Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiętnik znaleziony w Moskwie


retrofood

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Seks ze zwłokami to chyba zboczenie zwane nekrofilią. :o :evil: :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42.

Na stołówce znów panowało ożywienie, ale teraz związane głównie z podchodami chłopaków do innych dziewczyn. Podchodziły one niektóre do naszego stołu i pytały Niny, czy to prawda, że znowu z Olgą wybierają się do nas. Nina śmiejąc się potwierdzała, mówiąc, że idą ze mną, bo musimy sobie jeszcze spokojnie parę spraw o tapetach wyjaśnić. A w pracy nie ma warunków, bo ... się pracuje. Dowcip się spodobał, chłopaki go podchwycili i zaraz cała grupa o niczym innym nie mówiła, tylko o konsultacjach w sprawie tapetowania. Nie wiem dalej jak te inne negocjacje się toczyły, bo poszliśmy z powrotem na budowę, oczywiście zahaczając o sklepik babuli i robiąc zaopatrzenie na teraz i na jutro. Było to wygodniejsze niż po obiedzie, bo teraz było ciemno na bramie, no i ruch oficjeli mniejszy, więc wszelkie wypukłości kombinezonów nie rzucały się tak w oczy.

Po kolacji pracy było niewiele. To znaczy była, ale... zmusić się do zrobienia czegoś było raczej trudno. Dzisiaj tym bardziej, bo załoga była bardziej ożywiona i coraz to ktoś wpadał do naszego pokoju zapytać Niny, czy nie pomoże ugadać jeszcze jakiejś koleżanki. Ale Nina stwierdziła, że oprócz Tatiany, która pracowała ze Zbyszkiem, żadnej z nich wcześniej nie znała, A Tatiana barem chyba nie zainteresowana, bo Zbyszek u nas nie mieszkał. Wreszcie przyszła pora zakończenia tego markowania i z ulgą zakończyliśmy dzień pracy.

Dzisiaj już nie kryliśmy się przed chłopakami. Razem całą grupą dobrnęliśmy do hotelu, no i niespodzianka. Nina z Olgą uprzedzone, jak mają przejść obok ochrony, spokojnie sobie poradziły. Nikt nie wołał przepustek ani innych dokumentów. A to zawsze oszczędzało trochę czasu, który można było przyjemniej wykorzystać.

Na piętrze chłopaki rozbiegli się po pokojach, a my we czwórkę, bo z Arturem, poszliśmy do siebie. Dziewczyny zajęły łazienkę, a my we dwóch, delikatnie zaczęliśmy spożywać po odrobince z ogromnej butli „pasaszok-a”. Kiedy krzyknąłem za dziewczynami, czy nie chcą się napić „pasaszoka” odkrzyknęły, że absolutnie nie i zapytały dlaczego je obrażamy.

Kiedy Nina wróciła do pokoju, to wyjaśniła nam naiwnym, że „pasaszok” to po rosyjsku pożegnanie i tutaj jako ostatni kieliszek pije się właśnie „na pasaszok” (tak jak u nas strzemiennego). I proponując wypicie „na pasaszok” po prostu dawaliśmy do zrozumienia, że je wypraszamy z pokoju. Oczywiście nie wiedziała, że to ta wódka tak się nazywa. Śmiechu było co niemiara, bo błyskawicznie skontrowałem, że chodzi o wypicie całej butli, a nie kieliszka i sytuacja się zmieniła, bo tego było jeszcze prawie dwa litry.

Teraz szybko ja doprowadziłem się do jakiego takiego ładu i pojechaliśmy na górę. W barze już się zaczynała impreza. Było znacznie ciaśniej niż przedwczoraj, ale dla nas szybko znalazły się stoliki i fotele dla kolejnych dochodzących, a nawet jak przez chwilę nie było, to nie trwało to długo. Można było posiedzieć tą chwilę na stołkach barowych. Nie minęło jednak więcej niż pół godziny, kiedy w komplecie, przy zsuniętych stolikach okupowaliśmy co najmniej jedną czwartą część powierzchni baru. No i niezły kawał parkietu od czasu do czasu. Aż dziwne, że po tylu godzinach spędzonych na drabinie chciało nam się jeszcze tańczyć...

Przebieg wieczoru był niewiele odmienny od poprzedniego. Początkowo Nina mnie nie odstępowała, ale po kilku drinkach coraz to kogoś wyciągała od stolika na parkiet, tak, aby nikt nie mógł powiedzieć, że przesiedział cały wieczór. Chłopaki także chętnie z nią rozmawiali, jakby próbując na niej swój rosyjski, więc nie miała chwili spokoju. I tak powoli, powoli, zostawałem coraz bardziej na boku, coraz mniej tańczyłem, zresztą z własnego wyboru, bo już zmęczenie się odzywało. Nina jednak obserwowała mnie uważniej niż ostatnio i w pewnej chwili podeszła z parkietu do mojego fotela i zapytała czy się znów nie obraziłem. Uspokoiłem ją, że sprawdzam jej zdolności wychowawcze i czekam kiedy i mnie rozbawi. Porwała mnie siłą na parkiet i wtedy jeszcze trochę potańczyliśmy. Ale musiałem zrobić sobie przerwę, więc podziękowałem i zostawiając ją na parkiecie wróciłem do stolików.

Tu zawsze ktoś siedział, bo jednak facetów było znacznie więcej niż dziewczyn. I chociaż w tańcach na parkiecie poszczególne grupy ciągle się mieszały, to jednak dziewczyn dla wszystkich nie wystarczało. No a z siedzącymi to się rozmawia i pije. I jakoś tak nieoczekiwanie poczułem, że chyba przekroczyłem znów normę. Byłem po prostu zalany. Na całe szczęście nie byłem chyba jedyny, bo barmanki nagle oznajmiły, że cały alkohol jest już wypity, podawać nie mają co i poprosiły o zakończenie imprezy. Taki scenariusz stosowały codziennie, regulując w ten sposób godziny zamknięcia baru w dostosowaniu do stanu gości. Tyle że to był tekst nie dla stałych bywalców takich jak ja. Na naszym stoliku jeszcze niczego nie brakowało, ale u sąsiadów nie było już nic a widziałem, że rozglądają się nie wiedząc jak się zachować.

Szybko więc przeszedłem za bar na zaplecze. Uprosiłem w ciągu minuty jeszcze butelkę, obiecując, ze więcej dziś już nic i zaniosłem sąsiadom na stolik. Należało się im. To ich dziewczyny były tak obtańcowywane przez naszych chłopaków. Byli niezmiernie wdzięczni.

Obiecali rewanż jutro, ale mi wystarczało, że sobie poprawiłem samopoczucie dobrym uczynkiem.

Impreza miała się ku końcowi. Jakoś w jej trakcie myślałem jeszcze o tym co dziewczyny dzisiaj zrobią i czy zostaną, ale gdy minęło wpół do pierwszej i nic nie mówiły o powrocie, to było jasne, że muszą spać w hotelu i przestałem się tym martwić, odkładając zmartwienia na później, tzn. gdzie i jak kto będzie spał. A teraz zbliżała się trzecia i zacząłem znów o tym myśleć. Na sali zostało niewiele osób, nawet od naszych stolików już połowa poszła do siebie i ze zdziwieniem zauważyłem, że nie ma Olgi. Nina wróciła do mnie razem z Mirkiem i Grześkiem, więc osuszaliśmy jeszcze resztki drinków. Wszyscy byli już senni, nastrój opadał. Zapytałem o Olgę. Nina odpowiedziała, że już dawno śpi pewnie w moim łóżku, bo Artur też już poszedł. Więc poszliśmy i my. Na dzisiaj bal w barze był zakończony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...