Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 19,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Stałopalność spadła więc na pysk.

 

Podejrzewam, że ze względu na dużą energię wywołaną większym paleniskiem, w nocy miarkownik domknął PG i mój cudowny węgiel musiał znowu sobie usnąć i zamiast spalać jak trzeba -- kopciło się, co widać po wymienniku. :( Rezultat: 18kg poszło z dymem w niecałe 12h. Poprzednio 12kg paliło się 12-14h. Wnioski pozostawiam "walczącym" o swoje.

 

Myjk, Mike, Mikołaju :cool:

 

U mnie również stałopalność skoczyła na łeb na szyję, wcześniej spalając 8kg węgla miałem około 6-7h, teraz ok 4-5h.

Czemu? Przecież nic nie zmieniałem w kotle?.... Odpowiedż jest prosta. A w zasadzie dwie:

 

1. Przez ostatnich kilka dni wieje bardzo silny wiatr. To zwiększa (i to bardzo) ciąg kominowy. U siebie mam komin 5m (od czopucha do czapki kominowej) + 0.8m ocieplonej wełną metalowej nasady kominowej. Komin ma przekrój 14x27cm. Normalnie cug mam taki sobie a teraz to jest 2-3x większy. Nie mam RCK, i chyba nie będę go zakładał.

Przy obecnych wiatrach w kotle proces spalanie odbywa się bardziej intensywnie, nawet przy mniejszym uchyleniu PG. Wcześniej miałem problemy z przysypianiem, teraz spalanie niemal od razu przechodzi od fazy gazowania do spalania koksu (nie ma tej fazy pomiędzy gdzie węgiel przysypiał, na górze była czarna powierzchnia węgla, i trzeba bylo grzebać dołek by dostać się do żaru). To oczywiście dotyczy węgla Marcel, którego spalam, i którego prawdopodobnie Ty też jesteś właścicelem.

 

2. Mamy temperatury sięgające do -15*C, porównując do temperatur jakie mieliśmy 2-3 tygodnie temu to jest zasadnicza różnica.

A żeby utrzymać tą samą temp. w domu przy dużo niższych temp. na zewnątrz to niestety trzeba "wpompować" więcej energii. Stąd ta sama ilość węgla starcza na krócej.

 

Ja na następny sezon kupuje Piasta, wywalam szamot z komory, sypię kocioł na full i będę miał 24h spokoju. Przy 45*C na kotle. Obecnie muszę "gonić" tego Marcela przy 60* aby w miarę czysto się spalał i nie dopuszczam do zamknięcia PG przez pierwsze 2 godziny od rozpalenia, w przeciwnym razie lubi sobie fuknąć dolną klapką.

 

P.S a jak sobie radzę z krótkopalnością? pod koniec fazy spalania koksu rzucam (ze dwa lub trzy razy) jakiś gruby klocek buka, lub dwa duże kawałki (kostki) Marcela i przeciągam jeszcze spalanie o kilka godzin. Zauważyłem że przy takim spalaniu już od dołu (bo wrzucamy paliwo na żar) , spalanie jest dużo czyściejsze niż jak bym rozpalał od początku "po staremu" od dołu. To wszystko za sprawą powietrza PW które dopala gazy i gorącego już paleniska z szamotu.

Edytowane przez ordy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:pDS

Zapomniałem napisać że zamontowałem daszek na komin i rozwiązało to problem cofania powietrza przy zimnym kotle i zaniku ciągu przy silnym wietrze. Błędy konstrukcyjne komina tzn jego wysokości.

A co do palnika to trzeba będzie kolejnej wersji bo 6 cm to jednak trochę za mało jak na -18 i wiatr z prostych obliczeń wynika (teoretycznych) że 20 cm wysokości to 27 kW czyli 0,74 cm = 1kW Czyli 17kW * 0,74cm/kW:p = 12,58 dla łatwizny 13 w projekcie przyjęto kocioł gazowy 24kW

z kalkulatorów na stronach wynika że coś koło 10-13 kW dla takiego budynku, reszta na zapas przy paleniu non stop powinno z 10 wystarczyć ale do tego się nie zastosuję. I tak przy tych mrozach te 6 cm dawało radę ale rozbujanie zajmowało za dużo czasu ~ 7 godzin około.

Edytowane przez stone21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tą chwilę powietrze wtórne podaję przez niedosuniętą zasuwę, a nad powstałą szczeliną położony jest stary, żeliwny ruszt (widoczny na filmie) pełniący rolę deflektora-zawirowacza. Oprócz tego z tyłu kotła przy każdym zasypie stawiam jeden, dwa klocki sosnowe, czasem jeden dębowy, które pełnią rolę czynnika zapalającego, tak jak świeczka w "junkersie", dodatkowo tworząc kanał dla powietrza głównego, które dostaje się nad zasyp.

Poza tym brak jakichkolwiek innych przeróbek. Przy mocnych węglach typu 32.2 i 33 jestem w stanie zejść bez żadnych konsekwencji na 58-60 stopni (chociaż nie jest to optymalna temperatura ich pracy, prawdziwe możliwości pokazują dopiero powyżej 65 stopni, co widać na drugim filmie - spalanie groszku 32.2 ze Staszica, przy 70 stopniach na kotle), w okresach przejściowych paląc słabszym węglem płomiennym lub flotem schodzę bez problemów poniżej 50 stopni.

Edytowane przez lysy1l
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

łysy1

jest dokładnie tak jak mówisz, węgle typu 33 (jak Marcel) potrzebują wyższej temp na kotle. Przy 65-75 spalanie jest dużo czystsze, spaliny mają większą temp i płomień jest jaśniejszy (jasnożółty) i ma większą energię (nawet powoduje miejscowe gotowanie się wody na wymienniku). Kolor płomienia dużo mówi o temp spalania. Ciemno pomarańczowy płomień ma niższą temp niż jasnożółty.

 

Były komentarze w tym wątku, że temperatura wody w kotle nie ma znaczenia dla spalania, ale ja wiem i Ty też że ma i to duże :) Oni po prostu nie spalali takich węgli. :no: Woda przepływająca chłodzi palenisko co pogarsza spalanie, zimniejsze ścianki kotła powodują osadzanie sadzy z dymu zamiast jego dopalania. Przecież Ty nie masz żadnego daszka z szamotu, palnika i innych dopalaczy, a spalasz czysto. Wymiennik i komin czysty.

 

Chciałem dodać do poprzedniego posta (dla Myjka), że można wydłużyć stałopalność bez przysypiania dając 3-4 duże bryły (kostki) węgla na ruszt a dopiero na to drobny. Spalanie się wydłuży, a grube bryły na dole nie powinny mieć wpływu na przysypianie (bo przepływ powietrza PG jest lepszy niż jak mamy ruszt zasypany drobnicą (tak jak w moim przypadku Orzech II)

Edytowane przez ordy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedziałem na każde pytanie załączyłem zdjęcia (str 663/13253 i dalej) obiecałem sesje zdjęciową z budowy następnego podajnika lecz stan kasy i zdrowie pozostawiają wiele do życzenia. Na pewno wrócę do tematu lecz w innym wątku, tu przeszkadzam - utrudniam otrzymanie odpowiedzi potrzebujących pomocy. Odzywam się czasami, być może to błąd lecz "mój" podajnik to koniec kłopotów z paleniem. Moje ponad dwudziestoletnie doświadczenie palenia z podajnikiem w kotle śmieciuchu GS jest zaprzeczeniem prawie wszystkich "mądrości" jakie czytam w temacie ogrzewanie. Mój sposób palenia jest bardzo ekonomiczny i ekologiczny, nie zainteresował jednak nawet tych co walczą o brak dymu w tym upatrując całe zło.

Twój podajnik jest bardzo ciekawy, ale nie oszukujmy się. Wcale nie jest łatwo zbudować coś takiego przeciętnemu użytkownikowi kotłów. To nie to samo co dołożenie kilku cegiełek szamotowych, czy kierownicy powietrza. Ale nie przejmuj się, naśladowcy z pewnością się znajdą. Linki do opisu Twojego pomysłu najlepiej wpisz w swoim profilu w sygnaturę. To jest tekst, który pojawia się pod Twoimi wypowiedziami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były komentarze w tym wątku, że temperatura wody w kotle nie ma znaczenia dla spalania...

Ma znaczenie ale nie jest najważniejszym kryterium dobrego spalania.

Z pewnością im cieplejsze ścianki tym lepiej. Temperatura wody to jednak nie podstawowy wyznacznik dobrego spalania.

Obsługujący powinien patrzeć głównie jak się pali. Temperatura wody jest sprawą ważną lecz drugoplanową. Jedno z drugim jest powiązane, to prawda ale np.

zasypując żar zimnym węglem, w za dużym kotle i kopcąc niemiłosiernie, też można utrzymywać temperaturę wody 70 stopni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą temperaturą wody to jest tak...

Jak Wam intuicja podpowiada: kiedy w Waszej instalacji moc kotła jest wyższa przy niskiej czy przy wysokiej temperaturze wody? A kiedy więcej potrzeba powietrza przy niskich czy przy wysokich mocach? A kiedy lepiej się pali mocny węgiel? Wtedy, kiedy się go dusi czy wtedy, gdy daje się mu "rozwinąć skrzydła"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moc jest zależna od różnicy temperatury zasilania do powrotu i oczywiście przepływu ;) Mi osobiście się wydaje że na małych temperaturach kotła wymiennik się syfi i odbiór jest mniejszy jak ogarnę eksperymenty które teraz robię będę testował różne wariacje temperatur zasilania i powrotu, i oczywiście temperaturę kotła.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślałem, że od powierzchni paleniska zależy i trochę - od wymiennika ;)

 

--> lysy1l

 

Czy możesz podać, ile dobowo zużywasz węgla? Stawiam na rząd wielkości 30-50kg. Jeśli możesz podaj też, jaka jest u Ciebie grubość zasypu przy paleniu od góry. Dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kiedy lepiej się pali mocny węgiel? Wtedy, kiedy się go dusi czy wtedy, gdy daje się mu "rozwinąć skrzydła"?

I wszystko na ten temat.

 

Rozpaliłem ten węgiel 34.2 z Knurowa:

 

JD503822.jpg

 

Staram się utrzymać w granicach 60 stopni, ale w domu trochę ciepło. Przy rozpaleniu bardziej przykopcił i zarzucił trochę takiej bardzo sypkiej, brązowej sadzy. Da się wyczuć charakterystyczną nutę koksowni ;). Tak rano wyglądał przemieciony wymiennik (płomienice również przeczyszczone) po wczorajszym paleniu kostką z Bielszowic:

 

JD503820.jpg

 

Popiół moim zdaniem w granicach 8%:

 

JD503815.jpg

 

Pozostało też około pół węglarki niedopalonego koksu.

 

QIM - dokładnie tak jak piszesz w zależności od zapotrzebowania i rodzaju węgla wygląda moje dobowe zużycie opału (czasem schodzę do 25kg). Osobom, które nie wiedzą przypominam, że ogrzewam Zębcem SWK 28kW ponad 200 metrów nieocieplonej powierzchni dość chłodnego domu z płaskim dachem, do tego bojler z pojedynczą wężownicą 140 litrów, instalacja grawitacyjna starego typu, grube rury, duży zład wody. Wysokość zasypu musiałbym dokładnie zmierzyć, ale ta wczorajsza i dzisiejsza to pewnie coś około 35 cm (?)

Edytowane przez lysy1l
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nio zgodzę się ;) Od wymiennika tak... i ilości spalonego opału w określonym czasie ;)

Przeważnie ilość spalonego opału w danym czasie wiąże się z wielkością paleniska. Nie chodzi tu tylko o powierzchnię zasypową jak w przypadku górniaków, ale o szerokość i wysokość palnika w dolniakach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GS

Coś tutaj koledzy namąciliście? Ja osobiście uważam, że moc kotła nie bardzo zależy ile ma powierzchni rusztu, itd.. Nawet nie od tego co podaliście mu za paliwo- ale od tego ile dostarczyliście mu tlenu potrzebnego do spalenia tegoż paliwa (no i w jaki sposób ?) Więc ja u siebie utrzymuję temp na kotle; w zależności od zapotrzebowania domu na ciepło. I utrzymywanie u mnie temp. najniższej na jaką pozwala mój miarkownik po prostu wydłuża stałopalność wsadu.:yes: Na pewno się mylę; ponieważ są przecież kotły 10 do nawet 30kW, Ale, gdy jest w "miarę" dobrany to musimy nim jakoś regulować- no i tu jest ta moc kotła, na której nam zależy. Pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wygląda spalanie Knurowa typu 34.2, trzy i pół godziny od rozpalenia. Udaje się utrzymać 56 stopni na kotle (na początku filmu źle odczytałem temperaturę). Wnętrze trochę zarzucone sypką sadzą, widać co daje stawiany na tylnej ścianie kotła sosnowy klocek. Jeszcze lepszy efekt dają dwa ustawione w narożnikach:

 

http://www.youtube.com/watch?v=3AVry_8KQJ0&feature=youtu.be

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

--> camel1

może to zabrzmi uszczypliwie, ale idąc Twoim tokiem myślenia wystarczy włączyć porządną dmuchawę i nawet z 5kW piecyka uczyni rakietę 25kW . Tlenu pod dostatkiem...

Gdyby było tak, jak piszesz, nie istniałby też problem przewymiarowanych kotłów. Zmniejszam powietrze i moc mniejsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

--> camel1

może to zabrzmi uszczypliwie, ale idąc Twoim tokiem myślenia wystarczy włączyć porządną dmuchawę i nawet z 5kW piecyka uczyni rakietę 25kW . Tlenu pod dostatkiem...

Gdyby było tak, jak piszesz, nie istniałby też problem przewymiarowanych kotłów. Zmniejszam powietrze i moc mniejsza.

 

Wcale nie czuję się dotknięty Twoją odpowiedzią.;) Chodzi mi o to, że zadając tak zagadkowe pytania; po prostu daj od razu na nie odpowiedź. No bo inaczej robi się z tego cała masa wpisów, których większość z nas nie rozumie.:( ( I tylko o to mi chodziło), a z tą "dmuchawą" też nie załapałem -sorry ;) Pozdrawiam :D

 

Edit>> Coś o tej "dmuchawie" do mnie dotarło:yes: Ale ja myślałem,że rozmawiamy o kotłach, które pracują na ciągu naturalnym, czyli bez dmuchawy.:(

Edytowane przez camel1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GS

 

Pytanie jest, jak długo to się tak dusi, zanim zamieni się w destylator? Ordy pisał, że 10 minut zamkniętej klapy PG i dym gotowy. Czy to prawda?

Tak. Potrzeba naprawdę niewiele czasu aby zasyp od pełnego rozżarzenia, całkowicie usnął. :( Jeśli zasyp idzie na wolniejszym biegu, to ten czas jest jeszcze dużo krótszy. Czasem po otwarciu PG zaskoczy płomień (pomaga oczywiście szamot, ale nie te płytki powyżej paleniska -- musi być go sporo w miejscu gdzie leży samo palenisko i musi być potężnie nagrzany), ale najczęściej sam z siebie "nie wstanie" i kopci. :(

 

1. Przez ostatnich kilka dni wieje bardzo silny wiatr. To zwiększa (i to bardzo) ciąg kominowy. [...]To oczywiście dotyczy węgla Marcel, którego spalam, i którego prawdopodobnie Ty też jesteś właścicelem.

2. Mamy temperatury sięgające do -15*C, porównując do temperatur jakie mieliśmy 2-3 tygodnie temu to jest zasadnicza różnica.

A żeby utrzymać tą samą temp. w domu przy dużo niższych temp. na zewnątrz to niestety trzeba "wpompować" więcej energii. Stąd ta sama ilość węgla starcza na krócej.

Zgoda. Aczkolwiek już ustaliliśmy, że nasz węgiel ma za dużo energii -- więc teraz powinien się spisywać doskonale. Czemu zatem tak nie jest? Poza wyziębionym podczas mojej nieobecności domem i wiatrach wciąż ziębiących dom (dzięki ci, o wentylacjo grawitacyjna), bardziej upatruję swoich problemów w zmienionej konstrukcji zmniejszającej komorę. Jak już wspominałem zniszczyłem niedawno starą konstrukcję (wytopił się ytong) i zbudowałem nową, z większą komorą. Zmienił się siłą rzeczy układ szamotu w komorze (jest go dużo więcej), ale też z braku czasu na dokładne docięcie pozostawiłem w komorze wolne "zakamarki" -- poprzednia konstrukcja wypełniała całą komorę równo od podstawy aż po sufit. I to może być główny problem, bo w obecnej konstrukcji nad cegłami szamotowymi ("w palenisku") jest wolna przestrzeń powyżej (9-15cm wysokości pomiędzy cegłami a wymiennikiem) -- a to źle robi.

 

http://emide.pl/piec6.png

 

Rezultat, z komina leci lekki dymek, zawsze -- czyli czystego spalania nie ma, co widać także po moim wymienniku. Poza tym jest jeszcze kwestia komina, który prawdopodobnie po tygodniu mojej nieobecności i paleniu "jak leci", zarósł sadzą. Przy tym węglu chwila nieuwagi i pasztet gotowy. Dzisiaj trochę cieplej, zatem będę go czyścić.

 

Ja na następny sezon kupuje Piasta, wywalam szamot z komory, sypię kocioł na full i będę miał 24h spokoju. Przy 45*C na kotle. Obecnie muszę "gonić" tego Marcela przy 60* aby w miarę czysto się spalał i nie dopuszczam do zamknięcia PG przez pierwsze 2 godziny od rozpalenia, w przeciwnym razie lubi sobie fuknąć dolną klapką.

Mnie, przy obecnym spalaniu, zostanie tego "marcela" jeszcze na przyszły sezon, a może i półtora sezonu. Także jeszcze się będę musiał pomęczyć zanim kupię coś nowego. :( Odpukać w niemalowane, ale po zmniejszeniu komory watą/ytongiem już dawno nic nie fukało -- ale faktycznie zasyp nie usypia od kiedy jest zimno na zewnątrz i pędzę piec >60sC. Dzięki za kolejne rady, będę walczyć dalej.

Edytowane przez Myjk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...