Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

zphugawronwp.pl

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 7,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Moja koleżanka akurat od kota miało toksoplazmozę.

A w jaki sposób stwierdzono, że to akurat od kota? Równie dobrze mogła zachorować pieląc kwiatki.

 

zouza A ja na odwrót. Nie sypiałam z kotami w moim rodzinnym domu koty nie miały wstępu do domu, a w pierwszej ciąży dowiedziałam się, że kiedyś tam chorowałam i mam przeciwciała.

 

Osobiście uważam, że żeby zarazić sie od kota to trzeba być wyjątkowo niehigienicznym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mirela w sumie aż tak się nie interesowałam u mnie same szlachetne dachowce i inne znajdy, których nikt by z żadną rasą nie pomylił ;) Alergii na sierść na szczęście nie mam, bo nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt, nawet działkę kupowaliśmy pod kątem bezpiecznego wypuszczania kotów ;) Co nie zmienia faktu, że łysole stoją wysoko na mojej liście "chciałabym mieć, gdyby nie to, że tyle innych potrzebuje" ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo ale u mnie to jest tak. Rok temu zdecydowaliśmy się na psa, oglądałam różne rasy, marzyłam o border collie, ale stwierdziłam, że nie dam rady z ADHD, a w końcu wzięliśmy ze schroniska tą zarazę:

DSC00041.JPG

Miała 5 tyg. i była w takim stanie, że u weta zostawiliśmy tyle, że byłby za to super champion hehe. Aha a ADHD ma gorsze niż stado bc

 

Zeszłyśmy bardzo z tematu pokoi dla dzieci, ale jak jest o zwierzętach nie umiem się opanować :)

Temat przeglądam pilnie, bo za jakieś 4 miesiące młody będzie miał swój własny może nie pokój, ale kącik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w jaki sposób stwierdzono, że to akurat od kota? Równie dobrze mogła zachorować pieląc kwiatki.

 

zouza A ja na odwrót. Nie sypiałam z kotami w moim rodzinnym domu koty nie miały wstępu do domu, a w pierwszej ciąży dowiedziałam się, że kiedyś tam chorowałam i mam przeciwciała.

 

Osobiście uważam, że żeby zarazić sie od kota to trzeba być wyjątkowo niehigienicznym.

 

W pełni popieram. Miałam koty będąc w dwóch ciążach. Lekarka powiedziała, że ryzyko zarażenia się tokso od kota jest znikome, to właściwie o odchody chodzi, ale na wszelki wypadek kuwetę czyścił mąż :) Zarażenia tokso pochodzą z mięsa albo tak jak pisałaś z ziemi. Dlatego moja lekarka mówiła, zeby surowe mięso dotykać w rękawiczkach, a z pielenia najlepiej zrezygnować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja koleżanka akurat od kota miało toksoplazmozę. Był to taki półdomowy kot, bo się włóczył całymi nocami, a rano wracał do domu i spał. Dowiedziała się jak już była w ciąży i to niechcący, bo jej zasugerowałam, zeby zrobiła test. Cała ciąża na antybiotykach i możliwość, ze dziecko może urodzić się z wadami, ale skończyło sie dobrze.

Więc różnie to bywa.

ja od dzieciństwa miałam kontakt z kotami, chociaż nie od zawsze je kochałam. Przerobiłam koty podwórkowe i piaskownice, które były dla nich kuwetą, koty wiejskie i prace w ogródku, jedzenie nieumytych truskawek, koty fundacyjne i moje własne 3 szt., a przeciwciał TOXO brak! co mnie na początku starań o dziecko bardzo zdziwiło, wręcz byłam pewna, ze sprawa piaskownic załatwiła sprawę. Od spania z kotem, głaskania i całowania go nie można zarazić się toxo, toxo jest w jego kale i to przeleżonym więc trzeba się bardzo postarać aby złapać to od kota, ja takich śmiałków nie znam ;) Proszę, nie powielajmy bzdur! Główną przyczyną zarażeń jest jedzenie surowego mięsa, picie mleka prosto od krowy, jedzenie warzyw i owoców prosto z krzaczka, a jakiś nikły % od zjedzenia koopy kota nosiciela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałam przez lata kontakt z kotami -moja mama miała 10, przygarniętych i uratowanych od śmierci dachowców. Toxo nigdy nie miałam, tak wyszło z badań. A o koleżance napisałam , ze od kota, bo to było pierwsze stwierdzenie jej lekarza, choć wiem, że tak samo łatwo mozna zarazić się jedząc np. niedomyte owoce i warzywa. A wy już z ciemnogrodem wyjeżdżacie ;P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, ale rozgorzała dyskusja, dziewczęta, nie miałam nic złego na myśli, pisząc o tych zarazkach :) Sprawa zwierzaka jest u mnie otwarta, choć wolałabym jakieś mniejsze. Psy i koty są problematyczne, jeśli chodzi o jakieś wyjazdy. O ile psa można zabrać i trzymać w hotelu, z kotem już gorzej, bo się przyzwyczaja do miejsca, w którym mieszka. No i nie zamknę kota w pokoju w hotelu, podczas gdy my z dzieciakami będziemy chodzili np. po górach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to jak już piszecie to wyjaśniam temat :)

Aby mieć toksoplazmozę od kota to tak obrazowo:

Po pierwsze kot w akurat tym momencie musi być nosicielem (W Polsce serologicznie toksoplazmę stwierdzano u 26,7% kotów w wieku do 3 miesiąca życia i u 42,1% w wieku 4-12 miesięcy). Po zrobieniu kupki, musiałaby ona poleżeć w kuwecie ponad 24 h (jedne źródła podają 24 inne 48). Następnie zbieramy kupeczkę goła łapką i wyrzucamy zaś następnie nie myjąc rąk przechodzimy do przygotowywania jedzenie, bądź bardziej obrazowo - oblizujemy paluszki :)

 

W sumie - chyba łatwiej się zarazić przygotowując obiad.

Moja przyjaciółka całe zycie miała w domu kota w ilości szt. kilku, a zarażenie toxo przechodziła będąc w ciąży, mieszkając u teściów którzy kota nie posiadali. Więc zostawmy futrzaki w spokoju :) Ja tak czy tak mojego się nie pozbędę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny off topic :)

Zaletą kota jest: brak zapachu w mieszkaniu, nie ma potrzeby wychodzenia na spacer, kota można np na 2-3 dni zostawić samego (z wodą, jedzeniem i najlepiej z kolegą).

Jak wyjeżdzamy na wakacje, to raz dziennie wpada szawgier i tylko michę uzupełnia (i czyści kuwetę).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 3 koty i psa i życia sobie bez nich nie wyobrażam. Wg mnie żeby mieć zwierzę trzeba je po prostu chcieć z całym dobrodziejstwem inwentarza tz niszczeniem za szczeniaka, drapaniem i kudłami w domu, na urlopy jeździmy tylko z psem i nie zamieniłabym tego na nic innego. Ciąża tego nie zmienia, wprost przeciwnie pies trzyma mnie w dobrej kondycji, bo codziennie przynajmniej godzinę spaceruję, poza tym pierwszy raz w życiu nie pracuję, a mąż za to do późna i sama bym chyba zwariowała. A dziecko wychowując się ze zwierzętami tylko zyska. W ogóle wczoraj dowiedziałam się, że mam syna i świat jest różowy :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...