Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiętnik znaleziony w Moskwie


retrofood

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

..... i tak co rok ....czekac nam kaze....ach jeszcze dziesiec lat i moze napisze do konca. :wink:

 

kurde, jeszcze to ktoś czyta? :o

no fakt, zaniedbałem się, ale byłem ostatnio w lesie i za drwala robiłem... (może będzie kiedyś "Siekierezada 2" ? :D). Znaczy, narąbałem się, narżnąłem i nabudowałem. Walenia nie było. Wszystko stoi jak należy. To jest ściąłem drzewa, naciąłem desek, ułożyłem je i zbudowałem dach nad nimi. Stoi mimo wiatrów.

Pewnie po Świętach dopiero wrocę do tematu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja tutaj pędzę na łeb na szyję!

 

Powiedziałam -nie przeszkadzać -idę zobaczyć co u Niny i Sławka :wink:

Już mój, co go wciągnęłam też dopytuje i co dalej ?

 

A Tutaj dalej nietttttttt :evil:

 

retrofood - nu nie masz sumienia -to tak jak przerywany sex :-? :lol:

 

Pewnie po Świętach dopiero wrocę do tematu

 

:o :o :o :cry:

 

Straszne rzeczy! Straszne rzeczy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Retro ... z życzonkami żech do Ciebie przylazła....

 

Niech świąteczne życzenia mają moc spełnienia,

te całkiem błahe i te ważne,

te dostojne i te ciut niepoważne,

niech się spełnią.

 

daggulka

 

http://toska82.blox.pl/resource/Widokowki_swiateczne__nastroj_swiateczny__zdjecia_1557.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood...

 

Ja tylko przypominam, że święta już the end... Nu chyba, że te prawosławne to tydzień jeścio! :lol:

 

Czekam grzecznie na ciąg dalszy... juz MÓJ chłopina dopytuje się czy Sławek dalej z Niną? A tutaj cisza...

 

retrofood to czekamy :wink: :D

 

Do Boju!!!!

 

хачу тобе напомнит што ужэ празники акоинчилы нада далше писап што там у нины .... :wink: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

156.

Zmilczałem tylko, bo ja znajomością całej Polski nie mogłem się wykazać. Trochę ciekawych miejsc odwiedziłem, ale daleko nie wszystkie. Bo nie miałem piętnastu lat do dyspozycji. A poza tym coś mnie piknęło wtedy... od kiedy to oficerom pozwalano tak swobodnie jeździć po całej Polsce... No i zrozumiała teraz stawała się również świetna znajomość niemieckiego...

Spokojnie wypiłem herbatę, zjadłem precla i szczerze podziękowałem, bo były naprawdę smaczne, po czym wróciłem do pracy. Jeszcze kilka pasów i zakończyłem drugą ścianę. Trzeciej wolałem nie zaczynać, żeby Willy jutro się nie wkurzył, że zawyżam poziom. Było wpół do szóstej, kiedy poszedłem na kuchnię i pożegnałem gospodarza. Jechałem do domu.

 

Nina czekała na mnie. Nic ciekawego się dzisiaj nie dowiedziała, ale nie miała zbyt zawiedzionej miny. Powiedziała, że po prostu na nic nie liczyła. Więc ja w rewanżu opowiedziałem jej historię dzisiejszego przedpołudnia. A kiedy doszedłem do słów Willego, że ich kierownictwo zastrzegło sobie niezatrudnianie pracownic bez ich pośrednictwa, to dopiero wtedy się wkurzyła. Powiedziała, że owszem, zna od dawna szefa tej firmy, ale nigdy nie była ich pracownicą. Tutaj dała się namówić do figurowania oficjalnie, bo chciała poznać coś nowego, pracę dla zagranicznej firmy i nowe technologie, a jemu strasznie zależało na propagandzie, że ona u niego pracuje. Tyle, że nie było jej oficjalnie na liście płac, szef po prostu rozliczał się z nią na lewo, płacąc jej znacznie więcej niż pozostałym dziewczynom. Ale skoro taki z niego numerant, to ona kończy z nim znajomość i nigdy nie będzie już z nim pracować.

To zmieniało trochę postać rzeczy. Okazywało się, że Nina, tak samo jak Tatiana, nie podlega restrykcjom umowy i nie musiała być zwalniana razem z innymi. Byliśmy tak podekscytowani nową sytuacją, że nawet kolację, którą Nina przygotowała nie szczędząc starań, potraktowaliśmy jakoś tak bez apetytu, chociaż miała być niby bardziej uroczysta. Postanowiliśmy najpierw zadzwonić, a potem nawet pojechać do Janka i spróbować dowiedzieć się coś konkretnego. Janek był facetem konkretnym, nie rzucającym słów na wiatr i jeśli coś można było zrobić, to wierzyłem, że na niego można było liczyć.

Ale kiedy zadzwoniłem do hotelu, to Janka nie było. Był natomiast Zbyszek. Powiedział, że Janka nie należy się spodziewać w najbliższym czasie, a on siedzi w pokoju z Tatianą. No to zamiast jechać tam, zaprosiliśmy ich tu do nas. Niech obejrzą nowe lokum. A poza tym nie zmarnuje się kolacja, przygotowana takim staraniem Niny.

Żeby goście nie krążyli po okolicy, wyszliśmy do metra. Z Oktiabrskiej do Paweleckiej, to rzut beretem. Nina zjechała na dół na peron, ja zostałem przy wejściu, sprawdzić jeszcze zaopatrzenie kiosków. Ale nawet nie zdążyłem zrobić pełnego obchodu, kiedy cała trójka była już obok mnie. No i zaczęli mnie popędzać, bo mróz szczypał w uszy. Doszedłem więc do wniosku, że wszystkiego wystarczy i poszliśmy do mnie.

Jak to ładnie brzmi: do mnie! Jeszcze się za bardzo nie przyzwyczaiłem, że to moje mieszkanie, Nina tu bardziej gospodarzyła niż ja, ale to ładnie tak sobie pomyśleć. I jeszcze wiedzieć, że żaden cieć nie będzie nam przeszkadzał w wejściu.

A moim gościom kwatera się spodobała. Kiedy tylko zrzucili wierzchnią odzież, od razu obeszli cały "teren", by później nie błądzić, no i zasiedliśmy do stołu. Wszyscy mieliśmy mnóstwo rzeczy do opowiadania. Zbyszek w zasadzie potwierdził to co mówił Willy, bo to samo przekazywał mu Janek. Zresztą, to Tatiana była najlepszym dowodem, że coś jest na rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

157.

Widziałem, że Nina, chociaż niby jako gospodyni, grała tutaj pierwsze skrzypce, ale wyraźnie zazdrościła Tatianie tej trochę stabilniejszej sytuacji. No, ale w tych damskich rozgrywkach, nie byłem najlepszym pomocnikiem. Jak dotąd, Zbyszek znacznie więcej pomagał Tatianie w różnych sytuacjach, niż ja Ninie. Na odwrót, to Nina więcej mi pomagała. Tyle, że Zbyszek miał Janka na codzień, a ja tylko od czasu do czasu.

W miarę wypitej wódki, wszelkie anse poszły w kąt. Bawiliśmy się jak za najlepszych czasów, precz odrzucając bieżące problemy. W końcu nawet mojego powrotu z ruskiej ciupy nie było kiedy normalnie uczcić. Więc piliśmy jakby świat miał się jutro kończyć. Obydwie dziewczyny ululały się równo z nami i kiedy ktoś wreszcie zapytał która jest godzina, to wyszło na jaw, że pora jest strasznie późna i metro już zamknęli. Nina miała jeszcze tyle przytomności umysłu, że pościeliła gościom wersalkę, a my poszliśmy spać na tym skrzypiącym żelaznym łóżku. I tyle pamiętam.

Rano obudziła nas Tatiana. Oni nie mieli tyle czasu co my. Nina wprawdzie też musiała wstać, żeby ich wyprawić od razu do pracy, ale przecież potem zostawała i mogła odpocząć. Chociaż może "odpocząć" to nie jest najlepsze słowo, ale przecież, jako niepracującej, przynajmniej w tej chwili nie groziło natychmiastowe zwolnienie z pracy. Ja też się obudziłem, ale było mi zbyt ciężko, aby się podnosić. A w dodatku o tej porze??? Było dopiero tuż po szóstej! Goście zresztą wcale nie wymagali mojej obecności przy pożegnaniu. I byłem im za to wdzięczny.

Kiedy zostaliśmy sami, miałem ponad godzinę na zebranie się w garść i dojazd do Willego. Szybka łazienka, potem kawa i skromne, ostre śniadanie, trochę przywróciły mi siły. Z Niny natomiast wyszło powietrze. Okazało się, że sprężyła się tylko dlatego, żeby pokazać Tatianie jak jest zdrowa. Ale więcej nie dała rady. Strasznie mnie to rozśmieszyło i kiedy trochę pokpiwałem sobie z niej, to zebrała ostatki sił i rzuciła się na mnie. Skończyło się to oczywiście w łóżku. Na to jeszcze dobyliśmy resztę energii. Tyle, że teraz, to ja grałem pierwsze skrzypce, a Nina nawet nie próbowała mnie ujeżdżać. Ale i tak była zadowolona i szczęśliwa.

Dziś była sobota. Ale cóż. Nawet skacowany i wymęczony „zapasami” z Niną, musiałem powlec się do hotelu, do Willego, chociaż ochotę na to miałem taką jak pies na trawę. Nie było jednak wyjścia. Ubrałem się i poszedłem.

Chłód poranka orzeźwiał, ale do metra daleko nie było. A w metrze z kolei gorąco, co w tym stanie mojego zdrowia nie było zbyt korzystne. Język od razu przysechł mi do podniebienia, śliny w ustach nie miałem ani kropli i szybko musiałem rozpinać kurtkę, bo zaczynałem się pocić. Byłem tak słaby, ze nogi uginały mi się w kolanach. A tu mimo soboty, o wolnym miejscu siedzącym w wagonie, można było tylko pomarzyć. Podróż jednak nie trwała długo, po kilkunastu minutach wchodziłem już do hotelu.

Willy tradycyjnie siedział na łóżku z puszką piwa w ręce. I tradycyjnie Zenek dotrzymywał mu kompanii. Kiedy zobaczył mnie w drzwiach, bez zbędnych słów wyjął puszkę z lodówki i rzucił w moją stronę. Złapałem bez problemów i bez ociągania się, otwarłem a potem od razu wypiłem całą zawartość. I dopiero wtedy rozejrzałem się dokładniej po pokoju.

Willy był w stanie już nieciekawym. Na pierwszy rzut oka było widać, że najlepszy dla niego byłby sen. Ale próbował się trzymać. Zenek natomiast był w zasadzie trzeźwy. Od razu mi powiedział, że czekał tylko na mnie, bo bał się Willego zostawić samego. Willy pił podobno od wczoraj, trochę wieczorem się przespał, ale potem późno się obudził i do teraz siedzi i cały czas powoli pije piwo.

Byłem w kropce. Nie wiedziałem co mam robić. Przecież trzeba było iść na obiekt. A tu mało że muszę iść sam, to nawet nie mam jak! Przedstawiłem Zenkowi sytuację. Też nie wiedział jak z tego wybrnąć. Stwierdził, że iść musi, bo Manfred kazał mu tylko coś załatwić z administracją, więc do ósmej ma usprawiedliwione, bo oni tu od ósmej pracują. Ale teraz nie może za wiele się spóźnić, bo Manfred mu zapowiadał, że ma szybko wracać na budowę, a jak nie to mu klejnoty poobrywa. Doszliśmy do wniosku, ze nie ma wyjścia, muszę zostawić Willego samego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...