Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Nie wiem może coś przeoczyłem ale nie odniosłeś się do punktu 3.

 

Sensory CO są ogólnie dostępne, można również kupić gotowe czujniki - choć te są dość drogie.

Budowane są różne sensory, (w znaczeniu wykorzystujące różne zjawiska fizyczne) do określania

ilości tlenku węgla. Do kupienia są nawet sensory węglowodorów, są różne wykonania np.

zespolone czterofunkcyjne sensory kilku gazów lub związków w jednej obudowie. Są tam ceny:

 

http://www.tme.eu/pl/katalog/?art=LHI807TCG1#id_category%3D100526%26

 

Jeśli chodzi o 3-ci punkt twojego pytania to rzeczywiście trochę spłyciłem odpowiedź.

Koszt nie jest porażający (możesz sobie falownik zrobić), może też być silnik prądu stałego ale

sam silnik to za mało, musisz mieć silnik z enkoderem żeby sterownik cały czas znał położenie

wału silnika (lub klapy) a enkodery zwykle tanie nie są. Osobiście wybrałbym silnik krokowy,

nie musi być duży (więc tani), do tego jakiś podsterownik. Sterowanie cyfrowe zapewnia idealną

precyzję i powtarzalność ruchu. To możliwości wykonawcze, gorzej ze sterowaniem.

 

Wrócę do algorytmu sterownika głównego, wierz mi to naprawdę trudne zadanie. Żeby móc

prawidłowo sterować pracą kotła węglowego musiałbyś mieć wiele czujników wpiętych na stałe.

Sterownik powinien wiedzieć czy są w kotle płomienie (element elektrooptyczny --- brudzi się)

powinien znać temperaturę spalin, tu zwykły termometr półprzewodnikowy się nie sprawdzi

(max 175*C), trzeba użyć termopary. Wilgotność opału, temp powietrza zasilającego, czujnik

podciśniena w kanale kominowym. Żeby mieć jakieś pojęcie o zaczętej fazie węglowodorowej

sterownik powinien mieć sensor czuły na węglowodory, Na tlen, tlenek węgla, tlenki azotu.

Można na przykład skutecznie zejść z tlenkiem węgla, ale wtedy podniosą się tlenki azotu.

Naprawdę nie jest łatwo to wszystko posprzęgać (programowo) bo proces ciągle się zmienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 19,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Mikesz64

Trudno mi wydać całkiem rzetelną opinię dla podanego przez ciebie kotła - bo go nie mam. :)

Mogę za to napisać że konstrukcja budzi moje zaufanie, trzeba jednak żebyś wiedział że kotły

żeliwne nie bardzo nadają się do spalania drewna. (od strony sprawności, bo od strony trwałości

bardzo się nadają). Jest coś jeszcze, odnosi się to do obu rodzajów kotłów żeliwnych i dolnych

i górnych. Pomimo ich niezaprzeczalnych zalet, mają one pewną cechę która może przeszkadzać.

Już rozjaśniam, chodzi o to że kotły żeliwne budowane są z tzw. członów. Są to jakby ramy

żeliwne puste w środku, dostawiane i skręcane w całość. Wszystkie człony jednego producenta

mają zwykle jeden wymiar, zatem ILOŚĆ członów a nie ich WIELKOŚĆ warunkuje moc kotła –

im większa moc, tym więcej członów. Takie podejście jest b. wygodne dla producentów, ale

wpływa na zmianę PROPORCJI kotła. W pewnym momencie kocioł robi się dłuższy niż

powinien. Tak więc kotły żeliwne zdecydowanie tak, ale....te o mniejszych mocach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z ciekawości : robiłeś może lub zlecałeś pomiar CO podczas palenia

tym sposobem rozpalania od góry ? Szczególnie interesujące byłyby dane

na temat ilości CO w fazie spalania powstałego samego koksu ( z węgla).

Przy okazji: czy wielkość użytych kawałków węgla (groszek lub większe

bryłki) ma znaczenie przy takim spalaniu, tzn. czy ta wielkość może powodować różne ilości CO) ?

Pozdrawiam HS

 

 

Czujnik CO zakupiłem ale jeszcze nie zdążyłem pomiarów zrobić. W samym kotle ich zrobić nie

można, w rurze wylotowej pomiar mi się nie podoba (uważam że złe zmieszanie gazów będzie silnie

wpływać na wynik). Pomiaru trzeba dokonać w kominie, ale nie na samej końcówce bo tam również

dochodzi do mieszania się gazów (z powietrzem atmosferycznym), Czujnik musi być wpuszczony

do komina głębiej, najlepiej gdyby były dwa, jeden niżej temperaturowy, a drugi wyżej do pom. CO.

Przewody trzeba sprowadzić po zewnętrznej do samej kotłowni by móc kontrolować CO w zależności

od nastawów kotła - oczywiście wyniki rzetelne dopiero "po przepłukaniu" przewodu kominowego.

 

Ponieważ koniecznie chciałem się dowiedzieć czy takie spalanie (od góry) nie wypuszcza aby

niespalonego tlenku węgla, (zanim ten wątek tu umieszczę), to musiałem sobie poradzić inaczej.

Proszę kolegów żeby mnie nie naśladowali w tych poczynaniach bo one mogą być niebezpieczne,

trzeba mieć odpowiednie ubranie, maskę na całą twarz itd. Nie polecam. Otóż interesowało mnie

czy w fazie kiedy już cały węgiel ulegnie skoksowaniu, a strefa żaru zalega gdzieś na dnie kotła,

czy wtedy kocioł nie traci energii na szkodliwą energetycznie przemianę wg. poniższego schematu.

 

Jeden czysty węgiel (koks) łączy się z dwoma atomami tlenu, tworząc CO2 (oraz energię z tego

połączenia - ciepło), a potem czy ten sam CO2 przechodząc przez wyższe warstwy nie przyłącza

czasem jeszcze jednej cząstki węgla "C" budując w ten sposób 2CO jednocześnie odbierając

energię (potrzebną do połączenia) z kotła. :(

 

Żeby się tego dowiedzieć, spędziłem w kotłowni trochę czasu bo prób dokonywałem w różnych

fazach spalania (różna głębokość strefy żaru w złożu). Już kilka lat temu zauważyłem że papier

wrzucony do pracującego kotła nie chce się zapalić, najpierw byłem tym faktem mocno zdziwiony ;)

potem próbowałem papier podpalić i taki wrzucić do kotła, suchy papier palący się w palcach

natychmiast gasł wrzucony do kotła. Dwutlenek skutecznie gasił płomień (gaśnice na CO2 :))

 

Pomyślałem że to jeszcze o niczym nie świadczy, bo może być zbyt niska temperatura do zapłonu

CO który może tam być, ale nie udaje mi się go zapalić i użyłem palnika propan-butan.

Wprowadzony palnik 1300*C natychmiast zgasł. Skoro palnik gaśnie to nie jest źle pomyślałem.

Po chwili, (stając z boku !) do kotła wprowadziłem osobną elastyczną rurkę z powietrzem chcąc

koniecznie doprowadzić do wybuchu lub chociaż zapłonu (hipotetycznie tam istniejącego palnego

CO). Nie udało się... palnik zamknięty w kotle pobierał tlen z wężyka i palił się wewnątrz kotła, ale

zapłon nie następował. Próby takie robiłem wielokrotnie w różnych warunkach napowietrzania.

zmieniając jednocześnie położenie palnika w obrębie komory kotła.

 

Wniosek postawiłem taki, że spalanie węgla (już koksu) od góry w kotłach górnego spalania

nie produkuje szkodliwego CO w ilościach stratnych. Jak już pisałem, do reakcji połączenia

CO2 + C = 2CO jest potrzebna energia. Wg. wykresu Boudouarda początek tworzenia 2CO

ma miejsce powyżej 400*C (400 -950*C). Prawdopodobnie koks który znajduje się powyżej

strefy nie uzyskuje tej temperatury stąd brak tlenku węgla w ilościach energetycznych.

------

 

Wielkość ziaren węgla ma generalne znaczenie podczas spalania węgla gdyż węgiel spala się

powierzchniowo. Jeśli w kotle umieścisz (problemy techniczne pomijam) jeden oszlifowany

do wymiaru kotła kęs węgla, to będzie on miał jakąś powierzchnię kontaktu z powietrzem.

Jeśli teraz tylko przetniesz go na pół, to silnie wzrośnie jego powierzchnia a masa prawie

się nie zmieni. Jeśli taki sześcian potniesz na "kostki lodu", to totalnie rozwiniesz powierzchnię.

Tym samym zmienisz apetyt węgla na tlen, mówię tu oczywiście o spalaniu tradycyjnym,

bo podczas spalania od góry węgiel spala się (jest podgrzewany) warstwowo. Przy bardzo

drobnym sorcie rosną niestety opory powietrza co nigdy nie jest korzystne, choć spalanie

"od góry" potrzebuje naprawdę bardzo mało powietrza.

Pozdrówka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Panowie!!! :D

Ciekawy wątek (...) Ale zastanawia mnie kwestia gdzie jest granica zmniejszania paleniska??? gdy nie ruszamy wymiennika??? Skąd mam wiedzieć,że palenisko ma już optymalne wymiary lub też że zrobiłem je za małe??? Aktualnie miałem położone po jednej cegle na ruszcie z każdej strony ale wydaje mi się że palenisko jest jeszcze za duże??.

Czy kociołek powinien być szczelny czy też zrobić małą dziurkę w drzwiczkach zasypowych???pozdrawiam maniaków spalania :lol:

 

Witaj. :)

Kotły są zwykle takie same, (mówię o danym typie), za to bardzo różni się "środowisko"

przyszłej pracy poszczególnych egzemplarzy. Potrzeby budynków, upodobania temperaturowe

domowników, kominy, położenie działki itd. Dlatego najlepszym sposobem dopasowania

(w przypadku przewymiarowanego kotła) są próby. Wiem że to jest pracochłonne zajęcie

ale nikt nie oszacuje dokładnie twoich potrzeb i nie poda o ile trzeba zmniejszyć palenisko.

Trzeba uzbroić się w cierpliwość i działać aż do zadawalającego skutku, inaczej pozostaje

tylko wymiana kotła na mniejszy - co nie jest specjalnie miłe dla budżetu domowego.

 

Tak, jeśli nie masz już dmuchawy to powinieneś zrobić otwór w drzwiach zasypowych.

Otwór powinien być zasłaniany uchyloną na stałe klapką (względy bezpieczeństwa).

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtam

(...) Sas zalecili mi zostawić szczelina około 3mm na dolnej klapce, aby kocioł sie lepiej przewietrzał (a wine za to fukanie zwalają własnie na ten miarkownik elektroniczny i szybkie zamykanie kalpki)

... ale to znowu kłuci sie z tym co pisze Last Rico... sam juz nie wiem co robić

 

Witaj Janus_z :)

Podjąłem się zdalnego zaradzenia twoim problemom z fukaniem kotła, trochę z chęci pomocy

tobie a trochę... z ciekawości. ;) Kocioł jak wiesz jest - delikatnie mówiąc nienajlepiej

zaprojektowaną konstrukcją. Ma powiedziałbym specyficzną budowę i dość długi kanał

w dół co nie ułatwia drogi spalinom. Tak czy śmak fukać nie powinien. Najpierw więc trzeba

wiedzieć co konkretnie fuka i dlaczego. Jak już wyżej pisałem, kocioł zapalony od góry

nie wytwarza palnego tlenku węgla w ilościach wybuchowych zatem to nie on fuka.

 

Jeśli nie CO, to CO ? :) Fukają węglowodory (CH) które powstają podczas podgrzewania

węgla. Normalnie ulegają one spaleniu, ale gdy dolna klapa się zamknie – to opał zaczyna

stygnąć, jednak przez jakąś chwilę wytwarza CH. Ponieważ powietrze wpadające górną

klapką chce przelecieć po najkrótszej drodze do komina, to średnio jest zainteresowane

"płukaniem" kotła. Oczywiście w różnych kotłach z tym jest różnie, ale w twoim kotle

tak właśnie jest. Węglowodory (CH) gromadzą się więc nad opałem, w pewnym momencie

stężenie ich jest już wystarczające do fuknięcia. No dobrze, ale same węglowodory nie

wybuchają, nawet się nie palą, skąd tlen ? Tlen bierze się częściowo z komory popielnika

a częściowo z komina. Wszyscy znamy wiatr poziomy, w naturze występują również

ruchy mas powietrza w pionie. Wystarczy że mały rotor nad dachem wepchnie trochę

powietrza kominem, to zmieni ciśnienie w kotle i doprowadzi do zmieszania zgromadzonych

węglowodorów nad węglem z tlenem który pozostał uwięziony w komorze popielnikowej

(po zamknięciu dolnej klapki). Zapłon następuje natychmiast a sam wybuch ma różną siłę

w zależności od ilości i stężenia mieszanki CH-tlen.

 

Taki stan nie powstanie zaraz po rozpaleniu kotła bo węgiel u góry płonie i wszystko spala.

W niektórych kotłach może się pojawić (skłonność do fuknięcia) dopiero po upływie jakiegoś

czasu, kiedy strefa żaru zejdzie niżej, a na wierzchu jest już chłodny koks (brak zapalnika dla gazów).

Kotły przewymiarowane są znacznie bardziej skłonne do fukania niż inne, tendencja może się

nasilać w okresach przejściowych, jesienią lub wiosną kiedy sterownik hamuje pracę kotła

ale powtórzę, nie dotyczy to wszystkich kotłów i może się zdarzyć w konkretnej fazie spalania,

bo kiedy kocioł skoksuje już cały węgiel, fukania nie będzie - nie ma już w nim węglowodorów.

 

Aby oduczyć twój kocioł fukania przyjąłem taką koncepcję:

Trzeba zmusić powietrze wtórne aby lepiej wentylowało komorę zasypową

i uniemożliwiało powstawanie stężeń wybuchowych w kotle. Wykonałem tu dwa malunki,

malunek A przedstawia schemat kotła (jakiegoś) i stan niepożądany, malunek B przedstawia

przekrój kotła i rozkład gazów po zastosowaniu mojej kierownicy powietrza*.

Według koncepcji którą przyjąłem, kierownica powietrza wymusi lepsze napowietrzenie

kotła, nie dopuści już do powstania stężeń wybuchowych, oraz sprawi że górna część koksu

stale będzie w stanie rozgrzanym. Pozwoli to na lepsze dopalanie lotnych substancji które

uchodzą z dna kotła. Dodatkowo kierownica ułatwi normalne spalanie (dolna klapa otwarta)

gdyż płomienie dostaną tlen z góry - właściwie ukierunkowanym strumieniem.

 

Oto malunek:

 

http://static.pokazywarka.pl/i/6209691/256668/kpw-w-kotle-11.jpg

Edytowane przez Last Rico
Rysunek zginął z serwera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciąg dalszy dla Janusa_z :)

 

Jak pomyślałem tak zrobiłem:

 

 

 

http://static.pokazywarka.pl/i/6209705/282851/kierownica-powietrza-3.jpg

 

Kierownica powietrza MUSI być zamontowana na uszczelkach ze sznura szklanego # 5mm,

bo ma się ona silnie nagrzewać - nie grzejąc jednak drzwi (przez kontakt). Wykonałem

ją ze stalowego profila o przekroju prostokąta 27 x 40 mm oraz blachy stalowej # 3 mm.

Celowo zmniejszyłem światło przekroju aby uzyskać większą prędkość puszczanego powietrza

tak, aby rozpędzone w profilu kierownicy - dolatywało samo do miejsca przeznaczenia.

Jak widać mocowana jest dwoma śrubami M6 w pionie. Po to w pionie, aby można było

dokonać lekkiej korekcji kąta dmuchania. Sznur szklany pozwoli na niewielki ruch kątowy

w dół lub w górę. Kilka dni temu zamontowałem kierownicę do kotła. Wielokrotnie stwarzałem

niepożądane warunki w kotle żeby wymusić na nim fuknięcie. Nie udało się. Zgodnie z tym

co przewidywałem, na samej górze zasypu stale żarzy się kilka kęsów koksu, na większe zużycie

opału kierownica nie wpłynęła, a mam nadzieję że wpłynie na zmniejszenie gdyż teraz lepiej

dotleni palenisko od góry. :) Próbę robiłem przy połowie zasypu, żeby uznać rzecz za

całkowicie sprawdzoną, trzeba poczekać na pełny zasyp węgla (jeszcze więcej CH).

Stanie się to niebawem bo temperatura za oknem ma podobno spadać ;)

Trzymaj się !

 

 

=================

==============

==========

======

==

=

 

Proszę o uwagę.

Dopisuję ten tekst 18 grudnia 2011 roku. :)

Koledzy, ponieważ w przyszłości (strona 314 i wcześniej) - ciągle pojawiają się

pytania o wielkość pola przekroju samej "prowadnicy" (rury) KPW to wstawiam

tu malunek drzwi zasypowych z zamontowaną KPW. Robię to dlatego, gdyż

ludzie cały czas wracają do strony poniżej gdzie podawałem proporcje samych

otworów w DRZWIACH (a nie w KPW).

 

Teraz proszę się skupić.

To co czytaliście na tej stronie:

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?100061-Ekonomiczne-spalanie-węgla-kamiennego&p=2887662&viewfull=1#post2887662

odnosi się WYŁĄCZNIE do wielkości OTWORU wpuszczającego powietrze wtórne

"PW" przez drzwi zasypowe. Wtedy KPW jeszcze nie istniała !!! Wymyślę ją

trochę później. :D Tu chodzi o otwór w DRZWIACH - patrząc od strony kotłowni.

 

 

http://static.pokazywarka.pl/i/6209693/558615/wielkosc-kpw-12.jpg

 

ZATEM:

Pole przekroju samej rury KPW --- NIE RÓWNA SIĘ 1/17 powierzchni rusztu !!!!!

Ta proporcja odnosi się WYŁĄCZNIE do historycznego stanu, kiedy KPW jeszcze

nie istniała. :D Powietrze wtórne dostawało się wtedy przez otwór (tak, 1/17 rusztu -

- z klapką) w drzwiach zasypowych. Potem pojawiło się coś lepszego... czyli KPW.

Trudno mi to lepiej wytłumaczyć, mam nadzieję że wszyscy zrozumieli, jeśli nie -

to proszę pisać. Przekrój samej prowadnicy KPW jest zbliżony proporcjonalnie

do tego co widzicie na malunku. Nie mogę podać konkretnego wymiaru bo bardzo

zależy on od kotła i komina, a nawet miejsca zamieszkania (góry, wybrzeże itp...)

Trzeba próbować. Uda się na pewno!! Pozdrówka. :D

Edytowane przez Last Rico
Foto i rysunek zginęły z serwera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Zawijan.

Łatwo się zgodzę, że stężenie tlenku węgla zawsze odnosi się do ilości powietrza lub tlenu.

Przecież wylanie 10 ml rozpuszczalnika na podłogę w windzie, to nie to samo co wylanie

tych samych 10 ml w wielkiej hali sportowej, stężenia będą nieporównywalnie różne.

Doradzając koledze Fenix2 który jak widać chce usprawnić swoje palenisko, żeby użył sensora

CO zamiast sondy lambda wyszedłem z założenia że dość łatwo jest ustalić właściwą ilość tlenu

do spalania bazując na kształcie i kolorze płomieni, za to bardzo trudno określić ile produkujemy

(przy ustalonej już właściwej ilości powietrza) tlenku węgla. Mając taką informację mógłby

próbować wpływać na aktualny stan. Co do sensora elektrochemicznego CO, to rzeczywiście

nie nadaje się on do pracy stałej w strumieniu gorących gazów z kotła węglowego, ale też

nie musi ani nawet nie powinien tam być montowany. Czujnik w przeciwieństwie do sondy

lambda nie wymaga wysokich temperatur do pracy, zatem mógłby być umieszczony w kominie

w pewnej odległości od ujścia. Spalanie które tu propaguje ma dość niską temperaturę spalin.

Są też sensory które pracują na innych podstawach fizycznych. Generalnie jednak sugerowałbym

(nie zdążyłem bo dyskusja potoczyła się a mnie nie było :)) żeby kolega Fenix2 jeśli zechce

- stworzył sobie tablicę stanów CO w zależności od kąta otwarcia przepustnicy powietrza -

do których następnie mógłby się odnosić procesor, a sam czujnik po pomiarach mógłby wyjąć.

Mógłby również zobaczyć jak zmiana kształtu komory spalania - wpływa na tworzenie się CO.

Mam oczywiście świadomość skali trudności całego przedsięwzięcia czego właściwie

nie ukrywałem. Ekonomiczne spalanie węgla kamiennego to złożony problem, a instalacja

która spełni nasze oczekiwania, będzie miała wartość nie nowego kotła... ale całego domu. :)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam po dłuzszej przerwie miłosników gornego splana,

 

Do tej pory palilem tylko weglem i pewnie tak zostanie ale trafila Jak wyglada sytuacja z paleniem mialem? Czy jest to mozliwe jak w przypadku wegla ropalanie od góry? Jak miarkownik poradzi sobie z miałem, czy jednak potrzeba jest pomoc dmuchawy ? Czy w przypadku dmuchawy jest mozliwosc rozpalania od góry? Jezeli dmuchawa to musialbym uszczelnic górne drzwiczki bo sam dorabiałem otwory i czy ew. unikając spawania moge uzyc do tego celu silikonu do wysokich temp. firmy "tytan"? Ostatnie pytanie czy jest sens palenia mokrym miałem ? - wg mnie nie ma, no ale moge się mylić.

 

Pozdrawiam

 

Witaj Zenek_akcent. :)

Palenie miałem od góry jest nie tylko możliwe ale nawet zalecane. Czy uda się to w twoim kotle

(bez dmuchawy) to głównie zależy od komina który współpracuje z kotłem, to jakby część kotła

tyle że kupowana (lub budowana) osobno. :) Tak, w przypadku współpracy z dmuchawą jest

możliwość palenia od góry, jednak wtedy pojawiają się stany zabronione. Dmuchawa stop,

rozgrzany zasyp obojętnie miału czy węgla, nie ma z nikąd dostępu do tlenu -----> kopeć :(

Oczywiście otwór w górnych drzwiach MUSI zostać zaślepiony przed montażem dmuchawy.

Bezwzględnie należy przywrócić szczelność drzwi. Nie istnieje silikon wysokotemperaturowy.

Wysokotemperaturowe są masy na bazie tlenków metali, nie mają one jednak nic wspólnego

z silikonami. Silikon 350*C, masa wysokotemperaturowa 1500*C. Lepiej by było żebyś

użył tego drugiego wynalazku, mimo że drzwi nie powinny uzyskać 350*C, to jednak

drugie rozwiązanie jest po prostu pewniejsze w zastosowaniach kotłowych.

Pozdrówka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Prześledziłem ten ciekawy wątek i mam jedno pytanie.

Mam zwykły piec uniwersalny o przewymiarowanej mocy, który oprócz instalacji grzewczej zasila bufor ciepła.

Grzanie w nim polega na paleniu kilka godzin na maksa bo nadwyżka wędruje do bufora.

Czy w takim układzie ma sens palenie "od góry"?

 

Witam również.

Właściwie kolega Mały Mariusz już odpowiedział za mnie i ja się z tą odpowiedzią zgadzam.

Zadaniem kotła jest nagrzać bufor, nie martw się że kocioł nie da rady tego zrobić szybko.

Paląc w nim od góry potrafi to zrobić szybciej niż się spodziewasz, wystarczy tylko ustawić

mu temp 85* i odejść. Wszystko zostanie obrócone w energię - czysto i higienicznie.

Niestety wzrośnie strata kominowa od takiej temperatury, ale paląc tradycyjnie będzie ona

jeszcze większa, o dymie już nie wspomnę. ;). Tak więc polecam, świetnie się sprawdzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo proszę o konkretne wytyczne [/u](w miarę możliwości uwzględniające słaby budżet) do przeróbki pieca.

 

eszcze jedna sprawa, czy przy miarkowniku dalej piec będzie fukał? Teraz przy paleniu od góry i dmuchawie potrafi tak pierdzie..ć że wywala rurę z komina! Jak to się może skończyć, każdy wie :evil:

 

Witaj TMK

Przeczytaj mój ostatni post do kolegi Janus_z. Macie obaj podobne fukające "potwory". ;)

Dobrze by było żebyś poczekał aż zakończę próby z kierownicą powietrza. Rzecz do tej pory

sprawuje się bardzo dobrze i całość wygląda zachęcająco, ale na 100% pewności - musisz

jeszcze trochę poczekać. Jak tylko uznam że mój tok myślenia był prawidłowy, zaraz dam znać. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałem fabryczne rozwiązanie tego typu i ich szczelność woła o pomste do nieba (kilka milimetrów luzu).

 

Domykanie klapki poprawiłem w ten sposób, że dospawałem (można przykleić na np. klej epoksydowy) w dolnych rogach klapki 2 śruby 12 mm x 100 mm (łbami do klapki). Powodują one przesunięcie środka ciężkości klapki przed kocioł i powstanie siły dociskającej klapkę do drzwiczek. Dodatkowo otrzymujemy możliwość zamocowania (na gwincie) ucha/haczyka dla łańcuszka miarkownika.

 

Dobrze że to napisałeś. To jest ważna sprawa, bez dodatkowych ciężarków (ciężarka ) klapa

na zawiasach się nie domknie, wynika to właśnie z przesuniętego środka ciężkości całego układu.

Mam tu nawet przykład na zdjątku. Kiedyś pomagałem kumplowi przy jego całkiem archaicznym

kotle robionym gdzieś w garażu (uszczelek nie miał on wcale ;)) i pstryknąłem fotkę.

 

Przed:

http://static.pokazywarka.pl/i/6209707/192833/drzwi-popielnika-przed-4.jpg

 

 

Po:

http://static.pokazywarka.pl/i/6209708/124973/drzwi-popielnika-po-5.jpg

 

 

Dziękuję koledze za przytomność i przypomnienie. :D

Edytowane przez Last Rico
Foto zginęły z serwera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie dom a mieszkanie. wysoki parter, okna plastik ale docieplenia zero. tak naprawdę to jest ok 40 m2 plus cwu wiec liczę że to tak jak 55m2

potrzebuje czegoś czego nie trzeba bedzie pilnować, tzn w miarę bezobsługowe no i kilka godzin stałopalności. Dmuchawa miała być bo obecny stary kocioł (brak dmuchawy i miarkownika) jest w piwnicy pod mieszkaniem i mam NAPRAWDĘ dość zchodzenia co godzinę do piwnicy a w nocy i tak zimno w mieszkaniu. koszzzmar

 

Jeśli chcesz większej stałopalności, to podaruj sobie dmuchawę, ona na pewno stałopalności nie

zwiększy. Przeczytaj wątek, przyjrzyj się swojemu staremu kotłowi, wszystko pouszczelniaj, załóż

miarkownik, a piwnicę... będziesz rzadko odwiedzać. Gwarantuję ci to. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Dzięki za bezinteresowna pomoc Last Rico, od razu po pracy zabieram się za zmajstrowanie sobie czegoś takiego :D

Tak się zastanawiam czy na dolnej klapce zachować w dalszym ciągu tą szczelinę 3mm ?

I jeszcze jak myślisz dlaczego gdy był zwykły miarkownik piec nie fukał, bo tak sobie myślę wówczas opał też się rozgrzewał silnie i napewno gazował, a jednak dzięki temu ze sterowanie było klapka jakby liniowe piec nie fukał....

 

I tak sobie myśle jeszcze, u mnie jak pisałeś te kanały spalinowe sa pionowe, i jest ich 3, może te gazy gromadzą się gdzieś w tych kanałach również...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(....)

 

Wniosek postawiłem taki, że spalanie węgla (już koksu) od góry w kotłach górnego spalania

nie produkuje szkodliwego CO w ilościach stratnych. Jak już pisałem, do reakcji połączenia

CO2 + C = 2CO jest potrzebna energia. Wg. wykresu Boudouarda początek tworzenia 2CO

ma miejsce powyżej 400*C (400 -950*C). Prawdopodobnie koks który znajduje się powyżej

strefy nie uzyskuje tej temperatury stąd brak tlenku węgla w ilościach energetycznych.

------

 

Pozdrówka :)

 

Prawdopodobnie... Wolałbym żebyś jednak użył jakiegoś miernika CO...

Byłoby wiarygodnie.

Nasuwa się pytanie: dlaczego właściwie ta warstwa koksu powyżej ma

tak niską temperaturę ? Może jednak z powodu zużycia wcześniej ciepla

na redukcję CO2 na tlenek węgla ?

Płonący papier gaśnie, bo tam na wierzchu koksu dramatycznie brakuje tlenu... Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Last Rico pomysł z tą kierownicą spalin jest super sam też się zastanawiałem jaklepiej dopalać gazy ale nie wpadło mi to głowy ukierunkowanie powietrza :D

 

Panowie jest taki mały problem a więc , przy dziesiejszych temperaturach nie palimy cały czas a przepalamy np po to by mieć ciepłą wodę w bojlerze lub żeby puścić troche ciepełka na dom . Tylko że po nagrzaniu wody w bojlerze w kotle nie ma już paliwa i miarkownik otwiera klapke a przeciąg kominowy studzi kocioł , temperatura na kotle spada szybciej , coraz zimniejsza woda krąży w wężownicy bojlera i studzi wode użytkową .

Mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi , :wink:

Czy jest jakiś sposób żeby zamknąć klapke (miarkownik termiczny)?

Oczywiście można to zrobić ręcznie zdejmując łańcuszek ale wtedy muszę zawsze czekać na wypalenie się paliwa.

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janus_z dzięki. :)

Proponuję żebyś na razie nic nie zmieniał, pozostaw wszystko jak jest i poczekaj.

Mam nadzieję że kierownica powietrza się sprawdzi i będziesz zadowolony.

Pytasz czy zostawić szczelinę 3 mm na dolnej klapie. Pytanie jest łatwe, ale odpowiedź

jest trudna gdyż bardzo to zależy od ogólnie mówiąc... warunków odbioru ciepła.

 

Dwa przykłady.

1. Dobrze dobrany kocioł. Na zewnątrz mróz, straty ciepła ciągle i dość duże.

Kocioł może pracować ze szczeliną bo i tak musi stale dostarczać ciepła.

 

2. Kocioł lekko za duży, lub temperatura za oknem +7*C, do tego nie ma wiatru

i świeci słońce. Bardzo małe zapotrzebowanie ciepła. Kocioł ze szczeliną się

rozbiegnie i zamiast ustawionych 45* będziesz miał 75* bo pomimo zamknięcia

klapy... ilość wpadającego powietrza wystarczy do ciągłego NARASTANIA

temperatury.

 

Pisałem że kotły źle znoszą szybkie zmiany napowietrzania, Analogowe sterowanie

ma swoje niezaprzeczalne zalety, ale nie wszystkie kotły mają taką możliwość

(brak gniazda). Poza tym analogi są znacznie tańsze – choć zwykle bardziej

awaryjne. Jednak pojawiają się sytuacje, gdzie lepiej jest cyklicznie dopuszczać

większą ilość powietrza (dobrze dotlenić opał) a potem bazować na powietrzu

wtórnym, niż stale „wędzić” na minimalnej szczelinie. To wszystko jest bardzo

zależne od źródła i odbiornika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie... Wolałbym żebyś jednak użył jakiegoś miernika CO...

Byłoby wiarygodnie.

 

Masz to u mnie jak w banku, kiedy tylko złapię więcej czasu, umieszczę sondę w kominie

kupię i poprowadzę przewód z komina do kotłowni. Z pewnością zaspokoję twoją ciekawość.

 

Nasuwa się pytanie: dlaczego właściwie ta warstwa koksu powyżej ma

tak niską temperaturę ? Może jednak z powodu zużycia wcześniej ciepla

na redukcję CO2 na tlenek węgla ?

 

Tu akurat mogę cię szybko zadowolić.

""Dlaczego kioks ma tak niską temperaturę ?""

Dlatego że wpadający od dołu kotła tlen jest przyłączany (energia cieplna +) przez węglowodory

ulatujące z węgla leżącego tuż pod warstwą żaru. Ponieważ steruję powietrzem dość racjonalnie

tzn. nie wpuszczam go za mało, ale i nie za dużo, to po przereagowaniu tlenu z CH, z powietrza

pozostaje praktycznie sam azot (gazy szlachetne pomijam ). Inaczej mówiąc koks powyżej

płonącej warstwy nie może się grzać bo z azotem przecież ciepła nie wytworzy... :D

 

Piszesz:

""Może jednak z powodu zużycia wcześniej ciepla

na redukcję CO2 na tlenek węgla ? ""

 

Zdecydowanie nie. Węgiel - koks nie wchodzi w reakcję z tlenem w niższych temperaturach.

Możesz nagrzać węgiel do 200*C i natleniać go dowoli, na węglu C to nie zrobi żadnego

wrażenia (nie piszę o węglowodorach ale o węglu) gdyż do zaczęcia reakcji potrzebuje on

300*C. To jest powód dla którego wytworzony CO2 - nic już nie przyłączy, ani nic nie odda.

Dla dwutlenku węgla koks jest po prostu zbyt zimny (brak potrzebnej energii do reakcji)

zatem tlenek węgla nie ma jak powstawać.

 

 

""Płonący papier gaśnie, bo tam na wierzchu koksu dramatycznie brakuje tlenu...""

 

To że brakuje tam tlenu, to pewne (i tak ma być) ale dodatkowo na górze zasypu jest praktycznie

sam dwutlenek węgla i azot. Oba gazy niepalne i tak też ma być. Nie ma również tlenku węgla

w ilościach stratnych, bo gdyby był, to po dopuszczeniu tam tlenu - stworzyłbym mieszankę.

Ta mieszanka potraktowana palnikiem 1300*C musiałaby się albo zapalić, albo wybuchnąć-

z tym się przecież zgodzisz. Mimo wysiłków niczego takiego nie udało się zaobserwować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Last Rico pomysł z tą kierownicą spalin jest super sam też się zastanawiałem jaklepiej dopalać gazy ale nie wpadło mi to głowy ukierunkowanie powietrza :D

 

Panowie jest taki mały problem a więc , przy dziesiejszych temperaturach nie palimy cały czas a przepalamy np po to by mieć ciepłą wodę w bojlerze lub żeby puścić troche ciepełka na dom . Tylko że po nagrzaniu wody w bojlerze w kotle nie ma już paliwa i miarkownik otwiera klapke a przeciąg kominowy studzi kocioł , temperatura na kotle spada szybciej , coraz zimniejsza woda krąży w wężownicy bojlera i studzi wode użytkową .

Mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi , :wink:

Czy jest jakiś sposób żeby zamknąć klapke (miarkownik termiczny)?

Oczywiście można to zrobić ręcznie zdejmując łańcuszek ale wtedy muszę zawsze czekać na wypalenie się paliwa.

pozdr

 

 

Dzięki Mariuszu. :)

Na duże zyski wynikające z dotleniania zasypu od góry liczyć nie można, ale jakieś będą.

Chodzi o to że przy prawidłowo prowadzonym spalaniu nie ma właściwie potrzeby

(patrząc z energetycznego punktu widzenia) doprowadzania tam powietrza. Zyski mogą

się pojawić w zasadzie tylko w początkowej fazie (początek spalania) i w końcowej, ale

powietrze to jest bezwzględnie konieczne dla pierwszej z tych faz. Zatem powietrze wtórne

być musi. Cała reszta cyklu nie wymaga zasadniczo innego podawania powietrza jak od dołu.

Kierownicę wymyśliłem głównie dla ludzi którzy mają problemy z wybuchami w kotłach.

 

Jeśli chodzi o automatyczne zamykanie klapy sterowanej tradycyjnym miarkownikiem

(po wypaleniu się opału), to oczywiście można to dość łatwo zrealizować. Albo przecinasz

łańcuszek i między dwa końce wstawiasz elektromagnes, albo np. siłownikiem od zamka

samochodowego wyciągasz sworzeń - zawleczkę który spina obie części.

 

Kiedy woda ostygnie do zadanej temperatury, elektromagnes przestanie przyciągać

oba końce przeciętego łańcuszka i łańcuszek opada na glebę. Żeby nie komplikować

sobie życia sterownikami, warto sprawdzić czy są produkowane wyłączniki termostatyczne

na interesującą cię temperaturę (tego typu wyłącznik jest np. w czajniku elektrycznym).

Wystarczy podobny przymocować gdzieś do rury i będzie sterować aż miło.

Możliwości jest wiele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nasuwa się pytanie: dlaczego właściwie ta warstwa koksu powyżej ma

tak niską temperaturę ? Może jednak z powodu zużycia wcześniej ciepla

na redukcję CO2 na tlenek węgla ?

 

Tu akurat mogę cię szybko zadowolić.

""Dlaczego kioks ma tak niską temperaturę ?""

Dlatego że wpadający od dołu kotła tlen jest przyłączany (energia cieplna +) przez węglowodory

ulatujące z węgla leżącego tuż pod warstwą żaru. Ponieważ steruję powietrzem dość racjonalnie

tzn. nie wpuszczam go za mało, ale i nie za dużo, to po przereagowaniu tlenu z CH, z powietrza

pozostaje praktycznie sam azot (gazy szlachetne pomijam ). Inaczej mówiąc koks powyżej

płonącej warstwy nie może się grzać bo z azotem przecież ciepła nie wytworzy... :D

 

Piszesz:

""Może jednak z powodu zużycia wcześniej ciepla

na redukcję CO2 na tlenek węgla ? ""

 

Zdecydowanie nie. Węgiel - koks nie wchodzi w reakcję z tlenem w niższych temperaturach.

Możesz nagrzać węgiel do 200*C i natleniać go dowoli, na węglu C to nie zrobi żadnego

wrażenia (nie piszę o węglowodorach ale o węglu) gdyż do zaczęcia reakcji potrzebuje on

300*C. To jest powód dla którego wytworzony CO2 - nic już nie przyłączy, ani nic nie odda.

Dla dwutlenku węgla koks jest po prostu zbyt zimny (brak potrzebnej energii do reakcji)

zatem tlenek węgla nie ma jak powstawać.

(...)

 

Last Rico, koks jest teraz dość tani. Czy nawiązując do tego, co piszesz

nie ma przeciwwskazań do wrzucania koksu na warstwę żaru, po fazie

odgazowania węglowodorów z węgla ? Bo rozumiem, że świeżego węgla

raczej nie, bo będzie dymić. Ale co z koksem ? I jak dużą warstwę koksu

można usypać na wcześniejszej warstwie żaru ? Czy są jakieś rozsądne granice

grubości tej warstwy ? (chodzi oczywiście o ekonomikę palenia)

Pozdrawiam. HS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...