Bałaganiarstwo

[daggulka]

bo ja u pedantów doradzam jak bałaganić ...

to jeszcze u bałaganiarzy doradź jak posprzątać

 

no jak mam napisac skoro ja tez bałaganiarz teraz?

ja sprzątam raz w tygodniu w sobotę z podziałem na role ... czyli

małż odkurza- ja myje podłogi

małż sprzata swoje łazienke- ja sprzatam swoją

małż wyciiera kurze w całym domu - ja sprzatam kuchnię

itd....itp....

 

a w tygodniu to jeno zmywarkę zapakować i opróżnić , ewentualnie podłogi pozamiatac z kłaków po zwierzakach i piasku naniesionego na łapach jak już widze, że jest przegięcie ...

 

kole środy na przykład jakby ktoś do mnie przyszedł, to ogólnie wydaje sie ok - bez przygladania się oczywiście ....ale podłogi-masakra ...

[mcmagda]

Oczywiście jestem wielką bałaganiarą i czasem nawet coś się zasyfi (np. kurz, okno, itp.). Ale wcale nie myślę, że to się bierze z domu (nie mamy wina na pewno). Całe dziedzińtwo w domu było czysto, miałam swoje obowiązki i awantury jak nie posprzątałam. Jak tylko się wyrwałam na studia to się skończyło. Ja po prostu nie odczuwam potrzeby porządku, a odczuwam potrzebę czytania, surfowania po sieci, wyjśća na imprezę itp. Nie sądzę też żeby to wynikało na wprost z lenistwa (choć też), bo przy tym jestem pracoholiczką i mam ogólnie nadmiar energii. No jakoś to sprzątanie jest nieważne. Dla męża też jest nieistotne. Od jakiegoś czasu mamy sprzątaczkę w kawalerce i był to jeden z najlepszych pomysłów, bo rodzice mogą teraz zawsze wpaść (do dziś nie umiem mieć bałaganu przy mamie). 100 razy wolę zostać w robocie po godzinach, zarobić więcej i zapłacić pani za sprzątanie. Pewnie jak będą dzieci to się zacznie sajgon, ale może nam się pedant urodzi zaoszczędzimy na sprzątaczce?