Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Ale podanie w piecu dolnego spalania powietrza od góry, to to samo co w piecu górnego spalania rozpalanie od góry i podawanie powietrza od dołu, powoli rozżaży się cała porcja węgla i następną porcje paliwo dołożymy na gorący rozpalony węgiel. A idea piecy dolnego spalania przecież polega na spalaniu małej porcji paliwa i dokładaniu węgla na nierozpalony węgiel.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 19,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Witam

 

 

Przepraszam za lekki off-topic, ale tu chyba najlepsi fachowcy od "palenia" zaglądają....

Kociołek na http://www.stropuva.lt/index.php?lang=en

lub

http://www.nilsan.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=56&Itemid=83

- jakaś nowość...

...to jest dolnego czy górnego spalania?

Wydaje mi się całkiem całkiem ... duża komora na paliwo, a jak wg was z efektywnością takiego rozwiązania?

Jakie widzicie plusy, jakie minusy?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stropuva-ciekawy piecyk. Kto wie ile takie cudo (S20 ) kosztuje? Jeśli mam fi komina 200 mm to zapomnij o takim piecyku? Tak wynika z ich opisu czy dobrze rozumiem? Koniecznie mam wstawiać wtedy ten miarownik bo inaczej to kicha? Ma ktoś z was taki piec w swoim domu? Jakieś podobne piece bez dozownika na węgiel i drewno równie wydajne znacie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A idea piecy dolnego spalania przecież polega na spalaniu małej porcji paliwa

i dokładaniu węgla na nierozpalony węgiel.

 

Kocioł kolegi Miol nie jest kotłem dolnego spalania w pełnym tego słowa znaczeniu, mimo że wygląda

dość podobnie. To w czym są różnice ? Na przykład w tym, że tam gdzie w kotle dolnego spalania jest

ceramika (bez przelotu powietrza) u kolegi jest dziurawy ruszt, (za "L"), do tego całkowicie poziomy.

Również w tym że dobry kocioł dolnego spalania powinien mieć dość wąski najlepiej ceramiczny palnik

aby żar w małym stopniu kontaktował się z węglem oczekującym na swoją kolejkę., np. taki jak tu:

 

http://www.ekokotly.com.pl/page.php?oferta=4

 

Myślę że nazbyt uwierzyłeś reklamom. Podczas spalania węgla powstaje popiół, żużel, często kamień,

nie da się więc palić w nim non stop okresowo dosypując węgla, nawet ruchomy ruszt tu nie pomoże

(którego tak na marginesie, kocioł kolegi przecież nie ma)

 

Producent (inny) pisze że:

"Aby zrzucić popiół zalegający w rejonie strefy spalania do popielnika należy kilkakrotnie uruchomić

dźwignię grzebieni rusztu. Przed zasypaniem NOWEJ porcji paliwa ruszt kotła należy odpopielić

i USUNĄĆ z paleniska ewentualnie powstały żużel." Pytam się, jak to zrobić z pełną komorą węgla ??

 

Reklama czyni cuda.

Na przykład z prostego kotła górnego spalania.... zrobiła kocioł dolnego spalania :D

 

http://www.sas.busko.pl/pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=44&Itemid=62

 

Mając to wszystko na uwadze, doradzam koledze dobre rozwiązanie, prawdziwego kotła dolnego

spalania z niego nie zrobi, ale nareszcie kocioł ożyje i zacznie produkować dużo czystego ciepła :)

Zauważ że dosypanie węgla (z góry) w nowym układzie niczego nie zburzy, dym będzie musiał

przejść przez rozżarzony węgiel zalegający przy ujściu komory zasypowej i tam ulegnie spaleniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie widzicie plusy, jakie minusy?

 

Widać że ktoś kto zaprojektował ten kocioł nie zamierza iść utartą ścieżką, poszukuje czegoś nowego

i to dobrze o nim świadczy. :) Zawsze uważałem że kocioł powinien być okrągły a nie prostokątny,

dla producenta jest to jakieś utrudnienie gdyż łatwiej uszczelnić płaskie drzwi do płaskiego kotła

niż okrągłe. Ten ktoś, w nowoczesnym kotle nie założył dmuchawy elektrycznej - to też daje do

myślenia. Jest jedno miejsce którego bym się osobiście obawiał, to ta pionowa teleskopowa rura

zasilająca opał w powietrze. W pracującym kotle istnieją bardzo trudne warunki dla jakichkolwiek

mechanizmów. To suwanie się rur wydaje mi się potencjalnie awaryjne (pył, temperatura, do tego

agresywna wilgoć). Reszta wygląda dobrze ale ta rura, to niestety serce całej konstrukcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jeszcze raz dokładnie się przyjrzałem piecowi i trochę namieszałem z poprzednim rysunkiem :oops: . Bo dopływ

powietrza to on ma w mejscu popielnika a nie komory zasypowej. Czy to coś zmienia?

 

To nic nie zmienia, bo powietrze i tak nie pójdzie przez węgiel w sytuacji kiedy za opałem jest

wielka dziura do komina w postaci przedłużonego rusztu. Tak więc dopóki nie zatkasz tego

miejsca, nie ma znaczenia którędy będziesz to ZIMNE powietrze wpuszczać, ono i tak zawsze

poleci do popielnika a stamtąd już wprost do wymiennika - żeby go skutecznie wystudzać. :(

Zauważyłeś pewnie że w twoim kotle nie chce się palić... to z tego powodu właśnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz całkiem dobry kocioł. :) Oczywiście będzie spalać od góry aż miło....

Trzeba przyznać że Klimosz jako jeden z niewielu rozrysował kocioł detalicznie i chwała mu za to

(plik.doc). Niepotrzebnie martwisz się że powietrze górne nie dotrze do węgla. Ono tam wcale nie

musi docierać. Ono ma dotleniać górne części gorących gazów, bez niego dużo sadzy uleci w komin

a tak płomienie które przelatują w pobliżu górnych drzwiczek dostaną dodatkowy tlen który zwiąże

się z lotnym węglem. Faktem jest że lepsze są otwory szersze a mało uchylone coś na kształt

szczeliny, ale i ten da radę. Żeliwne redukcje wyjmij z kotła, wydajność steruj tylko powietrzem

dolotowym czyli w twoim przypadku - klapka dolnych drzwiczek. Powodzenia. :)

 

Pierwsza próba nowego sposobu palenia właśnie trwa. Wiaderko węgla (tak na oko), redukcje wyciągnięte, woda w układzie była już dość solidnie wychłodzona (około 15 stopni), nastąpił zapłon i ....

Drewno dość szybko ogrzało kocioł do jakiś 30 stopni, potem temperatura na jakiś czas ustaliła się na około 25 (w układzie są grube rury + stare żeberkowe grzejniki stalowe - jakieś 500 l ). Dopiero po jakieś godzinie piec huczał i podniósł temperaturę do 60 stopni.. Po dwóch godzinach piec ma - chyba - ustabilizowaną na 70 stopniach temperaturę, teraz czekam na wypalenie się wsadu. Dym w czasie rozpalania był biały - może odparowywana woda z komina? - teraz niespecjalnie coś widać, ale raczej małe ilości białego dymu mogą się wydobywać. Pozostała jeszcze jedna sprawa. W którym momencie otworzyć górny otwór? Czy może powinien być cały czas otwarty? O ile dolny dopływ tlenu kontroluje miarkownik, to tu pozostaje tylko ręczna regulacja - powinny być otwarte cały czas tak samo czy regulowane.

 

Na razie pierwsza próba wygląda całkiem obiecująco. Nawet jeśli czas spalania nie będzie dłuższy, to wyraźnie polepszy się czystość paleniska i kanału kominowego. Nie zależnie od ostatecznych efektów wielkie dzięki za pomoc :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki Last Rico,że zechciałeś się pochylić nad moim dążeniem do "usprawniania" :D (czekam z niecierpliwością).Póki co pragnę donieść,że system spalania górnego króluje u mnie i i u innych zarażonych znajomych :D.Dla mnie osobiście żadną wadą jest fakt czekania do wypalenia wsadu aby zapalić ponownie.Komfort zajmowania się kotłem raz na dobę w pełni rekompensuje tę "niedogodność" ;) .

Mam jednak jeszcze parę pytań ale zacznę od tego jaki sortyment węgla jest najlepszy do palenia tą metodą?

Obecnie palę "orzechem" ale "pociąga" mnie palenie "groszkiem" ;) ten pociąg to różnica w cenie :D sporo tańszy jest groszek,który znalazłem na składnicy opału.

Mam wrażenie,że może to być uzasadnione nie tylko ekonomicznie,wszak groszek lepiej wypełnia komorę spalania i proces palenia powinien być bardziej stabilny i równy(mam na myśli równomierne spalane warstw).Last Rico, możesz mnie wyprowadzić z błędu jeśli się mylę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie pierwsza próba wygląda całkiem obiecująco. Nawet jeśli czas spalania

nie będzie dłuższy, to wyraźnie polepszy się czystość paleniska i kanału kominowego.

Nie zależnie od ostatecznych efektów wielkie dzięki za pomoc :D

 

:D

Czas spalania od góry bezwzględnie musi być dłuży, gdyż najpierw zostają spalone lotne

składowe węgla które w tradycyjnym sposobie palenia... ulatywały do komina w postaci dymu.

Były po prostu marnotrawione. Jeśli teraz to spalasz, to dostajesz mnóstwo energii jeszcze zanim

węgiel przejdzie do fazy koksu.

 

No to fajnie że próbujesz. :) Biały dym (przy tym sposobie palenia) to zwykle para wodna,

na początku najczęściej z drewna. Potem już praktycznie nic nie widać - chyba że jest mróz

to widać trochę pary tym razem ze spalania wodoru zawartego w węglu. Jeśli mrozu nie ma

to komin sprawia wrażenie nieaktywnego ;) Parę łatwo odróżnić od dymu. Dym wylatuje

gęsty wprost z samego komina, para natomiast wylatuje rzadka, gęstnieje dopiero w pewnej

odległości od komina (odległość ta zależy znowu od temperatury zewnętrznej). Na pierwszej

stronie tego wątku kolega Hes zamieścił zdjęcie ulatującej pary wodnej ze spalania drewna.

 

Powietrze górne ustawia się raz. Trzeba zatem zrobić to dość solidnie, obserwować i regulować.

Po wyregulowaniu tak zostawić. Zachęcam cię do takiego sposobu palenia jak np. pali kolega Goike

palić stale i równo, praktycznie nie gasić. Zaręczam ci... że spalisz mniej węgla (mając ciągle ciepło

w domu) niż skokami. Sam wiesz ile trzeba włożyć energii żeby rozgrzać pół tony wody do np. 70*C

Jeśli grzejesz stale, to nie musisz wtedy kotła tak wysoko grzać, maleje strata kominowa, maleje

strata przesyłu, maleje strata na samym kotle, stąd właśnie bierze się dodatkowy zysk. :)

Wiem że niekiedy z różnych powodów tak się palić nie da, ale jeśli to tylko możliwe to warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co pragnę donieść,że system spalania górnego króluje u mnie i i u innych zarażonych znajomych :D

 

:o Cieszę się że znowu cię widzę Mikrus64 :D, pozdrów znajomych.

Tak, malunek jest już gotowy, pewnie jutro coś dopiszę i go tu zamieszczę.

Jest tak jak piszesz. Raz kocioł zapakujesz i masz spokój na cały dzień, to przecież też jest zaleta.

Jeśli chodzi o spalanie groszku tą metodą, to rzecz najlepiej sprawdzić w każdym kotle indywidualnie,

(przed zakupem większej ilości), tu chodzi wyłącznie o komin. Jeśli masz dobry ciąg to śmiało możesz

groszek kupować, dodatkowo zwykle jest on bardziej energetycznym węglem od grubszych frakcji.

Po prostu kocioł zasypany groszkiem ma większe opory dla powietrza i np. krótki komin może

sobie gorzej z nim radzić.

 

Chciałbym przy okazji coś dodać. Chodzi o kąt rozwarcia klapki głównego powietrza (tej sterowanej

miarkownikiem). Trzeba się temu przyjrzeć, bo to że miarkownik otwiera i zamyka to jeszcze za mało.

Ważne jest żeby otwierał tyle co trzeba. Zbyt szerokie otwieranie powietrza niepotrzebnie chłodzi

palenisko (strata), zbyt wąskie - dostarcza za mało powietrza - kocioł może mieć większe potrzeby.

Kiedy kocioł nabiera temperatury trzeba spróbować ręcznie ustawić najlepszy kąt i potem już to

przenieść na miarkownik. Podnosimy klapę i obserwujemy jak zachowuje się kocioł, jeśli w miarę

podnoszenia przestaje już zwiększać moc (to słychać), to trochę opuszczamy, tak blokujemy i gotowe.

Chodzi o to żeby nie dostawał więcej niż powinien, to jest istotna rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie pierwsza próba wygląda całkiem obiecująco. Nawet jeśli czas spalania

nie będzie dłuższy, to wyraźnie polepszy się czystość paleniska i kanału kominowego.

Nie zależnie od ostatecznych efektów wielkie dzięki za pomoc :D

 

:D

Czas spalania od góry bezwzględnie musi być dłuży, gdyż najpierw zostają spalone lotne

składowe węgla które w tradycyjnym sposobie palenia... ulatywały do komina w postaci dymu.

Były po prostu marnotrawione. Jeśli teraz to spalasz, to dostajesz mnóstwo energii jeszcze zanim

węgiel przejdzie do fazy koksu.

 

...

 

Powietrze górne ustawia się raz. Trzeba zatem zrobić to dość solidnie, obserwować i regulować.

Po wyregulowaniu tak zostawić. Zachęcam cię do takiego sposobu palenia jak np. pali kolega Goike

palić stale i równo, praktycznie nie gasić. Zaręczam ci... że spalisz mniej węgla (mając ciągle ciepło

w domu) niż skokami. Sam wiesz ile trzeba włożyć energii żeby rozgrzać pół tony wody do np. 70*C

Jeśli grzejesz stale, to nie musisz wtedy kotła tak wysoko grzać, maleje strata kominowa, maleje

strata przesyłu, maleje strata na samym kotle, stąd właśnie bierze się dodatkowy zysk. :)

Wiem że niekiedy z różnych powodów tak się palić nie da, ale jeśli to tylko możliwe to warto.

 

Po 7h od rozpalenia w piecu jest jeszcze warstwa kilkucentymetrowa żaru, a woda w układzie ma 60 stopni. Obsługa po rozpaleniu ograniczyła się do odwiedzania pieca, żeby zobaczyć jak się sprawuje. Tylko rozpalenie i pierwszy okres, kiedy piec nabierał temperatury kontrolowałem częściej - później proces spalania się uspokoił i kontrolą temperatury zajął się miarkownik. Co do górnego powietrza, to przy standardowym paleniu zdarzało się, że ulatniał się tamtędy dym ( pewnie z powodu nienagrzanego komina ), więc otwór był cały czas zamknięty. Teraz potraktowałem go WD-40, żeby znowu zaczął działać, ale smar wypalając się też troche dymił więc na razie jeszcze nie ruszałem klapki. Wprawdzie tu będzie więcej kombinacji, bo nie bardzo wiem jak skontrolować wpływ zwiększenia otworu na proces dopalania - piec słuchać było praktycznie tylko przez pierwsze 2 godziny, potem już tylko szum w kominie w sąsiednim pomieszczeniu pozostał -, ale poprawa już jest bardzo duża. Zwłaszcza, że - przynajmniej za pierwszym razem - po 2h spokojnie mógłbym wyjść z domu - piec kontrolował się sam. A że do końca stycznia będę dopołudniami w domu więc z rozpalaniem nie będzie problemu. Dodatkowo pierwsze rozpalenie pracowało przy 75 stopniach - spróbuje przy 60 i zobaczymy jak długo wytrzyma i jaka będzie temperatura w domu. Węgiel mam orzech, ale dokupie z pół tony groszku i sprawdze jak będzie się palił - komin raczej spokojnie powinien wystarczyć - ma około 8 metrów i dość spory ciąg ( paliłem jednej zimy ekogroszkiem, ale starym sposobem - spalał się dobrze, ale smoły sporo zostawało ). Czasem się nawet zastanawiam czy ciąg nie jest za duży, ale tego to już nie wiem jak sprawdzić. Dodatkowo już pierwsze rozpalenie w taki sposób wypaliło część osadu z poprzedniego sposobu palenia, a to też wpływa na poprawę efektywności. Wcześniej Sadpal spisywał się średnio - mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.

 

O tym, że łatwiej utrzymać temperaturę paląc mniej ale stale niż rozpalać i wychładzać, to wiem tyle, że przy standardowym paleniu efekty były o wiele gorsze. Zasypanie całego pieca węglem kończyło się spływaniem smoły po ściankach, a mniejszy zasyp za wcześnie się wypalał :(

 

Jeszcze sporo pracy i pieniędzy będę musiał włożyć w ogrzewanie / ocieplenie / wentylację żeby zapewnić sobie przyzwoity komfort mieszkania, ale przynajmniej w jednym tunelu pojawiło się wyraźne światełko. Jeszcze raz dzięki za fachową pomoc, a efekty postaram się co jakiś czas dorzucić - może komuś się też przydadzą. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.sas.busko.pl/pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=42&Itemid=60

mój piec ma taki schemat pale nim na razie wszystkim - po budowie ale docelowo drobny węgiel - juz próby robiłem :) ładuje porcje wegla na jeden dzień ;) na to coś co go rozpali i odpalam czekam z półgodziny aż sie rozpali na górze złapie temperature następnie zamykam drzwiczki i ustawiam temp na sterowniku. dmuchawa dostarcza powietsze pod ruszt oraz kanałami na górę - pali sie bardzo stabilnie - ustawiam temp około 55 stopni (czy nie za mało?? ) i to ciepło mi wystarcza na cały dzień.

Coś można usprawnić??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Last Rico, mam dokładnie taki sam kocioł jak miol i widzę pewne niebezpieczeństwo w rozwiązaniu jakie mu proponujesz. Z doświadczenia wiem, że próbując w trakcie palenia otworzyć górne drzwiczki, gdzie proponujesz zamontowanie klapki miarkownika, następuje wybuch spalin, które w naturalny sposób gromadzą się nad węglem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! Może i ja się dołączę, do grona chcących właściwie palić w swoich kotłach. Oczywiście chciałbym poznać opinię Last Rico o moim pomyśle przerobienia kotła górnego spalania"Ogniwo" 20kW na kocioł z dolnym spalaniem. Będzie to jakaś imitacja ale przynajmniej będę mógł lepiej panować nad procesem spalania no i mniej smrodzić okolicę. Poruszyłem ten temat kiedyś na forum wypowiedzi były raczej pozytywne. Chcę mianowicie wspawać pionowo blachę żaroodporną w komorze zasypowej i w ten sposób podzieć ją na dwie części. W drugiej części kotła gdzie odbywać się będzie proces spalania wyłożyć ścianki kotła cienką cegłą szamotową( tak podpowiedział mi "brzoza"z forum) Teraz czytając powyższe rady również cegłami szamotowymi zamknąłbym znajdującą się tam część rusztu. No i dzięki Last Rico w drzwiczkach zasypowych( nie popielnikowych) wstawiłbym "klapkę" i zamontował miarkownik ciągu. W ten sposób powstanie dwuciągowy kocioł a nie zwykły "górniak" i będzie w przekroju identyczny jak kociołek "miola". Co mógłibyście jeszcze mi doradzić, lub wybić to z głowy! Jest tylko jeden problem dotyczący sposobu czyszczenia ścianek kotła w części spalania - nie będę miał możliwości lub bardzo ograniczoną możliwość ich czyszczenia! Miałbym jeszcze prośbę do użtkowników typowych dolniaków odnośnie proporcji wielkości- wymiarów głębokości(wielkości) obu części kotła, na które chcę podzielić w/w blachą kociołek? i o wysokośc prześwitu pomiędzy pierwszą przegrodą a rusztem. Z góry dziękuję za podpowiedzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze sporo pracy i pieniędzy będę musiał włożyć w ogrzewanie / ocieplenie / wentylację żeby

zapewnić sobie przyzwoity komfort mieszkania, ale przynajmniej w jednym tunelu pojawiło się wyraźne światełko.

Jeszcze raz dzięki za fachową pomoc, a efekty postaram się co jakiś czas dorzucić - może komuś się też przydadzą. :)

 

Kiedy się trochę oswoisz z tym nowym systemem, to z domu będziesz mógł wychodzić natychmiast

po zapaleniu drewna. Żadna kontrola nie będzie potrzebna bo i po co, ważne jest żeby po rozpaleniu

cały przekrój kotła zatkać drewnem średnicy najmniej 4-5 cm, cieńsze czasem potrafią się wypalić nie

zapalając węgla. To cała robota. Spróbuj jeśli będziesz miał taką możliwość rozpalić kocioł rozgrzany,

to dopiero jest wesołe doświadczenie. :)

 

Powietrze górne trzeba ustawić doświadczalnie, to i tak będzie jakaś średnia dla różnych warunków.

Generalnie mało, nie może studzić kotła, najłatwiej jest to ustawić kiedy rozpalasz drewnem, widać

wtedy po płomieniach czy dalsze otwieranie coś daje, czy już nic. Dobry komin - groszek idzie aż miło.

 

O Sadpalu nic do tej pory nie pisałem, dawniej kupowałem spore ilości tego preparatu, wiedziałem

już że 1 mm smoły w kotle, to średnio 10% więcej zużytego paliwa gdyż ciepło nie może się przedrzeć

do ścianek kotła przez taką "papę". Niestety z wiadomych powodów mało to dawało... gdyż kocioł

po chwilowym oczyszczeniu, za jakiś czas znowu był cały brudny. Teraz Sadpalu używam b.mało,

właściwie to zużywam zapas. Praktycznie ten sposób spalania Sadpalu nie wymaga, nie zaszkodzi

jednak dać około płaską łyżkę w fazie rozpalania. Sadpal skraca płomienie, podnosi za to temperaturę

spalania co dobrze robi dla samego zapalania węgla. Oczywiście podziel się swoimi obserwacjami,

też mam nadzieję że komuś innemu to się przyda. Przecież wyłącznie o to chodzi w tym wątku....:)

Gdyby nie wymiana obserwacji, to dziś dalej jeździlibyśmy na osiołkach bo Pan nie reagował kiedy

dzieci naszych dziadów umierały na byle zapalenie płuc, to tym bardziej przy kotle nam nie pomoże.

Trzeba więc sobie pomagać - złośliwemu sąsiadowi także. Z czasem nawet z trawy zrobi się mleko.;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ciepło mi wystarcza na cały dzień.

Coś można usprawnić??

 

No to cudnie, o to właśnie chodzi aby wydłużyć czas grzania, a przy tym świata nie kopcić. :D

Czy można jeszcze coś usprawnić ? tak, można jeszcze....... wydłużyć czas grzania heheee.

Niebawem zamieszczę malunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Last Rico, mam dokładnie taki sam kocioł jak miol i widzę pewne niebezpieczeństwo w rozwiązaniu

jakie mu proponujesz. Z doświadczenia wiem, że próbując w trakcie palenia otworzyć górne drzwiczki,

gdzie proponujesz zamontowanie klapki miarkownika, następuje wybuch spalin, które w naturalny

sposób gromadzą się nad węglem.

 

Kolego, masz po prostu doświadczenia wynikające z dotychczasowego kotła. Ten kocioł wymaga

przeróbki (jak u kolegi Miol). Rzeczywiście tak się dzieje w tym kotle, że palny gaz gromadzi się

w komorze zasypowej, ale tak być nie powinno i po zmianach tak już nie będzie. Gaz się gromadzi

gdyż ogólnie mówiąc... ciąg kominowy się nim nie interesuje. :) Kiedy dokonasz proponowanej

zmiany będziesz mógł otwierać kocioł kiedy zechcesz, gdyż WSZYSTKIE palne gazy będą

naturalnie wsysane do "palnika" na zasadzie przeciągu - klapka w górnych drzwiach ---> palnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę mianowicie wspawać pionowo blachę żaroodporną w komorze zasypowej i w ten sposób podzieć ją na dwie części.

 

Januszu_21, twój pomysł jest możliwy do zrealizowania i kocioł w poprawionej konstrukcji

mógłby ci dać to czego chcesz. Osobiście jednak odradzałbym ci tą przeróbkę głównie z dwóch

powodów. Będzie bardzo trudno (teraz) szczelnie wspawać blachę, nawet nie ma za bardzo jak

jej tam włożyć. W fazie produkcji to łatwe zadanie, ale teraz to inna bajka. Drugi powód jest

ważniejszy, otóż wszystkie stalowe elementy w twoim kotle są studzone wodą. Jeśli między

ścianki kotła chcesz wstawić blachę, a musi to być blacha gruba i sztywna (inaczej długo nie

wytrzyma), blacha osiągnie dużo wyższą temperaturę i z powodu różnicy w rozszerzalności

blachy i ścianek kotła, przegroda ta będzie się rozpychać w kotle. To nie są duże, ale cykliczne

skoki, w końcu może to doprowadzić do uszkodzenia wewnętrznych spawów ścian kotła. :(

Ja bym tego nie robił... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kolegów Mikrus64, Miol i Jaskul (oraz innych oczywiście też :))

 

Wydawać by się mogło, że nie da się dobrze sterować zwykłym kotłem na węgiel. Jeśli palimy

w nim tradycyjnie to rzeczywiście się nie da. Kocioł bardzo silnie grzeje w krótkim czasie, a potem

już tylko stygnie. Zapalanie opału od góry w powiązaniu z elektroniką daje taką możliwość i na

dodatek pozwala zaoszczędzić sporą ilość węgla bo sprawia że grzejemy w sposób kontrolowany.

Malunek przedstawia sterownie temperaturą w moim domu. Jak widać klapką w dolnych drzwiach

steruje sterownik + serwomotor (w jednej obudowie), podłączony jest przez zasilacz do listwy 230V.

W wielu wypadkach takie rozwiązanie jest już wystarczające, ten elektr. miarkownik ma kablową

sondę która jest przymocowana do czerwonej rury wychodzącej z kotła (gorąca). Jego zadaniem

jest pilnować aby kocioł trzymał zadaną temperaturę bez względu na jakość paliwa, straty czy wiatr.

I tu można powiedzieć że właściwie więcej nic do szczęścia nie potrzeba, bo np. kiedy na zewnątrz

jest cieplej, to i woda mniej stygnie, zatem sterownik więcej przesypia, czyli opał się oszczędza :)

 

Pojawiają się jednak sytuacje, zwłaszcza jesienią lub wiosną kiedy w nocy robi się zimno, a w dzień

jest cieplej, na sterowniku musimy jednak jakąś temperaturę wybrać, a nie chce się nam przecież

rano i wieczorem kręcić na nowo i tak co dzień. Z pomocą przychodzi drugi sterownik ( popielaty).

Wisi on w domu w reprezentatywnym miejscu i jest kierownikiem ;) tego pierwszego niebieskiego

sterownika. Można na nim programować temp..dzienną i nocną w trybie tygodniowym z dokładnością

do 0,5 godziny oraz 0,1*C. Wyświetlacz pokazuje czy ster..aktualnie zezwolił na pracę kotła czy nie.

 

Powiedzmy że na kotle mamy ustawione 50*C, niebieski stara się więc jak może żeby tę temperaturę

utrzymać. Niestety nie wie on że słońce silnie świeci już od godziny (luty) w domu ciepło się zrobiło

a on dalej swoje 50*C trzyma, bo jego obchodzi tylko woda. W tym momencie wkracza do akcji

sterownik pokojowy i jako kierownik nakazuje niebieskiemu zamknąć klapę. Niebieski trochę

protestuje bo chce pilnować swojej roboty, ale siwy odcina mu napięcie.:) Klapa idzie na dół...

Mijają dwie godziny, słońce zaszło, sypie śnieg. Temperatura w domu zaczyna spadać. Popielaty

włącza zasilanie niebieskiemu, ten się budzi i zaczyna palić po swojemu. W ten sposób można

dłuuugo przetrzymać węgiel w kotle i uruchomić go ponownie kiedy pojawi się taka potrzeba, a to

są następne wymierne oszczędności. O samym komforcie zimowania już nie wspomnę....:)

 

http://static.pokazywarka.pl/i/6202469/583801/sterowanie-7.jpg

Edytowane przez Last Rico
Rysunek zginął z serwera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...