Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiętnik znaleziony w Moskwie


retrofood

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

120.

Nina gotowała obiad. Przyglądałem się temu z zaciekawieniem, bo robiła to jednak inaczej niż gotowanie, które widziałem w Polsce. U nas obrane warzywa po pokrojeniu wrzucało się do gotowania od razu, a ona wszystkie warzywa obrała i starła najpierw na wiórki, a potem przysmażała na patelni. I dopiero potem wrzucała do gotowania. Nawet ziemniaków nie gotowała, tylko podsmażała w talarkach. Ale w sumie całość była smaczna, może nawet smak i aromat warzyw był bardziej intensywny.

Po obiedzie musieliśmy trochę się przespać. Zmęczenie jednak dawało znać o sobie. Tapczan u Niny był szeroki, więc nie przeszkadzaliśmy sobie wzajemnie leżąc obok siebie i chyba szybko zasnęliśmy, bo jakoś nic nie pamiętam chociażby z tego co leciało w telewizji.

Ale odpoczynek trwał niedługo, bo obudził nas telefon. Dzwoniła Swietłana z informacją, że babcia pozwala jej zostać do jutra i prosiła Ninę o zgodę. Nina poprosiła eks-teściową do telefonu i kiedy ta potwierdziła słowa Swietłany, szybko się dogadały i zgodę otrzymały. Mieliśmy więc wolną chatę do rana.

Nina miała minę nieokreśloną, taką trochę rozdwojoną, bo z jednej strony chciała być ze mną, a z drugiej zdawała sobie sprawę, że trochę zaniedbuje Swietłanę. Jednak szybko się rozgrzeszyła, że wkrótce to nadrobi, bo za miesiąc mieliśmy przecież wracać do Polski. A teraz nie należało tracić czasu. Zażyczyła więc sobie bym zrobił jej drinka, skoro szampan uleciał w niebyt. Nie miałem nic przeciwko i zrobiłem dwa. A po chwili wszelkie wątpliwości zaczęły ulatywać i humor zaczął nam się poprawiać. Także wyobraźnia funkcjonowała teraz na znacznie wyższym poziomie. No i wymyśliłem, że po szampana będę z nią chodził tylko wtedy, jak pójdzie ze mną, ale bez majtek. Nina bez mrugnięcia okiem odparła, że ze mną może chodzić i bez majtek, ale dopiero gdy będzie ciepło, więc jak przyjadę do Moskwy w lecie, to mam to załatwione.

Wspomnienie o wyjeździe trochę nas rozkojarzyło, ale po następnych drinkach znów zaczęliśmy wymyślać niestworzone rzeczy. W końcu Nina przypomniała sobie o Nataszy i rzuciła się na mnie, aby Nataszę wybić mi z głowy i z innych części ciała. Miała nietrudne zadanie, bo ja rozebrałem się jeszcze po obiedzie i znowu byłem całkiem goły. A ona miała na sobie tylko T-shirta, ale takiego dłuższego, okrywającego biodra. Tyle, że okrywał tylko na spokojnie, a przy jakichś ruchach podciągał się do góry i … już nie okrywał.

Trochę powalczyliśmy więc w zwarciu, ale obiad jeszcze dawał znać o sobie, więc nasz zapał zgasł dość szybko. Jednak widok ciemnego trójkąta u Niny posunął mi myśl, aby zaproponować jej depilację owłosienia. Na początku nie chciała się zgodzić pod pretekstem, że późniejsze odrastanie jest bardzo kłopotliwe, ale w końcu poszliśmy do łazienki i wspólnymi siłami doprowadziliśmy do usunięcia tego runa. Wtedy Nina wyskoczyła z wanny i pobiegła do pokoju oglądać się w lustrze. Poszedłem za nią, przyglądnąłem się uważnie temu widokowi w lustrze i położyłem się spokojnie na tapczanie. A odwracając się do ściany rzuciłem tylko w jej stronę, że nie jestem pedofilem i z małolatami nie chcę mieć nic do czynienia, więc idę spać.

Wtedy Nina znów rzuciła się na mnie i powiedziała, że żadnego spania nie będzie. Oczywiście wiedziałem o tym, bo już w trakcie depilacji, którą to głównie ja przeprowadzałem, celowo, ale niby przypadkiem, dotykałem i drażniłem jej wrażliwe miejsca. No i widziałem jej reakcje. Natomiast moich ona nie widziała, bo przecież leżała w wannie, a ja klęczałem obok, więc moja męskość była poza zasięgiem jej wzroku. Teraz jednak zrzuciła ze mnie kołdrę i przekonała się, że… ja nie mam nic przeciwko. Ale to ją uspokoiło. Zajęła się spokojnymi powolnymi pieszczotami, a ja nie byłem dłużny. Tym razem nigdzie się nie spieszyliśmy. Nie da się ukryć, że brak owłosienia był bardzo podniecający, bo taki niecodzienny. Kiedy jednak zbliżaliśmy się do tego punktu od którego nie ma już odwrotu, Nina nagle oderwała się ode mnie i tylko cicho powiedziała, że jeszcze nie chce kończyć, bo potem zaśniemy. Chce, by tak jak teraz, trwało długo i jak najdłużej. Poleżała chwilę spokojnie, po czym wstała z tapczanu i wyszła z pokoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

121.

Wróciła rozpromieniona, z gitarą w ręku. Po prostu dopiero teraz sobie o niej przypomniała. A zapomniana gitara leżała spokojnie w pokoju Swietłany, która próbowała uczyć się grania.

Nina usiadła skromnie na brzegu tapczanu i zaczęła coś brzdąkać, sprawdzając nastrojenie strun. Po czym zaśpiewała jedną ze swoich piosenek. Słuchałem spokojnie do końca utworu, kiedy jednak umilkła, powiedziałem, ze nie podoba mi się, że śpiewa do telewizora, bo ja leżę za jej plecami i nie widzę jej biustu, który tak fikuśnie podryguje w rytmie uderzeń jej ręki w struny gitary. Popatrzyła na mnie, a potem weszła na tapczan i zrobiła to samo, co rankiem było udziałem Nataszy. Tyle, że teraz nie miałem slipek, a mój członek bezwstydnie sterczał do góry. Po chwili znalazł się w cieplutkim wnętrzu Niny, a ona siedząc spokojnie na moich biodrach wzięła do rąk gitarę i zaczęła znowu śpiewać. Ale spokój nie trwał długo. Po chwili jej biodra zaczęły się wiercić, a wszystkie mięsnie miednicy zaczęły pracować. Chciałem też trochę się uaktywnić, ale uspokoiła mnie gestem, leżałem więc spokojnie.

Nie znaczy to jednak, że nic nie czułem, bo wrażenia były nieziemskie. Gitara zasłaniała wprawdzie jej brzuch, ale rytmicznie, chociaż powolnie unoszone biodra odsłaniały co chwilę wejście do wygolonej szparki, a piersi falowały nad gitarą. Jednocześnie czułem, jak moją męskość coś ssie co chwilę i uciska delikatnie, jakby miała się oderwać i gdzieś wsunąć się daleko w rozgrzane wnętrze.

Nina nie przerywała śpiewania. Zaraz po jednej piosence zaczynała drugą i ten spektakl trwał. Wreszcie moje ucho usłyszało fałsz. Po prostu Nina straciła rytm. Zabrakło jej oddechu. A po chwili i granie i śpiew ustał. Rzuciła gitarę obok nas na tapczan i oswobodzone dłonie wpiła w mój tors. Poczułem ból, kiedy jej paznokcie wpiły się w moją skórę. Ale za to biodra przyspieszyły ruchy i po chwili z jej ust wyrwały się głośne jęki. Ale ja już nie czułem bólu, a po chwili też niewiele słyszałem. Czułem tylko jak strumień cieczy wytryskuje gwałtownie z mojej męskości i nie wiedziałem jak się w tej szczelinie mieści, bo biodra Niny całą siłą usiłowały wcisnąć mnie w po prostu w tapczan.

Kiedy odzyskaliśmy umiejętność oddychania, Nina tylko popatrzyła na mnie, a potem niemal bezwładnie zsunęła się ze mnie i położyła obok. Głowę wsparła na moim torsie i leżała spokojnie dłuższy czas. Wreszcie zapytałem, czy nie uważa, że powinna pójść do sąsiadów i powiedzieć, że tu ją nikt nie morduje, bo pewnie siedzą w mieszkaniach i się niepokoją po usłyszeniu takich wrzasków. Odburknęła tylko ze śmiechem, że nie pójdzie, bo sąsiadki będą jej zazdrościć i jeszcze mnie ukradną, więc nie ma zamiaru im ułatwiać tego. A po chwili dodała, że czegoś takiego, to nawet sobie nie wyobrażała, że chciała abym wszedł w nią aż do gardła i tam pozostał.

Przerwałem te rozważania proponując małego drinka. Zgodziła się z ochotą, ale ta krótka przerwa nie zatamowała jej wyobraźni. Po chwili kontynuowała, że podjęła decyzję, że tej cudownej części mojego ciała, która daje jej tyle radości, nie odda już nikomu. Że w najbliższym czasie kupi specjalną szkatułkę z malachitu, a gdy będzie się zbliżał termin mojego odjazdu do Polski, to po prostu odetnie mi ten fragment, którym jest zainteresowana, a mnie puści wolno. I to odcięte będzie przechowywać w tej szkatułce i używać, kiedy za mną zatęskni. Kiedy zapytałem, czy nie wolała by całości, odparła, że oczywiście by wolała, ale rozumie konieczność i istniejącą sytuację. Że długo ją to męczyło, ale teraz znalazła rozsądne (według niej) wyjście, więc powinno być wszystko w porządku.

No i w tym stylu dyskutowaliśmy sobie spokojnie popijając drinki. W końcu znowu zmęczenie dało o sobie znać. Jutro był normalny dzień pracy. Wprawdzie wczoraj na imprezie Janek mówił nam, że jesteśmy nadmiernie do przodu, że zbyt dużo wyprzedzamy inne firmy w zaawansowaniu robót, ale opierniczać się w wyraźny sposób nikt nam przecież nie pozwoli. A ciągłe zwracanie uwagi na wszystkie strony, aby nie podpaść nic nie robiąc, jest tak samo męczące jak i powolna praca. Więc już chyba lepiej pracować i nie stresować się bez potrzeby. I tak powodów do stresu nie brakowało i bez tego.

A swoją drogą, to strasznie dziwne, że wyprzedzamy wszystkich, ciągle balując i unikając pracy. To ile trwałaby budowa, jakbyśmy uczciwie pracowali???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

122.

Oj, jak nam się nie chciało rano wstawać! Nina wyłączyła budzik i leżeliśmy w ciepełku pod kołdrą, usiłując jeszcze dospać chociaż chwilkę. Ale nie było rady, trzeba było wstawać i jechać do pracy. Wprawdzie przy tych ostatnich chwilach na tapczanie coś się zaczynało w nas budzić, coś podobne do wczorajszych wyczynów, ale zegarek był nieubłagany. Chcąc zdążyć do pracy, musieliśmy sobie dać spokój z pragnieniami. Trzeba było poczekać do wieczora.

A na budowie praca nikomu się nie układała. W końcu wczoraj była niedziela i większość z nas miała prawo być zmęczona. No i należało podsumować cały weekend, bo nie widzieliśmy się przecież prawie całą dobę. Tak, że od rana praca posuwała się niespiesznie, za to biegania po pokojach było mnóstwo. Dopiero kiedy po piętrze poszedł sygnał, że bossowie weszli na obiekt, wróciliśmy do swoich zajęć.

No i nie obyło się bez nowości. Willy znowu rozdzielił nas z Niną i zabrał mnie z pokoju na korytarz. A do Niny przyszła Olga. Mało tego, kazał mi tapetować w skrzydle, gdzie nikogo z naszej firmy nie było, a kręcili się tylko elektrycy i faceci od wykładzin. Dobrze, że bywał też Staszek z mojego pokoju, to mogłem czasem otworzyć gębę. A poza tym została mi tylko normalna praca. No i dobrze, że nic nie kombinowałem, bo po pewnym czasie zauważyłem, że Willy wziął mnie pod swoją obserwację. Od czasu do czasu wystawiał głowę zza winkla i sprawdzał co ja robię. Cały czas nie wiedziałem czy jest na obiekcie, czy poszedł do kontenerów, bo tu ogólne wieści z „obserwacji zaokiennej” prowadzonej przez malarzy nie dochodziły. Musiałem więc cały czas mieć się na baczności.

Wreszcie brakło mi tapety, więc poszedłem przynieść rulon. No i w powrotnej drodze trafiłem na Willego, który wracał właśnie znów na budowę. Już otworzył usta, aby coś mi powiedzieć, ale zobaczył co niosę w rękach i zamilkł. Tym niemniej gest który zrobił w chwili kiedy mnie zauważył był bardzo wymowny. Musiałem ciągle na niego uważać, a przecież chwilami już o tym zapominałem. To było niebezpieczne, bo najwyraźniej nie darował mi jeszcze i ciągle czekał aż dam mu pretekst do wyrzucenia mnie z budowy.

Dopiero po obiedzie malarze zaobserwowali, że obaj z Manfredem wyjechali z budowy. W takich sytuacjach nie mieli zwyczaju wracać, więc można sobie było pozwolić na luz. Poszedłem więc do Niny, zorientować się w nowościach. A trochę tego było. No bo Nina oczywiście nie utrzymała języka za zębami i pochwaliła się dziewczynom, że wczoraj pozbawiłem ją runa pod brzuchem. No i wymyśliła, że mamy talent fryzjerski, więc otworzymy prywatny zakład strzyżenia podbrzuszy. I damski i męski. Przy czym ja będę pozbawiał owłosienia panie, a ona panów. Możemy również modelować, wycinać wzorki itp. Tyle, że ona będzie mnie pilnować, abym zajmował się wyłącznie owłosieniem i niczym innym.

Tak więc główne tematy rozmów po południu zeszły dzisiaj w okolice dolnych części brzucha. A że towarzyszyła temu mało skrywana konsumpcja alkoholu, więc otwartość dyskutantów z czasem rosła. Dziewczyny dawno porzuciły rezerwę wobec nas - Polaków, przejawianą na początku wspólnej pracy. Teraz ochoczo brały udział w takich rozmowach i też trochę wypijały. Tyle, że od dzisiaj twierdziły, ż muszą zwracać uwagę na Arka, żeby się znowu nie zgubił.

Na ich miejscu też bym zwracał uwagę. Arek był młody i przystojny, jednak dla nich za młody, no i żadna z tych na budowie tak konkretniej, to nie interesowała. Ciągle szukał coś dla siebie, ale nie mógł znaleźć. No więc miały nadzieję. A jeszcze kilka wolnych zostało.

Do końca pracy zostało nie więcej niż dwie godziny, kiedy postanowiłem odnaleźć Staszka. Poszedłem na swój korytarz, no i szczęśliwie, Staszek był na miejscu. Poprosiłem go o klucz do jakiegoś wykończonego pokoju. Akuratnie miał przy sobie i dał mi bez problemów. Zapytał tylko po co mi potrzebny. Odpowiedziałem, że właśnie po TO. Do końca nie wierzył, ale kiedy poszedłem po Ninę i idąc do tego pokoju przeszedłem obok niego, aż otwarł usta ze zdumienia.

Ja oczywiście nie mówiłem Ninie po co idziemy. Poszedłem tylko tam do niej do tapetowanego pokoju i poprosiłem, żeby poszła ze mną, bo chcę jej coś pokazać. Więc bez słowa ze mną poszła. No a kiedy otworzyłem pokój i weszliśmy do środka, wtedy zatrzasnąłem zamek i powiedziałem, że chcę jej pokazać jak to się robi na hotelowym dwuosobowym tapczanie. Nina roześmiała się no i udawała oburzenie, że jestem podstępny, ale nie przeszkodziło to jej się rozebrać, no i po chwili protesty umilkły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mam nastroju na pisanie...

ale obiecuję poprawę, bo teraz na wsi mam juz komputer, to może cosik spłodzę (?) przez weekend... :D

 

jak to "spłodzę"? Przecież to jest "Pamiętnik znaleziony..." nie trza nic płodzić. :D Przepisuj i tyla! :lol: :lol:

 

przecie już wyjasniałem, że tak na surowo to się nie nadaje do druku i trza to opracować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mam nastroju na pisanie...

ale obiecuję poprawę, bo teraz na wsi mam juz komputer, to może cosik spłodzę (?) przez weekend... :D

 

jak to "spłodzę"? Przecież to jest "Pamiętnik znaleziony..." nie trza nic płodzić. :D Przepisuj i tyla! :lol: :lol:

 

przecie już wyjasniałem, że tak na surowo to się nie nadaje do druku i trza to opracować...

 

dawaj jak jest :D :D , będzie szybciej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...