Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

O szczepionkach - dla rodziców małych dzieci


BK

Recommended Posts

Krysia, napisałam " więć CHYBA warto zaszczepić"....CHYBA

Nie należę do osób, które muszą mieć zawsze rację :D

 

a dopiero pisałaś że nikogo nie namawiałaś :lol: :lol: :lol:

 

Agnieszko chyba warto polecić wannę, cegłę, ale BAŁABYM się napisać WARTO zaszczepić, jezeli dla jakiegoś nawet jednego dziecka może miec to skutek w postaci AUTYZMU... i zapewniam Cię nie wiesz co ta choroba oznacza..., w przeciwieństwie do demonizowanej w mediach czy pewnych reklamach Sepsy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 447
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

u mojego dziecka w przedszkolu, przy temperaturze ostatnio +5 do +12 stopni, wszystkie dzieci oprócz mojego w zimowych butach na futrze (mój adidasy), kurtki puchowe (moj wiatrówka z podszewką bawełnianą), czapki polarowe z nausznikami (mój dżinsowa z daszkiem)... do tego rajstopy pod spodnie, rękawiczki i szaliki...

 

Pani nauczycielka zwróciła mi uwagę, że za lekko ubieram dziecko :x nic nie powiedziałam bo sama byłam w bluzie i bezrękawniku oraz wiosennych butach...

 

A ja mam dobrze, bo w przedszkolu moje dzieci są stawiane za przykład innym mamom jako te, które nieprzegrzewane, chodzące do przedszkola piechotą niezły kawałek dorgi bez względu na pogodę bardzo rzadko chorują (Madzia nie opuściła od września ani jednego dnia z powodu choroby, Małgosia w sumie może z tydzień).

Trzy lata temu, kiedy były solidne mrozy, dzieci rano biegły patrzyć na termometr. Jeżeli było zimniej niż -20, jechałyśmy samochodem (głównie ze względu na Małgosię, która była jeszcze malutka i bałam się, że siedząc bez ruchu w wózeczku może zmarznąć. Po południu już oczywiście na piechotę!

 

Przed świętami w tym roku dzieci z zerówki poszły złożyć życzenia policjantom (różne grupy chodzą do różnych instytucji z karteczkami własnej roboty). To może z 1,5 km od przedszkola. Nie sypał śnieg, nie padało, nie było porywistego wiatru. Następnego dnia jakiś tatuś zrobił karczemną awanturę, że dziecko mu się przeziębiło, bo wyszło ZIMĄ na spacer!!! Przecież zimą się nie spaceruje!!!

 

Rano przed przedszkolem dzieją się dantejskie sceny, bo parking malutki, taki na 6 samochodów, w dodatku stojących w dwóch rzędach, więc ci z drugiego blokują tych z pierwszego. Wszyscy się spieszą, szukają blokujących, którzy akurat rozbierają dziecko w szatni, albo stają w drugim rzędzie uniemożliwiając wjazd do pierwszego. Inni zastawiają chodnik, czasem straż robi akcję i sypie mandatami (i słusznie, bo nieraz musiałam z wózkiem schodzić na jezdnię, żeby dotrzeć doprzedszkola), rodzice się plują na strażników. Horror!

Niedaleko jest inny parking, ale trzeba przejść ze 100 metrów! No kto to widział, żeby dziecko w zimie nie mogło wysiąść z samochodu pod samymi drzwiami!!!

 

Zebranie Rady Rodziców w szkole. Omawiany jest temat parkingu. Problem podobny jak w przedszkolu. Choć parking większy, to droga dojazdowa do niego jest bardzo wąska i często w dodatku zastawiana przez tych, którzy nie znaleźli miejsca na parkingu. W efekcie zdarzają się stłuczki. Był plan, żeby zamknąć ten parking dla rodziców, zostawiając tylko miejsca dla pracowników szkoły i dojazd dla służb ratowniczych (to największy problem, bo przepisy tego wymagają). Rodzice mogliby podjeżdżać od drugiej strony (inna uliczka), wysadzać dzieci i odjeżdżać (tak robi wiele osób - ja rzadko podwoziłam Weronikę, ale i wtedy nigdy nie wjeżdżałam na ten parking). Na to wstała mam i oburzonym głosem odezwała się tymi słowy: "to JA nie będę mogła dziecka pod szkołę podwieźć? A zimą??!!! Będzie musiało TAKI KAWAŁ iść?!!!" "Taki kawał" to jakieś 70 metrów, bo tyle trzeba przejść wzdłuż boiska i budynku do wejścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krysia, napisałam " więć CHYBA warto zaszczepić"....CHYBA

Nie należę do osób, które muszą mieć zawsze rację :D

 

a dopiero pisałaś że nikogo nie namawiałaś :lol: :lol: :lol:

 

Agnieszko chyba warto polecić wannę, cegłę, ale BAŁABYM się napisać WARTO zaszczepić, jezeli dla jakiegoś nawet jednego dziecka może miec to skutek w postaci AUTYZMU... i zapewniam Cię nie wiesz co ta choroba oznacza..., w przeciwieństwie do demonizowanej w mediach czy pewnych reklamach Sepsy...

 

Chwileczke, ale z tego, co mi wiadomo, to tylko jedna szczepionka moze rzekomo spowodowac autyzm ( pisze rzekomo, bo nie ma wiarygodnych wynikow badan, ktore by to potwierdzaly) i jest to MMRII, czyli szczepionka na odre, swinke i rozyczke a nie na meningokoki i pneumokoki ( czyli posrednio sepse), wiec nie bardzo rozumiem, dlaczego przyczepilas sie Krysiu do wypowiedzi Agnieszki, ze warto zaszczepic dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie nie, często się o tym mówi i takie badania zrobił Wakefield, oczywiście przy "wsparciu" naukowym firm farmaceutycznych "dowiedziono" że nie ma zależności. Tysiące rodziców się więc myli ... widząc jak zdrowe dziecko po MMR zmienia się prawie w roślinę

 

Ale generalnie szczepionki zawierające rtęć i aluminium, i inne związki, powodują spustoszenie w rozwoju mózgu. Są badania na temat szkodliwości związków rtęci na mózg.

Chyba gorszy jest krztusiec - szczepionka, ma okropne efekty neurologiczne. Generalnie szczepionki powinny być czyste od rtęci, a nie wszystkie są. Wszystkie kombinowane typu 3 w jednym (lub 5 w jednym o zgrozo) mają konserwanty.

 

Więc generalnie jak padnie pechowo na organizm który z niewiadomych przyczyn nie poradzi sobie z przetrawieniem szkodliwych związków i detoksykacją organizmu, może pojawić się problem.

Dlatego warto uważać na konserwanty w pożywieniu, zanieczyszczenia typu grzyb w domu czy jakieś inne obciążające stany (np. grzybice czy zakażenia bakteryjne układu pokarmowego o których nic nie wiadomo bo nie dają wyraźnych efektów poza np. nadpobudliwością, zachowaniem, płaczliwością, zaparciami etc.) bo jeśli na to nałoży się jeszcze obciążenie ze szczepionki to może być problem. Znaczenie ma też zanieczyszczenie środowiska, grzyb na ścianie w domu, środki chemiczne w rolnictwie czy ogródku (!!!) etc. Wszystko to może być toksyną.

 

Dodatkowo organizm musi poradzić sobie z alergenem jakim jest wirus czy bakteria ze szczepionki więc jeśli dziecko jest alergiczne to szczepionka może zachwiać równowagą organizmu etc. etc.

 

Problem dotyczy w 80% chłopaków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiarygodnych badań nie ma i nie będzie bo nie ma naukowca który mógłby to sfinansować, a za wszystko płącą koncerny, które nie mają biznesu w dowiedzeniu szkodliwości swoich własnych produktów, i dotyczy to medycyny, środowiska etc. To chyba logiczne.

Mam nadzieję że w ramach prac UE nad rtęcią coś się "urodzi"

No i przypadek Hannag Polloing - mam nadzieję że będzie precedensem. U niej była to kwestia 9 szczepionek na raz, na organizm w któym były problemy z których rodzice nie zdawali sobie sprawy.

Jest to fakt i jest prawomocne orzeczenie sądu, że szczepionki spowodowały autyzm. Orzeczenie było poparte badaniami biegłych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i przypadek Hannag Polloing - mam nadzieję że będzie precedensem. U niej była to kwestia 9 szczepionek na raz, na organizm w któym były problemy z których rodzice nie zdawali sobie sprawy.

 

Inna sprawa, ze 9 szczepionek na raz to i doroslego by powalilo, trzeba miec troche zdrowego rozsadku, zeby nawet jak sie zebralo kilka zaleglych, robic je osobno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wkleję wam kawałek tekstu z pewnego bloga - bloga matki chorego dziecka, mam nadzieję, że nie będzie mi miała za złe:

 

"Kacperek urodził sie najzupełniej zdrowy. Jedyne o co mogę się przyczepić to fakt, że nigdy nie lubił żadnych misiów czy maskotek, gdy szedł spać to musiał je wszystkie wyrzucić najpierw z łóżeczka. Ale czy to jest takie nienormalne?

 

 

Po szczepieniach na sześć miesięcy zauważyłam wyraźnie reakcję. Pojawiły się powiększone węzły chłonne na szyi i pozostały takie do dzisiaj. Przestał też nagle, z dnia na dzień, podciągać sie do stania i ponowił te próby dopiero późno, bo około 10 miesięcy. Cały miesiąc po tym szczepieniu był chory. Zupełnie wtedy nie wiązałam tych faktów, ale taki mam charakter, że lubie wszystko opisywać, więc mam spisane wszystko co się działo niemalże dzień po dniu. Wtedy też zaczął mieć słabe napięcie mięśniowe, rozwój motoryczny uległ znacznemu spowolnieniu, raczkował na 9.5 mca, chodził na 14 mcy. Jeszcze w normie, ale troche późno.

 

 

Socjalnie i werbalnie rozwijał sie bardzo szybko. Mam sporo filmików z tamtego okresu, nie widać na nich śladu autyzmu.

 

 

Nie miałam wtedy pojęcia o potencjalnym niebezpieczeństwie wynikającym ze szczepionek. Jako więc nadgorliwa mamusia, poszłam, dla dobra dziecka, zaszczepić go na grypę, w wieku 10 mcy, w dwóch dawkach. Jak ja tego żałuję...

 

 

Wtedy zaczęły się schody. Zaczął chorować. W galopującym tempie. Od 1 grudnia do końca marca był może zdrowy tydzień czasu. Gorączki ponad 40 stopni, najprzeróżniejsze infekcje górnych dróg oddechowych. U dziecka, które nie chodzi do żłobka tylko siedzi w domu. Kilka razy antybiotyk. Byłam załamana, ale środki które znałam nie pomagały.

 

 

13 marca wypadło szczepienie MMR. Akurat był zdrowy, cykl chorób skończył sie dwa tygodnie wcześniej. Jednego dnia dostał odrę, świnkę , różyczkę, krztusiec, błonicę, tężec i HiB. Pediatra nie widział w tym nic niestosownego, a ja byłam pewna, że wie co robi. Bardzo żałuję swojej naiwności, bo po tym szczepieniu zaczęliśmy tracić Kacperka.

 

 

Coraz więcej się zamyślał, nie reagował na imię. Przestał jeździć autkami. Rozpoczęła się biegunka. Dalej świetnie bawił się z dziećmi, śpiewał, rozwijała się jego mowa, ale zaczął mieć kłopoty z odpowiedzeniem na pytanie tak lub nie. To wyglądało w ten sposób jakby nie rozumiał, że zadaję mu pytanie. Zauważyłam też, że zaczyna przekręcać słowa, albo wypowiadać je niewyraźnie. Kiedy pokazywał na coś paluszkiem i pytał "co to?" to zauważyłam , że w inne miejsce pokazuje, a w inne patrzy. Nie wiedziałam o co pyta. Rozwój mowy zrobił się dziwny, po prostu powtarzał po mnie nowe słowa, ale nie prowadził rozmowy.

Zaczął pojawiać się u mnie niepokój, ale nie umiałam go określić.

Dostał silnej infekcji bakteryjnej i kolejny antybiotyk. Po tym antybiotyku poszło już w tempie lawinowym.

 

To tak, jakby nagle ktoś wyciągnął wtyczkę z kontaktu. Koniec.

 

 

Z dnia na dzień tracił umiejętność wykonywania kolejnych czynności, słów było coraz mniej, przestał sie bawić czymkolwiek i zaczął godzinami leżeć na łóżku bez reakcji na moje wołanie. Dostawał histerii na wyjście na spacer, jedyne co robił to bylo otwieranie i zamykanie drzwi. W kólko. Kiedy musieliśmy go gdziekolwiek zabrać z domu, był nie do opanowania. Nie mogliśmy niczym go zainteresować, a kiedy przerywaliśmy mu zabawę drzwiami to się złościł. Na dzieci zaczął reagować ucieczką lub złością. Zaczął machać rączkami, a nadgarstki trzymał ciągle zwieszone w dół. Nie mógł stać nie opierając się o cokolwiek. Przestał spać. Wystarczało mu 4 godziny na dobę. Musielismy zainstalować w domu hamak i huśtać go w nim na zmiane godzinami w nocy by móc zdrzemnąć się choć trochę. Kiedy szedł miał wrażenie, że zderzy się z obiektami które były oddalone od niego nawet o dwa metry, zasłaniał wtedy głowę rączkami. Zaczał wyciągać język i bawić się nim. Co chwilę ktos mnie zaczepial z głupim komentarzem. Dlaczego chłopczyku ty tak szczekasz? Pieskiem jesteś? Myślałam, że tego nie wytrzymam."

 

dla zainteresowanych adres bloga http://myblog-agnieszka.blogspot.com/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerażąjące! Z tego wynika, że to nie jedna szczepionka zawiniła, ale każda kolejna pogarszała stan dziecka. Ciężko by było w tej sytuacji oskarżyć którąkolwiek firmę farmaceutyczną. A przecież jakąś odpowiedzialność powinny ponieść.

 

Mieliśmy szczęście! Nasze córki przeszły wszystkie szczepienia bez większych problemów. Średnia przechorowała DiPerTe, miała gorączkę i przez kilka dni nie ruszała rączką.

Za radą pediatry, który z reguły odradzał wszelkie dodatkowe sczepienia, ale zrobił jeden wyjątek, najstarszej kupiliśmy MMR (wtedy nie było obowiązkowe). Średnia też dostała potrójną szczepionkę, ale inną, bo MMR akurat wtedy nie było w aptekach. Najmłodsza miała już ją w obowiązkowych.

Najmłodsza dostała jeszcze HiB za radą innego już pediatry (ten poprzedni pewnie by odradzał). Nauczeni doświadczeniem kupiliśmy też lepszą potrójną (błonica-tężec-krztusiec). Poza tym dwie młodsze niedawno zaszczepiliśmy przeciwko meningokokom.

Większość szczepień mamy za sobą (muszę rzucić okiem w kalendarz). Teraz już wiem, że na pozostałe szczepionki będę kupowała - takie bezpieczniejsze.

Gdybym przeczytała to wszystko 11 lat temu, pewnie też kupowałabym lepsze szczepionki i zwlekałabym ze szczepieniami, chociaż dziewczynki nie chorowały. Jednak chyba nie zrezygnowałabym ze szczepień tak zupełnie.

Faktem jest, że reklamy szczepionek potrafią nieźle zamącić w głowach! "Jeżeli kochasz swoje dziecko - zaszczep je przeciwko..." Do tego smutna muzyczka, niewiele brakuje, żeby pokazali sceny z pogrzebu dziecka! Koszmar!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dajmy się zwariować!

Na organiczne związki rtęci (bo te są szkodliwe) ludzie są często narażeni przez lata. Nikt nigdzie nie pisze, że po jednym kontakcie z neurotoksyną w śladowej ilości rozwinie się uszkodzenie mózgu. To jakiś absurd. Wszyscy byśmy dawno już powymierali, bo kontakt każdy z nas gdzieś kiedyś miał. Owszem, mogą być osoby predysponowane genetycznie, nadwrażliwe itd ale czy mamy pewność, co było przyczyną, tym spustem, do wystąpienia choroby? NA ile mogła to być zbieżność, na ile substancje, o których nic nie wiemy?

Nie wierzę w teorie spiskowe firm farmaceutycznych. Owszem, wierzę, że nie wszystko publikują ale to, co jest ewidentne - tak. A to, co jest w sferze badań - publikują inni. Istnieją ośrodki niezależne od tych firm, to nie jest mafia!

Raczej po prostu trudno jest udowodnić to, co mamom chorych dzieci wydaje się oczywiste "po szczepionce było gorzej". To tak, jak jeden z moich pacjentów - dostał zawroty głowy po pewnym leku. I nie dał się przekonać, że ten lek NIE wywołał zawrotów, że najprawdopodobniej miał zapalenie błędnika, dostał leczenie i zostały mu zawroty głowy. Nie i koniec, on miał je po leku. Zaraz ktoś napisze, ze sąd uznał.... dajcie spokój, kuriozalne wyroki sądowe mam na co dzień. Czasem od tych bzdur ręce opadają... No, to dzięki biegłym....

Ponieważ widzę to na co dzień, jestem sceptyczna do takich rewelacji. Żeby podejmować jakieś działania, trzeba mieć dowody naukowe. Na razie są dowody na powikłania po odrze. I tego się boję. Bywają powikłania po szczepionkach, nikt tego nie kryje. Również podawanie 9 szczepionek na raz uważam za przesadę, choć z drugiej strony ogranicza to ilość kontaktów z "bazą" szczepionek czyli tym najbardziej alergizującym białkiem, a co do liczby wirusów - cóż, nasz organizm ciągle styka się z jakimiś i produkuje przeciwciała i je zwalcza. Nawet nie mamy o tym pojęcia... I nie wiemy ile na raz...

Usiłuję mieć podejście zdroworozsądkowe. Nie ma sensu dawać szczepionek o nie do końca udowodnionej skuteczności, tam gdzie nie ma poważnych powikłań, gdzie przechorowanie choroby niczym nie grozi a przynajmniej na razie o tym nie wiemy. Nie sczepiała bym rocznego dziecka przeciw grypie, w tym wieku najczęściej występuje Hemofilus i jest sens dać ActHib, chyba że nie choruje często, to nic. Wzw szczepiłam, bo byłyśmy z małą w szpitalu. Ale zysk z tej szczepionki jest iluzoryczny, raczej usypia czujność, a przecież to tylko jeden z licznych wirusów wzw. Przed tym nieszczęsnym NMR zastanawiałam się długo i rozważałam 1) dotychczasowe reakcje na szczepienia, 2) ryzyko powikłań. Dałam, bo według mnie to ryzyko powikłań po chorobie przeważą nad ryzykiem poszczepiennym.

Jeszcze na koniec powiem o jednym zdarzeniu. Mojej koleżance zachorowała córa. Zapalenie mózgu. Trudne do leczenia, na niczym nie szło. Spotkałam jej mamę - też mi zaczęła mówić o odczynie po szczepionkach (NMR, choć 3 lata po szczepieniu!), podobno lekarz któryś coś bąknął na ten temat. Pani wykształcona, doczytała sobie resztę i mówiła jak o rozpoznaniu. Na szczęście skończyło się dobrze, potem rozmawiałam z koleżanką. rozsądna lekarka, przyznała, że po prostu obciążała dziecko ponad miarę, dziecko samo chciało więc chodziło - szkoła baletowa, zespół, występy, języki.... Organizm zastrajkował. Ale moja koleżanka była mądra, zobaczyła zależności tam gdzie były, a nie tam, gdzie ktoś zasugerował... choć oczywiście powikłanie poszczepienne brzmiało by lepiej, bardziej "medialnie", czyż nie? :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS

jeżeli wierzysz w bezstronność badań naukowych to jesteś bardzo naiwna.

 

Pokaż mi np w którym czasopiśmie o dzieciach jest o autyźmie? Ja parę lat czytała i nie było. Ciekawe dlaczego?

 

Szacuje się że jedno na 166 dzieci jest dotknięte jakąś formą autyzmu.

Ile dzieci na 1000 choruje na zakażenia wywołane meningokokami czy innymi?

Ile choruje na odrę? etc.

 

A na zdanie "na zutym się nie umiera" to ja mam jedną odpowiedź - nie chciałabyś być matką autysty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W UK jest statystyka 1 na 70.

Chodzi o to, że w Polsce jest beznadziejne diagnozowanie, po prostu lekarze i pedagodzy mają braki w wiedzy na ten temat - programy studiów tego nie uwzględniają. A szkoda.

W Polsce też się mowi o epidemii - np. Wroniszewscy (Fundacja Synapsis).

 

Jest coraz więcej czynników które wywołują nieprawidlowości u dzieci, które mogłyby się nigdy nie pojawić, gdyby nie właśnie te niekorzystne czynniki (n p. zatrucia metalami ciężkimi).

Ja nie dam sobie wmówić że można to bagatelizować. W ciąży stłukłam termometr rtęciowy. Pracowałam przy kompie, na dużej sali w kilkunastoma komputerami, trzy były skierowane tyłem bezpośredio na mnie, Pan od BHP powiedział że z punktu widzenia zakładu pracy może tak być. Teraz żałuję że nie mam tego na piśmie, bo wystąpiłabym o odszkodowanie.

Brałam różne leki, jak dziecko się urodziło to w domu była pleśń na ścianie. Był leczony antybiotykami bardzo intensywnie etc. etc.

 

Dla mnie jeśli dziecko ma pasożyty albo grzybicę układu pokarnowego, to zostaje przerwana bariera jelitowa. Jeśli na takie jelita idzie szczepionka z żywym drobnoustrojem to nie wierzę że może to być bez negatywnych skutków. Chyba że dziecko ma szczęście.

 

Wiem też że np. nie ma już przypadków polio innych, niż po zarażeniu poszczepionkowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak mój syn miał 2 tyg zachorował na zapalenie oskrzeli, trafiliśmy do szpitala, tam, podczas sprzątania sali, salowa stłukła leżący na półce termometr, na moje pytanie, co teraz z tą rtęcią, wzruszyła ramionami i rozmazała to szmatą po całej sali (!), wzięłam dziecko i poszłam do oddziałowej. Potrakowały mnie razem z lekarką jak idiotke i histeryczkę, nie przeniosły do innej sali, czekałam na korytarzu, żeby chociaż się przewietrzyło, razem z inną mamą i jej bliźniakami, którzy leżeli w naszej sali. Mąż jak przyszedł w odwiedziny zbierał igłą rtęć. Dodam, że tą samą szmatą pani salowa posprzatała resztę sal.

 

Gdyby to było w tej chwili to dałabym im popalic, ale to było w 2 tyg po porodzie, miałam lekką depresję i chorego noworodka, stać mnie było tylko na rozpłakanie się...

 

Takie są standardy w Polskiej służbie zdrowia i wiedza personelu.

 

Oczywiście zaraz ktoś napisze, że przecież ta odrobina rtęci nie mogła zaszkodzić, nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CO wyczytałam:

 

"Przy podejrzeniu rozlania się rtęci w różne szpary w podłodze, konieczna jest pomoc specjalistycznych służb chemicznych istniejących przy jednostkach straży pożarnej"

 

"rtęć jest silną trucizną i każde stłuczenie termometru stwarza dla ludzi zagrożenie toksycznego działania oparów metalicznej rtęci. Rtęć jest metalem, którego związki i pary są łatwo wchłaniane przez skórę i drogi oddechowe, co może prowadzić do ostrego, a niekiedy śmiertelnego zatrucia. Zawartość oparów rtęci wzrasta wraz z powiększaniem się powierzchni parowania. Powierzchnia ta staje się szczególnie duża przy rozlaniu rtęci na podłogę i rozdeptaniu jej kropelek. W takiej sytuacji powstaje ogromna ilość kropelek o bardzo dużej sumarycznie powierzchni parowania. Krople rtęci należy zbierać strzykawką a następnie usunąć do słoika np. typu twist o pojemności 1 litra, wypełnionego wodą do 2/3 objętości. W tym samym słoiku należy umieścić szkło i inne elementy konstrukcyjne termometru, ponieważ mogą zawierać na swojej powierzchni mikroskopijne kropelki rtęci. Warstwa wody skutecznie zapobiega parowaniu rtęci. Powierzchnie, na których była rtęć należy posypać siarka pylistą w celu związania pozostałości drobin rtęci w nietoksyczny związek HgS. Siarczek rtęciowy należy zebrać do oddzielnego pojemniczka i oznaczyć jego zawartość. Słoiki z rtęcią i siarczkiem rtęciowym należy przekazać do centralnego punktu gromadzenia tego typu odpadów skąd są przekazywane firmie zajmującej się recyklingiem rtęci"

 

"Rtęć zawarta w termometrach rtęciowych jest toksyczna. W przypadku stłuczenia termometru należy zabezpieczyć miejsce przed dziećmi i zwierzętami domowymi, aby uniknąć roznoszenia resztek rtęci. Kawałki upadającego na podłogę termometru mogą się rozprysnąć na odległość nawet kilku metrów. Do sprzątania nie należy używać w żadnym wypadku odkurzacza! Należy natychmiast zabezpieczyć ręce gumowymi rękawiczkami i za pomocą wilgotnych ręczników papierowych, ewentualnie papieru toaletowego, usunąć resztki szkła i rtęci. Zebrane resztki termometru, ręczników i rękawiczki zabezpieczyć, umieszczając je w szczelnym opakowaniu foliowym, które na koniec zaklejamy taśmą klejącą. Tak zabezpieczone odpady przekazujemy do lokalnego punktu zbierania odpadów."

http://pl.wikipedia.org/wiki/Termometr_rt%C4%99ciowy

 

Co należy zrobić z rozbitym termometrem rtęciowym

 

1. Intensywnie przewietrzaj pokój, równocześnie odcinając go od innych pomieszczeń domu. Jeżeli to możliwe przez co najmniej jedną godzinę używaj wentylatorów, aby zwiększyć wentylację.

 

2. Zbierz rtęć przy pomocy zakraplacza do oczu lub zbieraj jej kulki przy pomocy sztywnego papieru (np. karta do gry)

 

3. Włóż rtęć, skażone przybory (zakraplacz, papier) oraz rozbite szkło do zamykanego plastikowego worka. Włóż ten worek do kolejnego zamykanego worka, a wszystko razem do trzeciego zamykanego worka. Dokładnie zamknij wszystkie worki. Włóż worki do zamykanego plastikowego pojemnika z szerokim wylotem.

 

4. Skontaktuj się z lokalnym oddziałem zajmującym się sprawami ochrony zdrowia (w Polsce Wojewódzki Inspektorat Sanitarny), aby uzyskać informacje nt. najbliższego miejsca składowania rtęci. Jeżeli dostarczenie rtęci do takiego miejsca nie jest możliwe postępuj zgodnie z lokalnym przepisami.

 

5. Jeżeli pogoda na to pozwala, pozostaw otwarte okna, przez około dwa dni, aby mieć pewność że pomieszczenie zostało całkowicie wywietrzone.

 

Kiedy zbierasz rozlaną rtęć:

 

NIE używaj domowych środków czyszczących do likwidacji wycieku, a w szczególności środków zawierających amoniak i chlor. Środki te mogą gwałtownie reagować z rtęcią wydzielając trujący gaz.

NIE używaj miotły ani pędzla do zbierania rtęci. Mogą one rozbić rtęć na mniejsze kulki powodując jej większe rozproszenie.

NIE używaj do zbierania rtęci zwykłego odkurzacza. Odkurzacz wprowadzi pary rtęci do powietrza zwiększając prawdopodobieństwo zatrucia"

 

 

i tak dalej i tak dalej.

Było zapisać nazwisko baby i ją zaskarżyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wkleję wam kawałek tekstu z pewnego bloga - bloga matki chorego dziecka, mam nadzieję, że nie będzie mi miała za złe:

 

"Kacperek urodził sie najzupełniej zdrowy. Jedyne o co mogę się przyczepić to fakt, że nigdy nie lubił żadnych misiów czy maskotek, gdy szedł spać to musiał je wszystkie wyrzucić najpierw z łóżeczka. Ale czy to jest takie nienormalne?

 

 

Po szczepieniach na sześć miesięcy zauważyłam wyraźnie reakcję. Pojawiły się powiększone węzły chłonne na szyi i pozostały takie do dzisiaj. Przestał też nagle, z dnia na dzień, podciągać sie do stania i ponowił te próby dopiero późno, bo około 10 miesięcy. Cały miesiąc po tym szczepieniu był chory. Zupełnie wtedy nie wiązałam tych faktów, ale taki mam charakter, że lubie wszystko opisywać, więc mam spisane wszystko co się działo niemalże dzień po dniu. Wtedy też zaczął mieć słabe napięcie mięśniowe, rozwój motoryczny uległ znacznemu spowolnieniu, raczkował na 9.5 mca, chodził na 14 mcy. Jeszcze w normie, ale troche późno.

 

 

Socjalnie i werbalnie rozwijał sie bardzo szybko. Mam sporo filmików z tamtego okresu, nie widać na nich śladu autyzmu.

 

 

Nie miałam wtedy pojęcia o potencjalnym niebezpieczeństwie wynikającym ze szczepionek. Jako więc nadgorliwa mamusia, poszłam, dla dobra dziecka, zaszczepić go na grypę, w wieku 10 mcy, w dwóch dawkach. Jak ja tego żałuję...

 

 

Wtedy zaczęły się schody. Zaczął chorować. W galopującym tempie. Od 1 grudnia do końca marca był może zdrowy tydzień czasu. Gorączki ponad 40 stopni, najprzeróżniejsze infekcje górnych dróg oddechowych. U dziecka, które nie chodzi do żłobka tylko siedzi w domu. Kilka razy antybiotyk. Byłam załamana, ale środki które znałam nie pomagały.

 

 

13 marca wypadło szczepienie MMR. Akurat był zdrowy, cykl chorób skończył sie dwa tygodnie wcześniej. Jednego dnia dostał odrę, świnkę , różyczkę, krztusiec, błonicę, tężec i HiB. Pediatra nie widział w tym nic niestosownego, a ja byłam pewna, że wie co robi. Bardzo żałuję swojej naiwności, bo po tym szczepieniu zaczęliśmy tracić Kacperka.

 

 

Coraz więcej się zamyślał, nie reagował na imię. Przestał jeździć autkami. Rozpoczęła się biegunka. Dalej świetnie bawił się z dziećmi, śpiewał, rozwijała się jego mowa, ale zaczął mieć kłopoty z odpowiedzeniem na pytanie tak lub nie. To wyglądało w ten sposób jakby nie rozumiał, że zadaję mu pytanie. Zauważyłam też, że zaczyna przekręcać słowa, albo wypowiadać je niewyraźnie. Kiedy pokazywał na coś paluszkiem i pytał "co to?" to zauważyłam , że w inne miejsce pokazuje, a w inne patrzy. Nie wiedziałam o co pyta. Rozwój mowy zrobił się dziwny, po prostu powtarzał po mnie nowe słowa, ale nie prowadził rozmowy.

Zaczął pojawiać się u mnie niepokój, ale nie umiałam go określić.

Dostał silnej infekcji bakteryjnej i kolejny antybiotyk. Po tym antybiotyku poszło już w tempie lawinowym.

 

To tak, jakby nagle ktoś wyciągnął wtyczkę z kontaktu. Koniec.

 

 

Z dnia na dzień tracił umiejętność wykonywania kolejnych czynności, słów było coraz mniej, przestał sie bawić czymkolwiek i zaczął godzinami leżeć na łóżku bez reakcji na moje wołanie. Dostawał histerii na wyjście na spacer, jedyne co robił to bylo otwieranie i zamykanie drzwi. W kólko. Kiedy musieliśmy go gdziekolwiek zabrać z domu, był nie do opanowania. Nie mogliśmy niczym go zainteresować, a kiedy przerywaliśmy mu zabawę drzwiami to się złościł. Na dzieci zaczął reagować ucieczką lub złością. Zaczął machać rączkami, a nadgarstki trzymał ciągle zwieszone w dół. Nie mógł stać nie opierając się o cokolwiek. Przestał spać. Wystarczało mu 4 godziny na dobę. Musielismy zainstalować w domu hamak i huśtać go w nim na zmiane godzinami w nocy by móc zdrzemnąć się choć trochę. Kiedy szedł miał wrażenie, że zderzy się z obiektami które były oddalone od niego nawet o dwa metry, zasłaniał wtedy głowę rączkami. Zaczał wyciągać język i bawić się nim. Co chwilę ktos mnie zaczepial z głupim komentarzem. Dlaczego chłopczyku ty tak szczekasz? Pieskiem jesteś? Myślałam, że tego nie wytrzymam."

 

dla zainteresowanych adres bloga http://myblog-agnieszka.blogspot.com/

 

 

Nie Kasiu, nie mam za złe. To jest mój blog i to wszystko niestety najprawdziwsza prawda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że nie zapytałam, nie miałam pojęcia, że można Cię tu na muratorze znaleźć, a wywnioskowałam z bloga, że masz poczucie "misji społecznej", za co zresztą bardzo Cię podziwiam, więc miałam nadzieję że dalsze "szerzenie kaganka oświaty" :) będzie zgodne z Twoim zamysłem...

 

Pozdrawiam i trzymam za Was kciuki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...