Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Witam,

Ja skręcam zawory tam gdzie mam za ciepło (nie mam termostatów niestety).

na kotle ustawione 50*C i jak przysypia schodzi do 43/45*C.

Last Rico wcześniej pytałem czy Twój kociołek w czasie snu kopci , otóz u mnie kopcenie jest najprawdopodobnie spowodowane weglem brunatnym . Jak wżucę sam wegiel kamienny to jest dużo mniej dymu (prawie go nie ma).

Mam jeszcze jedno pytanie .

 

Czy ktoś mierzył temperature spalin na czopuchu , jeśli tak to jaka macie temperature?

 

U mnie w czasie rozpalania jest powyżej 150*C a póżniej im dłużej sie pali to temperatura schodzi niżej aż do temperatury kotła ,>

Last Rico czy mogę być spokojny o komin ?

Brunatnego już raczej nie kupię , drzewa (sezonowane 1 rok) spalam mało , praktycznie jako rospałka , pale weglem kamiennym . Komin ociepliłem wełną 10cm . Troche sie jeszcze obawiam kwiatków na kominie :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 19,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Witam,

Last Rico w czasie kiedy Twój kociołek przysypia kopci , czy po otwarciu górnych drzwiczek widać dym który sie nie spala.? Mozliwe że u mnie żar schodzi na dół tylko np, na środku a na bokach zostaje nie skoksowany wegiel który póżniej dymi. Nie ma tego dymu duzo ale jest :-?

pozdr

 

W moim kotle jest podobna sytuacja jak śpi to nad koksem unosi się delikatny dymek. Wydaje mi się że to normalne ale niech wypowiedzą się znawcy.

Palę węglem kamiennym pomieszanym z miałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich!

Za to, co teraz napiszę, na pewno na moją głowę spadną gromy ale pozwolę nie zgodzić się z Last Rico.

1. Mam dolniaka i w pełni panuję nad procesem spalania, mam ~60 na piecu, gdy jest -10 na zewnątrz lub ~45 na piecu,,gdy na zewnątrz jest + 10 jak dzisiaj, nie ma takiej opcji aby piec sam się rozbujał powyżej temperatury zadanej, no może kilka stopni ale tylko na chwilę, później wszystko wraca do normy.

2. Palę węglem z KWK Pniówek i wymiennik czyszczę raz na tydzień, co zabiera mi dosłownie pół minuty i mogę to robić obojętnie czy piec idzie na full lub na pół gwizdka.

3.Powietrze główne podaję miarkownikiem pod ruszt, natomiast wtórne nie przez klapę zasypową tylko bezpośrednio na "palnik" żeby dopalać gazy powstałe w wyniku zgazowania węgla.

4. Palnik mam zrobiony z cegieł szamotowych kupionych w castoramie, chyba 2 lub 3 zeta za sztukę.

5. Nie wiem czy temperatura spalania w moim dolniaku, jest wyższa niż w każdym górniaku. Nigdy nie mam czerwonego czopucha, jak dzieje się czasami przy górniakach i mogę swobodnie go dotykać gołymi rękoma.

6. Kiedy obecny piec chodził jako górniak, to komin był dosłownie gorący aż po sam szczyt. Jako, że komin dawniej dogrzewał łazienkę to teraz mam troczę za zimno, dlatego muszę dorobić, przy okazji remontu, ogrzewanie podłogowe/ maty elektryczne/.

 

Zaznaczam, jest to tylko wyrażenie mojej opinii na temat; co lepsze piece dolnego czy górnego spalania. I to by było na tyle, jak mawiał pewien profesor mniemanologii stosowanej.

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kotły górno-dolne mają swoje wady, ale jedyną sensowną przeróbką jest wyrzucić wentylator i palić ciągiem naturalnym. 100-150% większa stałopalność, przy jednoczesnym czystym spalaniu.

[...]

W dolniaku i góno dolnym nie ma dymienia, kiedy dokłada się do rozpalonego pieca. I stałopalność również jest dużo większa jeśli się dokłada opał. O sprawności nawet nie wspominam, bo to jest oczywiste.

 

Co człowiek to inna opinia :) Mam jak to nazwałeś górno-dolny UKN 17kW ze Stąporkowa i przez ostatnie tygodnie wiele czasu przy nim przesiedziałem. Z braku możliwości zainstalowania mechanicznego miarkownika, kombinowałem z wielkością palnika oraz siłą nadmuchu - przerobiony oczywiście na górniaka. Obecnie po modyfikacjach piec na pełnym zasypie (z 30kg miału) pali 18-20 godzin, przy przepalaniu po 8-10kg miału trzyma 5-6 godzin nagrzewając dom i 140l wody.

Ktoś niedawno napisał że "zainstalował" miarkownik przytwierdzając go do rury opaskami i teraz (choć zapierałem się że już nic nie zrobię) zastanawiam się czy ma to sens w moim przypadku? Próbowałem po odłączeniu dmuchawy rozszczelnić piec i palić grawitacyjnie, jednak przy miale ogień gasł. Co sądzicie? Można z niego jeszcze więcej wycisnąć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co człowiek to inna opinia :) Mam jak to nazwałeś górno-dolny UKN 17kW ze Stąporkowa i przez ostatnie tygodnie wiele czasu przy nim przesiedziałem. Z braku możliwości zainstalowania mechanicznego miarkownika, kombinowałem z wielkością palnika oraz siłą nadmuchu - przerobiony oczywiście na górniaka. Obecnie po modyfikacjach piec na pełnym zasypie (z 30kg miału) pali 18-20 godzin, przy przepalaniu po 8-10kg miału trzyma 5-6 godzin nagrzewając dom i 140l wody.

Ktoś niedawno napisał że "zainstalował" miarkownik przytwierdzając go do rury opaskami i teraz (choć zapierałem się że już nic nie zrobię) zastanawiam się czy ma to sens w moim przypadku? Próbowałem po odłączeniu dmuchawy rozszczelnić piec i palić grawitacyjnie, jednak przy miale ogień gasł. Co sądzicie? Można z niego jeszcze więcej wycisnąć?

 

Witaj! Pisałem Ci już w zeszłym roku: wywal dmuchawę. Wstaw klapkę w drzwiczki popielnikowe. Wstaw klapkę powietrza wtórnego w drzwi zasypowe. Zamontuj miarkownik (ja mam na swoim UKN-ie Unistera). Rozpal kocioł od góry i tedy dopiero zrozumiesz jaki bubel sprzedają goście ze Stąporkowa. Po ilości spalanego węgla stwierdzisz jakim oszustwem jest instalacja dmuchawy. Ja wydłużyłem czas spalania JEDNEGO zasypu pieca do 24 a teraz przy temp.7-10 st. na zewnątrz to i do półtorej doby. Śpię spokojnie i rzadko bywam w kotłowni.Kiedyś musiałem dokładać w nocy :cry: Za ogrzewanie chaty 130-170 m2 (czasem grzeję nie wszystkie pokoje) płacę teraz tyle ile palacz, wypalający paczkę malboro dziennie, za swój nałog!!! 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Witaj! Pisałem Ci już w zeszłym roku: wywal dmuchawę. Wstaw klapkę w drzwiczki popielnikowe. Wstaw klapkę powietrza wtórnego w drzwi zasypowe. Zamontuj miarkownik (ja mam na swoim UKN-ie Unistera). Rozpal kocioł od góry i tedy dopiero zrozumiesz jaki bubel sprzedają goście ze Stąporkowa.

 

 

cześć,

 

Wątek śledzę praktycznie od jego początku i oczywiście Twoje wpisy pamiętam. Problem mam inny, palę wyłącznie miałem (od góry) i jakbym nie kombinował, to bez dmuchawy nie idzie. Przy orzechu wiem że jest ok, jednak różnica w cenie opału jest u nas znaczna 450/650. Czy przy zastosowaniu miarkownika paliłeś kiedykolwiek miałem? Opisz proszę jak rozpalałeś. Wilgotny miał robi szczelną przegrodę dla powietrza głównego, a na samym wtórnym palnie nie idzie. Może gdzieś popełniłem błąd, nie wiem. Na razie dmuchawę skręciłem na 12% jej mocy i w dodatku przesłona na 70%, stałopalność jak napisałem wcześniej.

 

ps. Możesz podesłać fotkę Twojego przerobionego kotła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Last Rico

 

Dzięki za odpowiedz.

Ale mam jeszcze jedno pytanie.

nie zmieniłem jeszcze dmuchawy na miarkownik.

Zbieram się do tego.

I jak tak sobie palę na tej dmuchawie - to czy wrzucę 4 łopaty czy 7 łopat to pali się tyle samo ok. 7 godzin. czy do czasu zmiany możne temu jakoś zaradzić.

 

Oczywiście.

Należy zrobić to, do czego się zabierasz. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od niedawna w moim mieście pewien producent zaczął robić pellet ze słomy, dziś rano kupiłem trochę na próbę i zastanawiam się czy można by Go spalać razem z węglem w kotle dolnospalającym !

Np. 10 kg węgla i na to 10 kg pelletu, ma to jakiś sens ( pomińmy ekonomiczny) ?

 

Generalnie należy unikać spalania dwóch różnych rodzajów paliw w jednym zasypie. Zawsze

potrzebują innego napowietrzania. Jest tylko jeden wyjątek, dotyczy on dobrego zmieszania

różnych paliw. Jeśli tak zrobisz, to mogą być nawet trzy gatunki. ;)

 

Nie, ruszt jest obrotowy żeliwny !

Jak się skończy palić żywym ogniem to nie zamykam drzwiczek więc żar ma tyle powietrza ile trzeba aby spalić się do końca.

Ostatnio usłyszałem że może być to węgiel koksujący, że kilka kopalni produkuje tylko taki węgiel i że nie da się Go spalić w normalnym kotle do końca bo potrzebuje więcej powietrza/tlenu nie wiem ,,,

 

KOLEDZY ZAMYKAMY DRZWICZKI

KOLEDZY ZAMYKAMY DRZWICZKI

KOLEDZY ZAMYKAMY DRZWICZKI :evil:

 

:D :D

 

Powody pozostawania koksu (po spaleniu węgla) mogą być tylko dwa:

1. Brak dostępu powietrza, za ten stan zwykle odpowiada popiół zebrany na samym dnie kotła

...to przecież już koniec spalania (po wypalaniu się całego zasypu węgla).

2. Wychłodzenie koksu, czyli nadmierna ilość powietrza. Do prowadzenia szybkiego utleniania

węgla (a to jest właśnie spalanie) potrzeba trzech elementów:

Paliwa, tlenu oraz CIEPŁA. Jeśli przesadzisz z dmuchaniem to odprowadzisz całe ciepło ze strefy

i paliwo zgaśnie. Kto nie wierzy, niech sobie zmajstruje małe pudełko z drewna, nałoży tam lodu

i taką podpałkę potrzyma w lodówce, za pół godziny niech to wyjmie i spróbuje podpalić. :p

 

Podobnie działają uchylane drzwiczki, wychładzają środowisko, nie należy tego robić. W końcowej

fazie spalania - skoksowanego węgla jest bardzo mało i jest ROZRZUCONY po ruszcie, więc nie

może się już WSPÓLNIE ogrzewać (z innymi ziarnami). Między poszczególnymi ziarnami tworzą

się puste przestrzenie. Jeśli my teraz dostarczymy więcej powietrza, to się biedak całkiem przeziębi

i......zgaśnie. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Sonier. :)

W pierwszej wiadomości napisałeś:

Porównując mój sposób rozpalania do "górnego" rozpalania, to jak porównanie zapalania zapałki łebkiem na dół lub do góry. Dzieci w przedszkolu wiedzą że zapałka szybciej rozpali sie gdy po zapaleniu skierujemy ja łebkiem na dół by płomień zapalił cała zapałkę.

 

Ja na to:

"""Przykład z zapałką jest dobry i zły jednocześnie. Dobry, bo jak się okazuje to zapałka trzymana

łebkiem w górę daje sumarycznie znacznie więcej ciepła (w ogóle więcej, nie w jednostce

czasu), a zły - bo przykład nie jest uniwersalny, tzn. zapałki np. nie można zamienić świecą.

Świeca zapalona od dołu ? ;)"""

 

Odpowiedziałeś:

 

Gdy w kotła zaczniemy palić parafina zamiast węgla lub drewna wtedy podyskutujemy o świecach.

 

To ja się pytam...

Dlaczego swój przykład z zapałką uznajesz za dobry ? Palisz w kotle zapałkami ?? :D

Mam nadzieję ze nie. :D Jeśli chcesz się tego trzymać to powinieneś rozpatrywać nie jedną zapałkę,

ale gruby pakiet zapałek umieszczony w zimnym środowisku. Taki przykład jest bardziej zbliżony

do prawdy. Pojedyncza zapałka ma full dostęp do tlenu z każdej strony, mimo to obrócona łebkiem

w dół kopci. Złap w pincetę i zobacz sam. :roll: Jeśli kopci pojedyncza, to co dopiero pakiet. Ten kopeć

to nie jest rzecz bez znaczenia ale gazowy węgiel. Węgiel powinien być spalony w kotle,

a nie zostawać wypuszczany w powietrze którym wszyscy przecież oddychamy.

 

Chcę być w tym co piszę sprawiedliwy, więc nie mogę nie zauważyć co napisałeś:

 

Kocioł ma sie rozpalić jak najszybciej a nie jak najdłużej ma sie palić jeden załadunek węgla.

 

Naprawdę doceniam twoją chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi ludźmi, jednak

to zdanie zabiera mi wszystkie narzędzia do dyskusji gdyż wątek... powstał w odwrotnym celu,

(jak najdłużej spalać zasyp węgla) to coś takiego jak jazda na kropelce. Pozdrawiam. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do postu Last Rico z godziny 10.31. o niedopalaniu "koksików"

 

To co napisałeś to dodatkowy argument żeby uszczelniać przelot powietrza za dolnymi drzwiczkami zespolonymi.

W końcowej fazie palenia poziom popiołu i żaru mam około 10 cm.

Powietrze główne zamiast przeciskać się przez wąski i zasypany ruszt ucieknie sobie radośnie za dolnymi drzwiczkami w górę nad ruszt. Tamtędy mu łatwiej bo przestrzeń nad rusztem jest zamykana ażurowymi wewnętrznymi drzwiczkami żeliwnymi o wysokości właśnie około 10cm. Otwory w tych drzwiczkach są, co prawda, zasypane popiołem ale na wys. 10 cm ta warstwa jest cieniutka lub żadna. I koks sie nie dopala bo ma tylko trochę powietrza wtórnego (uciekającego szybko do wymiennika; ono dodatkowo wyrównuje podciśnienie w kotle więc ssanie PG przez zapopielony ruszt ustaje całkowicie).

Mam rację?

 

Akurat ja nie mam problemu z dopalaniem. Miałem przez chwilę (tydzień) dodatkowy ruszt żeliwny położony na wodnym, ale okazał się zbędny.

Mam "daszek" nad wylotem PG, utrudniający powietrzu ucieczkę w górę po ściance drzwiczek. Dodatkową uszczelkę założę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Czy ktoś mierzył temperature spalin na czopuchu , jeśli tak to jaka macie temperature?

U mnie w czasie rozpalania jest powyżej 150*C a póżniej im dłużej sie pali to temperatura schodzi niżej aż do temperatury kotła

...

 

U mnie jest tak.

Przy obecnych temperaturach po odpaleniu (odpaleniu od góry) staram się utrzymywać na czopuchu 180-200stC, wtedy kocioł spokojnie nabiera temperatury. Jeżeli temperatura spadnie poniżej 170stC temperatura na kotle przestaje sie podnosić (moc kotła mniejsza niż zapotrzebowanie cieplne budynku). Wraz z upływem czasu ( i rozpalaniem się głębszych warstw opału) temperatura potrzebna do utrzymania temperatury spada do ok 90-100st.C. Wszystko to przy temperaturze zewnętrznej ok 10st.C.

Jeżeli temperatury zewnętrzne oscylują wokół -10st.C wtedy początkowa temperatura spalin musi wynosić co najmniej 300-350st.C żeby kocioł nabierał temperatury. Dalsze spalanie analogicznie j.w. ale minimalne temperatury ok 150st.C.

Temperatury spalin w moim kotle są raczej wysokie, to z powodu trochę małego kotła. Ale przed zbyt dużymi stratami kominowymi ratuje mnie wolny przepływ spalin w kominie i jego duża powierzchnia zewnętrzna, przez co komin też ogrzewa dom.

 

Eksperymentując z ustawieniami powietrza pierwotnego i wtórnego (wtórnego podawanego przez otwory w drzwiach zasypowych a nie KPW), zauważyłem że:

-im wyższa temperatura spalin tym czystsze spalanie

-spalanie jest czystsze (i pewnie też ekonomiczniejsze) gdy powietrza wtórnego jest minimalne więcej niż potrzeba (spaliny i kocioł są minimalnie chłodzone przez nadmiar powietrza), niż wtedy gdy powietrza jest za mało (zbyt mała ilość powietrza powoduje zdymianie opału i też spadek temperatury spalin i kotła).

-kocioł powinien jak najwolniej i przy jak najniższej temperaturze spalin rozgrzewać instalacje c.o. Wiec nie "czerwony" czopuch w pół godziny, ale ciepły np. przez 3 godziny. Efekt ten sam a zużycie paliwa mniejsze.

 

Powietrze wtórne podaje przez rząd otworów wywierconych na dole drzwi zasypowych (jestem zdania ze to działa lepiej niż KPW), a temperaturę mierze na czopuchu termometrem elektronicznym. Kocioł to górnospalajacy zębiec.

 

W pewnym etapie palenia (a dokładnie rozpalania), dobierając odpowiedni stosunek PP do PW jestem w stanie uzyskać zupełnie bezdymne spalanie. Niestety trwa to krótko. Po osiągnięciu zadanej temperatury muszę zmniejszyć ilość powietrza i wtedy kocioł delikatnie dymi rzadkim jasnym dymem. Po skoksowaniu całego zasypu węgla kocioł znów przestaje dymić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Sonier. :)

W pierwszej wiadomości napisałeś:

Porównując mój sposób rozpalania do "górnego" rozpalania, to jak porównanie zapalania zapałki łebkiem na dół lub do góry. Dzieci w przedszkolu wiedzą że zapałka szybciej rozpali sie gdy po zapaleniu skierujemy ja łebkiem na dół by płomień zapalił cała zapałkę.

 

Ja na to:

"""Przykład z zapałką jest dobry i zły jednocześnie. Dobry, bo jak się okazuje to zapałka trzymana

łebkiem w górę daje sumarycznie znacznie więcej ciepła (w ogóle więcej, nie w jednostce

czasu), a zły - bo przykład nie jest uniwersalny, tzn. zapałki np. nie można zamienić świecą.

Świeca zapalona od dołu ? ;)"""

 

Odpowiedziałeś:

 

Gdy w kotła zaczniemy palić parafina zamiast węgla lub drewna wtedy podyskutujemy o świecach.

 

To ja się pytam...

Dlaczego swój przykład z zapałką uznajesz za dobry ? Palisz w kotle zapałkami ?? :D

Mam nadzieję ze nie. :D Jeśli chcesz się tego trzymać to powinieneś rozpatrywać nie jedną zapałkę,

ale gruby pakiet zapałek umieszczony w zimnym środowisku. Taki przykład jest bardziej zbliżony

do prawdy. Pojedyncza zapałka ma full dostęp do tlenu z każdej strony, mimo to obrócona łebkiem

w dół kopci. Złap w pincetę i zobacz sam. :roll: Jeśli kopci pojedyncza, to co dopiero pakiet. Ten kopeć

to nie jest rzecz bez znaczenia ale gazowy węgiel. Węgiel powinien być spalony w kotle,

a nie zostawać wypuszczany w powietrze którym wszyscy przecież oddychamy.

Znów porównujesz do zapałek obróconych łebkami w dół. Ja nie odpalam węgla od dołu tylko z boku. Oczywiście że lepiej odpalać od góry, to nie podlega dyskusji, ale czasem czas jest priorytetem i wtedy rozpalanie z boku jest lebsze (szybsze) i na pewno czystsze niż od dołu.

 

Chcę być w tym co piszę sprawiedliwy, więc nie mogę nie zauważyć co napisałeś:

 

Kocioł ma sie rozpalić jak najszybciej a nie jak najdłużej ma sie palić jeden załadunek węgla.

 

Naprawdę doceniam twoją chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi ludźmi, jednak

to zdanie zabiera mi wszystkie narzędzia do dyskusji gdyż wątek... powstał w odwrotnym celu,

(jak najdłużej spalać zasyp węgla) to coś takiego jak jazda na kropelce. Pozdrawiam. :)

Oczywiście masz racje. Zresztą przeczytaj mój poprzedni post. Rozpalanie z boku jest szybsze niż od gory, a jednocześnie ekonomiczniejsze (ekologiczniejsze) niż od dołu. W pewnych sytuacjach jest to najlepsze rozwiązanie.

 

Tylko to miałem na myśli odpowiadąjac na pytanie jednego z forumowiczów. Każdy ma własną głowe i własny kocioł, sam może przemyśleć to i poeksperymentować. Ja też wciąż eksperymentuje, bo lepsze jest wrogiem dobrego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

sorier dziękuję za odpowiedz , .

Teraz mnie kolego zaskoczyłes , 350*C to jak dla mnie już mocno nagrzany komin (chyba że się mylę) .

Last Ricopisał że palac od góry nie mamy problemu z zimnym i mokrym kominem bo mokre spaliny występują tylko przy zapaleniu w tradycyjny sposób . Miałem plamy na kominie i troche się martwię żeby znowu nie wykwitły , .

Pomierze temperatury elektronicznym i napiszę jak to wygląda dokładniej.

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpalanie z boku jest szybsze niż od gory, a jednocześnie ekonomiczniejsze (ekologiczniejsze) niż od dołu. W pewnych sytuacjach jest to najlepsze rozwiązanie.

Tylko to miałem na myśli odpowiadąjac na pytanie jednego z forumowiczów.

Dzięki Sorier za poświęcenie czasu i podzielenie się doświadczeniami. Twojego sposobu rozpalania w tej chwili nie wykorzystam ale w przyszłości kto wie...

Z dyskusji pomiędzy Tobą a Last Rico nie tylko ja wyciągnąłem ciekawe wnioski ale każdy odwiedzający ten temat. A jest ich niemało-właśnie stuknęło ponad 110.000 wyświetleń tego tematu.

Pisanie tu postów to nie był stracony czas.

Pozdrawiam.

Jacet100-Jeden z Forumowiczów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie nie trzymajcie się kurczowo tej temperatury spalin :o :lol: ,

zaznaczając,że mierzycie ją na czopuchu - nie dotykając czopucha lecz wewnątrz :lol: .

Przyjmuje się,że optymalna temperatura spalin to 120-200C - i na tym koniec, jednak każdy kocioł,komin,instalacja inne. Można dać i 500C ale co z tego. Kocioł szybko się nagrzeje i wyłączy a komin nie zdąży. Im wolniejszy przyrost temperatury tym lepiej dla instalacji i komina - ma on się wygrzewać - im dłużej tym lepiej. Ideałem byłaby ciągła praca kotła - jednak chyba nie realna.

Cały czas przecież dążymy do tego aby się paliło spokojnie ale w jak najdłuższym czasie.

 

....Sorier Twoje spostrzeżenia odnośnie temperatury spalin są trafne jednak ja bym je trochę inaczej interpretował. Ja mam u siebie ceramika 70kw, zmniejszona moc do około 60kw, chałupa 12x24, parter,piętro i nieocieplany strych - stara kamienica.Aktualnie wyjściowa temperatura spalin 180C - grzeję całą chałupę...

nie chce mi się wierzyć,że 170C na czopuchu nie powoduje wzrostu na kotle - zasyfiony wymiennik lub jesteś niecierpliwy.....W ziemie podkręcasz temperaturę bo przyczyną jest większe zapotrzebowanie budynku na ciepło - w związku z tym zużycie opału większe i ruszt się szybciej zapopiela - stąd spadek temperatury.

Gdyby ktoś miał automatyczny układ odpopielania lub co 2h latał do piwinicy i odpopielał ruszt to uwierz mi ,że 120-150C na czopuchu w zupełności wystarcza.

..podkręcając kocioł, dawkę powietrza w zimie, powodujemy większy przepływ powietrza i wyższą temperaturę, co w konsekwencji opóźnia zaglądanie do kotła bo ruszt zapopiela się w większym odstępie czasu

 

gdyby nie ciąg kominowy to kocioł ze snów mógłby istnieć....przykładowo - temperatura zdana na kotle 30C, na czopuchu 50C - i wierz mi,że w największe mrozy w chacie miałbyś saunę - całość spokojnie by była dogrzana jednak w dużym odstępie czasu

 

pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...