko na budowie wyglądało mało ciekawie. Janek i jeszcze parę osób zostali odesłani na inny hotel, budowany w ubiegłym roku, aby tam wykonywać poprawki gwarancyjne, więc całość nadzoru miał teraz Willy. Porozrzucał nas po całym hotelu, tak, że kontaktować się nam w czasie pracy było trochę trudniej. Rozdzielił mnie z Niną, uznając, że Nina doskonale poradzi sobie z Olgą w pokojach, a mnie i paru chłopaków dał na korytarz. Tyle, że do pokojów nie było tak daleko, więc jakoś sobie radziliśmy.

No bo właściwie, to w szerszym gronie spotykaliśmy się już tylko na budowie. Większość chodziła własnymi drogami, mało kto nocował w hotelu, każdy miał jakieś swoje życie nie przecinające się z drogami innych. Fakt, że Mirek próbował parę razy zmobilizować nas na jakiś wypad do „Hanoi” czy do „Saluta”, ale zawsze coś większości przeszkadzało, no i żadna impreza się nie udawała. Po kilku próbach, nawet Mirek oklapł i zrezygnował z inicjatyw.

Ale przeszło parę dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

115.

Poprzedniego dnia Willy zabrał mnie z korytarza i polecił kleić pokój, który sąsiadował z pokojem Niny. Kleiłem sam, bez pomocników. W dodatku nie miałem stołu, ani klejarki, więc musiałem chodzić do pokoju Niny, aby ciąć tapetę i pokrywać ją klejem. No i dobrze, przynajmniej mogliśmy trochę pogadać. Ale trochę mi się samemu nudziło, więc kiedy drugiego dnia zaraz po ósmej rano zobaczyłem wchodzącego do mnie Arka, bardzo się ucieszyłem. Arek przyniósł litrówkę, więc po parunastu minutach humor mi się jeszcze poprawił. Okazało się, że chłopaki razem z Jankiem i Zbyszkiem, no i Artur, wrócili chwilowo z poprawek, bo coś i u nas parę dni trzeba było przyspieszyć roboty. Wypiliśmy trochę i Arek poszedł dalej. Butelki nie zostawił, więc na pewno nie byłem ostatni, kogo dziś chciał odwiedzić.

Popracowałem z godzinę i też jakoś zaczęło mnie nosić. Poszedłem ostrożnie zobaczyć co reszta chłopaków robi w innych pokojach, a tu okazuje się, że ich też Artur „zaszczepił” no i po troszeczkę kontynuują opróżnianie butelek. Dołączyłem do towarzystwa, a w międzyczasie wrócił Artur. Pochwalił się, że był na szóstym piętrze, gdzie Janek ze Zbyszkiem zaczęli kleić apartamenty tapetą po pięćdziesiąt dolarów rolka. Poopowiadał nam trochę, a w międzyczasie wypiliśmy kolejną butelkę. Artur swojej już nie miał i zaczął mi marudzić, żebym mu pożyczył do obiadu, więc poszliśmy do mnie i mu pożyczyłem. Jakoś tak było, że zawsze miałem schowany jakiś zapas dyżurny.

Kiedy Artur poszedł, Nina zaczęła niby marudzić, że nie będzie w moim pokoju za mnie kleić, więc poszedłem i pociągnąłem robotę tak, że zrobiłem znacznie więcej niż one obydwie z Olgą. No i kiedy przed obiadem Nina przyszła do mnie, to aż zaniemówiła z wrażenia.

Niedługo po obiedzie, kiedy jeszcze nie wzięliśmy się na dobre do pracy, wpadł na chwilę do nas Andrzej. Powiedział, że Manfred i Willy poszli sobie z budowy i chyba ich nie będzie do wieczora. Na piętrze zaczął się totalny chaos. Coś tam jeszcze dziewczyny usiłowały pracować, ale my już tylko zorganizowaliśmy zajęcia w podgrupach. Wreszcie był czas, aby sobie poopowiadać co kto robi, gdzie przebywa, na co miałby ochotę i tak w tym stylu. A cały czas największą aktywność przejawiał Artur. On już nawet nie udawał, że pracuje. Krążył tylko od grupy do grupy, wszędzie coś się napił, dobrze, że zaraz po obiedzie oddał mi butelkę, bo teraz to pewnie znowu nic nie miał.

Na kolację poszliśmy co najmniej pół godziny wcześniej niż normalnie. Janek usiłował nas zatrzymać, ale w końcu machnął ręką i poszedł z nami. Z nami – bo poszliśmy całą grupą.

Nie byliśmy wcale bardzo pijani, trochę tak, aby dobrze się bawić. No i faktycznie humory wszystkim dopisywały. I wydawało się, że los nam sprzyja, bo nawet na stołówce nie było kolejki, po prostu byliśmy pierwsi. Do metra też poszliśmy razem. Jak nigdy. Cała drogę leciały jakieś śmieszne opowieści i wyglądaliśmy jakbyśmy byli co najmniej po jakimś występie kabaretu.

Droga do metra nie była długa, tak, że ochłonąłem ze śmiechu dopiero w wagonie, już podczas jazdy. I wreszcie zauważyłem niecodzienną rzecz: w grupie jechały prawie wszystkie dziewczyny, a poza tym jechał Janek, Zbyszek, Andrzej i Tomek z Oktiabrskiej. Zapytałem Zbyszka gdzie jadą. Popatrzył na mnie jakoś dziwnie i odparł, że do mnie. Nawet się ucieszyłem, bo jechaliśmy z Niną i zapowiadało się raczej nudnawo, więc pomyślałem, że będzie jakieś urozmaicenie. Ale kiedy po chwili Zbyszek dodał, że wszyscy jadą do mnie, to naprawdę zbaraniałem i szczęka mi opadła chyba do kolan.

Zbyszek zauważył moją reakcję i powiedział na cały głos: słuchajcie, on nie wierzy, że jedziemy do niego! Wtedy wszyscy przerwali rozmowy i zwrócili się do mnie jeden przez drugiego, że przecież przekazywałem zaproszenie na imprezę przez Artura, więc jadą! Zresztą, to samo powiedziały dziewczyny. I żebym się teraz nie wykręcał, bo tacy co to najpierw zapraszają, a potem usiłują się wykpić...

Ale mnie Artur załatwił!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...