Kasiaa29 25.01.2008 22:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2008 Jak tam kicia, dopiero trafiłam na ten wątek i ciesze się że już jest po wszystkim. Wiem jaki to stres, bo "sama"4 razy przez to przechodziłam Głaski dla kotki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 26.01.2008 09:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2008 Dziękuję w imieniu kici, jest w porządku, choć dała radę wyrwać jeden szew i trzeba było poprawkę robić. Jeszcze się to goi, ale jest OK. Pozdrawiam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 02.02.2008 16:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2008 Moja kocina /ona/ idzie pod nóz we wtorek o 13 Juz sie boje jak to będzie. Powiedzcie, jak to jest z odbiorem zwierzaka? Bo weterynarz /pytałam 3 :)/ mówi, ze można odebrać po niecałej godzinie i wybudzi sie już w domu. I w ogóle podchodzą do sterylek jak do zabiegu kosmetycznego.... Jak to było u was? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carpedijem 02.02.2008 16:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2008 Moja kocina /ona/ idzie pod nóz we wtorek o 13 Juz sie boje jak to będzie. Powiedzcie, jak to jest z odbiorem zwierzaka? Bo weterynarz /pytałam 3 :)/ mówi, ze można odebrać po niecałej godzinie i wybudzi sie już w domu. I w ogóle podchodzą do sterylek jak do zabiegu kosmetycznego.... Jak to było u was? Ja swojego zabrałam przebudzonego (to ważne) ale nie do końca wybudzonego. Byłam jednak w tej komfortowej sytuacji, że wet to moja przyjaciółka i była potem przez cały czas pod telefonem. Ważne żeby sie stosować potem do zaleceń weta - czyli nie karmić przez określony czas przed i po narkozie a potem nie poić dużo tylko zwilżać pysk - żeby ne doszły problemy "żołądkowe". Zwierzak i tak będzie osłabiony, więc lepiej oszczędzić mu jeszcze takich przyjemności. I jeśli będziesz miała weta pod telefonem, to raczej ok. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 02.02.2008 16:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2008 Moja kocina /ona/ idzie pod nóz we wtorek o 13 Juz sie boje jak to będzie. Powiedzcie, jak to jest z odbiorem zwierzaka? Bo weterynarz /pytałam 3 :)/ mówi, ze można odebrać po niecałej godzinie i wybudzi sie już w domu. I w ogóle podchodzą do sterylek jak do zabiegu kosmetycznego.... Jak to było u was? Hm.... jest taka opinia ze "dobre " gabinety weterynaryjne oddaja kota leko wybudzonego Tzn. leje sie kocisko przez rece, nie za bardzo kontaktuje co i jak ale nie jest oddawany w formie "worka kartofli" Powiem szczerze - sama nie wiem - mojego kota narkotyzowano 3 x (raz kastracja, i 2 x zabieg chirurgiczy nie planowany tylko wynikajacy z chorobska.) Za kazdym raxem odbieralam go jako "zywe zwloki" - kot byl totalnie nieprzytomny i wybudzal sie juz w domu Natomiast o tych gab. mam bardzo dobre zdanie o lekarzach tez i ewidentnie uratowali mojemu kotu zycie 2 x -wiec sama juz nie wiem :) Mysle ze mozna pogadac przed zabiegiem ze chcialbo by sie odebrac kota mniej wiecej w stanie wybudzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zezo 02.02.2008 17:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2008 Bardzo lubię czytać o kotach, lubię te miłe futerka, tylko nie martwmy się tak bardzo o naszych pupili, one dadzą sobie radę nie martwcie się tak. Ja wiem że łatwiej powiedzieć niż zrobić, sam pewnego razu postawiłem połowę województwa na nogi bo mój kocur źle się czuł po szczepionce, nawet sztab kryzysowy wojewody był zatrudniony w nocy. a kotek rano apetycik miał tylko większy. Tak więc nie martwcie się tak bardzo. Pozdrawiam kocich szaleńców. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 02.02.2008 18:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2008 Naszą odbieraliśmy wybudzoną, choć lejącą się przez ręce. Spała potem jeszcze długo w domu i zabawnie wyglądała, kiedy zataczała się jak po litrze. Na drugi dzień rano wszystko było OK. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 03.02.2008 10:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2008 Dzięki.A czy kotu podaje się potem jakieś przeciwbólowe? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carpedijem 03.02.2008 10:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2008 Dzięki. A czy kotu podaje się potem jakieś przeciwbólowe? powinien chyba dostać coś w zastrzyku - takiego co dłużej trzyma, bo koty raczej nie lubią pigułek łykać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 04.02.2008 07:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2008 Wet dał nam zastrzyk, ale nie wiedzieliśmy gdzie go podać (w kark czy gdzie indziej) i w końcu go nie daliśmy. Zresztą kicia nie wyglądała na cierpiącą, już od drugiego dnia bardzo walczyła o uzyskanie dostępu do rany i wyszarpanie wszystkich szwów (udało się jej z jednym po kilku dniach). Trzeba było jechać jeszcze raz, dołożyć brakujący szew, przedłużyło to okres chodzenia w kołnierzu i kaftaniku. Kołnierz ściągaliśmy na dzień i zamienialiśmy na kaftanik, żeby mogła się wylizać, u kotów to jest bardzo silna potrzeba i mogłaby wpaść w depresję, nie jeść i w ogóle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carpedijem 04.02.2008 07:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2008 Wet dał nam zastrzyk, ale nie wiedzieliśmy gdzie go podać (w kark czy gdzie indziej) i w końcu go nie daliśmy. Zresztą kicia nie wyglądała na cierpiącą, już od drugiego dnia bardzo walczyła o uzyskanie dostępu do rany i wyszarpanie wszystkich szwów (udało się jej z jednym po kilku dniach). Trzeba było jechać jeszcze raz, dołożyć brakujący szew, przedłużyło to okres chodzenia w kołnierzu i kaftaniku. Kołnierz ściągaliśmy na dzień i zamienialiśmy na kaftanik, żeby mogła się wylizać, u kotów to jest bardzo silna potrzeba i mogłaby wpaść w depresję, nie jeść i w ogóle. .... można było zadzwonić do weta i się dowiedzieć gdzie ukłuć, bo jak chciała sie dostać do szwów to by znaczyło że jej w jakiś sposób przeszkadzały. nie wyobrażam sobie żeby mnie pokroili i żeby np po dwóch dniach nic mnie nie bolało. wytrzymała jest i tyle. brawo dla kici. niech się ma dobrze.... i nie tyje za bardzo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.02.2008 08:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2008 Wet dał nam zastrzyk, ale nie wiedzieliśmy gdzie go podać (w kark czy gdzie indziej) i w końcu go nie daliśmy. . jesli WET dal zastrzyk do samodzielnego wstrzykniecia to z pewnoscia byl to zastrzyk podskorny a nie domiesniowy (nikt przy zdrowych zmyslach nie pozwoli laikowi na robienie zastrzykow domiesniowych ) a podskorne srednio zdolna osoba jest w stanie zrobic. Dziwi mnie natomiast ze weterynarz nie pokazal i dokladnie nie wytlumaczyl jak i GDZIE taki zastrzyk zrobic hmmm... tak na przyszlosc to : - bierze sie kota (kot nie jest zadowolony:)) - mowi sie mu ze to dla jego dobra (kot nie słucha ) - jak kot bardzo nie slucha to sie bierze osobe do pomocy zeby przytrzymala kota (kot zaczyna byc mocno wkurzony ) - łapie sie za luzina skore na karku - tak w okolicach takich dwoch wystajacych kostek - tam chyba skora najbardziej jest luzna - kotki w tym mniej wiecej miejscu lapia kocieta jak chca je gdzies przeniesc -> tak aby powstala taka "kieszonka" w tej skorze (kot jest mocno zdegustowany cala operacja) - delikatnie wbijamy igle (mniej wiecej pod katem 45 st) w te "kieszonke" tak aby swobodnie weszla pod skore i wyczuwalo sie luz (nie wolno wbijac na sile - jak poczujemy opro to przestajemy - choc oczywiscie w trakcie wbijania skora stawia lekki opor ale potem igla powinna swobodnie sie zaglebic) (kot zaczyna miec przerazenie w oczach i mowi nam ze juz bedzie grzeczny ) - zdecydowanie ale nie za szybko naciskamy tłok igły (kot jest lekko zdziwiony ze w sumie nie boli ) - wyciagamy igla i puszczamy kota (kot mowi zebysmy sie cmokneli i nastepnym razem sami sobie wbili igle najlepiej w tylek ) tak naprawde cala operacja jest szybka i chyba bezbolesna dla kota - ja pamietam ze bylam przerazona perspektywa dawania zastrzykow kotu - ale moj wterynarz mnie przeszkoli pod swoim okiem - pamietam ze robilam kotu podskorny zastrzyk z wody w ramach szkolenia - wystarczyl jeden (pani wet powedziala ze jestem zdolna a ja o malo nie zemdlalam ze zdenerwowania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carpedijem 04.02.2008 08:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2008 .... ale rzeczywiście jest to aż tak proste. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 04.02.2008 08:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2008 Na pewno miała jakieś dolegliwości, jednak u zwierząt próg bólu jest dużo wyższy niż u ludzi - natura je chroni, nie mają (przynajmniej te dziko żyjące) opieki lekarskiej i natura starała się je do przetrwania przygotować. W każdym razie jest już dobrze, kicia śmiga po obejściu i dawno zapomniała o wszelkich niedogodnościach. Mnie to raczej męczy wciąż coś innego - czy nie ma możliwości jakoś jej suplementować np. fitohormonami? Na zdrowy rozsądek - są jej potrzebne, bo utyje, może dostać osteoporozy z powodu upośledzenia wchłaniania wapnia i wiele innych spraw. Chyba pogrzebię po necie i skonsultuję się z wetem, wydaje mi się, że powinna dostawać jakieś suplementy diety. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.02.2008 08:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2008 ha! najzabawniejsze jest to ze opis wyglada strasznie (i perspektywa wykonania zastrzyku tez) ale jest w sumie proste skoro ja - panikara i hiseryczka bojaca sie samego widoku igly - to zrobilam to naprawde kazdy zrobi fakt ze lepiej dla swojego komfortu psych. zrobic pod okiem lekarza pierwszy u mnie (a wlasciwie u mojego kota) bylo to spowodowane koniecznoscia podawania antybiotyku przez kolejne 10 (albo 12) dni i poniewaz kot potwornie denerwowal sie wizyta u weta (wyl juz w trakcie samej jazdy do niego, a po powrocie przez pol dnia nie mogl dojsc do siebie - lekarz uznal ze nie ma sensu narazac go na takie stresy i zielona musiala sie nauczyc robic zastrzyki bardzo pomaga fakt ze kot jest osiersciony i nie widac jak igla zaglebia sie w skore - mysle ze np. czlowiekowi nie bylabym w stanie takiego zastrzyku zrobic ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carpedijem 04.02.2008 08:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2008 Na pewno miała jakieś dolegliwości, jednak u zwierząt próg bólu jest dużo wyższy niż u ludzi - natura je chroni, nie mają (przynajmniej te dziko żyjące) opieki lekarskiej i natura starała się je do przetrwania przygotować. W każdym razie jest już dobrze, kicia śmiga po obejściu i dawno zapomniała o wszelkich niedogodnościach. Mnie to raczej męczy wciąż coś innego - czy nie ma możliwości jakoś jej suplementować np. fitohormonami? Na zdrowy rozsądek - są jej potrzebne, bo utyje, może dostać osteoporozy z powodu upośledzenia wchłaniania wapnia i wiele innych spraw. Chyba pogrzebię po necie i skonsultuję się z wetem, wydaje mi się, że powinna dostawać jakieś suplementy diety. nic nie słyszałam o suplementach, ale pewnie dobrze by było ją profilaktycznie przerzucić na jakąś karmę "light". ja swojego kundla przerzuciłam od razu na lajta. najpierw się dziwiłam bo przez chyba rok po zabiegu nie tył wcale, ale potem nie żałowałam, bo się trochę przebudował i zaczął mi tyć. na szczęście udało mi się go uchronić od stania się zapasioną kluską. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 05.02.2008 13:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2008 Własnie przywiozłam moją po.... Ledwo żyję... Kicia śpi w twarzowym kaftaniku . ps. z wrażenia nie dostrzegłam tego problemu u weta i nie zapytałam: jak ona ma robić siusiu jeśli mam nie ściągać kaftanika przez 7 dni??? Nie śmiejcie sie ze mnie ale pierwszy raz przez to przechodzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carpedijem 05.02.2008 21:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2008 a czy ma jakieś pory robienia siusiu? bo jeśli tak, to w mniej więcej tym czasie jej zdejmuj i miej cały czas na oku dopóki się nie odleje i nie założysz kaftanu bezpieczeństwa z powrotem. jak nie ma pór to nie wiem, może kołnierz....? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 05.02.2008 22:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2008 Ja mojej wycięłam gustowną dziurę z tyłu, na tyle dużą, żeby sobie poradziła i kaftanik żeby czysty został. Nie było problemu. Ale uważaj na drugą lub trzecią noc - kocia odzyska siły i pozbawiona Twojego czujnego oka pod osłoną nocy podstępnie zniszczy białe wojsko kaftanikowe - trup kaftanikowy będzie słał się gęsto... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 06.02.2008 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2008 Noo właśnie juz dzis rano kubrak ściągnięty a ona fruwa po domu /znaczy łazi po parapetach na przykład/ Tyle tylko ze nagle zainteresowała sie szwami i zaczęła je szarpać wiec musiałam ja znowu zakuć Nie powiem, żeby się jej to spodobało Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.