elfka_00 24.11.2007 19:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2007 Mam takie pytanie, na pozór banalne: jak przekonać faceta, że remont w domu jest KONIECZNY?? Nie chodzi tu o mojego mężczyznę, ale jestem z zaistniałą sytuacją bardzo związana. Nie mam na myśli żadnych kosmicznych wyczynów - ot, renowacja parkietu po prawie 20 latach użytkowania, remont kuchni i łazienki (odpadły niektóre płytki). Próbowałyśmy różnorakich argumentów, ale każdy sprowadza się do komentarza "aaaaa tam, kiedys się zrobi" i tak w kółko. Wiem na pewno, że problemem nie są pieniądze tylko chyba jakiś wewnętrzny opór przed działaniem. Ale przecież można wynająć ludzi, któży raz dwa wszystkim się zajmą.. A przed znajomymi po prostu mi wstyd, jestem estetką i dla mnie oczywiste jest, że czasem trzeba mieszkanie odświeżyć Jestem załamana. Proszę, pomóżcie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 24.11.2007 20:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2007 Daj mu to odczuć. Jak będzie chciał obiad, to też powiedz "A tam, kiedyś się zrobi". I bądż konsekwentna. Pranie też można "kiedyś tam zrobić". I tak dalej. Aż ustąpi i zrobi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 24.11.2007 20:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2007 Nie przekonywać. Wynająć ludzi i niech robią. Dać czas na zabezpieczenie bambetli - nie więcej niż 2 dni - czyli w piątek meldować, że w poniedziałek ludzie przychodzą remont robić Sobie wsadzić stopery do uszu coby komentarzy nie słyszeć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jose33 25.11.2007 15:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2007 Wynajmij mężowi na tydzień chatke na Mazurach,zapakuj wędke,daj troche grosza na piwo i jak już wyjedzie dzwoń po ekipę remontową Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 25.11.2007 17:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2007 Rzuć granat do kibelka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
elfka_00 25.11.2007 19:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2007 To z granatem mnie rozwaliło :D Hmm wysłac na ryby i działać Ale widzicie to nie jest takie proste, bo tamta kobitka lubi wszystko robić po uzgodnieniu z mężem - taka już jej natura (co mi z resztą działa na nerwy, ale nie mam na to wpływu). A on skolei nie zrobi czegoś, czego nie uzna za swój pomysł. Wiem - chora sytuacja Może któraś pani miała podobne przeboje w domu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 25.11.2007 19:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2007 Ja właśnie tak miałam z ojcem - tylko metoda stawiania pod ścianą działała Do tego stopnia, że jak już fachowcy byli umówieni, to brał się sam do roboty, bo przecież "po co fachowcy" No, ale moja mama nie z tych, co muszą na wszystko zgodę uzyskać Pewnie miała to po swojej mamie, bo i dziadek był taki jak ojciec Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 25.11.2007 19:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2007 To z granatem mnie rozwaliło :D To było z grubej rury, ale celowo, bo na "cieńsze" ludzie nie zwracają uwagi. Ja kiedyś MUSIAŁEM robić remont, jak podczas mojej choroby kumpel przyszedł z szampanem (czerwonym!!!) aby mi życzyć dużo zdrowia. Takich plam na suficie nikt by długo nie wytrzymał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mirek_Lewandowski 25.11.2007 19:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2007 Ano tak. I tu przypomniała mi się dobranocka. Sąsiedzi. Tyle, że to bodaj konserwa była. No i był remont.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
elfka_00 26.11.2007 11:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2007 Hehe kiedyś na parapetówce w nowo wykończonym mieszkanku kumpel otworzył czerwone wino... Wszęęęędzie było, zwłaszcza na kremowej tapicerce Ehh, no nic, będę kombinować, dzięki za wsparcie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 26.11.2007 11:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2007 U mnie kiedyś koledzy gotowali na imprezie zupę w szybkowarze. Z makaronem od razu, żeby szybciej było. Wyobrażacie sobie, jak wyglądała kuchnia, kiedy ten szybkowar pi...ł (kto by tam pamiętał o wyłączeniu na imprezce ) Spróbuj ponudzić, albo naprawdę postaw pod ścianą - zawsze możesz stwierdzić, że "przecież mówiłeś, że kiedyś trzeba zrobić - to się robi". Jak dobrze wykręcisz, wyjdzie, że to pomysł faceta Trzymam kciuki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kachna28 26.11.2007 12:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2007 Najgorzej jest, gdy w domu mieszka starsza osoba. Brat mojego męża mieszka w domu teścia. Dom -typowy klocek z lat 60tych. Ponieważ brat męża nieźle zarabia, postanowił wziąśc się za remont -w zasadzie generalny. Od około 8lat trwa ciągła walka. Najpierw zmienili dach, potem przeforsowywali wymianę okien -argumenty tescia "po co wymieniac, dobre są -ja na te okna sam drzewo w lesie ciąłem". Podobnie z "parkietami" (stare przeżarte dechy leżące na legarach, pomalowane farbą olejną) -"porzadne deski -ile ja musiałem z leśniczym załatwiac te deski!". Kaloryfery (stare żeliwne, przerdzewiałe) -identyczna sytuacja -teśc jeździł po kaloryfery pożyczonym samochodem chyba 100km. I tak jest z każdą jedną rzeczą. Stanęło na tym, ze w zasadzie wyremontowali tylko swoją częsc -a częśc tescia i częśc wspólna (kuchnia i przedpokój) -bez zmian. bratowej najbardziej żal kuchni -marzy jej sie piękna zabudowa, nowe płytki (na podlodze gumoleum), ale ostatnio stwierdzila, że na razie woli spokój w domu, niż kolejne półroczne: "te meble są porządne, w kolejce za nimi tydzień stałem" (meble w kuchni z lat 80tych). Tak więc ich remont to naprawdę ciężka walka i ciągłe przeprawy ze starszym czlowiekiem, ktoremu nie chcą sprawic przykrości. Z kolei znam inna parę skazana na mieszkanie z rodzicami -którzy postąpili dośc drastycznie. gdy tesciowie byli w sanatorium, to bez ich wiedzy i zgody,w ciągu 3tygodni zrobili malowanie, panele, płytki w łazience i wymienili meble w 3 pokojach. Mina rodziców po powrocie podobno była nietęga (meble, które wylądowały w garażu kupowali jeszcze w latach 70tych po długiej walce w kolejkach), ale teraz sami z dumą oprowadzają gości po tych wyremontowanych wnętrzach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 26.11.2007 12:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2007 Ja właśnie sugeruję drugą wersję Domyślam się, że sytuacja jest podobna - chodzi pewnie o rodziców lub teściów? Ciężka sprawa, ale jak już jest po remoncie, to co? Zrywać wszystkiego nie będzie, pomarudzi, posmęci i wszystko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
elfka_00 27.11.2007 12:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2007 Dokładnie - rodzice. Mi to w sumie rybka, jestem już na swoim, tylko szlag mnie trafia jak się ludzie z takim stażem dogadać nie mogą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 27.11.2007 13:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2007 Niestety, nie całkiem macie rację. Nie potraficie uszanować poglądów osób, które do własnych wyobrażeń maja prawo. Jakby wam tak odebrac nagle ulubiona zabawkę, to co by było?Dwa przypadki znane mi osobiście:1. Po przepisaniu domu na wnuczka, wnuczek poczuł sie gospodarzem pełna gębą i na drugi dzień powycinał w ogrodzie wszystkie drzewka owocowe, bo on chce koło domu mieć trawnik. Efekt - dziadek, który te drzewka sadził i pielęgnował do dzisiaj jest w szpitalu.2. Po wyremontowaniu domu podczas nieobecności dziadków, u dziadka nastąpiło gwałtowne przyspieszenie procesu utraty pamięci. Nic mu się już nie kojarzyło, cały czas wychodził szukać swojego domu, wychodził na ulicę, zatrzymywał samochody i prosił o podwiezienie do domu. Adres podawał prawidłowy tzn. numer domu obok którego stał. I do śmierci już tego domu nie znalazł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 27.11.2007 13:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2007 Takie przypadki też się zdarzają niestety Tu natomiast, jak rozumiem sytuacja jest trochę inna - jedna osoba chce tego remontu, a drugiej, jak się domyślam, po prostu nie chce się za to zabrać i odwleka w nieskończoność. W tej sytuacji myślę, że postawienie przed faktem dokonanym może być jedynym wyjściem. Niekoniecznie robienie remontu pod nieobecność taty, ale właśnie np. zamówienie ekipy na konkretny dzień. Można też zabrać się w inny sposób do tego remontu - zacząć samemu robić rzeczy, które można zrobić już, bez większych ceregieli - typu drobne naprawy, doklejenie brakujących płytek, odmalowanie łazienki. Z tego, co mówi autorka wątku, wynika, że nie chodzi o jakieś przewrócenie wszystkiego do góry nogami i totalną rearanżację wszystkiego, tylko o niezbędne odświeżenie mieszkania. Natomiast zgadzam się, że przy wszelkich krokach trzeba uwzględnić stan zdrowia i charakter osoby, której chce się ten remont urządzić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 29.11.2007 09:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2007 Mój mąż też chorobliwie nie znosi remontów i reperowania czegokolwiek. Zawsze ma milion powodów, żeby odsunąć je w czasie. Ale z jedną drobniutką rzeczą mi się udało: leżała sobie już prawie rok taka listwa spod spodu mebli kuchennych, bo mąż miał wypoziomować zmywarkę (sama bym to zrobiła, ale za ciężko i trzeba było mieć jakieś narzędzie, które nie wiem gdzie jest). Moje dziecko od pewnego czasu zaczęło się nią bawić, a listwa długa i ciężka. Więc ostatniej soboty powiedziałam Danielowi, żeby zostawił tę listwe, niech ona sobie tu leży. Niedługo minie roczek, jak leży i wtedy zawiążemy jej czerwoną wstążeczkę, i postawimy 1 świeczkę, na urodziny. Na to Daniel, że może lepiej 3 świeczki. Ja, ze 3 świeczki to za 2 lata. Pośmialiśmy się, a następnego dnia obudziło mnie stukanie - mąż przyczepiał listwę Może napisać na tym parkiecie niecyklinowanym "20 lat minęło" farbą olejną? Albo zrobić imprezę z okazji 18-tki parkietu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kachna28 29.11.2007 10:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2007 To Twój mąż chyba dogadałby się z moim My do obecnego mieszkanka wprowadziliśmy się po ślubie -4,5 roku temu. Wcześniej był generalny remont -wymiana okien, docieplanie (w domu jednorodzinnym jest to mieszkanko), parkiety itp. Ale drobniejsze sprawy -typu przykręcanie gniazdek, czy listwy przy podłodze -zostawiliśmy sobie "na później" i obecnie -mam nadal niepomalowaną ościeżnicę przy drzwiach łazienki (ma kolor blachy -taki szarawy, a drzwi są białe), oraz brak listew w łazience przy podłodze, nie wspominając o zagipsowaniu dziur w ścianach po przerabianiu inst. CO jednak chyba to mieszkanko już tego nie doczeka bo w lipcu przeprowadzimy się zapewne do nowego domku i teraz on będzie "na tapecie" (zapewne też bez listew czy gniazdek przez kilka lat). Może jak dziecko będzie szło do I-szej komuni to mąż się zmobilizuje przed gośmi Wspomnę tylko, że dziecko to dopiero jest w planach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 29.11.2007 10:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2007 To Twój mąż chyba dogadałby się z moim My do obecnego mieszkanka wprowadziliśmy się po ślubie -4,5 roku temu. Wcześniej był generalny remont -wymiana okien, docieplanie (w domu jednorodzinnym jest to mieszkanko), parkiety itp. Ale drobniejsze sprawy -typu przykręcanie gniazdek, czy listwy przy podłodze -zostawiliśmy sobie "na później" i obecnie -mam nadal niepomalowaną ościeżnicę przy drzwiach łazienki (ma kolor blachy -taki szarawy, a drzwi są białe), oraz brak listew w łazience przy podłodze, nie wspominając o zagipsowaniu dziur w ścianach po przerabianiu inst. CO jednak chyba to mieszkanko już tego nie doczeka bo w lipcu przeprowadzimy się zapewne do nowego domku i teraz on będzie "na tapecie" (zapewne też bez listew czy gniazdek przez kilka lat). Może jak dziecko będzie szło do I-szej komuni to mąż się zmobilizuje przed gośmi Wspomnę tylko, że dziecko to dopiero jest w planach Ty masz w planach dziecko, a mąż - listwy więc co tu na niego narzekać??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
waldibmw 29.11.2007 11:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2007 Daj mu to odczuć. Jak będzie chciał obiad, to też powiedz "A tam, kiedyś się zrobi". I bądż konsekwentna. Pranie też można "kiedyś tam zrobić". I tak dalej. Aż ustąpi i zrobi. Wspolczuje Twojemu facetowi ,oile go masz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.