DPS 21.01.2008 21:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 Że lubię, chcę popalać i nie wolno mi na przyjęciu w gościnie powiedzieć-wiesz, my tu nie palimy. To nie zapraszajcie mnie palacza i tyle. Nie obrażę się. Ale skoro zapraszacie i wiecie że pale - aprobujcie mnie całego z moimi nawykami. PS: A czy ja nie będę chamem i wyjdę zapalić na zewnątrz -to już moja sprawa i wara każdemu Twoje prawo tak uważać. Ale... mam nadzieję, że Twoi znajomi wiedzą o tym, że się nie obrazisz, bo ja miałabym na ich miejscu twardy orzech do zgryzienia. Zaprosić - nakopci, a ich prawo nie chcieć tego w ich własnym domu. Nie zaprosić - obrazi się. Tak źle i tak niedobrze. Nie zrozum mnie źle, nie chcę polemizować z Twoim poglądem, tylko zastanawiam się jak z takiej sytuacji powinni wybrnąć ewentualni niepalący zapraszający. Też mogliby powiedzieć - skoro przyjmujesz zaproszenie do niepalącego domu, to zaaprobuj to z wszystkimi tego konsekwencjami. Wydaje mi się, że jednak nie warto tak stawiać sprawy, że "albo palę u Was, albo spadać". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 21.01.2008 21:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 ciekawy wewontek, wiecie, najbardziej mnie śmieszy, jak palacze wychodzą na ten ziąb, wiatr, deszcz, i co tylko tam jeszcze, trzęsą się z zimna, tupią nogami aby sobie zapalić. dla mnie to żenada. nie móc sobie odmówić zapalenia, bo warunki nie sprzyjają? nie zrozumiem tego No i właśnie, ja nie palę na zimnie i mrozie. U kogoś też nie chcę. Więc nigdy nie wyglądam żenująco-jakby co Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Cpt_Q 21.01.2008 21:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 ...nie zrozumiem tego.. szczęściarz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 21.01.2008 21:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 Ja mam zasadę, że nie palę w domach, w których się nie pali. A żeby się nie katować, po prostu unikam zaproszeń do znajomych, u których się nie pali No chyba że już jakaś wielka rocznica, albo naprawdę duże święto - wtedy się mogę pomęczyć Natomiast zazwyczaj po prostu odmawiam Mówię po prostu "sorki, nie przyjdę, bo jak wiesz, u ciebie nie można, a ja się z tym dobrze nie bawię". I po sprawie, większość to akceptuje, a jak ktoś się obrazi, to już nie mój problem. Wolę się spotkać w miejscu, gdzie im moje palenie nie będzie przeszkadzało - bo najczęściej sami palą, tylko nie u siebie w domu Ja tego nie rozumiem, ale skoro ktoś tak ma, że we własnym domu sam siebie na balkon czy do ogrodu wygania, to ja to muszę uszanować (nie powiem, że bez gadania ). Rozumiem tych, którzy robią to ze względu na dzieci. Nie ma najczęściej problemu ze spotkaniem się gdzieś w knajpie (dla palących oczywiście ), lub u mnie, gdzie palić można i jakoś nikt nie ma zapędów, żeby gdzieś na zewnątrz wychodzić Z jedyną niepalącą "niepalącą" przyjaciółką spotykam się zazwyczaj wyłącznie latem, jak już ogródki są czynne i to moje palenie nie jest jakoś specjalnie dla niej uciążliwe. Chyba że jest jakaś nagła potrzeba - wtedy palenie schodzi na dalszy plan i dajemy sobie radę z moim paleniem bądź bez w zależności od okoliczności. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 21.01.2008 21:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 Że lubię, chcę popalać i nie wolno mi na przyjęciu w gościnie powiedzieć-wiesz, my tu nie palimy. To nie zapraszajcie mnie palacza i tyle. Nie obrażę się. Ale skoro zapraszacie i wiecie że pale - aprobujcie mnie całego z moimi nawykami. PS: A czy ja nie będę chamem i wyjdę zapalić na zewnątrz -to już moja sprawa i wara każdemu Twoje prawo tak uważać. Ale... mam nadzieję, że Twoi znajomi wiedzą o tym, że się nie obrazisz, bo ja miałabym na ich miejscu twardy orzech do zgryzienia. Zaprosić - nakopci, a ich prawo nie chcieć tego w ich własnym domu. Nie zaprosić - obrazi się. Tak źle i tak niedobrze. Nie zrozum mnie źle, nie chcę polemizować z Twoim poglądem, tylko zastanawiam się jak z takiej sytuacji powinni wybrnąć ewentualni niepalący zapraszający. Też mogliby powiedzieć - skoro przyjmujesz zaproszenie do niepalącego domu, to zaaprobuj to z wszystkimi tego konsekwencjami. Wydaje mi się, że jednak nie warto tak stawiać sprawy, że "albo palę u Was, albo spadać". Kiedy jestem w gosciach wychodze po prostu na zewnatrz zapalic. To oczywiste jest dla mnie , ze tak nalezy zrobic. Zdaje sobie rowniez sprawe z tego , ze palenie to glpota , ze wygadam idiotycznie i zenujaco palac pod sklepem czy w innym miejscu , ale pale . Pale i wstyd mi , ale tak chyba juz zostanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 21.01.2008 21:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 A ja tam kocham moich przyjaciół którzy muszą firankę po mnie przeprać i wywietrzyć. Nie dzielą, nie kalkulują, zapraszają palacza z konsekwencjami. Zawsze im obiecuję, że jak zwymiotują w mojej ubikacji - to nie obrażę się i nie każę im szukać szmaty do wycierania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 21.01.2008 22:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 świeta nie byłam ...paliłam mówiąc ,że nie mogę być bez wad Uwielbiałam te robotę ....zaciągałam sie z lubościa ...w pracy wychodziłam na zewnątrz co godzine na dymek (zimą było gorzej ) ...paliłam w kuchni i na balkonie (jeszzce wówczas mieszkaliśmy w bloku) i twierdziłam ,że dzieci przesadzaja z tym wykrzywianiem buzi i zatykaniem nosa kiedy koło nich przechodziłam Paliłam najwiecej w moim zaprzyjaźnionym towarzystwie ,paliłam paczkę lub wiecej dziennie ,paliłam wiecej niż mąż . Kaszlałam , w nocy piłam wode bo mi zasychało gardło , wypluwałam dziwne rzeczy z gardła ...ale paliłam z uwielbieniem przy kawie ,piwie i innych napojach ....paliłam kiedy mnie ktoś wkurzył i kiedy byłam szcześliwa ....Uwielbialam zaciągać sie dymkiem -myślałam ,że będę paliła do końca świata ......i 13 wrzesnia mojemu kochanemu ojcu staneło serce .OIOM .....minuty ...godziny napiecia ...papieros za papierosem -nagle lekarz mówi ,że rano ( a była północ) będą mogła wejśc na OIOm i zobaczyć nieprzytomnego ojca....i wtedy uświadomiłam sobie ,że jak sie nachylę nad tym moim biednym ojcem i on poczuje mnie taka przepalona papierochami to nie da rady ...serce nie wytrzyma .Wtedy postanowiłam -dopóki tato w szpitalu ...NIE ZAPALĘ ....Nie macie pojęcia z jaką łatwościa mi to przyszło -2 tygodnie pobytu taty w szpitalu ....byłam przy nim prawie non stop ....i nawet nie pomyślałam o zapaleniu papierosa . Po wyjściu taty ze szpitala ...stwierdziłam ,że skoro nie zapaliłam tyle czasu ...to może jednak warto ofiarować ten mój nalóg wracającemu do zdrowia Tacie.....Udało sie ...minęły szczesliwie 4lata ....przeszłam przez budowę -przyznacie stersujące momenty ...2 lata temu ojciec ponownie przeszedł zatrzymanie akcji serca -ale nawet przez 1 sek nie pomyślałam ,że w takim momencie można siegnąć po papierochy . Ciesze sie ,że mam to poza soba ...musze jeszcze wyleczyć męża ...chociaż jeden papieros na kilka dni jest do wytrzymania ...ciesze sie ,że taki mały mną nie rządzi ...,że nie szukam miejsca ,żeby bezkarnie zapalić ,że nie musze opuszczać towarzystwa i palić na balkonie Myślę ,że teraz czuję sie wolna ,że wtedy kiedy paliłam byłam bardziej zestresowana i nieszcześliwa .... A i jeszcze jedno ....wrzucam do skarbonki monety 5 zł ....pare lat temu była to jedna paczka Marlboro ..... ( wrzucam różnie- czasem kilka monet dziennie ) Raz w roku rozbijamy te skarbonke -średnio jest w niej ok 5 tys zł ..... Kupiłam już za 5zł .....telewizor , 2 lata temu meble Klose -stól i krzesła a w ubiegłym roku Termomix -warto ? myślę ,że tak Ci co lubia palić niech pala nadal -nic mi do tego byle mi nie dmuchali w nos ,ale niech czasem pomyślą -po co ? trzymam kciuki za wszystkich którzy lubia palić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jkrzyz 21.01.2008 22:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 Ja przekonałem się, że palacze mają bardzo zły wpływ na moje zdrowie.Kilka lat temu, na wiosnę, nagła ulewa złapała mnie na ulicy. Schroniłem się na przystanku. Po chwili uzbierał się mały tłumek nieco przemoczonych przechodniów.Nagle patrzę i oczom nie wierzę, jakiś starszawy jegomość stojący w samym środku spokojnie wyciąga papierosa i go zapala. Poprosiłem grzecznie żeby zgasił papierosa, bo dym mi przeszkadza. Dziadek skwitował to słowami, żebym najpierw powiedział to kierowcom samochodów, bo oni też dymią, po czym z lubością zaciągną się papierosem i dmuchną dymem w moją stronę.Lekko się we mnie zagotowało, ale pomyślałem, że przecież nie będę się z dziadem szarpał na przystanku, więc opuściłem lokal i udałem się do domu. Niestety, po drodze zmokłem i przeziębiłem się. Mam więc dowód, że tak zwane bierne palenie może być przyczyną chorób. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 21.01.2008 23:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2008 nie będę się z dziadem szarpał na przystanku, więc opuściłem lokal i udałem się do domu. Niestety, po drodze zmokłem i przeziębiłem się. Mam więc dowód, że tak zwane bierne palenie może być przyczyną chorób. Congratulation. Rzeczywiście, nie szarp dziadka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 22.01.2008 05:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Niestety, po drodze zmokłem i przeziębiłem się. Mam więc dowód, że tak zwane bierne palenie może być przyczyną chorób. Z tego wynika, że to niepalenie Cię wykończyło Ewentualnie brak odporności Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 22.01.2008 07:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Ja mam zasadę, że nie palę w domach, w których się nie pali. A żeby się nie katować, po prostu unikam zaproszeń do znajomych, u których się nie pali No chyba że już jakaś wielka rocznica, albo naprawdę duże święto - wtedy się mogę pomęczyć Natomiast zazwyczaj po prostu odmawiam ........ Zasada trafna ale czy słuszna?Wydaje się niestety wpływać niekorzystnie na nasze stosunki między ludzkie.Ty się męczysz a i czas razem ze znajomymi upływa po prostu źle.Sam nie wiem kto komu robi większą krzywdę ....Ty unikając ich czy oni zapraszając Was słysząc odmowę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 22.01.2008 08:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Ja mam zasadę, że nie palę w domach, w których się nie pali. A żeby się nie katować, po prostu unikam zaproszeń do znajomych, u których się nie pali No chyba że już jakaś wielka rocznica, albo naprawdę duże święto - wtedy się mogę pomęczyć Natomiast zazwyczaj po prostu odmawiam ........ Zasada trafna ale czy słuszna?Wydaje się niestety wpływać niekorzystnie na nasze stosunki między ludzkie.Ty się męczysz a i czas razem ze znajomymi upływa po prostu źle.Sam nie wiem kto komu robi większą krzywdę ....Ty unikając ich czy oni zapraszając Was słysząc odmowę. Zasada jedyna słuszna w tej sytuacji - ani ja się nie będę katować, ani oni się nie będą katować. A na dzień dzisiejszy wszyscy już wiedzą jak jest i gdzie mnie spotkać Ci znajomi, którym ta zasada przeszkadzała, "poszli sobie" i jakoś mi nie szkoda. Kwestia akceptacji Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_bogus_ 22.01.2008 09:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 JA w temacie. Palę bo lubię - i już! Koleżanka, byliśmy we dwoje na równorzędnych stanowiskach, pracowaliśmy razem 9 lat. Mówiła: "każdy ma jakieś wady. moją jest palenie." Paliła nawet dzień po operacji krtani. 2 tygodnie temu byłem na jej pogrzebie. Rak płuc. Przeżuty. Wykryto w maju. Walczyła. Wiem - Ciebie to nie dotyczy. To spotyka tylko innych. Ty możesz w każdej chwili rzucić. Ale nie rzucasz bo lubisz. Jasne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 22.01.2008 10:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 JA w temacie. Palę bo lubię - i już! Koleżanka, byliśmy we dwoje na równorzędnych stanowiskach, pracowaliśmy razem 9 lat. Mówiła: "każdy ma jakieś wady. moją jest palenie." Paliła nawet dzień po operacji krtani. 2 tygodnie temu byłem na jej pogrzebie. Rak płuc. Przeżuty. Wykryto w maju. Walczyła. Wiem - Ciebie to nie dotyczy. To spotyka tylko innych. Ty możesz w każdej chwili rzucić. Ale nie rzucasz bo lubisz. Jasne. Złośliwość Każdy palący wie, czym to może grozić. Może! Jeśli weźmiemy pod uwagę ilośc odczynników chemicznych w spożywanym codziennie pożywieniu można dojść do wniosku, że ... papierosy to tylko jeden nikły procent zagrożenia!! Moja ś.p. kuzynka nie paliła, nie piła, była cudowną, dobrą kobietą!!! Zmarła 4 lata na raka macicy!! Skończmy ze stereotypami!! To cywilizacja wykańcza nas powoli, nie tylko same papierochy!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 22.01.2008 10:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Ja mam zasadę, że nie palę w domach, w których się nie pali. A żeby się nie katować, po prostu unikam zaproszeń do znajomych, u których się nie pali No chyba że już jakaś wielka rocznica, albo naprawdę duże święto - wtedy się mogę pomęczyć Natomiast zazwyczaj po prostu odmawiam ........ Zasada trafna ale czy słuszna?Wydaje się niestety wpływać niekorzystnie na nasze stosunki między ludzkie.Ty się męczysz a i czas razem ze znajomymi upływa po prostu źle.Sam nie wiem kto komu robi większą krzywdę ....Ty unikając ich czy oni zapraszając Was słysząc odmowę. Zasada jedyna słuszna w tej sytuacji - ani ja się nie będę katować, ani oni się nie będą katować. A na dzień dzisiejszy wszyscy już wiedzą jak jest i gdzie mnie spotkać Ci znajomi, którym ta zasada przeszkadzała, "poszli sobie" i jakoś mi nie szkoda. Kwestia akceptacji No tak argument nie do odparcia. .Przecież to my dobieramy sobie znajomych a nie oni wybierają nas Coś w tym jest. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 22.01.2008 11:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Ja mam zasadę, że nie palę w domach, w których się nie pali. A żeby się nie katować, po prostu unikam zaproszeń do znajomych, u których się nie pali No chyba że już jakaś wielka rocznica, albo naprawdę duże święto - wtedy się mogę pomęczyć Natomiast zazwyczaj po prostu odmawiam ........ Zasada trafna ale czy słuszna?Wydaje się niestety wpływać niekorzystnie na nasze stosunki między ludzkie.Ty się męczysz a i czas razem ze znajomymi upływa po prostu źle.Sam nie wiem kto komu robi większą krzywdę ....Ty unikając ich czy oni zapraszając Was słysząc odmowę. Zasada jedyna słuszna w tej sytuacji - ani ja się nie będę katować, ani oni się nie będą katować. A na dzień dzisiejszy wszyscy już wiedzą jak jest i gdzie mnie spotkać Ci znajomi, którym ta zasada przeszkadzała, "poszli sobie" i jakoś mi nie szkoda. Kwestia akceptacji No tak argument nie do odparcia. .Przecież to my dobieramy sobie znajomych a nie oni wybierają nas Coś w tym jest. Nie jest mi potrzebny tłum znajomych - wystarczy parę osób, które mnie akceptują taką, jaka jestem - a ja ich. Z całym dobrodziejstwem inwentarza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 22.01.2008 11:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Ja mam zasadę, że nie palę w domach, w których się nie pali. A żeby się nie katować, po prostu unikam zaproszeń do znajomych, u których się nie pali No chyba że już jakaś wielka rocznica, albo naprawdę duże święto - wtedy się mogę pomęczyć Natomiast zazwyczaj po prostu odmawiam ........ Zasada trafna ale czy słuszna?Wydaje się niestety wpływać niekorzystnie na nasze stosunki między ludzkie.Ty się męczysz a i czas razem ze znajomymi upływa po prostu źle.Sam nie wiem kto komu robi większą krzywdę ....Ty unikając ich czy oni zapraszając Was słysząc odmowę. Zasada jedyna słuszna w tej sytuacji - ani ja się nie będę katować, ani oni się nie będą katować. A na dzień dzisiejszy wszyscy już wiedzą jak jest i gdzie mnie spotkać Ci znajomi, którym ta zasada przeszkadzała, "poszli sobie" i jakoś mi nie szkoda. Kwestia akceptacji No tak argument nie do odparcia. .Przecież to my dobieramy sobie znajomych a nie oni wybierają nas Coś w tym jest. Nie jest mi potrzebny tłum znajomych - wystarczy parę osób, które mnie akceptują taką, jaka jestem - a ja ich. Z całym dobrodziejstwem inwentarza Rzeczywiście masz rację Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 22.01.2008 11:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Ja mam zasadę, że nie palę w domach, w których się nie pali. A żeby się nie katować, po prostu unikam zaproszeń do znajomych, u których się nie pali No chyba że już jakaś wielka rocznica, albo naprawdę duże święto - wtedy się mogę pomęczyć Natomiast zazwyczaj po prostu odmawiam ........ Zasada trafna ale czy słuszna?Wydaje się niestety wpływać niekorzystnie na nasze stosunki między ludzkie.Ty się męczysz a i czas razem ze znajomymi upływa po prostu źle.Sam nie wiem kto komu robi większą krzywdę ....Ty unikając ich czy oni zapraszając Was słysząc odmowę. Zasada jedyna słuszna w tej sytuacji - ani ja się nie będę katować, ani oni się nie będą katować. A na dzień dzisiejszy wszyscy już wiedzą jak jest i gdzie mnie spotkać Ci znajomi, którym ta zasada przeszkadzała, "poszli sobie" i jakoś mi nie szkoda. Kwestia akceptacji No tak argument nie do odparcia. .Przecież to my dobieramy sobie znajomych a nie oni wybierają nas Coś w tym jest. Nie jest mi potrzebny tłum znajomych - wystarczy parę osób, które mnie akceptują taką, jaka jestem - a ja ich. Z całym dobrodziejstwem inwentarza Rzeczywiście masz rację Ja mam zawsze rację No prawie zawsze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jkrzyz 22.01.2008 11:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Nie jest mi potrzebny tłum znajomych - wystarczy parę osób, które mnie akceptują taką, jaka jestem - a ja ich. Z całym dobrodziejstwem inwentarza Zgrabna racjonalizacja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OK 22.01.2008 11:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2008 Nie jest mi potrzebny tłum znajomych - wystarczy parę osób, które mnie akceptują taką, jaka jestem - a ja ich. Z całym dobrodziejstwem inwentarza Zgrabna racjonalizacja Tak najwygodniej, po co sobie życie utrudniać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.