Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Bogowie m a r k i e t i n g u - OBI w Katowicach


KiZ

Recommended Posts

(Długie, ostrzegam)

 

Firmy obecnie prześcigają się w udoskonalaniu swej struktury, wprowadzając najnowocześniejsze metody z zakresu zarządzania, PR, gospodarki finansowej itp. Wszystko po to, aby przeorientować się zupełnie na klienta i dać mu poczucie bycia najważniejszym, a jednocześnie z wyrafinowaniem go złupić.

 

Jednym z pionierów okazuję się być sieć OBI, a konkretnie ich market w Katowicach :o . Tu do perfekcji opanowano najnowsze zdobycze inżynierii marketingowej. Skutkiem tego klient (w tym wypadku moja skromna osoba :oops: ) zostawia u nich pieniądze... nie żądając niczego w zamian! Dokładna kwota przychodu z tej fragmentarycznej działalności operacyjnej zostanie podana na końcu opowiastki.*

 

Wstąpiłem dziś w skromne progi marketu przy Rolnej z zamiarem nabycia ramki na pewien Bardzo Ważny Papier Zawodowy. Nuda panie... ścielący się do nóg pracownicy marketu w pełnej homeostazie. Nieliczni, rozpieszczani klienci leniwie poruszali się wśród alejek. Wybór ramek jako taki, szybko wybrałem com chciał. Skierowałem się ku kasom, ale traf chciał, że przechodząc jedną z alejek zauważyłem regał. Do kupienia, nie sklepowy. Mocna konstrukcja, wzbudzający zaufanie wygląd. No i najważniejsze – na jednej z jego półek stała wielce obiecująca żółta kartka z wyboldowanym napisem „PROMOCJA 99,99 PLN”.

- Pójdę na sumę w koszulce OBI :lol: – pomyślalem zachwycony, gdyż akurat od kilku dni byłem zdecydowany na zakup jakiegoś porządnego regału.

Jak na skrzydłach wybiegłem przed market. Nie, nie po to żeby krzyknąć w niebiosa jaki jestem szczęśliwy. Wziąłem spod daszku wózek i pośpiesznie wróciłem do środka. Sekundy trwało załadowanie paczki z regałem i dobiegnięcie do kasy. Przy kasie pusto!- zauważyłem i byłem już blisko nirwany. Jednak radosne trele słowików w mej głowie przerwała kasjerka.

- -249 złych proszę pana – wycedziła.

Zatkało mnie :o .

- Nie... 99... – zauważyłem nieśmiało.

- Ale mnie pokazuje 249 – twardo powtórzyła kasjerka. Zapowietrzyłem się, coś tam zacząłem dukać. Znudzona kasjerka wzięła za telefon i zaczęła obdzwaniać. Telefon pierwszy na informację ogólną

- Ty, gdzie som regały!? Zapytała. – R e g a ł y – przeliterowała – Aha.

Drugi, trzeci i czwarty telefon okazały się być skierowane w niewłaściwe miejsca. Za każdym razem kasjerka pytała kogoś po drugiej stronie czy ma regały, potem literowała słowo „regały”, a na końcu z fuknięciem odkładała słuchawkę. Telefon piąty był połowicznym sukcesem, bo rozmówca (w dalszej części Pani nr 1) wiedział gdzie są te regały, ale to nie jego jurysdykcja. W końcu szósty rozmówca (pani nr 2)

- Ty masz regały?- zapytała kasjerka – Nooo...- radosnie fuknęła słysząc odpowiedź. Tym razem przeliterowała „ R e g a ł h e a w y s t r o n k”. Po czym zaczęła sczytywać kody, mruczeć, fukać itp.

 

W tym czasie, mimo małego ruchu, zrobiła się za mną spora kolejka. Wszyscy zaczęli się niecierpliwić. Ja też. Najpierw poluzowałem szalik. Kasjerka dalej fukała w słuchawkę. Później rozluźniłem krawat i rozpiąłem guzik w koszuli. W końcu usłyszałem przeciągłe – Heeehheeee...- wyartykułowane przez kasjerkę. Odłożyła słuchawkę i zawyrokowała

- Pan p o m y l i ł regały! – oznajmiła tak, że cała kolejka zamilkła.

- Ale jak to...? - zdziwiłem się – widziałem ten sam regał rozłożony a na nim kartkę z promocyjną ceną...

- Nie, pan pomylił rgał!- dobitnie oświadczyła kasjerka – Promocja jest na inny. Trzeba patrzeć na rozmiary! – powiedziała już bardziej do kolejki niż do mnie.

 

Cóż, skruszony wycofałem się z kolejki. Rzuciłem tylko do kolejkowiczów – Przepraszam...

I o dziwo spotkałem się z powszechną akceptacją. Jeden z facetów mruknął

– Normalka, tu zawsze burdel mają.

Skierowałem się więc do feralnej alejki. Była pusta. Podjechałem do rozłożonego regału i ... zobaczyłem, że kartki z promocją nie było. Poczułem ukłucie. Ten boski, idylliczny nieomal wizerunek marketu OBI jakby lekko zaśniedział. Zostawiłem koszyk i postanowiłem poszukać tajemniczych rozmówczyń pani kasjerki. W alejce obok znalazłem panią nr 1.

- Czy to z panią kasjerka rozmawiała o regałach? - zagaiłem.

- Tak, ze mną, ale to alejka koleżanki, pójdę po nią – zaproponowała. Po chwili wróciła z panią nr 2

- Tak? - powiedzmy, że zapytała nr 2.

- Coś tu nie gra proszę pani – rozpocząłem delikatnie – znikła kartka z promocją z tego regału. To pani alejka, prawda?

- Moja, ale tu nie ma żadnej kartki – odpaliła.

- Widzę, że nie ma – nie traciłem cierpliwości – kilka minut temu była. Pani rozmawiała na ten temat z kasjerką. Mówiłyście o tej kartce, czytałyście kody...

- Żadnej kartki nie ma! – przerwała mi ostro.

- Ok., w takim razie śmiem twierdzić, że pani ją zabrała – postanowiłem przejść do rzeczy – a ja chcę kupić regał w tej cenie promocyjnej.

- Ja niczego nie zabrałam – prychnęła – niby po co?

- No chyba, żeby ze mnie zrobić idiotę, a tymczasem osiągnęła pani efekt odwrotny z panią w roli głównej – zacząłem tracić cierpliwość.

- Co pan gada!? Klient pewnie jakiś wziął (sic! :lol: ) – rzuciła mi w twarz. Wobec takiego argumentu byłem bezradny. Ale za to uradowany. Nie dane mi było dalej obcować ze sprytem i inteligencją pani nr 2, bo inicjatywę przejęła pani nr 1.

- Niech się pan nie denerwuje – powiedziała nieco chyba zażenowana idiotyczną postawą swej koleżanki – coś spróbuję zrobić. Po czym dodała – Ja tą kartkę tu dziś też widziałam (sic! :lol: ). Znów mnie zakłuło w sercu. Poczułem, że coś się w moich relacjach z OBI wypala. Na słowa koleżanki pani nr 2 spurpurowiała i odeszła w kierunku swojego blatu.

- Zadzwonię do kierownika, może zgodzi się panu sprzedać ten regał za 99,99 – próbowała ratować sytuację.

- Niech się pani nie fatyguje – powiedziałem – jakoś mi przechodzi ochota na ten zakup.

- Nie, niech pan poczeka – poprosiła i odeszła na kilka kroków. Wybrała jakiś numer i przez chwilę komuś coś tłumaczyła. Zamilkła i po trzech sekundach odłożyła słuchawkę. Jak się okazało Wielki Pan Kierownik który jest albo samym Chuckiem Norrisem, albo co najmniej jego zstępnym, w ciągu tych trzech sekund dokonał wnikliwej analizy problemu, włącznie z przesłuchaniem kasjerki, pań nr 1 i 2 oraz obejrzeniem zapisów telewizji przemysłowej z przedmiotowej alejki. No i wydał salomonowy wyrok:

- Pan kierownik stwierdził, że... – tu pani nr 1 zawiesiła głos - to sprawka jakiegoś niesfornego klienta – przy czym ta drugą część zdania wypowiedziała szybko i cicho, jakby wstydząc się słów, które wypowiada.

- No tak. Rozumiem...- udawałem, ale wcale nie rozumiałem. – Wie Pani co...? Skoro wy nie możecie mi dać zniżki, to ja wam dam! – powiedziałem do niej – zostawiam wam koszyk i tym samym przekazuję bilon na łączną kwotę jednego złotego!* – powiedziałem do zupełnie już pąsowej pani nr 1.

Tak oto zostałem bezpardonowo odarty ze złudzeń. Dziś prawdziwych Cyganów i kupców już nie ma :cry: . W każdym razie w OBI ich nie ma. Jest za to Olimp gęsty od bogów – markietingu zwłaszcza :lol: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 115
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Skąd ja to znam...Tym razem nie z m. budowlanego. Przez 20 minut stałem

przed pani kasjerką, bo miałem kaprys kupić taką sobie kurtkę. Za... Pani

kasjerka usilowała wydusić tę cenę ze mnie. Oczywiście widziałem cenę

przy wieszakach. ale czy ja, jako klient, mam im podpowiadać ceny ?

W każdej chwili mogłem zrezygnować, ale zrobilem z tego widowisko, bo

kolejka zrobila się, że hohoo. Oczywiście telefony, pracownicy, na koniec

kasjerka (trochę było mi jej żal) która osobiście pofatygowała się na

odpowiednie stoisko...no i po dłuższej chwili udało się. "Ta kurtka, proszę

pana kosztuje....zł." Zgadza się.... Nigdy tam już więcej...

 

A wracając do tematu: jaki właściwie jest cel takich sztuczek z cenami ?

Machanie przed klientem ceną, w nadziei, że może nie kupi, ale pomyśli

"o, jak tu mają tanio "...? Albo wręcz da się oszukać ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miałem kiedyś to samow OBI... tylko z drewnochronem.

 

puszka 11l , promocja, 99,99 - przy kasie dowiedzialem sie ze to nie ta puszka stracilem 30min (sobota godzina 8 rano - brak innych klientów) kiedy "udowodnili" mi ze to ja się mylę pomino tego że karta z ceną stała jak wół obok farby - oczywiście z napisem promocja...

 

zaplacilem 120zł chyba - tydzień póżniej kupowałem już tą samą farbę 11l w cenie 99.99 (nietypowy kolor którego nie miała pobliska castorama i LM dlatego tylko poszedłem do tych oszustów) - czyli jednak to ja miałem wtedy rację...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najfajniejszy market OBI jest na Puławskiej w Warszawie. Bywam tam raz na parę miesięcy i za każdym razem nie potrafię zrozumieć jak to możliwe, że w markecie budowlanym buczy z głośników tak, że wytrzymać się tego nie da. Jest tam dział elektryczny, więc myślałem że i choć jeden elektryk się znajdzie. Ale widać nie - buczenie niemiłosierne trwa już od lat. Przerywane jest jedynie na chwilę, gdy obsługa klienta woła jakiegoś sprzedawcę. Dla mnie szok. Ile może kosztować naprawienie wadliwego nagłośnienia??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Rewelacyjni są też w Makro . Kiedy dostawałem karte do Makro (a było to z ponad 10 lat temu nie było jeszcze żadnych Marketów w moim mieście. Makro miało ogromne powodzenie . W miarę jak rosło coraz więcej Hipermarketów genialni marketingowcy z Makro ruszyli do natarcia . Każdy posiadacz karty dostaje co kilka tygodni gazetkę promocyjną . Jednak nie ma tak łatwo -jeśli nie robisz zakupów dłuższy czas np. pół roku bo powiedzmy ....nie masz na razie ochoty lub czasu jechać na drugi koniec miasta to geniusze z Makro za karę nie przysyłają ci gazetek . Mało tego dostajesz pismo w którym jest napisane że jeśli nie dokonasz zakupow w najbliższym czasie to :Zabiorą ci kartę . Kiedyś mieli nawet czelność zadzwonić do mnie z pytaniem dlaczego nie dokonuje zakupow i czy potrzebna mi karta oraz kiedy zamierzam coś kupić u nich . Pani również powiedziała że nie dostanę gazetki reklamowej bo nic nie kupiłem od dłuższego czasu . Bardzo mnie ta wiadomosc zmartwiła ,zacząłem płakać razem z całą rodziną co będzie jak mi zabiorą kartę ...........umrę z głodu .

To się nazywa promocja marketu w dobie kiedy wielkie sklepy wyrastają na każdym wolnym jeszcze placu .

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KiZ z szerokim usmiechem przeczytałem Twój tekst. Wprawdzie łączę się z Toba w żalu i bólu ale jesli każde Twoje zakupy w OBI mogłyby zaowocować takim sympatycznym tekstem to jak dla mnie mozesz tam wpadać codziennie :D

Ale musze stwierdzic, że rzeczywiście w tego typu marketach czasem ręce opadają... a fachowość sprzedawców wprost poraża....

 

pozdrawiam i z zażenowaniem stwierdzam, że ja musze kupić do garażu trzy regały typu "R e g a ł h e a w y s t r o n k"... :-? tylko gdzie, w OBI ?? :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Rewelacyjni są też w Makro . Kiedy dostawałem karte do Makro (a było to z ponad 10 lat temu nie było jeszcze żadnych Marketów w moim mieście. Makro miało ogromne powodzenie . W miarę jak rosło coraz więcej Hipermarketów genialni marketingowcy z Makro ruszyli do natarcia . Każdy posiadacz karty dostaje co kilka tygodni gazetkę promocyjną . Jednak nie ma tak łatwo -jeśli nie robisz zakupów dłuższy czas np. pół roku bo powiedzmy ....nie masz na razie ochoty lub czasu jechać na drugi koniec miasta to geniusze z Makro za karę nie przysyłają ci gazetek . Mało tego dostajesz pismo w którym jest napisane że jeśli nie dokonasz zakupow w najbliższym czasie to :Zabiorą ci kartę . Kiedyś mieli nawet czelność zadzwonić do mnie z pytaniem dlaczego nie dokonuje zakupow i czy potrzebna mi karta oraz kiedy zamierzam coś kupić u nich . Pani również powiedziała że nie dostanę gazetki reklamowej bo nic nie kupiłem od dłuższego czasu . Bardzo mnie ta wiadomosc zmartwiła ,zacząłem płakać razem z całą rodziną co będzie jak mi zabiorą kartę ...........umrę z głodu .

To się nazywa promocja marketu w dobie kiedy wielkie sklepy wyrastają na każdym wolnym jeszcze placu .

 

pozdrawiam

 

Dlatego nie kupuje w Makro. Robia mi laske, ze cos sprzedadza. Robia mi laske, ze mnie wpuszcza (chociaz dowiedzialam sie, ze teraz by mnie nie wpuscili - wstep z dziecmi wzbroniony). Na szczescie sa inne sklepy. Nie musze u nich bywac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w OBI tez miałam przygodę :)

 

Kupowałam OSB i promocja skończyła się 3 dni temu, ale na płytach wisiała stara cena. W kasie oczywiście stwierdzam że cena jest za wysoka, Pani za tel, przybiegł pracownik działu i mi mówi że promocji już od 3 dni nie ma, a ja mu na to że cena pozostała, a jako że nie mają na każdym artykule ceny jednostkowej, mam prawo kupić towar za cenę na regale. I tak się stało.

 

A drugi raz to było na dziale ogród, sprzedawali towar "po serwisowy"

Promocja brzmiała tak:

"50% od aktualnej ceny"

Patrzę fajna kosa spalinowa taka duża, na niej cena oryginalna coś ok 1000zl, potem 699zl... No to na mój chłopski rozum aktualna w tym momencie jest 699zl, więc spodziewałam się że zapłacę coś ok 350zl.

W kasie oczywiście Pani nabiła 699,-. Podziękowałam, poszłam do kierownika działu... A on mi na to:

- w tej promocji cena aktualna to ta oryginalna,

- aha, a ta 699 to co?? - Ja

- yy no to znaczy, hmm no że cena aktualna to ta nie aktualna obecnie, ale aktualna jak towar był nowy :o

- aha... hmmm ciekawe, a jak jest z gwarancją? - Ja

- no brak bo towar z serwisu

- aha, a rękojmia? - Ja

- yy no tez nie ma

- mhm, to znaczy ze mam kupić o 30% taniej sprzęt używany, naprawiany, bez gwarancji i rękojmi? To dziękuję bardzo.... - Ja

 

Spieszyłam się akurat, ale gdybym miała tak ze 2 godzinki wolne to bym ich sobie pomęczyła :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałem kilka przejść z marketami i przeważnie odpuszczałem! Nie miałem ochoty się denerwować. Ale od pewnego czasu jest inaczej znam swoje prawa i nie pozwalam się robić w balona. W listopadzie będąc w pewnym markecie zobaczyłem tani akumulator do auta, a że byłem właśnie na kupnie to go wiozłem. W kasie się dowiedziałem że kosztuje o 30zł więcej wiec się wkurzyłem. Zostawiłem towar przy kasie i poszedłem w to miejcie w którym była ta promocja wyciąłem karteczkę z ceną promocyjna i poszedłem do kasy. Zapłaciłem za towar w cenie wyższej i zwróciłem z się do obsługi klienta o zwrot nadpłaconej ceny. Tam panie się zdziwiły że jest taka cena i miały jeszcze pretensje jak ja mogłem im tą cenę wyciągnąć. Kasę nadpłacona mi zwrócili i zrobili nową cenę.

Ostatnio zaś zmuszony byłem jechać specjalnie do marketu bo mojej lubej nie chcieli przyjąć reklamacji uszkodzonego czajnika, pani sugerowała że w karcie gwarancyjnej pisze 1 rok gwarancji, i jak ona śmie reklamować towar który ma 1,5roku. Wiec ja musiałem pojechać i uświadomić panią że istnieje cos takiego jak rękojmia o trwa ona 2 lata niezależnie od tego ile jest gwarancji. I pani nagle się przypomniało ze faktycznie tak jest i zabrała go do naprawy. Tylko z tego co ja widzę większość marketów tylko czyha na takich jeleni którzy robiąc duże zakupy nie zwracają uwagi ze jakiś artykuł jest w wyższej cenie niż powinien.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli widze jakis towar i mam podejrzenie ze cos jest nie tak z cena - wyjmuje telefon i robie zdjecie, po czym kupuje po podanej cenie, zgodnie z prawem (w kasie placi sie cala kwote, roznice musi oddac punkt obslugi klienta), jeszcze nie musialem wzywac policji po oswiadczeniu ze mam zdjecie :)

 

Jesli chodzi o Makro, to trudno im sie dziwic, ze probuja zdobyc wiedze czemu sie juz u nich nie kupuje, teraz wszyscy robia badania rynku... O odbieraniu karty jeszcze nie slyszalem. Natomiast jesli chodzi o dzieci, to tlumacza ze nie sa zwyklym sklepem, tylko w zasadzie magazynem i jezdza tam wozki widlowe, a nie wpuszczaja dzieci ze wzgledow bezpieczenstwa. Takze wozki klientow sa duze, czesto ciezkie i nie bardzo wyobrazam sobie awaryjne hamowanie przed biegnacym dzieckiem. Tak czy owak maja do tego prawo, my za to mamy prawo u nich nie kupowac :) Zdaje sie na dzien dziecka zrobili dzien, w ktory byly wpuszczane dzieci (i chyba wozki widlowe nie jezdzily wtedy). Nie bronie ich, w gospodarce rynkowej klienci sami ocenia czy dana koncepcja prowadzenia biznesu jest sluszna :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ale mało kto wie, że sprzedawcę obowiązuje cena uwidoczniona na towarze, a klienta nie interesuje cena 'w komputerze'. Zakup ma się odbyć po cenie jaka jest na towarze !

Cena zarejestrowana w kasie w takiej sytuacji nie ma żadnego znaczenia. Takie różnice w cenach najczęściej wynikają z niedbalstwa sprzedawców. Klienta nie można jednak obciążać jego skutkami.

 

Gdy znajdę więcej czasu to poszperam i podam podstawę prawną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a coś takiego niedawno praktykowano w Tesco:

/nie wiem jak jest teraz, bo już tam nie chodzę/

 

 

___________________________

9,90- stara cena

19,99 - nowa cena

___________________________

 

o rany , coś pięknego :o

 

byłam świadkiem czegoś podobnego :klient przy kasie pyta pani dlaczego towar kosztuje 2.5 skoro zawsze kosztował 2 zł na co pani warknęła

- PROMOCJA JEST :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A wracając do tematu: jaki właściwie jest cel takich sztuczek z cenami ?

Machanie przed klientem ceną, w nadziei, że może nie kupi, ale pomyśli

"o, jak tu mają tanio "...? Albo wręcz da się oszukać ?

 

tu kilka slow obrony w ramach kazdego hipermarketu (za co pewnie zostane zlinczowany). Otoz jak sie ma na sklepie kilka - kilkanascie tysiecy produktów, z ktorych codziennie czesc ma zmieniane ceny to momentami niestety trzeba przyznac ze nie da sie nad tym zapanowac. Nie est prawda ze zlosliwe obi czy tesco czy jakakolwiek inna siec probuja oszukac swoich klientow - niestety przyznac trzeba ze przez nieudolnosc i brak personelu (pewnie by nie brakowalo gdyby placono lepiej choc to temat na osobna dyskusje) po prostu system kasowy pokazuje inne ceny niz widnieja na cenowkach. Co wiecej duza czesc bledow spowdowana jest systemami informatycznymi ktore w polaczeniu z bledem ludzkim rowniez daja sie we znaki. Nimniej w wiekszosci wypadkow jesli spotka nas taka przygoda jak powyzej to najlepiej wziasc takowa tabliczke (o ile jak niestety powyzej nie zniknie) i domagac sie ceny z niej no i zawsze sprawdzac podejrzanie super atrakcyjne oferty wnikliwie np na skanerze sklepowym. Po kilku latach pracy w sieci handlowej nieco inaczej patrzy sie na pewne problemy - klienci tez nie sa dluzni - rocznie w wyniku czestowania sie po jednym winogronku ginie jakies kilka ton winogron w sklai sieci.

Ufff - a teraz nie strzelac do pianisty :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...