Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Węgiel brunatny pod Legnicą a nasze domy


YreQ

Recommended Posts

Polska MUSI zdywersyfikować źródła pozyskiwania energii. Obecny stan z 95% pozyskiwaniem prądu z węgla uważam za niedozaakceptowania i wszyscy o tym wiedzą. Juz dawno trzeba było zmienić proporcje. Ale niestety jak i w innych dziedzinach życia jesteśmy do tyłu, bo nikomu z zatwardziałych i zdziadziałych "pseudonaukowców" nie zależy na zmianach. Dopiero Unia z karami za emisję CO2 oraz naciskiem na źródła odnawialne doprowadzi do zmiany w struktutrze pozyskiwania energii w Polsce. W koło poza granicami stoją elektrownie atomowe a goście z komiteciku pieprzą o trudnościach pozyskiwania i zaleznościach od uranu i o Czarnobylu. Energetyka oparta na elektrowniach wodnych i wiatrowych praktycznie leży i kwiczy, bo nie żadnej zachęty w te technologie w Naszym Państwie Węglowym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Następna "szpila" w plany Komiteciku:

Rewitalizacja kolei z Legnicy do Głogowa2008-08-11 17:46:17

Istotne dla rozwoju lokalnej kolei spotkanie odbyło się dzisiaj (11 sierpnia) w Urzędzie Miejskim Lubina. Przedstawiciele miast i starostw Zagłębia Miedziowego oraz Urzędu Marszałkowskiego rozmawiali o rewitalizacji linii kolejowej.

 

http://fakty.lca.pl/news,13329,Rewitalizacja_kolei_z_Legnicy_do_Glogowa.html

 

Linia kolejowa, która wraz z planowaną drogą expresową S3 przechodzi przez środek ICH złoża, będzie modernizowana. Życie toczy sie dalej, region sie rozwija, a węgiel i plany komiteciku wszyscy mają w ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atom dla Polski: Decyzja w rękach ekspertów czy wszystkich obywateli?

 

"Nie wszyscy ekolodzy są przeciw

 

Organizacje ekologiczne w dyskusji o energetyce jądrowej często twierdzą, że ostatnich latach wielu inwestorów buduje głównie elektrownie wiatrowe i słoneczne. To prawda. Duże międzynarodowe koncerny, które inwestują głównie w energetykę jądrową (bo jest najtańsza) budują teraz elektrownie wiatrowe, choć energia z nich jest kilka razy droższa niż z elektrowni konwencjonalnych. Dzieje się tak, bo inwestycje w energetykę odnawialną są dotowane przez państwa i Unię Europejską. Odrębne przepisy zmuszają dystrybutorów do zakupu produkowanej w ten sposób drogiej energii. Na szczęście jej udział w ogólnej produkcji jest tak niewielki, że nie wpływa w istotny sposób na ceny energii płacone przez konsumentów.

 

Energia jądrowa od początku spotykała się, głównie w krajach zachodnich, z zażartą krytyką ze strony Zielonych. Sytuacja się powoli zmienia. Pojawiają się grupy ekologów, którzy uznają fakt, że elektrownie jądrowe wśród dużych źródeł energii elektrycznej są, obok hydroelektrowni, najbardziej przyjazne środowisku i produkują energię najtaniej. Z najbardziej bojowej organizacji Greenpeace wydzieliła się grupa ekologów z działaczem Bruno Comby'ego na czele i założyła organizację Ekolodzy za Energią Jądrową (EFN - Enviromentalists For Nuclear Energy). EFN ma lokalne odgałęzienia w USA, Kanadzie, Wlk. Brytanii, Francji i Japonii. W roku ubiegłym również w Polsce powstała organizacja SEREN (Stowarzyszenie Ekologów na rzecz Energii Nuklearnej) ściśle współpracująca z EFN. Włączyła się ona w promocję energii jądrowej w Polsce. prof. dr hab. Zdzisław Celiński, Politechnika Warszawska"

 

http://wyborcza.pl/1,82949,5552325,Atom_dla_Polski__Decyzja_w_rekach_ekspertow_czy_wszystkich.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Greenpeace krytykuje wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla CO2 (CCS)

"Greenpeace opublikowało raport wskazujący, że technologia wychwytywania i składowania CO2 (CCS) jeszcze przez co najmniej 20 lat nie będzie gotowa do wdrożenia na masową skalę a jej wdrożenie wiązać się będzie z licznymi problemami i zwiększy koszty produkcji energii.

 

W ocenie Greenpeace za mrzonki, że CCS rozwiąże nasze "węglowe problemy" wszyscy drogo zapłacimy. Zamiast trwonić czas i publiczne środki na badania nad CCS rząd powinien przygotować strategię, jak zwiększyć udział energii odnawialnej do 15% do 2020 r. Jeżeli Polska nie osiągnie tego celu, gdy stanie się on prawnie wiążący (1), poniesie konsekwencje finansowe, a technologiczne zapóźnienie znajdzie odzwierciedlenie w cenach energii.

 

Ponad 100 organizacji na świecie, w tym kilka w Polsce, dołączyło do żądania Greenpeace, aby CCS nie był stosowany jako wymówka dla budowy nowych elektrowni węglowych. Organizacje domagają się, aby rządy dały priorytet zrównoważonym rozwiązaniom opartym na energii odnawialnej i efektywności energetycznej. W Polsce pod oświadczeniem podpisały się: Zielone Mazowsze, Fundacja Dzika Polska, Fundacja Eko-Unia, Zieloni 2004 i Greenpeace Polska.

 

W Brukseli trwają prace nad dyrektywą o promocji odnawialnych źródeł energii, której celem jest zwiększenie zużycia energii z odnawialnych źródeł w Unii Europejskiej do 20% do 2020 roku. Każde państwo członkowskie zostanie prawnie zobowiązane do osiągnięcia swojego krajowego celu. Dla Polski będzie to prawdopodobnie 15%, zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej. Choć propozycja jest negocjowana, istnieją niewielkie szanse aby Komisja zmniejszyła cel – nie jest on wygórowany i trudno będzie przekonać KE, że Polska nie jest w stanie go osiągnąć."

 

http://www.teberia.pl/news.php?id=8735

 

O ile pamiętam, to CCS był głównym argumentem Komitetu na zarzuty wobec wysokich kar i limitów na CO2 i utrzymania znaczącej przewagi węgla jako źródła energii w Polsce - przypominam 95%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu prowadziłem zażartą dyskusje z panem Kasztelewiczem na temat uruchomienia pod Legnicą kopalni wegla brunatnego. Z całą pewnościa jest to osoba o dużej wiedzy merytorycznej z zakresu wydobycia odkrywkowego. Ale nie znaczy to, że moze byc autorytetem naukowym w każdej dziedzinie, między innymi w ochronie środowiska. I na pewno nie jest osobą otwartą na zmiany technologiczne w zakresie pozyskiwania energii. Komitet reprezentują ludzie nastawieni głównie na zabezpieczenie WŁASNYCH interesów zawodowych.

Na moje argumenty m.in. związane z ociepleniem klimatu na skutek dzialalności człowieka odpowiedział, że gdy czlowieka nie było lodowce tez topniały. Stwierdzenie mysle bardzo płytkie naukowo. Na całym swiecie naukowcy na podstawie badań potwierdzili wpływ człowieka i jego rabunkowej gospodarki na zmiany klimatyczne, ich dynamiczny i szybszy przebieg, a ten Pan to jednak kwestionuje.

Rękami i nogami bronią sie przed energetyka atomową, uważając że uranu nie mamy i jest niebezpieczna, a energia odnawialna za droga. Dla nich tylko WĘGIEL, i najlepiej brunatny bo taniutki :). Szkoda tylko , że oficjalny koszt wydobycia tony wegla jest fałszowany bo nie uwzglednia kosztów pobocznych związanych z odszkodowaniami których nie chca płacic kopalnie, zniszczeniem srodowiska i odwodnieniem terenów eksploatacji. Teraz dojda do tego kary za CO2.

mało kto zdaje sobie sprawę, że Polska właśnie teraz przy okazji opracowania strategii energetycznej i próby uruchomienia złoża pod Legnica stoi na rozdrożu czy nadal tkwić w epoce wegla nadal ugruntowując pozycję zawodową górnictwa węgla brunatnego, czy przeskoczyc technologicznie na wyzszy szczebel cywilizacji uruchamiając bezpieczne elektrownie atomowe i sprostać cywilizacji opartej na źródłach odnawialnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie we wrześniowym numerze muratora ukaże się artykuł o próbie utworzenia kopalni odkrywkowej pod Legnicą.

Z wypowiedzi redaktora, który nas niedawno odwiedził w celu napisania tego artykułu wynikało wielkie zaskoczenie, że w miejscach gdzie powstają nowe osiedla mieszkaniowe zgodnie z planami zagospodarowania przestrzennego gmin ktos ma plany budowy kopalni. Stwierdził, że takie same osiedla powstają pod Warszawą, a nasze od nich niczym się nie różnią. Mam nadzieję, że ten artykuł trochę chociaż przetrze oczy niektórym ludziom, którzy maja zafałszowany przez Komitet obraz naszego regionu przedstawiany jako zrujnowane zabudowania rolnicze na wsiach oraz "niewdzięcznych" mieszkańców wysiedlanych miejscowosci, którzy za te "zrujnowane" domy mają okazje dostac nowe mieszkania w mieście. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie,to ciągle projekty,ktore będą konsultowane..Pamiętacie strategię za rządów PiS ??Też było nasze złoże tam ujęte.Teraz "Komitet"Kasztelewicza poganiany przez panów pokroju Demeckiego,Raczyńskiego,Urbańskiego oraz całej rzeszy branżowych"fachowców"którzy mogą na tym intersie zarobić kokosy,a którzy będą jednym chórem zaciemniać rzeczywiste skutki uzależnienia się od węgla...Grunt w tym że decyzje podejmują politycy.Co do poprzedniej strategi która została uchwalona przez zakrzyczny PiS,wcale nie była pozbawiona sensu,właśnie tam uwzględniono zmniejszanie się udziału węgla w strukturze produkcji energii,co niepodobalo się świętym krowom polskiego przemysłu..Więc kto tu jest zacofany,wyborca powinien być informowany czy rząd PO chce nadal trzymać Polaków w okowach węgloterrorystów czy pojść drogą którą idzie np.Francja czy Czechy ?,

czy nadal będziemy ciemnogrodem dzięki polityce rządu PO ??

 

A niżej dla węgloterrorystów-skąd brać żródła en.odnawialnej...

Niedawno byłem na wsi,u rodziny i co ciekawego zobaczyłem...ano,okazuje się że rolnicy nie tacy głupi jak się ich opisuje,zaczęli produkować i sami zużywać brykiety ze słomy która kiedys była im niepotrzebna!! Całe wsie przestają kupować węgiel i robią zapasy brykietów ze słomy do ogrzewania domostw!! A więc na wsi postęp zbiera żniwa, węglowcy myślą że siedzą na złocie:))

 

 

http://energetyka.wnp.pl/prof-szyszko-duzy-potencjal-dla-zielonej-energii,57222_1_0_0.html

- Możliwości rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce są ogromne,

gorzej jest z ich wykorzystaniem - ocenia prof. Jan Szyszko, poseł na Sejm i były minister środowiska.

Jak wynika z analiz wykonanych przez Instytut Energetyki Odnawialnej przy współpracy Instytutu na rzecz Ekorozwoju, w 2006 r. w Polsce wykorzystano zaledwie 17,4 proc. potencjału odnawialnych źródeł energii (OŹE). Według tych badań na największy potencjał tkwi w energetyce wiatrowej, na drugim jest biomasa a dalej inne źródła.

Według profesora Szyszko w Polsce istnieje duży potencjał wykorzystania biomasy produkowanej z rodzimych gatunków roślin. Wskazuje, że co roku w gospodarce leśnej powstaje ok. 2 mld m sześć drewna odpadowego, które powinno być wykorzystywane bardziej efektywnie niż obecnie.

Minister podkreśla, że efektywność spalania drewna w nowoczesnych instalacjach dochodzi do 97 proc., podczas gdy w przestarzałych obiektach wynosi ona zaledwie 8 proc. Dlatego, jego zdaniem, racjonalne wykorzystywanie biomasy, czyli spalanie jej w nowoczesnych kotłach, pozwoli na spełnienie wymogów dotyczących udziału energii produkowanej ze źródeł odnawialnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rusza budowa jednej z największych farm wiatrowych w Polsce

 

 

RP Global, inwestor w energię odnawialną, oficjalnie rozpoczął budowę jednej z największych elektrowni wiatrowych w Polsce o nominalnej mocy 50 MW.

- Ten moment jest ukoronowaniem ponad czteroletnich przygotowań i jednocześnie rozpoczęciem rocznego okresu budowy farmy wiatrowej. Za 12 miesięcy wiatr będzie napędzał świat w Tychowie - powiedział Krzysztof Piotrowiak, country manager, RP Global.

 

- To dobra inwestycja i dla Polski, i dla gminy Sławno. Dzięki czystej energii elektrycznej nasz kraj łatwiej poradzi sobie z limitami CO2, a mieszkańcy gminy przez najbliższe 30 lat otrzymają dodatkowe wpływy do gminnej kasy, dzięki czemu poprawi się jakość naszego życia - dodaje wójt gminy Sławno, Wojciech Stefanowski.

http://energetyka.wnp.pl/rusza-budowa-jednej-z-najwiekszych-farm-wiatrowych-w-polsce,54546_1_0_0.html

 

 

 

Polskie rządy nie są specjalnie zainteresowane rozwojem energetyki wiatrowej - oceniają przedstawiciele elektrowni wiatrowych, zapewniając jednocześnie, że w 2020 roku łączna moc farm wiatrowych w Polsce może wynieść ok. 13,6 tys. MW

Gdyby zrealizowano dodatkowe inwestycje w poprawę infrastruktury sieciowej, to mogłoby powstać znacznie więcej nowych farm wiatrowych. Problem w tym, że polskie rządy nie są specjalnie zainteresowane rozwojem energetyki wiatrowej. Z jednej strony przedstawiciele Polski podpisują się pod planem 3x20, a z drugiej tworzone są dokumenty i ograniczenia wskazujące raczej na konieczność minimalizacji, a nie maksymalizacji tych celów.

 

Jak przekonuje prezes Mroczek, koszt budowy 12-13 tys. MW w elektrowniach wiatrowych powinien wahać się w granicach 15 mld euro. Zainteresowanie inwestorów energetyką wiatrową jest duże, więc nie powinno być większych problemów ze znalezieniem takiej ilości pieniędzy.

http://www.wnp.pl/artykuly/elektrownie-wiatrowe-w-polsce-wiatr-w-gwizdek,4546.html

 

Zapamiętajcie kto rządzi,by przy urnach wyborczych wystawić tym politykom rachunek....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bitwa pod Legnicą o węgiel brunatny

(PAP, Gazeta Wyborcza, ak/21.08.2008, godz. 06:23)

 

Pokłady węgla brunatnego na Dolnym Śląsku to polisa na przyszłość polskiej energetyki - zalega tam 35 mld ton węgla brunatnego. To największe złoże w Europie. W Bełchatowie, gdzie jest największa elektrownia w Polsce, jest tylko 2 mld ton - pisze "Gazeta Wyborcza".

 

Do tej pory rząd nie mógł się zdecydować, czy złoża w okolicach Legnicy będą wykorzystane, ale w opublikowanym kilka dni temu projekcie strategii energetycznej dla Polski resort gospodarki pisze: "W dalszych latach bez uruchomienia dodatkowych złóż podaż energii elektrycznej wytwarzanej z węgla brunatnego może spaść o ponad 50 proc. W związku z tym konieczne jest podjęcie działań już w chwili obecnej. W tym celu lokalne władze samorządowe (...) powinny podejmować działania na rzecz zapewnienia ochrony prawnej złóż kopalin strategicznych. Dotyczy to w szczególności złóż w rejonie Legnicy oraz Gubina".

 

Oznacza to, że tam, gdzie występuje węgiel, już teraz nie powinno się nic budować. Żadnego domu, drogi, magistrali wodno- kanalizacyjnej. Dlaczego? Węgiel brunatny wydobywa się systemem odkrywkowym - kopiąc olbrzymie doły. Na takim terenie w trakcie eksploatacji nic się nie ostanie. Problem w tym, że w ostatnim czasie znacznie rozrosły się tam wsie i ich mieszkańców trzeba by było przesiedlić, a może to być nawet kilka tysięcy osób.

 

Samorządowcy są przerażeni wizją kopalni. - To paranoja, kompletne nieporozumienie - mówi Zdzisław Tersa, wójt gminy Kunice, które leżą na samym środku złóż Legnica. - Złoża można było zabezpieczyć w latach 70., 80., nie teraz. W samych Kunicach w ciągu dosłownie kilku lat osiedliło się ponad tysiąc nowych mieszkańców. Za setki milionów złotych, głównie z UE, powstały drogi, kanalizacja, wodociągi. Kolejne osiedla domów jednorodzinnych są w fazie projektowania. Teraz mielibyśmy to wszystko rozebrać i wysiedlić ludzi? - opowiada wójt, który nie zamierza w nowych planach zagospodarowania przestrzennego chronić złóż. - To na razie projekt, nie dokument rządowy podpisany przez premiera Tuska.

 

Większość władz samorządów leżących na złożach kilka tygodni temu wysłało list do premiera Tuska, domagając się wyjaśnień, co rząd zamierza zrobić z legnickimi złożami. - Dostaliśmy lakoniczną odpowiedź, że na tym etapie rozmów nic nie jest przesądzone - mówi wójt Kunic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spór o węgiel brunatny pod Legnicą

 

Resort gospodarki do samorządów Dolnego Śląska: Zabezpieczcie tereny pod eksploatację złóż węgla brunatnego. - To paranoja - złości się wójt gminy Kunice, która leży w samym środku złóż. Inni samorządowcy też nie chcą u siebie kopalni i elektrowni.

 

(...)

Dla nas to zagłada - mówi Beata Dominiak, sołtys Miłogostowic leżących na złożach między Legnicą a Lubinem. - Wreszcie udało nam się przekonać wiele rodzin do wybudowania wokół domów jednorodzinnych. Budujemy drogi, rozwijamy się. Wydobycie węgla to najgorsza rzecz, jaka może nam się przydarzyć.

 

- Najgorsze jest to, że nikt z rządu się z nami nie kontaktuje, brakuje informacji. Ludzie się boją, bo nikt nie potrafi wytłumaczyć, co tak naprawdę może nas czekać - mówi Halina Kołodziejska, burmistrz Prochowic. - Właśnie jesteśmy w trakcie uchwalania nowego planu zagospodarowania przestrzennego. Nie chronimy w nim złóż. Chcemy się rozwijać, a nie mieć pod domami księżycowy krajobraz.

 

Większość władz samorządów leżących na złożach kilka tygodni temu wysłało list do premiera Tuska, domagając się wyjaśnień, co rząd zamierza zrobić z legnickimi złożami. - Dostaliśmy lakoniczną odpowiedź, że na tym etapie rozmów nic nie jest przesądzone - mówi wójt Kunic.

 

Niewielu samorządowców chce kopalni. Jednym z nich jest Andrzej Holdenmajer, burmistrz Ścinawy, w której mogłaby powstać elektrownia. - Ja jestem za rozwojem gminy, nowymi miejscami pracy, a bez nowych inwestycji ich nie będzie- mówił "Gazecie" na początku roku.

 

Kopalnię i elektrownię popiera także Robert Raczyński, prezydent Lubina: - W Polsce mamy do czynienia z ogromnym problemem energetycznym. Za kilka lat grozi nam dwu-, trzykrotna podwyżka cen prądu, a nawet przerwy w dostawach. Nie możemy zamykać sobie dostępu do tak wielkich złóż. Poza tym w 2025-30 roku najprawdopodobniej drastycznie spadnie zatrudnienie w kombinacie KGHM, bo miedzi będzie coraz mniej. Górnicy mogliby wtedy znaleźć pracę w kopalniach węgla.

 

Eksploatacja zapewniłyby dolnośląskim gminom prosperity na wiele lat. Kleszczów, który ma na swoim terenie kopalnię i elektrownię Bełchatów, jest najbogatszą gminą w Polsce.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,5610992,Spor_o_wegiel_brunatny_pod_Legnica.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Energetyczny plan dla Polski

 

Do 2030 r. 15 proc. prądu w Polsce dostarczą elektrownie jądrowe. Warunek - musi się na to zgodzić społeczeństwo - mówi resort gospodarki. Bardzo prawdopodobne jest także rozpoczęcie eksploatacji wielkich złóż węgla brunatnego pod Legnicą.

 

Resort Waldemara Pawlaka przedstawił właśnie pierwszą wersję jednego z najważniejszych dokumentów, który musi przyjąć ten rząd - strategii energetycznej Polski do 2030 r. Strategia jest potrzebna, bo Polska musi się zmierzyć z wieloma problemami.

 

Prądu może nie starczyć

 

Najważniejszy z nich to grożący Polsce brak prądu. Polska gospodarka pędzi, nasze firmy potrzebują energii napędzającej maszyny, a coraz bogatsi rodacy kupują coraz więcej energożernych urządzeń - zmywarek, pralek, klimatyzatorów. Tymczasem nasze elektrownie się starzeją. 40 proc. z nich polskich bloków energetycznych ma ponad 30 lat, a 70 proc. ma ponad 20 lat. Niedługo trzeba będzie je wyłączać z eksploatacji, tymczasem na razie budują się zaledwie trzy nowe bloki energetyczne - w Bełchatowie, Łagiszy i świeżo oddany w Pątnowie. W sumie mają zaledwie ok. 2000 MW mocy, tymczasem trzeba będzie oddawać co roku 1000 MW, a blok buduje się kilka lat. Niektórzy specjaliści snują już czarne scenariusze wyłączeń prądu, które były plagą w latach 80. w PRL. Resort gospodarki pisze oględnie: mogą wystąpić "problemy z pokryciem bilansu mocy i energii elektrycznej w kraju".

Dodatkowo Polska musi wypełnić unijną strategię ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Do 2020 r. emisja w całej UE ma spaść o 20 proc. A Komisja Europejska chce, aby elektrownie od 2013 r. nie dostawały praw do emisji CO2 za darmo, lecz kupowały je na aukcjach. Polsce grozi to drastyczną podwyżką cen prądu, może nawet o 90 proc. Jaka jest więc rada? "Ocenia się, że w dłuższej perspektywie czasu nie ma możliwości ograniczania emisji gazów cieplarnianych w Polsce bez wykorzystania energetyki jądrowej. Elektrownie jądrowe są najtańszymi technologiami wytwarzania energii elektrycznej o wielkiej skali". Czy zatem decyzja o budowie elektrowni atomowej została już podjęta? Tego się z dokumentu nie dowiemy, bo resort tłumaczy, że potrzebne są analizy ekonomiczne, środowiskowe, a przede wszystkim faza "analiz i konsultacji społecznych prowadzonych w odpowiednio przygotowanych ramach instytucjonalnych administracji publicznej".

 

Ale już kilka stron dalej w rozdziale czytamy, że udział energetyki jądrowej w bilansie energetycznej w 2030 r. powinien wynosić 15 proc. - To oznacza, że zbudujemy aż trzy elektrownie jądrowe. Możliwe, ale chyba mało prawdopodobne - powątpiewa menedżer dużej firmy energetycznej.

 

Jak się dobrać do węgla brunatnego

 

Kolejna trudna społecznie sprawa, którą rząd musi rozstrzygnąć, to eksploatacja wielkich złóż węgla brunatnego pod Legnicą. Mogłaby tam powstać gigantyczna elektrownia na to paliwo, taka jak w Bełchatowie. Będzie potrzebna, bo węgla brunatnego, który zapewnia nam 35 proc. energii elektrycznej, starczy tylko do 2025 r. "W związku z tym konieczne jest podjęcie działań już w chwili obecnej, aby w horyzoncie kolejnych 20 lat zabezpieczyć możliwość pozyskania odpowiedniej ilości węgla dla rozwoju gospodarki. W tym celu lokalne władze samorządowe, odpowiedzialne za sporządzanie planów zagospodarowania przestrzennego, powinny podejmować działania na rzecz zapewnienia ochrony prawnej złóż kopalin strategicznych. Dotyczy to w szczególności złóż w rejonie Legnicy oraz Gubina, których eksploatacja będzie stosunkowo najbardziej opłacalna" - czytamy w dokumencie.

 

Ale prezydent Legnicy odbija piłeczkę - to nie samorządy powinny podejmować działania, tylko rząd. Przez sam środek złóż wytyczono drogę krajową S3 Lubawka - Szczecin. - Jeśli droga powstanie w takim kształcie, zamknie dostęp do największych złóż - mówi "Gazecie" Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy. - To rząd musi znaleźć rozwiązanie problemu. Nie wyobrażam sobie, aby ta droga nie powstała. Prace na odcinku S3 Lubawka - Głogów praktycznie lada dzień się rozpoczynają. Odcinek biegnący przez sam środek złóż jest w fazie końcowego projektowania. Przeprojektowanie drogi to kolejne pieniądze i stracony czas. A czasu nie mamy. Droga jest niezbędna już teraz. Jeśli przełożymy jej budowę, możemy nie zdążyć na Euro - ostrzega prezydent Legnicy.

 

Węgiel kamienny też się skończy, więc przyda się kukurydza

 

"W związku ze stopniowym wyczerpywaniem się obecnie eksploatowanych pokładów surowców energetycznych konieczne jest poszukiwanie nowych złóż, zabezpieczenie prawne przed ich zabudową oraz stopniowe uruchamianie" - czytamy w projekcie strategii. Problem polega na tym, że na rozpoczęcie eksploatacji nowych pokładów węgla kamiennego potrzebne są gigantyczne pieniądze - do 2015 r. potrzebne będzie 15 mld zł. Pomoc publiczna z budżetu to zaledwie 860 mln, a i to pod warunkiem, że zgodzi się Komisja Europejska. Normalnie na świecie takie inwestycje powstają dzięki bankowym kredytom. Ale banki nie ufają naszym kopalniom, więc pozyskanie tak ogromnych kredytów jest nierealne. W projekcie rządowej strategii nie ma niestety ani słowa, skąd kopalnie wezmą pieniądze na inwestycje.

 

Resort gospodarki pokłada za to wielkie nadzieje w oszczędzaniu energii. Polska jest bowiem wyjątkowo rozrzutna - efektywność energetyczna w naszym kraju jest dwukrotnie niższa niż średnia starej Unii. Ministerstwo chce więc zachęcać do oszczędzania, planując bodźce finansowe, jak i kampanię społeczną.

 

Rząd stawia też na rozwój biogazowni. Produkują one prąd i ciepło z rozmaitych odpadków oraz roślin. W Niemczech takich małych elektrociepłowni jest już ponad 4 tys. W Polsce biogazownię uruchomiła m.in. firma, której współwłaścicielem jest Jan Kulczyk. Do 2020 r. biogazownia ma powstać w każdej gminie, w sumie będą miały moc 3000 MW - czyli 2/3 mocy największej polskiej elektrowni w Bełchatowie.

 

Projekt strategii ma być konsultowany do 1 września. Potem resort gospodarki przedstawi wersję, która trafi na posiedzenie rządu. Ma być przyjęta jesienią.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33207,5606809,Energetyczny_plan_dla_Polski.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta całe Wielka Startegia Energetyczna to mam wrażenie została napisana przez stażystów :) w resorcie. Pospinali z jeden dokument to co dostali z takich Komitecików. Na temat węgla brunatnego wpisano to co reprezentuje swoimi poglądami Kasztelewicz. Nic innego. Żadnych konkretów, decyzji. Wszystko pójdzie do kosza z tej całej strategii.

Poczekajcie trochę. Na razie to tylko my, niewielka w stosunku do populacji grupa walczymy z idiotycznymi pomysłami wyburzenia całych osiedli pod kopalnie odkrywkową. Zobaczymy jak będzie wyglądać sytuacja, gdy zaczną protestować potencjalni wysiedlani z Miłkowic czy Kunic, bo tam zacznie się eksploatacja. Myslę, że Komitet już nie zorganizuje u nas swoich konferencji.

A Minister - Pawlaczek czy następny jakiś tam nigdy nie zdecyduje się na taką awanturę w regionie. Generalnie nie mają poparcia na inwestycję praktycznie ŻADNEGO. Samorządy i większość mieszkańców przeciwna. Za są tylko ci co potrzebuja prądu bez względu z czego i ci co wierzą w kłamstwa o miejscach pracy dla mieszkańców Legnicy i Lubina.

Autobusy z Bełchatowa i Konina już zapuszczają silniki czekając na pracowników zagłębia Konińskiego i reszty aby ich dowieźć do nas do pracy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

Nadszedł czas aby zaznaczyć naszą obecność. Jeszcze klamka nie zapadła i proszę wszystkich o niepublikowane nieprawdziwych informacji. Z mojej strony chciałbym namówić wszystkich przeciwników KWB z naszego regionu o zaznaczenie swojego sprzeciwu. Panie i Panowie, pokażmy że nie zgadzamy się z projektem. Proponuje na początek, abyśmy wszyscy na swoich domach, płotach lub w miejscu dogodnie widocznym na naszych posesjach wywiesili transparenty z hasłem np. STOP ODKRYWCE. Jak to zrobić lub na czym, wszystko jedno, tektura, stare płótno, według osobistej inwencji. Możemy to także zaznaczyć na naszych autach w postaci wywieszki, naklejki itp. Protest musi zacząć być widoczny!. Kłótnie, przepychani internetowe nic tu i teraz nie pomogą. Powoli zaczną zjeżdżać tu przedstawiciele mediów zwęszając sensacje. Pokażmy że nie zgadzamy się z projektem. Zachęcam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dobry pomysł na protest ,tak już protestowali mieszkańcy innych krajów, broniąc swoich regionów nie tylko przed kopalnią.

Haynauer, zachowaj sobie te działki do wypasu owiec i kóz.W przypadku powstania odkrywki okolice te będa tzw.czarnym punktem na mapie Polski .Ludzie o zdrowych zmysłach opuszczą te tereny ,aby ich dzieci nie były narażone na choroby.Pozostaną tylko desperaci. Nie pozostało nic tylko protestowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej dobitnym protestem w chwili obecnej będzie zbiórka podpisów pod protestem Stowarzyszenia DRE....Jak ktoś potrzebuje wzór listy protestacyjnej piszcie do mnie lub Irka....

No i w końcu wyszło szydło z worka:) Haynauer liczy że jego skansen w Jaroszówce zamieni się dynamicznie rozwijającą miejscowość choćby jak w Karczewiskach,no i nasz kolega sprzeda łąkę z dobrym zyskiem...(spokojnie, działki w Jaroszówce długo nie będą w cenie...Dlaczego?Ktoś kto inwestuje w grunty wie doskonale)....

Gwarantuję ci kolego że jeśliby kiedyś doszło do wykupu gruntu to słono za to zapłaci każdy Polak i Ty też sie będziesz dokładał do sowitych odszkodowań,kiedy mieszkańcy zatrudnią renomowane kancelarie prawnicze..

Natomiast energia z tego wykopu nie będzie tania i doskonale wie o tym Kasztelewicz i branża,co odbije sie czkawką całemu społeczeństwu polskiemu,co należy powtarzac przy każdej okazji...

 

.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywiad z vicemarszałkiem Województwa Dolnośląskiego Piotrem Borysem. Okazuje się , że samorządowe władze wojewódzkie też są przeciwne kopalni odkrywkowej i sprzeciw jest tutaj jednoznaczny.

To za kopalnią są już tylko Kasztelewicz ze swoja bandą i kilku klakierów spod Lubina i Chojnowa.

Link poniżej

http://tvlubin.pl/?play=25-08-2008_wlo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz krótkie zestawienie - to udowadnia, dlaczego kopalnia pod Legnicą NIGDY nie powstanie. Inteligentni domyślą się.

 

http://gospodarka.gazeta.pl/Gielda/1,85951,5623666,Jest_ropa__gaz_i_nadzieja_dla_gmin.html

"Na pograniczu województw wielkopolskiego i lubuskiego powstanie największa w Polsce kopalnia ropy i gazu. Wydobycie ma ruszyć w 2013 r.

Roman Cholewiński, burmistrz Drezdenka, liczy przede wszystkim na pieniądze z podatków od nieruchomości i budowli (ponad milion złotych!), a w przyszłości także na opłaty eksploatacyjne od każdej tony ropy i każdego tysiąca m sześc. gazu. - Od tony ropy, według tegorocznych stawek, dostawalibyśmy 36 zł, a rocznie zakłada się wydobycie 900 tys. ton. Do gmin trafi jednak tylko 60 proc. z tych opłat. Pozostałe 40 proc. zabierać będą wojewódzkie fundusze ochrony środowiska - tłumaczy Cholewiński.

Burmistrz Drezdenka szacuje, że w sumie do budżetu gminy trafiać będzie rocznie 5-6 mln zł. - To dla nas ogromny zastrzyk finansowy. Planujemy, że pieniądze w pierwszej kolejności pójdą na budowę kanalizacji sanitarnych oraz remonty dróg - mówi Cholewiński. Władze Międzychodu liczą natomiast na ponad 7 mln petrozłotówek rocznie."

 

I dla kontrastu - mała powtórka z innego artykułu:

 

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,82554,5610992,Spor_o_wegiel_brunatny_pod_Legnica.html

"Resort gospodarki do samorządów Dolnego Śląska: Zabezpieczcie tereny pod eksploatację złóż węgla brunatnego.

Samorządowcy są przerażeni wizją kopalni. - To paranoja, kompletne nieporozumienie - mówi Zdzisław Tersa, wójt gminy Kunice, które leżą na samym środku złóż Legnica. - Złoża można było zabezpieczyć w latach 70., 80., nie teraz. W samych Kunicach w ciągu dosłownie kilku lat osiedliło się ponad tysiąc nowych mieszkańców. Za setki milionów złotych, głównie z UE, powstały drogi, kanalizacja, wodociągi. Kolejne osiedla domów jednorodzinnych są w fazie projektowania. Teraz mielibyśmy to wszystko rozebrać i wysiedlić ludzi? - opowiada wójt, który nie zamierza w nowych planach zagospodarowania przestrzennego chronić złóż."

 

Nic na siłę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Chcą kopać brunatne złoto, gmina mówi NIE

Jest szansa, aby na terenach dwóch gmin lubuskich powstała kopalnia węgla brunatnego. Jednak już na starcie zaczynają się schody, bo wójt Brodów mówi stanowczo: nie wpuszczę truciciela do naszej małej ojczyzny

 

Kleczewska Kopalnia Węgla Brunatnego Konin przymierza się do inwestycji na terenach gmin Gubin i Brody. Obok kopalni odkrywkowej firma Enea chce postawić elektrownię. Atrakcyjny obszar ma tylko jeden mankament: od lat mieszkają tam ludzie. Wójt Brodów nie chce słyszeć o żadnych wysiedleniach i górniczej inwestycji, natomiast wójt Gubina jest otwarty na propozycje inwestorów.

 

Obecny budżet gminy Brody wynosi 8 mln zł rocznie. Gdyby władze przystały na warunki górników, do ich kasy wpływałoby jakieś 50, a nawet 70 mln zł w ciągu roku. Różnica jest istotna, ale mimo kuszących warunków zarówno wójt Brodów, jak i większość mieszkańców okolicznych wsi mówią stanowcze "nie".

 

- Co mi po tych milionach? Komu ja je dam, skoro w zamian za nie wszystkim spakuję walizki? Nie mogę się zgodzić na takie rozwiązanie. Gdy wpuszczę tu truciciela, moja gmina przestanie istnieć. To będzie dramat ludzki - przypuszcza wójt Zbigniew Wilkowiecki. Odpisał już na pismo ministrowi środowiska, w którym zawarł główne powody swojej decyzji. - Na naszym terenie znajduje się olbrzymi zbiornik wodny. To wielki skarb, z którego korzysta cała okolica, również Zielona Góra. Musiałby zostać zlikwidowany. Nie wspomnę już o lasach i jeziorach, z którymi trzeba byłoby się pożegnać - wylicza Wilkowiecki. Budowę kopalni i elektrowni nazywa "nieodwracalną degradacją terenu".

 

Straty ekologiczne nie są jednak jedynymi, których się obawia. - W planie kopalni znajduje się 11 wsi, które miałyby zniknąć z powierzchni ziemi. Zamieszkuje je 2 tys. ludzi, którzy mają swoje domy, firmy, gospodarstwa. W Kole i Bieczu mamy piękne, historyczne kościoły. To nasza mała ojczyzna. Nie pozwolę, by nagle przestała istnieć. Przeciwnik? To mało powiedziane, jestem wrogiem tej koncepcji - deklaruje Wilkowiecki.

 

O propozycji górników rozmawiał już z mieszkańcami okolicy. Wśród nich są i tacy, którzy widzą dla siebie nowe perspektywy, wierzą w interes życia. Większość jednak sceptycznie podchodzi do zmian i nie widzi w nich żadnych plusów. - Zdecydowanie nie popieram budowy kopalni. Mam tu dom i chcę w nim mieszkać. Pieniądze nie dadzą mi szczęścia, do którego doszłam - mówi mieszkanka Grodziszcza Krystyna Jurkowska.

 

Zupełnie inne stanowisko w sprawie budowy wyraża wójt drugiej zainteresowanej gminy, jaką jest Gubin. - Zastanówmy się, która wersja będzie dla nas korzystniejsza. Musimy zdecydować, czy rozwijamy przemysł i popychamy tę gminę do przodu? Dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna - wyjaśnia swój pogląd wójt gminy Gubin Edward Aksamitowski. Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął, ale póki co, zdecydowanie opowiada się "za".

 

Sama firma KWB Konin nie operuje konkretami. - Dopóki nie mamy potrzebnych dokumentów, nie mogę dokładnie wskazać terenu, jaki nas interesuje. Obszar jest bardzo atrakcyjny, tyle mogę powiedzieć - mówi rzecznik zarządu Kopalni Radosław Stankiewicz. W imieniu KWB obiecuje potencjalnym przesiedleńcom wysokie sumy. Nie chce jednak podać jakie.

 

Najbogatszą gminą w Polsce jest Kleszczów, 4,5-tysięczne miasteczko położone w powiecie bełchatowskim. Krajobraz tego miejsca przypomina kadr z filmu amerykańskiego. Wszystko jest tu idealne. Równo skoszona trawa, nowiutkie boiska z oświetleniem, zadbana roślinność. Mieszkańcy Kleszczowa nigdy się nie nudzą, wciąż organizowane są zawody, koncerty. Jest tylko jeden mankament: mieszkają obok olbrzymiej dziury wykopanej przez człowieka. Ale za to nie ma bezrobocia, a w kopalni i elektrowni można zarobić naprawdę duże pieniądze."

 

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,82554,5633824,Chca_kopac_brunatne_zloto__gmina_mowi_NIE.html

 

Tam jedna gmina mówi NIE. U nas dwa POWIATY mówią NIE !!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...