Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiętnik znaleziony w Moskwie


retrofood

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 1 month później...

Kurcze, znalazłem wreszcie ulubioną piosenkę Niny, muszę ją wkleić, bo zapmnę gdzie jest... :D

 

Истина

 

Этот город называется Москва.

Эта улица, как ниточка, узка.

Эта комната - бочонок о два дна.

И сюда приходит женщина одна.

 

Меж ключиц её цепочка мёрзлых бус,

он губами знает каждую на вкус,

он снимает их, как капелькa с листа,

а она стоит, как девочка чиста.

 

Это чёрт её придумал или Бог?

Это бредил ею Пушкин или Блок?

И кому была завещена в века

эта бронзовая тонкая рука?

 

Эти тёмные печальные зрачки

открывали все затворы и замки.

Ей доступны все дворцы и все дома -

это входит в двери Истина сама.

 

Изгоняли её с тронов короли.

Увозили в кругосветку корабли.

Оставалась караулить берега

ложь - любовница, распутница, деньга!

 

А она ломала руки, как лучи,

и срывала цепи бусинок с ключиц,

и лежали они, весом в шар земной,

на прямых ладонях Истины самой.

 

Этот город называется Москва.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedna...

 

Друзья уходят как-то невзначай...

 

 

Друзья уходят как-то невзначай,

Друзья уходят в прошлое, как в замять.

И мы смеемся с новыми друзьями,

А старых вспоминаем по ночам,

А старых вспоминаем по ночам.

 

А мы во сне зовем их, как в бреду,

Асфальты топчем юны и упруги,

И на прощанье стискиваем руки,

И руки обещают нам: "Приду".

И руки обещают нам: "Приду".

 

Они врастают, тают в синеву,

А мы во сне так верим им, так верим,

Но наяву распахнутые двери

И боль утраты тоже наяву.

И гарь утраты тоже наяву.

 

Но не прервать связующую нить.

Она дрожит во мне и не сдается.

Друзья уходят - кто же остается?

Друзья уходят - кем их заменить?

Друзья уходят - кем их заменить?..

 

...Друзья уходят как-то невзначай,

друзья уходят в прошлое, как в замять,

И мы смеемся с новыми друзьями,

А старых вспоминаем по ночам,

А старых вспоминаем по ночам.

 

A i chwyty przy okazji :D

 

Am Dm E7 Am

Друзья уходят как-то невзначай,

Dm G С

Друзья уходят в прошлое, как в замять.

Dm G С Gm-Am

И мы смеемся с новыми друзьями,

Dm E7 F

А старых вспоминаем по ночам,

Dm E7 Am

А старых вспоминаем по ночам.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
  • 4 weeks później...

Jak to wyprowadził się:confused::jawdrop::o

 

Ja tutaj usycham, zachodze w głowę co dalej z tymi bohaterami...

 

Eeeeeeeeeeee autor zahaczył o urlop, wolne, wczasy itp. Albo do Moskwy pojechał żeby napisać NAM dalszą część.:wave:

 

W takim tempie, to mam nadzieję, że dożyję końca tego dziennika.:bash:

 

Retrofooddddddddddddddddddddddddd hop hop :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
  • 3 weeks później...
  • 4 months później...

A ja coś znalazłem na innym forum...

 

 

158.

Była jeszcze sprawa Niny. Poprosiłem Zenka, by wytłumaczył Willemu, jaka jest sytuacja Niny i powiedział mu, że skoro zostaje w hotelu, to niech chociaż przyjmie Ninę do pracy, bo tego mieszkania do wyjazdu nie skończę. No i Zenek zaczął rozmowę z Willym. Na początku Willy kręcił głową i protestował, że to niemożliwe. Jednak Zenek kilkakrotnie powtórzył, że Nina nie była zatrudniona w firmie i porozumienie nie obowiązuje jej tak jak Tatiany. Wreszcie Willy przerwał wywody Zenka. Powiedział, że spróbuje zorientować się co można w sprawie zrobić i zapytał mnie, czy mam z Niną kontakt. Kiedy potwierdziłem, to zapytał jeszcze czy idę do pracy na mieszkanie. Znów potwierdziłem. Wtedy powiedział, żebym w poniedziałek przyszedł tu do hotelu z Niną, a teraz żebym szedł na obiekt. On musi się przespać.

Było jasne, ze nie chce mnie już oglądać. Zabrałem kurtkę i wyszedłem z numeru. W hallu usiadłem na stojącym tam fotelu i czekałem na Zenka. Wyszedł gdzieś po pięciu minutach. Był zadowolony, bo z Willym poszło mu łatwiej niż się spodziewał. Willy poszedł grzecznie do łóżka i chyba do popołudnia będzie spał. Ja z kolei miałem nowinę dla Niny. I to taką, że nawet kac już mi tak nie dokuczał. Więc kiedy w metrze rozstałem się z Zenkiem, bo jechaliśmy w przeciwnych kierunkach, postanowiłem wrócić do mieszkania, aby pocieszyć trochę Ninę. Po co miała zamartwiać się cały dzień.

Nina spała, ale chyba niezbyt mocno, bo kiedy po zapukaniu zawołałem za drzwiami, szybko podbiegła i otworzyła drzwi. Nawet nie zdejmowałem kurtki, tylko jej wszystko opowiedziałem. Ucieszyła się, ale jakoś tak bez większej wiary w powodzenie tej szansy. A może to zmęczenie nie pozwalało jej na optymizm?

Szybko się pożegnałem, bo czas leciał, umówiliśmy się tylko, że wieczór będzie czekała na mnie i potem pojedziemy do niej, bo jak powiedziała, trochę w końcu wypada pomieszkać i we własnym domu.

W metrze nie było jeszcze luźniej, ale trochę mi przeszło. Na mieszkanie dotarłem już prawie w dobrej formie. Mróz pomagał w tym niemało, bo trzeba się było energicznie ruszać, żeby nie zmarznąć, a i piwo, które wypiłem po wyjściu z metra pozwoliło trochę uzupełnić brak wilgoci w organizmie.

Mój gospodarz czekał niewzruszony. Ani słowem, ani gestem nie dał poznać, że jest zniecierpliwiony, ani zdenerwowany moim późnym przybyciem, no i przyjściem samotnym. Wyszedł tylko do drzwi, aby mi otworzyć, przywitał się spokojnie i taktownie, po czym o nic nie pytając, wrócił do swojej kuchni. Nie miałem wątpliwości, że jednak wcześniej dokładnie obejrzał stan ścian, więc bez zwłoki zabrałem się do tapetowania. Bez zwłoki, ale i bez pośpiechu. W mieszkaniu było bardzo ciepło, więc przyspieszanie tempa groziło wysuszeniem organizmu. Miałem wprawdzie ze sobą butelkę z wodą mineralną, ale alkoholu żadnego ani kropli. Więc nie było się czym wzmacniać. Musiałem przetrwać w takich warunkach jakie były.

Mimo powolnego tempa, klejenie szło nieźle. Nie robiłem przerw, bo nie było po co, to i postęp robót był widoczny. Gdybym ciągnął do siódmej, jak należało, to ścianę bym zakończył. Ale podczas picia herbaty, na którą dzisiaj gospodarz też mnie zaprosił, zapytał wprost, czy czasem dzisiaj tak przy sobocie nie będę kończył wcześniej pracy. Nie wiedziałem co to za podchody, więc odpowiedziałem wymijająco, że zobaczę jak będzie szło. Wtedy odparł, ze całkiem śmiało mogę zakończyć dzień dzisiejszy wcześniej, jeśli tylko chcę.

Dwa razy nie trzeba mi było tego powtarzać i gdy dochodziła piąta, zameldowałem mu, że na dzisiaj kończę. Umyłem się co nieco, przebrałem i pożegnaliśmy się do poniedziałku.

Nina była w mieszkaniu. Zjedliśmy tylko co nieco, bo mówiła, że z tego wszystkiego, to cały dzień nie jadła, no i pojechaliśmy do niej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

159.

Wieczór u Niny był bardzo typowy. Czyli pooglądaliśmy trochę program telewizyjny i poszliśmy do łóżka. Jednak później, kiedy obydwoje leżeliśmy nasyceni sobą i zaspokojeni, ze zdziwieniem odkryliśmy, że żadne z nas nie zasypia. Spać się nam nie chciało. No i powoli, powoli, zaczęliśmy rozmawiać o tym, co nas gnębi. U Niny, oczywiście, była to praca. Oczywiście, bez trudu mogła znaleźć pracę w jakiejś rosyjskiej firmie. Ale za tamtą płacę wyżyć byłoby trudno. Więc nie bardzo wiedziała co ma robić. A jeszcze nierozerwalnie z tym, łączył się mój, już niezbyt odległy, wyjazd do Polski. Zorientowałem się, że Nina robi się coraz bardziej zazdrosna i niespokojna, chociaż stara się to ukryć. Już kilka razy, niby przypadkowo, bawiąc się w łóżku moimi genitaliami, powiedziała, że utnie mi to wszystko przed wyjazdem do Polski i pozostawi dla siebie. A teraz powiedziała to jeszcze wyraźniej, że owszem, zgadza się na mój wyjazd, ale w wersji, powiedzmy, niekompletnej. Niby to wszystko było tonem żartobliwym, ale zaczynałem się już zastanawiać, co z tym fantem zrobić. Tym bardziej, że martwiła mnie jeszcze jedna sprawa. Otóż Artur zbyt dużo o mnie wiedział, o tym wszystkim co się tutaj działo, a sam ciągle był „bezgrzeszny”, bo nie miał tu dziewczyny. Ja ciągle nie miałem na niego „haka”. I nie bardzo wiedziałem, jak doprowadzić do stanu równowagi, takiej jak pomiędzy atomowymi mocarstwami, gdzie bomby się nie używa, bo się wie, że druga strona też ją ma. U nas nie było równowagi i Artur mógł w Polsce wypaplać za dużo. Przy czym bezkarnie. No i skoro Nina sama poruszyła temat mojego wyjazdu, to podzieliłem się z nią tymi moimi wszystkimi wątpliwościami.

Nina potraktowała sprawę bardzo poważnie. Widziałem od razu, że żarty się skończyły. Milczała chwilę, a potem spokojnie mi powiedziała, że ma znajomą, która pasowała by do Artura. Ładna dziewczyna, młoda, inteligentna… no i z tego co wie, ty obecnie chyba sama. I że trzeba zorganizować imprezę z nimi obojgiem… Nagle wstała gwałtownie z tapczanu i podeszła do telefonu. Mimo późnej pory wybrała jakiś numer i po chwili usłyszałem, że wesoło rozmawia z jakąś Tatianą. Nie wszystko rozumiałem, co Nina mówiła, bo co chwilę wybuchała śmiechem, a ja starałem się nie podsłuchiwać, ale po chwili zakryła dłonią słuchawkę i zapytała mnie, czy jutro, na Paweleckiej, możemy się spotkać z Tatianą. Nie miałem nic przeciwko temu, więc tylko skinąłem głową potakująco. Nina jeszcze chwilę podśmiewała się do słuchawki, po czym zakończyła rozmowę. A kiedy odłożyła słuchawkę, to aż roześmiała się głośno, zacierając ręce i zaczęła mi opowiadać o Tatianie. Że jest naturystką, że się widziały ostatnio w lecie i że jest wolna. Jutro mają się zdzwonić około południa, aby ustalić konkretną godzinę spotkania.

Natychmiast zapytałem, dlaczego dopiero teraz przyznaje się do takich znajomości. Odpowiedziała bez skrupułów, że to ze względu na moją wydolność. Tej Tatianie trzy razy dziennie nie wystarcza i mógłbym się zatrachać na śmierć. I powinienem to docenić, że sama to mi daje chociaż czasem odetchnąć…

Po smutnej Ninie nie było śladu. I zamiast spać, to urządziliśmy sobie jeszcze małe drinkowanie, zakończone demonstracją Niny, jak wyglądałbym przy Tatianie. Dosiadła mnie akuratnie, ale rozśmieszała tak, że nie czułem nawet śladu podniecenia, więc moja zwiędnięta męskość zupełnie nie chciała się rozwinąć. Nina w końcu dała mi spokój, ułożyliśmy się grzecznie obok siebie i grubo po północy zasnęliśmy.

 

Kiedy obudziłem się rano, nikogo nie było w pokoju, telewizor był włączony a drzwi wejściowe otwarte. Z kuchni dochodziły odgłosy krzątania się Niny. Spojrzałem na budzik. Było po jedenastej. Szybko się zerwałem i poszedłem do łazienki. Po kilku minutach mogłem się ubierać. Zajrzałem do kuchni.

Nina kończyła gotować obiad. Powiedziała, że jeszcze nie dzwoniła do Tatiany, ale planuje umówić się na piątą po południu. Zgodziłem się z nią, że to odpowiednia pora. Mieliśmy czekać na stacji Pawelecka, przy wyjściu z metra.

Potem do kuchni przyszła Swietłana. Pewnie obudziły ją rozchodzące się po mieszkaniu zapachy. Nie przeszkadzałem im, poszedłem do pokoju pooglądać telewizję. Nina właściwie nawet tu nie zaglądała, zawołała mnie dopiero kiedy mieliśmy jeść obiad.

A po obiedzie, trochę odpoczynku i pojechaliśmy do mnie. Połączenia nam ułożyły się znakomicie, tak, że na Paweleckiej byliśmy trochę przed czasem i udało nam się spokojnie zrobić niezbędne zakupy, zanosząc je do mnie. A potem wróciliśmy do stacji metra.

 

 

 

 

No i tyle, wincy ni ma...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jeden zdybałem...

 

 

160.

Było nawet dość ciepło, znaczy cieplej niż jeszcze kilka dni temu. Dało się wytrzymywać, przebywając na zewnątrz. Nina umawiała się z Tatianą na powierzchni, a nie pod ziemią w metrze, więc teraz starannie pilnowała wyjścia, bo ja przecież nie znałem tej dziewczyny. Nie było sensu, abym ślepił w stronę tłumu wylewającego się z drzwi wyjściowych. Zostawiłem więc Ninę samą, w niezłym punkcie obserwacyjnym i poszedłem pooglądać wystawy kiosków. Kupiłem przy okazji jeszcze trochę jakichś ciastek i krakersów, oraz napoje, bo przedtem mieliśmy sporo ciężaru i nie chcieliśmy się zbytnio obciążać.

Kiedy podchodziłem do miejsca, gdzie zostawiłem Ninę, zobaczyłem, że właśnie obściskuje się z jakąś laską, w długim ciemnym płaszczu. Podszedłem bliżej i Nina szybko mnie zauważyła. Przedstawiła nas wzajemnie i miałem możliwość popatrzenia na Tańkę z bliska.

Prezentowała się nawet lepiej niż w opowiadaniach Niny. Była wysoką, szczupłą brunetką, z dość krótkimi włosami, o miłym, sympatycznym wyrazie twarzy i śnieżnobiałych, równiutkich, regularnych zębach. Bardzo ładna dziewczyna. Już wiedziałem, dlaczego Nina wcześniej mnie z nią nie poznała… Miała rację. Oj warta była grzechu Tatiana, warta…

Zapytałem jej od razu co pije, czy ma jakieś życzenia. Zupełnie swobodnie i na luzie odpowiedziała, że pija tylko szampana i wódkę, a kiedy zapytałem o wino, to zdecydowanie odmówiła.

Musieliśmy jeszcze się chwilę zatrzymać, bo szampana w mieszkaniu to miałem chyba tylko butelkę, ale dokupiłem jeszcze dwie, podzieliliśmy się trochę zakupami i poszliśmy do mnie.

 

Tania okazała się świetnym i wesołym kompanem. Pracowała jako inspektor w urzędzie skarbowym, ale to co miała na sobie, czyli jak była ubrana, wcale jakoś o tym nie świadczyło. Z gazet znałem wysokość zarobków pracowników administracyjnych w Moskwie. A Tania – można powiedzieć – była ubrana w zarobki z dwudziestu lat. Co najmniej. Nawet Nina przy niej wyglądała tak trochę średnio. Kiedy później, jak już mieliśmy trochę w czubie, zapytałem ją o to wprost, roześmiała się i krótko odpowiedziała, że trzeba sobie jakoś w życiu radzić.

Później, opowiadała o swoich naturystycznych imprezach, o plaży w Sieribrianym Borze i o wyspie dla naturystów na rzece Moskwie, a potem umówiliśmy się, że będzie następna impreza i przyniesie na nią swoje zdjęcia z tej i innych plaż naturystycznych.

Wtedy Nina opowiedziała jej o moich obawach związanych z powrotem do Polski i o Arturze. Tatianę to trochę zgasiło. Raczej nie była zachwycona opowieścią, coś podejrzewała. Pewnie nie mieściło jej się w głowie, że 23-letni, przystojny facet, nie mógł przez prawie 3 miesiące znaleźć sobie w Moskwie dziewczyny. Pewnie zastanawiała się jaki ma feler. A ja wiedziałem, że nie ma sensu jej przekonywać, że facet nie ma tego „felera”. Po prostu jest za młody do naszego towarzystwa, albo dokładniej: dotąd był za młody.

Ale Tatiana też specjalnie nie oponowała. Tym bardziej, że obydwoje z Niną prosiliśmy ją tylko o jedno: żeby przyszła na imprezę, którą tu zorganizujemy.

 

Ja nie kryłem przed nią, że mnie osobiście to się bardzo podoba, ale tylko wtedy, gdy Nina nie mogła tego zobaczyć. Po prostu po paru godzinach zachowywaliśmy się jak starzy znajomi, niby przyjacielsko trącając się a to dłońmi, a to pod stolikiem nogami… a to wstawaliśmy, żeby przy dość cichej muzyce potańczyć… Nina nie mogła protestować. Po pierwsze, sama mnie namawiała, żebym był miły wobec Tańki, bo to „jeszcze nie zechce przyjść”, a po drugie – Nina była tu gospodynią i często wychodziła do kuchni. I wielu rzeczy nie widziała. A ja gdzieś w środku imprezy zorientowałem się, że Nina z Tatianą są zwykłymi znajomymi, jakich wiele. Ich znajomość nie jest wcale zażyła. I Tatiana raczej nigdy się Ninie nie przyzna, gdyby coś trzeba było ukryć.

Ale na razie nie trzeba było nic ukrywać. Bo niczego nie było. Wprawdzie z Tańką nawet pocieraliśmy się trochę nosami i nawet wsunąłem rękę pod jej bluzkę na plecach, pozwalając sobie na ich delikatne podrapanie, ale po pierwsze: nosiła dzisiaj biustonosz, co mnie trochę zniechęciło, a po drugie zorientowałem się, że Nina coś wyczuła i potem miałem się już na baczności. Wolałem nie ryzykować. Lepsza Nina w garści niż Tańka w jakichś planach… Chyba nie mam już czasu. Trzeba ją odstąpić młodzieży…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...